TEST DVD\Video CD (9) Clavia Nord Wave syntezator 7.700 zł PRODUCENT Clavia DMI AB www.clavia.se DOSTARCZYŁ Audiostacja Warszawa tel. 022 616 13 86 www.audiostacja.pl Informacje ogólne: 4 oktawowa klawiatura z Velocity i Aftertouch, pamięć flash 189 MB (180 MB na próbki użytkownika), 18 głosów stereo, 3 źródła morphingu (koło modulacji, pedał Control, numer nuty, Velocity). Sekcja syntezy: dwuczęściowy multitimbral, dwa oscylatory OSC1: Triangle, Square, Saw, 62 wavetables, 2 operatorowe FM, szum; OSC2: Triangle, Square, Saw, do 99 sampli użytkownika, 2 operatorowe FM, 22 próbki. Filtr: 6 typów Single lub Multi. LFO: 2 Square, Inverted Saw, Triangle, Random, Soft Random. Programy: 1024 programy, funkcja Slot A & B, Octave Shift. Efekty: Overdrive, Stereo Delay z funkcją tap tempo, pogłos (5 algorytmów). Złącza: 2 wyjścia liniowe audio, wyjście słuchawkowe, gniazda pedałów Sustain i Control, port USB, wejście i wyjście MIDI. Wymiary: 870 274 98 mm. Waga: 6 kg. Dariusz Mazurowski Agresywna czerwień, charakterystyczny panel, a także brzmienie to może być tylko kolejny model szwedzkiej firmy Clavia. Pierwsze wzmianki na jego temat sprawiły, że niecierpliwie czekałem na egzemplarz testowy. Podobnie jak chyba większość muzyków, spodziewałem się udoskonalonej wersji Nord Lead, z próbkami, rozbudowaną syntezą itd. Czy nasze oczekiwania zostały zaspokojone? Wpołowie lat 90. wpadł mi w ręce prospekt pierwszej generacji modelu Nord Lead. To za jego sprawą świat poznał termin wirtualny analog i właśnie debiut tego instrumentu rozpoczął trwające do dziś szaleństwo. Czerwony syntezator stał się przedmiotem marzeń wielu muzyków, choć był jak na owe czasy dość drogi. A przy tym stosunkowo prosty, z mocno ograniczoną polifonią. Jednak wprowadzał zupełnie nową jakość w świecie urządzeń cyfrowych tak pod względem walorów brzmieniowych, jak i obsługi. Ale zostawmy historię. Producent zdobył silną pozycję na rynku, wprowadził nowe modele i w końcu zdecydował się na kolejny krok Nord Wave. Co różni ten syntezator od wcześniejszych? Bez wątpienia jest kolejnym wirtualnym analogiem, ale nie tylko. Najistotniejszą nowinką jest znaczne poszerzenie spektrum materiału generowanego przez oscylatory. Obok analogowych przebiegów mamy także wavetables oraz próbki również tworzone przez użytkownika. Od razu spieszę jednak z wyjaśnieniem Nord Wave nie jest samplerem, nawet nie ma wejść audio, zatem przetwarzanie zewnętrznego materiału nie jest możliwe. Moim zdaniem to istotna wada, niestety charakteryzująca całą linię instrumentów Nord Lead. Ale podsumowanie plusów i minusów zostawmy sobie na koniec i obejrzyjmy urządzenie z zewnątrz. Analiza Opisywany model już na pierwszy rzut oka zdradza swój rodowód. Marka Clavia jest gwarancją wysokiej jakości wykonania, a zarazem funkcjonalności instrumentu. Czytelnikom, którzy znają jej inne produkty, właściwie nie muszę niczego wyjaśniać. Pozostałym zdradzę, że obudowa jest z metalu, pitchbender z drewna, a kółko modulacji wygląda jak z kamienia (w rzeczywistości jest to metal pokryty warstwą materiału przypominającego fakturą kamień przyp. red.). Przeważają naturalne materiały, z niewielką domieszką tworzyw sztucznych (kla wisze, gałki i przełączniki). Urządzenie ma stosunkowo niewielkie rozmiary i masę, co z pewnością ułatwia transport. Nord Wave to solidnie wykonany i bez wątpienia przemyślany syntezator. Właściwie nie miałbym żadnych zastrzeżeń, gdyby nie pewien irytujący drobiazg. Ku swemu zdumieniu odkryłem, że po dłuższej chwili spędzonej z instrumentem rękawy swetra zyskały wyraźnie czerwony odcień. Obudowa farbuje! Trudno sobie wyobrazić, by producent zlekceważył taki problem, więc może to wyłącznie wada testowanego egzemplarza tego niestety nie wiem. Klawiatura mieści się w szeroko rozumianej średniej, charakterystycznej dla sporej grupy syntezatorów, także z wyższej półki. Akurat w przypadku barw oferowanych przez Nord Wave nie ma to większego znaczenia. Rozwiązanie dźwigni pitchbend, choć intryguje (prawdziwe drewno!), w moim odczuciu jest mocno dyskusyjne przede wszystkim ze względu na mały skok, zatem także precyzję wszelkich manipulacji. Za to panel sterowania rozwiązano niemal wzorcowo. Wyraźny podział na sekcje, duża liczba potencjometrów, przełączników i ich czytelne opisy z tego producent jest znany nie od dziś. Moje wątpliwości budzi jednak 50 Estrada i Studio kwiecień 2008
prezentacja kilku parametrów, m.in. kształtu przebiegu LFO. W sumie jest ich pięć, ale przypisano im tylko trzy diody sygnalizujące aktywność w dwóch przypadkach pali się zatem odpowiednia kombinacja dwóch diod, co jest raczej mało praktyczne. Użytkownik musi także pogodzić się z tym, że aktywacja niektórych funkcji wymaga zastosowania kombinacji dwóch elementów w tym przycisku SHIFT. Główny wyświetlacz instrumentu jest stosunkowo mały i przypomina rozwiązania stosowane dziesięć i więcej lat temu. Oprócz niego mamy także dwa miniaturowe wyświetlacze numeryczne, które wskazują, jaki przebieg wavetable lub próbka są aktywne. W tym wypadku jednak nie widzę powodu, by robić z tego problem. Każdy parametr barwy ma własny element regulacyjny (potencjometr lub przełącznik), a wyświetlacz ma tylko informować o aktualnej wartości, ew. nazwie próbki itp. Ustawienia globalne (systemowe i MIDI) są jedynymi, które wymagają przerzucania stron menu edycyjnego. Z punktu widzenia użytkownika, ceniącego sobie prostotę i dostępność wszystkich parametrów, jest to niezwykle cenna zaleta. Barwę ustawia się bardzo szybko i z marszu przystępuje do gry. Komplet elementów regulacyjnych sprawia, że modulacja w czasie rzeczywistym nie stanowi problemu. Potencjometry i przełączniki ulokowano w wystarczającej odległości od siebie, co zapewniło niezbędny komfort pracy. Nord Wave pozwala na jednoczesną grę dwiema barwami (polifonia wynosi 18 głosów stereofonicznych, jak zastrzega producent, co zapewne odnosi się do próbek), a to wydaje się pewnym krokiem wstecz w porównaniu z Nord Leadem (cztery barwy). Choć nie należy zapominać, że w przypadku testowanego modelu są one bardziej złożone, przede wszystkim ze względu na sekcję oscylatorów. Z pewnością rozczarowuje brak dodatkowej pary wyjść audio. Tył urządzenia wygląda zresztą dość skromnie stereofoniczne wyjście audio, uproszczony interfejs MIDI (In/ Out), gniazdo USB, wyjście słuchawkowe i dwa gniazda do podłączenia opcjonalnych pedałów. Biorąc pod uwagę fakt, że Nord Wave raczej nie należy do kategorii urządzeń budżetowych, oczekiwałbym jednak więcej. Przede wszystkim dodatkowej pary wyjść audio (ma je Nord Lead, więc nie żądam niczego wyjątkowego), a także gniazda MIDI Thru, choć jest ono konsekwentnie pomijane w większości urządzeń marki Clavia. Synteza Jak wspomniałem przed chwilą, instrument pozwala na jednoczesną grę dwiema barwami. Użytkownik może aktywować obie i traktować jako odrębne warstwy albo ulokować na odrębnych kanałach MIDI i wykorzystać jako zupełnie niezależne byty. W zależności od ustawień Edycja próbek Do edycji próbek i tworzenia gotowych zestawów, które następnie będą transferowane do instrumentu, służy oprogramowanie Nord Wave Manager (dołączone na płycie). Program pracuje w środowisku Windows i Mac, jest przy tym dość prosty w obsłudze. Pozwoli nie tylko na stworzenie z próbek gotowych barw dla syntezatora, ale także umożliwi dość zaawansowaną obróbkę materiału dźwiękowego (przycinanie, pętle, normalizacja itp.). Jeśli więc ktoś zdecyduje się zakupić właśnie ten instrument, bez wątpienia powinien skorzystać z tej drogi. Możliwości są przeogromne indywidualnie programowane przebiegi (na przykład multipróbki oscylatorów klasycznych analogów), dźwięki akustyczne, barwy perkusyjne itp. barwy są monofoniczne (z opcjonalnym portamentem) lub polifoniczne. Zainstalowana pamięć pozwala na zapisanie 1.024 programów (w istocie par barw). Pojedyncza barwa powstaje w oparciu o sygnały dwóch oscylatorów, których suma przechodzi przez pojedynczy filtr i wzmacniacz. Jest to dość proste, ale zarazem sprawdzone Komplet elementów regulacyjnych sprawia, że modulacja w czasie rzeczywistym nie stanowi problemu. Potencjometry i przełączniki ulokowano w wystarczającej odległości od siebie, co zapewniło niezbędny komfort pracy. Estrada i Studio kwiecień 2008 51
TEST Clavia Nord Wave Panel przyłączeń instrumentu nie należy może do najbardziej bogato wyposażonych, ale znajdziemy tam wszystkie niezbędne gniazda: wyjścia liniowe i słuchawkowe, wejście i wyjście MIDI, port USB oraz gniazda dla dwóch pedałów nożnych. Doskonały dostęp i przejrzystość rozmieszczenia manipulatorów wszystkich bloków syntezatora sprawia, że konstruktorzy mogli pozwolić sobie na niewielki wyświetlacz pełniący jedynie podstawowe funkcje informacyjne. rozwiązanie (zastosowane także we wszystkich modelach serii Nord Lead). Pozwala na uzyskanie stosunkowo szerokiego spektrum barw, choć nie należy zapominać, że w grupie wirtualnych analogów są urządzenia oferujące bardziej rozbudowany tor syntezy. Oba oscylatory generują typowe przebiegi analogowe : impulsowy (z dowolnie ustawianą szerokością, czyli PW), piłokształtny i trójkątny. Brzmią naprawdę nieźle, co dotyczy także PWM, i bez wątpienia pozwolą na budowę typowych barw syntetycznych. Nieco bardziej wyszukane efekty uzyskamy, stosując prostą syn tezę FM (dwa operatory lub oscylator modulujący sam siebie za pomocą funkcji sprzężenia zwrotnego), choć traktowałbym ją raczej jako cenny dodatek niż danie główne. W tym miejscu warto wspomnieć, że drugi oscylator może modulować pierwszy częstotliwość lub fazę (funkcje FM i PM), co znacznie wzbogaca spektrum wynikowego sygnału. Obie funkcje dostępne są niezależnie od wybranego przebiegu, zatem działają także w przypadku próbek. Możliwa jest również synchronizacja przebiegów. Oba oscylatory różni kilka istotnych elementów. Przede wszystkim są to dodatkowe przebiegi pierwszy oferuje wavetables (32, wybierane odrębnym pokrętłem) oraz szum, drugi stereofoniczne próbki, które podzielono na dwie grupy (drugą stanowią zapisane w ROM próbki akustycznych instrumentów fazę ataku można pominąć). Nas najbardziej zainteresuje pierwsza, bo o jej zawartości decyduje sam użytkownik. Instrument wyposażono już w podstawowy zestaw próbek, a dalsze można ściągnąć ze strony producenta lub przygotować samemu. Niestety nie w samym urządzeniu, ale za pomocą oprogramowania znajdującego się na dołączonej płycie CD. Podczas ustawiania barwy próbki wybieramy za pomocą odrębnego pokrętła ich nazwy pojawiają się na głównym wyświetlaczu. Za istotną wadę testowanego modelu uznałbym potraktowanie szumu jako jednego z przebiegów oscylatora, choć standardem w tej klasie (i nie tylko) jest odrębny generator. Być może posiadacze Nord Leada przyzwyczaili się do takiego rozwiązania, ale trudno nie zgodzić się z tym, że nieco ogranicza ono potencjał urządzenia. Ma jednak także zalety zastosowanie FM lub PM w stosunku do szumu przynosi ciekawe rezultaty. Częstotliwość drugiego oscylatora można ustawić w zakresie dwóch oktaw w górę lub w dół w stosunku do pierwszego. Odrębny potencjometr pozwala na precyzyjne dostrojenie. Oczywiście należy pamiętać, że w przypadku próbek faktyczne relacje mogą być zupełnie inne, zależne od wysokości próbkowanego dźwięku. Suma sygnałów oscylatorów (proporcje ustawia się pojedynczym potencjometrem) trafia do pojedynczego filtru, który oferuje kilka charakterystyk. Obok typowych (dolnoprzepustowej, górno- i środkowoprzepustowej) znajdziemy tu także tzw. filtr grzebieniowy, który działa na zasadzie krótkiego opóźnienia z regulowanym czasem i sprzężeniem, wokalny oraz multi. W tym ostatnim podnoszenie rezonansu wyodrębnia w wynikowym spektrum trzy charakterystyczne szczyty z regulowaną częstotliwością środkową. Użytkownik może wybrać jedną z dwóch stromości tłumienia (12 lub 24 db/oktawę), choć zwracam uwagę, że parametr ten znajdzie zastosowanie w standardowych typach filtrów. W przypadku grzebieniowego przełącznik wybiera fazę (ujemną lub dodatnią), zaś gdy zastosujemy wokalny rezonans (niska lub wysoka wartość). Także potencjometry częstotliwości i rezonansu nabierają wówczas innego znaczenia, na przykład określając czas i sprzężenie filtru grzebieniowego. Jednak proponowałbym, przynajmniej na początku, darować sobie teorię i całkowicie zdać na intuicję Nord Wave jest wprost stworzony do takiego sposobu pracy. Filtr opisywanego urządzenia brzmi bardzo dobrze, czysto i wyraziście, choć bez typowo cyfrowej sterylności (cokolwiek miałoby to oznaczać). Drobne zastrzeżenia miałbym jedynie do jego zachowania przy maksymalnej wartości rezonansu. 52 Estrada i Studio kwiecień 2008
By uzyskać analogowy efekt wzbudzenia, czyli generowania tonu prostego o częstotliwości równej wartości odcięcia, trzeba wprowadzić na wejście jakiś sygnał choćby minimalną dawkę szumu. Integralną częścią omawianej sekcji jest obwiednia ADSR. Użytkownik określa intensywność jej wpływu na częstotliwość pozostałe ustawienia nawiązują wprost do złotej ery analogów, takie jak wzorowane na Minimoogu powiązanie filtru z klawiaturą (brak płynnej regulacji, do wyboru są trzy pozycje: 1/3, 2/3 i 1 w ostatnim wypadku zagranie dźwięku oktawę wyżej powoduje dwukrotny wzrost częstotliwości odcięcia) czy przełącznik aktywujący wpływ szybkości ataku. Zasadniczy tor syntezy kończy wzmacniacz wraz z obwiednią ADSR i potencjometrem poziomu wyjściowego. Modulacja W tej kwestii szwedzka firma jest wyjątkowo konserwatywna, praktycznie przenosząc w świat cyfrowy rozwiązania znane z wielu analogów. Obie obwiednie ADSR przypisano konkretnym sekcjom, z góry określając ich przeznaczenie. Instrument wyposażono w jeszcze jedną, typu AD/AR (typ wybieramy za pomocą przełącznika), którą można zastosować do modulowania jednego z sześciu parametrów (m.in. częstotliwości oscylatorów). Podobnie rozwiązano adresowanie obu LFO każdy ma przypisane sześć parametrów, w znacznej mierze różnych dla LFO 1 i 2. Dostępnych jest pięć przebiegów: impulsowy, piłokształtny, trójkątny oraz dwa losowe (skokowy i liniowy). Warto wspomnieć jeszcze o dodatkowej funkcji wibrato, z możliwością wyboru pięciu wariantów oraz modulacji za pomocą koła modulacji i bendera. Jak nietrudno dostrzec, jest to rozwiązanie dość proste, co jednak wielu muzyków odbierze jako zaletę. W końcu kilka klasycznych dziś analogów charakteryzuje się jeszcze prostszym torem syntezy, a wciąż są źródłem inspiracji dla swoich szczęśliwych posiadaczy. Zresztą Nord Wave ma jeszcze jedną, bardzo Efekty Testowane urządzenie ma dość skromny procesor efektów, choć ograniczenie liczby parametrów przełożyło się na prostotę obsługi (także w tym wypadku każdy parametr ma własny element regulacyjny). Istotnym minusem jest to, że ustawienia są wspólne dla obu barw. Pół biedy, gdy traktujemy je jako nałożone na siebie warstwy, gorzej, gdy każdej przypisujemy inną rolę. Byłoby lepiej, gdyby producent przewidział choć możliwość wyłączenia efektu (bypass) dla jednej z barw. Do dyspozycji mamy trzy bloki: opóźnienie, pogłos oraz emulację lampowego wzmacniacza (a konkretnie przesterowania). Brzmią nieźle, choć uzyskanie bardziej wyrafinowanych rezultatów będzie wymagało zastosowania zewnętrznego procesora. W tej sytuacji brak dodatkowej pary wyjść audio należy uznać za istotną wadę. Niezależnie od globalnego procesora, każda barwa ma dwupasmowy korektor oraz chorus (dwa warianty). interesującą funkcję Morph, która pozwala na jednoczesne modulowanie do 20 parametrów (dla obu barw) za pomocą koła modulacji lub opcjonalnego pedału, szybkości ataku albo klawiatury. Użytkownik aktywuje stosowny modulator, a następnie określa wartości końcowe wybranych parametrów (zmiany będą następowały w zakresie od wartości zapisanej w pamięci do wskazanej podczas programowania funkcji Morph). Zastosowanie takiego rozwiązania otwiera drogę do różnych eksperymentów od subtelnej modulacji kilku parametrów, do płynnego przechodzenia od jednej barwy do drugiej. Próbki Choć na pierwszy rzut oka Nord Wave jest typowym wirtualnym analogiem, w istocie dość wyraźnie wykracza poza umowne granice tej kategorii. Obok standardowych oscylatorów mamy bowiem wavetables oraz próbki. Producent wyposażył urządzenie w pamięć flash o pojemności 189 MB (w tym 180 MB na własne próbki użytkownika), zapełniając ją szeregiem gotowych brzmień. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się kolekcja próbek Mellotronu (różnych modeli) znajdziemy klasyczne już barwy fletu, smyczków itp. Więcej można ściągnąć ze strony Estrada i Studio kwiecień 2008
TEST Clavia Nord Wave Regulatory sekcji wzmacniacza i filtru znajdują się pod ręką, gotowe do natychmiastowej edycji brzmienia. Tuż obok znajdziemy dwuzakresowy korektor, regulator głośności i przycisk aktywujący efekt chorus. Nord Wave w całej okazałości. Agresywna czerwień obudowy kontrastująca z czernią, bielą i szarością, charakterystyczny pitchbender i kółko modulacji tego instrumentu nie sposób pomylić z żadnym innym! producenta (www.clavia.se) i zainstalować w pamięci. Szczerze mówiąc, poza Mellotronem (do którego zawsze miałem słabość...) nie znajduję w przygotowanym przez Clavię zestawie niczego szczególnie interesującego próbki jak setki innych. Zdecydowanie namawiam do stworzenia własnej kolekcji, choć wymaga to pewnego wysiłku. Nord Wave nie jest samplerem i będziemy potrzebowali dodatkowych narzędzi, co nie powinno stanowić większego problemu (patrz ramka Edycja próbek ). Choć bardzo lubię Mellotron (do czego się przyznałem), nie bardzo widzę sens kupowania testowanego modelu właśnie dla tych brzmień. Istotnym ograniczeniem jest polifonia (18 głosów) i ilość barw. Jeśli zależy nam na cyfrowej replice Mellotronu (i innych tego typu instrumentów, jak Chamberlin czy Optigan), nale ży raczej powierzyć tę rolę samplero wi (same próbki można kupić na płycie). Jako ciekawostkę dodam, że w Niemczech powstała współczesna, cyfrowa wersja kultowego ins trumentu nazywa się Memotron i sprzedawana jest pod marką Mani kin Electronic (zbieżność z nazwą znanej wytwórni płytowej nie jest przypadkowa). Piękna i niestety droga rzecz. Jak brzmi? Jednym zdaniem jak większość aktualnych produktów tej marki, czyli bardzo dobrze. Barwy są wyraziste, mocne i z pewnością zaznaczą swoją obecność w miksie. Nawet syntetyczne basy mają odpowiednią głębię, choć ich uzyskanie wymaga dodatkowego podkreślenia za pomocą pokładowego korektora bez tego będą zaledwie cieniem analogowych odpowiedników. Warto też zaznaczyć, że jakość brzmienia jest niezależna od wyjściowego materiału. Czy są to standardowe oscylatory, czy FM lub próbki, zawsze uzyskamy interesujący rezultat. Można chyba zaryzykować tezę, że Clavia ma swoje indywidualne brzmienie, swego rodzaju znak firmowy. Jedni je kochają, a inni cóż, skierowali uczucia w inną stronę. Nord Wave jest stosunkowo prostym instrumentem (nawet gdy porównamy go z kilkoma innymi modelami z tej samej półki cenowej), ale dzięki temu wynikową barwę właściwie nie sposób zepsuć. Jakkolwiek będziemy kręcić potencjometrami, zawsze uzyskamy coś ciekawego. Żałuję tylko, że producent nie przewidział możliwości obróbki zewnętrznego materiału audio. Wprawdzie zawsze można zrobić próbkę i przesłać do urządzenia, ale to bardzo okrężna droga. Alternatywy? Gdyby decydować miały liczby, Nord Wave nie wypadłby na tle konkurencji zbyt okazale. Ma stosunkowo niewielką polifonię, gra tylko dwiema barwami (w dodatku związanymi wspólnym ustawieniem efektów), a i sama struktura programu jest dość ograniczona (dwa oscylatory, jeden filtr). Nie będę ukrywał, że oczekiwałem bardziej radykalnego poszerzenia potencjału w porównaniu z modelem Nord Lead 2X, który jest w końcu znacznie tańszy. W pierwszej chwili poczułem się więc nieco rozczarowany. Tylko czy słusznie? Testowany instrument jest pierwszym, który pozwala na tak daleko posuniętą integrację własnych 54 Estrada i Studio kwiecień 2008
próbek z wirtualnie analogową syntezą (wliczając w to FM i AM). Oferuje przy tym charakterystyczne, wyraziste brzmienie, które w połączeniu z wyjątkową prostotą obsługi stanowi jego największą zaletę. Zapewne dlatego najbardziej przypadnie do gustu muzykom preferującym szybkie ustawianie barw i swobodny dostęp do wszystkich parametrów (także podczas gry na żywo). Ale twórcy o bardziej eksperymentalnym nastawieniu nie powinni się zrażać prostotą (często tylko pozorną) syntezatora. Wbrew pozorom potencjał brzmieniowy jest naprawdę spory. Powtórzę raz jeszcze praktycznie każdy parametr (także funkcja) ma odrębny element regulacyjny. Kolejną zaletą jest bez wątpienia solidne wykonanie (niepokoi jedynie farbująca obudowa), producent nie oszczędzał na materiałach i podzespołach, co niestety odbiło się także na cenie syntezatora. I to ona jest jedną z jego głównych wad. Nord Wave kosztuje 7.700 złotych brutto, czyli aż 3.200 złotych więcej niż Nord Lead 2X w wersji klawiszowej. Oczywiście jego możliwości brzmieniowe są daleko większe, choć za cenę dwóch barw. Jeśli jednak zależy nam wyłącznie na wirtualnym analogu i nie kuszą nas próbki, warto rozważyć tańszą alternatywę. Zwracam uwagę, że tańszy (i to o 1.000 złotych) jest także Nord Modular. Porównywanie go z testowanym modelem w zasadzie mija się z celem, bo choć oferuje daleko większe możliwości, to jego obsługa przebiega w zupełnie inny sposób i z oczywistych względów nie ma (bo mieć nie może) takiego interfejsu użytkownika. W ofercie firmy Waldorf znajdziemy (znany od kilku lat, teraz ponownie w produkcji) syntezator Q. Wersja klawiszowa kosztuje w Polsce 7.150 złotych i z pewnością zasługuje na uwagę. Nie pracuje z próbkami, ale ma większą polifonię, bardziej rozbudowaną syntezę i gra szesnastoma barwami. Brzmienie jest zupełnie inne (choć znakomite), więc jeśli ktoś woli Clavię, to i tak nie będzie miał wyboru. Podobnie będzie w przypadku produktów firmy Access. Klawiszowa wersja Virusa TI kosztuje aż 9.190 złotych, ale moduł jest do zdobycia za 6.990 złotych. Jakość i brzmienie są doskonale znane i zapewniły producentowi niezłe wyniki sprzedaży. Polifonia wielokrotnie większa niż w przypadku testowanego modelu, do tego 16 równocześnie brzmiących barw i znacznie bardziej zaawansowana synteza. Siłą rzeczy dostęp do niektórych parametrów jest nieco utrudniony (na przykład poprzez menu edycyjne), więc obsługa wymaga więcej wysiłku. Nieco droższym urządzeniem jest Alesis Andromeda A6 (8.424 złotych), ale to prawdziwy analog, zatem porównywanie go z Nord Wave właściwie nie bardzo ma sens. Choć zawsze warto rozważyć także taki wariant. Podobnie jak kilka innych, w tym m. in. Korg Radias (4.498 złotych, moduł), a nawet analogowe (czy hybrydowe) syntezatory marki Dave Smith Instruments (Poly Evolver Keyboard, Prophet 08 Keyboard). Żaden z wymienionych instrumentów nie pracuje z próbkami i charakteryzuje się innym brzmieniem (pomijam tu oczywiście inne modele firmy Clavia), co nie zmienia faktu, że niektóre z nich mogą być interesującą alternatywą dla opisanego urządzenia. EiS Od autora: Podane wyżej ceny różnych urządzeń zostały zaczerpnięte z materiałów dystrybutorów i były aktualne w czasie pisania artykułu. Autor nie jest w stanie zagwarantować, że w chwili ukazania się tekstu pozostaną na tym samym poziomie. Dzięki zastosowaniu gałek i przycisków sekcja efektów bardzo przypomina swoje analogowe odpowiedniki, dając jednocześnie możliwość szybkiej i intuicyjnej obsługi. + brzmienie + możliwość importu własnych próbek, znacząco poszerzająca możliwości w zakresie kreowania barw + wyjątkowo solidne wykonanie + bardzo łatwa obsługa, nawet dla mniej zaawansowanych brak odrębnego generatora szumu pojedynczy filtr ograniczona polifonia, tylko dwie barwy wspólne dla obu barw ustawienia sekcji efektów brak dodatkowej pary wyjść wysoka cena Estrada i Studio kwiecień 2008 55