Tytuł: Borne Sulinowo i okolice Autor: Skorpio & Cecylia / Moto-Turysta 149 Data wyprawy: 19-20.05.2012 * Nr relacji: 17 / 2012 / Turystyczne wojaże 470 km * D ata nadesłania relacji: 04.07.2012 D ata publikacj i : 21.07.20 12 Relacja objęta rankingiem Moto - Tury s ta Roku 2012. O p u b l i k o w a n y m a t e r i a ł r y w a l i z u j e w r a n k i n g u R e l a c j a R o k u 2 0 1 2 Autor relacji to Moto - Turys ta w randze: ( s t a t u s r a n g i z d n i a p u b l i k a c j i r e l a c j i ) PODRÓŻNIK Ostatnio nasze życie toczy się od weekendu do weekendu (z przerwami na pracę), więc nie mogliśmy się doczekad kolejnego. Pogoda jak na maj, o dziwo, super! Idealnie na podróż! Poza tym znajomym również pasował termin, jedziemy więc tym razem większą, 6-osobową grupką. Fajnie, bo w towarzystwie zawsze lepiej. Do pełni szczęścia został tylko wybór jakiegoś fajnego miejsca. Ale z tym też nie było problemu. Filip znalazł jakiś artykuł o małej miejscowości koło Bornego Sulinowa, które znane było z tego, że go nie było. Chodzi o miejsce gdzie w latach powojennych stacjonowały wojska radzieckie, wówczas to miejsce naprawdę nie istniało na mapie. Wtedy nazywało się Kłomino, a dziś jest to Grudek. 1 / 9
Ruszamy w sobotę ok. godz. 10. Traska baaaaaaaaaaardzo przyjemna, słoneczko, ciepełko, szybko więc docieramy na miejsce. Jako pierwszy przystanek wybraliśmy Brzeźnica Kolonia, gdzie chcieliśmy zobaczyd bunkry i stanowiska wyrzutni rakiet, które służyły wojskom rosyjskim. Faktycznie, były dobrze ukryte w lesie. Zajęło nam trochę czasu, zanim je znaleźliśmy - musieliśmy pytad o drogę w miejscowym sklepiku. Warto jednak było ich poszukad, bo robią wrażenie zarówno gabarytami, jak i dużym obszarem, na jakim są położone. Udało się nawet podjechad motocyklem, szlifiereczki zostały na parkingu, ale Suzi dała radę bez problemu. 2 / 9
Dalej pojechaliśmy do opuszczonego miasteczka Grudek (Kłomino), które sądząc po wielkości i ilości budynków, z pewnością tętniło kiedyś życiem. Teraz robi dziwne, przygnębiające wrażenie, budynki zniszczone, bez okien, w środku porozbijane ściany, zniszczone schody. W tym miejscu mieszkali żołnierze zaprzyjaźnionej armii radzieckiej, którzy opuszczali je w wielkim pośpiechu. Dzieła zniszczenia dopełnił czas i miejscowi. 3 / 9
Powoli ruszamy dalej w kierunku noclegu. Po drodze jedziemy wzdłuż Wału Pomorskiego, który stanowił linię fortyfikacji należącą do Niemców. Trafiamy też na miejsce, w którym znajdował się obóz jeniecki Oflag II na Psiej Górce. Obiekt zbudowany przed wojną i początkowo był kwaterą niemieckich oddziałów Służby Pracy. Po wybuchu wojny w 1939 roku został przekształcony w obóz jeniecki Dulag (przejściowy), a następnie w Stalag (dla jeoców szeregowych) i Oflag II D Gros Born (dla oficerów). Jeszcze chcieliśmy skoczyd do Szwecji ale prom na uciekł w ostatniej chwili. 4 / 9
Nocujemy w Ośrodku Wczasowym w Jeleniu - www.osada.nad-jeziorem.pl a ponieważ nie ma jeszcze sezonu, a jest po długiej majówce, poza nami nie ma innych chętnych do wypoczywania nad Jeziorem Sarcze. Miejsce możemy polecid, bardzo sympatyczny manager był pomocny w każdej sytuacji, począwszy od zaopatrzenia w papier toaletowy (o którym zapomnieliśmy robiąc małe zakupy w pobliskim sklepiku), aż po rozpalenie ognia na palenisku, przy którym siedzieliśmy prawie do rana. W ogóle ludzie tam byli bardzo pomocni, nawet do tego stopnia, potrafią zrozumied ludzi w potrzebie, że bez wahania dowiozą artykuły pierwszej potrzeby, których zabrakło nam około północy. 5 / 9
Następnego dnia jedziemy do Bornego Sulinowa, a ponieważ artykuły pierwszej potrzeby ciągle krążą nam we krwi, jedziemy miejscową komunikacją czyli busem. Wybór bardzo dobry, bo tylko 4 zeta za bilet, nie trzeba grzad tyłków w ciuchach moto, no i rozmowa z miejscowymi rzuca nam trochę światła na obraz przeszłości i teraźniejszości. Z tego co się dowiedzieliśmy miejscowi chwalili sobie czasy, w których stacjonowała tu armia radziecka, mieli pracę, kwitł handel wymienny (cysterna paliwa za krowę), za psie pieniądze można było postawid dom, a teraz nie ma tu nic, młodzi wyjeżdżają bo nie ma pracy, starzy wspominają dawne czasy. Miasteczko faktycznie robi dziwne wrażenie, z jednej strony bardzo zadbane i czyste, nowe chodniki i ścieżki rowerowe sfinansowane ze środków UE, nieliczne małe hoteliki pięknie położone nad jeziorem (o nazwach rosyjskich), gdzie można napid się piwa ze wschodu, z drugiej dużo opuszczonych, zaniedbanych budynków, kupionych przez prywatne osoby i od razu wystawionych na sprzedaż (w nadziei na dobry biznes stoją tak już kilka lat). Ogólnie pusto, mało ludzi, a wszędzie znaki niemieckiej i radzieckiej okupacji. 6 / 9
Jednak chyba najbardziej przygnębiające wrażenie zrobił na nas budynek Domu Oficerskiego (Kasyno Oficerskie). 7 / 9
W drodze powrotnej robimy jeszcze zakupy na grilla (Biedronka jest wszędzie), ale nawet w tak małej miejscowości wielki świat kuchni amerykaoskiej zostawił swój ślad (tylko jakaś dziwna ta pisownia). Grillowane biedronkowe podeszwy (czytaj hamburgery), smakują bosko w słoocu, nad jeziorem, aż się nie chce wyjeżdżad, ale niestety Do domu parę kilometrów, a jutro do pracy. Po obiedzie zbieramy się więc z żalem, ale zajeżdżamy jeszcze do jednego miejsca. Cmentarz cywilno - wojskowy z mogiłami pochowanymi po wojnie rosyjskich żołnierzy i ich rodzin, którego charakterystycznym elementem jest pomnik Iwana Poddubnego - dłoo z pepeszą. 8 / 9
Potem już tylko 200 km, po drodze tankowanie w Kościerzynie motocykliści są, albo będą wszędzie. I już czekamy na następny weekend. Cecylia i Skorpio Moto-Turysta 149 9 / 9