SYLWESTER CHĘCIŃSKI z Suśca Twórca trylogii o Kargulu i Pawlaku, słowem Sami swoi Wszystko zaczęło się w Suścu



Podobne dokumenty
W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

Hektor i tajemnice zycia

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

Indywidualny Zawodowy Plan

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Z Gdyni do Cannes przez Warszawę

Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan

MISTRZÓW. Niezwykłe spotkanie

MACIEJ STUHR Nie muszę się starać, żeby mnie wszyscy lubili

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Spotkanie z Jaśkiem Melą

O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją.

Przeżyjmy to jeszcze raz! Zabawa była przednia [FOTO]

HANS CHRISTIAN ANDERSEN. Przygotawała Katarzyna Semla SP-5 Żywiec

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy?

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Rok Nowa grupa śledcza wznawia przesłuchania profesorów Unii.

oferta programowa 01 Polskie filmy o 20:00 04 Kabaretowy rejs 02 Filmowa Liga Mistrzów 05 Serial Dom 03 Program obowiązkowy

Copyright 2015 Monika Górska

Pani Janina Rogalska urodziła się 16 listopada 1915 roku w Alwerni. Przez prawie całe swoje dorosłe życie mieszkała w rodzinnej miejscowości w Rynku

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

Od Informatyki do Biznesu. Zbigniew Szkaradnik październik, 2011

CZYTANIE B1/B2 W małym europejskim domku (wersja dla studenta) Wywiad z Moniką Richardson ( Świat kobiety nr????, rozmawia Monika Gołąb)

BIEDRONKI MAJ. Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty

oferta programowa 01 Polskie filmy 02 Rok Kieślowskiego 03 Kabaretowy rejs 04 Serial Dom 05 Serial Alternatywy 4 06 Program Obowiązkowy

Copyright 2015 Monika Górska

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI.

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

Film Jana Jakuba Kolskiego kręcony pod Koluszkami wchodzi niebawem na ekrany. Autorzy proszą o pomoc w sfinansowaniu wydania obrazu na płytach DVD

mnw.org.pl/orientujsie

MAŁA JADWINIA nr 11. o mała Jadwinia p. dodatek do Jadwiżanki 2 (47) Opracowała Daniela Abramczuk

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK


145 cm i mniej 146 cm-154 cm 155 cm-164 cm 165 cm-174 cm 175 cm i więcej

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA

Streszczenie. Streszczenie MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

wyniki oglądalności 0,37 0,38 +3,5% Dane: NAM, za okres styczeń-sierpień dla wszystkich prezentowanych lat, grupa A16-49

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 3, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...

INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!!

Janusz Przybylski. Grafika i malarstwo

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Antoni Guzik. Rektor, Dziekan, Profesor, wybitny Nauczyciel, Przyjaciel Młodzieży

uczą się / uczyli się / będą się uczyli + czasownik w 3 osobie liczby mnogiej ( ONI )

VIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO

FILM - BANK (A2 / B1)

Wspomnienie, w setną rocznicę urodzin, Boczkowski Feliks ( ), mgr praw i ekonomii

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

WYWIAD Z ŚW. STANISŁAWEM KOSTKĄ


OSOBISTY PLANER KARIERY

CZYTAJ PIŁKA NOŻNA IBRA. CHŁOPAK, KTÓRY ODNALAZŁ WŁASNĄ DROGĘ

Zaimki wskazujące - ćwiczenia

RAJ DLA OPORNYCH RAJ DLA OPORNYCH. 28 maja 2015, 11:34

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

CZYTANIE I PISANIE ZA MAJĄTEK STANIE

Michał Ratajczak 2LO w Słupsku

Maria Salomea Skłodowska-Curie

73 odpowiedzi. System wartości i normy w życiu młodzie. 1. Płeć (73 odpowiedzi)

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

UROCZYSTE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO 2016/1017

Copyright SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015 Copyright for the illustrations by SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

a przez to sprawimy dużo radości naszym rodzicom. Oprócz dobrych ocen, chcemy dbać o zdrowie: uprawiać ulubione dziedziny sportu,

W obecnej chwili w schronisku znajdują same psy, ale można oddać pod opiekę również inne zwierzęta, które czekają na nowy dom.

Opowieści nocy reż. Michel Ocelot

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Wywiady z pracownikami Poczty Polskiej w Kleczewie

Celem Alvias jest poprawa warunków pracy polskich Opiekunek. Osób Starszych w Niemczech oraz zwiększenie szans na dobrą i

EKONOMIA SŁUCHANIE (A2)

Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA]

w obradach. Na zdjęciu Michał Toruński w trakcie wygłaszania rezolucji

2. Zdefiniuj pojęcie mitu. Na wybranych przykładach omów jego znaczenie i funkcjonowanie w kulturze.

Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca Mazowsze"

DODATEK SPECJALNY DODATEK SPECJALNY DODATEK SPECJALNY DODATE

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

Prapremiera RAJU DLA OPORNYCH. Prapremiera RAJU DLA OPORNYCH. 06 czerwca 2015, 08:00

do trzech razy sztuka...

Żyj według życiorysu, który chciałbyś sobie napisać. Aleksander Kumor polski aforysta

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam.

Newsletter. DeNews. Nr. 3 Dziewczyna z Nazaretu. SPOTKANIE DeNews. Temat: Matka Jedyna Taka. Wyjątkowo godz 22:00

Interesuje się motoryzacją, a pasją zaraził się od taty. Od lat bierze udział w wyścigach motocyklowych, a w przyszłości chciałby jeździć w

Zbigniew Lutomski. Grafika

NR 1 MARZEC 2010 SZKOLEŚ. Dziecko chce być dobre, Jeżeli nie umie - naucz, Jeżeli nie wie - wytłumacz, Jeżeli nie może - pomóż.

Wydanie specjalne gazetki szkolnej Na szóstkę. z okazji. Ogólnopolskiego Dnia Praw Dziecka. obchodzonego 20 listopada

Mocne uderzenie. Quebec w Polsce.

Propozycja dla III i IV etapu edukacji

"Dwójeczka 14" Numer 15 04/17 PROJEKTU

Piaski, r. Witajcie!

Transkrypt:

SYLWESTER CHĘCIŃSKI z Suśca Twórca trylogii o Kargulu i Pawlaku, słowem Sami swoi Mało kto wie, że jeden z najsłynniejszych polskich reżyserów, Sylwester Chęciński (77 lat), twórca filmów o Kargulach i Pawlakach urodził się (w 1930 r.) w Suścu. Jego ojciec, Antoni pracował w tartaku, potem zajął się handlem drewna. Szkolni koledzy nazywali przyszłego reżysera po prostu Sylek. Debiut artystyczny sześcioletniego Sylka, w miejscowej remizie, zakończył się klapą. Miał wyrecytować wierszyk, rozpłakał się. Tyle było z jego występu. W 1939 r. Chęcińscy przenieśli się do Zamościa, mieszkali przy ul. Klonowej. Pod koniec wojny rodzina wyjechała w okolice Częstochowy. Jednak Antoni Chęciński, już sam, wrócił do Suśca, gdzie zmarł w 1950 r. Od tamtej pory reżyser co roku zjawia się w Suścu. Przyjeżdża z Wrocławia, gdzie mieszka, na grób ojca. Nosi go wtedy po Roztoczu. O nim i o rodzinnym Suścu opowiada w świecie artystycznym. Jego filmy podziwia cała Polska. Bo jak nie znać kultowej trylogii: Sami swoi, Nie ma mocnych, i Kochaj albo rzuć, także filmów Rozmowy kontrolowane, czy Wielki Szu. Wszystko zaczęło się w Suścu Sylwester Chęciński przyszedł na świat w Suścu 21 maja 1930 roku. W 1939 r. rodzina Chęcińskich przeniosła się do Zamościa. Już w latach 50., jeszcze jako student szkoły filmowej, chciał nakręcić dokument, dla którego inspiracją były wydarzenia zapamiętane z Suśca czasów wojny. Jednak do realizacji projektu nie doszło z przyczyn politycznych. Po latach reżyser powrócił do tego pomysłu, ale postanowił zrobić film fabularny. Tak powstała Agnieszka '46. Jednak nim do tego doszło, Chęciński nakręcił film, który do dziś 1

należy do ulubionych przez widownię dziecięcą i przy okazji odkrył aktora, którego kreacjami cała Polska zachwycała się później wielokrotnie. Mowa o debiutanckim filmie pana Sylwestra Historii żółtej ciżemki (1961) i o 9- letnim wówczas Marku Kondracie, który zagrał tu główną rolę. Chęciński wybrał go spośród 1500 kandydatów. Jak przed kilkoma laty opowiadał sam reżyser, tematyka filmu nie była tą, jaką sobie wymarzył. On chciał wówczas ruszyć bryłę z posad świata, tymczasem przyszło mu robić film dla dzieci. Ale wyboru nie miał żadnego. Takie były czasy, że o wszystkim decydowała góra. Co gorsza, po kilku dniach na planie doszedł do wniosku, że nie za bardzo potrafi pracować z dziećmi. Był nawet bliski rezygnacji, jednak na szczęście kłopoty stopniowo znikły, a film okazał się bardzo udany. Zdobył nawet nagrodę na festiwalu w Wenecji. Sielanką nie była też bynajmniej praca na planie najsłynniejszej komedii nie tylko w dorobku samego pana Sylwestra, ale w całej historii naszej kinematografii, czyli filmu Sami swoi (1967). Nie dość, że wszyscy odradzali mu kręcenie filmu o niezbyt dobrze widzianej wtedy tematyce wiejskiej, co już było powodem niemałego stresu, to jeszcze okazało się, że odtwórcy dwóch głównych ról Wacław Kowalski (Pawlak) i Władysław Hańcza (Kargul) mają tak różne aktorskie charaktery, że zgrać ich jest bardzo trudno. Kowalski do każdej sceny dojrzewał bardzo szybko, był niezwykle spontaniczny. Hańcza odwrotnie nim dojrzał, Kowalski już zdążył opaść z emocji wspomina Sylwester Chęciński. Sylwester Chęciński mieszka we Wrocławiu, ale nie omija żadnej okazji, by odwiedzić rodzinne strony. Niektórzy znajomi artysty nie mają wątpliwości, iż Kargul i Pawlak pochodzą z Suśca. Swego czasu żyły ponoć w tej miejscowości dwie rodziny, które nieustannie procesowały się 2

o pasek ziemi szerokości... stopy. Brzmi znajomo, prawda? A co na to sam reżyser? Oczywiście, że nie ucieknę od tego, iż w tym miejscu się urodziłem, wśród tych ludzi, z ich przywarami i zaletami, wzrastałem i kształtowałem się. Tam się nawet mówi z tym charakterystycznym zaśpiewem. Natomiast sam pomysł Kargula i Pawlaka to dzieło scenarzysty (Andrzeja Mularczyka), którego zainspirowały rodzinne perturbacje. Natomiast mentalność, zadziorność, hardość, otwartość, czułość to są rzeczy, które ja zanotowałem, obserwując je na co dzień w czasach mojego dzieciństwa. To jest tak, że reżyser dostaje tekst, pewną konstrukcję, ale wypełnia to swoimi doświadczeniami. Dusza tego jest więc z tamtych stron. JAN SZMIDT z Biłgoraja Rektor Politeczniki Warszawskiej, najbardziej obleganej uczelni technicznej w Polsce Kiedy prof. dr hab. inż. Jan Szmidt startował w wyborach na rektora Politechniki Warszawskiej, swoją prezentację zakończył słynnym utworem rockowej grupy Led Zeppelin Stairway to haven, czyli Schody do nieba. Kochani, jeśli zostanę rektorem, tak będziemy się wspinać do marzeń. Obiecuję, że będzie to potwornie ciężka harówka wygłosił. Kolegium Elektorów tej największej i najstarszej uczelni technicznej w Polsce postanowiło pójść schodami do nieba. 14 marca ogłosiło, że przez najbliższe cztery lata rektorem Politechniki Warszawskiej będzie prof. Jan Szmidt (59 l.). Ów marzyciel z Biłgoraja. 3

Zaglądanie do atomów Jego starszy brat Stefan Szmidt (znany aktor, założyciel i szef Fundacji Kresy 2000, dyrektor Biłgorajskiego Centrum Kultury) mówi, że Jasio z powodzeniem mógł, jak on, zostać aktorem bo miał do tego dryg. Rodzice zaś, znani biłgorajscy lekarze, upatrywali w nim swego następcę bo tylko on z pięciorga rodzeństwa, oprócz talentów artystycznych, miał zacięcie do przedmiotów ścisłych. A jego samego fascynowała fizyka, ta z pogranicza chemii i elektryczności. I nie same urządzenia, ale co mają w środku, zwłaszcza co dzieje się w środku ich najmniejszych elementów: cewek, kondensatorów, układów scalonych. Ciekawiły go procesy na poziomie pojedynczych atomów. Dziś powiedzielibyśmy, że to nanotechnologia, profesor nazywa to fizyką od podszewki. Piątkowy w kabarecie Jan Szmidt zawsze mierzył wysoko. Większym wyzwaniem niż medycyna była dla niego elektronika. Po maturze (1971 r.) wybrał elektronikę właśnie na Politechnice Warszawskiej. - Nie miałem o niej żadnego pojęcia. Ale najtrudniej się tam było dostać. Skoro taki tłum najzdolniejszych bije się o ten kierunek, musi być fascynujący postanowił. Już na pierwszym roku studiów z kolegami założyli kabaret studencki, organizowali koncerty, obozy studenckie, happeningi, wyprawy w góry, działali w Radzie Uczelnianej, w Zrzeszeniu Studentów Polskich, w kołach naukowych. Jan Szmidt zawsze gdzieś szefował. Był jednym z najlepszych studentów na roku. 4

Od lalki po radary Tak Jan Szmidt został na swojej uczelni. Rozpoczął pracę w Instytucie Technologii Elektronowej (dziś Instytut Mikroelektroniki i Optoelektroniki), w którym pracuje do dziś, aktualnie jako profesor zwyczajny (od 2005 r.). Jest też dziekanem największego na PW wydziału: Elektroniki i Technik Informacyjnych. Przez lata pracy naukowej zajmuje się tym o czym marzył w liceum - technikami plazmowymi. Zajmuje się wytwarzaniem bardzo cienkich warstw materiałów (np. 5, 10 warstw atomowych), które są wykorzystywane w przyrządach półprzewodnikowych np. w nowoczesnych czujnikach do wykrywania metanu, wodoru i innych gazów czy niebezpiecznych związków chemicznych w cieczach. - Ja jestem od tego, żeby właściwie skonstruować mikrostystemy, a spotykamy je na każdym kroku: w lalce, która płacze, w lodówce z programatorem, żelazku, pralce, zegarku. Ale także w elektronicznie sterowanych pociągach, samolotach, radarach, transportowcach, wielkich stacjach przekaźnikowych. Tu mają zastosowanie układy, które muszą przetworzyć duże moce i wielkie częstotliwości, gdzie wszystko się grzeje, gotuje, temperatura rośnie. Nad tym właśnie pracujemy i wciąż je ulepszamy. Ostatnio skonstruowaliśmy układ, który zastąpi olbrzymi (metr na metr) 300-kilogramowy transformator nasz waży 2 kg i jest pudełkiem o wymiarach 20 na 20 cm. To fascynujące wyzwanie tłumaczy profesor. To z jego inicjatywy powstał wielki projekt badawczy Nowe technologie na bazie węglika krzemu i ich zastosowania w elektronice wielkich częstotliwości, dużych mocy i wysokich temperatur, realizowany w latach 2007-10 przez 19 ośrodków naukowych w całej Polsce. Jan Szmidt zrealizował w sumie ponad 50 prac 5

badawczych z zespołami naukowymi z Polski, kilkanaście z zagranicznymi. Jest współautorem dwóch monografii oraz autorem 10 rozdziałów w książkach polsko i anglojęzycznych, 400 publikacji naukowych (ponad 100 z nich w prestiżowych czasopismach europejskich i światowych). Ma na swoim koncie wiele patentów i innowacji był za nie nagradzany w Polsce, ale też w Pittsburgu, Londynie, Budapeszcie, Damaszku. Jest promotorem 10 rozpraw doktorskich i opiekunem naukowym kolejnych kilku doktorantów, także recenzentem szeregu rozpraw doktorskich i habilitacyjnych. FRANCISZEK MAŚLUSZCZAK z Kotlic Jeden z najwybitniejszych polskich malarzy. Rysownik, grafik, autor ilustracji do książek Zaczął rysować, kiedy miał sześć lat (dziś ma 64 l.). Mieszkał na wsi, pod lasem. W ich domu stał piecyk z rurą. Z rury leciał dym. Nie rysował lasu, domu, rury ani piecyka. Nie rysował matki, która się krzątała przy kuchni, ani ojca, który wieczorem palił fajkę, a w dzień robił wozy i koła. Nie rysował fajki, kuchni, kół ani wozów. Rysował dym pisze o Franciszku Maśluszczaku Hanna Krall w opowiadaniu Malarnia z o.o.. Inne, koślawe takie, było to jego malowanie. Ukończył Liceum Plastyczne w Zamościu, potem warszawską ASP. Jest autorem wielu obrazów, znany jest także z grafik oraz ilustracji książek dla dorosłych i dzieci. Maśluszczakowe ilustracje zdobią m.in. Sublokatorkę Hanny Krall, powieść Mikołaja Gogola Taras Bulba czy tomik wierszy 6

najlepszych polskich poetów Sekscytacje. Ernest Bryll do owego tomiku napisał nawet o Maśluszczaku wiersz. Z grzybów straszny Maśluszczak wielce niepozorny, ale w istocie swojej tak potworny, że go najgorsza bestyja omija, bo Maśluszczak oddechem zabija zaczyna żartobliwie poeta. W groteskowym tonie są i maśluszczakowe ilustracje. Bo, jak powiada malarz, człowiek to nie tylko zmartwienia, rozpacz i śmierć. Życie jest piękne, barwne i ciekawe. Trzeba tylko z niego coś wybrać dla siebie. I artysta wciąż z niego bierze. Nie rozstaje się ze swoim szkicownikiem. Gdy inni fotografują miejsca i krajobrazy, on rysuje; ludzi i architekturę. Jego prace publikuje dziennik Rzeczpospolita, od 1995 r. współpracuje z tygodnikiem Polityka. Ma swój kącik w Wielkim Słowniku malarzy Polskich, obok Matejki, Witkacego, Wyspiańskiego. Z szyną na wojnę W jego domu, choć było już po wyzwoleniu, ciągle wszyscy mówili o wojnie. Tata Józef dzień w dzień odbijał Grudziądz, gdzie pracował w dwójce murarskiej. Co raz ratował któregoś z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego z oflagu (jako młody chłopak opiekował się nimi, stąd postanowienie, by jego synowie się kształcili, by byli oficerami). A to znów uciekał z Niemiec, gdzie był na robotach i gdzie poznał Zosię spod Bełchatowa, mamę Franciszka. O wojnie opowiadali sąsiedzi, wspominała ją okrutna babka Marynka Maśluszczakowa. 7

Bałem się, że będzie wojna, że ta potworna rzecz może nadejść dziś, jutro, za tydzień. Widziałem kule, które lecą, trafiają, zabijają kotlickich opowiada pan Franciszek. Jak mogę zabić wojnę? pytałem się. Nikt nie wiedział. Wymyśliłem, że wyrwę szynę kolejową i zniszczę, przegonię tę wojnę. Ale ona była, siedziała w dziecięcej główce. Spod ołówka małego Franka wychodziły szczątki ludzkie, odcięte głowy, rozkrojone serca, przerażające ludziki. A kiedy na wsi budowano drogę, odkopano zbiorowy grób: czaszki, piszczele. Franek się tego naoglądał i malował same czaszki. Aż go ojciec skarcił. Ale ten kotlicki świat nie był do końca taki szary i straszny. Malarz po latach powie: kwietne, pełne zagapienia się i zadziwienia miałem dzieciństwo. Z piecykiem kozą z rurą służącym do wybuchowych eksperymentów. Za guziki z masy perłowej, które ciągle obrywałem, dostawałem od starszych kolegów trochę prochu. Wydłubywali go z bomb, których pełno było przy miedzach i w rowach. Takie fajerwerki robiłem opowiada. Ale najbardziej kochałem kolorowe szkiełka, całe kieszenie nimi wypychałem. By je mieć, tłukłem słoiki i flaszki. I patrzyłem przez nie na świat: był kolorowy, inny, zdumiewający. Gęgoty i lewus W Kotlicach był jeszcze inny świat, pełen swoistego kolorytu. To kataryniarze i zjawiające się we wsi tabory cygańskie, miejscowi wariaci (jeden warczał i udawał, że jedzie na motorze, inny był generałem, co cały dzień wydawał rozkazy), gawędziarze i wielu dziadów. Ci ostatni, których 8

kilkudziesięciu siadało na schodach kościoła, odgrywali swoisty teatr w tym przekrzykiwaniu się, proszeniu o ofiarę i zapewnieniu o modlitwach w zamian za hojność. Niebywały język tworzył gęgot gęsi, rżenie koni, bzyczenie pszczół, szemranie liści, turkotanie furmanek... Ja sobie tylko z tego wybierałem i dosmaczałem odrobiną wyobraźni mówi artysta. I tak ten szary świat pełen przerażających ludzików z wybałuszonymi oczyma, suchych badyli, koślawych drzew i garbatych pagórków nabierał barw. Franek był oczarowany urodą Zamościa, kamieniczek, Rynku, podwórek i sieni, ale też kocich łbów, furmanek, kałuż i błota. Potem w swoich podróżach po świecie artysta spotka jeszcze tylko jedno tak piękne miasto Florencję. Wszystko, co w życiu namalował, to lewą ręką. Nawet Drogę Krzyżową w kościele pw. Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie. Malował ją 2,5 roku. O powstawaniu drogi krzyżowej, zwątpieniu, upadaniu i radości, nakręcony został film w reżyserii Agnieszki Gomułki Jezus na Ursynowie. Franciszek Maśluszczak jest bohaterem dwu innych filmów: Światy Franciszka Maśluszczaka (1999 r.) w reżyserii Hanny Kramarczuk oraz Malowane miasto (2001 r.) w reżyserii Jakuba Nowaka. CHRISTOPHER ZACHAROW z Zamościa Kiedyś chłopak z zamojskiego plastyka, teraz ceniony artysta w Nowym Jorku W Nowym Jorku znają go jako Christopher Zacharow. To jeden z najbardziej cenionych artystów w Stanach Zjednoczonych. Projektuje ilustracje do książek oraz okładki 9

największych amerykańskich magazynów: Time, The New York Time, czy Bussiness Week. I aż się wierzyć nie chce, że to chłopak z zamojskiego plastyka. Zbuntowany Krzysiek, w dzwonach, z długimi włosami. Krzysztof Zacharow zrobił karierę w iście amerykańskim stylu. Bo właśnie w Stanach Zjednoczonych rozwinął swój talent. Za oceanem tworzy od 30 lat. Dziś ma markę i liczące się w świecie artystycznym nazwisko. Ale początki wcale nie były takie łatwe. Więcej, były koszmarne. Bo oto w Ameryce stanął młody chłopak z Polski. Nie znał języka, nie miał znajomych, w kieszeni wszystkiego 500 dolców, walizeczka z ciuchami i poczucie, że jest artystą. Tyle tylko, że zamiast wymarzonej pracy przy sztalugach dostał... wiadro z wodą i szmatę. A gdy poprosił o rękawiczki, by nie zniszczyć utalentowanych dłoni, usłyszał: - Wynocha! Nie nadajesz się do roboty... Nagie kobiety w podstawówce - Dziwny jest ten świat śpiewał mój idol, Czesław Niemen. Ile prawdy w słowach tej piosenki. I jak bardzo pasują do mego życia... zamyśla się Krzysztof Zacharow, nuci. - Ile razy słucham tego kawałka, wciąż przechodzą mnie dreszcze zachwytu, jak w młodości. Ale też nachodzą refleksje: jak poplątane i dziwne mogą być losy ludzkie. Moje takie były. Ale zanim się splątało (by potem dać mu sławę i pieniądze) najpierw był czas, do którego artysta wraca z sentymentem. Kolorowe dzieciństwo i szalona młodość, w Zamościu właśnie. - Krzysio maluje nagie kobiety oznajmiła pani Rusinowa, plastyczka. Moja mama, wezwana do szkoły (SP nr 3 przyp. red), aż struchlała. A nauczycielka dalej: on ma talent, musi iść do plastyka. I poszedł. Wtedy zaczęły się burzliwe czasy. 10

Długie włosy, dzwony, czarne koszulki, pełno wisiorków na szyi. - Słuchaliśmy Beatlesów, Niemena, Marka Grechutę i Ewę Demarczyk. Rozczytywaliśmy się w biografiach malarzy impresjonistów. Na topie był Vincent van Gogh, Maurice Utrillo, czy Amadeo Modigliani mówi - I jak oni byliśmy wielkimi artystami. Tak nam się wtedy wydawało. Tworzyliśmy po nocach, w starej chałupie na Nowym Mieście. Zimą kradliśmy z domu węgiel, by tam napalić. Wino, muzyka na full i goła panienka. Jedyna za pieniądze zgodziła się pozować. Tacy byliśmy malarze. To cały nasz świat, do nas należał. Być artystą ach, jak to mnie pociągało. Krzysiek dostał się na Akademię Sztuk Pięknych do Krakowa. Był rok 1974. Spośród przeszło 400 kandydatów wybrano 25, w tym chłopaka z Zamościa. I to właśnie on zdał najlepiej egzaminy....seria przypadków W czerwcu 1981 r. Krzysiek wyjechał do Nowego Jorku. Na trzy miesiące, planował zostać jeszcze trzy.trochę zarobi i wraca kombinował. Ale przyszedł 13 grudnia, w Polsce ogłoszono stan wojenny. Krzysiek nie mógł wracać do kraju. Został. Jego znakiem rozpoznawczym stały się prace - maski. Jedną z prac Love of Music wysłał do Society of Illustrator, najbardziej prestiżowej agencji artystycznej w USA. Ta raz w roku wydaje katalog najlepszych 100 ilustracji, wybranych spośród tysięcy, jakie trafiają od autorów z całego świata. - Moja Love of Music tam się znalazła! Ludzie! To był kolejny cud. Ja, nikomu nieznany autor, taki nikt wśród najlepszych nazwisk cieszył się zamościanin. Dziś owa 11

praca znajduje się u prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (jej kopię Zacharow podarował Marcinowi Zamoyskiemu). To wyróżnienie otwierało mu drzwi do najlepszych galerii w Nowym Jorku. Zatrudniono go w Galerii Viking Penguin, która ilustrowała książki. Christopher Zacharow dostał pierwsze zlecenie. Miał zaprojektować okładkę do książki Cecylii Pineda Twarz. Za ten projekt dostał kolejna nagrodę. Praca ponownie znalazła się w prestiżowej setce ilustracji. I chłopak z Zamościa dostawał książki jedną za drugą, setki. Wśród nich były powieści znanych pisarzy m.in.: Kena Folleta, Thomasa Pynchona. Posypały się zlecenia z magazynów Time, The New York Times, Business Week, U.S. News & World Report, czy Newsweek. Za całokształt pracy Zacharow dostał srebrny medal, przyznawany najlepszym amerykańskim ilustratorom, także przez Society of Ilustrator. Dziś Christopher jest wykładowcą na trzech nowojorskich uczelniach artystycznych. Kształci amerykańskich adeptów sztuki ilustratorskiej. WOJCIECH SOBIERAJ ze Szczebrzeszyna Finansista, który stworzył gigantyczny bank. Za 1,5 mld złotych Droga w świat Wojciech Sobieraj zaczął naukę w LO w Szczebrzeszynie, potem przeniósł się do II LO w Zamościu, bo tu była klasa o profilu matematyczno-fizycznym. Po maturze kariera obojga potoczyła się błyskawicznie. Skończył handel zagraniczny w 12

Szkole Głównej Handlowej. I wspólna decyzja o wyjeździe do USA na dalsze studia w New York University Stern School of Business. Zrobił licencję maklera. I się zaczęło. Na Uniwersytecie w Nowym Jorku szybko rozpoznano w nim świetnego menadżera i finansistę. Został asystentem na nowojorskim uniwersytecie. Był także kontrolerem finansowym w firmie ITT oraz maklerem i niezależnym analitykiem papierów wartościowych dla amerykańskich banków oraz funduszy inwestycyjnych na Wall Street. W 1994 roku Sobieraj został zatrudniony w The Boston Consulting Group - wiodącej firmie doradztwa strategicznego na świecie. Karierę rozpoczął w Bostonie i w Londynie, a od 1997 współtworzył warszawskie biuro tej firmy. Był pierwszym Polakiem na stanowisku wiceprezesa BCG (trafił tu w wieku 28 lat), współkierował biurem w Warszawie. Odpowiadał za sektor usług finansowych w Europie Centralnej i Wschodniej. Klientami Wojciecha Sobieraja były wiodące banki detaliczne i firmy ubezpieczeniowe w Stanach Zjednoczonych, Europie i w Polsce. Doradzał m.in. Bankowi Przemysłowo-Handlowemu (a następnie połączonemu BPH PBK SA, obecnie bankowi BPH SA). Został wiceprezesem zarządu tegoż banku. Chłopak ze Szczebrzeszyna w Banku BPH odniósł sukces (zwłaszcza w bankowości detalicznej i małych przedsiębiorstw): pracując z najlepszymi menedżerami w polskiej bankowości w zespole Józefa Wancera doprowadził do trzykrotnego wzrostu wartości banku. W tym czasie BPH pod względem wielkości portfela znalazł się na drugim miejscu w Polsce - tuż za PKO BP. Ekspansja W połowie 2006 r. Sobieraj odszedł z BPH. Dostał propozycję, by stworzyć od podstaw nowy bank Alior Bank. 13

Przedsięwzięcie sfinansowała i zaufała finansiście ze Szczebrzeszyna - grupa kapitałowa Carlo Tassara. To potężny konglomerat finansowy, którego majątek jest wart ponad 12 mld euro. Większość jego akcji należy do rodziny Romana Zaleskiego, francuskiego multimilionera polskiego pochodzenia (zajmuje piąte miejsce na liście najbogatszych mieszkańców Francji). Jego ojciec Zygmunt Lubicz-Zaleski był w okresie międzywojennym profesorem literatury i polskim dyplomatą we Francji. Roman Zaleski pełnił funkcję specjalnego doradcy ministra przemysłu Francji. Potem zajął się prywatnym biznesem. 7 lat temu firma Zaleskiego wraz z Fiatem i francuskim koncernem elektroenergetycznym EdF przejęły włoską firmę energetyczną Edison, drugą co do wielkości tej branży w Italii. ILONA OSTROWSKA związana z Zamościem Sztuki aktorskiej uczyła się w Zamościu, teraz gra Lucy w Ranczu Kto w Amerykance Lucy, głównej bohaterce serialu Ranczo, którego każdy odcinek oglądało 7 milionów telewidzów, rozpoznał dawną aktorkę zamojskiego teatru Performer? Może tylko dawni przyjaciele i znajomi tworzącej go rodziny Dudzińskich. Dawni, bo Ilona Ostrowska na dobre opuściła Zamość kilkanaście lat temu, gdy dostała się na studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej we Wrocławiu. Ilona Ostrowska w Teatrze Performer pojawiła się na początku lat 90., bardzo zaangażowała w jego sztukę i życie rodzinne (tak zresztą było ze wszystkimi adeptami teatru, 14

którzy na ogół większość czasu spędzali albo w Ośrodku Teatralnym Brama, który wówczas był siedzibą Performera, albo w obszernym mieszkaniu Dudzińskich przy Orlicz- Dreszera, w którym nigdy nie zamykały się drzwi). W Zamościu chodziła do szkoły (II LO), a po maturze chciała zdawać do szkoły teatralnej. W Performerze przygotowywała się do egzaminów. Na zawsze obleganą PWST dostała się za drugim razem. Do Wrocławia. Ukończyła ją w 1998 roku, ale przez lata było o niej cicho. Nawet reżyser Rancza Wojciech Adamczyk przyznał, że zanim zaangażował Ilonę do jednej z głównych ról, nie wiedział, że taka aktorka w ogóle istnieje. Po prostu zauroczyła go na castingu i dołączyła do doborowej obsady: Leona Niemczyka, Franciszka Pieczki, Artura Barcisia, Marty Lipińskiej, Cezarego Żaka. Ranczo okazało się wielkim sukcesem, ale Ilona Ostrowska w niczym nie przypomina wielu innych gwiazd seriali o wielomilionowej publiczności. Stroni od popularności. - Performer? To dla mnie ważny moment. Byłam z teatrem związana przez dwa lata - mówi aktorka i podkreśla równocześnie, że wszystkie jej artystyczne czyny były świadome. - To było dla mnie wprowadzenie w sztukę przez duże S. Jeszcze na studiach, na XIX Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, Ilona Ostrowska otrzymała nagrodę im. Agnieszki Osieckiej dla najlepszego studenta startującego w konkursie. Najpierw zaangażował ją Teatr Polski we Wrocławiu, potem Współczesny w Warszawie. Przez lata grywała epizody i drugoplanowe role w filmach ( S@motność w sieci, Dzień świra, Głośniej od bomb, Sezon na leszcza ), serialach ( Kryminalni, "Talki z resztą, M jak miłość, Na Wspólnej ) i w teatrach telewizji. Pozostawała jednak anonimową aktorką. Głośniej było tylko o jej roli w 15

Tulipanach Jacka Borcucha, gdzie zagrała dziewczynę Borysa Szyca. Dopiero udział w serialu Ranczo przyniósł uznanie dla jej aktorskiego warsztatu i popularność. Serial emitowany na antenie TVP 1 w niedzielne wieczory bił rekordy oglądalności. Każdy jego odcinek oglądało 7 mln widzów. Ranczo zjednało ich sobie znakomitym aktorstwem całej obsady, inteligentnym humorem opartym głównie na podpatrywaniu polskiej prowincji i ciekawym scenariuszem. TVP 1 pokazała już dwie jego serie, właśnie kręcona jest trzecia. Na kanwie serialu powstaje też film fabularny. Ilona Ostrowska trzyma jednak dystans do tej nagłej popularności. Nie ukrywa, że dostaje teraz wiele innych propozycji gry w filmach, ale od sławy stroni: nie pokazuje się w kolorowych czasopismach, w telewizji wręcz wyjątkowo, niemal nie udziela wywiadów. MAREK OSTASZ z Zamościa Znany jubiler, który podbija Amerykę Jest jednym z najbardziej cenionych jubilerów w Stanach Zjednoczonych. Projektuje i wykonuje cacka, które zdobią ceremonię rozdania Oscarów, gwiazdy show-biznesu oraz dwory Dubaju, Japonii, Emiratów Arabskich. I Aż się wierzyć nie chce, że to chłopak z zamojskiego mechanika. Marek Ostasz tworzy za oceanem od ponad 20 lat. Jego pracownię "Ostasz Studio Fine Jewerly" przy Rockeffeller Center na Manhattanie odwiedzają znane amerykańskie gwiazdy. Zamówienia na złote pierścionki, platynowe bransoletki, czy wysadzane drogimi kamieniami naszyjniki składają u Polaka klienci z całego świata. Ma markę i liczące się w świecie jubilerskim nazwisko. To dzięki wyjątkowym wyrobom, wykonywanym ręcznie, na zamówienie i według 16

gustu klienta, a także niepowtarzalnym wzorom (nie dwu identycznych). Biżuteria od Ostasza powstaje z najwyższej jakości diamentów, 18-karatowego złota, platyny i szlachetnych kamieni. Pasja Gdy wyjechał z Polski nie znał angielskiego, miał przy sobie ledwie osiemset dolarów. Miał zobaczyć Manhattan, Statuę Wolności i wrócić. Potoczyło się inaczej. Marek Ostasz to absolwent Technikum Mechanicznego w Zamościu (obróbka skrawaniem). Miał ciągoty artystyczne, myślał o Liceum Plastycznym, ale jego tata Władysław Ostasz (wieloletni dyrektor zamojskiego POM), zawsze przestrzegał swoje dzieci, by myślały racjonalnie. Nie przeczył, że zawód artysty jest interesujący, ale powtarzał każdemu z dzieci: zostań inżynierem, miej konkretny zawód, a potem rób co chcesz. Posłuchał ojca, ale dusza artysty nie dawała mu spokoju. Tańczył w zespole Contra w Zamościu, potem w zespole tanecznym Jawor na Akademii Rolniczej w Lublinie (tu studiował). Zespół jeździł z występami po świecie. Z Jaworem Marek tańczył przez 6 lat. Był w Hiszpanii, Francji, Szwecji, Norwegii, Niemczech, Izraelu, Egipcie, Turcji, a nawet Puerto Rico. Dzięki tej ostatniej wyprawie miał wbitą w paszporcie wizę amerykańską (wyspa leży na terytorium USA). Szczęściarz Po obronie pracy dyplomowej i jubileuszu 30-lecia zespołu wyjechał do USA. (1990 r.). Był sprzedawcą w sklepie spożywczym. Wtedy poznał swoją przyszłą żonę Beatę (mieszkała w pobliżu jego sklepu), Polkę ze Śląska, ale 17

rodzinnie związaną z Komarowem i Zamościem. Wtedy pracowała już w firmie jubilerskiej. W gazecie polskiej znalazł ogłoszenie, że ktoś uczy jubilerstwa i obsadzania kamieni. Spróbował, spodobało mu się, zaczęło wychodzić. Wtedy przydało się jego poprzednie wykształcenie techniczne, zwłaszcza rysunek techniczny, projektowanie precyzyjnych podzespołów maszyn. Zaprojektował pierwsze maleńkie złote serduszko. Potem pojawiły się kolejne wzory. Jego talent zauważyli dwaj bracia z Armenii, prowadzący doskonałą i wtedy już bardzo znaną firmę jubilerską. To od nich się wiele nauczył. Obsadzał w złocie diamenty, szafiry, rubiny, próbował pracy w platynie, zaczął projektować. Przyszedł rok 1999. Poczuł się na tyle mocny artystycznie, że otworzył własną firmę. Było nieźle, aż tu... kryzys. Po zamachu na World Trade Center branża jubilerska przeżywała załamanie. Ostasz szukał rynku. Postawił na biżuterię bardzo drogą, na zamówienie, dla zamożnych klientów. To był strzał w dziesiątkę. Gwiazdy Najtańszy pierścionek w jego pracowni kosztuje ok. 1 tys. dolarów. Biżuterię sprzedaje za 3, 4, nawet 10 tys. dolarów. Górnej granicy nie ma. Kiedyś dostał do obróbki zielony diament, który został ubezpieczony na 2 mln dolarów. Wykonana z niego biżuteria kosztowała dużo drożej. Skąd bierze kamienie? Od dilerów, a ci sprowadzają najpiękniejsze szmaragdy z Kolumbii, cudne rubiny i szafiry z Birmy, Cejlonu i Indii, niespotykane diamenty z Rosji, a kamienie kolorowe z Afryki. W jego kolczykach na okładce amerykańskiego pisma 18

Glamour prezentowała się Julia Roberts i Alicia Keys. Spod jego ręki wyszła bransoletka dla gwiazdy baseballa Rogera Clementsa. Od księżniczki z Emiratów Arabskich Polak dostał zamówienie na pierścionek z 7-karatowym żółtym diamentem, od premiera Hiszpanii na diamentowe kolczyki dla małżonki. Ostasz zaprojektował specjalne kolekcje biżuterii dla rodziny prezydenta Ignacego Mościckiego. W jego pierścionku wysadzanym diamentami i szafirami prezentowała się księżniczka Japonii. Od niedawna wśród wzorów pracowni Ostasz są spinki męskie. LECH BANACH z Sahrynia Lekarz (profesor), który osiadł w RPA, najbogatszym kraju Afryki - Murzyn w Hrubieszowie! Dla mnie, chłopaka ze wsi, było to dziwowisko. Łaziłem za nim krok w krok, nie mogłem od niego oderwać oczu opowiada o swoich licealnych czasach, pochodzący z Sahrynia (gm. Werbkowice). Wtedy nawet nie przypuszczał, że los rzuci go na Czarny Ląd. Republika Południowej Afryki bo tu pracuje i mieszka od przeszło 20 lat profesor Lech Banach z Sahrynia - jest przyjazna dla cudzoziemców. Wielu ludzi z całego świata przyjechało tu do pracy, w tym naukowców, i osiadło na stałe. To najbogatsze państwo Afryki. Zawsze byłem ciekawy świata, ale że wyląduję w krainie złota, diamentów i platyny, także wśród słoni, nosorożców i lwów... Nawet marzeń takich nie miałem. 19

Samolotem na pierogi Na Czarny Ląd trafił w 1985 r. Najpierw, na dwa lata do prowincjonalnego szpitala w Zambii, stamtąd pojechał do RPA, gdzie zarobki lekarzy są wielokrotnie większe niż w Polsce. Już się przyzwyczaiłem, ale na początku... Żar lał się z nieba, gorąco jak w piecu. Nie wszyscy Europejczycy to znosili, wracali opowiada. On jednak czuł się tam dobrze, od pierwszych dni. - Moi rodzice wiedzieli, że nauka otwiera drogę w świat. Stawiali na kształcenie opowiada profesor. Mama, mimo że trudno było jej związać koniec z końcem, posłała mnie do Liceum im. Staszica do Hrubieszowa. To moje okno na świat. Choć Leszek miał smykałkę do fizyki (rozbierał i składał radioodbiorniki), wymyślił sobie, że będzie lekarzem. Został patologiem, przeprowadzał sekcje zwłok, badał tkanki. Zajmuje się nimi do dziś. Od kilku lat kieruje najnowocześniejszym w RPA zakładem telemedycyny. Sam jest jej twórcą. Zaczęło się od Hongkongu. Banach był tam (1994 r.) na światowym kongresie patologicznym. Rzucił pomysł, by wykorzystując nowoczesne systemy łączności przesyłać do konsultacji zdjęcia komórek nowotworowych do ośrodków specjalistycznych w różnych krajach. Przed nową RPA, kiedy Nelson Mandela został prezydentem kraju, z powodu napadów i rozlicznych walk, słabo działała poczta, preparaty medyczne były niszczone albo szły do ośrodków w Kapsztadzie (tu w 1967 r. wykonano pierwszy na świecie przeszczep serca przyp. red.) czy Johanesburgu tygodniami. Telemedycyna była potrzebą tłumaczy lekarz. Teraz jest uznanym ekspertem od telepatologii. Z wykładami jeździ po całym świecie: od Japonii, Singapuru, Australii, po Wielką Brytanię i USA. Organizuje wiele konferencji i 20