Pomysł aby pojechać jako klubowa wizyta z SP9KDA do jakiejś ukf-owej stacji contestowej dojrzewał w głowie Marka SP6MQO już od dawna. W końcu gdy przyszły zawody UHF I Regionu IARU, a pogoda była wspaniała Marek wysłał w sobotę do kolegów SMS : wyjazd o 4-tej rano spod klubu SP9KDA, zabrać kanapki. Jedziemy do OK2PVF, OK2KOS lub nawet na Słowację do OM3KHE. Rano w niedzielę pod klubem stawili się Janusz SP9LJE, Marek SP9UO i Paweł SP7NJR. Nie wiedzieli gdzie się zatrzymamy, ale do auta wsiedli, a potem w ciemnościach i mgle nie mieli innego wyjścia jak zaufać kierowcy. Kierowca ( SP6MQO) jechał i jechał, po drodze we mgle zabłądził potem wrócił na właściwy kurs i jak świtało to już byliśmy w Cieszynie na granicy. Kiedy w promieniach wschodzącego słońca zaczęły wyłaniać się szczyty Beskidów to nieśmiało zaczęli pytać : dokąd jedziemy? MQO odpowiedział że w związku z tym że jest wcześnie to do OM3KHE. - A wiesz gdzie oni są? A czy na pewno pojechali na górkę? - Na pewno będą, bo to bardzo zacięci contestmani!!! - A może pojechali na inną górke? -Nie pytajcie tyle, lepiej patrzcie na widoki. A było na co, z porannych mgieł to z lewej to z prawej strony wyłaniały się przepiękne krajobrazy. Za chwilę okazało się że jesteśmy w Czechach tylko napisy były dwujęzyczne Jablunkov Jabłonków, Vendryna Wędrynia 6km od Olesna gdzie jest SP9KDA jest też Wędrynia. LJE i UO stwierdzili po co było jechać trzy godziny w ciemnościach i mgle? NJR nie zna okolic Olesna, ale przyłączył się do chóru. Za chwilę SMS y dały znać że już
jesteśmy na Słowacji. Można było to wywnioskować też po tłumie ludzi idących na poranną mszę do kościoła. Po krótkiej przerwie na rozprostowanie nóg szybko przejechaliśmy ostatnie 30 km i skręciliśmy do narciarskiej stacji MARTINSKIE HOLE. Droga zwęziła się do szerokości auta i od czasu do czasu mijanek, było coraz bardziej kręto i pod górę. MQO wg GPS w komórce wjechał na rozwidleniu w lewo, stanęliśmy na parkingu i po wbiciu do telefonu trasy pieszej na Martinske Hole okazało się że trzeba tam iść ponad 3 godziny. Załamanie. Wróciliśmy i pojechaliśmy na rozwidleniu w prawo. Było jeszcze bardziej stromo i kręto. Jechaliśmy i jechaliśmy, po drodze z mgieł wyłoniły się jakieś szczyty gór tak piękne, że LJE wyszedł zrobić zdjęcia. W końcu ukazał się parking i znak zakazu jazdy dalej. Wysiadka. Po lekkim śniadanku MQO powiedział, że trzeba iść dalej drogą na szczyt. Każdy wziął swój plecak i poszliśmy. Im wyżej wchodziliśmy tym było cieplej i widoki coraz piękniejsze.
MQO po krótkiej chwili zwątpienia ( dokąd ja ich prowadzę? ) uwierzył w siebie, gdy odnalazł drogowskaz VELKA LUKA 50 min. Po drodze przy narciarskiej chacie zobaczyliśmy kilka samochodów, a na szczycie las masztów z antenami na 70 cm i kilka paraboli na wyższe pasma. Nogi same zaczęły szybciej się poruszać i błyskawicznie znaleźliśmy się na szczycie. MQO uważając na liczne kable na ziemi poszedł do wojskowego samochodu PRAGA i po schodkach wszedł do kabiny. W kabinie przy radiu siedział Josef OM6AM. Jak zobaczył Marka (MQO) to zaczął szukać w pamięci - Kto to jest? Dopiero jak MQO pokazał mu znak na koszulce i powiedział - Znamy się ze spotkania TATRY, to Josef spytał - A co ty tu robisz? - Przyjechaliśmy z wizytą, jest nas czterech. Po krótkiej wzajemnej prezentacji Josef, wyraźnie ucieszony z wizyty, przywitał nas chlebem ( w płynie ) i solą.
Jako menager stacji contestowej OM6A Josef zarządził aby zwieźć nas trochę niżej do chaty, koło której przechodziliśmy, by tam zrobić nam ciepłej kawy lub herbaty, a potem po poczęstunku przywieźć nas z powrotem na szczyt. Chata ( mała z zewnątrz) okazała się trzypiętrowym domkiem z kuchnią, salonem i pokojami. Koledzy z OM słuchali naszych głosów zachwytu - Taką chatę trzeba było zbudować na Kopie. Po kawie poszliśmy z powrotem na szczyt aby obejrzeć dokładnie okolice, pole antenowe OM6A oraz sprzęt na jakim pracują. Od lewej Paweł SP7NJR, Josef OM6AM, Marek SP9UO.
Koledzy z OM nie mieli przed nami tajemnic, a ciekawych rozwiązań antenowych i techniki wznoszenia i opuszczania masztów z antenami musimy się wstydzić. Czuliśmy się jak Syrena 104 przy Porsche. Oto przykład prostego, izolowanego łożyska do masztu kręconego w całości, z mocowaniami odciągów i przejściem kabla przez łożysko. Technika stawiania i kładzenia masztów zainteresowała naszego głównego łamacza i giętacza masztów - SP9UO. Może będzie z tego jakiś pożytek Szkoda że nie było z nami Andrzeja SP6-8522, Zobaczyłby jak się wiąże odciągi i w jakiej ilości.
Po złożeniu trzeciego! kompletu anten na 70 cm wybraliśmy się na przechadzkę po górach. Widoki były piękne. Poszliśmy na koniec świata przez labirynt kosodrzewinę, we mgle naprawdę można się tu zgubić, aby zobaczyć że tam dalej też są góry. Na końcu świata. Od lewej : Marek SP9UO, Milan OM6SZ, Paweł SP7NJR, Janusz SP9LJE.
Po powrocie z końca świata NJR i UO osłabli i postanowili się posilić. Potem zawody się skończyły i znowu pomagaliśmy w kładzeniu masztów. UO trzyma za odciąg!!! NJR obserwuje. Pomagaliśmy składać wszystkie maszty i anteny, aż w końcu trzeba było zbierać się do domu. Zrobiliśmy pamiątkowe fotki że byliśmy na VELKEJ LUCE -1476m n.p.m.
Zdjęcie na tle miasta MARTIN. No i trzeba było iść na dół. Teraz poszło szybko bo drogę znaliśmy Ostatnie spojrzenie na góry i do domu. Poznaliśmy nowych przyjaciół, mamy nadzieje że spotkamy się znowu, najszybciej to chyba w Popradzie na spotkaniu TATRY 2011. Dziękujemy teamowi OM3KHE - OM6A za serdeczne, miłe i koleżeńskie przyjęcie. SP9KDA ( UO, LJE, MQO) oraz SP7NJR