Przemówienie w internecie: www.bundespraesident.de Strona 1/5 Przemówienie Prezydenta Federalnego Franka-Waltera Steinmeiera podczas uroczystości upamiętniającej Niemieckiego Bundestagu z okazji Dnia Pamięci Ofiar Nazizmu w dniu 29 stycznia 2020 roku w Berlinie Nie było żadnej euforii, żadnej radości! Kiedy pierwsi żołnierze Armii Czerwonej otworzyli bramy obozowe, nie mieliśmy już na to siły. Tak Giselle Cycowicz, jedna z ocalałych, wspominała w ubiegłym tygodniu w Jerozolimie. Ocalałymi jesteśmy dzisiaj, powiedziała. 75 lat temu byliśmy ludźmi skazanymi na śmierć, w których tliła się jeszcze resztka życia, zanim nie poszlibyśmy w ślad za milionami innych. Żołnierze wołali do nas: Jesteście wolni!, możecie iść, dokąd chcecie! My? My ostatni z ostatnich z naszych rodzin? Bez rodziców, bez dzieci, bez sióstr, bez braci, bez ojczyzny, bez imion, bez nadziei dokąd mieliśmy iść? Kiedy Aleksander Woroncow, żołnierz radziecki, przechodził nieco później wspólnie ze swoimi kolegami z oddziału 1. Frontu Ukraińskiego, 27 stycznia 1945 roku po południu, przez bramę z cynicznym napisem Arbeit macht frei, miał przy sobie kamerę filmową. Obrazy, które znamy jako pierwsze po wyzwoleniu obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, to właśnie jego nagrania i zdjęcia. Widać na nich dzieci wyciągające przed filmującym ramiona, by pokazać mu wytatuowane numery identyfikujące je jako więźniów: ludzi bez losu, którym nadano numery ewidencyjne, piętno próby ich odczłowieczenia. Są to obrazy bezgranicznego okrucieństwa, obrazy niemieckiej zbrodni. Kiedy Aleksander Woroncow kilkadziesiąt lat później opowiadał o tym, co zobaczył tego dnia przez obiektyw swojej kamery, powiedział: Nad tymi wspomnieniami czas nie ma władzy. Drogi Panie Prezydencie Rivlin, przedwczoraj szliśmy wspólnie przez bramę obozową w Auschwitz. Była to najtrudniejsza droga, jaką dotąd przeszedłem. Nigdy nie byłem tak wdzięczny za przyjaciela u swego boku. ADRES TEL. FAKS E-MAIL INTERNET Bundespräsidialamt 11010 Berlin +49 30 2000-2021 +49 30 1810200-2870 presse@bpra.bund.de www.bundespraesident.de
Strona 2/5 Przed oczami mieliśmy obrazy z filmu nakręconego przez radzieckiego żołnierza. W uszach brzmiały nam historie ocalałych. Trzech ocalałych przyjechało razem z nami z Niemiec do Auschwitz i opowiedziało nam o tym, jak przeżyli. Byli dziećmi, byli zupełnie sami, siłą oderwani od rodziców, w śmiercionośnym piekle. Kto choć przez chwilę wyobrazi sobie osamotnienie dziecka w Auschwitz, zdoła być może zrozumieć, co oznacza dla ocalałych powrót dzisiaj do tego miejsca. Dziękuję panu Gardoschowi i panu Taussigowi za to, że nam towarzyszyli! I my wszyscy dziękujemy obecnym tu ocalałym za to, że są dzisiaj z nami! Podziękowania winien jestem także Panu, Szanowny Panie Prezydencie: za to, że kilka dni temu w Yad Vashem wolno mi było jako przedstawicielowi Niemiec zabrać głos; za to, że mogłem być u Pana boku, kiedy w Auschwitz upamiętnialiśmy wyzwolenie obozu, oraz za to, że z Auschwitz razem przyjechaliśmy do Berlina, by dzisiaj przemawiać tutaj w Niemieckim Bundestagu. To, że prezydent Izraela przemierza bolesną drogę pamięci wspólnie z Niemcem; że prezydent Izraela przemawia w tym dniu w tej Izbie, w sercu naszej Republiki napełnia mnie głęboką pokorą. Drogi Panie Prezydencie, to dar. Dziękuję Panu za to w imieniu mojego kraju! Pańska obecność jest symbolem więzi istniejących między naszymi krajami, między Izraelem i Niemcami. Jestem wdzięczny za ten symbol. Ale co więcej: postrzegam go jako zobowiązanie zobowiązanie, byśmy okazali się godnymi podanej nam przez Izrael w geście pojednania dłoni. Pojednanie jest łaską, której my Niemcy nie mieliśmy prawa się spodziewać, czy wręcz oczekiwać. Ale chcemy jej sprostać! Panie Prezydencie Rivlin: Nie zapomnimy! I stoimy u boku Izraela! Wspólne upamiętnianie w minionych dniach i dzisiejsza uroczystość tu w Bundestagu to poruszające momenty, nie tylko dla mnie. Wiemy bowiem, że czas ma władzę nad nami, nad naszą pamięcią. Naszym zadaniem jest przeciwdziałać temu. Naszym zadaniem jest bronić pamięci i odpowiedzialności, która z niej wyrasta, przed wszelkim kwestionowaniem. Chcę tego bronić jako prezydent federalny i jako obywatel Republiki Federalnej Niemiec. Moje pokolenie wzrastało z obrazami z filmu Aleksandra Woroncowa. One nam towarzyszyły. Byliśmy konfrontowani z pragnieniem wyparcia tych obrazów, próbą zaprzeczenia im, wolą ich zapomnienia. A mimo wszystko staliśmy się świadkami ich władzy nad czasem. Nie da się zaprzeczyć temu wszystkiemu, co pokazują te obrazy i co opowiedzieli nam tu w tym miejscu, w Niemieckim Bundestagu ludzie tacy jak Elie Wiesel, Bronisław Geremek, Jorge Semprun, Simone Veil, Arno Lustiger, Szimon Peres, Zoni Weisz, Daniil Granin,
Strona 3/5 Ruth Klüger, Anita Lasker-Wallfisch, Saul Friedländer i inni. Chęć wyparcia, zapomnienia, przemilczenia bądź zbagatelizowania ich świadectwa oznaczałaby szyderstwo z ofiar. A dla naszego kraju oznaczałoby, że zaprzeczając tej części swojej historii, zaprzecza on także swojej własnej tożsamości. Bo Shoah jest częścią niemieckiej historii i tożsamości. Na ten demokratyczny konsensus mogli powoływać się w tym miejscu moi poprzednicy. Był to długi, trwający dekady proces, któremu towarzyszyły sprzeciwy i niepowodzenia. Wielu Niemców mojego pokolenia tylko dzięki temu rozrachunkowi mogło zawrzeć pokój ze swoim własnym krajem. Demokraci w tym parlamencie nie podważają tego, że konfrontacja z historyczną winą jest dzisiaj elementem samopostrzegania się naszego kraju. To miał na myśli Roman Herzog, kiedy przeszło 20 lat temu ustanawiał ten Dzień Pamięci i w tym miejscu powiedział, że nie chodzi już o to czy, ale w jaki sposób czcimy pamięć. Będziemy musieli znaleźć dzisiaj nowe formy czczenia pamięci dla młodego pokolenia, które stawia pytanie: Co ta przeszłość ma dzisiaj wspólnego ze mną i moim życiem? Będziemy musieli dać nowe odpowiedzi młodym Niemcom, których rodzice i dziadkowie przybyli do nas z innych krajów. Wy macie swoją historię, my swoją to nie może i nie powinna być odpowiedź. Nie, nauka płynąca z naszej historii może i musi być elementem samopostrzegania się wszystkich Niemców bo odpowiedzialność tu i teraz ponosimy my wszyscy! I będziemy musieli uważać na swoje słowa, jeśli nie chcemy, by nasze upamiętnianie stało się sztywnym rytuałem. Upamiętnianie ma tendencję do formuły. I właśnie dlatego, że tak jest, tej skłonności nie może ulegać nasz język. Nie możemy skupiać się tylko na przywoływaniu niepojętego wymiaru Shoah, lecz chcemy uświadomić sobie to, co niezmierzalne, uchwycić to, czego nie można ogarnąć, opłakiwać to, co utracone w imię pamięci ofiar: europejskich Żydów, Sinti i Romów, osób prześladowanych ze względów politycznych, osób homoseksualnych, chorych i niepełnosprawnych oraz poniżanych jako tak zwani aspołeczni i zawodowi przestępcy. Kto chce zrozumieć zbrodnie, musi prześledzić długie drogi prowadzące do bramy obozu Auschwitz. Tory kolejowe, kończące się przy rampie, rozkłady jazdy pociągów, cała logistyka machiny śmierci wymyślona została w urzędach, które miały adres w Berlinie zaledwie rzut kamieniem stąd. Wszystko to zostało zrealizowane i przeprowadzone w obozach, których było ponad tysiąc, oraz w wielu tysiącach miejsc egzekucji, w miejscowościach, których wiele jest położonych daleko na wschodzie i
Strona 4/5 których nazw do dziś wielu Niemców jeszcze nigdy nie słyszało: Ponyry, Mały Trościeniec, Mizocz czy Chełmno. A ponieważ wiemy, że dokonane zbrodnie wszędzie tam oddziaływają do dzisiejszego dnia, musimy naszą historyczną odpowiedzialność nazwać wobec naszych sąsiadów po imieniu: To Niemcy dokonali tych zbrodni! Podobnie musimy przeciwstawiać się instrumentalnemu wykorzystywaniu pamięci. Historia nie może być pisana pod presją polityki, lecz potrzebuje wolności i otwartej wymiany pomiędzy historykami. Historia nie może stać się orężem. I na koniec, kto chce zrozumieć przeszłość, ten musi przypomnieć sobie o korzeniach nazistowskiej wizji świata: volkistowskim sposobie myślenia, antysemityzmie i nienawiści rasowej, brutalizacji języka w Republice Weimarskiej, zniweczeniu rozsądku, wdarciu się przemocy jako środka w sporze politycznym, wyszydzaniu parlamentu, dewastowaniu państwa prawa i demokracji. Pierwsze zdanie naszej konstytucji mówi każdemu, kto potrafi i zechce je przeczytać, co się stało w Auschwitz. Liberalnodemokratyczne państwo prawa jest przeciwieństwem volkistowskiego sposobu myślenia. Stawia ono godność każdego człowieka w samym centrum swojej uwagi. Ten, kto chce upamiętniać, kto chce czcić pamięć ofiar, musi zatem strzec demokracji i państwa prawa, wszędzie tam, gdzie są one podważane! Kilka lat temu moje przemówienie mogłoby się zakończyć w tym miejscu. Byliśmy zgodni co do nauki wyciągniętej z przeszłości oraz kultury pamięci, którą należy wspólnie pielęgnować. Ale obawiam się, że nasza pewność siebie była złudna. Chciałbym zwłaszcza w obecności naszego gościa z Izraela móc dzisiaj powiedzieć z pełnym przekonaniem: My Niemcy zrozumieliśmy. Ale jak mogę to powiedzieć, gdy znów szerzą się nienawiść i demagogia, gdy jad nacjonalizmu zaczyna przenikać do debat także u nas?! Jak mogę to powiedzieć, gdy noszenie jarmułki staje się osobistym ryzykiem, lub w sytuacji, gdy Żydzi chowają menorę przed przyjściem osoby, która ma zrobić odczyt z kaloryfera?! Jak mogę to powiedzieć, gdy prawicowy terrorysta w Halle w dniu święta Jom Kippur zabija dwoje ludzi i tylko grube drewniane drzwi synagogi zapobiegają masakrze żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci?! Jak mogę to powiedzieć, gdy ci, którzy przejmują odpowiedzialność za demokrację w ratuszach, parlamentach lub w redakcjach gazet są atakowani; gdy ludzie nie mają już odwagi obejmować urzędów honorowych w swoich gminach?! I jak mogę to powiedzieć, gdy deputowanemu do tej Izby grozi się śmiercią z powodu jego koloru skóry?!
Strona 5/5 Nie, nie mam obaw, że my Niemcy negujemy przeszłość. Obawiam się raczej, że dzisiaj być może lepiej rozumiemy przeszłość niż teraźniejszość. Myśleliśmy, że stare demony z czasem znikną. Lecz nie, złe demony przeszłości objawiają się dzisiaj w nowych szatach. Co więcej, prezentują swój volkistowski, autorytarny sposób myślenia jako wizję, lub nawet jako lepszą odpowiedź na otwarte kwestie naszych czasów. Obawiam się, że na to nie byliśmy dostatecznie dobrze przygotowani ale to właśnie pod tym względem nasze czasy wystawiają nas na próbę. Musimy ten sprawdzian zdać. Tego wymaga od nas odpowiedzialność w obliczu historii, odpowiedzialność wobec ofiar a także wobec ocalałych! Primo Levi powiedział: To się stało, a więc może znów się zdarzyć. Dla niego, ocalałego, to proste zdanie oznaczało sedno tego, co mamy do powiedzenia. A dla nas to zdanie nie jest teorią, nie jest formułą na uroczystości upamiętniające, jak ta dzisiejsza. Nie, słowa, które wypowiedział Primo Levi, są dla nas sprawdzianem nie w dalekiej przyszłości, lecz tu i teraz. Dlatego nie wolno się odciąć od pamięci! Dlatego, Szanowny Panie Prezydencie, oświadczamy dzisiaj, 75 lat po wyzwoleniu Auschwitz: Nigdy nie zapomnimy tego, co się wydarzyło! I nie zapomnimy też o tym, co się może zdarzyć! Jestem głęboko przekonany, że ogromna większość w naszym kraju opowiada się za demokracją i ogromna większość jest świadoma naszej odpowiedzialności. A więc: Przyjmijmy ją! Powstańmy przeciwko starym demonom w nowych czasach! Zwalczajmy antysemityzm, nienawiść rasową i nacjonalistyczną zapalczywość! Nie ulegajmy pokusie autorytaryzmu! Spierajmy się na argumenty, bez nienawiści! Żyjmy i działajmy jako dobrzy sąsiedzi w Europie! Panie Prezydencie Rivlin, chcemy pokazać Izraelowi i całemu światu, że nasz kraj potrafi sprostać zaufaniu, jakim został na nowo obdarzony! Właśnie to zadanie stawia przed nami pamięć. By nie zdarzyło się to, co zdarzyć się może.