- Nieprawidłowości mogą okazać się nieporównanie większe i dotyczyć nie tylko warstwy sprawozdawczej ekspertyzy, ale również wnioskowej, a więc mechanizmu i przyczyn powstania skutku śmiertelnego. - Z mec. Rafałem Rogalskim, pełnomocnikiem części rodzin smoleńskich, rozmawia Anna Ambroziak. Napytał Pan sobie biedy ocenami pracy gen. Krzysztofa Parulskiego. W radzie adwokackiej leży jego wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Pana. - Skarga dotyczy wszelkich wypowiedzi, które przypisuje mi pan generał Parulski, a które miały dotyczyć jego osoby. Najogólniej mówiąc - zarzucania mu przeze mnie niedopełnienia obowiązków w ramach śledztwa smoleńskiego. Podstawowym argumentem byłego naczelnego prokuratora wojskowego jest to, że oczywiście dopełnił wszelkich obowiązków oraz to, że pełnił funkcję właśnie naczelnego prokuratora wojskowego, a nie referenta postępowania, który odpowiada za wszelkie ewentualne zaniedbania. Parulski twierdzi, że to pretensje do ppłk. Karola Kopczyka. - Szuka w ten sposób kozła ofiarnego. I całą odpowiedzialnością obarcza prokuratora referenta. Najprawdopodobniej wyjaśnienie tej sytuacji, wypieranie się przez pana Parulskiego swoich zaniedbań będzie możliwe na komisji śledczej. Oczywiście zgadzam się - z punktu widzenia prawnego - że to pan prokurator Parulski pełnił funkcję naczelnego prokuratora wojskowego i nie był referentem tego postępowania. Ale to on wykonywał bardzo konkretne czynności faktyczne oraz procesowe, zwłaszcza w pierwszych dniach śledztwa. Mam na myśli m.in. uczestniczenie przy sekcji ciała prezydenta Kaczyńskiego. Generał Parulski był obecny 10 kwietnia w Smoleńsku, powinien podjąć wszelkie rozmowy, które byłyby ukierunkowane po pierwsze na to, by polscy prokuratorzy uczestniczyli we wszystkich sekcjach zwłok, po drugie - by uczestniczyli w tych czynnościach także polscy lekarze, którzy przybyli do Moskwy. Stąd możemy powiedzieć, że mamy tu do czynienia z zaniedbaniem ze strony naczelnego prokuratora wojskowego. Ale Parulski tłumaczy, że zdarzenie miało miejsce na terenie Federacji Rosyjskiej, stąd niemożność uczestnictwa w sekcjach polskich śledczych. 1 / 5
- W takim razie, na jakich zasadach uczestniczył on w sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku? A skoro udało się przeforsować jego udział w tej czynności, to tym bardziej można było przeforsować udział polskich prokuratorów i lekarzy w sekcjach innych ciał. I na jakich zasadach polscy prokuratorzy uczestniczyli w przesłuchaniach świadków? Generał twierdzi, że epatuje Pan opinię publiczną nieuprawnionymi ocenami. - Nie zgadzam się z tą argumentacją. Mam nieodparte wrażenie, że najlepszą formą samoobrony, którą zastosował pan generał Parulski, jest atak. Zwłaszcza w kontekście wykonanych, wykonywanych i planowanych, być może masowych ekshumacji i sekcji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Pan prokurator doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ktoś odpowiada za wszelkie zaniedbania, jakie miały miejsce. Czuje, że pali mu się grunt pod nogami. Mam nie tyle wrażenie, ile pewność, że pan Parulski zapomina też o mojej roli w tym postępowaniu. Jako pełnomocnik rodzin ofiar mam obowiązek reagowania w momencie, gdy z punktu widzenia procesowego postępowanie nie przebiega w sposób właściwy. Odpowie Pan na te zarzuty? - Oczywiście, wyjaśnię sytuację przed rzecznikiem rady, jest to moim obowiązkiem jako adwokata. Natomiast nie zamierzam wchodzić w szczegóły, bo w przeciwieństwie do pana gen. Parulskiego mój czas jest ograniczony. Jego elaborat skierowany do rady adwokackiej liczy 10 stron. Doszło do kolejnych ekshumacji, niestety nie bez problemów. - Ekshumacje ciał, które już zostały przeprowadzone, i te, które zostaną jeszcze wykonane, to wyraz słabości państwa polskiego. Jest to niestety procesowa konsekwencja niedopełniania obowiązków przez funkcjonariuszy państwa polskiego. Myślę tu przede wszystkim o stronie rządowej, jak również o pewnych funkcjonariuszach publicznych z ramienia prokuratury wojskowej. Przede wszystkim chodzi o osobę byłego szefa NPW. Nie sprawował on tylko i wyłącznie funkcji nadzorczej w ramach śledztwa smoleńskiego, zwłaszcza w jego początkowej fazie. To właśnie gen. Parulski był 10 kwietnia na terenie Federacji Rosyjskiej, stąd też to do jego bezpośrednich obowiązków jako naczelnego prokuratora wojskowego niewątpliwie należało dopełnienie należytego biegu wszelkich czynności procesowych, w tym sekcji zwłok 2 / 5
ofiar katastrofy. Dlatego uważam, że główna odpowiedzialność spoczywa tu na braku kreatywności ze strony prokuratora Parulskiego, który był na miejscu zdarzenia, mógł zarządzić kierowanie pracą obecnych na miejscu prokuratorów. Mógł zarządzić przylot większej liczby prokuratorów z Polski. Takie rzeczy jak sekcje można przecież przewidzieć. Tymczasem nie zrobił nic w tym kierunku, aby polscy prokuratorzy uczestniczyli przy sekcjach. Tak samo jeśli chodzi o przeprowadzenie sekcji ciał w kraju - trzeba było otworzyć trumny po ich przyjeździe do kraju i tu przeprowadzić kolejne sekcje w sytuacji, gdy żaden polski prokurator nie uczestniczył w tych czynnościach w Moskwie ani też żaden polski lekarz, choć ci ostatni przylecieli do Moskwy już 11 kwietnia 2010 roku. Rosjanie nie dopuścili polskich lekarzy do autopsji, stwierdzając, że zostały już przeprowadzone. Mam uzasadnione wątpliwości, czy rzeczywiście tak było. Teraz już wiemy, że zapewnienia ówczesnej minister Ewy Kopacz o rzekomej obecności polskich lekarzy podczas sekcji okazały się kłamstwem. Konkluzja jest oczywista: na terenie Federacji Rosyjskiej - poza przypadkiem pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego - w żadnej innej sekcji, która miałaby być tam wykonywana, nie uczestniczył nikt z polskich prokuratorów. Ani żaden lekarz z zakresu medycyny sądowej. Tym zastrzeżeniom można nadać ramy konkretnych paragrafów w postępowaniu karnym? - Przy całokształcie zaniedbań można bardzo poważnie rozważać wszczęcie postępowania karnego. Prokuratura powinna to uczynić z urzędu. W mojej opinii również po stronie rządowej brakowało współdziałania z prokuraturą i pomocy dla niej. Mam tu na myśli przede wszystkim nieudolne załatwienie trybu administracyjnego badania zdarzenia lotniczego, brak konkretnych działań ze strony polskiego rządu zmierzających do utworzenia wspólnego zespołu śledczego. To, co wyszło przy okazji ekshumacji ciała z grobu śp. Anny Walentynowicz, to sytuacja wręcz niebywała. To ogromna tragedia nie tylko dla rodziny. Jest to również tragedia dla rodzin, w których do tych ekshumacji jeszcze dojdzie. Spodziewa się Pan otwierania trumien na masową skalę? - Z procesowego punktu widzenia - moim zdaniem - coraz bardziej prawdopodobne jest, że może dojść do masowych ekshumacji oraz sekcji zwłok - oczywiście z wyłączeniem tych ciał, które zostały skremowane. Prokurator Andrzej Seremet uznał, że ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy nie są potrzebne. 3 / 5
- Nie znam całej dokumentacji medycznej przekazanej przez stronę rosyjską, jak również samodzielnie zgromadzonej w wyniku czynności procesowych przez polską prokuraturę wojskową. Na samym początku śledztwa smoleńskiego przyjęto zasadę, że do dokumentacji medycznej ofiar zdarzenia oraz innej dokumentacji z nią związanej mają dostęp wyłącznie wojskowi prokuratorzy, rodzina ofiary oraz jej pełnomocnicy. Stąd moja wiedza obejmuje przypadki ofiar, których rodziny reprezentuję. Jednak aktualnie mamy do czynienia z sytuacją, gdy już wiadomo, iż w przypadku śp. Zbigniewa Wassermanna czy śp. Anny Walentynowicz doszło do rażących nieprawidłowości. W drodze analogii zachodzi więc prawdopodobieństwo, że podobne nieprawidłowości mogą dotyczyć też innych przypadków. Wciąż czekamy na opinię z ostatnich sekcji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Dlatego wykluczanie w tej sytuacji ekshumacji i sekcji ciał pozostałych ofiar katastrofy lub niektórych z nich nie jest - z mojego punktu widzenia - właściwe. Wypowiedź pana prokuratora generalnego była przedwczesna. Nieprawidłowości mogą okazać się nieporównanie większe i dotyczyć nie tylko warstwy sprawozdawczej ekspertyzy, ale również wnioskowej, a więc mechanizmu i przyczyn powstania skutku śmiertelnego. Nie mam jakiegokolwiek zaufania, jeśli chodzi o działalność prokuratury rosyjskiej i tworzoną przez Rosjan dokumentację. Aktualnie poszukujemy poprzez ekshumacje i ponowne sekcje zwłok odpowiedzi na zasadnicze pytania z punktu widzenia celów, które abstrakcyjnie postawił ustawodawca w kodeksie postępowania karnego dla toczącego się śledztwa smoleńskiego. Chodzi przede wszystkim, mówiąc w pewnym uproszczeniu, o odpowiedź na pytania, czy doszło do przestępnego spowodowania śmierci, a jeżeli tak, to jaki był mechanizm i przyczyna śmierci, oraz czy żyjącej osobie lub osobom możemy przypisać odpowiedzialność karną za ten czyn. A także jakie przesłanki kierowały stroną rosyjską, jeśli chodzi o fałszowanie dokumentacji sądowo-medycznej ofiar. Sądzę, że polska prokuratura też tego nie wie, choć pewne wstępne koncepcje z pewnością już są opracowane. Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) oceniła niedawno, że pomylenie ciał w przypadku katastrofy lotniczej to naturalne ryzyko. - Pani Gronkiewicz-Waltz jest doktorem habilitowanym prawa - co prawda z innej dyscypliny - ale powinna mieć podstawową wiedzę na temat postępowania karnego. Co powoduje, że jeśli nie zna prawa, nie powinna tak kategorycznych sądów wypowiadać. Bardzo duża część ciał ofiar nie była rozczłonkowana. Oczywiście było dużo fragmentów ciał, które trudno było zidentyfikować, ale nie chodzi nam o takie przypadki. Lech Wałęsa dorzucił: nie byłoby żadnych problemów, gdyby wszystkie ofiary pochować w jednym grobie. 4 / 5
- Brak mi słów... Pan Wałęsa w swoim życiu wypowiedział wiele niefortunnych słów. Ta wypowiedź świadczy o tym, że pan Wałęsa nie szanuje woli osób, które są uprawnione do tego, by decydować, gdzie ich bliscy mają zostać pochowani. Co do milczenia rządu, to obrazuje po pierwsze ignorowanie rodzin ofiar katastrofy i całego polskiego społeczeństwa, a po drugie - wykazuje absolutną niezdolność do podejmowania właściwych decyzji oraz brak poczucia moralnej odpowiedzialności za całą tę sytuację. Śledztwo smoleńskie powinno pozostać w gestii prokuratury wojskowej? - W aktualnym stanie prawnym z punktu widzenia proceduralnego przekazanie postępowania byłoby wtedy niemożliwe. Otóż w zakresie przedmiotowym do prowadzenia tego postępowania właściwa jest prokuratura wojskowa. Mówi o tym kodeks postępowania karnego. Aby więc można było tak zrobić, konieczne byłyby zmiany ustawowe. Ponadto nie wyobrażam sobie, jak miałoby to być zrobione logistycznie. To tak jak zmienianie załogi samolotu w czasie lotu. Akta sprawy liczą ponad 300 tomów. Pozostawałaby więc kwestia ich przeniesienia. Poza tym zespół prokuratorski to sztab zaangażowanych ludzi, podejmujących profesjonalne decyzje, którzy od ponad dwóch lat zapoznają się z ponad 50 tysiącami stron, ma wypracowane kontakty z biegłymi, ze stroną rosyjską. A przy tym prokuratorzy podchodzą "po ludzku" do wielu spraw, do rodzin ofiar. W mojej ocenie zmiana organu śledztwa byłaby równoznaczna z jego opóźnieniem o co najmniej półtora roku. Dziękuję za rozmowę. Źródło: Nasz Dziennik 5 / 5