MYŚLI SAMOBÓJCZE PIERWSZA POMOC
Chcielibyśmy podziękować: Davidowi Fergusonowi, dyrektorowi Intimate Life Ministries w Austin w Teksasie za jego wkład w ten cykl; Dave owi Bellisowi, który współpracował z nami nad kształtem każdej książki. Wszystkie historie w cyklu Pierwsza Pomoc zaczerpnęliśmy z odcinków słuchowiska Youth in Crisis Resource, które Dave osobiście napisał. Jesteśmy Dave owi niezmiernie wdzięczni za jego talent i zaangażowanie. Dziękujemy też Joeyowi Paulowi, który nie tylko wierzył w ten projekt, ale także konsekwentnie go przeprowadził. Pierwsza Pomoc Tytuły części tej serii: Konflikty Śmierć ukochanej osoby Jak poznać prawdziwą miłość Myśli samobójcze Nieplanowana ciąża Rozwód rodziców Jak poznać wolę Bożą Wykorzystywanie seksualne
JOSH McDOWELL ED STEWART MYŚLI SAMOBÓJCZE OFICYNA WYDAWNICZA VOCATIO WARSZAWA
Tytuł oryginału: My Friend is Struggling with Thoughts of Suicide Przekład: Ewa Małecka Redakcja: Irena Kanicka Korekta: Julita Ciećwierz Redakcja techniczna: Małgorzata Biegańska-Bartosiak Projekt okładki: Krzysztof Kibart Copyright 2000 by Josh McDowell Ministry Josh McDowell Ministry, P.O.Box 131000, Dallas, TX 75313 USA www.josh.org Copyright for the Polish edition 2010 by Oficyna Wydawnicza Vocatio All rights to the Polish edition reserved Wszelkie prawa do wydania polskiego zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy zwracać się do: Oficyna Wydawnicza Vocatio 02-798 Warszawa, ul. Polnej Róży 1 e-mail: vocatio@vocatio.com.pl Redakcja: fax (22) 648 63 82, tel. (22) 648 54 50 Dział handlowy: fax (22) 648 03 79, tel. (22) 648 03 78 e-mail: handlowy@vocatio.com.pl Księgarnia Wysyłkowa Vocatio 02-798 Warszawa 78, skr. poczt. 54 tel. (603) 861 952 e-mail: ksiegarnia@vocatio.com.pl www.vocatio.com.pl ISBN 978-83-7492-133-6 ISBN 978-83-7492-129-9 (seria)
Historia seana odsłona pierwsza Myjnia samochodowa prowadzona przez grupę młodzieżową przyniosła 430 dolarów na dofinansowanie kościelnego obozu letniego, ale wszyscy prawdopodobnie lepiej ją zapamiętają z powodu gwałtownej walki na bicze wodne. Kiedy nadarzyła się chwilowa przerwa w paradzie brudnych samochodów, uczniowie ostatniej klasy liceum, za przykładem energicznego Seana Williamsa, opanowali oba szlauchy i otworzyli ogień do reszty grupy. Uczniowie z młodszych klas walczyli dzielnie za pomocą wiader i gąbek nasączonych mydlinami. Opiekunowie grupy młodzieżowej, Doug i Jenny Shaw, znaleźli się w trakcie tej bitwy na ziemi niczyjej. Jednak, choć twierdzili, że są po trzydziestce, przyszli przygotowani: gdy tylko walka się zaczęła, Doug wyciągnął z bagażnika swojego samochodu cały arsenał pistoletów na wodę. Po tej dwudziestominutowej bitwie, prowadzonej bez złośliwości, wszyscy byli przemoczeni do suchej nitki i zachrypnięci od śmiechu. To przemoczenie, zdaje się, odświeżyło załogę na ostatnie dwie godziny pracy w gorącym, popołudniowym słońcu. 5
Sean był jedną z ostatnich osób wychodzących z myjni po jej wyczyszczeniu. Wygodniej mu było zapomnieć poprosić kolegów z grupy o podwiezienie do domu. Tak właśnie to sobie zaplanował. Kiedy razem z Dougiem odkładał do kościelnego składziku resztki środków czyszczących, zapytał: Czy ty i Jenny podwieźlibyście mnie do domu, jeśli nie sprawiłoby wam to kłopotu? Doug zareagował zgodnie z oczekiwaniami: Oczywiście, to dla nas żaden kłopot. Sean uśmiechnął się do siebie. Doug i Jenny odegrali szczególną rolę w jego życiu. Wspierali go, kiedy naprawdę tego potrzebował. Wiedział, że i teraz pomogą mu udźwignąć to, co go przytłacza. Doug zaproponował, żeby po drodze do domu wstąpili na hamburgera. Jenny i Sean skwapliwie na to przystali, gdyż byli tego dnia zbyt zajęci myciem samochodów i oblewaniem się wodą żeby zjeść lunch. Chciałbym o czymś z wami porozmawiać Sean zagadnął poważnie, kiedy już złożyli zamówienia w Burger Shack. Zastanawiałam się, czy coś cię gnębi powiedziała Jenny. Byłeś dziś nieco bardziej milczący niż zazwyczaj choć oczywiście nie w czasie bitwy wodnej. Sean uśmiechnął się na moment, potem wrócił do tego, co go niepokoiło: To poważna sprawa, a ja nie jestem pewien, jak postąpić, więc mam nadzieję, że coś mi doradzicie. Doug rozpromienił się w zachęcającym uśmiechu. Cieszymy się, że możemy cię wysłuchać i pomóc, jeśli zdołamy, Sean. Kelnerka przyniosła im napoje. Sean delikatnie mieszał słomką swoją colę, porządkując myśli. 6
Martwię się o swojego przyjaciela, Keva powiedział w końcu. Kev... masz na myśli Kevina Colvina? sondowała Jenny. Tego chłopaka, który czasami przychodzi z tobą do kościoła? Tak, Kevina. Wielu z nas nazywa go Kev. Jego rodzice nie są chrześcijanami, ale on mówi, że ufa Chrystusowi jako swojemu Zbawicielowi. Otóż Kev ostatnio dziwnie się zachowuje. Ma jakieś kłopoty? spytał Doug. Sean westchnął przeciągle. Nie wiem tego na pewno. Od kilku tygodni jest bardzo małomówny i chłodny w zachowaniu. Zauważyłem też kilka innych rzeczy, które mnie u niego niepokoją. Doug pochylił się w jego kierunku. Co na przykład? Sean nie najlepiej się czuł, mówiąc o czymś, co przywoływało tak bolesne wspomnienia, ale wiedział, że musi, dla dobra przyjaciela. No wiesz, rzeczy, które każą mi się zastanawiać, czy Kev nie myśli o samobójstwie. Jenny wyciągnęła rękę poprzez stół i położyła mu dłoń na ramieniu. Pewnie jest ci trudno, Sean. Przykro mi, że po tym, co przeszedłeś, znowu musisz mieć do czynienia z czymś takim. Sean poczuł ucisk w gardle. Aż nadto wyraźnie pamiętał atak depresji sprzed dwóch lat, który skłonił go do połknięcia garści tabletek nasennych. Doug i Jenny pomogli mu się z tego wykaraskać. Czuł, że zawsze już będzie im wdzięczny za miłość i troskę, jaką mu okazali w najgorszym momencie życia. Dzięki, ze mną chyba wszystko dobrze powiedział, odchrząknąwszy. Martwię się jednak o Keva. 7
Jego rodzice są zbyt zajęci własnymi kłótniami, żeby poświęcać mu uwagę. Starsi bracia już się wyprowadzili, więc jest w domu zupełnie sam. W dodatku ostatniej wiosny jego przyjaciel Tim zginął w wypadku samochodowym. Od tamtej pory Kev zaczął zamykać się w sobie. Niepokoję się o niego. Na to odezwał się Doug: Co jeszcze w jego zachowaniu nasuwa ci podejrzenie, że Kev może myśleć o samobójstwie? Rzeczy, które zdają mi się boleśnie znajome: Kev wydaje się ciągle zmęczony, brak mu sił. Kiedy dzwonię do niego w sobotę w południe wciąż jeszcze jest w łóżku. Nawet kiedy namówię go do wyjścia, najchętniej pada gdzieś w kącie i zasypia. Zmęczenie było jednym z objawów, które niepokoiły nas u ciebie powiedziała Jenny. Sean skinął głową. Cieszę się, że to zauważyliście powiedział miękko. Kev zaczyna nosić się na czarno ubrania, skóry, biżuteria i mówić tak, jakby był zafascynowany śmiercią. Ma też bardzo zmienne nastroje w jednej chwili jest rozzłoszczony, w następnej cichnie. Tak się cieszę, że zwracasz uwagę na zachowanie Keva, Sean pochwaliła go Jenny. On zdaje się wołać o pomoc. Podeszła kelnerka z hamburgerami i frytkami. Dziękując Bogu za jedzenie, Doug modlił się także za Kevina. Zaczęli jeść, a Sean mówił dalej: Co mnie naprawdę niepokoi, to fakt, że Kev pozbywa się swoich rzeczy, i to nie drobnych, ale takich na przykład jak rower górski. Wygląda na to, że o nic 8
już nie dba. Tak jakby nie zamierzał zbyt długo być na tym świecie. Doug i Jenny mieli wyraźnie zatroskane twarze. Sean czuł się już lepiej, kiedy podzielił się z nimi swoimi obawami. Doug wziął jeszcze kęs, po czym odłożył hamburgera. Sean, wiesz może, czy Kev próbował już kiedyś popełnić samobójstwo? Nie sądzę. Czy słyszałeś, żeby Kev mówił wprost, że chce odebrać sobie życie? kontynuował Doug. Sean pokręcił głową. Oczywiście nie jestem z nim przez cały czas, ale do mnie nigdy nic takiego nie mówił. Czy widziałeś, żeby pracował nad czymś w rodzaju listu pożegnalnego? zapytał Doug. Nie, nic podobnego nie widziałem. Jenny spytała: Czy wiesz, co robić, gdyby próbował popełnić samobójstwo przy tobie? Sean przez chwilę milczał. Zrobiłbym to, co moja mama i wy zrobiliście dla mnie odparł poważnie. Natychmiast zawiózłbym go na pogotowie. Nie zostawiłbym go ani na moment samego, aż znalazłby się pod opieką lekarza. Wspomnienie było przerażająco wyraźne: w jednej chwili Sean połykał tabletki, w następnej albo przynajmniej tak to wyglądało w jego pamięci był już na pogotowiu, z rurką w gardle. Była tam też jego mama, Doug i Jenny. Płakali i modlili się. Matka Seana zadzwoniła do państwa Shaw w panice, kiedy znalazła pustą buteleczkę po lekach i nie mogła dobudzić śpiącego syna. Opiekunowie młodzieży pospieszyli zaraz 9
do szpitala, żeby dołączyć do Seana i jego matki, i pozostali z nim, dopóki niebezpieczeństwo nie minęło. A jeżeli Kev zagrozi, że popełni samobójstwo albo jeśli znajdziesz list pożegnalny, czy wiesz, co wtedy robić? Sean odpowiedział: Natychmiast wezwać pomoc. Zostać z nim do czasu, gdy znajdzie się pod opieką psychologa lub psychiatry. Racja powiedziała Jenny. Spodziewałam się, że wiesz, ale chciałam usłyszeć, jak to mówisz. Czy czujesz się na siłach powziąć takie poważne kroki? Zdecydowanie tak powiedział Sean bez wahania. Kev jest moim przyjacielem i nie chcę, żeby umierał. Zrobię, co tylko w mojej mocy, żeby mu pomóc. W końcu i mnie ktoś kochał na tyle, żeby mi pomóc. Jenny znów chwyciła Seana za ramię. Doug i ja dziękujemy Bogu, że dotarłeś do szpitala na czas. Kochamy cię. Jesteś dla nas kimś szczególnym. Sean uśmiechnął się i skinął głową przyjaciołom. Dzięki wam obojgu. Jestem pewien, że postąpię właściwie, jeśli Kev naprawdę spróbuje odebrać sobie życie, ale nie chcę czekać z pomocą do ostatniej chwili. No więc co mogę zrobić? To ciekawe, że zadajesz to pytanie, Sean zaczął Doug. Dwa lata temu, po twoim epizodzie z tabletkami, Jenny i ja uświadomiliśmy sobie, że nie za wiele wiemy o oznakach, które wskazują, że ktoś może popełnić samobójstwo. Byliśmy raczej naiwni. Znaliśmy statystyki: każdego dnia w USA tysiąc nastoletnich uczniów usiłuje popełnić samobójstwo. Osiemnaścioro spośród nich rzeczywiście je popełnia. Nie wiedzieliśmy jednak, że jest to problem, który dotyczy też osób wierzących. 10