Mnisi tynieccy w Cuzco Z różnych powodów ludzie jeżdżą po świecie. Jedni szukają nowych wrażeń, inni pragną pochwalić się przed znajomymi, że widzieli wyjątkowe miejsca, jeszcze inni spełniają swoje marzenia. Ale czy to normalne, że mnisi benedyktyńscy wyruszają na drugi koniec świata? Z pewnością nie jest to sytuacja często spotykana, jednak się zdarzyła. Pod koniec sierpnia 2011 r. razem z o. Opatem Bernardem wyruszyliśmy do Peru. Udaliśmy się tam na zaproszenie o. Giovanniego Salerno MSP założyciela Ruchu Misjonarzy Sług Ubogich Trzeciego Świata, który w marcu tego roku gościł w naszym opactwie. Podczas odwiedzin mieliśmy okazję poznać z bliska dzieło podejmowane przez Wspólnotę, której nasze Opactwo od roku jest reprezentantem w Polsce. Wizyta w Tyńcu w marcu 2011 r. (na zdjęciu o. Giovanni Salerno MSP, o. Opat Bernard Sawicki OSB, o. Andrzej Haase OSB) Kilka słów o Peru Wyjazd poprzedziło pobieżne studium na temat kraju, do którego mieliśmy się udać, dlatego też zanim przejdziemy do opowiadania o wyjeździe, zwróćmy uwagę na kilka faktów. Peru położone jest w zachodniej części Ameryki Południowej. Kraj dzieli się na trzy krainy położone równolegle do siebie: wybrzeże (ciągnące się na długości 2500 km, gdzie nigdy nie pada deszcz), góry (Kordyliera Andyjska z najwyższym szczytem wznoszącym się na 6768 m n.p.m.), selva (wiecznie zielona dżungla zajmująca ¾ powierzchni kraju i będąca dla niego wielkim, wiecznie owocującym ogrodem). Początki cywilizacji peruwiańskiej sięgają XIX w. przed Chr. Tereny dzisiejszego Peru przemierzali najpierw koczownicy, którzy z czasem zaczęli zajmować się rolnictwem osiedlając się przede wszystkim wzdłuż rzek. Najważniejsze dawne kultury, które pozostawiły po sobie do dziś podziwiane pamiątki, tworzyły ludy Nazca (ich gigantyczne rysunki pokrywają płaskowyż wciąż stanowiąc zagadkę dla badaczy) oraz Mochica (pozostawili po sobie monumentalne budowle w kształcie piramid, wielkie grobowce i dawne systemy nawadniające). Jednak najbardziej znane na tym terenie było Imperium Inków ze stolicą w Cuzco, które rozpoczęło swoją ekspansję w XV w. po Chr. i chociaż istniało niespełna sto lat, to jednak pozostawiło po sobie nadzwyczajne monumenty, wśród których na szczególną uwagę zasługują kompleksy świątynne i pałacowe w Machu Picchiu, Pachacama i Pisca, czy twierdze obronne w Pucaran lub Ollantaytambo. Wewnętrznie walki sprawiły jednak, że królestwo z łatwością zostało podbite przez hiszpańskich najeźdźców, których
pierwszą grupą w 1528 r. dowodził Francisco Pizarro. On też założył nową stolicę w Limie nad brzegiem Pacyfiku, skąd rządził państwem zwanym Nową Kastylią (Niektórzy twierdzą, że to Indianie zaproponowali tę lokalizację i był to rodzaj zemsty, gdyż stolica jest przez większą część roku przykryta chmurami czego sami mogliśmy doświadczyć i ma wyjątkowo niesprzyjający klimat, co jednak nie odstrasza nikogo przed życiem w tej aglomeracji liczącej obecnie około 8 mln. mieszkańców czyli ¼ wszystkich Peruwiańczyków mieszka w tym mieście). W 1821 r. kraj uzyskał niepodległość wyzwalając się spod panowania hiszpańskiego. Nie nastał jednak czas pokoju, gdyż wiek XIX obfitował w nieustanne powstania, wojny i zatargi z sąsiadami (Boliwią, Ekwadorem i Chile). Natomiast wiek XX przeżywany był pod znakiem przewrotów politycznych, dyktatur i junt wojskowych oraz konfliktów społecznych, które zaowocowały terrorystycznymi działaniami maoistowskiego ugrupowania Sendero Luminoso (Świetlisty Szlak), na szczęście w ostatnich latach spacyfikowanego. Na koniec warto powiedzieć jeszcze kilka słów na temat ludności kraju. Ponad połowa Peruwiańczyków to Indianie, około 35 % Metysi, a resztę stanowią biali, Murzyni i Azjaci. Jednak większość bogactw tego jak mówili nam Misjonarze bardzo zasobnego w różnego rodzaju dobra naturalne kraju, jest w rękach bardzo małej grupy białych jego mieszkańców, którzy zdecydowanie nie zauważają wielkiej biedy, w jakiej żyje większość ich rodaków, a nawet starają się ze wszystkich sił utrzymywać ten stan rzeczy. Po tym nieco przydługim wstępie przejść możemy do opowiadania o wyprawie.
Ajofrin hiszpańska siedziba Ruchu W pierwszym dniu podróży, jeszcze przed dotarciem do Ameryki Południowej, przyjechaliśmy do miejscowość Ajofrin, niedaleko Toledo w Hiszpanii, gdzie mieści się Wyższe Seminarium Ruchu. Po rocznym stażu na misjach przybywają tam wszyscy bracia ze Wspólnoty przygotowujący się do kapłaństwa. W dalszą drogę przez Atlantyk wyruszyliśmy już w towarzystwie o. Waltera Corsini MSP, naszego przewodnika podczas wyprawy, oraz trzech młodych ludzi, którzy znajdowali się na różnych stopniach formacji przygotowującej do pracy misyjnej. Br. Raúl (Peruwiańczyk) wracał po zakończeniu studiów, aby w swojej ojczyźnie w grudniu przyjąć święcenia diakonatu a później także kapłaństwa. Br. Vincenzo (Włoch) jechał na roczny staż misyjny do Peru, po dwóch latach studiów w Hiszpanii. Natomiast br. Eduardo (Hiszpan), choć już nie najmłodszy, chciał dopiero odczytać swoje powołanie. Budynek Wyższego Seminarium w Ajofrin (Hiszpania) Oczekiwanie na samolot na lotnisku w Madrycie (na zdjęciu od lewej o. Walter, br. Raúl i o. Opat)
Andahuaylillas powitanie Po dwunastogodzinnym locie przez Atlantyk i bardzo krótkim pobycie w Limie dotarliśmy do Cuzco, gdzie czekał samochód mający zawieść nas do niewielkiej miejscowości Andahuaylillas (potrzebowałem kilku dni, aby nauczyć się ją poprawnie wymawiać ). Gdy już tam dojechaliśmy, spotkała nas wielka niespodzianka. Nie spodziewaliśmy się, że na powitanie zbierze się niemal cała Wspólnota (byli nawet bracia z klasztoru kontemplacyjnego) na czele z o. Giovannim, który stał trzymając na tacy chleb i sól. W ten sposób rozpoczęliśmy tydzień nieustannych odwiedzin, podczas których mieliśmy wiele okazji, by zapoznać się bliżej z dziełem, którym zaowocowało skromne życie włoskiego augustianina (o. Salerno przyjechał do Peru pod koniec lat 60-tych jako augustianin, a po dwudziestu latach pracy przystąpił do tworzenia nowej wspólnoty mającej zająć się najpierw najbiedniejszymi mieszkańcami Kordyliery Andyjskiej, a później jak Bóg pozwoli w innych rejonach świata). Powitanie w Miasteczku Chłopców
To tylko kilka impresji z wyprawy, która miejmy nadzieję zaowocuje pełniejszym świadectwem o pracy Misjonarzy Sług Ubogich Trzeciego Świata. o. Andrzej Haase OSB Pragnący uzyskać więcej informacji o Ruchu, mogą znaleźć je na stronie: www.msptm.com Można też otrzymywać regularnie (trzy razy w roku) bezpłatny Biuletyn Misjonarzy pisząc na adres: msptm.pl@gmail.com