Ewa Barylińska I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika W Katowicach Recenzja z musicalu Love Never Dies w reżyserii Jacka O Briena Adelphi Theatre w Londynie 31.07.2010r. Legenda jest wieczna Dobrze patrzy się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Wszyscy pamiętamy ten cytat z Małego Księcia Antoine'a de Saint-Exupéry'ego. Takie przesłanie niesie również jedna z piosenek przedstawienia. Starajmy się o tym pamiętać, że oczy nie zawsze pokazują nam prawdę Najpierw było zdumienie, wzburzenie, potem nerwowe oczekiwanie. Deklaracja złożona przez Andrew Lloyd Webbera w 2007 roku zatrzęsła światem artystycznym. Reaktywacja Upiora w Operze? Ale jak to? Co jeszcze można dodać do tej opowieści? No i po co? Jaki będzie efekt? Czy druga część również będzie dziełem sztuki czy marną komercjalną podróbką pierwszej? Czy tym razem zaskoczy nas Webber? Chyba żadnemu kompozytorowi gatunek sceniczny zwany musicalem nie zawdzięcza tyle, co właśnie jemu (by wymienić tylko niektóre z jego dzieł: Upiór w Operze, Koty, Evita, Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze, Jesus Christ Superstar, Starlight Express ). Nazwisko tego autora już dawno weszło do encyklopedii. Choć tworzy przez cały czas w 2004 roku miał premierę musical The Woman In White nie podejrzewano go o podjęcie się wzięcia udziału w kolejnej superprodukcji. Czy po niewątpliwym arcydziele, jakim jest Upiór, kompozytora będzie stać na stworzenie czegoś na miarę poprzedniego sukcesu? (Wspomniana Kobieta w bieli była wystawiana przez zaledwie dziewiętnaście miesięcy, zaś oryginalny Upiór jest na afiszu od 1986 roku ) Takie i inne pytania stawiali sobie wszyscy teatromani, ale dziś, po premierze (która miała miejsce 9 marca tego roku w Adelphi Theatre) już wiadomo, że Love Never Dies (w wolnym tłumaczeniu Miłość jest wieczna ) będzie kolejną perłą w kolekcji muzycznych dokonań Andrew Lloyd Webbera, prawdziwego geniusza muzyki. Czy to owo wspólne zamiłowanie do komponowania skłoniło autora do wznowienia historii właśnie tego bohatera, legendarnego kolegi po fachu? Możliwe. Zwłaszcza, że teraz Upiór wychodzi nieco z cienia, który czynił go tak niedostępnym w Operze Paryskiej. Doczekuje się nawet uznania i popularności dla swoich utworów, którymi to jednak (tak uznaniem jak utworami) głęboko pogardza. Możliwe też, że motywem Webbera był sukces kasowy pierwszej części. Miłość jest wieczna, ale z czegoś trzeba żyć Ale zacznijmy od początku. Kim właściwie był Upiór z Opery? Jak możemy się dowiedzieć z powstałej na początku ubiegłego wieku powieści Gastona Leroux, jak i z oryginalnego musicalu Upiór w Operze, był oszpeconym na twarzy dzieckiem przygarniętym z wędrownego cyrku przez młodą tancerkę Opery Paryskiej, nazwiskiem Giry. Ukryła go w podziemiach gmachu, gdzie dorastał, uczył się, komponował, aż wreszcie zakochał się w innej młodej tancerce, Christine Daaé. Ta, zauroczona nim z początku, w ostateczności wybrała za męża Raoula, wicehrabiego de Chagny, swego dawnego przyjaciela z dzieciństwa. To klasyczna historia miłosna rywalizacji dwóch mężczyzn o kobietę, której podobają się obaj, a wszystko ujęte w ramy cudownej muzyki i dziewiętnastowiecznej scenerii. Dziełu temu niczego nie brakuje,
jednakże, tyle wątków pozostaje nierozwiniętych Pewnie niejeden widz pragnąłby się uzyskać odpowiedź na kilka pytań, mimo, że zawarcie wszystkiego w jednym pozbawiłoby sztukę czaru niedopowiedzenia. Czy Christine naprawdę kochała Upiora, czy była nim tylko zafascynowana? Czy nigdy nie żałowała swojej decyzji? Jak układało się jej w małżeństwie z Raoulem? Jak na powodzenie Christine u mężczyzn zapatrywała się jej przyjaciółka Meg, córka madame Giry? Co się stało z Upiorem? Tego typu pytania można zadawać do każdej fikcyjnej historii i trudno liczyć na to, że kiedykolwiek dowiemy się tego, czego autor nam nie przekazał. Tymczasem grupa odpowiedzialna za Love Never Dies postanowiła choć w części odpowiedzieć na nurtujące nas pytania. Akcja musicalu dzieje się w Nowym Jorku, w roku 1907, dziesięć lat po wydarzeniach prezentowanych w Upiorze. Największą atrakcją miasta jest Phantasma, wesołe miasteczko usytuowane na Coney Island. Można tam obejrzeć pokazy cyrkowe, akrobatyczne, kabaretowe. Dyrektorem interesu jest tajemniczy Mr. Y, czyli Upiór, któremu przy pomocy Madame Giry udało mu się opuścić Francję i osiąść za oceanem. Jego geniusz wynalazczy i kompozytorski pozwolił mu stworzyć wspaniały park rozrywki, w którym triumfy święci Meg Giry, gwiazda wodewilu. Z numeru Only For Him/Only for You ( Tylko dla Niego/Tylko dla Was ) dowiadujemy się, że Meg jest nieszczęśliwie zakochana w Upiorze. Nadskakuje mu, pyta o opinie i prosi o rady w kwestii wykonywania jego własnych przecież piosenek. Ten zbywa ją czymkolwiek, a w samotności narzeka na niemożność pisania prawdziwej muzyki, a nie tylko kabaretowych przyśpiewek. Stan ten według niego jest spowodowany brakiem jego ukochanej muzy, Christine. Myśli takie stara się wybić mu z głowy niezadowolona Madame Giry, nieustannie przypominając, kto pomagał mu w biedzie. Na szczęście stan majątkowy, jak i prestiż dyrektora słynnego parku rozrywki daje możliwość sprowadzenia Christine do Nowego Jorku, co Upiór skwapliwie wykorzystuje, nikogo nie informując o tym zamiarze. Nieświadoma niczego kobieta przybywa wraz z rodziną swym mężem Raoulem i dziesięcioletnim synem Gustavem. Do przyjazdu skłoniło ich głównie honorarium w ciągu ostatnich lat Raoul popadł w alkoholizm i przepił cały swój majątek, stając się gderliwym, kłótliwym małżonkiem. Christine natomiast to wciąż wcielenie małej Lotty, jak nazywano ją dawniej. Dobra żona i matka, stara się pokazać Gustavovi świat od jak najlepszej strony i nie dopuścić by wdał się w ojca. Ojca? No właśnie, czy Raoul na pewno jest ojcem Gustava? W porcie na trójkę bohaterów, poza zgrają dziennikarzy i fotografów chcących uwiecznić przyjazd słynnej diwy operowej, czeka poselstwo z Coney Island, w iście bajkowej karocy. Squelch, Dr. Gangle i Miss Fleck to jak dla przedstawicieli francuskiej arystokracji towarzystwo nieco ekscentryczne, zwłaszcza, że zupełną racją będzie stwierdzenie, że urwali się z cyrku. Te trzy postacie będące właściwie jedynie ozdobą akcji, dodają świeżości znanej z pierwszego Upiora galerii charakterów. Raoul jest nie w humorze. Narzeka, zrzędzi, obwinia wszystkich i o wszystko, swój gniew skupiając na żonie i ignorując syna, który chce się pobawić. W końcu wychodzi, trzaskając drzwiami, niewątpliwie kierując swe kroki do najbliższego baru. Gustave pochmurnieje, pyta czy tatuś go kocha. Christine daje mu radę, by patrzył zawsze sercem, bo serce nigdy nie kłamie. Owa wspomniana już na początku piosenka, wciąż będąca jedną z najlepszych w przedstawieniu, blednie w porównaniu z następną. Numer, podczas którego następuje pierwsze spotkanie Upiora z Christine nosi nazwę Pod bezksiężycowym niebem i jest wspomnieniem nocy, którą spędzili razem, na dzień przed ślubem naszej bohaterki z Raoulem. Nieoficjalnie to najważniejszy utwór musicalu. Choć melodyka jest bardziej skomplikowana niż w przewodnim temacie pierwszej części
Upiora, kompozycja jak i wykonanie niosą ze sobą ogromny ładunek emocji, które spływają na audytorium, powodując gęsią skórkę, po czym poznać można, że spektakl ma to coś. Następnego dnia Christine z Raoulem, w poszukiwaniu kogoś odpowiedzialnego za jej występ, przypadkiem wpadają na próbę kabaretu. Meg jest zachwycona widokiem starej przyjaciółki, dopóki nie dowiaduje się, że ta ma następnego wieczora śpiewać w czasie jej show. Natomiast madame Giry od samego początku wyraża niezadowolenie z przyjazdu Raoula, ten nie pozostaje jej dłużny. Kompozycja tej sceny jest ułożona po mistrzowsku: przeplatanie dwóch dialogów, podczas których sarkazm miesza się z obłudą, refrenem, w którym cała czwórka śpiewa tak się cieszę, że Cię widzę, moja droga przyjaciółko/przyjacielu, tworzy jedną z najciekawszych pod względem aktorskim scen w przedstawieniu. Tymczasem Gustave zwiedza wesołe miasteczko w towarzystwie trójki dziwaków. Prowadzą go do Upiora, który pokazuje mu swoją pracownię. Dziesięciolatek widząc fortepian, pyta czy mógłby spróbować coś zagrać. Melodia, która wypływa spod jego palców jest tajemnicza, niepokojąca, piękna. Upiór doznaje nagłego olśnienia: po kim ten chłopiec mógł odziedziczyć zdolność komponowania? Kolejna piosenka, Ukryte piękno, to najbardziej rockowy numer musicalu. Pełen nadziei Upiór, widząc w Gustavie pokrewną duszę, odkrywa przed nim nieco swojej, czyli właśnie owo ukryte piękno Niestety, ciekawski chłopczyk zrywa mu maskę, a zobaczywszy, co się pod nią kryje, ucieka z krzykiem. Upiór udaje się zwymyślać Christine, jak mogła ukrywać przed nim, że mają dziecko? Gdy zaś dochodzi do porozumienia i właściciel parku rozrywki zapowiada, że cały jego majątek odziedziczy Gustav, nie wie, że jest podsłuchiwany przez madame Giry. Ta kobieta, która przez lata stawała się coraz bardziej zgorzkniała, zawzięta i zawistna, nie może znieść myśli, że to, na co tak ciężko z córką pracowały, ma przypaść jakiemuś bękartowi. W jej głowie rodzi się szatański plan Drugi akt rozpoczyna scena w barze, z liryczną piosenką Raoula, który upijając się, rozmyśla nad tym, dlaczego żona go kocha, zważywszy na to, jakim jest dla niej mężem. Mimo tych pozytywnych bądź co bądź rozterek moralnych, gdy nagle w barze pojawia się Upiór, zakłada się z nim o Christine. Jeśli ta zaśpiewa dzisiejszej nocy, Raoul ma samotnie wrócić do Francji, a jeśli nie, dyrektor parku spłaci wszystkie długi zrujnowanego wicehrabiego. Melodia towarzysząca tej scenie to tango, doskonale podkreślające dramatyzm sytuacji. Kto wygra zakład? Komu Christine jest bardziej wierna? Więcej już zdradzać nie wypada. Dodam jeszcze, że w finale jedna z głównych postaci zginie. Która? Niech widzowie przekonają się sami. Zresztą, jakie to ma znaczenie? Miłość jest wieczna Muzyka jest magią. Webber o tym wie i, zanim zabierze nas w kolejną cudowną podróż do świata teatru, dba o to, aby przy powstającym arcydziele pracowali sami profesjonaliści. Orkiestracją zajął się David Cullen wieloletni współpracownik kompozytora, pomagający mu przy wielu jego poprzednich przedstawieniach (na przykład przy Upiorze, co jest atutem, zważywszy na to, że Webber, aby uniknąć całkowitego oderwania od pierwszej części, przemycił tutaj kilka starych motywów muzycznych). Teksty napisał Glenn Slater pracujący wcześniej głównie przy teatralnych produkcjach Disneya, takich jak Mała Syrenka. Natomiast za główną rolę w owej Małej Syrence nagrodę publiczności zdobyła Sierra Boggess, odtwórczyni roli Christine Daaé. Dwudziestoośmioletnia sopranistka grała również w Nędznikach oraz West Side Story, ale rozgłos przyniosła jej właśnie rola Christine w Upiorze wystawianym na deskach teatru
w Las Vegas. Jej partnerem jest Ramin Karimloo, urodzony w Iranie kanadyjski aktor musicalowy. Występował w brytyjskiej trasie koncertowej spektaklu Sunset Boulevard ; na West Endzie zadebiutował w Nędznikach. Trzeba przyznać, że para doskonale wywiązała się z powierzonego im zadania. Znakomite przygotowanie muzyczne pozwoliło im wiarygodnie wcielić się w role geniusza muzyki i diwy operowej Sierra-Christine naprawdę śpiewa jak anioł. Co jednak najważniejsze aktorzy swoją grą potrafią naprawdę wzruszyć widza, przelać na niego swoje emocje. Nie tylko zresztą ta dwójka dobrze się spisała kabaretowe show Summer Strallen (Meg Giry) wręcz porywa ludzi do tańca (i cóż, kiedy ludziom na widowni tańczyć nie wypada ). Warto również wspomnieć odtwórczynię roli Madame Giry Liz Robertson. Jako, że grana przez nią postać to dama w poważnym już wieku, która całe życie mieszkała we Francji, niezbędnym atrybutem jest francuski akcent. Zdaje się, że rodowita Francuzka nie byłaby lepsza w tej roli Reżyserowi przedstawienia warto poświęcić oddzielny akapit. Dorobek artystyczny Jacka O Briena zapewne i tak nie zmieściłby się z żadnej recenzji, gdyż pracował on przy wystawianiu niezliczonej ilości sztuk, od Szekspira, przez operę aż do komedii musicalowej, jak choćby nagrodzony Olivierem Lakier do włosów. Za swoje zasługi dla teatru został uhonorowany wprowadzeniem do Theatre Hall Of Fame. Nieco zawikłaną fabułę zawdzięczamy temu, że nad scenariuszem pracowały aż cztery osoby: Webber, Slater oraz Ben Elton i Frederick Forsyth. Ten ostatni, choć już niemłody, dopiero debiutuje jako scenarzysta, będąc już dziennikarzem, pisarzem, reporterem wojennym i byłym pilotem Brytyjskich Sił Powietrznych. Londyńska scena musicalowa dysponuje wystarczająco dużym budżetem, by nie tylko oprawa muzyczna, jak i wizualna stała na najwyższym poziomie (choć trzeba przyznać, w warszawskim Teatrze Roma też powoli staje się to regułą; z niecierpliwością czekam na polską adaptację!). Przez większą część spektaklu dekoracje przedstawiają wesołe miasteczko Coney Island. Tło stanowi podświetlana różnymi kolorami grafika przedstawiająca lunapark, zaś wokół sceny stoją metalowe konstrukcje, takie jak kolejka górska czy diabelski młyn. Ale, że jak wiemy właściciel owego przybytku był nie tylko kompozytorem ale też wynalazcą i konstruktorem, nie zawiedziemy się oczekując od dekoracji czegoś więcej Na przykład wspomniana już wcześnie karoca, w której delegacja dziwaków wita przybyszów z Francji jest zupełnie przezroczysta, jak szkło, zaś woźnicą jest mechaniczny kościotrup. Włos się jeży Innym znów oryginalnym środkiem transportu trójki cyrkowców jest ogromny balon, który w drugim akcie wlatuje nad scenę. Proszę Państwa, takie atrakcje tylko na Coney Island! Kostiumom i charakteryzacjom również poświęcono należytą uwagę, szczególnie tym noszonym przez artystów lunaparku. Grupa Meg Giry w burleskowych strojach połyskuje cekinami i powiewa kolorowymi piórami rodem z Moulin Rouge (który już wszak istniał w czasach, kiedy rozgrywa się akcja). Zwracają uwagę postacie trójki dziwaków Squelch ma twarz pokrytą tatuażami w stylu maoryskim, Miss Fleck, akrobatka, lewą nogę ma pokrytą grubą warstwą lśniących czarnych piór, a Dr. Gangle nosi wysoki cylinder w kształcie klepsydry. Fantazją w tej kwestii popisał się Bob Crowley projektant kostiumów i dekoracji do licznych przedstawień teatralnych, głównie na Broadwayu, zdobywca pięciu nagród Tony. Cóż można powiedzieć o Love Never Dies w kontekście sequelu genialnego dzieła? Niewątpliwie znacznie zyskał rysunek postaci. Typowe, klasyczne charaktery Upiora w Operze nabrały głębi, a ich psychologia jest bardziej złożona. Ponadto, nic nie kłóci się
z oryginałem: wręcz przeciwnie, historia nabiera większego realizmu poprzez dodanie bohaterom tych paru negatywnych cech; więcej widzimy w niej życia a mniej bajki. Skłonność do zazdrości i zawiści nawet wobec najbliższych przyjaciół jest wszak często spotykana w świecie show-biznesu, gdzie aby się wybić trzeba wygryźć innych. W miłości, jak wiadomo, wszystkie chwyty dozwolone. Rozczarowani życiem często wpadają w alkoholizm. Z kolei, gdy czegoś nam brak, często nie odczuwamy spełnienia zawodowego, nawet w najlepszej pracy. Te wszystkie zabiegi spowodowały, że klimat Love Never Dies jest znacznie bardziej melancholijny niż Upiora w Operze. Piękno tej sztuki jest zdecydowanie pięknem tragicznym.. Coney Island istnieje naprawdę. Cypel w południowej części Brooklynu to okolica znana z parków rozrywki, zakładanych tam od początków XX wieku. Jeśli jednak komuś nie po drodze za ocean, może skusi się na wyprawę do Londynu Bo każdy, jak śpiewają spektatorzy Phantasmy, czasem potrzebuje się zabawić. Czy zatem macie odwagę na przeżycie nowej, ekscytującej przygody? Kto wie, może na lotnisku będzie czekać na Was szklana karoca, a tajemnicza trójka zanuci wam na powitanie: Czyś gotowy jest na start? Czyś gotowy aby wsiąść? Jesteś tuż, żeby już Zacząć podróż życia swą Jeśliś gotów, wsiadaj wraz Kiedy wsiądziesz, przyjdzie czas I kto wie, jaki się Cel podróży stanie nasz * * tłumaczenie autorskie. 12.09.2010r. Ewa Barylińska I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika W Katowicach