rb Ojej! Ska Kilka słów o żółtym kocie Czaruś jest jednym z tych kotów, które interesują się całym światem i często mają własne zdanie. Jest również jednym z tych kotów, które rozczulają serca swoim dźwięcznym mramrotaniem. Tak, tak, Czaruś uważa, że jest znakomity w mramrotaniu. Jego szmaciane futerko przypomina w dotyku dywan, bo jest trochę szorstkie. I to żółty dywan, bo Czaruś jest żółty jak słonecznik. Tato Loli znalazł Czarusia podczas porządków na strychu, kiedy wprowadzali się do zielonego domu. Wyprał go i podarował dwuletniej wtedy córce. Od tamtej pory życie gałgankowego kota bardzo się zmieniło. Nabrało kolorów i zapachów po nudnych latach spędzonych na zakurzonym strychu.
1 Tatuś Loli czytał dziś legendę o kwiecie paproci i ukrytym skarbie. Czaruś nie wszystko dokładnie zrozumiał choć słuchał uważnie. Obudził się z nieodpartym pragnieniem przeżycia przygody, na przykład odnalezienia skarbu. Podaruję go Loli stwierdził po chili namysłu, choć nie był pewien, po co ludziom kosztowności, klejnoty i wszystkie inne skarby? Był jednak pewien, że Lola będzie wiedziała, co z takim skarbem zrobić. Zabrał się więc za przygotowania do poszukiwań. Polegały głównie na zjedzeniu śniadania i obmyślaniu trasy wyprawy. Doszedł do wniosku, że podrepcze ścieżką przy lesie, minie krzaki z dzikimi malinami, skręci w lewo za sosną i na pewno, gdzieś tam w pobliżu odnajdzie to, czego szuka. Z pełnym brzuchem wyprawa wydała się jeszcze lepszym pomysłem niż zaraz po przebudzeniu. Czaruś wyruszył mramrocząc pod nosem ulubioną piosenkę. Zgodnie z planem wkroczył na ścieżkę przy lesie, skręcił przy sośnie i kilka kroków dalej zaczął się rozglądać za skarbem. Nie zauważył jednak nic oprócz motyli baraszkujących nad pobliską łąką. Hmmm, gdybym był skarbem, to gdzie bym się schował? pomyślał rozglądając się po lesie. Jego wzrok zatrzymał się na dziupli ogromnego drzewa. Mam cię! krzyknął uradowany, bo przecież gdyby był skarbem, to właśnie w dziupli by się ukrył.
2 Nie namyślając się długo, zaczął wdrapywać się z zapałem po drzewie. I szło mu świetnie! Kiedy jednak był już przy samym wejściu do dziupli ogarnęło go dziwne uczucie. A co, jeśli skarbu strzeże groźny smok? Nie mam go czym załatwić! pomyślał roztropnie, po czym zgramolił się z drzewa na ziemię. Tak, tak, smoki potrafią być bardzo zdenerwowane, kiedy wyrwie się je z drzemki. Wprawdzie Czaruś nigdy nie spotkał żadnego smoka, ale był pewien, że takie właśnie są. Przynajmniej większość z nich. A skoro w tej dziupli mieszkał nieznany bliżej smok, nie można ryzykować i lepiej się przygotować. Zbierając szyszki, które postanowił wykorzystać, jako amunicję w razie nagłego ataku smoka, Czaruś rozmyślał o tym, jak wspaniały skarb czeka na niego w dziupli. Pilnuje go przecież groźna bestia, musi tam się kryć coś bardzo, bardzo cennego. Przy tych rozważaniach, szybko uskładał pokaźną kupkę szyszek. Całkiem sporo pochwalił się sam i nie namyślając się dłużej wycelował pierwszą szyszkową amunicją w drzewo. Plan był prosty i wymagał odwagi, jak na dzielnego poszukiwacza skarbów przystało: Dwie pierwsze szyszki wrzucone wprost do dziupli wywabią smoka na zewnątrz opowiadał na głos. Pozostałe to amunicja, którą strącę go z wysokości na ziemię. Oczywiście taki strącony na ziemię smok, nie powinien być już straszny przekonywał siebie coraz głośniej. Poobijany i zaskoczony wizytą małego, żółtego kotka, z pewnością odda skarb po dobroci wykrzyknął wreszcie i z zapałem zabrał się do rzucania. Pierwsza szyszka... cisza. Druga... nic. Trzecia, czwarta, piąta. Nadal cisza.
3 Czarusiowi nie pozostało nic innego, jak obmyślić nowy plan wywabienia smoka z legowiska. Krzyknę i obudzę go zdecydował odważnie. Ukryty za krzakami poczekam, aż bestia wyleci na poszukiwanie krzykacza. Tylko co trzeba krzyknąć do straszliwego smoka? Pomysłowy Czaruś wypróbował różne okrzyki. Smooooooooku! Cisza. Jesteś tam ty groźna bestio? Cisza. Nic a nic go nie ma. Cip, cip smoooooku! Nadal nic. Już powoli zaczął tracić cierpliwość w walce z tym smokiem. Jednak postanowił, że jeszcze się nie podda i zaczął wymyślać kolejny sposób. P t a k... wyszeptał cicho, żeby smok nic nie usłyszał. Będę udawał ptaka! powiedział już głośniej, bardzo zadowolony z wymyślonego podstępu. Postanowił udawać małego ptaszka fruwającego i śpiewającego, jak gdyby nigdy nic, przy dziupli smoka. Może nawet przycupnie na gałęzi? Smoka obudzą przepiękne trele. Wyleci z dziupli na poszukiwanie jedzenia i nawet nie pomyśli o tym, że te piękne dźwięki wydaje z siebie gałgankowy kotek. Dumny ze swej przebiegłości Czaruś, rozśpiewał się na dobre wdrapując na drzewo. Nie był pewien czy właśnie tak śpiewają ptaki, ale nie zamierzał poddać się bez próby: Traaaala! Tralalala-fiufiufiu! Fffffiiiiiuuu!!! słowiczył coraz głośniej. Ffffiuuuiuu, fiiuuuuuuu!
4 Gdy dotarł do dziupli był już naprawdę zmęczony całym tym zdobywaniem skarbu, ale przecież był już tak blisko. Niepewnie wsunął łepek do środka. W dziupli było dość ciemno i dziwnie pachniało, ale zdecydowanie nie mieszkał tam żaden smok. Brak światła utrudniał wprawdzie dojrzenie skarbu, ale Czaruś był przekonany, że coś na dnie tej dużej dziupli leży. Kilka przedmiotów, których nie potrafił określić. Czuł jednak, że to może być skarb. Zachęcony nieobecnością smoka, wychylił się jeszcze bardziej i Aaaaaaaa! Ojej! wpadł do środka. A co było w środku? N i c. Jedynie szyszki, z takim zapałem wrzucane do dziupli. Sterta szyszek i nic więcej mruknął z rozczarowaniem. Skoro nie ma tu skarbu, to powinienem się stąd zabrać zanim smok wróci. I szukać dalej powiedział ziewając. Poczuł, że w dziupli jest całkiem przytulnie, miło, chicho i ciepło. Akurat odpowiednio na popołudniową drzemkę. Zasłużoną, po walce ze strasznym smokiem. I zasnął. Oczywiście tylko na chwilkę, żeby zebrać siły do dalszych poszukiwań. Kiedy się obudził, słońce już dawno zaszło, nastała noc. Ostrożnie zerknął w dół i usłyszał głos Loli, rozpaczliwie wołającej go w ciemnym lesie. Nie namyślając się długo, Czaruś zeskoczył wprost w ramiona dziewczynki, która najpierw się zdziwiła, a potem wykrzyknęła z ulgą: Jesteś! Szukałam cię wszędzie całe popołudnie. Myślałam, że się zgubiłeś w lesie!
5 Czaruś chciał wszystko wytłumaczyć, opowiedzieć o walce ze straszliwą bestią. Ale zanim zdążył pisnąć, uradowana Lola uściskała go tak mocno, że na chwilę zaparło mu dech w piersiach. Potem dostał pięć buziaków w czoło i jeszcze dwa potężne uściski. Dobrze, że jesteś. Bardzo się martwiłam. Jesteś moim największym skarbem wyszeptała dziewczynka, ocierając ostatnią łzę z czubka nosa. Wiedziałem, że mi się uda z tym skarbem dla Loli pomyślał uradowany Czaruś.
KONIEC