aut. Maksymilian Dura 23.04.2016 KALIBRY ODPALANE Z WYRZUTNI ISKANDERÓW? ROSJA ZŁAMAŁA TRAKTAT INF Rosyjskie filmy propagandowe z prób systemu Iskander wyraźnie pokazują, że Rosjanie zaadoptowali wyrzutnie rakiet balistycznych Iskander-M do odpalania rakiet manewrujących systemu Kalibr. Oznacza to, że władze w Moskwie złamały traktat INF z 1987 r. zakazujący użycia pocisków średniego zasięgu bazowania lądowego, a NATO musi się zmierzyć z bardzo poważnym wyzwaniem. O tym, że lądowy system rakietowy Iskander ma zasięg większy niż deklarowane przez Rosjan w traktacie INF 500 km była przekonana znaczna część specjalistów. Nie robiono z tego jednak problemu, ponieważ konstrukcja pocisków balistycznych wykorzystywanych w tym systemie (9M723) pozwalała teoretycznie na zwiększenie odległości rażenia o kilkadziesiąt procent, z małym prawdopodobieństwem przekroczenia 700 km. Biorąc pod uwagę naturalną barierę jaką dla Rosjan tworzy pasmo państw wschodnich (Białoruś i Ukraina) kraje zachodnie czuły się w miarę bezpiecznie (poza państwami bezpośrednio graniczącymi z Rosją w tym Polską). Rakieta balistyczna systemu Iskander-M ma swoje ograniczenia zasięgowe - fot.www.kbm.ru
Ostatnie próby pokazują jednak, że pojęcie Iskander jest o wiele szersze niż przypuszczano i odnosi się bardziej do systemu kierowania i wskazywania celów oraz mobilnych wyrzutni niż zastosowanych na nich rakiet. Rosjanie pokazali bowiem, że na swoich mobilnych zestawach startowych mogą rozmieścić wszystko, co tylko mają w swoim arsenale i pasuje wielkością, a jedynym dla nich problemem jest stworzenie mechanicznych połączeń pozwalających na przewożenie i start uzbrojenia. Co przekazano w połowie 2015 r. rosyjskiej armii czy były to rzeczywiście baterie rakiet balistycznych Iskander-M? fot.www.kbm.ru Dowodem na to są filmy i zdjęcia, jakie Rosjanie specjalnie wpuścili w media wskazujące na zastosowanie na wyrzutniach systemu Iskander, kontenerów z rakietami manewrującymi prawdopodobnie opracowanymi dla systemu Kalibr. Na Europę Zachodnią może więc spaść nie tylko iskanderowski, uderzający pionowo pocisk balistyczny w promieniu rażenia do - potencjalne - 700 km, ale również nisko lecąca rakieta manewrująca o zasięgu większym niż 2000 km. I nie jest tutaj istotna jej nazwa (w źródłach wymienia się Iskander K), ale to że niesie ona sobą realne zagrożenie.
Oficjalny zasięg rażenia wyrzutni Iskander-M z pociskami balistycznymi, po ich rozmieszczeniu w Obwodzie Kaliningradzkim fot. Wikipedia/Arz1969/CC BY SA 3.0. Iskander K czy po prostu Kalibr? Nazwa systemu rakietowego najczęściej jest kojarzona z rakietą, wyrzutnią oraz systemem kierowania rzadziej ze współpracującym systemem obserwacji technicznej. Sprawa zaczęła się komplikować, gdy pojawiła się możliwość odpalenia z jednej wyrzutni kilku typów rakiet, a przystosowanie systemu dowodzenia do kierowania danym typem pocisku zaczęło polegać jedynie na modyfikacji oprogramowania.
Jeżeli liczą się rakiety to czy na zdjęciu mamy baterię systemu Iskander M (tak jak w pierwszym pojeździe) czy baterię systemu Kalibr (tak jak w drugim pojeździe)? - fot. mil.ru Według Rosjan sam Iskander-M może wykorzystywać obecnie już pięć typów pocisków, chociaż niektórzy specjaliści uważają, że w większości to ta sama rakieta różniąca się jedynie rodzajem ładunku bojowego (w przypadku rakiet 9M723 ładunek ten nie jest wymienny w odróżnieniu np. od starszego systemu Toczka-U). Dlatego pociski w wersji 9M723K1 i 9M723K5 to prawdopodobnie rakiety o takiej samej konstrukcji, ale o różnej zawartości głowic kasetowych. Dobrym przykładem takiego pomieszania jest również okrętowy system 3R-14 Kalibr (w odmianie eksportowej znany pod nazwą Club). Z jego pomocą mogą być bowiem odpalane pociski przeciwokrętowe o balistycznym torze lotu (91R-1 i 91R-2) i niskim torze lotu (3M54 i 3M54-1 oraz rakiety manewrujące (3M14). System kierowania ogniem musi więc potrafić wypracowywać dane do strzelania zarówno przeciwko ruchomym celom nawodnym, jak i stałym celom lądowym. Co więcej rakiety mogą być odpalane, z kontenerów startowych ustawionych pod kątem na pokładach jednostek pływających i z zamontowanych w ich kadłubie wyrzutni pionowego startu (Kalibr-NK/Club- N/Club-U) oraz z wyrzutni torpedowych okrętów podwodnych (Kalibr-Pł/Club-S). W przypadku każdego typu pocisku opracowana została również wersja kontenerowa systemu startowego (Kalibr-K/Club-K), która jako integralny moduł może być instalowana na jednostkach pływających, ale może być również montowana na zwykłych samochodach przystosowanych do przewozu standardowych czterdziestostopowych kontenerów. Proponowana jest również wariant brzegowy systemu (Kalibr-B/Club-M), który jako podwozie wyrzutni wykorzystuje pojazdy MZKT-7930 Astrolog (podobne jak w Iskanderze) przenoszące trzy, cztery lub sześć kontenerów startowych z rakietami. Taki mobilny zestaw może również teoretycznie odpalać rakiety manewrujące 3M14, a więc w jakiś sposób stanowi ekwiwalent systemu określanego jako Iskander-K. Iskander-K to nazwa, która prawdopodobnie została wprowadzona przez Rosjan, by ukryć fakt posiadania rakietowych wyrzutni lądowych o zasięgu ponad 2000 km. Po testach przeprowadzonych w
maju 2007 r. opublikowano więc dane o tajemniczej rakiecie R-500 oznaczanej później jako 9M728, która miała mieć zasięg 500 km. fot. mil.ru Już rok później, w reakcji na zapowiedź budowy w Polsce i Rumunii elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Sputniku, zdenerwowani Rosjanie bez ogródek poinformowali, że Iskander może być wyposażony nie tylko w rakiety balistyczne. System może także odpalać pociski dalekiego zasięgu - R-500S, które już zostały testowo opalone z Iskandera. Potencjalnie, zasięg systemu z rakietami manewrującymi może przekroczyć 2000 kilometrów, co pozwala trafić cele w Zachodniej Europie. Obecnie coraz więcej specjalistów wskazuje, że pocisk R-500 z systemu Iskander-K to tak naprawdę rakieta 3M-14, która tylko oficjalnie jest przeznaczona jedynie dla systemu Kalibr. Jest bowiem mało prawdopodobne, by to samo biuro OKB Nowator z Jekaterynburga (wchodzące obecnie w skład koncernu Ałmaz Antiej) prowadziło równolegle dwa programy rakietowe, których wynikiem byłyby dwie różne rakiety, ale za to tak samo startujące (pionowo), tak samo przechowywane i wystrzeliwane (okrągłe kontenery o tej samej średnicy) oraz o tych samych parametrach taktyczno technicznych (zasięg, tor lotu i przeznaczenie). Dodatkowo wykorzystując 3M14 nie trzeba by było zmieniać stosowanej w Iskanderze samochodowej wyrzutni 9P78-1 (na podwoziu MZKT-7930/79305 Аstrolog ). Pomogła w tym modułowa konstrukcja przedziału bojowego wyrzutni (to dlatego po modernizacji systemu do wersji Iskander-M mówi się o nim, jako o uniwersalnym modułowym systemie wojsk lądowych). Takie moduły bojowe prawdopodobnie miały być łatwo wymieniane na wyrzutniach, a ich skonstruowanie okazało się w miarę proste. Przede wszystkim nie było problemu z ciężarem, ponieważ dwie rakiety balistyczne 9M723 ważą przed startem 7600 kg, a dwa kontenery startowe wraz z rakietami manewrującymi 3M14 - nie więcej niż 7200 kg. Różnica jest jedynie w długości (pocisk balistyczny 9M723 7,3 m i kontener dla 3M14-8,92 m lub 8,34 m). Dlatego by zmieścić kontener dla rakiety manewrującej w przedziale bojowym pojazdu wyrzutni, został on prawdopodobnie skrócony do około 8 m. I to jest jedyna zmiana poza
mechanizmem startowym, którą Rosjanie musieli prawdopodobnie wprowadzić by stworzyć Kalibro Iskandera. Sam pocisk został niezmieniony, albo lekko skrócony. Rosjanie już się zresztą do tego przygotowywali oferując dla Kalibra/Cluba dwie wersje rakiet manewrujących do atakowania celów lądowych: przeznaczoną dla własnych wojsk rakietę 3M14 (która prawdopodobnie ma długość ok. 8 m) i jej eksportowy wariant - rakietę 3M-14E - o długości startowej 6,2 m. fot. mil.ru Dzięki temu, w czasie pierwszych prób rakiet oznaczonych jako R-500 przeprowadzonych na poligonie Kapustin Jar 29 maja 2007 r. można było wykorzystać standardową, iskanderowską, samochodową wyrzutnię 9P78-1. Obserwatorzy podkreślają przy tym, że kontenery z rakietami manewrującymi na wyrzutniach systemu Iskander-M od tego czasu zostały wyraźnie zmienione. Rosjanie strzelają, a NATO udaje, że tego nie widzi Traktat INF (Intermediate Forces Treaty, INF Treaty) o likwidacji lądowych pocisków pośredniego zasięgu został zawarty pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim w 1987 roku. Porozumienie podpisane przez prezydenta USA Ronalda Reagana i sekretarza generalnego KC KPZR Michaiła Gorbaczowa zobowiązywało oba kraje do likwidacji i rezygnacji z późniejszego posiadania pocisków manewrujących i balistycznych startujących z wyrzutni lądowych o zasięgu od 500 do 5500 km. Najbardziej widocznym efektem umowy było wycofanie przez Rosjan z eksploatacji rakiet RSD-10 (wg. NATO SS-20), R-12 (wg. NATO SS-4), R-14 (wg. NATO SS-5), OTR-22 (wg. NATO SS-12) oraz OTR-23 Oka (wg. NATO SS-23), a przez Amerykanów pocisków Pershing IA, Pershing II oraz BGM-109G Gryphon (lądowa wersja pocisków Tomahawków). Już 10 lat później zaczęto w USA głośno mówić o tym, że Rosjanie złamali porozumienie tworząc system Iskander K i opracowując dla niego pocisk manewrujący R-500 o zasięgu maksymalnym 2000 km. Jednak amerykańskie władze ujawniły w mediach fakt posiadania przez Rosjan lądowych wyrzutni rakiet manewrujących dopiero w lipcu 2014 r. Była to prawdopodobnie wymuszona reakcja na raport
pod tytułem Potwierdzenie rosyjskich naruszenia i obchodzenia traktatu INF ( Confirmation of Russian Violations and Cicumvention of the INF Treaty ) opracowany przez organizację National Institute For Public Policy w lutym 2014 r, a także na aneksję Krymu, uwidaczniającą zagrożenie powodowane przez Moskwę. Mimo tego jawnego oskarżenia, amerykańskie władze zakończyły swój komunikat jedynie stwierdzeniem, że prawdopodobnie doszło do złamania postanowienia traktatu INF. Miarka się przebrała w grudniu 2014 r., gdy w sprawie Kolibro-Iskanderów oficjalnie wypowiedział się Pentagon. Amerykanie wskazali wyraźnie, że pomimo działań dyplomatycznych podejmowanych od 2013 roku Rosja łamie traktat o pociskach średniego zasięgu. Jednak nadal ignorowano niebezpieczeństwo, informując jedynie, że w USA przeprowadzono ocenę zagrożenia, jakie mogłoby płynąć z rozmieszczenia przez Rosjan pocisków manewrujących naruszających traktat INF w Europie lub w regionie Azji i Pacyfiku. Kalibro- Iskandery to fakt Tymczasem Rosjanie takie rakiety już rozmieścili, albo jeżeli jeszcze tego nie zrobili, to w każdej chwili mogą. Tu więc nie chodzi o ocenę potencjalnego zagrożenia, ale o wypracowanie konkretnych działań pozwalających zmniejszyć istniejące już niebezpieczeństwo do minimum (bo wyeliminować się go niestety nie da). Wbrew pozorom same rakiety manewrujące nie stanowią takiego problemu jak balistyczne, ponieważ zachowują się jak statek powietrzny i mogą być wykrywane oraz niszczone systemami do zwalczania celów powietrznych. Gorzej, że Rosjanie mogą teraz łatwiej spowodować, by razem z pociskami manewrującymi nadleciały pociski balistyczne i to wystrzelone z tego samego systemu. Taka sytuacja powoduje istotne obciążenie dla systemu obrony powietrznej, gdyż cele manewrujące i balistyczne mają różną charakterystykę. Dodatkowo, rakiety manewrujące wystrzelone z lądu (zabronione traktatem INF) mogą być trudniejsze do wykrycia, np. niż odpalone z samolotów, z uwagi na ukształtowanie terenu i związane z tym.
Trudno teraz powiedzieć, czy w defiladzie jadą wyrzutnie systemu Iskander M, czy systemu Kalibr - fot. mil.ru Oczywiście rosyjskie władze nadal oficjalnie mówią jedynie o systemie Iskander-M/Iskander-K, chociaż dla niektórych specjalistów, po wprowadzeniu rakiet 3M14 powinno się o nim raczej mówić Kalibr lub Kalibro-Iskander. By korzystać z pocisków manewrujących trzeba było bowiem przede wszystkim zmodyfikować system kierowania i dowodzenia. Należy przecież pamiętać, że system ten w przypadku zestawów Kalibr jest o wiele bardzie skomplikowany niż w przypadku baterii Iskander M. Nie chodzi tu bowiem tylko o wskazanie celu na lądzie (Iskander), ale również o określeniu profilu pionowego i poziomego lotu, czy nawet przypuszczalnych zmian parametrów ruchu atakowanego, mobilnego obiektu (w przypadku pocisków przeciwokrętowych Kalibr).
Kalibr czy Iskander-K? fot.www.kbm.ru Pomijając problem samej nazwy powinno być ważniejsze, że Polska jest naturalną barierą, która stoi na drodze pociskom z Kalibro-Iskanderów do Europy Zachodniej. Dlatego zarówno Warszawa, jak i całe NATO powinniśmy być zainteresowani zbudowaniem w Polse dobrze działającego, dookólnego, zintegrowanego, mobilnego i sieciocentrycznego systemu obrony powietrznej. Jednoczesne pojawienie się rakiet manewrujących i balistycznych oznacza bowiem konieczność ich jednoczesnego zwalczania. Trzeba jednak do tego podejść kompleksowo, ponieważ np. rakiety manewrujące systemu Kalibr mogą być bez problemu zwalczane tańszymi pociskami zestawów krótkiego zasięgu pozyskanymi w programie Narew. Wtedy drogie rakiety zdolne do zwalczania pocisków balistycznych (np. PAC-3 MSE) można będzie zachować na o wiele bardziej niebezpieczne cele balistyczne. Tak więc dobrze by było, by operator zestawu Wisła mieć możliwość wskazania celu dla systemu Narew, przejmując nad nim w razie potrzeby dowodzenie. I odwrotnie. Możliwość taka już istnieje o czym świadczą ostatnie próby przeprowadzone przez Amerykanów z opracowanym przez koncern Northrop Grumman systemem zarządzania walką IBCS (IAMD Battle Command System). To właśnie on ma być w przyszłości ma być główną częścią sieciocentrycznego, zintegrowanego systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych IAMD (integrated air and missile defense).
Co przekazano w połowie 2015 r. rosyjskiej armii czy były to rzeczywiście baterie rakiet balistycznych Iskander-M? fot.www.kbm.ru W trakcie testów udało się z jego wykorzystaniem zestrzelić jednocześnie dwa różne cele z wykorzystaniem dwóch typów rakiet i różnych sensorów. Oczywiście nadal pozostaje problem wykrycia rakiet manewrujących, tym bardziej, że Rosjanie twierdzą iż pocisk 3M14 został wykonany w technologii stealth. Ale przy zintegrowanej obronie powietrznej lecący nisko pocisk manewrujący zostanie prędzej czy później wykryty na trasie i dzięki temu, że leci on z prędkością poddźwiękową będzie czas na jego przechwycenie. Rosjanie wiedzą o tym ograniczeniu i za skuteczniejszą broń nadal uznają balistycznego Iskandera. Pociski 3M14 mają w tym przypadku bardziej znaczenie propagandowe, co nie zmienia faktu, że traktat INF został przez rosyjskie władze złamany. W artykule bardzo często używane jest słowo prawdopodobnie, ponieważ zdaniem autora informacje przekazywane przez firmy i władze rosyjskie są w bardzo dużej części nieprawdziwe lub zmanipulowane. Rosjanie chcą w ten sposób ukryć prawdziwe parametry swoich systemów uzbrojenia często gorsze od tego, jakie oficjalnie deklarują. Niestety dezinformacja i propaganda to nadal jedne z podstawowych narzędzi władz na Kremlu. Maksymilian Dura