Anna Celińska Rocznik: 1979 Miejscowość : Bielsko-Biała Klub: Byledobiec Anin/Bielsko-Biała Wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski w Biegach Górskich. Osiągnięte sukcesy w sezonie 2012: Sukcesy w górach - Mistrzostwa Polski Mistrzostwo Polski w biegu wysokogórskich (skyrunning) w 2012 roku Wicemistrzostwo Polski w biegu alpejskim w 2012 roku Brązowy medal MP w biegu anglosaskim w 2012 roku Brązowy medal MP na krótkim dystansie w 2012 roku Sukcesy w górach - międzynarodowe VI miejsce w Zermatt Marathon w 2012 roku 12. miejsce w Pucharze Świata (Harakiri Berglauf, Mayrhofen, Austria, 2012) 25. miejsce w Mistrzostwach Świata na długim dystansie (Jungfrau Marathon, Interlaken, Szwajcaria, 2012) 41. miejsce w Mistrzostwach Świata w stylu alpejskim (Tonale, Włochy, 2012) Sukcesy w polskich górach I miejsce w Biegu Wysokogórskim im. Marduły 2012 (rekord trasy) I miejsce w Biegu na Grojec 2012) I miejsce w Biegu na Klimczok 2012 (rekord trasy) I miejsce w Biegu na Górę Żar 2012 II miejsce w klasyfikacji generalnej Montrail Liga Biegów Górskich w sezonie 2012 w tym: III miejsce wśród najlepszych biegaczy górskich w stylu alpejskim III miejsce wśród najlepszych biegaczy górskich w stylu anglosaskim Sukcesy na płaskiej trasie I miejsce w Rotterdam 10K 2012 III miejsce Limassol Half Marathon 2012 III miejsce w Półmaratonie Żywieckim 2012
Maratony Chicago Marathon (Chicago, USA) - 03:14:37 Jungfrau Marathon - kobiety (Interlaken, SUI) - 03:55:50 Zermatt Marathon (St. Niklaus) - 04:01:04 KRIS: Aniu, niezmiernie mi miło, że mogę przeprowadzić wywiad z jedną z najlepszych biegaczek górskich w naszym kraju. To ja chciałabym podziękować za zaproszenie do wywiadu ;-) Czy świadomość swojej wysokiej pozycji wśród liderek biegów górskich i oczekiwań z tym związanych ułatwia Ci w dążeniu do celu czy też jest dodatkowym obciążeniem psychicznym?. Inaczej mówiąc motywuje czy deprymuje? Na pewno częsta rywalizacja z takimi świetnymi zawodniczkami jak Dominika, czy Iza motywują do ciężkiej pracy na treningach. A deprymują mnie tylko kontuzje, które prześladowały mnie w tym roku. KRIS: Lista Twoich tegorocznych osiągnięć jest naprawdę imponująca. - Co dla Ciebie było największym osiągnięciem w mijającym sezonie? - Który z medali okupiony został największym wysiłkiem i przyniósł najwięcej satysfakcji? Poprzedni sezon uważam zdecydowanie za lepszy. W tym sezonie zmagałam się z kontuzjami, które skutecznie uniemożliwiły mi kontynuowanie treningów. Patrząc jednak z tej perspektywy, myślę, że pierwsze miejsce w Biegu Marduły, 6. w Zermatt Marathon czy 25. na MŚ w biegu długodystansowym są relatywnie dobrymi rezultatami, które dały mi wiele radości i chyba właśnie one przyniosły mi największą satysfakcję KRIS: Ludzie cenią sobie stabilność formy. Czy po zeszłorocznym zwycięstwie w Lidze Biegów Górskich, tegoroczny tytuł wicemistrzyni w stylu alpejskim oraz dwa trzecie miejsca w stylu anglosaskim i na krótkim dystansie traktujesz jako osobistą porażkę czy też kolejne doświadczenie w drodze na szczyt?, Czy oddanie Korony Królowej Polskich Gór młodszej rywalce stanowi dodatkowy bodziec do walki o jej odzyskanie w następnym sezonie?
Jeśli chodzi o mój brązowy medal w stylu anglosaskim, to byłam z niego bardzo zadowolona, gdyż pierwsza trójka dziewczyn przybiegła na metę w odstępie dosłownie paru sekund. Wracałam wtedy po kontuzji do treningów, ponadto styl anglosaski nie jest moją mocną stroną, więc pozostawało się tylko cieszyć. Jeśli chodzi o MP na krótkim dystansie, to zdecydowanie nie trafiłam z formą (błąd w treningach), bo dzień później w biegu na Stożek biegło mi się już znacznie lepiej. Każda porażka czy sukces zawsze wnosi coś cennego do naszego życia, co pomaga w dalszym rozwoju. Jeśli chodzi o drugą część pytania, to raczej nie myślę w tych kategoriach. Bodźcem do walki na pewno nie są medale czy tytuły, bo one często zależą od poziomu jaki prezentują rywalki na linii startu, a na to nie mamy żadnego wpływu. Oczywiście, z każdego zdobytego medalu niezmiernie się zawsze cieszę, ale one same w sobie nie mogą być bodźcem do walki. Raczej bodźcem będzie dla mnie poprawa własnych czasów, szlifowanie i doskonalenie stylu alpejskiego czy też ciągle uczenie się taktyki biegania maratonów górskich. Dominika Wiśniewska-Ulfik prezentowała w tym roku rewelacyjną formę, na którą na pewno ciężko pracowała, dlatego też bezapelacyjnie to właśnie jej należy się korona Królowej Polskich Gór i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. KRIS: W którym z wymienionych styli czujesz się najlepiej w stylu alpejskim czy anglosaskim, a może to biegi na długim dystansie są obecnie Twoją domeną, w której czujesz się najmocniej? Zdecydowanie wolę biegi alpejskie. Po MP na długim dystansie w 2011, gdzie na 300m przed metą dopadły mnie kurcze, mam lekki uraz do stylu anglosaskiego. Kilka razy podejmowałam próbę jego doskonalenia ale zdecydowanie mi nie leży, choć muszę go trenować ze względu na biegi długodystansowe, gdzie nie uniknie się zbiegów. Natomiast największą słabość mam do maratonów górskich, najlepiej jeśli przebiegają przez tereny wysokogórskie i mają znaczące przewyższenia.
KRIS: Wiem, że jesteś zawodniczką, która nie boi się podejmować ciężkich wyzwań. Co Cię motywuje do stawiania sobie takich celów? Co jest dla Ciebie priorytetem? Motywację czerpię głównie z literatury górskiej. Imponują mi wspinacze odporni na cierpienie, zdeterminowani, których motywują nieludzkie warunki, ale też ich wielka pokora. Wielką inspiracją są dla mnie również książki autobiograficzne wybitnych sportowców. Ostatnio czytałam świetną książkę Rafaela Nadala Rafa. Wiele miejsca poświęca on psychice tenisisty, ale pisze również o swojej zawziętej walce z poważną kontuzją, związaną z nią depresją, ale i o powrocie na kort. Śledzę również kilka blogów znakomitych sportowców polskich i zagranicznych, co pomaga w motywacji do codziennych treningów
KRIS: Jak duże stoją przed Tobą obecne wyzwania i co zamierzasz zrobić, aby poradzić sobie z ich realizacją? W przyszłym sezonie chciałabym na pewno podnieść swój poziom sportowy i udoskonalić kilka elementów. Jednak największym wyzwaniem będzie rozpisywanie sobie samemu treningów. Zaczęłam biegać w połowie 2007 r. i oczywiście moja wiedza na temat teorii treningu była zerowa, dlatego począwszy od 2010 r. zawsze z kimś je konsultowałam. Na razie jestem na etapie czytania książek na ten temat. KRIS: Twoje motto brzmi: Najpiękniejsze rzeczy na świecie są za darmo Czy możesz przybliżyć nam, jakie to są rzeczy według Ani Celińskiej? Czy czerpiesz z nich inspirację do realizacji swoich celów? Myślę, że większość osób się ze mną zgodzi, że miłość i przyjaźń to najpiękniejsze wartości w naszym życiu, których nie można po prostu kupić. Dają stabilizacje, która z kolei pozwala na realizację innych celów. Motto wskazuje również na to, że czasami niezwykle proste rzeczy jak np. wejście na jakiś szczyt, aby zobaczyć wschód słońca, może być znacznie piękniejsze, niż niektóre atrakcje, za które trzeba zapłacić wielkie pieniądze. A wschód słońca w górach jest przecież za darmo, kosztuje tylko trochę naszego wysiłku
KRIS: Słyszałem o Twojej niefortunnej kontuzji pod koniec sezonu.. Czy uważasz, że spowodowane to było zbyt napiętym planem startowym w tym sezonie? Cały rok 2012 był dla mnie pod tym względem nieszczególny. Po zakończeniu sezonu 2011 zaczęłam się borykać z bólami kręgosłupa, które to wykluczyły mnie z treningów na 2 m-ce. Gdyby nie rower stacjonarny i parę treningów na biegówkach, pewnie sezon 2012 byłby stracony. Natomiast w sierpniu tego roku, podczas bezpośrednich przygotowań do Jungfrau Marathon, zaczęły pojawiać się problemy z przyczepem kulszowo-goleniowym. Dzięki pomocy rehabilitanta udało mi się wystartować w maratonie, ale po powrocie okazało się, że mam stan zapalny i konieczna jest przerwa, zresztą biegać i tak się nie dało... Teraz powoli wracam do biegania. Jeśli chodzi o szukanie przyczyny kontuzji to nie jest to takie jednoznaczne i raczej nie szukałabym jej tylko w ilości startów, tym bardziej, że w tym roku przebiegłam tylko 385 km startowym, dla porównania w zeszłym 570 km. Myślę, że przeciążenia skumulowały się z dwóch lat i taki był efekt. Przyczyną może być również dysproporcja w rozwoju niektórych mięśni, co powoduje zbyt duże przeciążenia innych struktur. Z pewnością trzeba będzie więcej uwagi poświęcić ćwiczeniom ogólnorozwojowym i siłowni. KRIS: Jakie są Twoje plany na najbliższe miesiące? Czy układasz już swój kalendarz imprez na przyszły sezon? Możesz zdradzić jakiś cel, który traktujesz jako priorytetowy? Podstawowym celem jest szlifowanie stylu alpejskiego oraz wytrzymałości tempowej pod kątem biegów długodystansowych. Oczywiście chciałabym, aby zdrowie w nadchodzącym roku mnie nie opuszczało, aż tak często. Jeśli chodzi o konkretne imprezy, to zdecydowanie najważniejszym startem będzie Maraton Karkonoski na początku sierpnia. Chciałabym również zakwalifikować się na ME w stylu alpejskim. Bardzo mi zależy również na dobrym występie w moim ulubionym Biegu Marduły w Zakopanem. Pod koniec roku chciałabym również powalczyć o życiówkę w maratonie płaskim. KRIS: Nie od dziś wiadomo, że kobiety kochają sportowców.. Czy właśnie wspólne sportowe zainteresowania zmieniły Anię Świerczek w Annę Celińską? Rzeczywiście połączyło nas biegania Studiowaliśmy na tym samym roku, na tej samej uczelni, ale nigdy się nie spotkaliśmy na korytarzu, czy w sali wykładowej. Zaznaczę jeszcze, że wtedy ani Robert, ani ja w ogóle nie biegaliśmy. Kilka lat po ukończeniu studiów prawdopodobieństwo spotkania zmalało znacząco, tym bardziej, że mieszkaliśmy od siebie w odległości 1.700 km (ja w Turynie, Robert w Warszawie). Wtedy jednak oboje zaczęliśmy biegać i to nas połączyło.
KRIS: Twój mąż Robert jest znanym biegaczem, maratończykiem, członkiem Seven Continents Club zrzeszającym biegaczy, którzy ukończyli maratony na wszystkich siedmiu kontynentach. Jak znosi swoje porażki w konfrontacji z żoną w biegach górskich? Czy jest dumny ze swojej ukochanej i cieszy się z tego, że takiej małżonki zapewne zazdroszczą mu wszyscy? Każdy z nas ma swoje cele. Robert ukończył siedem kontynentów w 2008 roku, ale cały czas biega po osiem maratonów rocznie. Niedawno w Chicago skompletował World Marathon Majors (pięć największych maratonów świata), a kolejnym celem są maratony we wszystkich 45 stolicach europejskich (na razie ma 34). Przy takich obciążeniach maratońskich ciężko być cały czas w dobrej dyspozycji. Większość treningów wykonujemy razem, choć rzeczywiście, na zawodach górskich przeważnie udaje mi się uciec mężowi ;-) Zdążył się już do tego przyzwyczaić i zawsze cieszy się moimi sukcesami, niezależnie od tego, jak mu poszło. KRIS Aniu, dziękuję za wywiad i życzę kolejnych sukcesów, nie tylko w kraju ale także na arenie międzynarodowej!. To ja bardzo dziękuję za ciekawe pytania i zainteresowanie.