DRZEWO RYTY Dla Mamy Na swoje dziesiąte urodziny pewien chłopiec otrzymał od swojej mamy drzewo Ryty. Drzewo charakteryzowało się tym, że wydzielało słodki zapach. Chłopiec bardzo lubił ten zapach, bo przypominał mu zapach jego mamy i, będąc blisko drzewka, czuł się jakby jego mama była tuż obok. Starał się jak najlepiej zajmować swoim drzewkiem: zmieniał mu ziemię co wiosnę, podlewał raz w tygodniu i puszczał dużo muzyki klasycznej. Chłopiec dorastał, skończył wszystkie szkoły i postanowił, że spróbuje szczęścia w innym mieście. Gdy wyjeżdżał, wziął ze sobą tylko drzewko Ryty. Po kilku latach zdobył bardzo dużo pieniędzy, jednak nie był szczęśliwy i nie wiedział dlaczego. Pewnego dnia znalazł list od kolegi, który mu napisał, że jego mama miała wypadek i jest w śpiączce, a lekarze nie dają jej większych szans. Mężczyzna przez te lata całkiem zapomniał o swojej matce. Zauważył, że zapomniał też o drzewku, którego jedyna gałązka wyglądała z doniczki. Usiadł i zapłakał. A gdy łzy popłynęły do gleby, drzewko jeszcze raz wypuściło ten słodki zapach. Bohater zrozumiał, dlaczego mimo tylu pieniędzy był nieszczęśliwy. Złapał za drzewko i pojechał do domu rodzinnego. Tam dowiedział się, że stał się cud i jego mama wyzdrowieje. Dzisiaj mężczyzna mieszka wraz z żoną dom dalej od swojej mamy i się nią opiekuje. Jego żona spodziewa się dziecka. Bohater już wie, że na dziesiąte urodziny swojego dziecka da mu swoje drzewko Ryty, by jego dziecku dało tyle szczęścia, co jemu samemu.
BAJKA DLA JASIA: O MAMIE Jasiu już nie spał, gdy przyszedł jego tata. Uśmiechnęli się do siebie, a tata wziął malca na ręce. Podszedł z nim do okna i, patrząc na pobliski park, opowiedział mu coś ciekawego: Jasiu malutki, czy chcesz się czegoś dowiedzieć o swojej mamie? Urodziłeś się w brzuszku swojej mamy. Po zabiegu mamusia i ja cieszyliśmy się, że jesteś wśród nas. Mama cię karmiła piersią i tuliła do snu. Gdy płakałeś, zawsze była, tak jak i teraz jest przy tobie i cię tuli i głaszcze. Czasem kupuje ci takie śmieszne ciuszki, jak na przykład ta czapeczka, którą nakładamy ci, gdy wychodzimy na dwór ta z niedźwiedzimi uszkami. Mama chce dla ciebie jak najlepiej, kochaj ją bardzo. Gdy skończył, zauważył, że jego żona wyszła z psem na poranny spacer i pomachała im z dworu do stojących w oknie.
BAJKA DLA JASIA: O PRZYJAŹNI Był jeszcze ranek, gdy tata Jasia przyszedł do swojego synka. Podniósł go z łóżeczka i ucałował. Jasiu poznał swojego tatę i zaczął się uśmiechać. Tata Jasia zaczął spacerować z nim po pokoju i opowiadać: Synku, dzisiaj opowiem ci o przyjaźni. Przez całe swoje życie będziesz spotykał różnych ludzi. Z niektórymi będziesz się rozumiał znacznie lepiej niż z pozostałymi, jednak to jeszcze nie przyjaźń. Bo dopiero, gdy zaczniesz ufać i czuć się przy kimś bezpiecznie, wtedy dopiero będzie to coś więcej niż koleżeństwo. Swojemu przyjacielowi powierzysz pewnie niejedną tajemnicę, rozwiążecie niejedną zagadkę, przeżyjecie niejedną przygodę. Twój przyjaciel zawsze ci pomoże, gdy będziesz miał problem. Pamiętaj, by być dla niego równie dobrym. Akurat gdy tata skończył opowiadać, jego żona zaprosiła ich obu na śniadanie.
BAJKA DLA JASIA: O MIŁOŚCI Jasiu jeszcze spał, gdy jego tata przyszedł mu coś opowiedzieć. Tata spojrzał na niego, by po chwili go podnieść i cicho powiedzieć: Cześć Jasiu. Obudź się, kruszynko. Jasio lekko otworzył oczka i gdy zobaczył tatę, zaczął się uśmiechać. Tata Jasia usiadł z nim na rękach w fotelu obok kołyski i zaczął swoją opowieść: Mój synku, chciałbym ci powiedzieć, co to jest miłość. Gdy jesteśmy młodzi, to nasi rodzice poprzez miłość uczą nas, jak postępować, zapewniają nam jedzenie i picie oraz bawią się z nami. Miłość do swojego dziecka jest tak wielka, że można się czuć bezpiecznie. Gdy trochę podrośniesz, wtedy znajdziesz sobie partnerkę, z którą będziecie się tak bardzo kochać, by siebie wspierać nawzajem, pomagać sobie i ufać. Na starość zobaczysz, jak miłość twoich dzieci i wnuków pomaga ci w wykonywaniu codziennych obowiązków i jak bardzo jesteś kochany. Nie bój się synku miłości i kochaj swoich bliskich. Odłożył Jasia do kołyski i obiecał, że za chwilę wróci go przebrać i wyjdą we trójkę razem z mamą na spacer.
BAJKA O BOCIANICY Dla Marleny Była okropna pogoda, kiedy coś uderzyło o dach i spadło na podwórko. Gospodarz szybko wybiegł i zobaczył strasznie połamaną bocianicę. Zabrał ją na strych i poddał opiece. Ona jednak zmarła po kilku godzinach, ale pozostawiła po sobie jajeczko. Gospodyni wzięła to jajko i włożyła pod kurkę, by ta wysiadywała. Po jakimś czasie z jajeczka wykluło się bocianie pisklę. Młoda bocianica mieszkała w gospodarstwie kilka miesięcy i w tym czasie nauczyła się wielu języków: psiego, kurzego i świńskiego. Bardzo lubiła dyskutować, za co zwierzęta ją lubiły. Pewnego dnia gospodarz kazał jej się pożegnać ze zwierzętami i ruszać w swoją drogę nie mógł trzymać bocianicy, bo ta nie była zwierzęciem domowym. Ptak w końcu odleciał. Po kilku dniach bez jedzenia i tylko kilku godzinach snu, bocianica była nieźle wyczerpana. Nagle zauważyła podobnego do siebie ptaka, stojącego w stawie i wyłapującego ryby. Podleciała i zjadła wszystkie rybki, które sobie odłożył na później. Dużo przy tym mówiła ot tak, by się zaprzyjaźnić. Bocian tylko się przyglądał, a po wieczerzy odleciał do swojego gniazda. Bocianica chciała, by jej jeszcze trochę pomógł, więc poleciała za nim. Gdy zobaczyła jego ciepłe gniazdo, od razu się do niego władowała i powiedziała, że pośpi chwilę i zaraz zwolni miejsce spała do wieczora. Bocian ulepił sobie drugie gniazdko zaraz obok pierwszego. I tak sobie żyli: ona ciągle gadała, a on robił głupie miny. Pewnego dnia bociana nie było w gnieździe. Jego koleżanka pomyślała, że pewnie niedługo wróci. Jednak on nie wracał, a minęło już kilka dni. Poza tym zaczęło się robić strasznie zimno. Bocianica bała się powtórki z początków swojej wielkiej przygody. Na szczęście bocian wrócił i zaczął namawiać bocianicę, by ta leciała za nim. Ona jednak nie wiedziała, o co mu dokładnie chodzi. Wtedy on wyrwał jej żabę z dzioba i odleciał, a ona ruszyła za nim. Z pewnymi przystankami dolecieli w ten sposób do ciepłych krajów, gdzie w końcu podczas zabawy, wspólnych łowów i kąpieli w bajorach się zaprzyjaźnili.
Całą powrotną drogę do Polski bocianica uczyła się jego języka bo znała przecież tylko psi i świński, ale bocianiego nigdy nie słyszała. Na miejscu, po powrocie, ze starych gniazd zrobili jedno wielkie, bo bocianica zaczęła odczuwać bóle, co z resztą wywoływało u jej męża wielkie napady euforii. Okazało się, że jest w ciąży. Dała życie dwóm pisklakom. Które to małe ptaszki zabawiała, mówiąc w innych językach. Reagowały na to jak szalone wdały się w tatusia. Klekot roznosił się w całej wsi.