U Todda, naszego "kołcza" w Pradze

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "U Todda, naszego "kołcza" w Pradze"

Transkrypt

1 W drodze na południe Wiele miesięcy przygotowań, dziesiątki telefonów, setki maili, godziny spędzone przed komputerem. Włożyliśmy wiele wysiłku w organizację wyprawy rowerowej z Pragi do Rzymu. Nie była to tylko wycieczka czy zwykłe wakacje. To był pracochłonny projekt, nasze dziecko. Druga tak duża rzecz po zeszłorocznej pielgrzymce do Santiago de Compostella, gdzie przebyliśmy 800 km pieszo nad północnym wybrzeżem Hiszpanii. Założyliśmy bloga podróżniczego ( jest tam także nasza relacja z Camino de Santiago), nawiązaliśmy kontakt z mediami, udzieliliśmy wywiadu w jednej z warszawskich rozgłośni radiowych, a także chcieliśmy zrealizować filmowy wręcz scenariusz, w którym nasze zmagania wspierają firmy i ludzie dobrego serca. Udało się! Chciałbym podziękować firmom, które sprawiły, że całość stała się jeszcze bardziej ekscytująca, firmom, które udowodniły, że niemożliwe staje się możliwe. Nasi sponsorzy: Chemiczny potentat Grupa Azoty S.A z siedzibą w Tarnowie, Pracownia Projektowania Wnętrz Małgorzata Czapla z Puław, Sklep Magia Wnętrz z Puław, kancelaria finansowa Ciuba & Partnerzy Kancelaria Finansowa z Lublina oraz firma Automatech s.p z.o.o z Warszawy. Dziękujemy za zaufanie! To naprawdę świetne uczucie kiedy po tylu mailach, telefonach czy pismach wysłanych w różne części Polski, pewnego dnia dzwoni telefon z radosną dla studentów wieścią. Bez Was ten wyjazd nie byłby taki sam. Trzech studentów i jedna studentka z Politechniki Warszawskiej. To właśnie my ekipa w drodze na południe! Marysia, Mateusz, Adam i Łukasz. Pod koniec 2013 roku zdecydowaliśmy, że chcemy udać się na rowerach do Włoch. Trasa klarowała się przez długie miesiące, zebraliśmy potrzebny sprzęt, przekopaliśmy internet w poszukiwaniu informacji jak żyje się na dwóch kółkach. Plan był taki: gotujemy sobie sami, śpimy w namiocie, słowem - ekonomicznie, a jednocześnie nietypowo i ekscytująco jak na studentów przystało! Czas płynął, kolejne miesiące mijały, a przygotowania pobudzały apetyt. Wydawałoby się, że wrzesień nie nadejdzie nigdy. W końcu przyszła pora zmaterializować prace, plany i pomysły. A to było tak 16 września 2014 r. wyruszyliśmy z Warszawy pociągiem, zapakowaliśmy rowery, jednak tylko we trójkę. Marysia nie mogła z nami wyruszyć od razu, miała dolecieć w połowie drogi z przyczyn niezależnych. I tak się zaczęło. To niesamowite uczucie, w końcu w drodze na południe! Cisnęło się na usta ej, chłopaki robimy to, jedziemy!. Dojechaliśmy pociągiem do Bohumina, skąd od razu odebrała nas przypadkowa, miła starsza pani z mężem. Poświęcali swój czas i pojechali z nami na wylotówkę do Ostrawy, racząc nas rozmową i opowieściami. Z Ostrawy udaliśmy się sławnym Pendolino do Pragi!

2 Stolica Czech przywitała nas ładną pogodą i pięknym nocnym krajobrazem. Udaliśmy się do naszego couch surfera na południe miasta. Trafiliśmy do niesamowitego miejsca. Gospodarzem był Todd, Amerykanin pracujący jako logistyk u lekarzy bez granic. Dużo w związku z tym przebywał w Afryce, w Pradze zaś prowadził swoiste schronisko. Przyjmował wszystkich, w dwupiętrowym domu na wzgórzu spotkaliśmy około 20 osób z różnych stron świata. Nam trafiła się mała, sympatyczna komóreczka. Wśród gości byli też inni Polacy, w tym dwie podróżniczki, o których możecie się dowiedzieć więcej wpisując w wyszukiwarkę smialearoundtheworld. Zmęczenie szybko zwaliło nas z nóg, zaraz po kolacji poszliśmy spać rezygnując z nocnego zwiedzania U Todda, naszego "kołcza" w Pradze

3 Następnego dnia długo nie mogliśmy się zebrać do wyjścia. Dosłownie przejechaliśmy się po Pradze, jakaś katedra, jakiś pałac aż żal, że nie było czasu na dogłębne zwiedzenie jednej z najpiękniejszych stolic Europy. Zjedliśmy obiad nad rzeką. Racząc się ostatnimi widokami zabytkowych kamienic i mostów, udaliśmy się na południe, zostawiając miasto za nami. Praga - zwiedzanie miasta i obiad nad rzeką

4 I zaczęło się! Jedziemy na rowerach! Początek drogi przywitał nas piękną trasą rowerową wzdłuż rzeki. Bardzo ruchliwa, pełno kolaży, rolkarzy i innych dziwnych dwukołowych maszyn, które widziałem pierwszy raz w życiu. Po przejechaniu ok km, ściemnia się, w pewnym momencie gubimy się gdzieś pośród pól. Aby przekroczyć rzekę jeden ze spotkanych ludzi sugeruje nam przejazd przez most kolejowy, notabene niedostosowany dla pieszych czy rowerzystów. Nagle rozlega się dźwięk dzwonów na pobliskim przejeździe kolejowym Na szczęście był to pociąg jadący wzdłuż rzeki, nie przez most. Uff, co to był za stres Jedziemy dalej już w totalnym mroku, mamy na szczęście dobre oświetlenie. Po długim podjeździe pod górę, zostawiając rzeczną dolinę docieramy do stacji benzynowej. Obok niej ładny trawnik oraz drewniane ławy ze stolikami i zadaszeniem. Miły pracownik stacji pozwala rozbić namiot i nawet proponuje skorzystanie z prysznica! Nagroda za trudy tego dnia. Uruchamiamy nasz kuchenny zestaw: butle z gazem, palniki, turystyczny zestaw naczyń i po kilku chwilach spaghetti gotowe. Pierwszy nocleg pod namiotem. W tle stacja benzynowa

5 Następnego dnia wita nas znów piękna pogoda, a Czechy raczą zielonymi wzgórzami, jeziorami i rzekami. Muszę przyznać, że byliśmy pozytywnie zaskoczeni urokami tego kraju. Tego dnia pierwszy raz doznaliśmy co to znaczy zjeżdżać na rowerze z naprawdę dużą prędkością Sugerując się średnio dokładną mapą, zdecydowaliśmy się jechać na skróty. Trafiliśmy na szlak dla pieszczoch - nagle z naszymi ciężkimi, zapakowanymi rowerami na cienkich, szosowych oponach, znaleźliśmy się w górskich lasach, musieliśmy pokonać błoto i strumień, a rowery trzeba było pchać W końcu wróciliśmy na asfalt.

6 Kolejny dzień mija pod znakiem intensywnej jazdy. Mamy na uwadze, że do Bergamo - gdzie przylatuje Marysia - jeszcze długa droga. To jest ten czas kiedy zdajemy sobie sprawę, że naprawę trzeba się spieszyć Cała górzysta Austria i Alpy przed nami, a tylko 12 dni jazdy. Fakt ten nie przeszkadza nam jednak cieszyć się pięknem Czech. Mijamy imponującą elektrownie atomową w Temelinie - gratka dla inżynierów z Politechniki! Potem czeski Krumlov, w którym grzech się przyznać, ale ze zmęczenia śpimy w parku zamiast zwiedzać Tego dnia mamy jednak ważny cel! Śpieszymy się przed zachodem słońca nad jezioro Lipno na granicy czesko-austriackiej. Zależy nam, aby dotrzeć jak najwcześniej i skorzystać z uroków tego miejsca. Po kilku godzinach okazuje się, że było warto. Roztacza się przed nami olbrzymie jezioro otoczone solidnymi, porośniętymi świerkowym lasem wzgórzami. Lokalni mieszkańcy kierują nas na nabrzeże gdzie ponoć często przesiadują i nocują rybacy. Tak też się dzieje i w tym wypadku. Ledwo zdążyliśmy wejść przez las nad

7 jezioro, a już mili czescy rybacy częstowali nas rumem. Rozbiliśmy namiot, zrobiliśmy spaghetti i ruszyliśmy w wodę! Na koniec przyłączyliśmy się do Panów rybaków, świetnie się dogadywaliśmy, Podczas wieczoru pełnego śmiechu i zabawy byliśmy świadkami kilku udanych połowów. Bardzo miły akcent po trzech ciężkich dniach. Jezioro Lipno Jezioro Lipno

8 rowerowo-rybacka ekipa razem Rano po śniadaniu zachodzimy na kawę do naszych czeskich przyjaciół. Prawie spóźniamy się na prom, który miał nas przetransportować na drugą stronę tej wielkiej wody. Witamy w Austrii! Tuż po przekroczeniu granicy, pobiliśmy rekord prędkości na górskich serpentynach, rozpędzając się do 74km/h! Mam nadzieję, że mama nie czyta tej relacji :) Poranna kawa nad jeziorem

9 Nasz mistrz kuchni - Mateusz

10 Austria przynosi nam zmienną pogodę. Niewielkie kropelki deszczu trochę nas martwią, ale koniec końców po południu rozpogadza się na dobre. Zmierzamy do Salzburga, gdzie planujemy zawitać następnego dnia. Znów trochę się gubimy, po 1,5 h jazdy dowiadujemy się od miejscowych, że daleko nam do miejsca, które uznaliśmy na mapie za nasze aktualne. Nic straconego - Austria jest tak ładna, że rekompensuje z nadwyżką dodatkowe kilometry. Jest naprawdę górzyście, a po drodze napotykamy miłą niespodziankę. W zeszłym roku ja i Łukasz byliśmy na pielgrzymce do Santiago de Compostella w Hiszpanii. 800km pieszo z plecakiem nad oceanem Atlantyckim (relacja z Camino jest na naszym blogu).

11 I tak sobie jedziemy w tej Austrii napotykając na oznaczenie szlaku Camino de Santiago gdzieś pośród wzgórz Decydujemy się jednak zostać na trasie do Rzymu, do Hiszpanii pewnie kiedyś wrócimy z przyjemnością. Długo zjeżdżamy w dół wzdłuż rzeki, docierając do przeprawy promowej. Urocze miejsce gdzie dwie rzeki łączą się w jedną. Na drugim brzegu od razu zaczyna się ostry podjazd pod górę, wydaje się nie mieć końca Z odsieczą nadjeżdża traktor i jego starszy kierowca, który zaczepia nas rozmową. Niewiele myśląc łapiemy się naczepy i zostajemy wciągnięci na górę Co za ulga, podjazd okazał się być bardzo długi i stromy.

12 Bocznymi, wiejskimi drogami pokonujemy kolejne kilometry, spędzając czas na rozmowie i nieustannym podziwianiu uroków austriackiej wsi. Dojeżdżamy ok. 22:00 do bliżej nieokreślonego miejsca zwanego lasem, znajdujemy kawałek płaskiej ziemi pod namiot i zaraz po jedzeniu, zakupionym od miejscowych w dobie zamkniętych w sobotę sklepów, padamy ze zmęczenia.

13 Następnego dnia wstajemy mocno obolali po 90 km przebytych dnia poprzedniego. Zakwasy są wszędzie, a każdy ruch nogą jest mocno wyczuwalny. Jest niedziela, dzwony pobliskiego kościoła sygnalizują nam zbliżającą się mszę świętą, na którą się udajemy. Wzbudzamy wielkie zainteresowanie wśród obecnych ludzi. Pytają skąd jesteśmy, co i dlaczego robimy. Są pod wrażeniem naszej wyprawy i trudu. Niektórzy wręcz słuchają z niedowierzaniem. To reakcja, z którą spotkaliśmy się już kilka razy. Bardzo miłe uczucie - szczery podziw i poparcie dla naszej inicjatywy. Jest to pierwszy dzień naprawdę niesympatycznej pogody - co chwilę kropi, nad nami Niedzielne rozmowy z naszym "fanami"

14 przewijają się większe i mniejsze zachmurzenia. Ale nie ma co się bać - jedziemy dzielnie! W pewnym momencie niebo ciemnieje bardzo szybko i zaczyna się ogromna ulewa, przed którą chowamy się pod dachami tartaku. Wykorzystujemy ten czas na przerwę obiadową. To kolejny dzień, gdy kończymy jazdę wręcz po ciemku. Jest zimno i kropi. Pogoda na tyle nie sprzyja, że decydujemy się gotować w namiocie. Tak, tak, łatwopalne sprawy, ale staraliśmy się uważać. Przynajmniej było nam ciepło, a wieczór dodatkowo umilało nam - nie pierwszy już raz - dobre, czerwone wino. Salzburg wita nas następnego dnia rano, jakże pochmurnie i deszczowo. Miasto jest piękne, otoczone wzgórzami, a nad całością góruje wielki zamek. Pojawiają się pierwsze

15 widoki na Alpy. W Salzburgu spędzamy przedpołudnie. Kolejne miasto warte uwagi, której należycie nie możemy poświęcić z powodu braku czasu. Wyruszamy dalej. W pewnym momencie z nieba znów spada ściana wody. Na szczęście - jak na zawołanie - znajdujemy coś w rodzaju wielkiego przystanku autobusowego z wiatą i ławkami. Nie ma co tracić czasu, deszcz pada, a my uzupełniamy zapasy: mleko z płatkami!

16 Nagle dostajemy przemiłą informację. Otóż tego dnia rano umieściliśmy na naszym facebookowym profilu wiadomość o dotarciu do Salzburga oraz naszym kolejnym celu, jakim jest Innsbruck. I tak się stało, że koleżanka koleżankę zaprosiła na nasz profil, a ta właśnie koleżanka okazała się być managerem hostelu w Innsbrucku. Sama więc skontaktowała się z nami przez naszą wspólną znajomą i zaproponowała, abyśmy zatrzymali się u niej. Wizja spania bez namiotu, za to w ciepłym, miękkim łóżku, ciepła woda... rozmarzyliśmy się i dostaliśmy niezłej motywacji na kolejne kilometry, a łatwo nie było Wjechaliśmy w Alpy na dobre, zaczęło się ściemniać i nie było najcieplej.

17 Nagle spadła wielka ulewa. Uciekając przed nią, dosłownie metrów pod dach supermarketu, przemokliśmy do suchej nitki. Było już kompletnie ciemno, a my jechaliśmy w mniejszym lub większym deszczu przez godzinę po górskich serpentynach szukając miejsca, wiaty czy zadaszenia, aby rozbić namiot na suchym gruncie. Nawet rozmyślaliśmy nad spaniem w jednej z opuszczonych, zagraconych komórek (znów mam nadzieję, że mama nie czyta ). Zdesperowani trafiliśmy do wioski Lofer, gdzie zapytaliśmy o pomoc w jednym z pubów. Mili Austriacy zaczęli opowiadać nam o hotelach, jeden z nami wyszedł i wskazał miejsca gdzie możemy zajechać. Koniec końców trafiliśmy do pewnego gospodarstwa agroturystycznego. Było tak późno, że obudziliśmy właścicieli. Opisaliśmy nasze trudne położenie oraz fakt, że nie chcemy wydawać dużych pieniędzy, i wystarczy nam nawet kawałek podłogi. Państwo się nami zajęli, wskazali suszarnię i zaproponowali dwupokojowy apartament z kuchnią i łazienką przewidziany dla dwóch osób. Dostaliśmy upragniony rabat. Ciepły prysznic i zasnęliśmy jak małe dzieci. Nowy dzień przynosi wręcz mroźne powietrze. Widzimy ośnieżone szczyty gór. Łukasz zbiera siły i wychodzi o 7 rano do sklepu. Robimy ogromną jajecznicę, pakujemy się, wszystko jest niestety mokre. Ja mam mokre buty i wszystkie ciepłe ubrania. Tak się złożyło, że na całą wyprawę nie zabrałem żadnej kurtki Jeszcze przed pożegnaniem, wywiązuje się miła pogawędka z właścicielami od których dowiadujemy się, że pensjonat działa również jako schronisko dla pielgrzymów do Santiago de Compostella. Gościnni gospodarze dobrze wiedzą co to znaczy, gdy człowiek jest w potrzebie. Wyruszamy! Jest jakieś 14 stopni celsjusza i zimny wiatr. Na szczęście, po około dwóch godzinach jazdy, chmury znikają. Temperatura nadal niska, ale przynajmniej grzeje słoneczko. Wydawało nam się że będzie gorzej. Cały dzień jedziemy po praktycznie płaskim terenie, wielką, szeroką doliną. Towarzyszą nam niesamowite widoki. Mimo męczącej nocy jesteśmy w formie, jedziemy nawet km/h i

18 dojeżdżamy do Innsbrucka ok. godz. 17 po przejechaniu aż 120km! To nasz rekord, a mamy jeszcze cały wieczór przed sobą. Znajdujemy miejsce, gdzie się zatrzymamy hostel Marmota. Wita nas młoda i energiczna ekipa Polaków prowadzących to miejsce. Dostajemy cudowne materace i świeżą kołderkę w swego rodzaju pokoju serwisowym. Jest kuchnia, jest podwórko, robimy kolację, pijemy wino, rozmawiamy z obsługą hostelu. Bardzo ciekawi ludzie. Jedna z dziewczyn o długich dredach, imieniem Aleksandra, opowiada niesamowite historie o swoich niezliczonych podróżach. Dowiedziałem się, że jest coś takiego jak jachtostop Taki kierunek swojego życia obrała Ola, nie mając w planie planowania kariery, zabawy w kredyty na dom czy samochód. Ma 22 lata, a zwiedziła już pół świata. Mieliśmy zostać tam na jedną noc, ale atmosfera tego miejsca i dobre serce gospodarzy spowodowały,

19 że zdecydowaliśmy przedłużyć swój pobyt o kolejny dzień. Nie ukrywamy, że ten dzień odpoczynku był nam bardzo, bardzo potrzebny po tygodniu intensywnej jazdy bez żadnej przerwy. I tak budzimy się pod naszymi ciepłymi kołderkami. Po szybkim śniadaniu wyruszamy w miasto załatwić parę spraw. Trzeba między innymi kupić nową butlę gazową. Wieczorem udajemy się na zwiedzanie Innsbrucka. Stare miasto jest bardzo ładne, zahaczamy m.in. o złoty dach na rynku i przejeżdżamy wzdłuż krystalicznie czystej rzeki. Po powrocie kolacja i znów miłe pogawędki z gospodarzami przy winie, a nawet przygrywki na ukulele. Odpoczynek naprawdę był nam potrzebny - każdy z nas miał już trochę dosyć namiotu i ciągłej jazdy od rana do wieczora.

20 Granica Włosko-Austyjacka Nowy dzień rozpoczynamy od czterdziestokilometrowego podjazdu na przełęcz Brennera. To naprawę ciężki moment, na zmianę jedziemy 5-8km/h lub prowadzimy rowery. Wbrew pozorom, sprzyja nam niska temperatura. Druga połowa podjazdu okazuje się dużo lżejsza, co pozwala nam na szybkie i kręte zjazdy. I w końcu jest! Przed naszymi oczami granica włosko-austriacka przed naszymi oczami. Widać wielkie centrum odzieżowe. Panie i panowie wjeżdżamy do gorącej i słonecznej Italii! Wychodzi słońce i robi się naprawdę ciepło. Włoskie Alpy zaskakują nas infrastrukturą rowerową. Całą resztę dnia bez przerwy jedziemy imponującymi drogami rowerowymi z tunelami i serpentynami. Raj dla dwóch kółek! Co więcej - cały dzień jedziemy z górki!

21 I tak ma być przez kolejne dwa dni! Widoki są imponujące, roztacza się przed nami ogromna dolina i wielkie szczyty gór. Drogi rowerowe są tak zaprojektowane, że przecinają wszelkie wioski. Wszędzie kamieniczki, małe ryneczki, ciasne uliczki i wieże kościołów górujące nad nimi. W jednym z parków miejskich zatrzymujemy się na obiad. Karbonara po raz n-ty, niezmiennie dobra, szybka i prosta! Nagle, gdzieś po drodze naszym oczom ukazuje się otwór w skale. Okazuje się, że jest to stary schron! Oczywiście wchodzimy! Jest totalnie ciemno, w środku małe pomieszczenia, korytarze, strzelnice i schody wijące się do góry. To było naprawdę straszne miejsce, można by tu nakręcić niejeden film grozy. Jedziemy dalej! Na licznych stromych serpentynach można łatwo wylecieć poza asfalt. Na jednym z takich stromych zakrętów Łukasz wpadł w poślizg i scentrował tylne koło do tego stopnia, że

22 blokowało się o ramę. Uziemieni na godzinę, zdołaliśmy jakoś wyregulować skrzywienie, licząc, że kolejnego dnia uda się znaleźć serwis rowerowy. W pierwszej napotkanej wiosce rozbijamy namiot wśród winnic. Noc jest niesamowicie zimna - jedynie kilka stopni na plusie! Jesteśmy w końcu na wysokości około 1300 m n.p.m. w Alpach pod koniec września! Osobiście nie mogłem się doczekać poranka, a z zimna nie mogłem spać. Wejście do Schronu

23 Naprawa roweru Nowy dzień i niespodzianka! Miasteczko wita nas festiwalem rowerowym. Pełno tu stoisk najróżniejszych firm ze sprzętem, jakiego w życiu nie widzieliśmy na oczy. Na jednym ze stoisk profesjonaliści zajmują się naprawą, koła Łukasza. Jest tak scentrowane, że nie można przywrócić mu stanu sprzed poślizgu (ale przynajmniej da się jechać). Pośród tego rowerowego zamieszania dochodzi do pewnej niesamowitej sytuacji. Pytamy pewną kobietę, gdzie można naprawić koło. Pyta nas gdzie jedziemy, skąd jesteśmy? Oczywiście chętnie opowiadamy o naszej szalonej wyprawie. Reakcja jest pełna podziwu: Cool guys, nice job!, Eva - szalona Niemka, która spędziła na rowerze 1,5 roku w podróży

24 ale kiedy my, w rewanżu, pytamy ją czym się zajmuje - szczęki nam opadły. W nawiązaniu do rowerowego tematu, sympatyczna Pani ujawniła, że kilka lat temu przebyła na rowerze km(!) w 1,5 roku (!) od Nowej Zelandii do Niemiec, skąd pochodzi. To dopiero wyczyn! Eva to niesamowita, ciepła, sympatyczna kobieta. Obdarowała nas mnóstwem pomarańczowych żelków ze swojego stoiska, my zaprosiliśmy ją na śniadanie. Rozbiliśmy się na jednej z pobliskich ławek i razem jak starzy znajomi jedliśmy kanapki, piliśmy herbatę ze wspólnych kubków. Evie wspomina swoje podróże. My musimy jechać dalej. Pogoda sprzyja. Jedziemy wzdłuż rzeki, Alpy niezmiennie piękne, na około nas szczyty sięgające 2500 m n.p.m. Zaczyna się ściemniać, a góry w nocy, oświetlone światłem pobliskich wiosek, wyglądają inaczej, ale równie imponująco i pięknie. Zmienia się też nieco krajobraz. Bardziej ostrze szczyty, granie zastępowane są przez całkiem inny typ góry, z wręcz pionowymi, białymi zboczami i stosunkowo łagodnymi, płaskimi szczytami. Takie wielkie głazy. U Łukasza przygód rowerowych ciąg dalszy. Ze względu na scentrowane tylnie koło, odłączył tylny hamulec. I tak, podczas jednego zostrych hamowań Łukasz przelatuje przez kierownicę. Na szczęście kończy się tylko na otarciach. Znajdujemy idealne miejsce na namiot, tuż nad rzeką. Obowiązkowe spaghetti, czerwone wino i pogaduchy. A właśnie! Należy wspomnieć, że od samego początku każdy z nas prowadzi pamiętnik, skrupulatnie uzupełniany. Kolejny dzień, te same góry oświetlone w ciągu dnia wyglądają całkiem inaczej. Jest pięknie - droga równa, rzeka kręta, a dolina szeroka i płaska. Tego dnia mamy plan, aby dotrzeć do jeziora Garda. Musimy pokonać przełęcz, aby to zrobić. Niestety, wiąże się to z bardzo uciążliwym przejazdem przez dwa długie i ruchliwe tunele dla samochodów. Ponoć

25 nie ma innej drogi, huk jest niesamowity. W końcu udaje nam się dotrzeć nad pierwsze z jezior. Naszym oczom ukazuje się niesamowity widok. Zjeżdżamy ostro w dół. Niedaleko Jeziora Garda

26 Jezioro Garda Wjeżdżamy w dolinę otoczoną wzniesieniami o bardzo ciekawych kształtach. Droga rowerowa wije się przez plantacje winorośli. Jest to też dzień, kiedy nasz licznik dochodzi do granic swoich możliwości, wyświetla się 999,9 km! Zerujemy i jedziemy dalej. Około 17:00 dojeżdżamy nad jezioro Garda. Jest ogromne, otoczone górami, piękne. Jedziemy nabrzeżem, powoli rozglądamy się za noclegiem. Mijamy piękne, klimatyczne wioski, droga nieustannie wiedzie tunelami; zbocze jest bardzo strome. W końcu udaje się nam znaleźć zaciszny trawiasty deptak tuż za murem, na którym biegnie ulica. Rozbijamy namiot 5 m od

27 wody, gotujemy nasze ukochane spaghetti, rozmawiamy. Oczywiście nie mogło się obyć bez kąpieli w cieplutkiej wodzie jeziora. Nocleg na jeziorem Garda Obowiązkowe śniadanie nad jeziorem i jazda. Jest 28 września, już jutro ma dołączyć do nas Marysia, mamy do Bergamo jakieś 100 km. Tymczasem ciąg dalszy pięknych, uroczych wiosek nad jeziorem Garda, w każdej chciałoby się spędzić całe dni. Jest gorąco, znajdujemy chwilę na ogromne lody w jednej z cukierni. Są przepyszne! Dojeżdżamy do południowej

28 Słodka Chwila części jeziora, zostawiamy Alpy za sobą, a krajobraz zmienia się skokowo. W ciągu 10 km piękne górzyste nabrzeża zmieniają się w co najmniej nieciekawe, zaniedbane płaskie tereny. Dziurawe drogi, pola, nieużytki, krótko mówiąc uroki się kończą. Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę nad jeziorem na szybki obiad. Woda w tej części nie nadaje się do kąpieli, wszędzie jakieś pływa zielone ustrojstwo. Ruszamy dalej, mijamy zaniedbane wioski, jedziemy po bardzo złych drogach (miejscami aż strach czy koła wytrzymają). Około 22:30 postanawiamy się rozbić, jesteśmy ok. 15 km od lotniska. Okolica delikatnie mówiąc mało turystyczna - obok nas pola, nawozy i inne takie nieprzyjemne sprawy. Szybka kolacja i spać. Mateusz wstaje o 6:00 i wyjeżdża na lotnisko po Marysię. Ja i Łukasz śpimy do 8:00. Ruszamy. Kierunek -Bergamo. Wjeżdżamy na górujące nad miastem, otoczone murem stare W końcu razem - we czwórkę

29 miasto, gdzie spotykamy się z Mateuszem i Marysią! Tak! Jesteśmy we czwórkę! Fakt ten czcimy pizzą w pobliskiej knajpie. Cały dzień spędzamy w Bergamo. Zakupy, informacja turystyczna, internet. Wieczorem wyjeżdżamy z miasta, około 20 km na południe, zajeżdżamy do kościoła zapytać o prysznic i miejsce pod namiot. Ksiądz prowadzi nas na wielką stację obsługi pojazdów przy autostradzie, gdzie można brać prysznic do woli i to za darmo! Kilka kilometrów dalej, pośród pół kukurydzy rozbijamy nasz -teraz już dwunamiotowy - obóz. Nowy dzień, trochę kropi i jest niezmiennie brzydko. To już trzeci dzień jazdy we Włoszech jakich się nie spodziewaliśmy: zaniedbanych, brudnych i nieatrakcyjnych. Tu już dróg rowerowych nie spotkamy, nawet pobocza są rzadkością. Czy nie zapomniałem dodać, że drogi są tu dziurawe jak nigdzie indziej? Jedziemy - oby szybciej, oby dalej, oby stąd uciec. Pytamy strażaków o nocleg i prysznic, oni wskazują nam pobliską rzekę. Hurra! Jest czysta, płytka i z łagodnym podejściem. Rozbijamy namioty, niedaleko trwa budowa autostrady. Obok nas leżą sterty gałęzi, drzew i wielka kupa wiórów pozostałości po oczyszczaniu terenu pod budowę. Rozpalamy więc nasze pierwsze ognisko. Pijemy piwo, robimy sałatkę, smażymy parówki. Kiełbasy niestety w sklepie nie ma, w naszym polskim rozumieniu tego słowa. Kolejny dzień, w oddali pokazują się powoli Apeniny. Po południu na dobre mierzymy się z górskimi podjazdami i znów jest pięknie, nareszcie! Dojeżdżamy do Genovy. Udajemy się na pizzę do restauracji. Ciasto ultra cienkie. Jedziemy szukać noclegu, niestety widoczne na mapie wielkie rzeki o tej porze roku są wyschnięte. W wielkich korytach, nad którymi przerzucone są liczne mosty nie ma ani kropli wody. Udajemy się nad morze. Tak, to morze Śródziemne! Dojeżdżamy o północy, jesteśmy strasznie zmęczeni, Marysia jak tylko zsiada z

30 roweru, zasypia na murku. Niestety miejsce, w którym jesteśmy, jest bardzo zurbanizowanym nabrzeżem - tuż przy wodzie domy, hotele i ulica. Zdesperowani znajdujemy kawałek płaskiej ziemi w niezbyt zacisznym miejscu. Jest tak ciepło, że śpimy pod przysłowiową chmurką z zestawem karimata + śpiwór. Widać nas z deptaka, z mola, z chodnika. Na szczęście nikt, nic sobie z tego nie robi. Zmęczenie obniża tolerancję na obciach i groźbę mandatu. Następnego dnia w oczy zagląda nam poranne słońce, pogoda dopisuje. Okazuje się, że jesteśmy na terenie swego rodzaju wypożyczalni łodzi. Rano przychodzi tu do pracy pewna pani, jednak nasza obecność w niczym jej nie przeszkadza. Prosi tylko grzecznie, abyśmy się odsunęli, gdy zaczyna podlewać kwiaty nad naszymi głowami. Udajemy się do pobliskiej nadmorskiej knajpy. Kawka i do morza! Jesteśmy przecież kilka metrów od wody! Nareszcie! Ciepła, przejrzysta woda, plaża usypana malutkimi, obłymi kamyczkami. Spędzamy tak około 1,5 h. Pełen relaks! Obowiązki jednak czekają. Udajemy się do pralni, znajdujemy tez punkt z internetem w hotelu przy lotnisku Genova, gdzie montujemy jedną z naszych relacji na facebooka. Wieczorem próbujemy się wydostać z miasta. Ruch uliczny jest nieziemski. Mnóstwo aut, spaliny, korki, klaksony - to standard Genovy. Generalnie wrażenie z tego miasta mamy mieszane. Niby duże miasto nad morzem, ale ani klimatu, ani ładnego, spójnego starego miasta nie uświadczyliśmy. Wydostajemy się mozolnie na południe. Pierwsze chwile w Apeninach przed Genovą

31 Genova - Pizza! Pierwszy nocleg pod chmurką tuż nad morzem

32 Port Genova Po drodze zahaczamy o wielki port w Genovie. Wyjazd z miasta zabiera tak dużo czasu i sił, że niewiele dalej zatrzymujemy się na noc. Znajdujemy niesamowite miejsce, coś w rodzaju przystani rybackiej, wielki mur, na którym wzdłuż wybrzeża biegnie droga, na dole malutka plaża gdzie piętrowo na ogromnym stelażu ustawione są drewniane łodzie. Kawałek płaskiego betonu i jest nawet prysznic! Idealne miejsce dla nas, nad samą wodą, jednocześnie ciche i spokojne. No może nie do końca Niedaleko nas młodzi, energiczni Włosi świętują urodziny jednej z koleżanek. Na chwilę dołączamy się do nich, rozmawiamy, śmiejemy się, wymieniamy posiadane napoje. Jest bardzo miło, nareszcie mamy okazję chwilę pobyć z tutejszymi (na co nie zawsze jest szansa - ze względu na tempo jazdy. Przemili Włosi uciekają do jakiegoś klubu na tańce, my wracamy do naszego obozu, pijemy wino, rozmawiamy wpatrzeni w gwiazdy i spokojne morze. Jest ciepło, bezwietrznie, a noc rozświetla ogromny księżyc Ja z Łukaszem znów śpimy pod chmurką, pogoda jest tak dobra, że namiot nie jest nam potrzebny, za to ciepłolubna Marysia postanawia schować się do swojego domku.

33 Nowy dzień wita nas najpierw niespodziewaną wizytą rybaków. Otóż nasz obóz rozbiliśmy tuż przy wyglądających na nieużywane, za to wyposażone w wyraźny i zrozumiały napis nie zastawiać, drewniane drzwi. Okazuje się, być to wejściem do przechowalni gdzie stacjonują kolejne rybackie okręty. Ok. 6 rano panowie grzecznie nas budzą i proszą o przesunięcie się troszkę w lewo. Wyciągają swój sprzęt i wyruszają na łowy. Za moment Wschód słońca na morzem za Genovą wschodzi piękne słońce. Poranek cudowny. Jemy śniadanie i zaraz robi się gorąco. Marysia z Mateuszem wskakują do wody, powoli na plaży zbierają się kolejni ludzie, z zaciekawieniem przyglądając się naszemu obozowisku. W końcu z żalem ruszamy w drogę. Dzień tym razem przynosi przepiękne widoki, malownicza miasteczka, górzyste nabrzeże, kwiaty, palmy i piękną pogodę Zatrzymujemy się na obiad na jednej z wielkich kamienistych plaż, słońce pali bardzo mocno. Wysoka temperatura i nieustanne podjazdy po górę wyciskają z nas ostatnie poty.

34 Relaks na naszej przystani rybackiej, w tle nasza syrena Marysia:) Nasza przystań, po lewej na betonowym podeście Marysia, Łukasz i Mateusz

35 Ciągle robimy przerwy, pijemy ogromne ilości wody. Dojeżdżamy na bliżej nieokreślony skwerek z tarasem widokowym, gdzie kibicuje nam grupa zabawnych starszych Włochów, licząc sekundy i minuty jakie dzielą kolejnych rowerzystów. Mały odpoczynek i ochłodzenie przy pobliskim kranie i dalej w drogę. Kolejna przygoda Łukasza - robi sobie przerwę i sprawdza GPS, a my jedziemy dalej i później do wieczora nie możemy się odnaleźć. Łukasz, sugerując się GPSem, wybrał inną drogą niż my. Do tego doszły problemy z telefonem i minęło kilka godzin zanim okazało się, że w tym wszystkim nie tylko nie jest już za nami, ale nawet zdążył nas wyprzedzić, gdy głodni zrobiliśmy przerwę na obiad. Biedaczysko wraca się ok. 5-7 km i dalej jedziemy już razem. Pamiętajcie, na takich wyprawach - nawet mając telefon - nie rozdzielajcie się.

36 Około godziny 17 po morderczym podjeździe pod górę, docieramy do bram Cinque Terry niesamowitej krainy, jednego z najsłynniejszych miejsc we Włoszech, na które składa się pięć wyjątkowych wiosek rybackich sprawiających wrażenie, jakby zatrzymały się w czasie dawno, dawno temu. Dowiadujemy się, że nie da się tutaj jeździć ani samochodem ani rowerem. Jedyne opcje to pociąg łączący wszystkie wioski oraz szlak dla pieszych. Udajemy się pociągiem do Monterosso i zostajemy tam na noc. Jesteśmy bardzo zmęczeni, chwilę razem zwiedzamy. Marysia i Mateusz są chorzy już kolejny dzień. Mleko z czosnkiem i Tunel w Monterosso

37 masłem (niestety bez miodu) i kładą się spać. Ja z Łukaszem idziemy jeszcze zwiedzać miasto ostatkiem sił, a nawet biorąc siły z jutra to się chyba nazywa deficyt budżetowy. Miasto jest niesamowite. Jego dwie części przedzielone są górą, pod którą biegnie tunel dla pieszych. Wszędzie kamieniczki, ciasne uliczki i suszące się pranie przewieszone wysoko nad naszymi głowami. Nie ma tu praktycznie w ogóle samochodów (chyba tylko służby miejskie je mają), miasto jak wszystkie pozostałe wioski wydaje się być odcięte od świata. Idziemy na oślep, tu jakaś ładne uliczka, tu jakieś schody ku górze. Nie wiadomo kiedy trafiamy na niesamowity i przerażający cmentarz. Jest piętrowy, wszędzie krypty, posągi świętych. To nie jest ten typ cmentarza jaki widzimy w Polsce, tu groby są schowane w ścianach, jeden nad drugim w celu oszczędności miejsca. Przy każdym pali się pomarańczowe światełko, wchodzimy wyżej i wyżej na kolejne piętra aż w końcu trafiamy na samą górę gdzie na około 100m2 płaskiej ziemi znajdują się małe i pewnie najstarsze nagrobki typu polskiego. Rozpościera się widok na całe miasteczko i morze oświetlone przez księżyc. Niesamowite jest to, że jesteśmy tu całkiem sami, jest kompletnie cicho i spokojnie. Zmęczenie się opłaciło, to było moim zdaniem, jedno z najbardziej niesamowitych miejsc jakie widzieliśmy, nie wyobrażam sobie, że mógłbym zamiast tego spać. Schodzimy na dół i wracamy do naszej bazy. A właśnie, tym razem rozbiliśmy Widok z cmentarnego okna na miasteczko obóz tuż przy morzu pod swego rodzaju drewnianym molo na piasku, znów śpimy w zestawie śpiwór + karimata.

38 Widok na miasteczko z cmentarza, na pierwszym planie posągi Ostatni poziom cmentarza, niesamowite widoki

39

40 Kolejny dzień i pobudka pod drewnianym molo. Wykupujemy na stacji kolejowej 6- ścio godzinny bilet dzięki, któremu można jeździć po cinque terra we wszystkie strony. Jest to zdecydowanie najszybszy i najprostszy sposób poruszania się tutaj. Ja osobiście jednak mając więcej czasu, wybrałbym pieszy szlak, wiedzie on pięknym nabrzeżem. Udajemy się do kolejnych wiosek, dosłownie przejeżdżamy pędem przez nie chcąc zobaczyć jak najwięcej w sześć godzin. A naprawdę w każdej z nich można by przesiadywać całymi dniami, na kawie Pobudka pod molo w Monterosso czy lodach w knajpkach, zwiedzając każdą uliczkę czy przemierzając pobliskie szlaki ponad miasteczkami. Notabene trzeba mieć też kondycje bo płaska tu jest chyba tylko tafla wody. Jest to też rejon mało przystępny rowerzystom. Stacje kolejowe są zawsze ponad poziomem

41 ulicy, nie ma wind więc ciężkie rowery trzeba znosić i wznosić na perony, jak się to robi 6 czy 8 raz w ciągu dnia to naprawdę może męczyć. Ale nie narzekajmy, tak już jest, że miejsca piękne, dzikie i unikatowe są często słabo dostępne, a my młodzi, sił mamy dużo. W jednej z wiosek zatrzymujemy się na kawę, w innej cały czas poświęcamy na wejście na szlaki i trasy ponad miasteczkiem. Mam nadzieje, że te zdjęcia uświadomią Wam, że jak do Włoch do koniecznie do cinque terry!

42

43

44 Swoimi zapakowanymi rowerami wzbudzaliśmy nieustanne zainteresowanie zwłaszcza amerykanów. Jedna z starszych, przemiłych Pań, z którą mieliśmy okazje zamienić parę słów mówiła, że gdyby to była Kalifornia, od razu by nas wzięła do siebie, a mijając nas później gdzieś na mieście krzyczała viva poloniaaaa!, machając ręką Czas tu spędzony to po prostu zachwyt każdym miejscem, każdą chwilą, czas maksymalnego wchłaniania tego co nas otacza. To na pewno jedno z tych miejsc, gdzie każdy z nas kiedyś wróci. Miasteczka w których można spędzić tydzień czy dwa i nie zobaczyć samochodu, znaków drogowych, pasów czy świateł, miasteczka gdzie możesz chodzić po górach, siąść w spokoju pośród traw czy winorośli, zajść do restauracji na kawę, ciastko czy lody i nie zrujnować sobie portfela (chyba:), a na koniec wykąpać się w ciepłym i spokojnym morzu. Niesamowite jest to, że nie ma tu nowoczesnych, wielkich nadmorskich hoteli, a wszystko wygląda tak jakby turyści przyjeżdżali do rezerwatu zobaczyć jak żyją tutejsi zwykli ludzie po czym na wieczór wracali pociągiem do swoich miejsc poza cinque terra. Stare charakterystyczne,

45 kolorowe kamieniczki z drewnianymi, zielonymi okiennicami, pranie wywieszone za okna, dzień jak co dzień. Mi się to kojarzyło ze znanym dobrze filmem The Truman Show. A wszystko to tak blisko siebie, z jednej wioski widać następną kilometr czy dwa dalej. W końcu jednak trzeba było opuścić to piękne miejsce, aby udać się w dalszą podróż, rzecz jasna na południe! Ok 16 dojeżdżamy do La Specii, ostatniego miasta w zasięgu zakupionego biletu. Tu już zwykłe, przeciętne miasto jakich widzieliśmy wiele. Notabene właśnie wjeżdżamy do administracyjnej Toskanii! Znów mamy mocno po górę, a na naszej drodze spotykamy polski akcent Polonez FSO! Zachwyceni stajemy na chwilę i oglądamy z każdej strony Jedziemy do ok. 20. Tego wieczoru czeka nas mała kłótnia, żeby nie było, że miesiąc wpadamy sobie nawzajem w ramiona z zachwytem. Niestety jak się tyle czasu spędza we trójkę czy czwórkę od rana do wieczora i to na tak wymagającej i męczącej trasie, różne nieporozumienia są normalnością. Kłótnia wynikała ze zmęczenia i faktu, iż utrzymując tempo z kilku ostatnich dni, na pewno nie dojedziemy do Rzymu na czas. Nawet pojawił się pomysł, aby ewentualnie wesprzeć się koleją. Trzeba było mieć też na uwadze, że Marysia nie może jeździć km dziennie. Wieczorem, mało rozmowni po tych momentach uniesienia, udajemy się na plaże. Z powodu dużej rosy i niskiej temperatury musimy rozbić namioty. Ogromna plaża z opuszczonymi campingami, w końcu już październik. Co mniej zmarznięci biorą szybką kąpiel w morzu i do spania! Nowy dzień przynosi nam zwiedzanie Pizy. Legendarne miasto, legendarna krzywa wieża. Udajemy się zobaczyć to co tyle razy widzieliśmy na pocztówkach czy w telewizji. Krzywa wieża wraz z bazyliką otoczone murem to naprawdę ładne miejsce. Mnóstwo turystów i ten zabawny widok kiedy, gdzie nie spojrzeć, na około wszyscy pozują do zdjęć podpierając wieżę rękami na różne możliwe sposoby. My jak widać na zdjęciu, byliśmy bardziej oryginalni wjeżdżamy na wierze na rowerze. Rozkładamy nasz obóz obok, jemy obiad, w międzyczasie zaczepiają nas jak zwykle ciekawscy turyści. Wszędzie krążą różni drobni sprzedawcy z wysięgnikami na telefony do robienia tzw. selfie. Po odpoczynku zbieramy się w dalszą podróż, trzeba przyznać, że generalnie jesteśmy bardzo rozczarowani tym miastem. Poza krzywą wieżą i bazyliką nie ma tu chyba nic wartego uwagi, a samo miasto jest wręcz brzydkie i zaniedbane. Gdybym wiedział jak to wygląda, darowałbym sobie Pizę, nawet

46 kosztem wieży i pojechałbym gdziekolwiek indziej. Opuszczamy miasto popołudniu i odbijamy w głąb lądu w kierunku Sienny, mając nadzieję na zobaczenie pięknej, pocztówkowej Toskanii. Jedziemy tak kilka godzin, gdy już się ściemnia postanawiamy wpaść do jednej z wyglądających na tanią i sympatyczną pizzerii. Wchodzę do środka, reszta zostaje na zewnątrz. Pytam pana łamanym włoskim o cenę i rozmiar. Pan coś rysuje na kartce pokazuje pudełka i tace, aby uzmysłowić mi wielkość pizzy. Wchodzi blondynka, kelnerka, która paliła papierosa na zewnątrz. Zagaduję Ją, na szczęście zna angielski, teraz już wszystko wiem. Pizza jest tak ogromna i tania, że sam się zastanawiam czy dobrze zrozumiałem. Wchodzi reszta, zamawiają po angielsku, aż w końcu ktoś coś między nami powiedział po Polsku i wyszło szydło z worka. Dziewczyna przełącza się z angielskiego i mówi: no trzeba było tak od razu po Polsku!. Nasi tu są! Okazało się, ze koleżanka od lat tu mieszka i pracuje z rodziną. Zjadamy wielką pizzę,, jeszcze zostaje na wynos. Od słowa do słowa o naszej podróży z sympatyczną blondynką i tak się dzieje, że zaprasza nas na noc do siebie do domu dosłownie 3 min drogi od pizzerii! Iwona prowadzi nas do siebie, sama dołączy po pracy za ok 2 godziny. Wita nas jej mama, babcia i koleżanka. Lokujemy się w kuchni letniej za domem, szybki prysznic i wszyscy razem zasiadamy do stołu. Panie częstują nas a to winem, a to nalewką, my też mamy jakieś resztki swoich płynnych specyfików. Opowiadają jak się żyje w Włoszech, jak tu trafiły, co nimi kierowało. Są ewidentnie zachwycone wizytą Polaków z Polski. Po pewnym czasie z pracy wraca Iwona, dzwoni po koleżankę, aby czym prędzej przychodziła bo Polacy przyjechali! Jest bardzo miło, bardzo fajni normalni ludzie. Tu trochę o polityce, tu o włoskiej mafii, korupcji i wielkim parlamencie, o którym ponoć mało kto wyraża się z aprobatą. Polki pracują głownie jako opieka dla starszych ludzi czy dzieci. Zmęczenie zabiera nas do łóżek, mamy do dyspozycji dmuchane materace. Jak to dobrze, że nie trzeba rozbijać namiotu!

47 Nasz "polski" dom w Toskanii Degustacja wina Pobudka, pakowanie i puk, puk do drzwi naszych gospodarzy. Wchodzimy, a tam czeka na nas Iwona i jej koleżanka ze śniadaniem. Pyszna kawa, pogawędki, niestety my musimy już ruszać dalej. To był wspaniały czas, brakowało nam właśnie takiej niesamowitej, niezaplanowanej sytuacji, poznawania ludzi i obcowania z nimi. Na pożegnanie, w ramach wdzięczności kupujemy dobre, chyba nawet bardzo dobre wino i wyściskawszy się jedziemy

48 dalej! Toskania czeka. Zajeżdżamy do pijalni wina, o której wspominały nam nasze polskie gospodynie. Testujemy wino, wybieramy i dokonujemy zakupu. Pani na naszych oczach wypełnia butelki. Dziś poznajemy Toskanię taką jaka jest na filmach czy pocztówkach. Wzgórza, winnice, gaje oliwne i te charakterystyczne tuje wokół dróg dojazdowych do gospodarstw. Pogoda dopisuje. Nadmienię, że dosłownie dwa dni temu widzieliśmy w wiadomościach jak powódź zalewa Genovę, która raczyła nas słońcem ledwie kilka dni wcześniej. Ponoć były nawet ofiary śmiertelne, wspominano o tym w wiadomościach w Polsce. Chyba mamy szczęście, jesień powoli przychodzi do Włoch, ale na razie trzyma się na północy. Toskania niezmiennie piękna. O tej porze wiele pól jest już zaorana i wysuszona letnim słońcem.

49 Osobiście mi te rejony bardzo przypominają górzyste, rolnicze zakątki Lubelszczyzny skąd pochodzę. Dojeżdżamy do Voltery, kamiennego, warownego miasta na wzgórzu. Oj tak, trzeba było podjechać mocno pod górę, jak na twierdzę przystało, jest to jeden z najwyższych punktów w okolicy. Marysia nas poinformowała, że w tym właśnie mieście kręcono fragmenty filmu Zmierzch. Po dotarciu na rynek główny, poszła w jedną z bocznych uliczek i wybiegała z niej na rynek, aby poczuć się tak jak główna bohaterka filmu, ponoć biegnąca tą samą uliczką Ach te dziewczyny, niewiele im trzeba do szczęścia. Wracając jednak ze świata wampirów na ziemię, udaliśmy się na kanapki na mury miasta, złapaliśmy jeszcze punkt z internetem i ruszyliśmy dalej. Radośnie przemierzając wzgórza Toskanii, zaczęło się ściemniać. I tak zajechaliśmy do jednej z agroturystyk przy drodze. Zdecydowaliśmy w końcu użyć naszego biegłego Na planie "Zmierzchu" - rynek w Volterze włoskiego jednej z wyuczonych na pamięć regułek: czy mogę rozbić namiot na twoim terenie?. Ku naszemu zdziwieniu, Pani bez problemu się zgodziła, wskazała miejsce koło huśtawek na wystrzyżonej, równej trawce! W okolicy nie było żadnych innych domów. Ugotowaliśmy sobie kolacje, delektowaliśmy się naszym niedawno zakupionym winem, a księżyc pięknie świecił tej nocy nad wzgórzami Toskanii.

50 Poranek pod gościnną agroturystyką Rano szybkie pakowanie, podziękowania dla gospodarzy i w drogę! Ten dzień przynosi nowe wyzwania. Przez ostatnie kilka dni na zmianę chorowaliśmy, niby nic poważnego, zwykłe mniej bardziej intensywne przeziębienia. Niestety Mateusza choroba nie opuszcza, a nawet się pogarsza. Dostaje wysokiej temperatury, nie ma siły jechać. Robimy w ciągu dnia przerwę na sen dla Mateusza. Naszym celem jest Sienna. Tam na szczęście udaje się znaleźć aptekę i Mateusz dostaje leki na zapalenie zatok. Zwiedzamy miasto, jest naprawdę piękne, duże no i ta ogromna bazylika, oczywiści płatna, nieważne jakie są intencje wejścia do środka. Dobrze, że nasz Mariacki jest jeszcze na darmo! Nie ma zbyt wiele czasu, też zmęczenie powoduje, że zwiedzanie nie jest naszym priorytetem. Opuszczamy Siennę po

51 2-3 godzinach i jedziemy dalej na południe. Dziś postanawiamy znów spróbować zapukać do czyiś drzwi z zapytaniem o możliwość rozbicia namiotu. Od razu się udaje, ludzie jednak są dobrzy, wystarczy tylko spróbować! Rozbijamy się w gaju oliwnym jednego z gospodarzy! Bazylika w Siennie Gdzieś w Toskanii

52 Ostatnie chwile w Toskanii Kolejny dzień to też nasz ostatni dzień w Toskanii, zaraz wjeżdżamy do Latzio, gdzie do stolicy już tylko kilka obrotów koła. Tymczasem rozglądamy się na prawo i lewo wchłaniając widoki. Wieczorem przejeżdżamy przez długi tunel, nieuczęszczany przez samochody ze względu na awarię oświetlenia i witaj Latzio! Długi zjazd w dół, kolejny raz jazda bez trzymanki przez kilka czy nawet kilkanaście minut. Przystanek na stacji benzynowej na obiad i zatrzymujemy się na noc w bliżej nieokreślonym miejscu. Następnego dnia szybka zbiórka i po 5-7km naszym oczom ukazuje się ogromne jezioro Bolzano! Jedziemy wzdłuż, zwiedzamy miasto Bolsena z pięknym zamkiem, kawałek dalej przerwa na obiad na wodą.

53 Widok z zamku w Bolsenie

54 Jezioro Bolsano Obiad nad jez. Bolsano Wieczorem dojeżdżamy do drugiego z jezior po bardzo, bardzo długim podjeździe pod górę. Kilkaset metrów wyżej niż pierwsze, mniej zurbanizowane, otoczone lasem, jest to teren parku narodowego. Jest ciemno, docieramy do brzegu i szczęśliwi wskakujemy do wody! Niestety okazuje się, że jest to teren przynależny do jednego z hoteli i panowie z obsługi grzecznie tłumaczą nam, że nie możemy tu zostać. A my plan mamy inny. Jest sobota, jutro chcemy wjechać do Rzymu. Ja i Łukasz chcielibyśmy zdążyć na papieża na godzinę 12.

55 O ile Łukasz papieża widział, to Ja jeszcze nie. Decydujemy się rozdzielić. Marysia i Mateusz zostają niedaleko jeziora, a nasza dwójka jedzie dalej ok. 20km i tak ok. północy po ciężkiej jeździe na ruchliwej dwupasmowej drodze machają do nas panowie z lizakami. Policja! Panowie zatrzymują nas z troski, jest noc, ruch dosyć duży, a nasze lampki mało wydajne. Radzą dla naszego dobra przeczekać do rana, aż wzejdzie słońce. Tak się złożyło, że Panowie w mundurach stali na opuszczonej stacji benzynowej z restauracją. Jednym słowem opustoszałe, niszczejące budynki, naprawdę przerażające, ale zawsze to lepsze niż pod gołym niebem tuż przy autostradzie. Chowamy się do środka w nadziei, że na pewno nikogo poza nami tam nie ma. Na ziemi szkło, gruz, stare meble. To jest naprawdę ten moment kiedy człowiek sobie myśli nie no to już jest przesada, przygoda przygodą, ale to już przegięcie. Nie ma okien, nie ma drzwi, Ja żeby zasnąć muszę użyć zatyczek do uszu. W końcu jesteśmy jakieś 10m od ruchliwej drogi. Nasze "Ristorante" przy drodze

56 Rano wstajemy o 6:30 i ruszamy czym prędzej na Rzym! Cezar już pewnie szykuje wojsko i zamyka bramy wjazdowe do miasta Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na śniadanie, którego nasze Ristorante nie mogło nam zapewnić. Około 10 wjeżdżamy do miasta, przejeżdżamy przez Tybr i wjeżdżamy na drogę rowerową, która biegnie nad samą rzeką. Mijamy innych rowerzystów, rolkarzy, nagle rozlega się niesamowity huk, jakby z pistoletu. Na szczęście wszyscy żyją, za to moja tylna opona wyraźnie pobladła. Szczęście w nieszczęściu na 1km przed placem Świętego Piotra. Do samego placu rower doprowadziłem i rozpocząłem naprawy pośród tysięcy turystów czekających na 12, aż papież pojawi się w oknie. Okazało się, że to nie przebita dętka, ale pęknięta opona. Kleję ją za telefoniczną radą brata, który wyczynowo jeździ na rowerze od lat, na szczęście całkiem sprawnie to wychodzi. Naprawy na pl. Świetego Piotra Tybr to tu moja opona dała za wygraną

57 Papież macha nam z okna, a po wszystkim udajemy się na kanapki na piękny plac wenecki. Zastanawiamy się gdzie i jak będziemy spać. Obok nas siedzi grupka starszych Pań z Polski. Zaczynamy rozmawiać, opowiadają o życiu w Włoszech, o pracy, motywach przybycia tutaj. Opowiadamy też o naszej wyprawie. Pytamy także o mszę świętą po Polsku, może jakiś polski kościół. I tu zaczyna się przygoda. Okazuje się, że jesteśmy tuż obok jednego z najstarszych polskich kościołów poza granicami naszego kraju. Udajemy się na msze, wcześniej są modlitwy, które prowadzi bardzo charyzmatyczny ksiądz. Po ok 2-3 godzinach tam spędzonych: - Szczęść Boże księże! - Szczęść Boże chłopaki, słucham, co tam? - No bo my przyjechaliśmy na rowerach z Pragi, jedziemy już miesiąc i.. - I chcielibyście tu zanocować? No spoko, chyba da się coś zrobić (śmiech) I tak właśnie trafiliśmy pod dach polskiego kościoła, niespodziewanie, nikt z nas o tym nie myślał, tak od towarzyszących nam przy kanapkach na placu weneckim Pań trafiliśmy tu. A martwiliśmy się tyle co my w tym Rzymie ze sobą zrobimy. Cóż, Pan Bóg czuwa! Przypomnę, że jest niedziela, a my w środę rano mamy samolot do Polski. Wieczorem dojeżdżają do nas Marysia i Mateusz, razem mieszkamy w podziemiach kościoła, jako, że mamy karimaty i śpiwory, nie sprawiamy wiele problemu (chyba:d). Mamy też swoją łazienkę. To jest naprawdę taka nagroda i szczęście, że możemy spać w Rzymie praktycznie w centrum, nie musimy biegać z namiotem, składać go i rozkładać na kampingach, gdzie ktoś musiałby ciągle pilnować rzeczy. Mamy ciepło, wygodnie i bezpiecznie. Chylimy czoła z tego miejsca i dziękujemy serdecznie księdzu Markowi i Sebastianowi oraz siostrom zakonnym! To jest w ogóle niesamowite miejsce, Polacy na emigracji, takie mieliśmy wrażenie, traktują to miejsce

58 jak swój drugi dom, jako bezpieczną przystań, miejsce gdzie można się spokojnie pomodlić, porozmawiać z rodakami w ojczystym języku. Tu się docenia to, co na co dzień wszędzie mamy u nas w kraju. Po jedzeniu i rozmowach z księżmi idziemy spać. Rano pobudka, śniadanie i w miasto zwiedzać. Łukasz już był w Rzymie więc jest naszym przewodnikiem. Jest bardzo gorąco, jedziemy już we czwórkę na pl. Świętego Piotra, do Koloseum, forum Romanum, potem bazylika św. Pawła. No to jest po prostu dzieło! O ile w bazylice św. Piotra nie byliśmy bo jak wiadomo kolejka jest ogromna, a i tak w dwa dni nie zwiedzimy wszystkiego, to tam, bardziej na uboczu po prostu się wchodzi z ulicy, a jest naprawdę potężna i piękna! Rzeźby, kolumny, freski wszystko tak drobiazgowe i szczegółowe, zastanawialiśmy jak można tak dokładnie wyciosać kamień. W drodze powrotnej przerwa na kawę podczas gdy kapcia łapie tym razem Mateusz. On już chyba trzeci raz w trakcie wyjazdu. Upał strasznie daje nam się we znaki. Wieczorem wracamy do bazy - kolacja, prysznic i jeszcze wychodzimy zwiedzać. No i to jest czas na Rzym. W nocy jest zdecydowanie ładniejszy, mniej zatłoczony i bardziej przyjazny temperaturowo. Wpadamy do jakiejś knajpki na przekąskę i lody. Turystów z Polski jest mnóstwo, nawet w wielu miejscach kelnerzy czy obsługa mówi łamaną polszczyzną jakieś proste zwroty. Cała ekipa "w drodze na południe" w Rzymie!

59 Koloseum nocą Bazylika św. Pawła

60 Bazylika św. Pawła Plac Wenecki

61 Ostatni dzień w Rzymie to szalone i nerowowe poszukiwania specjalnych kartonów na rowery bez nich nie można spakować roweru do samolotu. Na początku naszym celem były sklepy rowerowe, jednacz szybko przekonaliśmy się, że nie jesteśmy jedynymi pytającymi w tej sprawie. Dostaliśmy jeden karton odwiedzając cztery sklepy Zaczęliśmy nawet poszukiwania w sklepach AGD RTV, zdecydowaliśmy, że nie ma wyjścia, musimy posklejać resztę z jakiś ścinków. Cały dzień krążyliśmy po Rzymie przemierzając ok km. Najlepsze rozwiązania jakie udało nam się znaleźć to wyrzucone przez mieszkańców kartony po meblach czy sprzęcie kuchennym. Stały gdzieś na ulicy przed mieszkaniem, okazały się tak duże, że bez większych problemów można spakować rower do środka. Ufff, tyle nerwów, jazda po Ks. Marek i ekipa "w drodze na południe" w Kościele Polskim mieście z ogromnymi kartonami pod w Rzymie ręką, a do tego 28 stopni celsjusza! Wieczorem po spakowaniu, rzegnamy się z naszymi przemiłymi gospodarzami z polskiego kościoła ks. Markiem i ks. Sebastianem. Jeszcze raz wielkie dzięki za przyjęcie, opiekę, gościnę, a także niesamowitą atmosferę jaka panuje w tym miejscu! Wyruszamy na lotnisko, Ja autobusem ze wszystkimi sakwami i bagażami, reszta na rowerach udaje się w ostatnią w tej podróży trasę rowerową! I tak po 30 dniach na dwóch kółkach wsiadamy do samolotu, aby wrócić do naszych rodzin, przyjaciół i spraw, pełni wrażeń, wspomnień, uskżydleni tym niesamowitym wyczynem do działania! W drodze na południe to drugi tak duży projekt podróżniczy po zeszłorocznym Camino de Santiago. Organizacyjnie tym większy, że podjęliśmy się budowy bloga, kontkatu z mediami i pozyskania sponsorów, kótrym jeszcze raz serdecznie dziękujemy. To taka rzecz, taki czas, który udowadnia człowiekowi, że nie ma rzeczy niemożliwych. Sami stawiamy sobie ograniczenia, a bariery to w dużej mieże wymysł naszej wyobraźni i brak wiary we własne możliwości. Podróże w najbardziej dziwnej i nietypowej formie mamy nadzieję kontynuować w naszym życiu, bo to czas poznawania, odkrywania, czas zadumy, refleksji i odpoczynku. Na świecie jest tyle pięknych miejsc i wartościowych ludzi, tylko czekają żeby ich odkryć

62 Szczególne podziękowania dla

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r. Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej 29.01.2017r. - 04.02.2017r. Dzień I - 29.01.2017r. O północy przyjechałam do Berlina. Stamtąd FlixBusem pojechałam do Hannoveru. Tam już czekała na mnie

Bardziej szczegółowo

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2 PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2 (Redaktor) Witam państwa w audycji Blisko i daleko. Dziś o podróżach i wycieczkach będziemy rozmawiać z gośćmi. Zaprosiłem panią Iwonę, panią Sylwię i pana Adama, żeby opowiedzieli

Bardziej szczegółowo

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29 W dniach 7-9 czerwca udaliśmy się na kolejną integracyjną wycieczkę. Tym razem naszym celem była wizyta w mieście słynnego astronoma i piernikowym królestwie. Już wiecie gdzie byliśmy? Tak, to właśnie

Bardziej szczegółowo

Comenius wyjazd do Włoch. Jagoda Kazana 6a Alicja Rotter 6a

Comenius wyjazd do Włoch. Jagoda Kazana 6a Alicja Rotter 6a Comenius wyjazd do Włoch Jagoda Kazana 6a Alicja Rotter 6a Spis treści: Przylot Przylot Dzień w szkole Nasi gospodarze rozpoczynali lekcje o godz. 8.00. My uczestniczyliśmy w dwóch lekcjach: plastyce i

Bardziej szczegółowo

Leśnicka Łucja Kołodziej Alicja Kościelniak Stefania Bryniarski Wojciech

Leśnicka Łucja Kołodziej Alicja Kościelniak Stefania Bryniarski Wojciech Rok akademicki 2015/16 Leśnicka Łucja Kołodziej Alicja Kościelniak Stefania Bryniarski Wojciech Nazwisko i imię studenta Rok akademicki 2015/16 Nazwisko i imię studenta luucja@gmail.com a.e.kolodziej@gmail.com

Bardziej szczegółowo

W dniach maja 2012 odbył się wyjazd rowerzystów z Zielonej Góry do Zittau.

W dniach maja 2012 odbył się wyjazd rowerzystów z Zielonej Góry do Zittau. W dniach 16-20 maja 2012 odbył się wyjazd rowerzystów z Zielonej Góry do Zittau. Wzięło w nim udział 15 osób, w tym organizatorzy: pracownicy Centrum Informacji Turystycznej, grupa młodzieży wraz z opiekunami

Bardziej szczegółowo

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Pan Toti i urodzinowa wycieczka Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 P ewnego dnia, gdy Pan Toti wszedł do swojego domku, wydarzyła

Bardziej szczegółowo

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1) FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1) Turysta: Dzień dobry! Kobieta: Dzień dobry panu. Słucham? Turysta: Jestem pierwszy raz w Krakowie i nie mam noclegu. Czy mogłaby mi Pani polecić jakiś hotel?

Bardziej szczegółowo

Kurs metodyczny we Florencji, maj Katarzyna Konik, Iwona Mochocka

Kurs metodyczny we Florencji, maj Katarzyna Konik, Iwona Mochocka Kurs metodyczny we Florencji, maj 2018 Katarzyna Konik, Iwona Mochocka Dojazd do Florencji Istnieją dwa sposoby dojazdu z Warszawy: -Można wykupić bilet do Bolonii, skąd dojechać do Florencji pociągiem

Bardziej szczegółowo

CHORWACJA HOTEL DUBRAVKA *** nasza propozycja na Lato 2016

CHORWACJA HOTEL DUBRAVKA *** nasza propozycja na Lato 2016 CHORWACJA HOTEL DUBRAVKA *** nasza propozycja na Lato 2016 Hotel Dubravka *** Hotel Dubravka *** Atuty oferty Atrakcyjna oferta cenowa hotelu. Położony tuż przy złocistej plaży z długim wybrzeżem oraz

Bardziej szczegółowo

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES PONIEDZIAŁEK, 13.05 Wczesnym porankiem nasz grupa składająca się z czterech uczniów klasy trzeciej i dwóch opiekunów udała się na lotnisko w Balicach,

Bardziej szczegółowo

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA UNIVERSIDADE DA BEIRA INTERIOR SEMESTR ZIMOWY 2014/2015 JOANNA ADAMSKA WSTĘP Cześć! Mam na imię Asia. Miałam przyjemność wziąć udział w programie Erasmus. Spędziłam 6 cudownych

Bardziej szczegółowo

! Alesund 2

! Alesund 2 1 ! Alesund 2 1 Dzień 1 Naszą podróż rozpoczynamy w Gdańsku. Z tutejszego lotniska udamy się samolotem Airbus A320 do norweskiego Alesund.Po wylądowniu i odebraniu naszych samochodów, pakujemy bagaże i

Bardziej szczegółowo

Relacja z pobytu na Majorce

Relacja z pobytu na Majorce Relacja z pobytu na Majorce Nasza podróż zaczęła się 27 lipca w Krakowie, skąd wyjechałyśmy na zagraniczne praktyki. Lot by pełen wrażeń i po około 3 godz. byłyśmy na miejscu, czyli w miejscowości Palma

Bardziej szczegółowo

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Magdalena Bladocha Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Dawno, dawno temu, a może całkiem niedawno. Za siedmioma morzami i za siedmioma górami, a może całkiem blisko tuż obok ciebie mieszkała

Bardziej szczegółowo

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej. Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej. 34-letnia Emilia Zielińska w dniu 11 kwietnia 2014 otrzymała nowe życie - nerkę

Bardziej szczegółowo

Moja przygoda w CzechachKarolina. Zaleńska

Moja przygoda w CzechachKarolina. Zaleńska Moja przygoda w CzechachKarolina Zaleńska Dzień I Wstałam o 7:00. Autobus miał wyjechać o 9:30 z Krakowa do Katowic. Po drodze na dworzec były straszne korki, ale zdążyłam. W czasie drogi bawiliśmy się

Bardziej szczegółowo

Friedrichshafen 2014. Wjazd pełen miłych niespodzianek

Friedrichshafen 2014. Wjazd pełen miłych niespodzianek Friedrichshafen 2014 Wjazd pełen miłych niespodzianek Do piątku wieczora nie wiedziałem jeszcze czy pojadę, ale udało mi się wrócić na firmę, więc po powrocie do domu szybkie pakowanie i rano o 6.15 wyjazd.

Bardziej szczegółowo

Karkonosze maj 2014 Dzień 1 Dzień 2

Karkonosze maj 2014 Dzień 1 Dzień 2 Karkonosze maj 2014 Dzień 1 30 kwietnia 2014 rok to dzień wyjazdu na weekend majowy. Wyruszamy około 14.30 aby wieczorem dojechać do Karpacza, gdzie na ulicy Dolnej mamy swoją kwaterę. Po wypakowaniu rzeczy

Bardziej szczegółowo

Dolomity Do Canazei wjeżdżamy około po 13 godzinach jazdy. Szukamy Campingu Marmolada, na którym zamierzamy nocować.

Dolomity Do Canazei wjeżdżamy około po 13 godzinach jazdy. Szukamy Campingu Marmolada, na którym zamierzamy nocować. Dolomity 2013 Wycieczka w Dolomity planowana była już od początku roku. Przed wyjazdem uzupełnialiśmy brakujący sprzęt oraz poprawialiśmy kondycję fizyczną. W końcu nadszedł dzień wyjazdu, a dokładnie

Bardziej szczegółowo

PONIEDZIAŁEK, 11 marca 2013

PONIEDZIAŁEK, 11 marca 2013 PONIEDZIAŁEK, 11 marca 2013 Poniedziałek był naszym pierwszym dniem w szkole partnerskiej (przylecieliśmy w niedzielę wieczorem). Uczniowie z pozostałych krajów jeszcze nie dojechali, więc był to bardzo

Bardziej szczegółowo

EKSTREMALNA DROGA KRZYŻOWA RZESZÓW - OPIS TRASY BŁĘKITNEJ- SĘDZISZÓW MŁP. -

EKSTREMALNA DROGA KRZYŻOWA RZESZÓW - OPIS TRASY BŁĘKITNEJ- SĘDZISZÓW MŁP. - EKSTREMALNA DROGA KRZYŻOWA RZESZÓW - OPIS TRASY BŁĘKITNEJ- SĘDZISZÓW MŁP. - Ekstremalna Droga Krzyżowa jest indywidualną praktyką religijną, którą każdy podejmuje na własną odpowiedzialność. Obowiązuje

Bardziej szczegółowo

Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko.

Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko. Przygotowujemy laurki dla dzielnych strażaków. Starałyśmy się, by prace były ładne. Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko. 182 Jeszcze kilka kroków i będziemy

Bardziej szczegółowo

SPRAWOZDANIE Z PRAKTYKI

SPRAWOZDANIE Z PRAKTYKI SPRAWOZDANIE Z PRAKTYKI Pod koniec drugiego roku studiów licencjackich w Wyższej Szkole Turystyki i Hotelarstwa w Gdańsku miałem możliwość odbycia 3-miesięcznej płatnej praktyki w Bawariiw południowych

Bardziej szczegółowo

W trzy godziny dookoła świata

W trzy godziny dookoła świata W trzy godziny dookoła świata Napisano dnia: 2017-12-02 19:40:10 KŁODZKO. Przed południem do Minieurolandu - wraz z rodzicami a nawet z babciami i dziadkami - zawitała grupa dzieci z Wrocławia. To za sprawą

Bardziej szczegółowo

SPRAWOZDANIE Z POBYTU W HISZPANII (PROGRAMU ERASMUS+)

SPRAWOZDANIE Z POBYTU W HISZPANII (PROGRAMU ERASMUS+) SPRAWOZDANIE Z POBYTU W HISZPANII (PROGRAMU ERASMUS+) Jeżeli jesteś żądny przygód nie boisz się nowych znajmości program ezamus+ jest właśnie dla Ciebie. Wyjazd na erazmusa sam czy ze znajomym sprawdzi

Bardziej szczegółowo

Opis trasy maratonu Agrolok MTB Maraton

Opis trasy maratonu Agrolok MTB Maraton Opis trasy maratonu Agrolok MTB Maraton Trasy do wyboru: 1. MINI: 19 km i 228 m w górę (według aplikacji Strava) 2. MEGA: 48 km 624 m w górę 3. GIGA: 69 km 904 m w górę Trasy MINI i GIGA przebiegają po

Bardziej szczegółowo

Dobry nocleg w Iławie Villa Port

Dobry nocleg w Iławie Villa Port Dobry nocleg w Iławie Villa Port Uwielbiam przygotowywać dla Was wpisy z małych i dużych podróży. Mam nadzieję, że i Wam się podobają te moje podróżnicze wpisy. Jak zauważyliście na tapecie jest u mnie

Bardziej szczegółowo

Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses.

Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses. Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses. Dzień 1 W Barcelonie wylądowaliśmy około 21.00, a następnie pojechaliśmy pociągiem na dworzec w Les Franquesses,

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b) Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 0 oso b) Czy sposób przeprowadzenia rekolekcji (cztery niedziele, zamiast czterech kolejnych dni) był lepszy od dotychczasowego? (=tak; =nie)

Bardziej szczegółowo

Agroturystyka szansą dla mniejszych gospodarstw

Agroturystyka szansą dla mniejszych gospodarstw https://www. Agroturystyka szansą dla mniejszych gospodarstw Autor: Małgorzata Chojnicka Data: 3 maja 2017 Na wsi żyje i pracuje ponad 40 proc. społeczeństwa naszego kraju. Właściciele małych gospodarstw

Bardziej szczegółowo

W Beskidzie Sądeckim

W Beskidzie Sądeckim W Beskidzie Sądeckim z naszą klasą 2d spędziliśmy najciekawsze chwile w tym roku szkolnym. Wyruszyliśmy pociągiem z Białegostoku o 5.08 (bardzo rano), ale w doskonałych humorach. Pod opieką p. Joanny Gaweł

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

Wyjdź z kościoła, dojdź do głównej drogi, skręć w prawo, idź prosto ul Dworcową do mostu.

Wyjdź z kościoła, dojdź do głównej drogi, skręć w prawo, idź prosto ul Dworcową do mostu. EKSTREMALNA DROGA KRZYŻOWA ŻYWIEC-ZABŁOCIE TRASA św. STANISŁAWA 38km, 850m przewyższenia Żywiec Zabłocie kościół pw. św. Floriana Wyjdź z kościoła, dojdź do głównej drogi, skręć w prawo, idź prosto ul

Bardziej szczegółowo

miasta dla rowerów Rower jest OK! Czyli dlaczego warto jeździć rowerem

miasta dla rowerów Rower jest OK! Czyli dlaczego warto jeździć rowerem miasta Rower jest OK! Czyli czego warto jeździć rowerem Dlaczego rower w mieście? miasta Czy rower jest lepszy niż samochód? miasta Dlaczego rower w mieście? miasta Dlaczego rower w mieście? Dlaczego rower

Bardziej szczegółowo

Chile- Rozwikłaj zagadkę Wyspy Wielkanocnej

Chile- Rozwikłaj zagadkę Wyspy Wielkanocnej Chile- Rozwikłaj zagadkę Wyspy Wielkanocnej Opis Cena od: 9200 PLN Liczba dni: 7 dni Kraj: Chile Chile to Santiago, Chile to sucha pustynia Atacama, Chile to wino... ale Chile to też Wyspa Wielkanocna.

Bardziej szczegółowo

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,

Bardziej szczegółowo

Wymiana uczniów w ramach projektu unijnego COMENIUS Część 2 wyjazd do Finlandii

Wymiana uczniów w ramach projektu unijnego COMENIUS Część 2 wyjazd do Finlandii Wymiana uczniów w ramach projektu unijnego COMENIUS Część 2 wyjazd do Finlandii Drugi z kolei wyjazd w ramach programu unijnego COMENIUS-Achieve! rozpoczął się dnia 30 kwietnia 2013 na lotnisku Kraków-Balice.

Bardziej szczegółowo

OPIS TRASY POMARAŃCZOWEJ ŚW. JANA PAWŁA II

OPIS TRASY POMARAŃCZOWEJ ŚW. JANA PAWŁA II OPIS TRASY POMARAŃCZOWEJ ŚW. JANA PAWŁA II Poniższy opis to wskazówki przebiegu wybranej przez Państwa trasy. Przy poszczególnych odcinkach trasy podana jest liczba przebytych kilometrów od kościoła św.

Bardziej szczegółowo

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu Dzisiaj odwiedzę Muzeum- Zamek w Łańcucie! Zamek w Łańcucie był domem dwóch rodzin. Zamek wybudował czterysta lat temu książę Stanisław

Bardziej szczegółowo

wymarzony prezent Prezent Marzeń Lot awionetką

wymarzony prezent Prezent Marzeń Lot awionetką Pomysł na oryginalny wymarzony prezent i Uwielbiam zaskakiwać moich bliskich prezentami, ale równie mocno uwielbiam spełniać swoje marzenia. Stworzyłam nawet na blogu taką swoją listę marzeń (bucket list

Bardziej szczegółowo

Wycieczka do Karpacza

Wycieczka do Karpacza Dnia 9 maja uczniowie klas IV VI wyjechali na trzydniową wycieczkę do Karpacza. Opiekowały się nimi p. Lidka Wojciechowska, p. Ksenia Jańska, p. Dominika Małolepsza oraz p. Lidka Mucha, mama Julki i Fabiana.

Bardziej szczegółowo

Nadszedł wreszcie upragniony czas wycieczki. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Agnieszka Kaj i Arek Grześkowiak ciągle odliczali dni do wyjazdu.

Nadszedł wreszcie upragniony czas wycieczki. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Agnieszka Kaj i Arek Grześkowiak ciągle odliczali dni do wyjazdu. Nadszedł wreszcie upragniony czas wycieczki. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Agnieszka Kaj i Arek Grześkowiak ciągle odliczali dni do wyjazdu. Droga zapowiadała się długa. Nie mieliśmy rezerwacji w

Bardziej szczegółowo

Wycieczka klas 1f, 1b, 2f Bieszczadzka Przygoda

Wycieczka klas 1f, 1b, 2f Bieszczadzka Przygoda Wycieczka klas 1f, 1b, 2f Bieszczadzka Przygoda 25-29.06.2015 25 czerwca o godz.9.00 wyruszyliśmy w świetnych humorach mimo niesprzyjającej aury na południe Polski w poszukiwaniu słońca. Podróż minęła

Bardziej szczegółowo

Niektórym z nas konieczna okazała się pomoc. Dzieci z naszej grupy dorównują sprawnością starszakom. Brawo!

Niektórym z nas konieczna okazała się pomoc. Dzieci z naszej grupy dorównują sprawnością starszakom. Brawo! Pan Krzysztof Pardo, nasz instruktor wyjaśniał nam zasady postępowania w kolejnych konkurencjach. Konkurencje przygotowała nasza pani Ewa. Julka świetnie radzi sobie w biegu z piłeczką. Niektórym z nas

Bardziej szczegółowo

Autor: Małgorzata Osica

Autor: Małgorzata Osica projekt "Staże zagraniczne dla uczniów i absolwentów szkół zawodowych oraz szkolenia kadry kształcenia zawodowego Program Operacyjny Wiedza Edukacja Rozwój współfinansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego

Bardziej szczegółowo

Podopieczni Fundacji Dziecięca Fantazja, Szymon i Natalia, spotkali się z Papieżem na Placu Św. Piotra w Rzymie RELACJA Z PODRÓŻY

Podopieczni Fundacji Dziecięca Fantazja, Szymon i Natalia, spotkali się z Papieżem na Placu Św. Piotra w Rzymie RELACJA Z PODRÓŻY Podopieczni Fundacji Dziecięca Fantazja, Szymon i Natalia, spotkali się z Papieżem na Placu Św. Piotra w Rzymie RELACJA Z PODRÓŻY 17-letnia Natalia z woj. dolnośląskiego od 6 lat zmaga się ze złośliwym

Bardziej szczegółowo

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje. Igor Siódmiak Jak wspominasz szkołę? Szkołę wspominam bardzo dobrze, miałem bardzo zgraną klasę. Panowała w niej bardzo miłą atmosfera. Z nauczycielami zawsze można było porozmawiać. Kto był Twoim wychowawcą?

Bardziej szczegółowo

ISLANDIA. Kraina ognia i lodu - bezdrożami przez Islandię

ISLANDIA. Kraina ognia i lodu - bezdrożami przez Islandię ISLANDIA Kraina ognia i lodu - bezdrożami przez Islandię INFORMACJE OGÓLNE Zapraszamy na wyjątkową wyprawę przez pustkowia Islandii. Terenowymi samochodami przejedziemy przez środek wyspy odwiedzając tajemnicze

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska spektakl edukacyjno-profilaktyczny dla najmłodszych. (Scenografia i liczba aktorów - zależne od wyobraźni i możliwości technicznych reżysera.) Uczeń A - Popatrz

Bardziej szczegółowo

O BEZPIECZEŃSTWIE W PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY

O BEZPIECZEŃSTWIE W PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY POLICJA.PL Źródło: http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/123966,o-bezpieczenstwie-w-pierwszy-dzien-wiosny.html Wygenerowano: Sobota, 28 stycznia 2017, 17:44 Strona znajduje się w archiwum. O BEZPIECZEŃSTWIE

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZNY PIERWSZAK

BEZPIECZNY PIERWSZAK BEZPIECZNY PIERWSZAK BEZPIECZEŃSTWO W DRODZE DO SZKOŁY Codziennie rano wyruszasz w drogę do szkoły i codziennie wracasz do domu. Niezależnie od tego, w jaki sposób pokonujesz tę trasę - ważne, byś poznał

Bardziej szczegółowo

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci! W samo południe 14 Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci! przed czytaniem 1. W internecie można znaleźć wiele rzeczy. W internecie, czyli właściwie gdzie? Opracujcie hasło INTERNET na podstawie własnych skojarzeń

Bardziej szczegółowo

Witam Mam na imię Dominik i opowiem Wam o moich wakacjach.

Witam Mam na imię Dominik i opowiem Wam o moich wakacjach. Witam Mam na imię Dominik i opowiem Wam o moich wakacjach. Zdjęcie: The Blackpool Tower Blackpool, Wielka Brytania 1. W tym roku miałem okazję odbyć wspaniałą podróż po Europie a zacząłem ją od Krakowa,

Bardziej szczegółowo

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 NA SKRAJU NOCY Moje obrazy Na skraju nocy widziane oczyma dziecka Na skraju nocy życie wygląda inaczej Na moich obrazach...w nocy Życie w oczach

Bardziej szczegółowo

Pod hiszpańskim niebem

Pod hiszpańskim niebem Pod hiszpańskim niebem 7 dni z Erasmusem ciężko jest z całego pobytu na stypendium opisać tylko siedem dni moja erasmusowa przygoda trwała ich dokładnie sto dziewięćdziesiąt sześć i każdy z tych dni był

Bardziej szczegółowo

Hotel Am Brunnenberg odpoczynek wśród zieleni

Hotel Am Brunnenberg odpoczynek wśród zieleni Europejska jakość w szkoleniu zawodowym - 2015-1-PL01-KA102-015020 Prezentacja Małgorzata Hornicka Bad Freienwalde Hotel Am Brunnenberg odpoczynek wśród zieleni Uczestnicząc w programie Erasmus + odbyłam

Bardziej szczegółowo

Działanie nr 7 - druga wymiana.

Działanie nr 7 - druga wymiana. Realizacja projektu "MAM PRAWO! Transfer nowoczesnych programów i metod terapii i edukacji dzieci i młodzieży niepełnosprawnej do Centrum dla dzieci niepełnosprawnych ORIONI w Zestafoni" Działanie nr 7

Bardziej szczegółowo

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Joanna Charms. Domek Niespodzianka Joanna Charms Domek Niespodzianka Pomysł na lato Była sobie panna Lilianna. Tak, w każdym razie, zwracała się do niej ciotka Małgorzata. - Dzień dobry, Panno Lilianno. Czy ma Panna ochotę na rogalika z

Bardziej szczegółowo

ALPEN TOUR Biuro Turystyczne - Agent info@alpentour.pl, www.alpentour.pl 22/425-92-26, 691-032-018

ALPEN TOUR Biuro Turystyczne - Agent info@alpentour.pl, www.alpentour.pl 22/425-92-26, 691-032-018 MAGIA LAPONII DZIEWICZEJ KRAINY ZA KOŁEM POLARNYM Laponia jest ziemią Saamów, którzy osiedlili się tutaj 7000 lat temu. Ten lud, początkowo żyjący z rybactwa i łowiectwa, w XVIII w. udomowił renifery i

Bardziej szczegółowo

WINEBOOK TRAVEL CENTRUM WINA & GOFORWORLD.COM. WŁOCHY 8 13 czerwca 2019

WINEBOOK TRAVEL CENTRUM WINA & GOFORWORLD.COM. WŁOCHY 8 13 czerwca 2019 WINEBOOK TRAVEL CENTRUM WINA & GOFORWORLD.COM WŁOCHY 8 13 czerwca 2019 Włochy szlakiem wina Winnice z najdoskonalszym winem, zachwycające widoki nad Jeziorem Garda, urokliwa Werona czy można marzyć o czymś

Bardziej szczegółowo

Wszystko to zostało razem zapakowane i przygotowane do wysłania.

Wszystko to zostało razem zapakowane i przygotowane do wysłania. Witajcie, Zastanawiałem się od czego zacząć, bo od mojej prośby do Was o wsparcie mnie w przygotowaniu pomocy dzieciom i młodzieży w mieście Embu w Kenii minęło już prawie trzy miesiące, a mnie się wydaje

Bardziej szczegółowo

I się zaczęło! Mapka "Dusiołka Górskiego" 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników.

I się zaczęło! Mapka Dusiołka Górskiego 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników. I się zaczęło! Dnia 19-05-2012 roku o godzinie 8:00 po odprawie wystartowali zawodnicy na Dusiołka Górskiego (po raz trzeci) na trasę liczącą 38 km z bazy czyli z Zajazdu w Wiśniowej. Punktów kontrolnych

Bardziej szczegółowo

Warszawa Bemowo, ul. Powstańców Śląskich

Warszawa Bemowo, ul. Powstańców Śląskich Warszawa Bemowo, ul. Powstańców Śląskich Mieszkanie na sprzedaż za 669 000 PLN pow. 95,90 m2 4 pokoje piętro 3 z 4 2000 r. 6 976,02 PLN/m2 Opis nieruchomości: Bemowo jest wprawdzie nieco oddalone od centrum

Bardziej szczegółowo

Ekspresowo na Mazury? Tak, ale tylko z GigaBusem!

Ekspresowo na Mazury? Tak, ale tylko z GigaBusem! Ekspresowo na Mazury? Tak, ale tylko z GigaBusem! Jako, że ostatnio mam przyjemność służbowo jeździć na Mazury, to bardzo ucieszyłem się z powstania połączenia ekspresowego na trasie z Warszawy do Giżycka.

Bardziej szczegółowo

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Szybciej poznaję ceny. To wszystko upraszcza. Mistrz konstrukcji metalowych, Martin Elsässer, w rozmowie o czasie. Liczą się proste rozwiązania wizyta w

Bardziej szczegółowo

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej Chcielibyśmy podzielić się z wami naszymi przeżyciami, zmartwieniami, oraz pokazać jak wyglądała nasza fantastyczna przygoda w obcym ale

Bardziej szczegółowo

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Mam na imię Kacper i mam 40 lat. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie marzyłem o dalekich podróżach. Nie fascynował mnie daleki świat i nie chciałem podróżować. Dobrze się

Bardziej szczegółowo

Sprawozdanie z realizacji projektu,,na pieszo przez Śródkę. W roku szkolnym 2014/2015

Sprawozdanie z realizacji projektu,,na pieszo przez Śródkę. W roku szkolnym 2014/2015 Sprawozdanie z realizacji projektu,,na pieszo przez Śródkę W roku szkolnym 2014/2015 Projekt przeznaczony był dla uczniów z głęboką niepełnosprawnością intelektualną, mających problemy z otyłością i samodzielnym

Bardziej szczegółowo

EDK Św. Stanisława Kostki Sulbiny

EDK Św. Stanisława Kostki Sulbiny EDK Św. Stanisława Kostki Sulbiny Parafia Rzymskokatolicka św. Jana Pawła II Długość trasy 46 km Suma podejść: 231 m Trasa: Sulbiny - Sławiny - Górzno - Piaski - Łąki - Zgórze - Przykory - Goździk - Łętów

Bardziej szczegółowo

Sprawozdania z wycieczki po Szlaku Piastowskim

Sprawozdania z wycieczki po Szlaku Piastowskim Wycieczka z cyklu: Szlak Piastowski W dniach 29 i 30 maja klasy 3a i 3b pojechały ze swoimi wychowawcami p. I. Wiącek i p. G. Ćwikła na wycieczkę, której trasa i nazwa wiążą się z dynastią Piastów: od

Bardziej szczegółowo

Towarzystwo Oświatowe Edukacja - Beskidy klas szóstych. Dzień 1

Towarzystwo Oświatowe Edukacja - Beskidy klas szóstych. Dzień 1 Dzień 1 Wyruszyliśmy z Łodzi około godziny 10.00. Jechaliśmy w stronę Śląska, do miejscowości Zabrze. Naszym pierwszym celem było Muzeum Górnictwa Węglowego zlokalizowane na terenach byłej Kopalni Węgla

Bardziej szczegółowo

III. Temat: Pakujemy plecak na pielgrzymkę. ks. Marek Studenski

III. Temat: Pakujemy plecak na pielgrzymkę. ks. Marek Studenski ks. Marek Studenski Katecheza dla dzieci młodszych Temat: Pakujemy plecak na pielgrzymkę III Katecheza dla dzieci młodszych Cele: uświadomienie czym jest pielgrzymka kształtowanie umiejętności odpowiedzialnego

Bardziej szczegółowo

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta Nie wiem zupełnie jak to się stało, że w końcu zdać mi się to udało... Wszystko zaczęło się standardowo: Samo południe plac manewrowy... Słońce jak zwykle zaciekle

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

Środa. i zasłużony odpoczynek do hotelu.

Środa. i zasłużony odpoczynek do hotelu. Niedziela: Niedziele zaczęliśmy od smacznego śniadania. Następnie udaliśmy się na msze świętą, po czym wyruszyliśmy w kierunku zamku Berwarstein. Zamek jest bardzo dobrze zachowany, mieliśmy bardzo ciekawego

Bardziej szczegółowo

Wspomnienia z Grecji. Natalia Kucharczyk klasa VI

Wspomnienia z Grecji. Natalia Kucharczyk klasa VI Wspomnienia z Grecji Natalia Kucharczyk klasa VI 21-25.05.2015 Pierwszy dzień Pierwszego dnia wyjechaliśmy spod szkoły. Autobusem wyruszyliśmy na lotnisko w Modlinie. Na lotnisku czekaliśmy długo na lot

Bardziej szczegółowo

WYMIANA POLSKO NIEMIECKA 2018r

WYMIANA POLSKO NIEMIECKA 2018r WYMIANA POLSKO NIEMIECKA 2018r CZĘŚĆ 1 - HAMELN W dniach od 4 czerwca do 11 czerwca uczniowie naszej szkoły brali udział w wymianie z Niemcami. Naszą szkołą partnerską jest Elisabeth Selbert Schule w Hameln.

Bardziej szczegółowo

Podziękowania dla Rodziców

Podziękowania dla Rodziców Podziękowania dla Rodziców Tekst 1 Drodzy Rodzice! Dziękujemy Wam za to, że jesteście przy nas w słoneczne i deszczowe dni, że jesteście blisko. Dziękujemy za Wasze wartościowe rady przez te wszystkie

Bardziej szczegółowo

4. Rozmawiasz z pracodawcą odnośnie Twojej pracy wakacyjnej. Omów: - wynagrodzenie - obowiązki - godziny pracy - umiejętności

4. Rozmawiasz z pracodawcą odnośnie Twojej pracy wakacyjnej. Omów: - wynagrodzenie - obowiązki - godziny pracy - umiejętności 1. Chcesz zapisać się na kurs języka w Londynie. W rozmowie z pracownikiem szkoły językowej omów następujące kwestie: - twój poziom znajomości języka - koszty - prowadzący - zajęcia dodatkowe 2. Jesteś

Bardziej szczegółowo

Część I Konwersacja Przeprowadź z egzaminatorem trzy rozmowy na zaproponowane przez niego tematy.

Część I Konwersacja Przeprowadź z egzaminatorem trzy rozmowy na zaproponowane przez niego tematy. 1. tétel 1/1. oldal Zestaw abiturienta ZESTAW 1 Za chwilę przystąpisz do egzaminu ustnego. Zestaw pytań składa się z trzech części (zadań). W części II i III masz 30 sekund na zastanowienie się i przygotowanie

Bardziej szczegółowo

TRYB ROZKAZUJĄCY A2 / B1 (wersja dla studenta)

TRYB ROZKAZUJĄCY A2 / B1 (wersja dla studenta) TRYB ROZKAZUJĄCY A2 / B1 (wersja dla studenta) Materiał prezentuje sposób tworzenia form trybu rozkazującego dla każdej koniugacji (I. m, -sz, II. ę, -isz / -ysz, III. ę, -esz) oraz część do ćwiczeń praktycznych.

Bardziej szczegółowo

Wspomnienie z białostockiej pielgrzymki na kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII

Wspomnienie z białostockiej pielgrzymki na kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII Wspomnienie z białostockiej pielgrzymki na kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII W dniach 23 IV 04 V 2014 odbyła się pielgrzymka, której centralnym punktem było uczestnictwo w kanonizacji Jana Pawła II

Bardziej szczegółowo

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

Chwila medytacji na szlaku do Santiago. Chwila medytacji na szlaku do Santiago. Panie, chcę dobrze przeżyć moją drogę do Santiago. I wiem, że potrzebuje w tym Twojej pomocy. cucopescador@gmail.com 1. Każdego rana, o wschodzie słońca, będę się

Bardziej szczegółowo

Klub PTTK "ŁAZIK" w Stalowej Woli

Klub PTTK ŁAZIK w Stalowej Woli Klub PTTK "ŁAZIK" w Stalowej Woli www.elazik.stw.rzeszow.pttk.pl RAJD ROWEROWY PO 4 WOJEWÓDZTWACH odbyty w dniach 29.05 01.06.14 Trzynastoosobowa grupa Łazików sympatyków jazdy rowerowej, nie zważając

Bardziej szczegółowo

OPIS TRASY BIAŁEJ ŚW. ANTONIEGO tzw. Szlak Trzech Sanktuariów

OPIS TRASY BIAŁEJ ŚW. ANTONIEGO tzw. Szlak Trzech Sanktuariów OPIS TRASY BIAŁEJ ŚW. ANTONIEGO tzw. Szlak Trzech Sanktuariów Poniższy opis to wskazówki przebiegu wybranej przez Państwa trasy. Miejsca, w których szczególnie należy uważać, aby nie zgubić wyznaczonej

Bardziej szczegółowo

WODNA PRZYGODA!!! ORGANIZACJA URODZIN DLA DZIECI OD 10 LAT

WODNA PRZYGODA!!! ORGANIZACJA URODZIN DLA DZIECI OD 10 LAT WODNA PRZYGODA!!! ORGANIZACJA URODZIN DLA DZIECI OD 10 LAT Proponujemy wielką, ciekawą i niezapomnianą nadmorską przygodę! Podczas rejsów w specjalnie odwiedzanych miejscach utrzymujemy odpowiednie warunki

Bardziej szczegółowo

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH PREZENTUJE: BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH SCENARIUSZ I RYSUNKI: DOROTA MILCZARSKA CZEŚĆ, pewnie często słyszysz, że mycie zębów jest bardzo ważne, no i że musimy to robić najlepiej po każdym

Bardziej szczegółowo

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz 19 grudnia 2017 r. odbyło się podsumowanie VIII edycji konkursu literackiego Mały Pisarz w SP nr 11 w Kielcach. Wzięły w nim udział dwie uczennice naszej

Bardziej szczegółowo

mnw.org.pl/orientujsie

mnw.org.pl/orientujsie mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę

Bardziej szczegółowo

Propozycja tras rowerowych z Rzeszowa do CTiR w Kielnarowej. opracowanie: mgr Łukasz Stokłosa Katedra Turystyki i Rekreacji

Propozycja tras rowerowych z Rzeszowa do CTiR w Kielnarowej. opracowanie: mgr Łukasz Stokłosa Katedra Turystyki i Rekreacji Propozycja tras rowerowych z Rzeszowa do CTiR w Kielnarowej opracowanie: mgr Łukasz Stokłosa Katedra Turystyki i Rekreacji Rzeszów 2015 I. Trasa 1: Rzeszów (Park im. W. Szafera) CTiR w Kielnarowej Rysunek

Bardziej szczegółowo

Płynęły statkiem aż zobaczyły na wodach ogromnego wieloryba. Dziewczynki bardzo się przestraszyły.

Płynęły statkiem aż zobaczyły na wodach ogromnego wieloryba. Dziewczynki bardzo się przestraszyły. Pewnego dnia Klara i Laura bawiły się na strychu. Dziewczynki w szufladach szukały swoich gier planszowych. - Laura znalazłam mapę! krzyknęła Klara. - Naprawdę a do czego? zapytała Laura. - Chyba do złotej

Bardziej szczegółowo

Oferta. Niezale ne wyjazdy. Nie marnuj czasu. Podró uj tak, jak chcesz.

Oferta. Niezale ne wyjazdy. Nie marnuj czasu. Podró uj tak, jak chcesz. Oferta Niezale ne wyjazdy Nie marnuj czasu. Podró uj tak, jak chcesz. 01 Korzyści 04 dla Ciebie Nasz zespół 02 Oferta 03 Referencje Nie marnuj czasu. Podró uj tak, jak chcesz. Chcesz podróżować niezależnie,

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA Wyprawa do Australii Moja mama ma brata w Australii. Jest inżynierem w kopalni złota. Australia jest tak wielka, że do pracy musi latać samolotem! W tym roku, w wakacje, jedziemy go odwiedzić. Kiedy w

Bardziej szczegółowo

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W dniu 30-04-2010 roku przeprowadziłem wywiad z moim opą -tak nazywam swojego holenderskiego dziadka, na bardzo polski temat-solidarność. Ten dzień jest może najlepszy

Bardziej szczegółowo

TRZECIOKLASIŚCI W WARSZAWIE!!!

TRZECIOKLASIŚCI W WARSZAWIE!!! TRZECIOKLASIŚCI W WARSZAWIE!!! W DNIACH 27 29 CZERWCA 2015 UCZNIOWIE KLAS TRZECICH A-B-C-D WRZAZ Z WYCHOWAWCAMI POJECHALI NA WYCIECZKĘ DO WARSZAWY. Przeczytajcie recenzję Kingi z IIID, obejrzyjcie zdjęcia

Bardziej szczegółowo

* * * WITAJCIE! Dziś jest niedziela, posłuchajcie. opowieści. do jutra! Anioł Maurycy * * *

* * * WITAJCIE! Dziś jest niedziela, posłuchajcie. opowieści. do jutra! Anioł Maurycy * * * WITAJCIE! Niedługo będzie Boże Narodzenie! Każdego dnia będziemy się razem przygotowywać na te Święta. Dziś poczęstujcie się tymi pysznymi cukierkami. WITAJCIE! Dziś jest niedziela, posłuchajcie 2.12 opowieści.

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZEŃSTWO PIESZYCH I ROWERZYSTÓW

BEZPIECZEŃSTWO PIESZYCH I ROWERZYSTÓW BEZPIECZEŃSTWO PIESZYCH I ROWERZYSTÓW Codziennie rano wiele osób wyrusza w drogę do pracy, szkoły, na zakupy lub w okresie weekendu odpoczywa zwyczajnie odpoczywa podczas wycieczek pieszych lub rowerowych

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. W szpitalu

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. W szpitalu W szpitalu Maja była chora. Pani doktor skierowała ją do szpitala. Miała okropny kaszel. Miała zapalenie płuc. Jej siostra bliźniaczka Ola też była chora, ale ona nie musiała jechać do szpitala. W szpitalu,

Bardziej szczegółowo

Lokalizacja i dojazd do działek:

Lokalizacja i dojazd do działek: Lokalizacja i dojazd do działek: Działki położone są w miejscowości Żałe k. Rypina Dojazd do działek całoroczny drogą asfaltową do Żałe, a następnie 150 m drogą gruntową, aż do jeziora (działka 596/8).

Bardziej szczegółowo