Julia Szostek kl. 6b OD POCZĄTKU DO KOŃCA. Cz. 3 14.04.2017r. data śmierci Najukochańszej Różyczki. Od pogrzebu Rose minęły już 2 tygodnie. Pierwszy raz od wielu miesięcy rodzicom zmarłej dziewczynki przypomniało się, że mają córkę. Płakali godzinami nad ich największym skarbem. Troszeczkę chyba za późno, prawda? No właśnie. Ludzie już tak mają. Żałują dopiero wtedy, gdy nie mogą już tego odwrócić. W szkole Rose także lepiej nie było. Nauczyciele, dzieci, dyrekcja obwiniali się najbardziej za śmierć nowej uczennicy. Nawet Elita nie czuła się z tym dobrze. Wręcz przeciwnie. Miały takie wyrzuty sumienia, że aż poszły same się przyznać, co robiły dziewczynce przez ostatnie 5 miesięcy. Najgorzej czuła się Eliza. Wiedziała, że to przez nią w szczególności Rose usiadła na,,czerwonym baloniku. - A pomyśleć, że to przez te głupie rankingi codziennie mówiła Sandra. - No gdybyś tak nie zareagowała - dodała Kaja. - Dziewczyny? Nie pomagacie. Rozwiązuję wszystkie te chore gry. To wszystko zaszło już za daleko. Koniec z tym. - Eliza, na pewno chcesz to zrobić?- zapytała Sandra- Wiesz przecież, ile poświęciłaś dla tych rankingów.
- Tak wiem, poświęciłam życie niewinnej dziewczyny! W dodatku mojej przyjaciółki. W domu Rose panowała napięta atmosfera. Rodzice dziewczynki obwiniali się wzajemnie. - Gdybyś jej nie opowiadała tamtych bajek, nic by się nie stało!- wrzeszczał tata. - To wtedy podcięłaby sobie żyły. Byłbyś zadowolony?!- odpowiedziała gorzko mama. - To przez tę szkołę. W publicznej może by do tego nie doszło. - Marek, szkoła to szkoła. W każdej są jakieś sprawy i spraweczki. Skąd wiesz, czy nie byłoby jeszcze gorzej?- stwierdziła mama. - Ale ja tak tego nie zostawię. Rose miała rację.,, PRACA STAŁA SIĘ WAŻNIEJSZA OD WŁASNEJ CÓRKI. Chciała nam powiedzieć, co się tam działo, a my jej nie wysłuchaliśmy. Założę sprawę w sądzie. oznajmił tata. - Myślisz, że to coś da? Nie. Nie da nic. Tylko obciążymy innych ludzi.- powiedziała rozsądnym tonem mama. - To co według ciebie, możemy zrobić, co? Masz jakiś pomysł, panno Wszechwiedząca?- zapytał z sarkazmem ojciec. - Tak. Mam jakiś pomysł. Następnego dnia razem poszli do szkoły. Dyrektor ze smutkiem otworzył drzwi.
- Witam państwa. Może coś do picia? - Nie, dziękujemy, chcieliśmy tylko - Tak rozumiem powiedział dyrektor z łamiącym się głosem jeżeli chcą państwo zaskarżyć szkołę, to - Mieliśmy taki pomysł. - rzekł tata No dobrze, ja miałem. Ale żona mnie przekonała, że nie warto, bo w tym wypadku my tez powinniśmy się znaleźć w sądzie. Dopiero sobie to uświadomiłem. Rose była mądra po mamie- teraz to tacie zaczął się łamać głos.- Melania wpadła na świetną myśl. Marek zaczął opowiadać dyrektorowi słowo w słowo to, co powiedziała mu dzień wcześniej żona. Dyrektor wysłuchawszy pomysł mamy zmarłej dziewczynki, zwołał wśród uczniów apel. Gdy wszyscy już się zebrali, zaczął mówić: - Jak zapewne wiecie minęły już ok. 2 tygodnie od śmierci Rose. Dla wszystkich to jest bardzo ciężki czas. W szczególności dla niektórych dziewczynek. W tej chwili Eliza przerwała dyrektorowi. - Proszę pana, mogłabym coś powiedzieć?- zapytała. - Tak, oczywiście. Słuchamy. - To wszystko stało się przeze mnie. Nikt inny z byłej Elity wśród uczniów wzniosły się odgłosy zdziwienia. - Tak, BYŁEJ. Rozwiązuję ją. Wszyscy jesteśmy równi i nikt się nie wyróżnia. Jak mówiłam, Sandra i Kaja, a także inni nic nie zrobili. Ja im kazałam uprzykrzać życie Rose. Byłam zazdrosna. Sama
czekałam 4 lata, aby znaleźć się na pierwszych miejscach we wszystkich tych głupich rankingach, a jej się to udało w 2 miesiące załamałam się. Robiłam wszystko dla tych tytułów nie jadłam już prawie nic czułam się okropnie, więc jak się czuła Rose? Dziewczyna, która w tak krótkim czasie zmieniła kompletnie styl życia? Jednemu się tylko dziwię. Dlaczego nikt nie zareagował? Aż tak się nas baliście? Wszyscy uczniowie pokiwali głowami twierdząco. - Nie miałam pojęcia, że tak to się wszystko potoczy. Przepraszam was i przede wszystkim państwa- powiedziała do rodziców zmarłej dziewczynki. Zrobiliśmy to dla Rose Będzie patrzeć na to z nieba- zakończyła z płaczem i dała im pudełko z napisem,,dla NASZEJ RÓŻYCZKI. W środku były zdjęcia dziewczynki z Elizą, taki sam lizak, jak ten, który Rose kupiła chłopczykowi, który się założył z Konradem i życzenia od wszystkich uczniów. - Eliza, to bardzo miłe z twojej strony. powiedział dyrektor I ten prezent - Tak, miłe. Ale to nie zwróci życia naszej córce. Mogłyście wcześniej się opamiętać! krzyknęła mama. - Kochanie, spokojnie. I tak dobrze, że zrozumiały swój błąd. Panie dyrektorze, może przedstawi pan nasz pomysł? zapytał tata. - Tak, tak, już. Dowiedzieliśmy się, że w naszej szkole jest bardzo dużo uczniów z problemami, dlatego rodzice Rose
uznali, że zrealizują program,,od POCZĄTKU DO KOŃCA. Każdego dnia przed salami lekcyjnymi będą drewniane pudełka z filcowym CZERWONYMI BALONIKAMI do przyczepienia na ubranie. Będą je nosili uczniowie, którzy mają poważny problem lub po prostu gorszy dzień. Zadaniem osób bez balonika, będzie pocieszenie w dowolny sposób tego drugiego. Czasami, żeby zrobiło się komuś lepiej, wystarczy go tylko przytulić. Nic nie kosztuje, ale jest tyle warte. - Dlaczego akurat to się nazywa,,od POCZĄTKU DO KOŃCA? zapytał się jeden z uczniów. - Ponieważ człowiek nie powinien być sam od początku do końca swojego życia. Tak jak Rose - odpowiedziała mama. Wszystkim bardzo spodobał się pomysł rodziców dziewczynki. Tak jak obiecano został zrealizowany. Po tygodniu zrobiono ankietę wśród uczniów. Dzieci z problemami było o 93% procent mniej niż dawniej. Projektem zainteresowali się dziennikarze. W telewizji i w gazetach to był teraz najgorętszy temat. Ten pomysł z niewielkiej szkoły wyszedł na ulicę miasta. Ludzie pomagali. Pomagali wszystkim. Eliza uświadomiła sobie, że była okropna. Zaczęła regularnie jeść. Po 5-ciu miesiącach osiągnęła wagę 43 kg. W szkole wszyscy nareszcie byli równi. Nauczyciele zaczęli się bardziej interesować swoimi uczniami. Jednak rodzice Rose nie pogodzili się ciągle ze śmiercią córki. Żałowali każdej zmarnowanej chwili. Była Elita nie mogła się pozbyć wyrzutów
sumienia. Cała szkoła wypominała sobie swoją obojętność. Nikt nie był do końca szczęśliwy. To prawda, że projekt,,od POCZĄTKU DO KOŃCA zmienił ich życie na lepsze, ale to nie wróci przecież życia Rose. Ks. Jan Twardowski kiedyś powiedział:,, Kochajmy ludzi. Tak szybko odchodzą