KURIER WETERANA O uczestnikach misji
KURIER WETE- RANA KURIER WETERANA KU- RIER WETERA- NA KURIER WE- TERANA KURIER WETERANA KU- RIER WETERA- NA KURIER WE- TERANA KURIER WETERANA
DZIEŃ WETERANA Tomasz Kloc Weteran w służbie narodowi... 12 grudnia 2003 roku stanąłem nad przepaścią. Ciężko ranny w Iraku, po operacji ratującej życie, zrozumiałem, że dostałem drugą szansę. Ocalałem cudem, bo miałem na pasie amerykański nóż Leatherman, bo schyliłem się w chwili detonacji zdalnie sterowanej miny pułapki, bo pomoc medyczna była natychmiastowa, a amerykańscy lekarze nie pozwolili mi stracić nogi... Podobną historię mogłoby opowiedzieć wielu żołnierzy, weteranów misji wojskowych, które od 60 lat sytuują się na mapie militarnych działań Polaków na całym świecie. To z myślą o ich aktywności wciąż żywy pozostaje temat misji poza granicami kraju. Utrata zdrowia po wypadku właśnie na misji wiąże się często z odejściem z wojska i porzuceniem zawodu żołnierza. Dlatego to z myślą o rannych i zabitych, a także o ich rodzinach powołano Stowarzyszenie, które otworzyło zupełnie nowy rozdział w historii. Rozdział, który dumnie można byłoby nazwać,,weteran w służbie narodowi. Świadomość społeczna na temat udziału polskich żołnierzy w misjach poza granicami kraju okazała się na tyle słaba, że jednym z celów Stowarzyszenia stało się jej szerzenie. Jako jego szef podporządkowałem wiele zadań kampanii społecznej, której adresatem uczyniliśmy uczniów gimnazjów i liceów, młodych ludzi, których należy stale uświadamiać, że misje zagraniczne nie wiążą się jedynie z wojną czy walką z terroryzmem. W czasie debat naukowych organizowanych w szkołach staramy się budować wizerunek polskiego żołnierza, który wyjeżdżając do Iraku czy Afganistanu, dba tam na miejscu o rozwój infrastruktury, rozminowanie terenu, szkolenie policji i wojska. Kim jest weteran w obecnej rzeczywistości? To żołnierz, policjant, strażak, który wykonuje trudne zadania, często na drugim końcu świata. Chcemy pokazać takich ludzi, przywołać z imienia i nazwiska, by wyszli z cienia, bo żyją pośród nas często niezauważeni. Wśród nich są również i tacy, którzy, wykonując powierzone zadania, stracili zdrowie. To im należą się szacunek i wsparcie. Oto cel naszej kampanii. Towarzyszy jej Kurier Weterana, który ukazuje potrzebę dyskusji w społeczeństwie na temat roli weterana we współczesnym świecie. I ja, jako jeden z weteranów, uczestnik misji w Libanie i Iraku, staram się szerzyć tę tradycję i kształtować ową świadomość społeczną.
Spis treści Weteran w służbie narodowi...3 Od Korei do Afganistanu...7 Czas wyzwań...11 Pomoc zawsze potrzebna...17 W obliczu zagrożenia...22 Dom na misji...25 W różnych mundurach...29 W ciągłej gotowości...31 Krzywdzący obraz...34 Przystanek dla tych, co wrócili...38 W imię pokoju...40 W rękach Eskulapa...43 Nie tylko dobra wola...46 Weterani weteranom...49 W obronie honoru...51 Trudny powrót...52 Krzyż za odwagę...53 Zagraniczna przygoda...54 Dla ojczyzny nie boli...56 Szkoła przeżycia...57 Dobry wybór...58 Męska rzecz...59 Szacunek i wsparcie...61 Podwójne święto...64
60 lat misji adam roik/combat camera dosz 6 kurier weterana
Magdalena Kowalska-Sendek Od Korei do Afganistanu Polskie misje wojskowe nie zaczęły się na Bałkanach, w Iraku ani Afganistanie. Ich historia sięga Korei lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. M ówiąc o udziale polskich żołnierzy w różnego rodzaju misjach, warto zwrócić uwagę na to, iż w ciągu ostatnich sześciu dekad zmienił się bardzo typ operacji pokojowych. Charakter i zakres zadań stawianych przed wojskami na misjach pokojowych jest zróżnicowany. Ze względu na gromadzone doświadczenie inny jest w każdym konflikcie zbrojnym. Wszystkie te elementy związane są z wolą polityczną i różnym mandatem misji. Udział w nich Polaków wpłynął korzystnie na poziom wyszkolenia żołnierzy, ich uzbrojenie i indywidualne wyposażenie. Polscy żołnierze przez sześćdziesiąt lat wchodzili w skład misji rozjemczych lub nadzorujących, stabilizacyjnych i humanitarnych ONZ, OBWE i UE, a także mających mandat NATO. Zajmowali przy tym często wysokie stanowiska. Misją UNDOF, nadzorującą sytuację na wzgórzach Golan, dowodzili generał brygady Roman Misztal (w latach 1991 1994) oraz generał brygady Franciszek Gągor (2003 2004). Generał brygady Stanisław Woźniak dowodził misją UNIFIL w Libanie (1996 1997), generał brygady Bolesław Izydorczyk był szefem obserwatorów wojskowych w misji UNMOT w Tadżykistanie. Generał brygady Mieczysław Bieniek w latach 1998 1999 dowodził Brygadą Nordycko-Polską w Bośni i Hercegowinie (SFOR), a w latach 2006 2009 dowódcą Wielonarodowej Brygady Szybkiego Rozwinięcia (SHIRBRIG), działającej w operacjach pokojowych ONZ, był generał brygady Franciszek Kochanowski. w czasach PRL W latach pięćdziesiątych XX wieku polscy obserwatorzy wojskowi zostali wyznaczeni do Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych. Monitorowali przestrzeganie zawieszenia broni pomiędzy Koreą Północną a Koreą Południową, zawartego w Panmundżonie w lipcu 1953 roku. Powołano wówczas dwie międzynarodowe komisje: rozbrojeniową i nadzoru oraz kontroli. W skład tej pierwszej poza Polakami weszli przedstawiciele Szwajcarii i Szwecji oraz ówczesnej Czechosłowacji. Drugą, czyli Komisję Repatriacyjną Państw Neutralnych, tworzyły wymienione państwa oraz Indie. Zgodnie z postanowieniami rozejmu w skład Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych weszło 20 grup inspekcyjnych. Do Korei wyjeżdżali przede wszystkim pol- kurier weterana 7
60 lat misji Uwaga! scy oficerowie i pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz innych resortów, a także przedstawiciele uczelni wyższych. Wszyscy oni utworzyli Jednostkę Wojskową 2000. Pierwsza polska zmiana liczyła niespełna 400 osób personelu wojskowego, w tym 171 oficerów. Czym zajmowali się Polacy w Korei? Po 1956 roku Komisja nie podejmowała zadań wojskowych i kontrolnych, a obowiązki zespołu polegały na weryfikacji raportów przekazywanych przez Koreę Północną i Koreę Południową. Według danych Ośrodka ONZ w Warszawie w Komisji od 1953 do 2001 roku uczestniczyło Pora na szkolenie Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych sformowano w 2011 roku na bazie Centrum Szkolenia na potrzeby Sił Pokojowych oraz Centralnej Grupy Wsparcia Współpracy Cywilno-Wojskowej. Od 1989 roku szkoliły się tam kolejne zmiany PKW EUFOR, UNDOF i UNIFIL, przygotowywane były wybrane elementy PKW Afganistan, KFOR i Czad. W Kielcach odbywają się też kursy między innymi języka angielskiego z zakresu terminologii wojskowej, radiowych procedur łączności ONZ i NATO oraz kultury rejonu Afganistanu z elementami języka paszto i dari. Ponad 90 procent żołnierzy Centralnej Grupy Wsparcia Współpracy Cywilno-Wojskowej uczestniczyło w misjach więcej niż raz, 25 procent więcej niż cztery razy. w sumie ponad tysiąc osób. Polscy żołnierze działali w kolejnych latach w podobnych komisjach międzynarodowych w Wietnamie, Laosie i Kambodży. Do 1970 roku byli w składzie Międzynarodowej Grupy Obserwatorów w Nigerii. Pod błękitną flagą W 1973 roku Polska została zaproszona do wysłania swojej jednostki wojskowej na misję pokojową w Doraźnych Siłach Zbrojnych na Bliskim Wschodzie (UNEF II). Polscy żołnierze jako pierwsi z grupy państw Układu Warszawskiego założyli błękitne hełmy. Do Polaków należało zabezpieczanie działań jednostek rozmieszczonych na wschód od Kanału Sueskiego, separujących wojska egipskie od izraelskich. Strefa buforowa miała około 170 kilometrów długości i 10 kilometrów szerokości. Utworzono w niej kilkadziesiąt posterunków obserwacyjnych, a na drogach do tej strefy punkty kontrolne. Żołnierze prowadzili działania obserwacyjne, kontrolowali teren i zachowanie rozdzielonych wojsk, pełnili funkcje mediatorów. Dodatkowo dostarczali wodę i żywność okrążonym wojskom egipskim i mieszkańcom Suezu. Brali też udział w wymianie jeńców wojennych. W październiku 1973 roku powołano pierwszą Polską Wojskową Jednostkę Specjalną (PWJS). W Kairze bardzo szybko pojawiła się grupa rekonesansowa, następnie przybyły siły główne, które wydzieliła 6 Pomorska Dywizja Powietrznodesantowa. Dowódcą pierwszej zmiany PWJS został pułkownik Jerzy Jarosz. Do najważniejszych zadań PWJS należały transport, rozminowanie terenu i niszczenie materiałów wybuchowych, zabezpieczenie inżynieryjne strefy buforowej i medyczne całości wojsk (wojskowi prowadzili szpital i poliklinikę dla wszystkich kontyngentów). Egipsko-izraelskie porozumienie podpisane w Camp David sprawiło, że mandat ONZ na Synaju kończący się w połowie 1979 roku nie został przedłużony. Nie ozna- 8 kurier weterana
Żołnierze polskiej armii bronią pokoju od 60 lat, ale pierwszy dokument regulujący ich pobyt i służbę poza granicami kraju uchwalono w 1998 roku. Wówczas to 19 lutego ogłoszono ustawę o zasadach użycia sił zbrojnych poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej. czało to jednak zakończenia udziału Polaków w misji pokojowej na Bliskim Wschodzie. Nadal pozostawał kontyngent wojskowy ONZ w Syrii (do misji UNDOF na wzgórzach Golan Polacy pojechali z jednostką logistyczną. Współdziałali tam z Austriakami). Bałkany walczą o wolność Niepowodzenia ONZ, by unormować sytuację na Bałkanach, sprawiły, że zdecydowano się na rozwiązania bardziej radykalne. Rozpoczęły się wówczas operacje wymuszające pokój: Implementation Force (IFOR), Stabilization Force (SFOR), Albania Force (AFOR) i Kosovo Force (KFOR). Prowadziły je na podstawie rezolucji ONZ siły sojuszu północnoatlantyckiego oraz państwa zrzeszone w programie Partnerstwo dla pokoju. We wszystkich operacjach na Bałkanach wzięli udział polscy żołnierze. Do głównych zadań IFOR należało zapewnienie przestrzegania zawieszenia broni, wsparcie podczas przekazywania kontroli na terenach spornych, rozbrojenie z broni ciężkiej i gromadzenie tego uzbrojenia, a także kontrola granic i terenów przygranicz- kurier weterana 9
60 lat misji nych. Po wygaśnięciu mandatu tej misji w 1996 roku Rada Północnoatlantycka zdecydowała o rozpoczęciu nowej operacji pokojowej SFOR. Kiedy w 2004 roku wygasł jej mandat, został zastąpiony unijną misją EUFOR Althea. W 2010 roku Polski Kontyngent Wojskowy (PKW) został zredukowany. Kilkudziesięciu żołnierzy utworzyło zespoły szkoleniowe (MTT). Zakończyło to etap stabilizacyjny operacji, a rozpoczęło doradczo-szkoleniowy. Misja Kosovo Force wystartowała w czerwcu 1999 roku. Wojska natowskie zostały wysłane do Kosowa z powodu narastającego kryzysu wywołanego walkami pomiędzy Armią Wyzwolenia Kosowa (UÇK) a policyjnymi i wojskowymi jednostkami Serbii i Czarnogóry. KFOR miał za zadanie zapewnić bezpieczne warunki życia mieszkańcom Kosowa, utrzymywać porządek publiczny, nadzorować zawarte wcześniej porozumienia pokojowe i wspierać misję United Nations Mission Interim in Kosovo (UNMIK, Tymczasowa Administracja Kosowa). Polski Kontyngent Wojskowy KFOR wszedł w skład Międzynarodowej Grupy Bojowej Wschód. Polacy na Bałkanach zgodnie z obowiązującymi dokumentami zostaną do listopada 2013 roku. Wtedy wygaśnie postanowienie prezydenta RP o przedłużeniu użycia PKW w operacji UE w Bośni i Hercegowinie oraz w Republice Kosowo i Byłej Jugosłowiańskiej Republice Macedonii. Polscy żołnierze mają wspierać utrzymywanie pokoju i bezpieczeństwa na terenie Bośni i Hercegowiny. W razie konieczności PKW może zostać użyty na obszarze Republiki Kosowo i Byłej Jugosłowiańskiej Republiki Macedonii w celu wsparcia sił międzynarodowych nadzorujących przestrzeganie porozumień pokojowych. coraz więcej zadań 20 marca 2003 roku w centrum Bagdadu spadły pierwsze amerykańskie i brytyjskie pociski. Tak rozpoczęła się operacja Iracka wolność ( Iraqi Freedom ), która miała obalić reżim Saddama Husajna. Polscy żołnierze uczestniczyli w niej od lipca 2003 roku. W sumie od I do X zmiany polskiego kontyngentu służbę w Iraku pełniło 15 tysięcy polskich żołnierzy. W tym czasie Polacy przeprowadzili prawie 63 tysiące patroli, zniszczyli ponad trzy miliony sztuk amunicji i niewybuchów, wyszkolili 19 tysięcy żołnierzy irackich i nieco ponad 10 tysięcy policjantów i pograniczników. Zrealizowali też trzy tysiące projektów pomocowych dla Irakijczyków, które kosztowały około 170 milionów dolarów. Drugim oprócz Iraku najliczniejszym kontyngentem wojskowym jest ten stacjonujący w Afganistanie. Zadania wykonywane przez Polaków do początku 2007 roku ograniczały się praktycznie do typowych działań inżynieryjnych. Później misja zmieniła swój charakter i stała się operacją stricte bojową. Siły ISAF liczą obecnie łącznie ponad sto tysięcy żołnierzy i pracowników wojska. Niemal w każdej misji traciliśmy swoich żołnierzy. Najwięcej Polaków zginęło w misjach w Iraku i Afganistanie. kurier weterana 10
Jacek Zygmunt Matuszak Czas wyzwań adam roik/combat camera dosz Udział żołnierzy w misjach prowadzonych w Iraku i Afganistanie to najpoważniejsze wyzwania, z jakimi mierzy się polskie wojsko. P ierwszym poważnym sprawdzianem dla polskich sił zbrojnych w XXI wieku było zaangażowanie w operację Iracka wolność ( Iraqi Freedom ). Propozycja złożona stronie polskiej w maju 2003 roku, byśmy stworzyli wielonarodową dywizję i objęli nad nią dowództwo, stanowiła duże wyzwanie. Pierwszym dowódcą Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe (Multinational Division Central-South, MND CS), której dowództwo ulokowano w prowincji Babilon, został ówczesny zastępca dowódcy Wojsk Lądowych generał dywizji Andrzej Tyszkiewicz. Oprócz Polski swój udział w MND CS zadeklarowały: Ukraina, Hiszpania, Bułgaria, Honduras, Tajlandia, Salwador, Dominikana, Węgry, Rumunia, Mongolia, Nikaragua, Łotwa, Litwa, Filipiny, Słowacja, Kazachstan, Włochy, Wielka Brytania, Gruzja, Stany Zjednoczone, Dania, Norwegia, Holandia i Korea Południowa. kurier weterana 11
60 lat misji Każdy z kontyngentów narodowych miał ściśle określony mandat, który często bardzo rygorystycznie określał, jakie zadania mogą wykonywać jego żołnierze. Dodatkowe trudności wiązały się z dużą różnorodnością procedur operacyjnych obowiązujących w poszczególnych armiach, różnicach w wyposażeniu i wyszkoleniu, a nade wszystko kłopoty sprawiała komunikacja. Dywizja przejęła odpowiedzialność nad pięcioma prowincjami: Babilon, Wasit, An Nadżaf, Karbala i Al Kadisija. W trakcie misji stopniowo kontrolę nad kolejnymi prowincjami przekazywano Irakijczykom. Na początku misję określano jako stabilizacyjną. Głównym zadaniem, z jakim przyszło się zmierzyć żołnierzom koalicji, było opanowanie sytuacji w kraju po likwidacji struktur reżimu Saddama Husajna. Pierwszą potrzebą okazało się zapewnienie bezpieczeństwa zarówno Irakijczykom, jak i żołnierzom sił koalicji atakowanym przez rebeliantów, których celem było między innymi podważenie autorytetu nowo tworzonych władz państwowych. W początkowym okresie główny ciężar związany z wykonaniem tego zadania spoczywał na trzech batalionowych grupach bojowych. Nie można było wówczas liczyć na wsparcie ze strony policji czy armii irackiej. W czasie pierwszych czterech zmian przeprowadzono tysiące patroli, przechwycono niezliczone ilości sztuk broni, zatrzymano wielu rebeliantów, w tym tych, którzy do niedawna piastowali najwyższe stanowiska w strukturze zdelegalizowanej partii Baas. Żołnierze wielonarodowej dywizji w polskiej strefie odpowiedzialności musieli zmierzyć się między innymi z powstaniem Muktady as-sadra, który chciał obalić tworzące się władze irackie. To w czasie tej rebelii kapitan Grzegorz Kaliciak i jego podwładni wsławili się waleczną i skuteczną obroną ratusza w Karbali. Począwszy od V zmiany, którą dowodził generał dywizji Piotr Czerwiński, zmienił się charakter misji ze stabilizacyjno-szkoleniowej na szkoleniowo-doradczą. Powołano specjalne zespoły mentorskie, których celem była współpraca z powstającą armią iracką. W czasie polskiej obecności w Iraku udało się doprowadzić do stworzenia i wyszkolenia 8 Dywizji Piechoty Armii Irackiej. Równie duże znaczenie dla stabilizowania sytuacji bezpieczeństwa miała praca z policją i odtwarzaną strażą graniczną. Najpoważniejszym problemem było zdobycie zaufania dla obu tych formacji wśród samych Irakijczyków. Skutecznym sposobem okazało się prowadzenie wspólnych akcji i szkoleń specjalistycznych. Całkowite przekazanie stronie irackiej odpowiedzialności za strefę centralno-południową oficjalnie odbyło się pod koniec trwania X zmiany. Dowódcami Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe byli kolejno: generał dywizji Andrzej Tyszkiewicz, generał dywizji Mieczysław Bieniek, generał dywizji Andrzej Ekiert, generał dywizji Waldemar Skrzypczak, generał dywizji Piotr Czerwiński, generał dywizji Edward Gruszka, generał dywizji Bronisław Kwiatkowski, generał dywizji Paweł Lamla, generał dywizji Tadeusz Buk, generał dywizji Andrzej Malinowski. W czasie wykonywania zadań mandatowych życie straciło 22 polskich żołnierzy. kurier weterana 12
Wielki sprawdzian Główny ciężar działań mających na celu poprawę warunków życia w Iraku i Afganistanie spoczywa na Wojskach Lądowych, które wspierają żołnierze Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, Żandarmerii Wojskowej, Wojsk Specjalnych, Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych. To wielki sprawdzian, ale też okazja do wypracowania optymalnych rozwiązań w dowodzeniu, planowaniu i zabezpieczeniu działań zarówno bojowych, jak i pomocowych. Doświadczenia zdobyte na misjach przekładają się na sposób funkcjonowania, zwłaszcza na proces szkolenia w jednostkach pozostających w kraju. artur weber Nie tylko wojsko Uwaga! Misja afgańska zyskała wymiar ponadwojskowy, w zadania wykonywane w Afganistanie zaangażowały się bowiem inne ministerstwa. Najbardziej istotnym partnerem wojska jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które finansuje i wspiera realizację projektów pomocowych w prowincji Ghazni. Dużego wsparcia udziela również personel polskiej ambasady w Kabulu. Swój wkład mają też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (policjanci biorą udział w misji EUPOL), Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwo Sprawiedliwości, Krajowa Szkoła Administracji Publicznej (angażuje się w organizację szkoleń dla urzędników z Afganistanu program SENSE Strategic Economic Needs and Security Exercise), Państwowa Straż Pożarna (Centralna Szkoła Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie prowadzi szkolenia dla afgańskich strażaków). W poprawę warunków życia w Iraku i Afganistanie włączyły się też organizacje pozarządowe. Kierunek: Afganistan Pierwsi polscy żołnierze trafili do Afganistanu w marcu 2002 roku w ramach operacji Trwała wolność ( Enduring Freedom ). Trzon liczącego około 150 żołnierzy kontyngentu stanowili saperzy, wspomagani przez logistyków oraz pluton ochrony. Liczebność kolejnych dziewięciu zmian ustalono na mniej więcej stu żołnierzy. Polski kontyngent wojskowy stacjonował w bazie Bagram i tam też wykonywał swoje zadania. Pododdział saperów prowadził prace związane z fortyfikacją bazy, rozminowywał i oczyszczał teren z przedmiotów niebezpiecznych. Szczególnie to ostatnie zadanie wykonywano w bardzo trudnych warunkach. Baza położona jest na wysokości około 1600 metrów nad poziomem morza, a klimat nie ułatwia pracy. Poza tym teren jest kurier weterana 13
60 lat misji Wymiernym efektem działan Polaków w Afganistanie jest przekazanie kilkunastu dystryktów w bezpośredni i samodzielny zarząd, zarówno cywilny, jak i wojskowy, Afgańczykom. nierówny i bardzo twardy, pełen wykrotów, rowów i dziur. W dodatku obszar ten od lat siedemdziesiątych XX wieku przechodził kilkukrotnie z rąk do rąk. Każda ze stron minowała teren, a niestety nie zachowały się żadne plany rozmieszczenia pól minowych. Zresztą często te same miny były przekładane w inne miejsca. Ważnym zadaniem było też sprawdzanie terenu już rozminowanego oraz udział w akcjach ewakuacyjno-ratunkowych. W końcowym etapie działania kontyngent pracował przy budowie bazy dla PKW ISAF w Sharanie, miejscu stacjonowania dowództwa Grupy Bojowej. Zespół szturmowy miał przede wszystkim chronić personel i sprzęt kontyngentu: żołnierzy wykonujących zadania poza bazą, delegacje przybywające do niej; konwojować zaopatrzenie dla kontyngentu oraz przesyłki z pomocą humanitarną, a także zabezpieczać działania patroli saperskich w rejonie bazy. 14 kurier weterana
Warto podkreślić, że Polacy zebrali bardzo dobre opinie za swoją działalność w misji Enduring Freedom. Udział polskich żołnierzy w tej operacji oficjalnie zakończył się 25 kwietnia 2007 roku. Dowódcami kontyngentu działającego w operacji Enduring Freedom byli: I zmiana pułkownik Marek Mecherzyński, II i III zmiana podpułkownik Henryk Łukasiewicz, IV i V zmiana podpułkownik Krzysztof Klupa, VI zmiana podpułkownik Lesław Kruczyński, VII zmiana podpułkownik Piotr Bednarczyk, VIII zmiana podpułkownik Dariusz Tulin, IX zmiana podpułkownik Bogdan Papierski, X zmiana podpułkownik Piotr Sołomonow. Wspólnymi siłami Decyzja o zmianie charakteru polskiego zaangażowania na terenie Islamskiej Republiki Afganistanu i włączeniu się do misji ISAF (International Security Assistance Force Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa) zapadła w drugiej połowie 2006 roku i zyskała poparcie wszystkich ugrupowań politycznych w naszym kraju. Uzasadniano ją zobowiązaniami Polski wynikającymi z członkostwa w NATO i tymi, które mieliśmy wobec samych Afgańczyków. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wielokrotnie podkreślał, że ich walka ze Związkiem Radzieckim w latach 1979 1989 nie pozwoliła władzom radzieckim na interwencję w naszym kraju. Rozpoczynająca swoją służbę w ISAF I zmiana polskiego kontyngentu rozlokowana była między innymi w Bagram, Kabulu, Sharanie, Ghazni, Wazi-Khwa, Mazar-e- -Sharif, Kandaharze. Po określeniu końcowej daty funkcjonowania kontyngentu, którą ustalono dla całych ISAF na rok 2014, od X zmiany rozpoczęto systematyczne zmniejszanie liczebności PKW przy jednoczesnym przemodelowaniu jego zakresu zadań. XIII zmiana liczy 1600 żołnierzy. Ma to bezpośredni związek z procesem transition, który polega na systematycznym przekazywaniu stronie afgańskiej odpowiedzialności za bezpieczeństwo w kolejnych dystryktach prowincji, a tym samym ze zmniejszaniem się strefy odpowiedzialności polskiego kontyngentu. Ważną decyzją było skierowanie do Afganistanu polskich śmigłowców Mi-17 i Mi-24 w ramach Samodzielnej Grupy Powietrznej. Początkowo stacjonowały one na lotnisku w Bagram, a po przygotowaniu lądowiska i odpowiedniego zaplecza zostały przebazowane do Ghazni. Jednak chyba najważniejsze okazało się skonsolidowanie całości sił na terenie jednej prowincji. Od 30 października 2008 roku (IV zmiana) Polski Kontyngent Wojskowy stacjonuje w prowincji Ghazni oraz w bazie sił koalicyjnych w Bagram. Żołnierze dbają przede wszystkim o bezpieczeństwo w strefie ich odpowiedzialności. Wyjeżdżają regularnie na patrole, aby zabezpieczyć szlaki komunikacyjne, w tym odcinek najważniejszej drogi w Afganistanie, łączącej Kabul z Kandaharem. Współdziałają także z afgańskimi siłami bezpieczeństwa. W czasie V zmiany w wyniku wspólnej operacji Orle pióro zatrzymano kilkudziesięciu rebeliantów, przechwytując kilka składów broni i wytwórni improwizowanych urządzeń wybuchowych (IED). Patrole na terenie całej prowincji prowadzone są często wspólnie z pododdziałami 3 Brygady Piechoty ANA (Afgańska Narodowa Armia) oraz policją. Polskie Siły Zadaniowe wspierają też operacje sił specjalnych, zarówno polskich, jak i amerykańskich. W wyniku tych działań udało się istotnie zakłócić system dowodzenia i zaopatrywania rebeliantów i przejąć znaczne ilości broni i amunicji. Uwolniono również kurier weterana 15
60 lat misji kilkunastu porwanych i przetrzymywanych przez rebeliantów funkcjonariuszy i żołnierzy afgańskich. We współdziałaniu z afgańskimi Narodowymi Siłami Bezpieczeństwa znaleziono i zniszczono znaczne ilości min przeciwpancernych i przeciwpiechotnych oraz improwizowanych urządzeń wybuchowych. Ponadto skonfiskowano i zniszczono kilkaset kilogramów narkotyków. Specjalnie przygotowane zespoły mentorskie szkolą żołnierzy i policjantów. Uczą ich między innymi planowania operacji, zabezpieczenia logistycznego, wyszkolenia strzeleckiego, doskonalenia taktyki działania. Szczególnie to ostatnie zadanie nabiera znaczenia w kontekście przygotowań do przekazania odpowiedzialności za bezpieczeństwo w Afganistanie siłom afgańskim. Nowe obowiązki Nasi żołnierze wykonują zadania nie tylko typowo wojskowe. Wspierali między innymi organizację wyborów prezydenckich w 2009 roku i parlamentarnych w 2010 roku. Ważne jest także zabezpieczenie logistyczne funkcjonowania kontyngentu. Wiąże się z tym ochrona konwojów i zapewnianie im bezpiecznego przejazdu, ale też zabezpieczenie infrastruktury na terenie każdej bazy. Polacy oddelegowali ponad stu żołnierzy z Wielonarodowego Korpusu Północ- -Wschód do Dowództwa ISAF w Kabulu oraz przyjęli w roku 2009 dowodzenie portem lotniczym KAIA (Kabul International Airport). Zmiana charakteru misji na doradczo-szkoleniową, przy jednoczesnym redukowaniu liczebności kontyngentu, nie oznacza zmniejszenia aktywności. Wymiernym efektem działań Polaków w Afganistanie jest przekazanie kilkunastu dystryktów w bezpośredni i samodzielny zarząd, zarówno cywilny, jak i wojskowy, Afgańczykom. Żołnierze i cywilni specjaliści różnych dziedzin prowadzą szkolenia i kursy między innymi dla pracowników wymiaru sprawiedliwości, nauczycieli, pracowników służby zdrowia i przedsiębiorców. Udało się stworzyć i uruchomić centra reagowania kryzysowego na terenie prowincji. Zarówno działania stabilizacyjne, stricte bojowe, jak i szczególnie istotne w ostatnich kilku zmianach działania doradcze prowadzone w ramach tak zwanego mentoringu odbywają się w trudnych warunkach. Od początku misji polskiego kontyngentu w ISAF życie straciło już 38 żołnierzy i jeden pracownik wojska. Niestety, ofiarami ataków terrorystycznych są także cywile. Dowódcami kolejnych zmian polskiego kontyngentu wojskowego w ISAF byli: I zmiana generał brygady Marek Tomaszycki, II zmiana generał brygady Jerzy Biziewski, III zmiana generał brygady Grzegorz Buszka, IV i V zmiana pułkownik Rajmund T. Andrzejczak, VI zmiana generał brygady Janusz Bronowicz, VII zmiana generał brygady Andrzej Przekwas, VIII zmiana generał brygady Andrzej Reudowicz, IX zmiana generał brygady Sławomir Wojciechowski, X zmiana generał brygady Piotr Błazeusz, XI zmiana generał brygady Bogdan Tworkowski, XII zmiana generał brygady Andrzej Tuz, XIII zmiana (rozpoczyna wykonywanie zadań w kwietniu 2014 roku) generał brygady Marek Sokołowski. 16 kurier weterana
Jacek Zygmunt Matuszak Pomoc zawsze potrzebna prócz działań stabilizacyjnych filarem misji prowadzonych w takich krajach, jak Irak i Afganistan jest również pomoc mieszkańcom. Żołnierze i pracownicy kontyngentu pozostają w stałym kontakcie z lokalną ludnością, to bowiem sami Irakijczycy czy Afgańczycy są w stanie najlepiej określić, jaka pomoc jest im najbardziej potrzebna. W Iraku w czasie dziesięciu zmian polskiego kontyngentu wojskowego na terenie prowincji, za które odpowiadała wielonarodowa dywizja pod polskim dowództwem, zrealizowano ponad 3,1 tysiąca projektów pomocowych i przeprowadzono ponad 2 tysiące akcji dystrybucji pomocy humanitarnej. W czasie operacji Iracka wolność w latach 2003 2008 działania pomocowe w ramach Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe wykonywały wspólnie grupa CIMIC (Civil-Military Co-operation) i zespoły wsparcia władz prowincji (Government Support Team, GST) złożone głównie z cywilnych ekspertów z różnych dziedzin. Do podstawowych zadań takiego zespołu naadam roik/combat camera dosz Żołnierze w Iraku i Afganistanie nie tylko walczą, także pomagają mieszkańcom. Warto pamiętać, że udogodnienia, do których my przywykliśmy, tam mogą odmienić życie.. O kurier weterana 17
60 lat misji leżało czuwanie nad powstającymi organami administracji lokalnej oraz świadczenie usług doradczych. Organizowano różnego rodzaju kursy i seminaria, jak choćby cykl szkoleń dla pracowników wymiaru sprawiedliwości i sektora bankowego. Tworzenie zrębów administracji miało olbrzymie znaczenie w kraju, w którym do tej pory panowały rządy dyktatorskie, a władza w znaczącym stopniu opierała się na jednopartyjnym systemie. Specjaliści z GST pomagali też w organizacji programów aktywizacji zawodowej i walki z bezrobociem, doradzali w kwestiach rozwoju drobnej przedsiębiorczości. Brali udział w przygotowaniu i realizacji projektów pomocowych skupiali się głównie na odbudowie zniszczonej w czasie działań zbrojnych infrastruktury drogowej, paliwowej i energetycznej. Nie są w stanie zaspokoić potrzeb Ważna jakość życia ludności lokalnej. Ich głównym Udało się przede wszystkim odbudować i wyposażyć w nowe meble i pomoce naukowe kilkaset szkół, od podstawówek celem jest pomoc w najbardziej newralgicznych obszarach oraz wskazanie mieszkańcom, co powinni zrobić, wsparcie w tworzeniu skutecznej opieki zdrowotnej. Odbudo- po uniwersytety w Babilonie i Karbali. Równie ważne było aby poprawić swoje warunki życia. wano oraz zbudowano od podstaw wiele placówek zdrowia. Jednocześnie obie te misje w Iraku Zadbano też o specjalistyczny sprzęt i wyposażenie. Sama infrastruktura to jednak nie wszystko. Potrzebni są przede i Afganistanie pokazały, że to właśnie działania tego typu cieszą się wszystkim odpowiednio wykwalifikowani pracownicy. Dlatego też Polacy zorganizowali szkolenia specjalistyczne dla le- największym uznaniem ze strony potrzebujących. Pozostawiają one po karzy, pielęgniarek i personelu pomocniczego. Ważne były sobie wyraźne ślady w postaci wybudowanych dróg, wydrążonych studni znaczenia higieny osobistej wśród mieszkańców, zwłaszcza również akcje informacyjne mające zwiększyć świadomość czy działających szkół i szpitali. małych miejscowości i wiosek. Łączono je z dystrybucją podstawowych środków higienicznych. Personel medyczny wielonarodowej dywizji podczas tak zwanych białych sobót (MEDCAP) odwiedzał poszczególne miejscowości i udzielał bezpłatnych porad ich mieszkańcom. W tym czasie żołnierze z grup CIMIC nieśli pomoc humanitarną i sprawdzali, czego jeszcze potrzeba. Duże sukcesy wiążą się z infrastrukturą drogową i energetyczną. Udało się sfinansować odbudowę oraz wybudować od podstaw kilkaset kilometrów dróg na terenie polskiej strefy odpowiedzialności, a także kilkadziesiąt kilometrów nowych linii energetycznych. Kupiono również generatory. Większy dostęp do energii elektrycznej wpłynął nie tylko na poprawę warunków życia, lecz także na poziom bezpieczeństwa (dzięki oświetleniu znacząco spadła liczba napadów i kradzieży). Rozwój sektora energetycznego bezpośrednio wiązał się z tak ważną kwestią, jaką jest większy dostęp do czystej wody pitnej. Dzięki regularnym dostawom prądu udało się wybudować i uruchomić kilka oczyszczalni wody i stacji jej uzdatniania. Żołnierze CIMIC organizowali ponadto kursy, na których uczono, jak skutecznie uprawiać rolę. Dodatkowo zajmowano się dystrybucją nawozów sztucznych i narzę- Uwaga! Działania pomocowe 18 kurier weterana
dzi rolniczych. W Iraku niezwykle ważnym elementem pomocy było wsparcie instytucji zajmujących się ochroną dóbr kultury. Sfinansowano sformowanie, przeszkolenie i wyposażenie straży archeologicznej. Zadbano również o ochronę najbardziej zagrożonych stanowisk archeologicznych. Działania podejmowane przez żołnierzy CIMIC i cywilnych specjalistów pozwoliły na ustabilizowanie sytuacji w polskiej strefie odpowiedzialności. Wpisały się w ogólnokrajowy proces tworzenia nowych struktur państwowych. Należy podkreślić, że udzielano pomocy nie tylko na terenie Iraku. Do Polski trafiło kilkadziesiąt osób z tego kraju, którymi zajęli się nasi medycy. Dużym wsparciem dla wojska była działalność organizacji pozarządowych (Non Governmental Organization, NGO), zarówno tych działających w Iraku, jak i w Polsce. To dzięki ich zaangażowaniu, oraz wsparciu ze strony samorządów lokalnych, do Iraku trafiła między innymi znaczna ilość pomocy szkolnych, żywności, ubrań, leków, zabawek. Co ważne, zdecydowana większość funduszy, z których finansowano realizację projektów, pochodziła ze środków amerykańskich. Dopiero pod koniec misji, na skutek zmian w prawie krajowym, na działania pomocowe przeznaczono środki z polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Praca niemal od podstaw Działania pomocowe prowadzone w Afganistanie, choć w znacznym stopniu porównywalne z tymi w Iraku, mają jednak swoją odrębną specyfikę. Kraj ten jest przede wszystkim znacznie biedniejszy, o niższym poziomie rozwoju. Warunki życia są dużo gorsze, a potrzeby zdecydowanie większe. O ile w Iraku najwięcej uwagi skupiano na odbudowie infrastruktury zniszczonej w czasie działań zbrojnych, o tyle w Afganistanie wysiłki koncentrują się na tworzeniu jego mieszkańcom warunków do godnego życia. Podobnie jak w Iraku, w Afganistanie pomocą zajmują się żołnierze CIMIC oraz działający od połowy 2008 roku zespół specjalistów w ramach Zespołu Odbudowy Prowincji (Provincial Reconstruction Team, PRT). Tu jednak podział zadań jest znacznie wyraźniejszy. Ponadto głównym źródłem, z którego finansuje się projekty pomocowe, są środki, jakie na ten cel przekazuje polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Odbywa się to w ramach wieloletniego programu pomocy rozwojowej, w którym Afganistan jest ujęty jako kraj priorytetowy. Do podstawowych form działania CIMIC w Afganistanie należą organizowanie, dostarczanie i dystrybucja pomocy humanitarnej. Konwoje z żywnością, ubraniami, wodą pitną, lekami i narzędziami docierają regularnie do najodleglejszych zakątków prowincji Ghazni, w której stacjonują Polacy. Przy okazji takich wyjazdów organizowane są, podobnie jak w Iraku, MEDCAP-y. Pewną odmiennością są zaś VETCAP-y, czyli porady weterynaryjne, o które prosili sami Afgańczycy. Dla wielu z nich zwierzęta stanowią podstawowe źródło utrzymania i dlatego stan ich zdrowia jest niezmiernie ważny. Poza tym żołnierze CIMIC finansują i nadzorują budowę studni oraz lamp słonecznych, które poprawiają warunki codziennej egzystencji w wielu małych wioskach. Główny wysiłek, polegający na odbudowie infrastruktury i organizowaniu pomocy długofalowej, spoczywa na specjalistach z PRT. To oni, po konsultacjach z Afgańczykami i z ich wsparciem, przygotowują i nadzorują wykonanie konkretnych inwestycji. W swojej działalności skupiają się głównie na odbudowie i tworzeniu od podstaw infrastruktury drogowej, poprawie dostępu do energii elektrycznej, kurier weterana 19
60 lat misji opieki zdrowotnej i edukacji. Szczególnie ważny jest dostęp do wody pitnej, zwłaszcza że Afganistan ma bardzo niekorzystny bilans wodny. Przez blisko pięć lat działalności udało się zrealizować ponad 180 długofalowych projektów, między innymi chodzi o budowę oczyszczalni ścieków, stworzenie wysypiska śmieci, rozbudowę sieci energetycznej, położenie w stolicy prowincji kilkunastu kilometrów dróg asfaltowych. Ważną rolę odgrywają też projekty szkoleniowo-edukacyjne. Są wśród nich zarówno kursy zawodowe (nauka tkania dywanów, wytwarzania garnków, naprawy motocykli), jak i specjalistyczne (szkolenia dla pracowników wymiaru sprawiedliwości, kursy z zakresu praw człowieka i kobiet). Biorą w nich udział i mężczyźni, i kobiety, co jeszcze do niedawna w Afganistanie było niemożliwe. Poza tym wspierana jest drobna przedsiębiorczość, rozwijane są lokalne media. Udało się wyposażyć największy w prowincji, a jednocześnie jeden z nielicznych działających w kraju, szpital prowincjonalny, w którym wyremontowano między innymi oddział położniczy i dostarczono wyposażenie do sal operacyjnych. Odnowiono i wyposażono sierociniec działający w stolicy prowincji Ghazni. Do kilkudziesięciu szkół na terenie całej prowincji trafiły nowe meble, a także podręczniki i pomoce szkolne. Wspierane są jednak nie tylko szkoły, w których uczą się dzieci. Ponieważ analfabetyzm jest jednym z najpoważniejszych problemów Afganistanu, wiele kursów i szkoleń organizowanych dla dorosłych poza swoim zasadniczym programem, na przykład nauką zawodu, obejmuje też podstawy czytania, pisania czy matematyki. Wystarczy dobra wola Wsparciem działań Polskiego Kontyngentu Wojskowego są inicjatywy podejmowane przez polską ambasadę w Kabulu. Dzięki programowi tak zwanych małych grantów jej pracownicy organizują i finansują niewielkie projekty, zarówno edukacyjne, jak i zawodowe. Cennym wsparciem pozostaje pomoc płynąca do Afganistanu z Polski. Warto podkreślić, że prowadzone są liczne zbiórki darów organizowane przez organizacje pożytku publicznego i organy władzy samorządowej. Równie ważne są inicjatywy podejmowane na przykład w szkołach. Dzięki zaangażowaniu wielu osób do Afganistanu dotarło już kilkaset ton różnego rodzaju pomocy humanitarnej. W przeciwieństwie do misji irackiej, w działania pomocowe w Afganistanie i prowadzone w związku z misją afgańską zaangażowały się też resorty inne niż MON i MSZ. Swój wkład mają między innymi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (policjanci szkolą afgańskich funkcjonariuszy, a strażacy z Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie organizują w Polsce szkolenia dla swoich kolegów z Ghazni), Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwo Zdrowia; dzięki pomocy tego ostatniego oraz licznych NGO udało się przeprowadzić w Polsce leczenie kilkunastu mieszkańców prowincji Ghazni. 20 kurier weterana
60 lat misji Jacek zygmunt Matuszak W obliczu zagrożenia Służba na misji zagranicznej z jednej strony stanowi najlepszy sprawdzian umiejętności wojskowych, z drugiej jest próbą charakteru i predyspozycji psychofizycznych jej uczestników. D wa poważne wyzwania, przed jakimi stanęli w ostatnich latach polscy żołnierze, to misje w Iraku i Afganistanie. Obie prowadzone z dala od kraju, w warunkach odmiennych od tych, jakie panują w Polce zarówno jeśli chodzi o klimat, jak i kwestie kulturowe. Te różnice, oprócz zagrożenia życia spowodowanego działalnością przeciwnika, są znaczącym obciążeniem w codziennej służbie. Przyczajony wróg Podstawowe zagrożenie stanowią grupy rebelianckie. Ich członkowie mają przede wszystkim jeden cel: pozbawić życia możliwie dużą liczbę żołnierzy, bez względu na straty wśród cywilów. Organizują oni ataki na konwoje i patrole sił koalicji, ostrzały i zasadzki. Dużo groźniejsze, a jednocześnie przynoszące rebeliantom lepsze wyniki, były jednak i są skryte ataki z użyciem min pułapek. W Iraku stosowano głównie improwizowane urządzenia wybuchowe (Improvised Explosive Device, IED); podkładano je na drogach przemarszu wojsk koalicyjnych. W Afganistanie znacznie je udoskonalono. Rebelianci przeprowadzają też ataki samobójcze, na przykład wjeżdżają samochodami wypakowanymi materiałami wybuchowymi między pojazdy konwoju. Równie groźne są ładunki umieszczane w osi drogi oraz na jej poboczu, a detonowane zdalnie lub elektrycznie ze znacznej odległości. Często taki atak jest połączony z zasadzką. Po eksplozji miny pułapki uszkodzony pojazd, a nierzadko cały konwój, zostaje ostrzelany z broni maszynowej i granatników przeciwpancernych. 22 kurier weterana
Afganistan adam roik/combat camera dosz Zdarzają się także ataki na bazy, w których stacjonują żołnierze. Najczęściej dochodzi do nich nocą lub nad ranem. Są to ostrzały rakietowe przeprowadzane z wykorzystaniem zaimprowizowanych wyrzutni rakietowych. Do odpalenia rakiet używa się często przedmiotów codziennego użytku. Ciężko wówczas co prawda trafić w cel, ale każdorazowo ogłaszany alarm sprawia, że w atakowanej bazie trudno odpocząć. Odbija się to niekorzystnie na morale żołnierzy. Bardzo groźne są też ataki zamachowców samobójców, którzy próbują wedrzeć się na teren bazy pojazdami wypełnionymi materiałami wybuchowymi. W Iraku bazy, w których stacjonowali polscy żołnierze, zostały w ten sposób zaatakowane dwukrotnie. Pierwszy raz 26 grudnia 2003 roku w Karbali, kiedy to zamachowiec samobójca zdetonował materiały wybuchowe w wypełnionej nimi ciężarówce. Na szczęście nie zdołał sforsować wszystkich zabezpieczeń bazy. Mimo to w wyniku eksplozji śmierć poniosło sześciu żołnierzy bułgarskich, a wśród rannych byli też Polacy. Do drugiego takiego ataku doszło 18 lutego 2004 roku. Tym razem dwóch zamachowców samobójców zaatakowało bazę logistyczną w Al Hillah niedaleko kwatery głównej Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe. Pierwszy zamachowiec zdetonował pojazd już na podjeździe do bazy. Drugi usiłował wjechać do środka, ale został zastrzelony przez wartownika pełniącego służbę przy bramie. Wówczas w wyniku podwójnej eksplozji śmierć poniosło pięcioro Irakijczyków (w tym dzieci) mieszkających przy samej bazie. Rannych zostało 26 żołnierzy. Uciążliwa codzienność Inny rodzaj zagrożenia, na jaki narażeni są żołnierze, ma związek z uwarunkowaniami klimatyczno-geograficznymi. Misja w Iraku odbywała się w szczególnie trudnych warunkach. Wysokie temperatury stanowiły duże obciążenie dla organizmu człowieka. Z kolei działania w Afganistanie, z uwagi na ukształtowanie terenu, prowadzone są na znacznych wysokościach. Warto zaznaczyć, że główna baza, w której stacjonują polscy żołnierze, znajduje się na wysokości około 2,2 tysiąca metrów nad poziomem morza, co wymaga dość długiego okresu aklimatyzacji; niektóre mniejsze, w tym tymczasowe posterunki obserwacyjne i wysunięte bazy, znajdują się jeszcze wyżej. Trasy przejazdu i przemarszu patroli nierzadko wypadają na wysokości niemal 3 tysięcy metrów nad poziomem morza. Do tego dochodzą duże wahania temperatury, zwłaszcza między okre- kurier weterana 23
60 lat misji Uwaga! Cenna paczka sem zimowym, kiedy temperatura często przekracza nawet minus 30 stopni Celsjusza, a letnim, gdy oscyluje w granicach 40 stopni powyżej zera (a bywa, że przekracza 50 stopni Celsjusza). Poważne zagrożenia zdrowotne wiążą się z warunkami higienicznymi, jakie panują na misji. Z powodu zanieczyszczenia wody żołnierze piją zazwyczaj tylko tę butelkowaną. W czasie patroli, przy okazji kontaktów z lokalną ludnością, muszą jednak spożywać płyny i posiłki przygotowywane przez gospodarzy, bo tak nakazuje szacunek dla lokalnego zwyczaju i tradycji. Biorąc jednak pod uwagę inne niż w Polsce standardy higieny, jest to groźne dla ich zdrowia, wiąże się bowiem z realną możliwością zachorowania na typowe dla tamtych regionów choroby, takie jak cholera czy malaria. Zagrożeniem są również występujące w tamtym rejonie gryzonie, a także węże, żmije czy skorpiony. Ukąszenie każdego z nich może być groźne, a często nawet śmiertelne, dlatego tak ważne jest zachowanie ostrożności. Udział w misji zagranicznej jest zaszczytem i wyróżnieniem, ale stanowi też niesamowite obciążenie zarówno dla ciała, jak i ducha. Powstaje konieczność ciągłego obcowania z zagrożeniem, zarówno tym uświadomionym, jak i takim, o którego istnieniu na co dzień się nie Mentalne i psychiczne obciążenie związane z długotrwałą roz- Trudy rozłąki myśli. Z tą świadomością pozwala łąką często bywa problemem dużo istotniejszym niż obawy wynikające z możliwego zagrożenia ze strony rebeliantów. Dlatego tak się uporać wsparcie najbliższych, ale równie istotne jest wsparcie ze ważna jest możliwość regularnego kontaktu z rodziną. Dziś jest strony ludzi niezaangażowanych łatwiej niż jeszcze kilka lat temu, widać dużą poprawę w dostępie bezpośrednio w misję. Dlatego tak do środków łączności zapewniających kontakt z krajem. Do dyspozycji żołnierza poza telefonem są także łącza internetowe, róż- cenne są inicjatywy podejmowane na przykład w szkołach, polegające nego rodzaju komunikatory i portale społecznościowe. na wysyłaniu do żołnierzy kartek Ważną rolę w radzeniu sobie z rozłąką i ze stresem odgrywa pomoc psychologiczna. Objęci są nią nie tylko sami żołnierze za- okolicznościowych czy paczek. Te z pozoru drobne gesty pomagają równo przed misją, w jej trakcie, jak i po zakończeniu udziału znieść trudy misji wszystkim, niezależnie od zajmowanego stanowiska z terapeutami, istnieje też możliwość porozmawiania z osobami w niej lecz także ich rodziny i bliscy. Prowadzone są spotkania i rodzaju wykonywanych zadań. znajdującymi się w podobnej sytuacji. Zawsze mogą liczyć na wsparcie kogoś z jednostki, nawet kiedy muszą załatwić typowe codzienne sprawy. Wszystko to sprawia, że łatwiej jest uporać się z trudami misji i rozłąki. Zagrożenia dla zdrowia i życia żołnierzy wynikające bezpośrednio z udziału w misji, czy też mające z nią związek, często objawiają się już po jej zakończeniu. Wielu misjonarzy potrzebuje czasu, by ponownie zaaklimatyzować się w kraju, powrócić do rutynowych zajęć. Dla osób, które były uczestnikami, czy też świadkami traumatycznych zdarzeń, na przykład śmierci kolegi, często powrót do życia w kraju jest szczególnie trudny. To one najczęściej są narażone na wystąpienie PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego. Osobom, u których zdiagnozowano takie schorzenie, udzielana jest specjalistyczna pomoc lekarska. 24 kurier weterana
Anna Dąbrowska Dom na misji Baza na misji to nie hotel Sheraton, ale i tak dla żołnierzy jest miejscem, w którym można się wyspać, odpocząć i choć trochę zrelaksować. P ierwsza zmiana zawsze ma najtrudniej, mówią żołnierze. Na początku misji wojskowe bazy są dopiero budowane lub udoskonalane, brakuje więc w nich zwykle niektórych elementów zaplecza socjalnego. Najlepszym przykładem była misja EUFOR w Czadzie. Tam polscy logistycy wznosili bazę dla naszych żołnierzy od początku. Afrykańskie wyzwanie Wiosną 2008 roku Inżynieryjna Grupa Przygotowawcza rozpoczęła w Afryce prace nad budową North Star Camp. Ponad 60 żołnierzy inżynierów, logistyków, kucharzy, kierowców, łącznościowców i medyków mieszkało w tym czasie w namiotach; żywiono się wówczas suchymi racjami, a polowa kuchnia wydawała jeden ciepły posiłek dziennie. Grupa przygotowywała wówczas siedmiohektarowy teren pod naszą bazę. Oczyścili go, wykarczowali, wyrównali, utwardzili, usypali obwałowania, zorganizowali ochronę, ustawili wieże wartownicze i kontenery, pisał wtedy z Czadu major Krzysztof Plażuk, oficer prasowy I zmiany PKW. Dzięki temu kolejni polscy żołnierze, którzy przyjechali na misję, mogli zasiąść w stołówce do treściwych posiłków, korzystać z kontenerów sanitarnych. Powstały nawet kasyno polowe, siłownia i boisko do siatkówki. Dodatkowo polski kontyngent, jako jedyny w EUFOR, zakwaterowany był w klimatyzowanych kontenerach mieszkalnych. Własne miejsce To właśnie porządne miejsce do spania jest w bazie najważniejsze, stwierdza Tomasz Sanak, cywilny ratownik i asystent w Zakładzie Medycyny Pola Walki Wojskowego Instytutu Medycznego. Na pierwszej afgańskiej zmianie mieszkał w budowanej dopiero polsko-amerykańskiej bazie Szarana. Spaliśmy w 16 20-osobowych namiotach, na piętrowych łóżkach, wspomina. Na dłuższą metę mieszkanie razem z kilkunastoma osobami było męczące. kurier weterana 25
60 lat misji Ulubionym zajęciem żołnierzy jest krzątanie się koło tak zwanych złotych tarasów, czyli budek usytuowanych w centrum bazy, obsługiwanych przez lokalnych handlowców. Kiedy po kilku latach pojechał do Afganistanu na VI zmianę, zastał zupełnie inne warunki. Trafił do największej polskiej bazy Ghazni, siedziby dowództwa PKW. To tak naprawdę małe miasteczko, gdzie na powierzchni ponad 100 hektarów mieszka przeszło dwa tysiące ludzi, głównie żołnierzy polskich i amerykańskich, donosił z Afganistanu pod koniec 2011 roku nasz redakcyjny kolega Bogusław Politowski. Jest nawet kaplica, w której każdego dnia odprawiana jest msza święta. Żołnierze mieszkają tam po dziesięciu w amerykańskich drewnianych barakach, tak zwanych B-hutach. Ratownicy medyczni i lekarze mają szczególnie wygodnie, nasze kontenery są klimatyzowane, wydzielono w nich też kilkuosobowe boksy, opowiada Tomasz Sanak. Prąd wytwarzają pracujące całą dobę potężne agregaty. Przez te kilka lat zmieniła się też baza w Szaranie. Powstało w niej pełne zaplecze socjalne, a do tego potroiła swój obszar. W 2006 roku jej obwód liczył 11 kilometrów. Kiedy odwiedziłem ją w trakcie swojego trzeciego pobytu w Afganistanie na IX zmianie, było to już 30 kilometrów i nawet kursowały tamtędy autobusy, wylicza Tomasz Sanak. 26 kurier weterana
Toaleta w beczce Do obsługi tak dużych baz Amerykanie wynajmują cywilów. W Ghazni zajmuje się tym firma Fluor zatrudniająca Afgańczyków. To oni przygotowują posiłki, sprzątają teren, wywożą śmieci, dbają o czystość toalet i pryszniców. Mają z tym sporo pracy, bo w bazie jest 45 kontenerów sanitarnych, w których znajduje się 137 kabin prysznicowych i 129 ubikacji. Do tego co kilkadziesiąt metrów stoją przenośne toalety. Jest ich aż 70. Korzystało się z nich jednak w ostateczności, wspominają żołnierze. Przy 50 stopniach Celsjusza na zewnątrz w środku było chyba 70 stopni. Wszystkie toalety są regularnie myte, a nieczystości codziennie odbierają beczkowozy. Podobnie komfortowe warunki sanitarne, o co dbała cywilna firma, panowały w dużej bazie Delta w irackim Al-Kut, gdzie stacjonowała część Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe pod polskim dowództwem. Higiena osobista w tych warunkach klimatycznych jest niezwykle istotna, opowiada starszy szeregowy Maciej Kozłowski, służący w Iraku w 2006 roku. Tym bardziej cieszyło nas, że pod prysznicami nigdy nie brakowało ciepłej ani zimnej wody, choć do zbiorników musiała być ona dowożona cysternami. Do tego kabiny i toalety były myte i dezynfekowane kilka razy dziennie. Bardziej prymitywne warunki panowały na początku afgańskiej misji w bazie Szarana. Jak wspomina Tomasz Sanak, brakowało czasem wody i bywało, że myli się mineralną z butelek. Z kolei w małej bazie Kejkejsi żołnierską toaletę stanowiły beczki po ropie, które potem palono. Tak naprawdę najgorszy okazał się zarówno w Szaranie, jak i w bazie Giro, Kushamond wszechobecny pył. Już kwadrans po prysznicu człowiek był nim pokryty. Tym fajniej chodziło się potem po wysypanej kamyczkami bazie Ghazni, dodaje Tomasz Sanak. Obiad jak u mamy Ratownik nigdy nie narzekał za to na posiłki. Dla mnie niekwestionowanymi bohaterami misji są kucharze. To oni wpływają na psychikę żołnierzy. Po kilkunastu godzinach patrolu myśli się albo o rodzinie, albo o tym, co fajnego zje się po powrocie do bazy. Polscy kucharze, nawet w maleńkiej bazie Karabagh, starali się, aby obiady przypominały żołnierzom Polskę. Inaczej jest w dużych, wielonarodowych bazach. Tam króluje amerykańska stołówka DFAC (Dining Facility), jak opowiadają żołnierze, skrzyżowanie McDonalda, KFC i Pizzy Hut. W Al-Kut kuchnia wydawała cztery posiłki dziennie: śniadanie, lunch, obiadokolację i tak zwany midnight, czyli posiłek nocny. Jedzenie przygotowywała dla żołnierzy firma KBR. Menu było typowo amerykańskie: hamburgery, jajecznica z proszku, bekon, cola, steki, kukurydza, ryż z sosem curry, skrzydełka. Niczego za to nie brakowało, mogliśmy jeść sałatki, owoce, ciasta i lody, pić napoje, wylicza szeregowy Kozłowski. Podobne menu serwują wszystkie stołówki, którymi zarządzają Amerykanie, także DFAC w Ghazni prowadzona przez firmę Fluor. W tej bazie można zjeść również posiłek w prowadzonej przez Afgańczyków restauracji Aziz. Starają się gotować trochę na wzór polski; są placki ziemniaczane, kurczak, kotlety, mówią żołnierze. A w pobliskiej kawiarence można po obiedzie wypić prawdziwą kawę z ekspresu. Złote tarasy W bazie Ghazni ofert na spędzenie wolnego czasu którego jednak żołnierze nie mają zbyt wiele nie brakuje. Sporo jest propozycji aktywnego odpoczynku: duża i dobrze kurier weterana 27