Gen. bryg. Stanisław Grzmot-Skotnicki, dowódca Pomorskiej Brygady Kawalerii i Grupy Operacyjnej Czersk Urodził się 13 I 1894 w Skotnikach (Sandomierskie) w rodzinie ziemiańskiej. Ukończył szkołę handlową w Radomiu (1911) i w 1912 wyjechał do St. Gallen, gdzie rozpoczął studia na Akademii Handlowej. Tam też zetknął się z ruchem strzeleckim i jesienią 1912 wstąpił do Związku Strzeleckiego; w 1913 ukończył szkołę strzelecką w Stróży, a w następnym roku, już jako komendant oddziału Związku Strzeleckiego w St. Gallen kurs instruktorski. W sierpniu 1914 wstąpił do oddziałów strzeleckich; wszedł w skład dwóch pierwszych kawaleryjskich patroli, dowodzonych przez W. Prażmowskiego Belinę, a następnie pozostał w dowodzonej przezeń jednostce jako adiutant i na tym stanowisku otrzymał 9 X 1914 nominację do stopnia podporucznika. Z jednostką Beliny, która stopniowo rozwinęła się do ram 1 p.uł. Legionów Polskich, pozostał związany aż do kryzysu przysięgowego, awansując do stopnia porucznika (1 I 1915) i funkcji dowódcy 1 szwadronu. Po wycofaniu Legionów z frontu był wykładowcą w pułkowej szkole oficerskiej (1917). Po kryzysie przysięgowym, ukrywając rangę oficerską, trafił wraz z szeregowymi do obozu internowanych w Szczypiornie; zdekonspirowany, więziony był przez Niemców kolejno w: Havelbergu, Rastadt oraz Werl. Uwolniony w październiku 1918, powrócił do kraju i włączył się w organizowanie 1 p szwoleżerów. Awansowany 10 XI 1918 przez gen. E. Rydza- Śmigłego do stopnia rotmistrza, od 16 XI 1918 był zastępcą dowódcy 1 p szwoleżerów i w jego szeregach wziął udział w pierwszych walkach. Od marca do sierpnia 1919 odkomenderowany na kurs w Oficerskiej Szkole Jazdy w Starej Wsi, który ukończył z pierwszą lokatą. Od 28 X 1919 studiował w Aplikacyjnej Szkole Jazdy w Saumur we Francji; podczas studiów awansowany (11 VI 1920) bezpośrednio do stopnia podpułkownika. W związku z sytuacją na froncie ściągnięty 9 VIII 1920 do kraju, od 18 VIII 1920 dowodził VIII Brygadą Jazdy, a przejściowo także 2 Dywizją Jazdy. Po zakończeniu wojny zdał w maju 1921 dowództwo i powrócił do Saumur, gdzie ukończył przerwane studia. Od 1 X 1921 był głównym instruktorem w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Zweryfikowany w stopniu podpułkownika kawalerii ze starszeństwem z 1 VI 1919, po otrzymaniu stopnia pułkownika (ze starszeństwem z 1 VII 1923) objął 5 VI 1924 dowództwo 15 p.uł. W trakcie przewrotu majowego przebywał na kursie w Warszawie, dołączył jednak do swego pułku, idącego na odsiecz rządowi. Po zamachu był członkiem Komisji Likwidacyjnej gen. Żeligowskiego, po czym 11 VIII 1927 został mianowany dowódcą IX BK (późniejsza BK Baranowicze ) i na stanowisku tym otrzymał 1 I 1930 awans do stopnia generała brygady. W maju 1937 przeniesiono go na stanowisko dowódcy Pomorskiej BK, z którą uczestniczył w akcji zajmowania Zaolzia. Podczas Kampanii Wrześniowej dowodził grupą operacyjną, w skład której wchodziła jego Pomorska BK. Uczestniczył w bitwie nad Bzurą; ranny 19 IX 1939 w Puszczy Kampinoskiej, zmarł z ran tego samego dnia w Tułowicach. Pochowany początkowo w Brochowie, a po wojnie ekshumowany na Cmentarz Wojskowy na Powązkach. Odznaczony Virtuti Militari IV i V kl., Krzyżem Niepodległości, Orderem Odrodzenia Polski III kl., czterokrotnie Krzyżem Walecznych oraz Złotym Krzyżem Zasługi. 97
Żołnierze Września 1939 Ostatnie godziny życia gen. Skotnickiego w relacji ppłk. dypl. Maksa, szefa sztabu Pomorskiej BK i GO gen. Skotnickiego Gen. Skotnicki przychyla się do propozycji ppłk. Maxa przekroczenia Bzury pod Witkowicami. Oddział wychodzi na szosę wysuwając l kompanię jako straż przednią w kierunku pnc. Na szosie dołącza jakaś kompania wartownicza. Jest ich więc cztery. Pociski artylerii nieprzyjaciela zza Bzury padają w pobliżu szosy, podczas gdy oddział jest w marszu. Udaje się uzyskać przewodnika cywilnego, który wskaże miejsce brodu pod Witkowicami, w pobliżu miejsca gdzie był most. Po dojściu do drogi odchodzącej od szosy na wsch. w kierunku Witkowic, okazuje się, że kompania straży przedniej pomaszerowała dalej szosą w kierunku Wyszogrodu. Zostaje wysłany goniec dla jej zawrócenia, a czołowa kompania z kolumny głównej zostaje wysunięta w kierunku Witkowic jako nowa straż przednia. W pobliżu szosy i drogi Witkowice pełno porzuconych różnych pojazdów motorowych i konnych oraz sprzętu i materiału, prawdopodobnie jednostek, które tędy uprzednio już wycofywały się. Z krzaków dobiegają jęki i błagania rannego żołnierza. Nic mu pomóc nie można. Przed południem straż przednia, a następnie i kolumna główna docierają do Bzury. Na przeciwległym brzegu słychać motory nieprzyjaciela, których odgłosy po jakimś czasie oddalają się. Przez rzekę widoczne są resztki mostu pontonowego, zarzucone pojazdami oraz trupami ludzkimi i końskimi. Gen. Skotnicki daje rozkaz ppłk. Maxowi by wraz ze Sztabem przekroczył Bzurę z 2 z kolei kompanią, podczas gdy on pójdzie z kompanią czołową na ubezpieczenia przerwy. Po przejściu Bzury wszystkie trzy kompanie mają zebrać się w m. Józefów. Wkrótce czołowa kompania przekracza Bzurę. Ppłk. Max nie może odnaleźć oficerów sztabu, którzy jak okazuje się poszli z gen. Skotnickim. Dołącza część oficerów sztabu A. gen. Bortnowskiego z ppłk. Kopańskim. Ppłk Max wydawszy rozkaz dowódcy kompanii wartowniczej przeprawia się w ślad za 2 z kolei kompanią i maszeruje na Józefów przeprawia się z tą nst. kompanią i zbiera ją na przeciwległym brzegu. Z kierunku wsch. zaczyna się strzelanina. To walczy kompania idąca z gen. Skotnickim. Ppłk Max z kompanią posuwa się w kier. odgłosów walki, każąc krzyczeć Hurra dla dania znaku czołowej kompanii, że 2 z kolei idzie za nią. Być może, że to powoduje zbliżenie się do kompanii czołgu nieprzyjaciela, który oświetlając przedpole strzela na ślepo z broni maszynowej i z działka. Po zbliżeniu się czołga na odległość kilkudziesięciu kroków, kompania otwiera ogień lecz tylko z kbk, bo innej broni nie ma. Pomimo to czołg po krótkim czasie milknie i wycofuje się do pobliskiego parowu. Kompania podejmuje marsz dalej. Odgłosy walki czołowej kompanii słychać jeszcze, lecz po pewnym czasie milkną. Kompania ppłk. Maxa osiąga Józefów, gdzie dowiaduje się od napotkanego cywila, że był tu niedawno nasz oddział i poszedł na wsch., a w pobliżu stoczył walkę. Idąc w kierunku palących się zabudowań i stogów na horyzoncie kompania wchodzi znowu w styczność ogniową z nieprzyjacielem. Szeregowi nie bardzo są skłonni wysuwać się do przodu dla rozwinięcia się na stanowiskach ogniowych. Strzelają jedni przez drugich z tyłu. Już z poprzedniej utarczki z czołgiem jest paru ranionych w ten sposób. Na polu walki zjawia się jakiś motocyklista, który nawołuje po polsku do poddania się twierdząc, ze poprzednia kompania już się poddała. Zostaje on uspokojony. Ppłk Max odrywa się z kompanią i kieruje się z nią w teren nie oświetlony pożarami, gdzie przypuszcza, że nie napotka nieprzyjaciela. Kompania osiąga m. Myszory. Tu dołącza grupka oficerów i szeregowych z kompanii, która szła z gen. Skotnickim. Mówią że gen. Skotnicki został ciężko ranny w brzuch, a kompania się rozproszyła. Po krótkim odpoczynku, ppłk Max z kompanią podejmuje dalszy rozkaz na Famułki. O świcie dołącza jeden z oficerów sztabu z ppłk. Popkiem i grupą szeregowych z kompanii, która szła z gen. Skotnickim. Potwierdzają wiadomości o ranieniu Generała, lecz bezpośrednio przy nim nie byli. Okazuje się że Generał w ostatniej chwili przed przeprawą na Bzurze zmienił rozkaz i kazał sztabowi maszerować ze sobą, o czym jednak nikt nie powiadomił ppłk. Maxa. IPMS, B.I.28/A/3, Relacja szefa sztabu Pomorskiej BK ppłk. dypl. Kazimierza Maksa, maszynopis, sierpień wrzesień 1942 r. 98
Śmierć gen. Grzmot-Skotnickiego Gen. Grzmot-Skotnicki z jednym z ostatnich, doraźnie zebranym oddziałem piechoty, zdecydował się przejść Bzurę w innym miejscu, aby uniknąć niszczącego ognia niemieckiej artylerii, która przystąpiła właśnie do okładania przepraw w rejonie Witkowic. Oddział szczęśliwie, bez większych trudności, przeprawił się wieczorem 19 września przez rzekę. Niestety po przejściu napotkał obstawę czołgową, która ogniem zaalarmowała sąsiednie placówki. Po zaciętej walce, przebijając się z granatem i bagnetem, oddział przedarł się przez dwie linie, lecz koło majątku Tułowice, opodal toru kolejowego, dostał się pod silny ogień karabinów maszynowych. Wyruszyło ostatnie, rozstrzygające natarcie. Generał, biegnąc w tyralierze wraz z żołnierzami, został śmiertelnie ranny serią pocisków w brzuch i nogę. Będąc jeszcze przytomnym, w ostatnich słowach, rozkazał kontynuować natarcie i dojść do Kampinosu. Pozostał przy nim ranny podporucznik niewiadomego nazwiska. Tyraliera polska poszła dalej, wykonując ostatni rozkaz swego dowódcy. Generała zabrali Niemcy, opatrzył go, a następnie operował w warunkach polowych niemiecki lekarz. Swą postawą w ostatnich godzinach życia wzbudzał podziw i szacunek u przeciwnika. Zmarł o godzinie 6.00 rano, w punkcie opatrunkowym niemieckiej baterii armat dalekonośnych. Tak zginął Stanisław Grzmot-Skotnicki, generał kawalerii, jeden z historycznej siódemki Beliny, uczestnik i współtwórca wojennej sławy Beliniaków, żołnierz wielkich lat walki o niepodległość, jeden z pierwszych, którzy szli obalać granice zaborów i otwierać drogi wolności. Charakterem i osobowością był nieodrodnym dzieckiem swej epoki, przy wszystkich jej blaskach i cieniach, jakby wyjętym z pieśni o rozmarynie i legendy Pierwszej Brygady. Zginął na polu walki śmiercią żołnierską ( ). S. Krasuski, Pomorska Brygada Kawalerii, Pruszków 1994 Początek odrodzonej kawalerii dał w Legionach patrol złożony z ochotników, tzw. siódemka Beliny. W pierwszych dniach sierpnia 1914 r. wykonał wypad do zaboru rosyjskiego, będąc pierwszym polskim oddziałem, który przekroczył granicę austriacko-rosyjską. Jednym z Beliniaków był Stanisław Skotnicki, pseudonim Grzmot. W I Brygadzie Legionów Polskich Grzmot przeszedł twardą szkołę Beliny, uzyskując stopnie oficerskie podporucznika i porucznika. Obok Karta ewidencyjna Stanisława Skotnickiego z I Brygady Legionów. 99
Żołnierze Września 1939 Fragment kwestionariusza Krzyża Virtuti Militari Stanisława Skotnickiego. Opinia z czasów służby w 1 pułku ułanów Legionów: Energiczny, taktowny, ogólnie lubiany, ( ) bardzo dobry w polu, doświadczony mimo młodego wieku i dobry komendant szwadronu. 100
W przededniu wojny gen. Skotnicki, który od 1937 r. dowodził Pomorską Brygadą Kawalerii, objął dowództwo GO Czersk. Zadanie, jakie otrzymały podległe mu jednostki, dalece przekraczało ich możliwości, toteż w bitwie granicznej oddziały GO gen. Skotnickiego poniosły bardzo duże straty. Prezentowany wyżej rozkaz gen. Skotnickiego dla dowódcy 8 pułku strzelców konnych płk. dypl. Jerzego Jastrzębskiego pochodzi z ostatnich dni sierpnia 1939 r. 101