Świadectwo: Egzorcyzm z mediumizmu

Podobne dokumenty
Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Co to jest? SESJA 1 dla RODZICÓW

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

ZACZNIJ ŻYĆ ŻYCIEM, KTÓRE KOCHASZ!

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Hektor i tajemnice zycia

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży.

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

a przez to sprawimy dużo radości naszym rodzicom. Oprócz dobrych ocen, chcemy dbać o zdrowie: uprawiać ulubione dziedziny sportu,

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Przygotowanie do przyjęcia Sakramentu Pojednania

Nazywam się Maria i chciałabym ci opowiedzieć, jak moja historia i Święta Wielkanocne ze sobą się łączą

WSTĘP. Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10, 30).

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

mnw.org.pl/orientujsie

Bezpłatny fragment książki

MODLITWA MODLITWA. Dla ułatwienia poszczególne zadania oznaczone są symbolami. Legenda pozwoli Ci łatwo zorientować się w znaczeniu tych symboli:

1. Czym jest sakrament uzdrowienia chorych?

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1 J 4,11) Droga Uczennico! Drogi Uczniu!

Uroczystość przebiegła godnie, spokojnie, refleksyjnie właśnie. W tym roku szczęśliwie się zbiegła z wielkim świętem Zesłania Ducha Świętego.

Kazanie na uroczystość ustanowienia nowych animatorów. i przyjęcia kandydatów do tej posługi.

SPIS TREŚCI. Za czym tęsknię? Jak znajdę szczęście?

Test mocny stron. 1. Lubię myśleć o tym, jak można coś zmienić, ulepszyć. Ani pasuje, ani nie pasuje

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

Czy Matka Boska, może do nas przemawiać?

Wizyta w Gazecie Krakowskiej

LearnIT project PL/08/LLP-LdV/TOI/140001

1 Rozważania na każdy dzień. Cz. IX Marcin Adam Stradowski J.J. OPs

Proszę bardzo! ...książka z przesłaniem!

wiecznie samotny, bo któreż ze stworzonych serc mogłoby nasycić Jego miłość? Tymczasem Bóg jest całą społecznością w wiecznym ofiarowywaniu się z

KOŚCIÓŁ IDŹ TY ZA MNIE

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

Świątynia Opaczności Bożej - Łagiewniki. Akt oddania się Bożenu Miłosierdziu Historia obrazu Jezusa Miłosiernego. Obraz "Jezu ufam Tobie"

Modlitwa ciągła nieustająca dopomaga do działania we wszystkim w imieniu Pana Jezusa, a wtenczas wszystkie zwroty na siebie ustają.

Jak postrzegasz samą siebie?

Konspekt szkółki niedzielnej

Żyj mądrze. czyli o tym co dzieci zapominają, albo czego nie zostały nauczone

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

20 Kiedy bowiem byliście. niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości.

KRÓTKI KATECHIZM DZIECKA PRZYGOTOWUJĄCEGO SIĘ DO PIERWSZEJ SPOWIEDZI I KOMUNII ŚWIĘTEJ

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

Przedstawiam rachunek sumienia dla młodzieży, który może pomoc w przygotowaniu się do spowiedzi.

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

go i dalej, aż po linię wyznaczającą kres. Jest ona wzrastaniem w miłości, a miłość nigdy nie jest ruchem liniowym. W Starym Testamencie czytamy, że

J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków,

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA

Podziękowania naszych podopiecznych:

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

WYMAGANIA NA POSZCZEGÓLNE OCENY W KLASIE I Ocena celująca Uczeń: twórczo rozwija uzdolnienia i zainteresowania, dzieląc się zdobytą wiedzą z innymi.

250 ROCZNICA USTANOWIENIA ŚWIĘTA NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA

10 SEKRETÓW NAJLEPSZYCH OJCÓW 1. OKAZUJ SZACUNEK MATCE SWOICH DZIECI 2. DAJ DZIECIOM SWÓJ CZAS

PAPIESKI LIST W SPRAWIE ODPUSTÓW NA ROK MIŁOSIERDZIA

Copyright 2015 Monika Górska

SAKRAMENT POJEDNANIA. Celebracja

WOTUW w Czarnym Borze ogłasza nabór na psychoterapię dla Dorosłych Dzieci Alkoholików.

dla najmłodszych. 8. polska wersja: naukapoprzezzabawe.wordpress.com

dla najmłodszych. 8. polska wersja: naukapoprzezzabawe.wordpress.com

Narzędzie nr 9: Kwestionariusz do mierzenia motywacji osiągnięć

:00 VG 23 K136. Arsam N. - Prawo dotyczące uchodźców Główne postępowanie 1 Tłumacz

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Przygotuj kredki lub flamastry, długopis lub ołówek oraz kilka kartek.

Pięćdziesiątnica i Paruzja. 2. Jak być lojalnym wobec Pana i swego dziedzictwa kościelnego: proroctwo i instytucja

Rodzicu! Czy wiesz jak chronić dziecko w Internecie?

Metody wychowawcze Janusza Korczaka

Nie ma wakacji od Pana Boga! Czyli 7 wskazówek jak przeżyć urlop po katolicku.

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Pielgrzymka, Kochana Mamo!

Oskar i pani Róża Karta pracy

METODA MEDYTACJI IGNACJAŃSKIEJ

Atmosfera jasnego szczęścia, oto czego duszy dziecięcej potrzeba. W niej żyje i rozwija się dla Boga. św. Urszula Ledóchowska

Wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza. (Albert Einstein)

Wyznaczenie celów. Rozdział I. - Wyznaczanie celów - Cel SMART - Przykłady dobrze i źle wyznaczonych celów

mnw.org.pl/orientujsie

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

Adwent z Piątką Poznańską

Chrzest. 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego

Co to jest demencja (demens)?

5 WSTĘP Co zabrać ze sobą? Po drugim tygodniu Ćwiczeń duchownych, który oddajemy do Państwa rąk, to kolejny trzeci już tom z minikolekcji rekolekcyjne

Jak mam uwielbiać Boga w moim życiu, aby modlitwa była skuteczna? Na czym polega uwielbienie?

Dlaczego bywa ciężko i jak nabierać sił?

Pierwsza Komunia Święta... i co dalej

Biblia dla Dzieci. przedstawia. Kobieta Przy Studni

Biblia dla Dzieci przedstawia. Kobieta Przy Studni

Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014

Zazdrość, zaborczość jak sobie radzić?

1. Czy uważasz się za osobę tolerancyjną?

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego

Transkrypcja wideo: Czym są środki trwałe i jak je rozliczać? Q&A

Transkrypt:

Świadectwo: Egzorcyzm z mediumizmu Mam dzisiaj 36 lat i jestem 8 lat po odprawianym nade mną wielkim rytuale egzorcyzmu z powodu mediumizmu. Niesamowita historia. Moja historia rozpoczyna się w roku 1863 kiedy mój prapradziadek został po powstaniu wraz z rodziną wysiedlony na Syberię. Wyjazd z Polski był równoznaczny z opuszczeniem rodzinnych stron mazowieckiego dworu w którym religia katolicka była oczywistością, a wejściem w kulturowe konteksty Rosji końca XIX wieku. Sytuacja materialna mojej rodziny w Rosji na samym początku zesłania była zła, ale szybko ustatkowała się na tyle, że mój pradziadek kształcił się we Władywostoku w szkole prowadzonej przez Niemców, rozmawiał tylko po rosyjsku i niemiecku, porzucił praktyki katolickie, fascynował się teozofią. Dobrze płatny zawód pozwalał mu na dalekie wycieczki na północ, w dzikie regiony Syberii gdzie był surowy nietknięty chrześcijaństwem szamanizm, gdzie jak wspominał podległ z

kolegami jakimś obrzędom, które miały powiększyć jego zdolności medialne. Bycie medium w tamtym środowisku było modne, nieraz oszukiwano podczas seansów, aby skupić na sobie uwagę towarzystwa, ale pradziadek podczas syberyjskiej inicjacji uzyskał coś prawdziwego, co na samym początku dawało mu wielką satysfakcję, ale z czasem przeraziło na tyle, że wypytywał jak się tego pozbyć. Odpowiedź jaką uzyskał była mroczna, nie da się tego pozbyć. Co więcej cechy mediumizmu pozostaną w rodzinie i będą dziedziczone przez kilka pokoleń, mogą co najwyżej być uśpione poprzez nie używanie ich. Po odzyskaniu niepodległości pradziadek z rodziną zamieszkał w Warszawie, jego córka została żoną znanego piłsudczyka, zafascynowanego seansami spirytystycznymi Stefana Ossowieckiego. Ossowiecki namawiał babcię, aby z nim współpracowała, nalegał, że wyczuwa jej nadzwyczajne cechy które nazywał wrodzonymi, wartymi uruchomienia, ona poruszona tymi komplementami zastanawiała się nad współpracą, czemu jej zainicjowany na Syberii Ojciec bardzo się sprzeciwiał. Rozmawiano wówczas o tym, że on doświadcza pewnego rodzaju cierpienia i nie chce żeby z córką było podobnie, że przestrzega ją przed zainteresowaniem tymi sprawami, że żałuje tego co robił kiedyś, ale nie widzi możliwości cofnięcia sprawy. Powstrzymało ją to przed zabawowym uczestnictwem w seansach, ale podczas wojny i okupacji jej nastawienie do możliwości poszukiwania zaginionych i wypytywania się zmarłych o różne rzeczy zmieniło się, spirytyzm nabrał bardzo praktycznego wymiaru, był też nęcącym substytutem duchowości, bo wiary w sensie katolickim to środowisko już nie posiadało. Niedawno starsza osoba z rodziny opowiadała mi że z dzieciństwa spędzonego w schronach bombardowanej Warszawy pamięta ciągle odprawiane tam seanse

spirytystyczne. Kładziono talerzyk na stole, siadano wokół i wypytywano duchu duchu, powiedz nam czy Iksiński żyje, a zawołaj ducha Kowalskiego niech się wypowie czy można przejść bezpiecznie do tamtej ulicy, czy tam strzelają. I rzeczywiście, niekiedy otrzymywano zupełnie trafne odpowiedzi. Podobnie jak u pradziadka u Babci po okresie zadowolenia z mediumizmu nadchodził okres cierpienia, do którego w wesołym z natury i trzeźwo myślącym środowisku nie było się przed kim przyznać. Po II wojnie nie było już seansów, było już tylko cierpienie. Mama pamięta dziadka, który jej jako dziecku w prostych słowach tłumaczył. Jest coś takiego jak spirytyzm, ludzie czasem z ciekawości z nudów chcą rozmawiać ze zmarłymi. Ale tego nie wolno robić, ja to kiedyś robiłem i bardzo się po tym cierpi, niestety po tym co robiłem, a jest to tak jakbym coś odgrzebał głęboko spod ziemi, moja rodzina będzie już to mieć i ty też. To są skomplikowane sprawy. Najważniejsze dla ciebie jest, żebyś nigdy nie pozwoliła przy sobie robić nic związanego z wywoływaniem duchów, czy jakimś dziwnym leczeniem. Jeżeli ktoś ci będzie prawił komplementy że jesteś medium, to nie rozmawiaj z nim, jeżeli gdzieś towarzystwa będzie chciał wywoływać duchy to pamiętaj, że ty wychodzisz, masz nie zwracać uwagi czy to grzecznie że wyjdziesz czy nie, tylko uciekać. Bo jak oni będą bez ciebie to im się najprawdopodobniej nic nie uda. A z tobą może się udać i będą z tego straszne rzeczy. Czasy komunizmu rodzina przeżyła dość spokojnie, jakby cała sprawa odchodziła w niepamięć, obrosła nawet nieco żartobliwą legendą. W latach 70 kiedy zaczynały się pojawiać w Polsce przemycane z zachodu druki z rysunkami aury ludzkiej, ciał astralnych, było w rodzinie kilka rozmów uzgadniających, że wszyscy to widzą mniej więcej tak jak na rysunkach i że każdy nieraz zastanawia się nad sobą, czy nie jest wariatem. Te rozmowy miały jakiś uspokajający charakter, że skoro kilka osób widzi to samo, na

jakimś wspólnym znajomym i może o tym spokojnie pogadać, no to widać to obiektywnie istnieje. Bardziej niepokoiły zwierzenia o tym, że każde z nas kilkakrotnie miało doznania związane z wychodzeniem ze swojego ciała, tego nikt nie pamiętał jako przyjemne. Moje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa, pierwsze zapamiętane obrazy mają już na sobie pewne rzeczy których inne osoby nie widzą. Mama rozmawiała ze mną o tym tak jak się rozmawia z dzieckiem poznającym świat, wyjaśniła mi, że inni tego nie widzą, żeby nie rozmawiać o tym z nikim, bo zostanę uznana za wariatkę, ale żeby się nie przejmować, ponieważ ona to widzi i babcia widziała i pradziadek, widzimy, bo jesteśmy mediami,że jest to jakby uśpione i co nie ruszane nie sprawi mi kłopotu. Pamiętam też z dzieciństwa wizyty duchów, białego stojącego koło szafy i czarnego wiszącego nad moim łóżkiem, budziła mnie ich obecność, otwierałam oczy, ale nie mogłam się przez parę chwil poruszyć, było mi duszno tak jakbym się czymś zachłysnęła, było to jednak tylko kilkanaście zastanawiających momentów w dzieciństwie szczęśliwym i spokojnym. Od reszty rodziny odróżnia mnie to, że byłam u pierwszej Komunii Świętej. Prowadzono mnie na nauki związane z tym sakramentem żebym nie była inna od dzieci w klasie, bo mieszałyśmy w robotniczej, po wiejsku wierzącej dzielnicy, gdzie by nas babcie kolegów z klasy mocno wzięły na języki jakbym nie chodziła na religię, podśmiewywano się z panujących tam wiejskich klimatów, ale jednak prowadzono. Moja wiara jaka dostałam od prostej katechetki zakonnicy była szczera, ale niepodtrzymywania zanikła wraz z wiekiem dojrzewania. Życie sakramentalne wznowiłam na studiach, pod wpływem wierzącego środowiska. Jazda zaczęła się nagle, kiedy

pojechałam na obóz środowiska studenckiego, na którym przez ścianę z nami mieszkali chłopcy którzy codziennie chodzili na Mszę Św. Ponadto pościli w intencji pielgrzymki do Częstochowy, na której czas pokrywał się z pobytem na obozie, ofiarowywali to za uczestników. W moim pokoju nocą chodziła ciągle ciemna postać smukłego mężczyzny bez rozpoznawalnej twarzy, której kroki i obecność zauważali niekiedy także i inni. Robili różne teorie, że być może jest to dusza zmarłego, ja jednak wiedziałam że jest to zjawa towarzysząca mi od dzieciństwa, która zmieniła sposób zachowania. Nie spałam w ogóle ponad tydzień, obecność ducha łączyła się z ukazywaniem mi obrazów różnych grzechów i złych sytuacji, odległych morderstw i umarłych, wiązało się to z uczuciem przytłoczenia cudzymi grzechami, tak jakby on dzielił się swoją pamięcią o świecie przechwalając się złem i zwalał je na mnie, nieracjonalne poczucie przytłoczenia było z godziny na godzinę większe. Doznawałam wielkiej ulgi w obecności Najświętszego Sakramentu który był w kaplicy gdzie się spowiadałam, ale zaraz po wyjściu robiło się jeszcze gorzej, naprawdę zaczynałam w tym wszystkim tracić trzeźwość. Podczas tych bezsennych nocy przypominałam sobie dokładnie co ja wiem o sobie, co wiem o Bogu, co wiem o mediumizmie, co wiem moim życiu sakramentalnym i dochodziłam do wniosku, że muszę koniecznie coś z tym zrobić, bo tylko udaję przed sobą, że rozumiem kiedy mówią widzisz takie rzeczy, bo jesteś medium, przyjmowałam jako dziecko co mówią, ale teraz dosyć tego. Zrozumiałam, że światopogląd w którym mnie wychowano nie wytrzymuje próby mojej sytuacji i nie jest kompatybilny z katolicyzmem, który usiłowałam w sobie kształtować. Zadzwoniłam do domu i zapytałam co konkretnie mają na myśli powtarzając, że "to nie ruszane nie sprawia kłopotu, co to znaczy nie ruszać tego i odpowiedziano mi nie należy za bardzo

interesować się duchowością w żadnym kierunku, ani nie uprawiać magii, spirytyzmu, ani w drugą stronę, się za bardzo nie modlić, nie chodzić za często do kościoła (chodzono raz w roku), ogólnie nie ruszać tego, to to nie będzie sprawiać kłopotów. Ta odpowiedź mnie zdruzgotała. Magii nigdy nie chciałam, ale kto miał by mnie powstrzymywać przed modlitwą i czemu? Ja chciałam normalnie, mieć pobożnych kolegów i prowadzić życie sakramentalne, kochać Pana Boga, móc wchodzić do kościoła kiedy chcę a nie wbiegać tam z lękiem i nie bać się z niego wyjść. Rzeczywistość miała dla mnie coraz bardziej duchowy charakter. Żaden przedmiot ani żadne miejsce nie wydawały mi się neutralne. Były dla mnie piękne lub wstrętne, po dotykaniu przedmiotów miałam różne wizje związane z ich przeszłością. Bałam się przebywania wśród ludzi, bo czułam ich choroby w sobie, tak jakbym zewsząd zbierała do siebie jakiś pył z przedmiotów których obecność powodowała niechciane obrazy. Pojawiały się wokół mnie dziwne ciecze, szerszenie, było trzaskanie drzwiami, niewytłumaczalne poruszenia przedmiotów. Tak, wiem ze to brzmi jak z przeładowanego treścią horroru, ale tak było. Czułam się jak przejście podziemne, które jest puste, a przez które przechodzą obcy przechodnie. Otwierałam Pismo Święte żeby się modlić, a nie widziałam tekstu, przeistoczoną Hostię widziałam jako mięso i czułam pogardę dla niego jako do czegoś zabitego. Dostawałam też róże ochłapy wiadomości o przyszłości z którymi nie wiedziałam co robić, były to wszystko złe nowiny, że ktoś umrze, że gdzieś będzie wypadek samochodowy. Pojawiało się to w formie jednego obrazu a potem przesuwało jakby po klatce, w przód, w tył, rozszerzając swoja treść o nowe elementy. Niektóre, drobne, spełniły

się, ale te największe raczej były zapowiedziami wydarzeń duchowych. Np. bardzo wyraźną wizję że ktoś jest chory i że ta choroba jest zabijaniem go miałam w związku ze znanym mi księdzem, który później został znanym egzorcystą. Rzeczywiście dostał ataku choroby takiej jaką widziałam i w takich okolicznościach, ale nie umarł, bo znalazł go nieprzytomnego i pomógł mu przyjaciel również ksiądz, choroba nie zabiła go, przeciwnie, wzmogła jego modlitwę. To było tak jakby byt informujący mnie o zdarzeniu nie miał siły czy ochoty, czy może nawet wiedzy o dobrych elementach zdarzenia, jakby miłosierdzie przekraczało jego sposób myślenia. Kiedy mówił zabiję miał na myśli mam w planach zabić, ale nie zabił bo nie jest Panem, Panem jest Jezus. Dla mnie to zdarzenie miało umacniający charakter, mówiło wiele o bycie-informatorze. Coraz bardziej zrozumiałe dla mnie było to, że jest koniecznością żeby poruszyć sprawę mojej sytuacji z jakimś księdzem. Znałam stan swojego sumienia, wiedziałam o sobie, że nie bycie w stanie Łaski Uświęcającej sprawiało mi ulgę, zatem uważałam że to nie w porządku wobec spowiednika żeby tracił czas na doszukiwanie się przyczyn, że coś złego zrobiłam, kiedy przyczyna była jedna - nie cierpiałam siebie w stanie Łaski Uświęcającej, bo męczyły mnie wizje, więc coś robiłam złego żeby nie cierpieć. Do poszukiwania księdza "znającego się na duchach" motywowała mnie chęć dokładniejszej spowiedzi. Sposób wykonywania mojego zawodu wówczas sprawiał, że stykałam się często z księżmi z wieloma z nich będąc w przyjaźni. Zaczynałam rozmawiać z nimi ostrożnie, zawsze w ten sam sposób, najpierw uprzedzając, że ja wiem że istnieje coś takiego jak dziedziczna choroba psychiczna i że ja najprawdopodobniej coś takiego mam, tylko że od 120 lat to ukrywamy. Są to nieraz osoby z pierwszych stron gazet, a prywatnie ciągle mają wizje które przyjmują

w swoim światopoglądzie mediumicznym, nauczyły się na rzeczy dziwne nie ragować, ale cierpią, o czym rzadko wspominają. Ze mną jest najgorzej, bo się najbardziej szarpię do Boga. Trudno mi się o tym rozmawiało, bo nie natrafiałam na księży przygotowanych na taką rozmowę, nieraz niestety też trafiałam na takich, którzy sami przyznawali się do bytności u jasnowidzów, wypytywali mnie jak wygląda ich aura, ogólnie nie byli przekonani, aby to co mnie dotyczyło miało związek z demonami. Upierałam się, że mną jest to coś złego. Księża bagatelizujący mnie przemawiali z punktu widzenia ciekawostek o którychś gdzieś tam przeczytali, a ja mówiłam z punktu ponad 100 letnich doświadczeń, z punktu poważnego konfesjonałowego problemu. Spotykałam się z niedowierzaniem, bo nie wyglądałam na osobę z jakimkolwiek problemem, cały czas pracowałam w kontaktach z ludźmi, na stanowiskach wymagających ciągłej uwagi i odpowiedzialności. W końcu znalazłam księdza który mnie zrozumiał i wyjaśnił, co z resztą intuicyjnie czułam od dawna, że poprzez inicjację okultystyczną którą zrobił pradziadek, zły duch został zaproszony do naszej rodziny. Moja sytuacja jako osoby wierzącej i z miłości do Boga pragnącej wyzwolenia, i z uporem, pomimo przeciwności do tego dążącej się była i jest pełna nadziei. Problem jaki mnie dotyczy teologicznie nazywa się "obciążenie okultystyczne*". Potrzeba postawy pełnego wyrzeczenia się tych zjawisk, bez zastanawiania się nad zachowaniem najbardziej nawet pożytecznych, przydatnych do leczenia, czy odnajdywania ciał zmarłych, bo szatan kusi czymś przydatnym, chcąc pozostać. Wyjaśniono mi, że niezależnie od tego z jaką mocą te duchy zostały kiedyś do nas zaproszone, należy je wyrzucić, Kościół to może uczynić poprzez rytuał egzorcyzmu. Cechy jasnowidzenia, widzenia aury, zniknęły klika lat temu, nie dam się

namówić na przytaknięcie tezie, że część z nich była cechami genetycznymi czy naturalnymi w inny sposób. To był pewien pakiet zjawisk, z którego zostałam wyzwolona, najpierw czasowo, z powrotami, a teraz to już chyba zupełnie. Czasami przeżywam teraz jakieś duchowe odwiedziny, które można by porównać do oferty akwizytora, proponującego jakieś zyski, podnoszącego ofertę dla utraconego klienta, ale nie zwracam na to uwagi, jak ktoś nie otwierający drzwi obcym. Widzę wiele łask jakich doznałam, ale mojego świadectwa nie odważę się podsumować, że to na pewno wszystko się skończyło, nasze wyzwolenie trwa, tu jeszcze nie ma happy endu, prosimy o modlitwę za siebie. Lucyna * definicja Obciążenia okultystycznego Chodzi tutaj o rozmaite negatywne skutki psycho-duchowe (niekiedy bardzo tajemnicze), które oprócz tego, że przejawiają się w skłonności do popełniania grzechów okultyzmu, to również przejawiają się w rozmaitych ciemnych zniewoleniach (uniemożliwiających modlitwę), tajemniczych niepowodzeniach i złych nieszczęściach (mimo zewnętrznych oznak sukcesu), które dotykają całe rodziny. Nie chodzi tu o żaden determinizm czy odpowiedzialność zbiorową, ale o pewne skutki grzechu, uznanego przez Boga za najcięższy i określonego jako nierząd z mocami ciemności." Cytat: O. Aleksander Posacki SJ, Okultyzm jako niewierność fundamentalna, Nota Duszpasterska Konferencji Biskupów Toskanii na temat magii i demonologii, wyd. "M", Kraków 1995. Źródło: http://www.fronda.pl/a/swiadectwo-egzorcyzm-z-mediumizmu,15678.html