ODKUPICIEL GRZESZNEGO CZŁOWIECZEŃSTWA Studium biblijne na temat ludzkiej natury Jezusa Chrystusa w ś wietle nauki o usprawiedliwieniu przez wiar ę. Autor: E.H. "Jack" Sequeira - urodzony w 1932 roku w Nairobi (Kenia). W 1963 r. ukończył studia na Newbold Collage, a następnie wydział teologiczny na Andrews Uniwersity. Przez 17 lat pracował jako misjonarz w Ugandzie, Kenii i Etiopii. Obecnie jest starszym pastorem w adwentystycznym zborze "Capital Memorial Church" w Waszyngtonie. Tłumaczenie: Sławomir Gromadzki WSTĘP Człowieczeństwo Jezusa Chrystusa było najistotniejszą częścią poselstwa głoszonego w 1888 r. Dzisiaj Kościół nasz rozpoznaje, że poselstwo to nie zostało w pełni zaakceptowane, w konsekwencji czego błogosławieństwa w postaci wylania Ducha Świętego w deszczu wieczornym i głośnego wołania trzeciego anioła zostały wycofane (RH, 27. 05. 1976). Jednak po stu latach "błąkania się po pustyni", łaskawy Bóg ponownie daje nam szansę przyjęcia tej chwalebnej prawdy, która swoim blaskiem rozjaśnić ma całą ziemię. Niestety, również dzisiaj, podobnie jak w przeszłości, szatan robi wszystko, aby skłonić nas do odrzucenia Prawdy, która jest w Chrystusie i w ten sposób stłumić moc Ewangelii.
Obecnie, wielu spośród nas, zamiast koncentrować się na poselstwie, którym Pan ubłogosławił swój Kościół w 1888 roku, akceptuje i upowszechnia jedynie popularne poselstwo Ewangelii w wydaniu protestanckim. Nie jest ono jednak tym samym, które było głoszone podczas pamiętnej konferencji w Minneapolis. Jedną z głównych różnic między protestanckim zrozumieniem Ewangelii, a nauką o usprawiedliwieniu przez wiarę z 1888 r. jest rozbieżność w zrozumieniu zagadnienia natury Jezusa Chrystusa. Wprawdzie, zarówno w jednym, jak i drugim przypadku istnieje zgodność, co do tego, że Wieczny Syn Boży dla naszego zbawienia stał się człowiekiem, to całkowitą rozbieżność poglądów obnaża odpowiedź na pytanie, czy człowieczeństwo, które stało się udziałem Syna Bożego było grzeszne, czy bezgrzeszne. Ewangelia w zrozumieniu protestanckim uczy, że przyjmując jedynie nasze fizyczne słabości Chrystus stał się uczestnikiem bezgrzesznej natury Adama sprzed upadku. Jest to popularny pogląd zarówno Kościoła rzymskokatolickiego, jak i kościołów protestanckich. Jednak poselstwo z 1888 roku wykazało, że Chrystus musiał przyjąć na siebie naszą grzeszną naturę, gdyż właśnie ta natura potrzebowała odkupienia. Pomimo jednak przyjęcia naszego upadłego człowieczeństwa Zbawiciel prowadził doskonale bezgrzeszne życie i na krzyżu człowieczeństwo to odkupił. Skoro powiedziano nam, że "natura Chrystusa jest dla nas wszystkim", zatem błędem jest twierdzić, że to czy Chrystus przyjął naturę Adama sprzed, czy po upadku, jest bez znaczenia. Wręcz przeciwnie, temat ten ma w kwestii zbawienia człowieka bezcenną wartość i należyte zrozumienie tego zagadnienia staje się dla wierzącego nieocenionym błogosławieństwem, pogłębiającym jego miłość do Pana i wdzięczność za niewyobrażalne poświęcenie i odwagę w walce o odkupienie grzesznej ludzkości. Ewangelia w typowym protestanckim zrozumieniu, sprowadza całe poselstwo o sprawiedliwości przez wiarę jedynie do usprawiedliwienia, które oznacza, że Chrystus odkupił rodzaj ludzki swoim życiem i śmiercią. Uświęcenie natomiast, chociaż uznawane za ważne, nie jest częścią Dobrej Nowiny, ale jedynie próbą osiągnięcia świętego życia przez wierzącego, który w dążeniu do tego celu wspomagany jest przez Ducha Świętego. Prawda przedstawiona w 1888 roku znacznie głębiej wyjaśnia to zagadnienie, pokazując że w życiu i śmierci Chrystusa upadła ludzka natura całkowicie została zbawiona od grzechu we wszystkich jego aspektach, a nie tylko od winy i kary za popełnione grzechy. Zatem, w świętej historii Zbawiciela, nie tylko usprawiedliwienie, ale i uświęcenie staje się przez wiarę naszym udziałem. W 1888 r. podkreślono, że w życiu i śmierci Chrystusa, zakorzenione w człowieku "prawo grzechu i śmierci" (egocentryzm) zostało zwyciężone i potępione. Ta wspaniała Dobra Nowina daje wszystkim wierzącym nadzieję zwycięskiego życia w grzesznym ciele jeszcze tu na ziemi (Obj. 3,21). Możliwe jest to jedynie poprzez Chrystusa żyjącego swoim świętym życiem w nas (Gal. 2,20). Tak więc, prawda przedstawiona w Minneapolis zaoferowała grzesznemu człowiekowi nie tylko pojednanie i zapewnienie nieba już teraz (pewność zbawienia), ale także całkowite zwycięstwo nad tyranią i mocą grzesznego ciała. Takie objawiające Bożą
miłość i zwycięskie życie w grzesznym ludzkim ciele, musi zostać zademonstrowane dzisiejszemu zdeprawowanemu światu, jeszcze przed nastaniem końca (Mat. 24:14). To właśnie z tego powodu, poselstwo z I888 roku zostało zidentyfikowane z poselstwem trójanielskim (Obj. 14), którego końcowym celem jest dokonanie żniwa ziemi (0bj. 14:15). Przedstawienie tej cudownej Prawdy ponad sto lat temu sprawiło, że już wtedy Pan obdarował swój lud szczególnym błogosławieństwem w postaci początku wylania Ducha Świętego w "późnym deszczu" i "głośnego wołania trzeciego anioła". Błogosławieństwa te jednak zostały cofnięte, ponieważ wówczas prawda ta nie została należycie doceniona. Tak więc, poselstwa z Minneapolis nie można do końca identyfikować z tradycyjną protestancką interpretacją Ewangelii, gdyż głównym celem jest tam jedynie usatysfakcjonowanie egocentrycznej potrzeby zbawienia. Po upadku, cały rodzaj ludzki nie tylko został potępiony w Adamie (Rzym. 5:12.18), ale sama natura człowieka dostała się w niewolę grzechu i została "zaprzedana grzechowi" (Rzym.7:14; 3,9; Jan.8:34; 2Piotr 2.19). W konsekwencji czego, od chwili upadku święte i bezgrzeszne życie bez Bożego dzieła odkupienia stało się dla grzesznego człowieka czymś niemożliwym (Gal. 2:16). Jednakże to, "czego Zakon nie mógł dokonać" z powodu upadłej natury ("grzesznego ciała"), "tego dokonał Bóg przez zesłanie Syna Swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech potępił grzech w ciele" (Rzym. 8:3). Przyjmując na swoją boską (bezgrzeszną) naturę naszą (grzeszną) naturę, Chrystus nie tylko zbawił całą ludzkość zgodnie z wymaganiami Prawa, ale przez swoje święte życie i swoją śmierć wyzwolił również upadły rodzaj ludzki z niewoli grzechu. Dokonał tego przez potępienie prawa grzechu w grzesznym ciele (Rzym. 8:2-3). Tak więc, właściwe i pełne zrozumienie Dobrej Nowiny prowadzi do wniosku, że Jezus Chrystus oferuje grzesznemu człowiekowi możliwość uzyskania przez wiarę, nie tylko legalnej sprawiedliwości, ale również pełnię uświęcenia, możliwość świętego życia w zepsutym świecie, a także uwielbienie (przemienienie) podczas swojego chwalebnego powrotu: "Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego - życie wieczne" (Rzym. 6:22 - BT). To właśnie ten temat był centralnym punktem nauki przedstawionej w Minneapolis. Jest to Ewangelia, którą Bóg przekazał nam po to, abyśmy zwiastowali ją "na świadectwo wszystkim narodom" zanim jeszcze Zbawiciel powróci, aby sądzić ziemię. NAUKA O WCIELENIU JEZUSA CHRYSTUSA W KOŚ CIELE ADWNTYSTÓW
Zanim przystąpimy do czysto biblijnej analizy doktryny o człowieczeństwie Chrystusa, warto pokrótce wspomnieć o tym, jak nauka ta kształtowała się w naszym kościele. Przez długi okres czasu dominowało w naszej społeczności dość jednomyślne przekonanie, że Jezus Chrystus na swoją boską naturę przyjął nasze grzeszne człowieczeństwo, i że pomimo tego żył świętym i bezgrzesznym życiem. Było tak aż do 27 maja 1976 roku, kiedy to w czasopiśmie Review and Herald grupa przywódców Kościoła ADS przedstawiła oświadczenie na temat sprawiedliwości przez wiarę. Artykuł ten zawierał również zaskakującą dla wielu wypowiedź dotyczącą człowieczeństwa Jezusa Chrystusa. Po wyjaśnieniu obydwu ścierających się wzajemnie poglądów, oświadczono tam, że obydwie teorie są właściwie możliwe do przyjęcia, co oznaczało, że nie jest odstępstwem, gdy ktoś uważa, iż Chrystus przyjął naturę Adama sprzed upadku i tak samo nie można potępiać tych, którzy nauczają, że człowieczeństwo, które przyjął Zbawiciel było grzesznym człowieczeństwem. W ten sposób, zarówno jedna, jak i druga teoria do dzisiaj akceptowane są w społeczności Adwentystów. Wcześniej jednak Kościół nasz nie zajmował takiego niezdecydowanego stanowiska w tej sprawie. Rzetelny przegląd naszej historii, szczególnie po 1888 roku dowodzi, że chociaż pozycja na ten temat nie była oficjalnie ustalona, to w lekcjach Szkoły Sobotniej i książkach publikowanych do 1950 roku uczono, że Chrystus na swoją bezgrzeszną, boską naturę przyjął naszą grzeszną naturę, dzięki czemu mógł stać się naszym Zbawicielem. Wszystko wskazuje na to, że ta radykalna zmiana stanowiska w kwestii człowieczeństwa Chrystusa była wynikiem kontaktów i dialogu z innymi protestanckimi teologami. Choć jedynie Bóg wie, co skłoniło wiodących teologów oraz przywódców naszego Kościoła do tej zaskakującej zmiany poglądu na temat ludzkiej natury Syna Bożego, to wiele wskazuje na to, że była to próba pozbycia się czegoś, co powodowało, iż Kościół nasz określano mianem sekty. Przyjęcie zaś stanowiska popularnego wówczas w innych protestanckich denominacjach miało sprawić, że zyskalibyśmy w ich oczach uznanie. Niestety, jak można było się spodziewać, smutną konsekwencją tej pochopnej decyzji jest to, że Kościół nasz zbiera dzisiaj żniwo w postaci nieugruntowanego stanowisko w kwestii ludzkiej natury Jezusa Chrystusa i raz po raz nękany jest nieporozumieniami oraz sporami dotyczącymi tego zagadnienia. Co więcej, problem ten, w co wierzę osobiście, będzie trwał nadal i stanie się jednym z głównych mierników miedzy prawdą, a fałszem w czasie przesiewu, będącego końcową próbą wiary. POGLĄDY WSPÓŁCZESNYCH TEOLOGÓW
Chociaż prawdą jest, że nadal wielu teologów twierdzi, iż Chrystus przyjął bezgrzeszną ludzką naturę, to jednak niemało jest i takich, których stanowisko odnośnie tego przedmiotu zgadza się z poglądem głoszonym w 1888 roku. Do grona tych teologów należą między innymi: Anders Nygren, Karl Barth, J.A.T. Robinson, T.P. Torrance, C.E.B. Cranfield, Nels S. Ferre, Harold Roberts, Lesslie Newbigin i wielu innych. Na przykład Anders Nygren, który był profesorem teologii systematycznej na Uniwersytecie Lund w Szwecji, w swoim bardzo popularnym komentarzu do Listu do Rzymian napisał: "Paweł stara się zapewnić nas, że kiedy Chrystus przyszedł na ten świat znalazł się w takim samym położeniu jak każdy z nas i podlegał tym samym niszczycielskim mocom, którymi zniewolony został człowiek. Chrystus będąc "w ciele" pokonał grzech w jego własnym królestwie, gdyż przyszedł On w postaci grzesznego ciała" (Commentary to Romans, 8:1-11). Fakt, że wielu znanych współczesnych teologów akceptuje obecnie pogląd, mówiący o tym, że Zbawiciel przyjął grzeszną ludzką naturę powoduje, że nikt z nas nie musi już dłużej obawiać się, że społeczność, do której należy będzie określana mianem "sekty" z powodu poglądów na temat wcielenia Syna Bożego. ZNACZENIE NAUKI O LUDZKIEJ NATURZE CHRYSTUSA Podstawą chrześcijańskiej wiary jest fakt, że Syn Boży stał się człowiekiem. To, jak wielkie znaczenie prawda ta odgrywa w planie zbawienia, E. White wyraziła w następujących słowach: "Człowieczeństwo Chrystusa jest dla nas wszystkim. Jest to złoty łańcuch wiążący nasze dusze z Chrystusem, a przez Niego z Bogiem. Temat ten ma być przedmiotem naszych studiów" (7 BC 904). Często słyszymy twierdzenie, że człowieczeństwo Syna Bożego to temat spowity tajemnicą i nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć tego zagadnienia, więc nie powinniśmy poświęcać mu zbyt dużo czasu. Prawda ta jednak "ma być przedmiotem naszych studiów" i nasze śmiertelne umysły mają dążyć do tego, aby uchwycić tę kluczową biblijną prawdę na tyle, na ile Duch Święty nam ją objawi, gdyż to czego Chrystus dokonał w ludzkim ciele "jest dla nas wszystkim". Kluczem do zrozumieniu prawdy o człowieczeństwie Jezusa Chrystusa jest uświadomienie sobie tego, że Słowo Boże jednoznacznie określa Chrystusa mianem "ostatniego Adama": "Tak też napisano: Pierwszy człowiek Adam stał się istotą żywą, ostatni Adam stał się duchem ożywiającym" (1 Kor. 15:45). Fakt, iż Biblia nazywa Chrystusa "ostatnim (drugim) Adamem" oznacza, że w Synu Bożym zjednoczona została cała ludzkość, i że stał się On przedstawicielem całego rodzaju ludzkiego, gdyż słowo "Adam" w języku hebrajskim oznacza "rodzaj ludzki".
Dzięki temu, Jezus Chrystus jako przedstawiciel ludzkości przez swoje życie i śmierć mógł dokonać legalnego odkupienia wszystkich ludzi (1Kor. 1:50; Efez. 1:3). Prawda ta stanowi sedno Dobrej Nowiny Ewangelii. Co więcej, identyfikując się z upadłą ludzkością Zbawiciel zademonstrował też, że zjednoczony i kontrolowany przez Ducha Świętego człowiek jest w stanie żyć w posłuszeństwie względem Bożego Prawa miłości, co z kolei jest nadzieją i celem życia chrześcijanina. Wcielenie Syna Bożego było konieczne, aby mógł On uzyskać prawo stania się drugim Adamem, gdyż pozwoliło Mu to na reprezentowanie upadłego rodzaju ludzkiego w dziele odkupienia. Drugoplanowym zaś celem wcielenia, a nie pierwszoplanowym - jak niektórzy twierdzą - było to, że Chrystus miał się stać przykładem wierzącego człowieka i zapewnieniem możliwości odnowienia w nim Bożego charakteru. Z listów Pawła jasno wynika, że Adam był "obrazem tego, który miał przyjść", czyli Chrystusa (Rzym. 3:14). A fundamentalna prawda Nowego Testamentu mówi, że "jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni" (1Kor. 15:22). Uzasadnienie tego twierdzenia znajduje się w Rzym. 3:12-21. Z tego powodu niektórzy spośród współczesnych teologów uważają tę część Listu do Rzymian za klucz do zrozumienia poselstwa Ewangelii, a nawet za najistotniejszy fragment w całym Piśmie Świętym. Zawarta tam wypowiedź apostoła Pawła daje nam do zrozumienia, że "jak przez upadek jednego człowieka przyszło potępienie na wszystkich ludzi, tak też przez dzieło usprawiedliwienia jednego przyszło dla wszystkich ludzi usprawiedliwienie" (Rzym. 5:18). Oznacza to, że tak jak naszym udziałem stały się konsekwencje grzechu Adama, tak też naszym udziałem jest to wszystko czego dokonał Chrystus, a to dlatego, że zarówno pierwszy Adam, jak i drugi Adam (Chrystus) reprezentowali całą ludzkość (hebr. Adam = rodzaj ludzki). Aby w pełni zrozumieć i docenić to, czego Bóg dokonał w Jezusie dla grzesznej ludzkości musimy najpierw zrozumieć naszą sytuację w Adamie. Uważnie śledząc treść Rzym. 5:12-2I zauważymy, że wszyscy muszą umrzeć, dlatego, że zgrzeszyli w Adamie. Cały rodzaj ludzki skupiony został w Adamie, dlatego też można powiedzieć, że grzech Adama dotknął każdego z nas. O tym, że byliśmy częścią Adama może świadczyć choćby zastanawiające wyrażenie zawarte w 1Moj. 2:7, mówiące o tym, że Bóg "tchnął w nozdrza jego (Adama) dech życia". Znamienne jest to, że w języku hebrajskim zwrot "dech życia" napisany został w liczbie mnogiej, co oznacza, że Bóg tchnął w nozdrza Adama wiele tchnień, albo inaczej, że skupił w nim cały rodzaj ludzki. Podobnie w Dz. Ap. 17:26 czytamy, że "z jednego (z Adama) uczynił Bóg wszystkie narody". Rasa ludzka jest zatem powieleniem życia Adama. Zanim jednak Adam zaczął powielać to zjednoczone w nim życie, niestety zgrzeszył. A skoro ten, w którym Bóg skupił cały rodzaj ludzki zgrzeszył, to jednocześnie smutną prawdą jest to, że w nim
zgrzeszył każdy z nas. Prawda ta została tak jasno wyrażona w 5 rozdz. Listu do Rzymian, że każdy kto próbuje ją podważyć odrzuca Słowo Boże. Każdy człowiek, każde nowonarodzone dziecko, już od chwili urodzenia rozpoczyna życie, które zgrzeszyło w Adamie, życie które już zostało potępione i skazane na śmierć. Dokładnie to miał na myśli Paweł, oświadczając w 1Kor. 13:22, że "w Adamie wszyscy umierają". Również E. White wyjaśnia, że "każdy człowiek otrzymuje od Adama nic innego tylko winę i karę śmierci" (6BC 1074). Właściwe zrozumienie i akceptacja tej fundamentalnej prawdy jest podstawą do zrozumienia sedna Ewangelii i tego w jaki sposób Bóg w Chrystusie uwalnia nas od grzechu w Adamie oraz wszystkich konsekwencji tego grzechu. Po przedstawieniu naszego godnego pożałowania położenia w Adamie (Rzym. 5: 12-14), Paweł dalej zmierza do wykazania, że Adam jest typem (obrazem), wskazującym na Chrystusa (Rzym. 5:14). Mówiąc jednak o Chrystusie jako o ostatnim (drugim) Adamie, Paweł z całą pewnością nie określił Chrystusa tym mianem po to, żeby dać nam do zrozumienia, iż przyjął On naturę Adama sprzed upadku, ale wyłącznie, dlatego, że podobnie jak pierwszy Adam, tak i Chrystus - jako drugi Adam - reprezentował wszystkich ludzi. Popularne wśród niektórych teologów twierdzenie, że Chrystus jest nazwany drugim Adamem, ponieważ przyjął naturę Adama sprzed upadku nie ma żadnego uzasadnienia w Piśmie Świętym. Mówiąc o Chrystusie jako o drugim Adamie, Paweł uzasadnia tylko to, że tak jak cały rodzaj ludzki zgrzeszył w Adamie i został potępiony, tak też cała ludzkość posłuszna była w Chrystusie i dlatego została usprawiedliwiona zgodnie z wymaganiami Prawa. W pierwszym Adamie wszyscy zgrzeszyli, bo każdy człowiek znajdował się w nim, a w Chrystusie wszyscy byli posłuszni, bo wszyscy byli w Nim, gdy żył swoim życiem i gdy umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Z tego powodu, tak jak nieposłuszeństwo i grzech Adama jest naszym udziałem, tak też doskonałe posłuszeństwo i druga śmierć Chrystusa (drugiego Adama) są również naszym udziałem (1Kor. 15:22). Prawda ta jest niepodważalną nauką Słowa Bożego i każdy, kto szczerze podchodzi do tego zagadnienia musi się z nią zgodzić. Ta kluczowa zasada grzechu w Adamie i sprawiedliwości w Chrystusie jest ściśle powiązana właśnie z człowieczeństwem naszego Zbawiciela. Jest tak, dlatego że Chrystus mógł stać się drugim Adamem (drugim rodzajem ludzkim), mógł reprezentować grzeszną ludzkość, a każdy z nas mógł znaleźć się w Nim tylko wówczas gdy przyjmiemy, że na swoją boską naturę wziął On nasze grzeszne człowieczeństwo. Człowieczeństwo Syna Bożego musiało być zjednoczonym w Nim człowieczeństwem upadłej rasy, bo tylko takie człowieczeństwo, a nie bezgrzeszne, wymagało odkupienia.
Gdyby Pan Jezus wziął na siebie naturę Adama sprzed upadku, wtedy w Nim mógłby znaleźć się wyłącznie bezgrzeszny Adam i tylko takiego człowieka mógłby On reprezentować w walce z grzechem. Syn Boży pokazałby wtedy jedynie, że wolny od upadłej natury Adam nie musiał zgrzeszyć. Gdyby Jezus Chrystus, jako drugi Adam, nie utożsamił się z naszym człowieczeństwem w jego upadłym stanie, wtedy nie mógłby nas reprezentować, a my - grzeszni ludzie, nie moglibyśmy powiedzieć, że byliśmy doskonale posłuszni w Chrystusie, oraz że w Nim nasz stary grzeszny, potępiony człowiek (upadła natura) został uśmiercony drugą śmiercią: "Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione" (Rzym. 6:6). Słowo Boże wyjaśnia jednak, że tak jak wszyscy zgrzeszyli w Adamie, tak Bóg sprawił, że wszyscy stali się posłuszni w Chrystusie. Było to możliwe tylko dzięki temu, że Bóg w cudowny sposób zjednoczył w Chrystusie świętą boską naturę z "ciałem grzechu". To właśnie ta Prawda stanowi Bożą tajemnicę zbawienia objawioną na kartach Nowego Testamentu. Tę najświętszą i najbardziej drogocenną biblijną prawdę, Ellen White wyraziła w następujących słowach: "Przez swoje posłuszeństwo w stosunku do wszystkich Bożych przykazań, Chrystus dokonał odkupienia człowieka. Nie uczynił tego przez wyjście z Siebie i wejście w kogoś innego, ale przez umieszczenie ludzkości w Sobie. Dzięki temu Chrystus dał ludzkości egzystencję z Siebie. Dzieło odkupienia polegało na tym, aby ludzkość znalazła się w Chrystusie i aby doprowadzić do zjednoczenia upadłej rasy z boskością. Chrystus wziął ludzką naturę, aby człowiek mógł stanowić z Nim jedno, tak jak On stanowi jedno z Ojcem, i żeby Bóg mógł miłować człowieka tak, jak miłuje swego jedynego Syna, i aby dzięki temu człowiek mógł stać się uczestnikiem boskiej natury i mieć w Nim pełnię" (1SM 250, 251). Biorąc pod uwagę tę prawdę Ewangelii, ludzka natura Chrystusa musiała być grzeszna, gdyż właśnie ta natura, a nie bezgrzeszna, wymagała odkupienia. Z chwilą kiedy odrzucamy tę prawdę i upieramy się przy tym, że Chrystus przyjął naturę Adama sprzed upadku, zrywamy więź i jedność Chrystusa z ludzkością, którą przyszedł zbawić. Czyniąc zaś tak nauczamy Ewangelii, która zasługuje na miano nieetycznej nauki, pomijającej wymagania niezmiennego Bożego Prawa, które nie od bezgrzesznej, ale grzesznej ludzkiej natury domaga się doskonałej sprawiedliwości i drugiej śmierci. Te dwa konieczne do zbawienia upadłego człowieka warunki (doskonała sprawiedliwość i śmierć), mogły zostać spełnione wyłącznie przez Zbawiciela, który utożsamił się z tym, co tego zbawienia potrzebowało. Jeśli twierdzimy inaczej wówczas może się okazać, że pogląd, który głosimy podważa Bożą sprawiedliwość i autorytet Jego Prawa. Jaka ludzkość poniosła w Chrystusie (na krzyżu) karę za grzechy, grzeszna czy bezgrzeszna? Jeśli twierdzimy, że grzeszna, wówczas nie tylko sprawiedliwe i słuszne żądania Prawa zostały spełnione na krzyżu, ale upadły człowiek przez wiarę może uczciwie zidentyfikować się ze śmiercią w Chrystusie, która uwolniła go od "przekleństwa prawa'', gdyż jak wyjaśnia Paweł: "Chrystus wykupił nas od przekleństwa
zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie" (Gal. 3:13). To samo miał na myśli ten sam autor mówiąc: "Co do zakonu, zabity zostałem przez prawo, abym mógł żyć dla Boga. Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus" (Gal. 2:19-20). Z drugiej jednak strony, jeśli twierdzimy, że na krzyżu śmierć poniosło bezgrzeszne człowieczeństwo, wówczas oskarżamy Boga o niesprawiedliwość, ponieważ On sam powiedział, że sprawiedliwy i niewinny nie może ponieść śmierci zamiast niesprawiedliwego i winnego (5Mojż. 24:16; Ezech. 18:20). Poza tym, pogląd taki powoduje, że niemożliwością jest dla upadłego człowieka zidentyfikowanie się ze śmiercią Chrystusa na krzyżu, a przecież właśnie tego wymaga od nas prawdziwa wiara: "Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania, wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany" (Rzym. 6:5-6). Ewangelia z czasów reformacji, która obecnie głoszona jest przez "ewangelicznych" Adwentystów, znalazła się w ogniu krytyki i nazwana została przez Kościół rzymskokatolicki oraz religię Islamu "prawną fikcją". Powodem tego jest to, że ci, którzy twierdzą, iż Chrystus przyjął bezgrzeszną naturę ludzką zmuszeni są też nauczać, że zmarł On na miejscu (zamiast) grzesznej ludzkości. Katolicy oraz wyznawcy Islamu twierdzą, i to nie bez racji, że żadne normalne świeckie prawo, a tym bardziej Boże, nie zezwala na to, aby sprawiedliwy był karany zamiast niesprawiedliwego i niewinny na miejscu winnego. To właśnie dlatego, zwolennicy poglądu o bezgrzesznym człowieczeństwie Chrystusa, nie są w stanie obronić prawnej pozycji Ewangelii, gdyż zmuszeni są też nauczać, że sprawiedliwy Syn Boży umierał zamiast niesprawiedliwych grzeszników. Jeśli jednak zaakceptujemy biblijną prawdę mówiącą o tym, że w Chrystusie zjednoczony został cały świat, i że reprezentować ten świat mógł On dzięki przyjęciu naszej upadłej natury, wówczas możemy powiedzieć, że niewinny i sprawiedliwy Zbawiciel umarł nie zamiast winnego i niesprawiedliwego grzesznika, ale jako on, a to czyni kolosalną różnicę i sprawia, że tak głoszona Ewangelia posiada legalną podstawę i już nie można określić jej mianem "prawnej fikcji". Słowo Boże jasno i wyraźnie naucza, że to nie sam Chrystus, ale także my w Nim (cała grzeszna ludzkość) ponieśliśmy śmierć: "Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany" (Rzym. 6:6); "...jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli" (2Kor. 5:14); "...wy umarliście... przez ciało Chrystusowe" (Rzym. 7:4); "Z Chrystusem jestem ukrzyżowany" (Gal. 2:20). Jedynie w taki sposób Bóg może usprawiedliwić nas i pozostać sprawiedliwym, czyli postępującym z nami zgodnie z wymaganiami swojego Prawa. Jeśli zaś twierdzimy, że Chrystus przyjął bezgrzeszną naturę, wtedy jednocześnie głosimy nieetyczną Ewangelię, która podważa Sprawiedliwość Boga. "Ewangeliczni" Adwentyści, którzy upierają się przy stanowisku, że Chrystus przyjął bezgrzeszną naturę Adama, na próżno starają się bronić Ewangelii od strony prawnej
(etycznej). Broniąc swego stanowiska, cytują oni tekst biblijny, który mówi, że Chrystus jest ponad prawem, i że ponieważ sprawował kontrolę nad swoim życiem miał prawo oddać je za grzesznych ludzi. Argumenty te nie mają jednak biblijnego uzasadnienia, bo jeśli przyjmiemy, że Chrystus mógł zbawić nas "naginając" prawo, bo jest "ponad nim", wówczas oświadczenie Pawła z Rzym. 3:26 wyjaśniające, że Bóg jest "sprawiedliwy usprawiedliwiając wierzącego" traci na znaczeniu, a prawo Boże nie może być dłużej objawieniem Jego sprawiedliwego charakteru, lecz jest tylko zbiorem zasad, nakazów i zakazów odnoszących się do stworzeń, a nie Stwórcy. W Biblii jednak czytamy, że "Bóg jest miłością" (1Jan 4:8), a "miłość (czyli Bóg) jest wypełnieniem prawa" (Rzym. 13:10), co świadczy o tym, że Bóg nazwany tu "miłością" również wypełnia swoje Prawo, zawsze postępując zgodnie z nim. W Rzym. 3:31 Paweł mówi, że Boży sposób zbawienia rodzaju ludzkiego przez wiarę w Chrystusa, w pełni utwierdza prawo. Ewangelia zaś, której podstawą jest przyjęcie przez Chrystusa bezgrzesznej ludzkiej natury nie może "utwierdzić prawa", ale wręcz przeciwnie podważa jego autorytet. Jeśli chodzi o drugi argument, to chociaż prawdą jest, że Chrystus sprawował kontrolę nad swoim boskim życiem i położył je dla swoich "owiec", to jednak musimy pamiętać, że tym co faktycznie zmarło drugą śmiercią na krzyżu nie mogło być Jego boskie życie, gdyż było nieśmiertelne, ale potępione z powodu przyjęcia upadłej natury ludzkie życie. Wieczne, boskie życie Syna Bożego połączone z naszym człowieczeństwem jest najbardziej drogocennym darem Bożym dla upadłej ludzkości (1Jan. 5:11). Obecnie wielu teologów nie zauważa prawdziwego znaczenia krzyża, ponieważ akceptują oni nie mającą uzasadnienia w Piśmie Świętym naukę, mówiącą o tym, że dusza ludzka jest nieśmiertelna i z tego powodu uważają oni, że ludzka natura Pana Jezusa nie mogła umrzeć drugą - wieczną śmiercią. Nowy Testament jednak, jasno uczy, że w Chrystusie na krzyżu grzeszna ludzka natura została uśmiercona i to raz na zawsze (2Kor. 5:14; Gal. 2:20; Kol. 2:20; 3:3; 1Piotr. 2:24). W ten sposób Chrystus zadośćuczynił wymaganiom prawa (Rzym. 6:7; 7:1.4.6). Poza tym, kierowany nieskończoną miłością Bóg dał nam wieczne życie swojego Syna, dzięki któremu my sami możemy znowu żyć (1Jan. 3:1). Jest to chwalebna prawda Ewangelii: "Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe" (2Kor. 5:17). Prawda ta może znaleźć swoje wypełnienie tylko wówczas, gdy człowieczeństwo Chrystusa zidentyfikujemy z naszą zjednoczoną w Nim grzeszną i potrzebującą odkupienia ludzkością. Celem odkupienia jest odwrócenie skutków upadku i pokonanie mocy grzechu oraz odkupienie "zaprzedanej grzechowi" upadłej natury. Było to możliwe tylko dzięki Zbawicielowi, który przyjął na siebie naturę upadłej ludzkości, która znalazła się w potrzebie zbawienia, bo to czego nie przyjął nie mogło zostać odkupione. Chrystus nie był jedynie człowiekiem żyjącym wśród ludźmi, ale w Nim skupiona została cała ludzkość. W ten sposób Jego doskonałe i święte czyny są faktycznie naszymi
czynami, Jego śmierć jest naszą śmiercią, Jego zmartwychwstanie naszym zmartwychwstaniem i Jego uwielbienie naszym uwielbieniem. CHRYSTUS JAKO PRZYKŁAD DLA WIERZĄCYCH Czy możliwe jest bezgrzeszne życie w grzesznym ciele? Pytanie to było jednym z przedmiotów, które omawiano podczas pamiętnej Konferencji w Minneapolis w 1888 roku. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj odpowiedź brzmi "Tak". Bezgrzeszne życie w grzesznym ciele jest nie tylko możliwe, ale musi być celem każdej wierzącej osoby. W Rzym. 7:14-24 Paweł wykazuje, że główną przeszkodą uniemożliwiającą nam bezgrzeszne życie jest "prawo grzechu", mieszkające w "ciele" (naturze) grzesznego człowieka. Grzech Adama nie tylko sprowadził potępienie na cały rodzaj ludzki, ale spowodował również zepsucie ludzkiej natury sprawiając, że wszyscy ludzie znaleźli się w niewoli grzechu (Jan. 8:32-34; Rzym. 3:9; 7:14). Jeśli więc Chrystus nie miał do czynienia z tym prawem grzechu w swoim "ciele", wówczas musimy uznać, że dokonane przez Niego zbawienie ludzkości nie miało pełnego wymiaru i w konsekwencji tego nie może też być przykładem dla tych, którzy w Niego wierzą. W ten sposób, bezgrzeszne życie wierzącego człowieka w grzesznym ciele, w tym doczesnym, pełnym pokus życiu, staje się czymś nierealnym. Pismo Święte jednak jasno oświadcza, że my też możemy odnieść zwycięstwo nad grzechem tak jak zwyciężył Chrystus: "Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej, jakom i ja zwyciężył i usiadłem z Ojcem moim na stolicy jego" (Obj. 3:21- BG). O tym, że Chrystus może być dla nas przykładem i może zwyciężyć w nas tak jak zwyciężył gdy sam żył w grzesznym ciele, świadczy też napomnienie, jakiego udzielił wierzącym ap. Paweł: "Niechże więc grzech nie panuje w śmiertelnym ciele waszym, abyście nie byli posłuszni pożądliwościom jego" (Rzym. 6:12). Również Piotr wyraża tą samą myśl słowami: "... wy też tą myślą uzbrojeni bądźcie, że ten, co cierpiał w ciele poprzestał grzechu" (1Piotr. 4:1-BG). Wszystko to ma dla nas ogromne znaczenie, ponieważ w świętej historii życia Jezusa Chrystusa ludzkość została wyzwolona spod prawa grzechu i śmierci (Rzym. 8:2). Obarczony naszą grzeszną naturą, z całą jej mocą grzechu zamieszkującą upadłe człowieczeństwo, Chrystus pokonał i potępił "prawo grzechu" przy pomocy "zakonu Ducha": "Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele" (Rzym. 8:2-3). Dzięki zwycięstwu nad zamieszkującym naszą upadłą naturę "prawem grzechu", Chrystus mógł stać się Odkupicielem świata i doskonałym przykładem dla wierzących.
Pan Jezus jednak, to nie tylko "teoria przykładu", jak mówią niektórzy teolodzy, ale żywy przekład dla wszystkich wierzących. Poważnym błędem i nie mającą uzasadnienia w Biblii herezją jest też twierdzenie, że zbawienie następuje na zasadzie naśladowania Chrystusa w Jego świętym życiu. Nauka taka czyni uświęcenie środkiem zbawiennym, przez co staje się formą legalizmu, będącego zaprzeczeniem zbawienia wyłącznie z łaski przez wiarę. Prawda Ewangelii mówi, że człowiek może być zbawiony tylko i wyłącznie przez wiarę w to, czego dokonał Jezus Chrystus. W Piśmie Świętym wszystkie elementy zbawienia, zarówno usprawiedliwienie jak i uświęcenie oraz uwielbienie mogą być grzesznemu człowiekowi wyłącznie udzielone na podstawie jego wiary w Zbawiciela. Tych bezcennych wartości nie możemy uzyskać przez jakiekolwiek własne wysiłki i starania, ani też w formie "substytutu". Sprawiedliwość, uświęcenie i uwielbienie stają się naszym udziałem tylko dzięki temu, że akceptujemy ten historyczny fakt, że kiedy Syn Boży żył doskonałym życiem tu na ziemi i pokonał "prawo grzechu" w grzesznym ciele, i gdy zaniósł to ciało na krzyż, to ponieważ był on "drugim Adamem" i w Nim Bóg umieścił każdego z nas, to dzięki temu Jego zwycięstwo jest przez wiarę naszym udziałem, nie zastępczo, ale faktycznie. Dlatego jedynym sposobem zbawienia człowieka teraz i w czasie sądu jest usprawiedliwienie przez wiarę w czyny i śmierć Jezusa Chrystusa. Usprawiedliwienie jednak (przypisana sprawiedliwość) nie jest końcem Bożego planu zbawienia, bo gdy Bóg usprawiedliwia wierzącego, to również i uświęca, co stanowi dowód i owoc usprawiedliwienia, a w końcu także i dokona przemienienia przy powtórnym przyjściu Zbawiciela, co z kolei stanowi urzeczywistnienie usprawiedliwienia. Nigdzie w całym Piśmie Świętym nie znajdziemy potwierdzenia teorii mówiącej o tym, że uświęcenie to "dobre uczynki" wierzącego, które pojawiają się w wyniku jego własnych wysiłków w kooperacji z Duchem Świętym. Jezus nie posłał Ducha Świętego, aby zamieszkał On w ciele wierzącego po to, aby dopomóc mu stać się dobrym, ale aby przeniósł sprawiedliwość Jezusa Chrystusa na wierzącego i w ten sposób uzdolnił go do prowadzenia świętego życia, oczywiście już nie po to, aby dać zbawienie, ale wykazać owoc usprawiedliwienia z wiary. Chociaż wiara jest zmaganiem i w grzesznym ciele zawsze wymaga wysiłku, to autentyczne uświęcenie jest pracą Ducha Bożego demonstrującego zbawienną moc Ewangelii w życiu usprawiedliwionego chrześcijanina. To czego tak desperacko potrzebuje świat, to nie ludzka dobroć, ale Chrystus objawiony w grzesznym ciele każdego wierzącego człowieka, czyli w Jego Kościele. Kościół Chrystusowy nie ma być światłościami, ale "światłością świata" (Mat. 5:14-16). Nie bez powodu, występujące tu słowo "światłość" napisane zostało w liczbie pojedynczej, gdyż odnosi się wyłącznie do sprawiedliwości i świętości Jezusa Chrystusa. To właśnie ta sprawiedliwość ma być odzwierciedlona w życiu każdego, kto ją akceptuje. Ma to również swoje odzwierciedlenie w biblijnej prawdzie, mówiącej o oczyszczeniu świątyni, co także zostało ujęte w 1888 roku.
Tak, więc prawdziwa Ewangelia, to nie "tania łaska", i choć udziela sprawiedliwości i zbawienia w formie niezasłużonego daru, to z drugiej strony nie pozwala pobłażać grzechowi i nie daje grzesznikowi żadnej możliwości, by mógł mieć jakąkolwiek wymówkę do trwania w grzechu. Ponieważ temat ten nie zawsze jest właściwie rozumiany oraz interpretowany, warto zaznaczyć, że wspomniane tu zwycięskie i bezgrzeszne życie nie może być mylone z bezgrzesznością, czy perfekcjonizmem. Bezgrzeszność natury nie stanie się rzeczywistością, do czasu powtórnego przyjścia Chrystusa, "kiedy to, co skażone, przyoblecze się w to, co nieskażone " (1Kor. 15:54). Bezgrzeszne życie oznacza odzwierciedlenie charakteru Chrystusa i święte życie w grzesznym ciele. Proces ten nie przynosi żadnej zmiany w kwestii natury wierzącego, która pozostaje grzeszna aż do śmierci wierzącego człowieka lub powrotu Chrystusa. Ponieważ sprawiedliwe życie wierzącego jest dziełem Boga w grzesznym ciele, dlatego Pismo Święte określa je mianem "tajemnicy pobożności": "Bo bezsprzecznie wielka jest tajemnica pobożności: Ten, który objawił się w ciele, Został usprawiedliwiony w duchu" (1Tym. 3:16). Tą "tajemnicą pobożności" pierwotnie było święte życie Chrystusa w grzesznym ciele i ta sama "tajemnica" może dokonać się również dzisiaj w grzesznym "ciele" każdego z nas, jeśli tylko pozwolimy Chrystusowi w tym ciele zamieszkać. Prawda ta ("tajemnica pobożności"), najpierw urzeczywistniła się w ziemskim życiu Syna Bożego, a przez wiarę w Niego staje się nadzieją i celem wierzącej osoby. Przyjęcie zbawienia jako Bożego daru uzyskanego przez wiarę w Chrystusa, powinno wywołać w sercu szczerze wierzącego człowieka głębokie pragnienie świętego życia. Nie może to być jednak życie "na własną rękę", ale ma to być święte życie Chrystusa w "ciele" tej wierzącej osoby. Zasada ta została przez apostoła Pawła wyrażona słowami: "Chrystus w was nadzieja chwały" (Kol. 1:27). "Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat ("pożądliwość ciała, pożądliwość oczu, i pychę życia" - 1 Jan. 2:16), a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza" (1Jan. 5:4). Jeśli Chrystus ma być autentycznym przykładem wierzącego na płaszczyźnie świętego życia, to niewątpliwie On sam musiał zmagać się z prawem grzechu (egocentryzmem) oraz "pożądliwością ciała, pożądliwością oczu, i pychą życia" i pokonać je w grzesznym ciele. Tego właśnie naucza Pismo Święte. Wykazawszy swoją całkowitą niezdolność do przezwyciężenia grzechu o własnych siłach, Paweł podsumowując swoją wypowiedź na temat bezsilności w walce z zamieszkującym go grzechem, zdesperowany woła: "Nędzny ja człowiek, któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?" (Rzym. 7:14-24). Pytania tego, nie pozostawia jednak bez odpowiedzi i natychmiast dodaje: "Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (w.25), co oznacza, że dla
każdego wierzącego zwycięstwo nad grzesznym ciałem jest możliwe przez Jezusa Chrystusa. Następnie, apostoł wyjaśnia, w jaki sposób Bóg w Chrystusie otworzył człowiekowi drogę do tego zwycięstwa. Paweł wykazuje, że w człowieczeństwie Chrystusa, które było naszym grzesznym człowieczeństwem, "Prawo grzechu i śmierci" zostało całkowicie pokonane i potępione: "Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele" (Rzym. 8:2-3). Godne uwagi jest to, że słowo "uwolnił" (w.2) w języku greckim wyrażone zostało w zaprzeszłym czasie "aoryst", co bez najmniejszych wątpliwości oznacza, że to "prawo grzechu i śmierci", które w Rzym. 7 stanowiło kamień obrazy dla świętego życia, zostało w rzeczywistości już pokonane w człowieczeństwie Jezusa Chrystusa. Zwycięstwo to możliwe było przez "zakon Ducha, który daje życie". Pokonać "zakon grzechu" mógł Pan Jezus wyłącznie w grzesznym ciele, przyjmując naszą upadłą naturę. Jeśli tego faktu nie uznamy, to wtedy powyższe stwierdzenie Pawła, mówiące o tym, że Bóg w Chrystusie "potępił grzech w ciele" jest niewytłumaczalne, bezpodstawne i pozbawione sensu. Jeśli jednak uznamy, że człowieczeństwo Chrystusa było takie jak nasze, to nie tylko oświadczenie Pawła staje się dla nas jasne i zrozumiałe, ale napawa radością i wdzięcznością oraz daje niezachwianą nadzieję na to, że prawdziwe uświęcone życie stanie się również naszym udziałem, jeśli tylko tak jak Chrystus, będziemy "postępować według Ducha": "Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy, cielesnej" (Gal. 5:16). Aby należycie zrozumieć to zagadnienie, musimy też uwzględnić to, że Biblia mówi o świętym życiu na dwóch płaszczyznach; mentalnej i praktycznej. Chrystus jako człowiek żył bezgrzesznym życiem na obu tych płaszczyznach, wykazując w ten sposób, że jeśli człowiek, pomimo posiadania upadłej natury, całkowicie podda swoją wolę Bogu, tak jak to uczynił Chrystus, wówczas jest w stanie pokonać grzech: "Wtedy rzekł Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec nauczył" (Jan. 8:28); "Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje" (Jan. 14:10). Bezgrzeszne życie w grzesznym ciele możliwe jest jednak tylko wówczas, kiedy posiadamy "umysł Chrystusa". Dążymy do świętego życia na płaszczyźnie praktycznej, ale tak naprawdę, jest to możliwe tylko wówczas, gdy odrzucamy grzech w naszym umyśle. Według Słowa Bożego, każdy nowonarodzony naśladowca Chrystusa, który szczerze uwierzył, otrzymuje od Ducha Świętego wszystko, co potrzebne, by móc odeprzeć pokusę już w swoim umyśle. Jest tak ponieważ wiara nowotestamentowa nie jest jedynie teorią, ale "mocą Boża", i dlatego Bóg oczekuje wypływającego z serca posłuszeństwa
względem tej Prawdy, która jest w Chrystusie: "Biegliście dobrze; któż wam przeszkodził być posłusznymi prawdzie?" (Gal. 5:7); "A osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego" (Hebr. 5:9). To samo zagadnienie jest też przedmiotem rozważań Pawła w 6 rozdziale Listu do Rzymian. Najpierw autor stara się wykazać tam, że każdy wierzący i ochrzczony człowiek powinien uważać się za umarłego dla grzechu, a żyjącego dla Boga: "Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rzym. 6:11). Profesor Godat komentuje ten fragment w taki sposób: "Wierzący nie zostaje uwalniany od grzechu stopniowo, ale w Chrystusie przełamuje on grzech raz na zawsze. Przez zdecydowały akt woli umieszczony on zostaje w sferze doskonałej świętości, a to stopniowe odnawianie osobistego życia również przebiega w tej sferze". W drugiej części 6 rozdziału Listu do Rzymian, Paweł kontynuuje ten temat oświadczając wręcz, że grzeszenie musi być czymś nie do pomyślenia w umyśle nawróconej osoby: "Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie. Niechże więc nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym, abyście nie byli posłuszni pożądliwościom jego, I nie oddawajcie członków swoich grzechowi na oręż nieprawości, ale oddawajcie siebie Bogu jako ożywionych z martwych, a członki swoje Bogu na oręż sprawiedliwości. Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską. Cóż tedy? Czy mamy grzeszyć, dlatego że nie jesteśmy pod zakonem, lecz pod łaską? Przenigdy!.. A uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości" (Rzym. 6:11-15,18). Wierzący, który został uwolniony w Chrystusie od grzechu, zostaje na drodze dobrowolnego wyboru własnego serca niewolnikiem Boga - autora sprawiedliwości. To z kolei prowadzi do tego, że umarła dla grzechu i dobrowolnie oddająca się w niewolę Bogu, prawdziwie nawrócona osoba, nie może już dłużej pobłażać grzechowi. Serce takiej osoby wypełnione jest nienawiścią do grzechu. Tak więc, wolność od zniewalającej mocy i dominacji grzechu jest natychmiastowym przywilejem każdego, kto przez wiarę akceptuje ten Boży dar zbawiennej łaski, ponieważ jest to część Dobrej Nowiny oferowanej przez Chrystusa. Nie znaczy to jednak, że od chwili nawrócenia wierzący rozpoczął bezgrzeszne życie na płaszczyźnie praktycznej. Wręcz przeciwnie wielokrotnie może on "płakać u stóp Jezusa z powodu swoich niedoskonałości" (Dr.doChr.71). Grzechy te jednak są kompletnym przeciwieństwem woli nawróconego umysłu (Rzym. 7:15), i dlatego człowiek ten może szczerze powiedzieć: "A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie" (Rzym. 7:20). To grzech jest prawdziwym winowajcą. Faktu tego jednak wierzący nigdy nie może wykorzystać po to, aby pobłażać grzechowi i usprawiedliwiać swoje niedoskonałości: "Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?" (Rzym. 6:1-2).
Czy to oznacza, że bezgrzeszne życie w grzesznym ciele jest po tej stronie wieczności czymś nierealnym? Stanowcza odpowiedź Pisma Świętego brzmi "nie"! Zwycięskie jednak i bezgrzeszne życie na płaszczyźnie praktycznej możliwe jest tylko wówczas, gdy poprzedzone jest bezgrzesznym życiem na płaszczyźnie umysłowej. To z kolei, może być osiągnięte tylko wtedy, gdy wierzący pozwoli, aby całkowitą kontrolę nad jego umysłem przejął Duch Święty. Dopiero wówczas, osoba taka może powiedzieć: "Umysłem służę zakonowi Bożemu" (Rzym. 7:25). Autentyczna sprawiedliwość z wiary pozwala nam na pełne zidentyfikowanie naszego życia ze świętą historią życia Chrystusa. Gdy lud Boży zrozumie to i uwierzy, wówczas otwiera Bogu drogę do przejęcia inicjatywy i zademonstrowania światu mocy Ewangelii, a wówczas to, czego nie udało się Pawłowi i nam uzyskać własnymi siłami (Rzym. 7:24), staje się możliwe przez moc mieszkającego w grzesznym ciele Ducha Świętego: "A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych mieszka w was, tedy ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha Swego, który mieszka w was" (Rzym. 8:11); "A Pan jest Duchem, gdzie zaś Duch Pański, tam wolność. My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni na Jego podobieństwo, z jednego stopnia chwały w drugi, jak to sprawia Duch Boży" (2Kor. 3:17-18 - przekł. ang. RSV). Musimy pamiętać o tym, że obiecana moc która spłynie na Kościół Boży w następstwie wylania Ducha Świętego, będzie miała miejsce dopiero wtedy, gdy nastąpi oczyszczenie "świątyni Ducha Świętego", a to możliwe jest wyłącznie przez zaakceptowanie czystej Ewangelii o usprawiedliwieniu z wiary. W tych ostatecznych dniach Duch Święty przygotowuje lud, który dzięki łasce Chrystusa osiągnie taki poziom chrześcijaństwa, który pozwoli na powtórzenie zwycięstwa nad mocą grzechu, jakie odniósł Chrystus, pokonując "zakon grzechu" w "grzesznym ciele". W liście do Efezjan czytamy, że jesteśmy usprawiedliwieni wyłącznie "z łaski przez wiarę", a nie z uczynków (Efez. 2:8-9). A już w następnym - dziesiątym wierszu, odkrywamy, że Bóg nie poprzestaje jedynie na usprawiedliwieniu nas i obdarowaniu zbawieniem, ale czytamy, że stworzył nas na nowo w Chrystusie do dobrych uczynków: "Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili" (Efez. 2:8-10). Podobne słowa możemy znaleźć w liście do Tytusa: "Który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach" (Tyt. 2:14). Pamiętając o tej lekceważonej niejednokrotnie przez chrześcijan prawdzie Ewangelii, dążmy do tego, aby przez wiarę osiągnąć "odnowiony umysł", taki, który był udziałem żyjącego w ciele Chrystusa: "A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe" (Rzym. 12:2); "Tego tedy bądźcie o sobie rozumienia (org. "umysłu"), które było w Chrystusie Jezusie" (Filip. 2:5).
Nasz "odnowiony umysł" powinien teraz dążyć do całkowitego poddania się Chrystusowi i wyzbycia się egoizmu: "Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie" (Łuk. 9:23). Tylko nasze całkowite poddanie się Bogu, pozwoli Mu na przejęcie inicjatywy i oświecenie ziemi chwałą Swojej miłości, którą ma objawić światu lud Boży, tak jak kiedyś objawił ją Chrystus. Dopóki zapieramy się prawdziwego człowieczeństwa Zbawiciela, nigdy nie będziemy też w stanie zrozumieć znaczenia służby sprawowanej przez naszego Najwyższego Kapłana w niebieskiej świątyni. A dzieło to ma przecież wywrzeć na naśladowcach Chrystusa zdecydowany wpływ (W.B. ang. 488). Tak jak niemożliwością jest uzyskanie przebaczenia grzechów bez przyjęcia wymazującego na krzyżu ciężar naszych grzechów Chrystusa, tak niemożliwością jest odniesienie zwycięstwa nad grzechem, dopóki nie zobaczymy w Słowie Bożym obrazu Chrystusa, potępiającego grzech w naszym grzesznym ciele. Chrystus pragnie dzisiaj żyć w nas tym samym życiem, jakie prowadził w ciele dwa tysiące lat temu i z utęsknieniem czeka na chwilę, kiedy pozwolimy Mu odnowić w nas Jego charakter (COL 69). Jak długo jeszcze każemy Mu czekać? WĄTPLIWE KONTRARGUMENTY Ci, którzy wierzą, że Chrystus podczas swego wcielenia przyjął bezgrzeszną ludzką naturę, argumentują to szczerym dążeniem do zachowania doskonałej bezgrzeszności naszego Zbawiciela. Ich główny argument sprowadza się do tego, że gdyby - jak twierdzą - Chrystus przyjął naszą grzeszną naturę, zostałby skażony grzechem i dlatego nie mógłby być Nieskazitelnym Barankiem Bożym, ale stałby się takim jak my i potrzebującym odkupienia grzesznikiem. Zarzut ten związany jest z katolicką doktryną o grzechu pierworodnym, która naucza, że z powodu upadku Adama, grzeszna ludzka natura stała się grzechem, i z tego powodu, gdyby Chrystus przyjął tę grzeszną naturę, automatycznie stałby się grzesznikiem, tak jak każdy człowiek staje się grzesznikiem od chwili urodzenia. Niektórzy twierdzą też, że gdyby Chrystus przyjął naszą grzeszną naturę, to Jego posłuszeństwo zostałoby skażone z powodu "zepsutego kanału" przez który to posłuszeństwo zostało spełnione. Zwrot "zepsuty kanał" (ang.- "corrupt channel") biorą oni z błędnego odczytania fragmentu z 1 tomu SM, s. 344. Chociaż prawdą jest, że według Pawła nasza upadła natura jest "ciałem grzechu" i zamieszkiwana jest przez "prawo grzechu i śmierci" (Rzym. 7:18), to ten problem grzechu pierworodnego nie ma zastosowania w przypadku Chrystusa. Jest tak ze względu na jedyne w swoim rodzaju ucieleśnienie naszego Zbawiciela.
Przy wcieleniu, boskość Chrystusa została tajemniczo zjednoczona z naszym człowieczeństwem. Dlatego zawsze należy pamiętać o tym, że dzięki temu Chrystus był jednocześnie Bogiem i człowiekiem. On nie miał jedynie ludzkiej natury, ale na swoją boską świętą naturę przyjął nasze grzeszne człowieczeństwo, co sprawiło, że w przeciwieństwie do nas nie doznał skażenia, na takiej samej zasadzie, jak nie stał się nieczystym, gdy dotykał trędowatych. Mówiąc o tym należy jednak pamiętać, aby zachować różnicę pomiędzy obiema zjednoczonymi w Chrystusie naturami, tym bardziej, że wielka XVI-wieczna reformacja nie zdołała tego dostrzec. Inkarnacja Syna Bożego polegała na tym, że na swoją bezgrzeszną, boską naturę przyjął naszą grzeszną naturę. Z tego powodu zawsze, kiedy Biblia mówi o człowieczeństwie Chrystusa, używa słowa "uczyniony". On był: "uczyniony ciałem" (Jan. 1:14); "uczyniony grzechem" (2Kor. 5:21); "Uczyniony z niewiasty" (Gal. 4:4); "Uczyniony przekleństwem" (Gal. 3:13); "Uczyniony z nasienia Dawida" (Rzym. 1:3). To słowo "uczyniony" oznacza, że Chrystus stał się tym, kim wcześniej nie był. Stąd, chociaż faktycznie przyjął naszą grzeszną, znajdującą się pod przekleństwem prawa i skazaną na śmierć naturę, to jednak nie uczyniło Go to istotą grzeszną, a Jego ofiary skażoną, a to dlatego, że ta ludzka natura nie została przyjęta przez Niego na naturalnych prawach. Chrystus "założył" ją na Siebie, został nią obarczony, podobnie jak obarczony został naszymi grzechami, aby nas odkupić. To właśnie z tego powodu w 3 wierszu 8 rozdziału Listu do Rzymian, ap. Paweł pisząc o wcieleniu Chrystusa bardzo ostrożnie używa słowa "podobieństwo" lub "w postaci": "Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele" (Rzym. 8:3). Chociaż Biblia z jednej strony identyfikuje Chrystusa z naszą grzeszną sytuacją (Hebr. 2:14-18), to z drugiej strony oczywistym jest, że Zbawiciel nie mógł być w zupełności takim samym człowiekiem jak my, dlatego że w przeciwieństwie do nas, nigdy nie uległ pokusie. To, że Chrystus stał się uczestnikiem naszej grzesznej natury nie oznacza, że stał się grzesznikiem, tak samo jak każdy nowonarodzony wierzący, stając się uczestnikiem bezgrzesznej boskiej natury, nie staje się automatycznie kimś bezgrzesznym (1Piotr. 1:4). Jest tak ponieważ przyjęta przez Chrystusa upadła natura ludzka i otrzymana przez wierzącego człowieka boska natura nie są dla nich czymś naturalnym i wrodzonym, ale zostają przyjęte jako coś, co wcześniej nie było ich udziałem. Tak więc, śmiało możemy powiedzieć, że pomimo utożsamienia się z naszym upadłym człowieczeństwem, Pan Jezus pozostał nieskazitelnym Barankiem Bożym, dzięki temu, że w Nim upadłe człowieczeństwo zetknęło się z boską naturą oraz dlatego, że nigdy nie uległ pokusie.