Mariola Wójtowicz Emerytka w Australii Część I Australia Południowo-Wschodnia i Centralna Styczeń 2014
Korekta: Tomasz Powyszyński Projekt okładki: Maria Wójtowicz Zdjęcia: Maria Wójtowicz Copyright by Maria Wójtowicz ISBN 978-83-937771-2-9 Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części publikacji zabronione bez pisemnej zgody autora. 2
Wojciech Młynarski Kręci mnie ten świat po horyzontu kres, Korci mnie co jest za zakrętem. 3
Spis treści Wstęp... 5 Rozdział 1 Brisbane, moja furtka do Australii... 6 Rozdział 2 Przygoda na Fraser Island... 19 Rozdział 3 Jeszcze parę godzin w Brisbane... 24 Rozdział 4 Sydney Opera, Harbour Bridge, plaża Bondi... 26 Rozdział 5 Olejki eteryczne eukaliptusów czy perspektywa powietrzna?... 34 Rozdział 6 Canberra gdzie dwóch się bije... 38 Rozdział 7 Góra Kościuszki nie wszystko musi się kończyć sukcesem!... 46 Rozdział 8 Melbourne dwa dni to tak niewiele... 50 Rozdział 9 Z Melbourne do Adelajdy Wielką Drogą Oceaniczną... 55 Rozdział 10 Między wizją a realizmem Adelajda... 60 A przy okazji Wyspa Kangura Rozdział 11... 68 Outback czerwone wnętrze Australii Rozdział 12 Ostatni etap The Alice!... 78 4
Wstęp Był rok 1974, kiedy w jakimś czasopiśmie wpadło mi w oko zdjęcie opery w Sydney. Teraz wiem, że było to kilka miesięcy po wybudowaniu i oddaniu opery do użytku. Trochę później kolejne zdjęcie: wielki czerwony monolit w środku pustynnego wnętrza Australii Uluru. Jeszcze później zaczęły do mnie docierać wiadomości o rytach na skałach. Park Narodowy Kakadu. Zobaczyć to kiedyś Mijały lata. Z wypiekami na twarzy czytałam relacje tych, którzy już tam byli. Pochłaniałam książki australijskiej powieściopisarki Patrycji Show opisujące Australię drugiej połowy XIX wieku. Bolałam nad losem Molly Craig wracającej do domu po ucieczce z sierocińca prowadzonego przez białych, wzdłuż najdłuższego w świecie płotu. Współczułam całym straconym pokoleniom kilku generacjom rdzennych mieszkańców kontynentu poddanych przymusowej asymilacji. Zachwycałam się kropkowym malarstwem Aborygenów, nie zdając sobie sprawy, że jakkolwiek wywodzi się z prastarych tradycji ludów tej ziemi, to jego historia, w formie, jaką znamy, zaczęła się zaledwie kilkadziesiąt lat wcześniej w roku, w którym zostałam studentką! W końcu nadchodzi upragniony dzień, możliwy dzięki osiągnięciu statusu emerytki. Jakkolwiek jeszcze pracuję, mam już na tyle czasu, że mogę wyjechać na dłużej niż dwa tygodnie. Włączam wizytę w Australii do programu podróży dookoła świata. Moja podróż będzie trwała sto dni, podróż po Australii czterdzieści pięć dni. 5
Rozdział 1 Brisbane, moja furtka do Australii 19 maja, poniedziałek Cztery godziny temu pożegnałam Nową Zelandię, Krainę Długiej, Białej Chmury. Witam Australię! Pobyt w Australii zaczynam od Brisbane, stolicy stanu Queensland i trzeciego pod względem liczby ludności miasta Australii. Początki historii miasta sięgają roku 1824, kiedy to Anglicy nad pobliską zatoką, Moreton Bay, założyli kolonię karną. Tutaj przywożono skazanych za kolejne, już w Australii popełnione przestępstwa. Kiedy w kolonii zabrakło wody pitnej, jej mieszkańcy przenieśli się w górę rzeki Brisbane, w miejsce obecnego centrum miasta. Powstającą osadę nazwano Brisbane od nazwiska ówczesnego gubernatora Nowej Południowej Walii, sir Thomasa Brisbane a. Zaczynam od Brisbane głównie dlatego, że kiedyś, oglądając jakiś reportaż o Wielkiej Wyspie Piaszczystej, jaką to nazwę przyjęto w Polsce dla Fraser Island, wpisałam ją na listę miejsc, które chciałabym odwiedzić, i uznałam to miasto za dobry punkt wypadowy do 6
wyjazdu na wyspę. Poza tym z Brisbane jest również blisko do Australia ZOO, jednego z najbardziej znanych ogrodów zoologicznych świata. Znanych za sprawą Steve a Irwina, Łowcy Krokodyli. Kursujący z lotniska shuttle bus 1 podwozi mnie tuż pod hotel o wdzięcznej nazwie Kookaburra Inn. Kookaburra to nazwa niewielkiego, ale równocześnie największego z rodziny zimorodków ptaka zamieszkującego tereny Australii i Nowej Gwinei. Hotel też nie z tych największych, ale zupełnie przyzwoity. Zaczynam, wiadomo, od informacji turystycznej. Biorę parę broszur z propozycjami wycieczek na Fraser Island, chcę się dowiedzieć, jak dojechać do Australia ZOO, a ściślej mówiąc, do Beerwah, bo do takiej stacji trzeba dojechać, aby odwiedzić ten ogród zoologiczny. No i tutaj zaczynają się schody. Oczywiście najpierw pada propozycja udziału w wycieczce. Nie, nie, ja chcę jechać na własną rękę! Dostaję kartkę ze swego rodzaju programem wyjazd o godzinie ósmej, powrót o piętnastej. Bardzo dziękuję, ale to bardzo przypomina wycieczkę zorganizowaną. Przejazd do Beerwah to podróż blisko dwugodzinna, zatem ileż ja tych godzin będę miała, żeby poobcować z duchem Steve a Irwina, jeżeli każą mi wracać już o 15:00? Czy to znaczy, że do Beerwah jest tylko jeden pociąg i z Beerwah też tylko jeden? Tak. Nie wierzę, w końcu południowo-wschodnia część Australii to część najbardziej zurbanizowana. Brisbane to ponad dwumilionowa aglomeracja, w Beerwah co prawda mieszka tylko dwa tysiące osób, ale wielu mieszkańców tych okolic zapewne dojeżdża do Brisbane do pracy. Mam podstawy sądzić, że jest więcej niż jedno połączenie na dzień. Ale w tej chwili szkoda mi czasu na czcze dyskusje. Główna ulica Brisbane, Queen Street, prowadzi mnie do brzegu rzeki o takiej samej nazwie jak miasto. Most Wiktorii pozwala dostać się do Centrum Kulturalnego Queensland i sporych terenów rekreacyjnych o nazwie South Bank Parkland. Nabrzeże zostało przeznaczone do pełnienia nowej funkcji na początku lat dziewięćdziesiątych, po kilkunastu latach prac budowlano-adaptacyjnych. Centrum konferencyjne i wystawowe, muzea, biblioteka stanowa, a do tego basen, restauracje, kawiarnie i siedemnaście hektarów parku. I to, co przede wszystkim mnie tutaj przywiodło Queensland Art Gallery. Galeria Sztuki Queensland i nadzieja zobaczenia, po raz pierwszy w oryginale, obrazów malowanych 1 Autobus zapewniający szybki przejazd z lotniska do centrum miasta, między lotniskami lub między lotniskiem a terminalem autobusowym, a także między jakimiś dwoma punktami na często uczęszczanym szlaku. Tego typu serwis występuje w wielu miejscach na świecie. 7
kropkami, unikalną techniką stosowaną przez Aborygenów. Po obejrzeniu wystaw czuję co prawda pewien niedosyt, bo obrazów malowanych tą techniką jest zaledwie kilka, ale na razie musi mi to wystarczyć. W końcu to pierwszy mój dzień w Australii. Pozostałe ekspozycje galerii dotyczą malarstwa ubiegłych wieków po współczesność, zarówno dzieł przywiezionych ze Starego Kontynentu, jak i prac malarzy australijskich, tych z wieków poprzednich, a także współczesnych. Wracając do hotelu, zahaczam o stację kolejową. Oczywiście, że połączeń do i z Beerwah jest więcej niż na kartce uzyskanej z informacji! Lektura prospektów oferujących wycieczki na Fraser Island nie napawa mnie jednak optymizmem. Głównie są to wycieczki dwudniowe, wycieczek trzydniowych jest niewiele, większość zaczyna się we wtorki i piątki, poza tym jest to czas poza sezonem, zatem nie wszystkie muszą dojść do skutku. Biorąc pod uwagę to, czego się naczytałam o urodzie Wielkiej Wyspy Piaszczystej, jak również znaczną jednak odległość wyspy od Brisbane, interesuje mnie tylko wycieczka trzydniowa. Jutro jest wtorek, ale ten termin odpada, skoro nie wykupiłam wycieczki dzisiaj. Zatem jutro muszę się skoncentrować na znalezieniu wyprawy rozpoczynającej się w piątek. Pozostaje mieć nadzieję, że nie tylko mnie odpowiada ten termin. Dzisiejszy dzień wcześnie się zaczął. Nowy kontynent, nowe miasto, nowe problemy. Organizacyjne i oby tylko takie mnie spotykały. Pora spać. 20 maja, wtorek Pierwsza myśl po obudzeniu się: a może by tak dzisiaj pojechać do Australia ZOO? Wtedy już spokojnie będę mogła w środę zająć się wyjazdem na Fraser Island i zwiedzaniem Brisbane. Tak, jadę do Australia ZOO. Pół godziny później jestem na stacji kolejowej, zbliża się godzina 9:00, gdy wysiadam w Beerwah. Studiuję rozkład jazdy pociągów powrotnych do Brisbane. Jest pociąg po siedemnastej, zatem spokojnie mogę być w ogrodzie prawie do jego zamknięcia. Dlaczego w informacji turystycznej każą się zbierać do powrotu już przed trzecią, na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą. Przed dworcem stoi duży autobus z logo Australia ZOO, który bezpłatnie dowozi wszystkich chętnych do ogrodu odległego o trzy kilometry od stacji. Wsiadam i kilka minut później jestem na miejscu. 8