W końcu weszliśmy w niekończące się skaliste podejścia. Momentami tak strome, że sam sobie w duchu myślałem, po co mnie tu przygnało.

Podobne dokumenty
Po około pół godzinnym marszu dotarliśmy do pierwszego punktu widokowego, tu krótki postój, chwila na pamiątkowe zdjęcia i dalej w drogę.

Cienków Niżny, ujście Białej Wisełki i Wylęgarnia Przemysław Borys, , 9:30-13:30

Wycieczka do Karpacza

Karpacz zimą Co można robić zimą w Karpaczu z dziećmi? jeździć na sankach, nartach i na desce

Źródło: Wygenerowano: Środa, 28 grudnia 2016, 12:36

Karkonosze maj 2014 Dzień 1 Dzień 2

Zapraszają na wycieczkę w Karkonosze

I się zaczęło! Mapka "Dusiołka Górskiego" 19 Maja 2012 oraz zdjęcie grupowe uczestników.

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

Sprawozdanie z wyjazdu Sichuan, China 2014

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES

ciekawe i piękne domaniewice i okolice

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

SPRAWDZIAN NR Na wykresie przedstawiono zależność prędkości pociągu od czasu.

Sprawozdanie z wycieczki nr 3 Szkolnego Koła Turystyki Aktywnej Hornfelsy

Spotkanie z Jaśkiem Melą

26 maja 2018 r., w sobotę, zapraszamy na wiosenną wycieczkę podczas której:

Wycieczka klas 1f, 1b, 2f Bieszczadzka Przygoda

Jestem pewny, że Szymon i Jola. premię. (dostać) (ja) parasol, chyba będzie padać. (wziąć) Czy (ty).. mi pomalować mieszkanie?

Sprawozdanie z działalności wspinaczkowej Masyw Mont Blanc, Alpy Zima 2015

LIGA klasa 1 - styczeń 2017

Sprawozdanie z realizacji projektu,,na pieszo przez Śródkę. W roku szkolnym 2014/2015

Wędrówki odbędą się 8-mego i 10-stego listopada (sobota i poniedziałek).

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

SPRAWDZIAN NR 1. Oceń prawdziwość każdego zdania. Zaznacz P, jeśli zdanie jest prawdziwe, lub F, jeśli jest fałszywe.

Nadszedł wreszcie upragniony czas wycieczki. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać. Agnieszka Kaj i Arek Grześkowiak ciągle odliczali dni do wyjazdu.

W dniach maja 2012 odbył się wyjazd rowerzystów z Zielonej Góry do Zittau.

TRENER MARIUSZ MRÓZ - JEDZ TO, CO LUBISZ I WYGLĄDAJ JAK CHCESZ!

Zapis stenograficzny (259) 25. posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej w dniu 7 czerwca 2006 r.

W trzy godziny dookoła świata

W Beskidzie Sądeckim

Opis trasy maratonu Agrolok MTB Maraton

TRZECIOKLASIŚCI W WARSZAWIE!!!

Moja przygoda w CzechachKarolina. Zaleńska

Towarzystwo Oświatowe Edukacja - Beskidy klas szóstych. Dzień 1

w akcji Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia - po raz siódmy!

ANALIZA SPÓŁEK Witam.

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 7. Zostawanie na miejscu

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

ANALIZA SPÓŁEK

I. Wycieczki rowerowe w najbliższe okolice Krynicy

Sokolica najbardziej znany szczyt i drzewo w Polsce

Sprawozdania z wycieczki po Szlaku Piastowskim

Dolomity Do Canazei wjeżdżamy około po 13 godzinach jazdy. Szukamy Campingu Marmolada, na którym zamierzamy nocować.

ALPEJSKA OAZA SPOKOJU

PROJEKT "STRATEGIA. Nie bez znaczenia dla końcowego rezultatu jest tutaj również motywacja zarówno zespołowa, jak i indywidualna.

Centrum Misji i Ewangelizacji / Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Ostatnia niedziela po Epifanii

Kopa Spadowa, ściana czołowa, Pachniesz Brzoskwinią VII-

Na szczyt Góry Ślęży

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

ATRAKCJE TURYSTYCZNE. Widok na Mogielicę i Słopnice z Przylasek - fot. K. Toporkiewicz

Chile- Rozwikłaj zagadkę Wyspy Wielkanocnej

Temat: Piękno Tatr i ich stolicy czym charakteryzują się górskie krajobrazy?

ZIMA BEZDROŻA LAPONII

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

Trasa św. Antoniego z Padwy

W ten dzień prowadziłem lekcję w dwóch klasach pierwszych.

Panorama z Ochodzitej Przemysław Borys :10-12:40

Podróże małe i duże. Wyjazd: 9 sierpnia ( niedziela), spod Ośrodka Kultury w Wiśniowej o godz Powrót ok

SPRAWOZDANIE Z PRAKTYKI

W15 - Jeseniki Chata Ramzovské sedlo Schroniska 100/100 : Trasa A1 Trasa B1 Trasa C1 Trasa A2 Trasa B2 Trasa C2 Trasa A3

Podziękowania naszych podopiecznych:

Niektórym z nas konieczna okazała się pomoc. Dzieci z naszej grupy dorównują sprawnością starszakom. Brawo!

Uroczyste otwarcie sezonu żeglarskiego w Pilchowicach

REFERENCJE. Instruktor Soul Fitness DAWID CICHOSZ

TOUBKAL. Treking w Atlasie Wysokim z wejściem na szczyt Toubkal (4167 m n.p.m)

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

SP Jawor - powiat-jawor.org.pl. Rajd "Karkonosze" Edyta Czopp-Jankowska, Wykonanie: CONCEPT Intermedia

FOREX - DESK: Rynek zagraniczny ( r.)

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Ekspresowo na Mazury? Tak, ale tylko z GigaBusem!

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

EDK 45 km. Św. Andrzeja Boboli

Atrakcyjne zniżki dla grup zorganizowanych

* * * WITAJCIE! Dziś jest niedziela, posłuchajcie. opowieści. do jutra! Anioł Maurycy * * *

Wycieczka młodzieży do Sejmu

Autor: Małgorzata Osica

6. Kierujemy się nadal główną drogą i po ok.900m znajduje się kościół pw. Wszystkich Świętych w Zabierzowie IV STACJA DROGI KRZYŻOWEJ.

Trasa św. Franciszka z Asyżu.

SZKOLNA WYCIECZKA DO JURGOWA UCZNIÓW KLAS IVa I IVc

Jakieś 12 godzin później dotarliśmy do miasta Darwin w Australii. Zostaliśmy tam 2 dni, dlatego że byliśmy zmęczeni i potrzebowaliśmy odpoczynku.

Podsumowanie projektu. Dobry zawód otwiera drzwi do Europy PL01-KA

Strona 1 z 7

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Centralna Komisja Egzaminacyjna Arkusz zawiera informacje prawnie chronione do momentu rozpoczęcia sprawdzianu. UZUPEŁNIA ZESPÓŁ NADZORUJĄCY

LATO... LATO.. LATO CZEKA...

Baza w Nangmah Valley, 4300 m n.p.m.


Słońce nie zawsze jest Twoim sprzymierzeńcem przy robieniu zdjęć

O P I S T R A S Y. wiata Wiktorówka ( ruszamy na trasę we wskazanym kierunku drogą leśną ).

Witajcie, jak co roku, podaję terminy zaplanowanych wyjazdów wypoczynkowych i zapraszam

Roraima zaginiony świat.

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

GÓRSKIE WĘDRÓWKI RUDAWY JANOWICKIE - SUDETY ZACHODNIE WOJCIECH BIEDROŃ

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Model WRF o nadchodzących opadach, aktualizacja GFS

Dzień Kulturalnego Kierowcy

Sprawozdanie z realizacji zagranicznej praktyki zawodowej w ramach programu Erasmus+

Transkrypt:

28 czerwiec Przebieg trasy: Silvrettasee (Bilerhohe 2032m) Wiesbadner Hütte Tego dnia niestety Andrzej sam poszedł w góry. Jakoś nikt chętny nie znalazł się do towarzystwa. Ja też nie poszedłem, więc niestety trudno mi o jakąś relację. Mogę tylko stwierdzić, że nasz kolega jest konsekwentny w swojej gotowości do realizacji planu i można być pewnym, że każde wyjście dochodzi do skutku. 05 lipiec. Zaplanowane było wyjście, Lech Stuttgarte Hütte. Tego dnia do Andrzeja dołączyłem ja z synem Bartkiem, który przyjechał do Vorarlbergu na wakacje i zdecydowaliśmy, że pójdziemy na trasę Vandams Latschau Gruneck, która miała być 21 czerwca, a ze względu na pogodę nie doszła do skutku. Wyruszyliśmy z Gotzis o 9:00 i na miejscu przed wyciągiem Vandams byliśmy po pół godzinie jazdy. Ludzi było jeszcze niewielu, więc bez kolejki dostaliśmy się na wyciąg. Przyjemna jazda do stacji pośredniej Latschau i dalej drugą kolejką do Gruneck. Z tego miejsca mieliśmy szeroki wybór przeróżnych tras. W naszym planie była wędrówka do schroniska Lindauer Hutte. Stąd do celu wędrówki można dojść łatwiejszą drogą w około 2 godziny, lub trudniejszą w 3 i pół godziny. Wywiązała się, więc krótka dyskusja którędy idziemy. Szybko okazało się, że jesteśmy zgodni i idziemy na dłuższą trasę. W tym momencie wtrącę, że mnie wreszcie wyjaśniła się idea wypraw Andrzeja. Jego myśl jest taka, że wyjeżdżamy w górę wyciągiem, żeby uniknąć każdorazowo długiego podchodzenia w wysoko położone miejsca. Wędrówka rozpoczyna się dopiero z górnej stacji kolei linowej. Tu dopiero zaczynają się trasy z pięknymi widokami. Taki spacer trwa w zależności od chęci uczestników około dwie godziny zatrzymujemy się w schronisku na posiłek i powrót. Tak więc wyruszyliśmy w drogę. Bartek od razu natknął się na to co dla niego było nie lada atrakcją, czyli stada krów pasące się na górskich pastwiskach. Dla kogoś na co dzień żyjącego na nizinach krowa na wysokości 1800 m, to jest ciekawostka.

Następna niespodzianka, to zalegający jeszcze miejscami biały puch. Zważywszy, że było upalnie i wszyscy byli w letnich strojach, to leżący jeszcze w lipcu śnieg może wzbudzać zainteresowanie. Trasa niezwykle malownicza i z każdego miejsca drogi wciąż nowe i zaskakujące piękne widoki. Mnie trudno je w jakiś poetycki sposób opisać. Najlepiej rzeczywiście samemu przyjść i zobaczyć. Po około 2 godzinach marszu osiągnęliśmy najwyższy punkt po drodze do schroniska Geißspitze 2334 mnpm. Czyli pokonaliśmy różnicę wzniesień 534 m. to dużo, ale trasa była długa, więc nie było to okupione jakimś wielkim wysiłkiem. Na szczycie chwila odpoczynku na kanapkę, picie i podziwianie rozciągających się wokół krajobrazów i dalej w drogę. Tym razem w dół. Zejście okazało się znacznie bardziej wymagające niż wejście. Droga nie prowadziła już łagodnym podejściem. Wprawdzie szliśmy spacerową ścieżką, ale było cały czas dość stromo. W końcu musieliśmy zejść do wysokości 1744 mnpm, a to tym razem 590 metrów różnicy poziomów. Do Lindauer Hutte ( http://www.lindauerhuette.at/#startseite ) dotarliśmy zgodnie z przewidywanym czasem przemarszu, po około 4 godzinach. Tu wybraliśmy odpoczynek pod dachem. Tego dnia był upalny dzień i chwila oddechu od słońca dobrze nam zrobiła. Przyjemne chłodne pomieszczenia, do tego wyjątkowo smaczne piwko i na ochłodę lody w gałkach. No i bardzo ładna obsługa w regionalnych strojach.

Długo nie odpoczywaliśmy, bo przed nami jeszcze przejście do stacji pośredniej Latschau. Kiedy odeszliśmy już na jakieś 20 minut marszu od schroniska Andrzej zorientował się, że zapomniał zabrać swój kapelusz. Po chwili zastanowienia co z tym fantem zrobić, Bartek zdecydował, że pobiegnie spowrotem i przyniesie zgubę. Młodość i związana z nią energia okazują się być niewyczerpaną siłą. Rzeczywiście pobiegł, bo trwało to relatywnie krótko, kiedy zziajany pojawił się z nakryciem głowy Andrzeja. Mogliśmy znów ruszyć dalej. Do Latschau dotarliśmy kilkanaście minut przed 16:00. Na tyle wcześnie żeby zdążyć na ostatni zjazd letnim torem saneczkowym Alpine-Coaster-Golm (http://www.golm.at/alpine-coaster) o długości 2600 metrów. To atrakcja, której reklamy wcale nie są przesadzone. Świetny trwający około 4 minut zjazd. Przy sporej prędkości, którą oczywiście można sobie samemu regulować poprzez wyhamowanie sanek. Bartkowi bardzo się podobało i natychmiast był chętny, żeby powtórzyć ten przejazd. Co oczywiście nie było możliwe. Chociaż za dwa tygodnie już sami pojechaliśmy jeszcze raz w to miejsce skorzystać z pozostałych tamtejszych atrakcji i oczywiście znów zjechaliśmy tym torem. Bardzo udany i ciekawy niedzielny wypad w góry. W naszej ocenie pomimo tego, że wymagał trochę więcej wysiłku niż normalny spacer, to każdy średnio sprawny człowiek może sobie z nim z przyjemnością poradzić. 12 lipiec. Przebieg trasy: Hochalppass Widdersteinhutte (2038mnpm) Szczyt Widderstein (2533mnpm) Na ten dzień był inny rozkład jazdy. Ponieważ nasz młody uczestnik wyjść chciał spróbować bardziej wymagających Alp, to Andrzej zaproponował trasę przewidzianą na 09 sierpień. Dzień wcześniej 11 lipca był nasz polonijny wieczór z prosiakiem. Wtedy po rozmowie z Andrzejem zdecydowali się do nas dołączyć Darek z Moniką. Spotkaliśmy się o 10:00 przed Hoferem w Gotzis i w drogę. Dla nas wszystko jest nowością. Dlatego nie byliśmy świadomi, że jadąc w okolice Warth mamy przed sobą kilkadziesiąt kilometrów drogi. Przyznać trzeba, że odległość rzeczywiście trochę spora, ale sama podróż jest już atrakcją. Trasa przez Bregenzerwaldstraße jest przepiękną malowniczą drogą i dla kogoś jadącego nią pierwszy raz, jest prawdziwym rarytasem. Zatrzymaliśmy się już za Warth w okolicy Hochtannbergpass na wysokości około 1660 mnp. Tu chwilę poczekaliśmy na jadących za nami Darka z Moniką. Darek po przyjeździe wyraził swoje niezadowolenie, że tak długo jechaliśmy. Było to około godziny. Stwierdził, że tu góry są wszędzie i nie trzeba jechać tyle kilometrów żeby po nich pochodzić. No ale myśmy chcieli przecież zaliczyć coś ekstra. Stąd taki właśnie cel na ten dzień. Tu wybiegnę trochę w

przysłość dzisiejszego dnia i dodam, że kiedy się rozstawaliśmy już na koniec, to Darek stwierdził jednoznacznie, że faktycznie warto było przyjechać właśnie tutaj i że to była ekstra wyprawa górska. Tak więc wyruszyliśmy do widocznego przed nami pierwszego celu tego dnia czyli schroniska Widdersteinhutte. Ponieważ było ono dobrze widoczne z naszego postoju to wydawało się łatwym celem. Tymczasem znów różnica wysokości 378m zrobiła swoje i podejście było wymagające. Po drodze jak zwykle tutaj wszędobylskie krowy, które nic sobie nie robią z podążających nie wiadomo gdzie i po co ludzi. Za dla Bartka były nieustannym obiektem zainteresowania. Po drodze wyglądaliśmy wszędzie świstaków, których norki wciąż mijaliśmy, ale jakoś nie chciały się nigdzie pokazać. Dotarliśmy do schroniska skąd dobrze widać było skałki, na które zamierzaliśmy wejść. Stąd nic jeszcze nie wskazywało na to co nas dalej czeka. Ruszyliśmy w dalszą wędrówkę. Po kilunastu minutach ścieżka stawała się coraz bardziej kamienista i trudniejasza. Już wcześniej obawialiśmy się trochę o to jak sobie poradzi Monika. Ona sama zapewniała nas, że na pewno da radę. Jednak po pewnym czasie stwierdziła, że dla niej to zbyt forsowne i ona z przyjemnością wróci do schroniska i tam na nas poczeka.

Ponieważ Darek zaakceptował takie rozwiązanie, to zdecydowaliśmy, że idziemy dalej już bez Moniki. To była jak się okazało słuszna decyzja. Dalej szlak stawał się coraz trudniejszy. W końcu weszliśmy w niekończące się skaliste podejścia. Momentami tak strome, że sam sobie w duchu myślałem, po co mnie tu przygnało.

Choć zaraz odganiałem te myśli. Przecież spotykaliśmy na trasie sporo ludzi w pełnym przekroju wiekowym. Szli i całkiem młodzi kilkunastolatkowie jak Bartek, ale byli i starsi wyglądajacy na dobrze po siedemdziesiątce. Faktem jest, że to jest trudna i wymagająca trasa. Odwdzięcza się za swoje utrudnienia przepięknymi widokami. No i po zdobyciu szczytu daje poczucie satysfakcji, że jednak daliśmy radę. Z całą pewnością dla takich amatorów jak my, to było już porządne wspinanie. Kilkarotnie z nadzieją patrzyłem w górę, że za najbliższym głazem zasłaniającym widoczność, zobaczę już szczut, a tu ukazywało się kolejne skaliste strome podejście.

W końcu jednak pojawił się krzyż na wierzchołku Baraniego Kamienia na wysokości 2533 mnpm (http://www.vorarlbergvonoben.at/video/de/222/ Widderstein). Tym razem pokonaliśmy 873 metry różnicy wzniesień i to przy dużym stopniu trudności. Na górze jest jednak satysfakcja i poczucie, że ten trud się opłacił. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. No i postanowiliśmy trochę tu pobyć delektując się widokiem zewsząd otaczjących nas gór. Niestety Darek szybko nas opuścił. Nie chciał żeby Monika zostawała sama dłużej niż to jest konieczne. Oczywiście to było zrozumiałe i nie zatrzymywaliśmy go. Choć na pewno byłoby lepiej schodzić w grupie na wypadek jakiejś kontuzji, któregoś z nas. Darek okazał się wytrawnym wspinaczem i bardzo sprwanie radził sobie z kamiennymi przeszkodami. Tak jak już wcześniej wspomniałem, bardzo mu się to podejście spodobało i zadeklarował chęć swojego udziału w kolejnych eskapadach. Na szczycie mieliśmy jescze jedną niespodziankę. To znaczy na tą wysokość przylatywały czarne ptaki, pewnie zwabiane przez turystów resztakami kanapek. Są one już tak odważne, że podchodzą prawie na wyciągnięcie ręki.

Cóż wszyskto ma swój kres, więc i oglądanie gór ze szczytu Widderstein też, trzeba ruszyć w powrotną drogę. Zejście jak wiadomo wcale nie jest łatwiejsze niż podchodzenie, więc też było swoistym górskim wyzwaniem. Z przyjemnością doszliśmy do Widdersteinhutte, gdzie ciepły posiłek był wyjątkowo smaczny. Tym bardziej, że to jeszcze nie był koniec marszu, bo ze schroniska do auta jeszcze mieliśmy długą trasę, która przy wchodzeniu była miłym przedpołudniowym spacerkiem, a teraz stała się wymagającym zejściem. Dla nas to była druga wyprawa z Andrzejem i druga super wycieczka. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że propozycja Andrzeja jest znakomitym pomysłem. Mam świadomość, że trudno jest się w ogóle zmobilizować na wyjście w góry, ale jeśli macie choć odrobinę ciekawości jak wyglądają Alpy z innej perspektywy to z Andrzejem z całą pewnością warto w nie wyjść.