Kulturałki OKR Już 20 kwietnia kolejny etap ogólnopolskiego konkursu recytatorskiego! Tym razem uczestnicy z różnych miast zaprezentują się w legnickim Teatrze na Scenie Gadzickiego. Z samej Legnicy zakwalifikowało się 14 osób. Całość zaczyna się o 10, wstęp wolny.. Kwiecień 2013 CeZik i KlejNuty - Kameralny Akt Solowy Do dzisiaj klipy CeZika na jego kanale zostały obejrzane ponad 23 miliony razy! W niedługim czasie zyskał sympatię i uznanie internautów. CeZik nadaje znanym utworom nowy, niepowtarzalny charakter i styl. Artysta wychodzi naprzeciw fanom i już 17 kwietnia zaprezentuje się w Łykendzie, we Wrocławiu. Bilety w cenie 35 zł. NATU KOZMIC BLUES Projekt NATU- KOZMIC BLUES to inicjatywa muzyczna Pauliny Przybysz - wokalistki zespołu Sistars. Artystka przedstawia własne interpretacje najbardziej znanych utworów Janis Joplin. Przedstawienie cieszy się uznaniem publiczności letnich festiwali, takich jak Woodstock, czy Męskie Granie. Z kolei redaktorzy Jazzsoul trasę koncertową projektu uznali za jedno z ważniejszych wydarzeń 2012 roku. Kolejny występ artystki odbędzie się w klubie Eter, we Wrocławiu 21 kwietnia! 16 - Kwiecień Kwiecień - 1
Spis Treści: Wstępniak, Spis Treści W klubie obrońców planety Żeby żyło się lepiej Tydzień z internetem Na rowerze samochodem Do ataku Otaku! Przebiśniegi Kiermasz kartek świątecznych Kulturałki V Wymiar Gazeta V Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy. ul. Senatorska 32 e-mail: gazetavwymiar@ gmail.com Redaktor Naczelny: Maja Zaczyńska Współpraca: Olga Zofińska Laura Bandyk Marika Keller Joanna Pasturczak Sylwia Julia Wójcik Maciek Kielar Opiekun: Tomasz Adamowski DTP: Przemysław Bitkowski Projekt logo: Michał Kret Wstępniak Za miesiąc matura Witajcie! Po długiej przerwie pojawia się kolejny numer gazetki. Przychodzi spóźniony, jak tegoroczna wiosna. Za opóźnienie przepraszam. Co w numerze? Przyszła wiosna, więc wsiadamy na rowery! Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej? Rower = korzyść. O tym napisał Maciek Kielar. Święta, święta i po świętach. Jeszcze niedawno układaliśmy na stole dwanaście potraw, a tu już ludzie z kościoła z koszykami wyszli. Czas leci. Wielkanocne kartki przygotowały klasa II E przy dwuosobowej pomocy klasy II A. Mówi się, że wiosną ludzie kochają się bardziej. A cóż jeśli tej miłości brak? Rozważania na ten temat przeprowadziła Asia Pasturczak. A na coraz cieplejsze, wiosenne wieczory książka. Książka zimna i nieprzyjemna. Ale jak napisała Julka Wójcik wciąga bo jak najszybciej chcemy mieć to za sobą. Na koniec tradycyjnie kulturałki. Zapraszam! PS. Wszystkim maturzystom życzymy powodzenia na maturze! Połamania piór, kalkulatorów Maja Zaczyńska Kiermasz kartek świątecznych Tuż przed świętami szkoła zorganizowała kiermasz kartek wielkanocnych. Inicjatywa została przeprowadzona przy współpracy z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci. Szkoła została przez nich zaopatrzona w materiały papiernicze. Kartki wykonała klasa II e i dwóch uczniów klasy II a Fabian Sulisz i Cyprian Narewski. Łącznie na sprzedaż wystawiono 43 sztuki. Sprzedaż odbywała się na każdej przerwie naprzeciwko zegara. Własnoręcznie robione kartki można było kupić za dwa złote. Łącznie udało się zebrać 63,26 zł. Z czego 30 zł szkolne koło wolontariatu przekazało na TPD, a 33,26 zł darowało starszej pani, z trudną sytuacją finansową, która jest podopieczną SKW. Kartki cieszyły się dużym zainteresowaniem w klasie I d. Jedna z uczennic kupiła aż 18 kartek! W zbiórkę zaangażowali się też pracownicy administracji. Szkolne koło wolontariatu dziękuje za zainteresowanie :) Sylwia Jula Wójcik Kwiecień - 15
wczepił nam łaskawy Pan Bóg i która powinna być rzeczą newralgiczną w naszym życiu. Mowa o miłości, jakże zapomnianej przez nas - ludzi zapatrzonych w czubki własnego nosa. Czy jest on na tyle atrakcyjny, by nie widzieć innych czubków innych nosów? A może warto spojrzeć ponad to, co oferuje nam świat, jakże przesiąknięty duchem niezależności. Ludzi ogarnia apatia. Nie mają siły na swoich łodygach moralnych wybić się ponad śnieg, gdzie już powoli zaczyna świecić słońce. Trzeba jedynie chcieć. Oderwać się od Facebooka i poszukać nadrzędnego waloru w naszym życiu. A może za bardzo wybrzydzamy? Zastanawiamy się, czy w ogóle są jeszcze na świecie ludzie mogący posiadać zarówno piękne ciało, jak i cudowne wnętrze. Boimy się, że takie połączenie nie istnieje, jeśli nawet spotkamy kogoś takiego na swojej drodze pewnie odrzucimy obraz, argumentując wadliwość zmysłów. Jak obojętni się staliśmy na uczucia. Dążenie do uciech podyktowanych wartością waluty rozmazała smak tego na co tak bardzo mieliśmy apetyt. Tu właśnie rodzi się nasz przebiśnieg. Bez sił, bez wiary w siebie, który nie ujrzy promieni wiosennego słońca. Ze strachu, z lenistwa i innych hamujących faktorów. W klubie obrońców planety Sylwia Jula Wójcik Od bieżącego semestru szkoła zaangażowana jest w zbiórkę płyt CD. Akcja organizowana jest przez Klub obrońców planety. Zbiórka odbywa się wyłącznie w celach recyklingu. Z zebranych płyt zostaną odzyskane surowce wtórne. W żadnym wypadku nie zostaną wykorzystane do odzysku danych. Ze względu na dużą popularność, kampania rozszerzyła swoje działania do międzynarodowych. Pomogło to zdobyć wielu nowych partnerów, m.in.: Hippo Campus, Prociclis, Tele program, TV4, Galileo, Plus radio, GdS. Pomysłodawcą zaangażowania szkoły do projektu jest Jan Kiryluk z klasy II b. Nauczycielską koordynację projektu przyjęła prof. Joanna Świącik. Akcja realizowana jest od bieżącego semestru i trwa do 21.06.2013r. Zbiórka odbywa się w każdy dzień szkolny od pierwszej do siódmej godziny lekcyjnej z włączeniem przerw. Płyty powinny być dostarczone bezpośrednio do Jana Kiryluka. Do tej pory zaangażowanie uczniów szkoły w zbiórkę jest nieduże. Udało się zebrać 1200 płyt, lecz jest ich za mało, aby wysłać paczkę do organizatorów. Minimalna ilość możliwa do przekazania musi przekraczać 2 000 płyt. Czy uda się nam jeszcze w tym miesiącu wysłać jeden karton? Licealiści do dzieła. Kwiecień - 3
4 - Kwiecień Żeby żyło się lepiej. Maja Zaczyńska Nasza szkoła bierze udział w Projekcie Innowacyjnym Profilaktyka Problemowa. Co to oznacza w praktyce? O tym porozmawiam z koordynatorką projektu, Panią Magdaleną Zaczyńską. Maja Zaczyńska: Na początku chciałabym zapytać skąd pomysł na projekt? Kto go realizuje? Magdalena Zaczyńska: Zacznę od końca. Liderem projektu jest Centrum Terapii Uzależnień. Realizujemy go w partnerstwie z Gminą Legnica, Monarem, Stowarzyszeniem Nie Jesteś Sam, Stowarzyszeniem Inicjatyw Twórczych oraz firmą badawczą SMG/KRC Media Poland. A pomysł wziął się z niepokojących statystyk dotyczących zachowań ryzykownych (agresji, przemocy, uzależnień) wśród młodzieży. i obserwacji uczestniczącej. Zachowania ryzykowne ewoluują w dużym tempie. Mam wrażenie, że zarówno młodzież jak rodzice i nauczyciele nie radzą sobie z tempem tych zmian. Podejście do profilaktyki (po obu stronach barykady- zresztą) jak do zła koniecznego też nie ułatwia. Skuteczność stosowanych dotychczas programów spada. A problemy rosną. W dużym skrócie. MZ: W takim razie, co zakłada projekt? Jaki jest jego cel i w jaki sposób chcecie go osiągnąć? Mag. Z: Celem nadrzędnym projektu jest żeby wszystkim żyło nam się szczęśliwiej. A tak poważnie: żebyśmy zaczęli nawzajem się słuchać i w konsekwencji rozumieć. Chcemy wspólnie z Wami młodzieżą i nauczycielami znaleźć pomysł na PROFILAKTYKĘ. Wracając do pierwotnego znaczenia tego słowa, stworzyć program, który będzie zapobiegał problemom a nie wkraczał na interwencję w momencie kiedy już się pali. Pomyśleliśmy, że może warto spróbować skoncentrować na drzemiących w każdym (w niektórych mocno) pozytywach. Na fanowskich stronach internetowych, czatach często można spotkać się ze stwierdzeniem, że dookoła jest niewielu mangowców. Po czym ich rozpoznać? Najczęściej mają oni na torbach przypinki z wizerunkami swoich ulubionych postaci z anime. Niektórzy Otaku lubią również zakładać na głowę kocie uszy. W jedną sobotę w miesiącu właśnie tacy ludzie spotykają się w V LO, aby oderwać się na chwilę od komputera, nauki czy szarej codzienności i spędzić czas w miłym towarzystwie. - Jestem dumna z tego, że udało mi się w jakiś sposób zebrać i zintegrować tę grupę. Przy organizacji zawsze mam kogoś do pomocy. Cieszę się niesamowicie jak na zgrupowanie przychodzą nawet osoby, które nie mają o Japonii zielonego pojęcia ale SUM zaintrygował ich, chcą się czegoś dowiedzieć i dołączyć do nas - wyznaje przewodnicząca Stowarzyszenia Uzależnionych Mangowców. Felieton: Przebiśniegi Joanna Pasturczak Biegamy z domu do pracy, z pracy do domu, nie zauważając otaczającej nas piękności. Każdy dzień ma w sobie coś, co można nazwać pięknem. Mogą to być drzewa pokryte puchem czy nawet uśmiech sąsiada odśnieżającego samochód. Niestety, codziennie mrugamy nawet tysiąc dwieście razy, przez co natura kradnie nam ułamki sekund na oglądanie powiek od środka. A gdzie wartości, na które nie mamy ostatnio czasu? Standardowy dzień człowieka przepełniony jest bieganiem z miejsca na miejsce. Odbieramy telefony, stoimy w kolejce w aptece, pijemy szybką kawę, czytamy reklamy jadąc autobusem, przysłuchujemy się ludziom w metrze i podśmiewamy się z niefortunnych wywrotek na śniegu. Uczyniliśmy samych siebie szczytem hierarchii wartości i postawiliśmy własne cele i pragnienia na piedestale. Naszym finalnym rezultatem okazuje się samotny wieczór z Grzegorzem Kajdanowiczem z Faktów i chińszczyzną w roli głównej. Czym jest więc nasz najnowszy ekspres do kawy, gdy nie mamy z kim jej pić? Wielki telewizor, gdy nie mamy go z kim oglądać? Wielki dom z garażem, gdy jego jedynymi mieszkańcami jesteśmy my sami i nasz kot? Ludzie samotni nie są zadowoleni ze swojego statusu, mimo stanowczej negacji. Są jak przebiśniegi, otulone śniegiem, pięknym, ale duszącym. Czyż nie jest tak samo z nami, gdy doskwiera nam samotność i tęsknota za obecnością ukochanej osoby? Mając wszystko, brakuje nam najważniejszej wartości, którą Kwiecień - 13
Grupa liczy ponad stu Otaku (fanów) anime, mangi oraz wszystkiego co jest związane z Japonią. Dołączyć do niej może każdy, w większości są to osoby z Legnicy i okolic. Stowarzyszenie Uzależnionych Mangowców prowadzi Ewelina Masłowska z kl II e : - Pomysł założenia takiej grupy chodził za mną już od jakiegoś roku. Kiedyś zainteresowanie mangą i anime było słabsze. Ludzie nie przyznawali się do tego i ciężko było znaleźć kogoś, kto by podzielał nasze zainteresowanie. Stowarzyszenie miało na celu poznanie ludzi o tych samych pasjach w swojej okolicy. W czasie wakacji mangowcy spotykali się na świeżym powietrzu, jednak gdy nadeszła zima pojawił się problem ze znalezieniem ciepłego miejsca, które pomieściłoby tak liczną grupę. Rozwiązaniem okazało się V LO. Dyrektor szkoły był zachwycony pomysłem utworzenia koła fanów Japonii. Młodzieży została udostępniona sala prof. Adamowskiego oraz sąsiadująca z nią różowa. - Nie mamy ustalonego harmonogramu spotkań. Latem odbywały się one co tydzień, jednak w czasie roku szkolnego odbywają się raczej raz w miesiącu. Trwają zazwyczaj 5-6 godzin. - mówi założycielka. Przez cały ten czas nikt nie może narzekać na brak zajęcia. Każdy znajdzie coś dla siebie. Osoby lubiące rysować przychodzą z potrzebnymi materiałami i dzielą się swoją pasją z innymi. Nie brak również gitarzystów, którzy umilają spotkania pod kątem muzycznym. Co jakiś czas organizowane są warsztaty, które mają za zadanie sprawić by Otaku byli bardziej zgranym i zorganizowanym zespołem. - Jest wesoło i wszyscy się ze sobą dogadują. Mangowcy to miłe, uprzejme i co najważniejsze tolerancyjne osoby. Nie zważają na wygląd tylko na to jaki masz charakter - mówi Daria Starczewska należąca do zgrupowania. Karaoke, nauka tańców, wymienianie się mangami i magazynami o Japonii, a także wspólne oglądanie anime są częstym zjawiskiem na spotkaniach. Zawsze znajdzie się też grupa osób nawiązująca kontakty z Azjatami przez internet. - Dzięki SUM owi jestem bardziej otwarta i chętna do próbowania nowych rzeczy. Grupa jak najbardziej spełnia moje oczekiwania. Poznałam naprawdę niesamowitych ludzi i nawiązałam wiele przyjaźni - mówi z entuzjazmem Ewelina Malawska, uczennica I LO. Japonia jest pięknym krajem, kulturalnym społeczeństwem kultywującym tradycję. - Właśnie to chcemy ludziom przekazać. Przybliżyć urok tego państwa. Większość uważa nas za dzieci nie robiące nic poza oglądaniem chińskich bajek. Wbrew pozorom anime nie służy jedynie rozrywce. Ukazuje obyczaje, wierzenia i codziennie życie Japończyków, co dla nas jako fanów jest niezwykle interesujące. Stowarzyszenie pozwala nam w pewien sposób zaspokoić ciekawość, wymieniamy się nawzajem informacjami i chłoniemy nową wiedzę - tłumaczy Bogdan Wójcik. 12 - Styczeń I wzmacniając te dobre strony nas samych zapobiegać pakowaniu się w kłopoty. Na takich założeniach bazuje opracowany przez grupę ekspertów, w pierwszym etapie projektu, podręcznik. Podręcznik ten będziemy, wspólnie z Wami i nauczycielami z Waszej szkoły, doskonalić i dostosowywać do realnych potrzeb przez najbliższy rok. Od marca pomagają nam w tym nauczyciele biorąc udział w zorganizowanych w ramach projektu warsztatach, a od września Wy uczniowie wkroczycie do akcji- biorąc udział w zajęciach realizowanych w Waszej szkole. Bardzo zależy nam na Waszych wskazówkach! MZ: I wszystko jasne! Dziękuję za udzielenie odpowiedzi i życzę Pani i nam sukcesu w realizacji planów! Mag. Z.: Dziękuję! Tydzień z internetem 2013 Maja Zaczyńska Jak działa nasz wzrok? Jak zapamiętujemy zapachy? Dlaczego nasz mózg daje się oszukać prostym obrazkom? O tym i wielu innych rzeczach mogli dowiedzieć się uczestnicy warsztatów związanych z europejskim Tygodniem z Internetem. Doroczny Tydzień z Internetem to impreza pokazująca internet w trochę innym świetle niż zwykle. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się o wielu korzyściach i możliwościach płynących z umiejętnego używania tego chyba najbardziej popularnego medium. Zajmujący się tą akcją w Polsce Program Rozwoju Bibliotek na swojej stronie przygotował wiele scenariuszy zajęć, które mógł przeprowadzić każdy z komputerem, rzutnikiem i wolną przestrzenią. Oferowały one ciekawe zajęcia dla wszystkich grup wiekowych, od przedszkolaków do emerytów. Każdy z nich był przykładem wartościowych informacji zawartych w Internecie. Styczeń - 5
W naszym kraju swój udział w kampanii zgłosiło 566 organizatorów spotkań: były to m.in. biblioteki, szkoły, domy kultury, pracownie komputerowe, a także Latarnicy Polski Cyfrowej Równych Szans. W kampanii uczestniczyło 99051 osób w całej Europie. Uczestników z Polski było 7591. W naszej szkole organizacją takich warsztatów zajęli się Maciek Kielar i Maja Zaczyńska z klasy II e. Spotkanie odbyło się pod nazwą Zagrajmy w eksperymenty. Uczestnicy mogli w prosty i efektowny sposób dowiedzieć się wiele ciekawostek na temat działania naszych zmysłów. Na rowerze samochodem Maciej Kielar PW: Osoba musi być w pełni świadoma obowiązków, jakie na siebie przyjmuje. Musi chcieć i lubić przebywać z dziećmi. Myślę jednak, że najważniejsze jest to, aby stąpała twardo po ziemi i nigdy się nie poddawała, choćby przyszło jej próbować po dwa, trzy razy. Marzenia się spełniają, jak najbardziej. Jakkolwiek, wbrew pozorom nie wystarczy tylko chcieć, istotnym jest by nie pozwolić sobie ani nikomu innemu podciąć nam skrzydeł, a rozłożyć je i wznieść się w górę. OZ: Dziękuję za te inspirujące słowa. Życzę Ci kolejnych cudownych miesięcy i realizacji wszystkich celów, które sobie obrałaś. PW: Dziękuję. Do ataku Otaku! Marika Keller Uczniowie z niecierpliwością czekają na upragniony weekend. Na dźwięk piątkowego dzwonka, obwieszczającego koniec lekcji, wszyscy z uśmiechem na twarzy opuszczają mury szkoły. Każdemu spieszno do domu. Jednak wśród młodzieży są także osoby, które całymi tygodniami czekają aby przyjść do V LO w którąś sobotę. Dlaczego? To sprawka Stowarzyszenia Uzależnionych Mangowców! Wstajesz rano. Nie bardzo świadom swoich czynów myjesz się, w pośpiechu wsuwasz ustawowe płatki z mlekiem i do szkoły. Tak zapewne wygląda poranek większości z nas. Wielu z nas niestety nie może po prostu iść z buta z racji odległości i tu otwiera nam się szeroki wachlarz możliwości. Nasze piękne miasto uszczęśliwia nas niezbyt rozgarniętą siecią autobusową, niektórych podwożą rodzice, inni przyjeżdżają pociągiem. Na samym dole tej komunikacyjnej piramidy stoi sobie lekko przykurzony rower. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym środek transportu wibitnie niedoceniany. Uwierzcie mi, na pamięć znam wszystkie argumenty przeciw jeździe w zimie. Wszystkie są kiepskie. Pierwszy lepszy (chyba najczęściej powtarzany i zarazem mój ulubiony): Za zimno tak jechać na rowerze. Najczęściej mówią to osoby opatulone od stóp do głów i trzęsące się przy temperaturze ledwo poniżej zera. Tutaj działa prosty mechanizm, który zna każdy kto kiedykolwiek biegł. Ruszasz się jest cieplej. Cała strategia jazdy na zimnie opiera się na zakryciu wrażliwych na mróz części ciała. 6 - Kwiecień Kwiecień - 11
zamówili taksówkę do domu i udostępnili auto zastępcze. Mieszkaliśmy w New Jersey, niedaleko NY, więc codziennie pożyczałam od hostki bilet miesięczny i wybierałam się pociągiem do miasta na zakupy i zwiedzanie. OZ: Mogłabyś powiedzieć coś więcej o swoim małym podopiecznym? PW: Oczywiście! W New Jersey przez 5 tygodni opiekowałam się ośmioletnim chłopcem, z którym złapałam świetny kontakt. Wiele wyjeżdżających dziewcząt miało kłopot z tym, że dziecko długo nie mogło się do nich przemóc, ale w moim wypadku na szczęście problem ten nie wystąpił. Nauczyłam go kilku polskich słów, a on był wyrozumiały, kiedy ciężko było mi powiedzieć coś po angielsku. W drodze do szkoły gawędziliśmy wesoło, a po powrocie pomagałam mu odrabiać lekcje. Rodzice długo przebywali w pracy, więc mieliśmy sporo czasu żeby się zaprzyjaźnić. Było nam obojgu bardzo smutno, kiedy musiałam się z nim pożegnać, wyjeżdżając do Kalifornii. OZ: Dlaczego zdecydowałaś się na rematch, czyli zmianę rodziny? PW: Od początku wiedziałam, że do tego dojdzie, ponieważ moją największą aspiracją była właśnie Kalifornia. Chciałam również zobaczyć Nowy Jork, czego nie dało się zrobić w cztery dni, toteż uznałam rematch za świetny sposób na pogodzenie tych dwóch rzeczy. OZ: Czym różni się życie w Twoim obecnym mieście i oczywiście, jak wygląda Twoja relacja z nową rodziną? PW: Moja obecna rodzina mieszka w pięknym domu w Palo Alto. Ich sąsiadem był za życia Steve Jobs! Przed jego posiadłością można spotkać wielu Chińczyków robiących zdjęcia Iphonami. Znowu opiekuję się chłopcem, tym razem siedmioletnim. Zamiast autem, jeździmy do szkoły rowerami, ponieważ w Cali bardzo dba się o środowisko. Dostałam nawet od nich rower, który nie dość, że dobrze sprawdza się na drodze, to jeszcze wygląda bardzo hipstersko. Nie ma nic przyjemniejszego od przejażdżki ulicą, wzdłuż której rosną palmy w piękny, słoneczny dzień. Hości zafundowali mi również wycieczkę do San Francisco, w którym z miejsca się zakochałam. To jest tak Wielkie Jabłko to niezwykłe miasto i często wspominam siedzenie na ławce w Bryant Parku ze słuchawkami w uszach, jednak zbyt mocno kocham Kalifornię, aby tęsknić za Nowym Jorkiem codziennie. OZ: Jest jeszcze jakieś marzenie, które pragniesz spełnić w najbliższym czasie? PW: Wisienką na torcie jest Miasto Aniołów! Udało mi się znaleźć lot w dwie strony za niecałe trzy dolary i już w styczniu będę zwiedzać Hollywood. Mam jeszcze kilka planów w mojej głowie, ale na razie skupiam się na Los Angeles. OZ: Brzmi rewelacyjnie. Na zakończenie naszej rozmowy, mogłabyś udzielić kilku rad aspirującym do roli au pair? 10. - Kwiecień Tak naprawdę wystarczy szalik, nieprzepuszczające wiatru rękawiczki i czapka. Tyle. No dobra, wsiedliśmy na rower, dojechaliśmy do szkoły i... i mamy problem. Stojaki albo raczej stojaki, które dumnie walają się wciśnięte w kąt przy wejściu nie zachęcają do przypinania roweru. Z pomocą zawsze idzie barierka piętro wyżej ale to nie jest rozwiązanie. Nie widzę problemu, by chociaż przykręcić nieszczęsne stojaki do podłoża. O potrzebie daszku nawet nie wspomnę. Jest jednak cień nadziei na poprawę, rowerów pod szkołą pojawia się coraz więcej Poza utrudnieniami stawianymi przez życie codzienne rower to same korzyści. Po pierwsze: kondycja i zdrowie. Gdy już wypalisz te swoje papierosy to 15 minutowa rundka rowerem do domu na pewno nie zaszkodzi (pomoże!). Po drugie: cudowna niwelacja porannego otumanienia. Już pierwszy powiew powietrza skutecznie budzi i pozwala funkcjonować normalnie od samego rana. Po trzecie: na ładnym, klasycznym miejskim rowerze wyglądamy po prostu dobrze. Po co się kulić pomiędzy tłumem pieszych, jak można z klasą i szybko pokonywać miasto. Kwiecień - 7
Dream Big Olga Zofińska Kiedy ostatnio z nią rozmawiałam, była jeszcze uczennicą szkoły średniej, przygotowującą się do egzaminu dojrzałości. Podekscytowana opowiadała mi o swoich planach na nadchodzący rok i marzeniach o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Półtora roku później, Paulina Wójcik (19 lat) uśmiecha się do mnie z ekranu monitora i za pośrednictwem video czatu przekonuje mnie, że marzenia się spełniają, jeśli jesteśmy gotowi wiele poświęcić na ich realizację. Olga Zofińska: Pamiętam, kiedy obwieściłaś mi, że zamierzać pilnować hamburgerowych dzieci. Potraktowałam to wówczas z przymrużeniem oka Ameryka jest przecież tak daleko. Minęło 30 miesięcy i dzwonisz do mnie ze słonecznego Palo Alto w Kalifornii. Jak udało Ci się urzeczywistnić swój American Dream? Paulina Wójcik: Widocznie nie znałaś mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że kiedy sobie coś postanowię, nie spocznę, póki tego nie zrealizuję. Wyjazd do Stanów zajmował pierwsze miejsce na mojej liście marzeń od bardzo długiego czasu, więc kiedy dowiedziałam się o programie au pair, postawiłam sobie wzięcie w nim udziału za główny cel i powoli dążyłam do jego osiągnięcia. OZ: Czym jest wspomniany przez Ciebie program au pair? PW: Polega on na swoistej wymianie między au pair, a rodziną, która gości ją w swoim domu. W zamian za opiekę nad dziećmi i pomocą w drobnych pracach domowych, operka zyskuje możliwość pobytu w wymarzonym kraju, zwiedzenia go, poznania jego kultury i obyczajów. Otrzymuje także tygodniowe wynagrodzenie zwane kieszonkowym nie jest bowiem zwykłym pracownikiem, tylko członkiem rodziny. Oprócz pieniędzy, które dostaje do ręki, opiekun bądź opiekunka, może także uczestniczyć w wybranym przez siebie kursie, niekoniecznie językowym, którzy opłacają jej gospodarze. OZ: Czy długo zajęło Ci znalezienie rodziny i załatwienie formalności związanych z wyjazdem? PW: Wiem, że wymaga się, aby kandydaci zgłaszali się do agencji au pair co najmniej dwa lub trzy miesiące przed planowanym wyjazdem i tyle w zupełności wystarczy, aby wszystko zapiąć na ostatni guzik. Ja zdecydowałam się na to jeszcze przed rozpoczęciem trzeciej klasy liceum, więc miałam o wiele więcej czasu na skompletowanie potrzebnych dokumentów, staranie się o wizę i zareklamowanie się jakoś potencjalnym host rodzinom. Około miesiąca siedzia- 8 - Kwiecień -łam nad pisaniem samego listu motywacyjnego, czegoś w rodzaju CV, na podstawie którego rodzice dzieci mogli zdecydować, czy jestem tym, czego właśnie potrzebują. Musiałam pogodzić realizację swojego marzenia z przygotowaniami do matury, którą również chciałam zdać jak najlepiej. OZ: Przenieśmy się nieco do przodu w czasie. Zdałaś maturę. Znalazłaś idealną rodzinę. Zabukowałaś bilet lotniczy i spakowałaś walizki. Co myślałaś, wiedząc że niedługo opuścisz rodzinny dom na tak długo? Miałaś jakieś wątpliwości? PW: Bynajmniej. Nie jestem typem domownika i im częściej wyjeżdżam, tym czuję się bardziej spełniona. Przed samym wyjazdem bałam się jedynie tego, że zapomnę biletu albo paszportu. Z opowiadań innych operek wiedziałam też, że prawdopodobnie nie będę miała czasu na tęsknotę za rodziną. Myśl o tym, że mogłoby mi brakować Polski w ogóle nie przeszła mi przez głowę. Podekscytowanie wzięło nade mną górę, byłam pewna, że mam przed sobą cudowny rok. OZ: Jak wyglądały Twoje pierwsze dni za wielką wodą? Czy Twoje oczekiwania spełniły się? A może coś Cię rozczarowało? PW: Pierwsze cztery doby spędziłam w Nowym Jorku, przechodząc przez specjalne szkolenie dla au pair. Tam poznałam też Valerię, przesympatyczną Meksykankę, razem z którą zwiedzałyśmy Wielkie Jabłko. Amerykanie to również bardzo przyjacielski naród. Jedyne, na co mogłam narzekać to McDonald s, w którym śmieciowe jedzenie jest jeszcze bardziej śmieciowe, Starbucks sprzedający rozwodnioną kawę i Times Square, pełne turystów w koszulkach I <3 NY. W ciągu dnia nie ma szans na bezproblemowe zwiedzanie tego miejsca. Warto jednak wybrać się tam w nocy. Na początku miałam również problem z nazwami ulic. Te wszystkie W39st-E39st czy 5th Ave przerażały mnie. Potem okazało się, że mój strach był zupełnie nieuzasadniony, a poruszanie się po Manhattanie to piece of cake! OZ: A jak zostałaś przyjęta przez rodzinę goszczącą? PW: Ciepło, bardzo ciepło. Niezwykle miło rozmawiało nam się przez Skype, jeszcze kiedy ustalaliśmy szczegóły mojego przyjazdu. Uprzedzili mnie wówczas, że będę musiała się dostosować do tego, że oszczędzają energię. Nie wiem jednak, co mieli na myśli, bo czasem zdarzało im się nie wyłączyć telewizora lub zgasić światła przed wyjściem z domu Wyszło na to, że to ja uczyłam ich, jak się oszczędza! Bardzo się o mnie troszczyli, pozwolili mi używać samochodu, a kiedy ten pewnego razu się zepsuł i musiałam nieść dziecku lunch do szkoły na nogach, dziękowali mi po stokroć za takie poświęcenie, Kwiecień - 9