Himalaje Nepal 2005. Trekking. Odcinek 4. Wokół Everestu i Lhotse przystanek Chukhung.



Podobne dokumenty
Himalaje Nepal

Himalaje Nepal 2005 Tam, gdzie huczy wiatr i świeci ostre słońce. Odcinek 3. Dingboche w kierunku Chukhung.

Wycieczka do Karpacza

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

W dniach maja 2012 odbył się wyjazd rowerzystów z Zielonej Góry do Zittau.

Nepal trekking przez 3 przełęcze (Renjo La, Cho La i Kongma La) pod Mount Everest z wejściem na Island Peak wys.6189m

Małgorzata Wątroba weszła na górę gór dwoma różnymi drogami. Od Przełęczy Południowej oraz Granią Północną.

Konspekt zajęcia przeprowadzonego w grupie 3-4 latków w dniu r. przez Joannę Słowińską

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą

Nepal trekking do bazy pod Mount Everest

SPOTKANIE Z MIKOŁAJEM

INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!!

Spis treści. Od Petki Serca

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

I się zaczęło! Mapka "Dusiołka Górskiego" 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników.

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 109, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...

Polish Everest Expedition 2018

Egzamin do gimnazjum. Tekst 1

Gra planszowa dla 2 5 graczy w wieku powyżej 4 lat

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Źródło: Wygenerowano: Środa, 28 grudnia 2016, 12:36

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

SPRAWOZDANIE z I R A J D U R O W E R O W E G O SZLAKIEM SŁUPSK STRZLINKO DOLINA CHARLOTTY

Ten zbiór dedykujemy rodzinie i przyjaciołom.

Podziękowania naszych podopiecznych:

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Trekking u stóp Mount Everestu spacer wśród ośmiotysięczników

Nepal trekking do bazy pod Mount Everest oferta indywidualna r.

Kielce, Drogi Mikołaju!

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 7. Zostawanie na miejscu

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń

Zazdrość, zaborczość jak sobie radzić?

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

Wizyta w Gazecie Krakowskiej

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

Ksiądz Profesor Józef Tischner - Łopuszna sierpień 2006

8 marzeń w 8 dni. Dzień 4 Zdrowie, sport, ciało. Weź udział w całym szkoleniu


Fotografia jako droga do lepszego zrozumienia siebie. Dorota Raniszewska , Warszawa

INFORMACJE PODSTAWOWE

Andrzej Radzikowski. ,,moja słabość w mojej sile KLUB,, LKS OLYMP BŁONIE

Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Niedziela przedpostna Estomihi

południowa ściana - relacja

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Sprawozdanie z realizacji projektu,,na pieszo przez Śródkę. W roku szkolnym 2014/2015

REFERENCJE. Instruktor Soul Fitness DAWID CICHOSZ

Księga Twojego Rozwoju Zeszyt Ćwiczeń Jak najskuteczniej korzystać z Zeszytu Ćwiczeń.

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

PONIEDZIAŁEK, 11 marca 2013

Październik. TYDZIEŃ 3.: oto bardzo ważna sprawa strona lewa, strona prawa

Strona 1 z 7

Psychologia gracza giełdowego

W trzy godziny dookoła świata

Andrzej Dobber - jestem spełniony i szczęśliwy

Regaty o Puchar Konsula Generalnego RP w Vancouver Polski Klub Żeglarski w Vancouver

Zaplanuj Twój najlepszy rok w życiu!

Zrób sobie najlepszy prezent

Spacer? uśmiechnął się zając. Mógłbyś używać nóg do bardziej pożytecznych rzeczy.

Zwiększ swoją produktywność

SMOKING GIVING UP DURING PREGNANCY

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

Wernisaż pełen nadziei

Wycieczka młodzieży do Sejmu

Porozumiewanie się z użytkownikami aparatów słuchowych. Rady dotyczące udanego porozumiewania się

Trzy kroki do e-biznesu

PRZEWODNIK PO PLANERZE PANI SWOJEGO CZASU

"Nigdy niczego takiego nie widziałam". Mord i pożoga

Jestem pewny, że Szymon i Jola. premię. (dostać) (ja) parasol, chyba będzie padać. (wziąć) Czy (ty).. mi pomalować mieszkanie?

Dzień 2: Czy można przygotować dziecko do przedszkola?

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

SŁOIK PEŁEN ROZMÓW dla Waszego małżeństwa

I Komunia Święta. Parafia pw. Św. Jana Pawła II Gdańsk Łostowice

Czyli jak budować poczucie własnej wartości u dziecka?

W obecnej chwili w schronisku znajdują same psy, ale można oddać pod opiekę również inne zwierzęta, które czekają na nowy dom.

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

Szanowne Koleżanki i Koledzy, w dniu 14 marca br. zmarł w wieku 98 lat dr n. med. Leon BIRN, współtwórca polskiej

Piaski, r. Witajcie!

Dzieci 6-letnie. Stwarzanie sytuacji edukacyjnych do poznawania przez dzieci swoich praw

Rok Nowa grupa śledcza wznawia przesłuchania profesorów Unii.

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Centrum Misji i Ewangelizacji / Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Ostatnia niedziela po Epifanii

Pielgrzymka, Kochana Mamo!

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu

Cel ogólny: - kształtowanie w nas postawy Samarytanina z przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie (Łk 10, 30-37)

Sprawozdanie z wycieczki nr 3 Szkolnego Koła Turystyki Aktywnej Hornfelsy

Określenia czasownika

TWOJE PIERSI. opis praktyk PDF 3

KODEKSOWI WĘDROWNICZEMU

BIEDRONKI MAJ. Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty

Transkrypt:

Himalaje Nepal 2005. Trekking. Odcinek 4. Wokół Everestu i Lhotse przystanek Chukhung. Mijał dziewiąty dzień trekkingu albo jak wolisz mojej drogi krzyżowej, którą nadal starałam się traktować pozytywnie. Everest pokazywał nam się to z przodu, jak na tym zdjęciu, to znowu z innej strony. Mieliśmy go wciąż blisko siebie, jeśli można tak określić odległość kilku kilometrów. Dla mnie był to zjawiskowy obraz. Everestowi prawie cały czas towarzyszyła Lhotse.

Zmierzaliśmy i wkrótce dotarliśmy do Chukhung (4750). W Chukhung zaplanowane było nazajutrz wyjście na jedno ze wzgórz, z którego rozpościerał się piękny widok na wschód słońca nad ośmiotysięcznikiem Makalu, ale nie mogłam pójść. Resztki zdrowia zostawiałam na następną trasę. Do najdalszego i najwyższego punktu treku Gokio Ri pozostały tylko 3 dni drogi.

Widoki mieliśmy przepiękne.

Ama Dablam. Lhotse.

Everest:) Everest.

Na tle Lhotse z szerpą Purną.

I jeszcze raz Lhotse. Jak wykrzesać energię, kiedy dobre chęci są, a organizm nie daje szans? W walce z przeziębieniem stosowaliśmy wszelkie możliwe kuracje. Jednak w panujących tu warunkach tylko najbardziej zaprawieni wygrywają. Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Lodowaty wiatr wyrywał mi z duszy strzępy gasnącego optymizmu, by zaraz ustąpić miejsca promieniom gorącego, energetyzującego słońca. Polodowcowe głazy zaznaczały na drodze swoją władzę. Imponujące wzniesienie zwiastowało koniec drogi, a potem okazywało się, że to tylko kolejny zakręt i trzeba iść teraz w dół. Krzepa rozpierała Adama, Sylwka, Bartka, Marcina i Leszka. Oni byli na miejscu zawsze wcześniej. Pozostali szli spokojniej, częściej odpoczywali i rozkoszowali się oszałamiającymi krajobrazami.

W Chukhung moje oskrzela grały już jak fanfary i prawie straciłam głos. A jeszcze teraz na dodatek zatrułam się zupą pomidorową. Objawy były przykre i wyglądałam jak sto nieszczęść. Tego mi jeszcze brakowało! Snułam się po schronisku jak cień i zastanawiałam co robić dalej. Trzeba podjąć jakąś rozsądną decyzję. Serce chce - organizm NIE! Okropne uczucie. Zdecydowałam, że moja droga na wyższe partie w tym stanie zdrowia jest niemożliwa. Przykro mi było, choć pocieszałam się, że swój cel osiągnęłam. Chciałam zobaczyć Everest na własne oczy i miałam go często przed sobą. Tym sposobem ominęła mnie Dzongla oraz widok pięknego jeziora Gokio Ri, a zarazem najcudowniejsza stamtąd panorama na najwyższą górę świata. To zdjęcie podarowali mi koledzy z grupy. Tu mogłam być.

Mariusz zaakceptował moją decyzję, bez sensu było wylądować w szpitalu. Uzgodniliśmy, że zejdę z powrotem tą samą drogą czyli do Pengbuche, Dingboche, Tengboche, itd. i zaczekam na grupę w Namche Bazaar. Na niższej wysokości lepiej się poczuję i pozbieram siły na następne dni, gdyż nasza wyprawa nie kończyła się na treku. Było mi smutno, że się rozstajemy. Ale to moja natura dyktowała warunki. W drogę powrotną udałam się z Makarem. Trasy nie znałam i choć trudno byłoby się tu zgubić, to przewodnik nepalski był ze względów bezpieczeństwa jak najbardziej wskazany. Na pożegnanie otuliłam polską szarfą grób trzech naszych rodaków himalaistów: Jerzego Kukuczki, Rafała Chołdy i Czesława Jakiela. Zostali tu na zawsze. Góry skrywają mogiły wielu ludzkich istnień. Najtragiczniejszą z wypraw była ekspedycja w maju 1996 roku, kiedy Everest pochłonął 12 ofiar. Opisuje tę tragiczną historię Jon Krakauer w książce: Wszystko za Everest. Do tej lektury często powracam. Potem nakręcono również film fabularny o tym samym tytule, który jest żywym obrazem tych katastrofalnych w skutkach wydarzeń. Droga powrotna nie była ani łatwiejsza ani krótsza. Była dokładnie taka sama. Niemniej jednak schodziliśmy na niższe partie gór i to było ważne. Czułam się fatalnie, szłam o wiele wolniej, a moja psychika w tych dniach na pewno była do wymiany.

Nie miałam w sobie życia, a trzeba było iść przez dwa dni. Makar ze współczuciem patrzył, jak pokonuję trasę. Wyrzucałam sobie, że nie jestem dość odporna na górskie warunki. A z drugiej strony pocieszałam się, że nie ja jedna zostawę tu kawał swego zdrowia. Łukasz Wall opowiadał mi po powrocie, że jeden z osiłków jego grupy tak się pochorował, że wylądował w tybetańskim szpitalu. Widać i na takich nie ma reguły.

Zadyma po przejściu stada jaków:)

Za kolejnym wzgórzem zobaczyliśmy z Makarem Pangbuche. Jaka ulga. W schronisku zasnęłam natychmiast.

Rano Makar zrobił nam wielki termos herbaty. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Krok, po kroku, uskok po uskoku, w górę i w dół. Słyszałam za plecami ciężkie, zmęczone oddechy mijających nas trekkerów. Brak tlenu na takich wysokościach jest dotkliwy.

Dzielny i opiekuńczy Makar. Z Makarem porozumiewaliśmy się w rozmaity sposób. Zazwyczaj na wszystko, co do niego mówiłam, odpowiadał yes. Ale szedł przy mnie jak wierny i zatroskany druh i tylko patrzył, czy mu po drodze nie wywinę jakiegoś numeru. Po drodze wrzuciliśmy rupie, wolne datki na utrzymanie Parku Sagarmatha. Skrzynka stała tuż przy ścieżce. U nas by się w takim miejscu długo nie uchowała.

Tego dnia dotarliśmy do Tengboche.

Wstąpiliśmy tu do buddyjskiej świątyni.

Z Tengboche mieliśmy tylko jeden dzień drogi do Namche Bazaar.

Kiedy dotarliśmy do Namche Bazaar, przespałam resztę dnia, noc i cały następny dzień. Potem odżyłam.

Wyszliśmy z Makarem na spacer. Chciałam nazbierać świeżych gałązek do wazonu na powitanie grupy. Napisałam też dla wszystkich wiersz. Układałam go w myślach podczas tej trudnej dla mnie drogi powrotnej. Kiedy tak dreptaliśmy, zobaczyłam ludzi weszli za kolczaste ogrodzenie i obserwują coś przez lornetki. Zaciekawiona poszłam tam. Moja ciekawość dała owoce! Przecierałam oczy ze zdumienia. Był tam piękny widok na Everest!! Może nie aż tak imponujący, co z Gokio Ri, ale również zapierał dech w piersi. To miejsce od tej chwili było moje. Przesiadywałam tam długie godziny ze swymi myślami i rozkoszowałam się Moją Górą:)

Popatrz!! Najpiękniejsze Miejsce na Ziemi.

Warto było pokonać te tony kamieni. Warto realizować swoje marzenia.

Grupę powitałam z ogromną radością. Znowu byliśmy w komplecie. W wazonie czekały na mych towarzyszy świeżo zerwane gałązki, a na kartce mój wiersz, do ułożenia którego zainspirowały mnie setki trekkingowych butów, odciśniętych na nepalskim szlaku. Ślady na piasku Gdy idę w dół serce moje śpiewa, duszę otulają doliny przepastne, Czerwony berberys z bielą szczytów dumnych, układa wstęgę polskiej obecności. Gdy idę w górę nie patrzę przed siebie, mam wtedy zbyt trudno i za wysoko, Wzrok wbijam w buty moje, wtedy koniec drogi może być tuż, tuż. Patrzę w odbite ślady na piasku, ubrane w treki twarze ciszą malowane, Czytam z kresek, kropek myśli wszechobecne, w marzenia wstępują zwolnione Oddechy.

Park Sagharmata pozostanie moim wspomnieniem do końca życia. I wszystkie wylane na tej drodze łzy. Nie z wysiłku, kto był zmęczony, mógł usiąść i odpocząć. To były łzy bezsilności w walce z chorobą, która przyczepiła się do mnie jak rzep do psiego ogona i nie chciała odpuścić. Łzy wzruszenia, że ktoś w Polsce modli się, abym cała i zdrowa wróciła do domu. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za czas, który mi poświęcasz. W kolejnym odcinku będziemy wracać z Namche Bazar do Lukli i Kathmandu. Zielona Gałązka