Do tej pory nie mogłam jej rozpocząć - musiałam uporać się z pewnym, dość męczącym problemem zdrowotnym, ale już jest ok.

Transkrypt

1 Downloaded from: justpaste.it/rhz Hallo! Witam. Ten blog ędzie dodawał mi motywacji do działania i nieustannego stawania się piękną. Każdego dnia coraz bardziej. Wystarczy tylko trochę silnej woli i wytrwałości. To nie jest proste. Ale przecież w życiu nigdy nie jest łatwo. Nie od dzisiaj to wiadomo. W sumie... pierwszy raz zdecydowałam się na tak restrykcyjną dietę, jak teraz. Nie... Błąd! Zdarzyło mi się stosować ją równo przez 3 dni. Efekty były powalające! Chcę do tego wrócić. Tego uczucia lekkości... I oczywiście poczuć jak kilogramy topnieją we mnie z dnia na dzień^^ A gdy wejdę na wagę... Zobaczyć te upragnione 51kg :) Tak, tylko tyle chcę ważyć. Dla niektórych z Was to może być AŻ tyle. Cóż. Nie mogę ważyć mniej, moje Kochane. Ci, którzy chcą służyć innym swoją krwią nie mogą zejść poniżej 50kg. To niewiele... ale wiele pracy trzeba włożyć, aby osiągnąć swój cel. A więc... Motylki - bo chyba tak właśnie powinnam się do Was zwracać - życzę Wam powodzenia w dążeniu do swoich celów. Mam nadzieję, że będziemy się nawzajem wspierać! :) Damy radę! Razem możemy wszystko! Jutro - Wielki dzień!^^ Hej, Motylki!:) Od jutra zaczynam wreszcie moją cudowną dietę! Do tej pory nie mogłam jej rozpocząć - musiałam uporać się z pewnym, dość męczącym problemem zdrowotnym, ale już jest ok. Mam bardzo dużo motywacji i energii. Wiem, że mi się uda! ^^ Dodałam parę szczegółów na bloga, żeby można było śledzić przebieg moich działań. Mam już opracowany misterny plan. Pierwszy jego punkt -> wymioty są absolutnie niedozwolone >.< To strasznie wyniszcza organizm, a tak naprawdę w ogóle nie daje efektów. Potem jeszcze gorzej się tyje. Więc nie ma takiej opcji. Reszta punktów - na razie tajemnica;) Udostępnię tu moją dietę, jeżeli poskutkuje. Dlaczego dopiero wtedy? Jeżeli będzie nieskuteczna, to po co Wam ona? Jak już pisać, to coś sensownego, nie?:) Ok. Od jutra zaczynam "my new life".

2 Trzymajcie się, Kochane! Niedługo wakacje. Trzeba się mieć jak na plaży pokazać :P Przydatne dane. Zasady zdrowego odchudzania: * Posiłki spożywać regularnie! Bardzo ważnyjest posiłek w ciągu dnia - proszę o nim pamiętać. Zaleca się nawet do 5 posiłków dziennie.rozkład posiłków w ciągu dnia: śniadanie ; kolejny posiłek , obiad , kolacja Ostatni posiłek spożyć do godziny 19:30. * Stosować zasadę rozdzielności pokarmowej:nie łączyć w jednym posiłku białek zwierzęcych z węglowodanami (ryż, ziemniaki,kasza, pieczywo), jest to połączenie trudne do strawienia i sprzyjające tyciu. *Profil diety warzywno-białkowy. Warzywa jako surówki, sałatki, zupy, dania jarskie. Białko jako chude mięso,ryby, jaja. * Wykluczyć żywność przetworzoną orazchemiczne dodatki do żywności, np. glutaminian sodu, barwniki, słodziki -aspartam. * Owoce spożywać do godziny15-tej, najlepiej krajowe, sezonowe na czczo, do ½ godziny przed posiłkami,maksymalnie do 250g/dobę. Lepiej przyswajalne są owoce blanszowane lub gotowanena parze. * Wypijać ½ szklanki wody przed każdymposiłkiem. * Dokładnie żuć pokarmy! * Zadbać o ruch każdego dnia! Źródło: Tak, tak, wiem. Dziwne źródło. Nie planuję ani w najbliższej, ani w dalszej przyszłości. Przy czym wyznaję zasadę "nigdy nie mów >>nigdy<<". Nareszcie dowiedziałam się jakichś nowych ciekawych rzeczy, a nie na każdej stronie w kółko czytam te same bzdury, które nic mi nie wnoszą. I'm happy!^^

3 Teraz to wszystko wypróbuję i poczekam na efekty! :) Hejka. Wracam po dość długiej nieobecności. Heh. Jak to zwykle w życiu bywa - są wzloty, są upadki. No, to ja właśnie zaliczyłam upadek^^" Po prostu mam pewien problem, który powraca do mnie co jakiś czas, a jego leczenie niweczy wszystkie moje plany związane z wymarzoną figurą. Więc w sumie to nie do końca moja wina, ale... Cóż. Nie ma co się usprawiedliwiać. Zastanawiam się, ile razy jeszcze tak upadnę. Mam nadzieję, że ten raz był już ostatni... Znowu mam plan co do mojej diety. Właściwie same stare metody układające się w nieco zmodyfikowany poprzedni plan. Problem w tym, żeby teraz żyć według tego planu, a potem starać się utrzymywać efekty. A więc... Znowu zaczynam. Mówią, że 21 to szczęśliwa liczba. Czy okaże się szczęśliwa dla mnie? Zobaczymy. Jak na razie trzymam kciuki za Was. Mam nadzieję, że idzie Wam lepiej, niż mi... :* Przełom. W moim życiu nastąpił, niestety, niemiły przełom. Nie zdałam na następny rok studiów. Nie udało się. Problem tkwi we mnie. Wiem to.

4 W te wakacje, w tym miesiącu udało mi się równo przez tydzień ważyć moje upragnione, wymarzone 51,5kg. Ale znowu przeszkodziła mi moja choroba, z którą walczę już jakieś dobre 5 lat z różnymi skutkami oraz okresami całkowitej recesji. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się z tego wyleczyć. To powraca. Zawsze. Po jakimś czasie. Pytacie, co to za choroba? Znana na całym świecie, znienawidzona przez kobiety - bulimia. Przy czym teraz znów z nią walczę. Nie wymiotuję już od kilku dni. Jestem wielka, doprawdy... Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała patrzeć w lustro z obrzydzeniem. Już jest lepiej. Jeszcze niedawno ważyłam całe 55kg i waga w ogóle nie chciała ruszyć w dół. A dzisiaj staję rano na wagę, patrzę -> 52,5kg. Jak mi się udało to cholerstwo zrzucić przez niecałe 3 dni? Nie pojmuję tego, ale ok^^" Prawdopodobnie jest to wina stresu, mojej obecnej nerwicy i latania przez pół miasta by pozałatwiać wszystkie swoje sprawy. Tak... Chyba właśnie w tym tkwi wyjaśnienie sprawy. A więc, dziewczyny - przede wszystkim ruch, prawda? Heh. Jeżeli niedługo uda mi się znowu ważyć te cholerne 51,5kg, których za nic nie mogę utrzymać dłużej, niż tydzień i jeżeli uda mi się je utrzymać przez, powiedzmy, miesiąc - to tu ląduje moja dieta, która pomogła mi osiągnąć cel. Wady? Cóż... Bardzo dużo od siebie wymagam, nie pieszczę się ze sobą, nie roztkliwiam, nawet jeśli coś po drodze mi się nie uda. Jestem osobą bardzo upartą z ogromnymi pokładami cierpliwości, więc ta dieta nie była dla mnie jakimś wielkim problemem. Wiem jednak, że może być problemem dla innych, ponieważ jest ona bardzo... hm... restrykcyjna to złe słowo. No, ale jest ciężka. To trzeba przyznać. Wymaga bardzo dużo samokontroli i wytrwałości w dążeniu do celu. Miejscami stosowałam też środki nieco drastyczne, ale na pewno nieszkodliwe dla zdrowia [powiem, jakie]. Powiedziałam że ta dieta nie była dla mnie problemem - w rzeczy samej: nie była. Jedynym problemem była tu moja bulimia, która cały czas zaprzepaszczała każdy mój drobny sukces. Mimo to, nie poddałam się. Walczyłam z tą zarazą bardzo długo i wytrwale, aż w końcu osiągnęłam swój cel. Tylko na tydzień, ale skoro udało mi się to utrzymać przez taki okres czasu, w ogóle dojść do takiej wagi, to znaczy, że da się to na pewno zatrzymać na stałe. Byłoby wspaniale^^ Co teraz zrobię? Powtarzam rok. Rodziców nie stać na studia prywatne, a poza tym ja też innych nie chcę. Już nie. I douczam się niemca. Taak. Jest mi to teraz naprawdę mocno potrzebne...

5 Mam nadzieję, że wszystko jeszcze poukłada się tak, jak być powinno. Powodzenia w dążeniu do celu! I jeszcze jedno: NIGDY się nie poddawajcie! Trzymajcie się wszystkie ciepło.