Ilustrował Marek Nawrocki Nasza Księgarnia
Maciuś maluje statek piracki Był sobie Maciuś. Miał niebieskie oczy, kręcone włosy i zadarty nos. Miał mamę Sabinę, tatę Sebastiana, młodszą siostrę Michasię i psa. Wielkiego, długowłosego kundla. Maciuś nazwał go Piratem. Dlaczego? Ponieważ lubił opowieści o piratach, czyli morskich rabusiach. Najbardziej lubił bajki o strasznym piracie Zielonce. Kiedy urosnę, zostanę morskim rabusiem jak pirat Zielonka! obiecał sobie Maciuś. Znał już pirackie okrzyki: Na beczkę prochu!, Do stu piorunów!, Motyla noga!, Piernik jeden!, Foka plażowa!, Zdechły śledź!, Psia ość!, To koniec, bratku! i kilka innych. Wymyślił sobie pirackie imię: Okropny Maciuś. No i starał się zachowywać okropnie. Raz
nalał tacie do butów kisielu morelowego, innym razem posłodził mamie zupę szczawiową. Kiedyś wodoodpornym mazakiem namalował wąsy siostrzyczce Michasi. A ostatnio wysmarował klamki do drzwi w całym bloku lepkim syropem malinowym. Zachowywał się okropnie, aż wszyscy uwierzyli, że jest Okropnym Maciusiem, którego należy się bać jak każdego strasznego pirata. Koledzy Maciusia: Krwawy Genio, Milczący Henryś i Ziewający Józio, też chcieli zostać okropnymi piratami. Maciuś przyjął ich do załogi. Jestem waszym szefem, Okropnym Maciusiem! Zrozumiano?! spytał szef piratów Okropny Maciuś. Zrozumiano, Okropny Maciusiu! odpowiedziała załoga. Okropny Maciuś miał już piracki miecz i piracką chustę w prawdziwe trupie czaszki. Brakowało mu tylko pirackiego statku. Psia ość! Kiedy urosnę, odbiorę statek innym piratom! obiecał sobie Maciuś.
Na razie poprosił Świętego Mikołaja o piracki statek: duży, drewniany, z masztem aż do sufitu i wielkim czarnym żaglem. Ale Mikołaj przyniósł tylko płytę z pirackimi piosenkami. Płyta była lekka, a statek ciężki. Mikołajowi nie chciało się dźwigać. Piernik jeden! Okropny Maciuś obraził się na Mikołaja. Nie zrezygnował jednak ze statku. Chodził za mamą i powtarzał: Chcę statek, chcę statek, chcę statek Minęła zima i przyszła wiosna, a Maciuś nie zapomniał o statku. Jesteś okropnie uparty! Przestań mnie dręczyć tym statkiem, bo nie wytrzymam! Mama miała dość. Chcę statek! Okropny Maciuś powtórzył to jeszcze dziesięć razy i wtedy mama nie wytrzymała. To go sobie namaluj! krzyknęła. I daj mi wreszcie spokój poprosiła. Dobra zgodził się Maciuś i dał mamie spokój. Szef piratów, czyli Okropny Maciuś, wziął farby do malowania rękami i wymknął się na dwór. Ma-
ciuś mieszkał w bloku na parterze. Miał własny taras, a z niego zejście do ogródka. Mama nie zauważyła, że Maciuś się wymknął. Była zajęta małą Michasią, czyli młodszą siostrzyczką Maciusia. Namaluję statek na ścianie. Bo ściana jest duża i statek jest duży wyjaśnił psu Piratowi szef piratów. Hau! Hau! pochwalił go Pirat. I nawet włożył łapę w czarną farbę! A potem pomazał łapą po czyściutkiej żółtej ścianie. Ekstrapiracko! pochwalił go Maciuś i też wziął się do malowania. Co robisz, Maciusiu? zainteresowała się Krysia z ogródka obok. Krysia też chciała zostać piratem i dostać się do załogi Okropnego Maciusia. Ale Maciuś nie chciał jej przyjąć. Wiedział, że baba na pokładzie przynosi nieszczęście. Pirat Zielonka często to powtarzał. Maluję! Nie widać?! odpowiedział zapracowany Maciuś. Widać. Ja też mogę malować? spytała Krysia.
Nie! Baba nie może malować pirackiego okrętu! oburzył się Maciuś. Chyba że da szefowi piratów dwie gumy truskawkowe dodał po namyśle. Krysia dała szefowi piratów, czyli Okropnemu Maciusiowi, dwie gumy. Przyniosła swoje farby. I przyprowadziła trzech piratów, których Maciuś już przyjął do załogi: Krwawego Genia, Ziewającego Józia i Milczącego Henrysia. Piraci i Krysia grzecznie malowali wielki czarny statek na żółtej ścianie. Aż tu nagle ktoś wrzasnął: Co wy robicie?! To była babcia Ziewającego Józia, Marcelina Mruk. Wysoka i chuda jak szkielet z kreskówki o mściwych szkieletach morskich. Wystraszyła wszystkich piratów. Najbardziej wystraszyła Maciusia, który akurat stał na stołku, bo malował wysoki żagiel. Maciuś machnął rękami i fajt! fajt! spadł ze stołka. Potrącił Genia i Henrysia i CHLUP! trzej piraci, Maciuś, Genio i Henryś, wpadli do oczka wodnego. Bul, Bul Brrrrrr!
Motyla noga! Woda była zimna jak lód!!! A Marcelina Mruk darła się dalej: Kto wam pozwolił mazać po ścianach?! Maciuś zgrzytnął zębami. Mama! odpowiedział. Coś takiego! Marcelina przelazła przez niziutki płotek i wbiegła do mieszkania Maciusia. Maciusiu! jęknęła mama, gdy zobaczyła trzech piratów, którzy utknęli w ciasnym oczku wodnym. Ooo! ucieszyła się Michasia. I zaklaskała w rączki, jakby to było przedstawienie dla maluchów! Pani na to pozwoliła?! Marcelina Mruk wskazała czarny piracki statek na żółtej ścianie. Nie! oburzyła się mama. Na beczkę prochu! pomyślał Maciuś i wykrzyknął: Jak to nie?! Powiedziałaś: namaluj sobie statek! Ale nie na ścianie! upierała się mama. Popędziła mokrych piratów do domu. Rozebrała, zawinęła w ciepłe ręczniki i poszła do kuchni po gorącą herbatkę malinową.
Za mokrymi piratami przylecieli Krysia i Ziewający Józio. Coś mam! oznajmiła z triumfem Krysia i pokazała piratom zdjęcie w aparacie fotograficznym. A tam byli trzej piraci w oczku wodnym. Ta podstępna kaczka lądowa Krysia zrobiła im zdjęcie! Morscy rabusie, czyli Okropny Maciuś, Krwawy Genio i Milczący Henryś, wyglądali jak zmokłe kury. Na głowie szefa piratów siedziała zielona żaba i ziewała okropnie. Hi, hi! śmiała się Krysia. Szef piratów z żabą na głowie! Hi, hi! Skasuj to natychmiast! zażądał Okropny Maciuś. Oddaj gumy i przyjmij mnie do załogi! zażądała Krysia. Okropny Maciuś zacisnął zęby. Nie lubił ustępować ani przegrywać. Żaden szef piratów nie lubi przegrywać. Ale czasami musi. Maciuś oddał Krysi dwie gumy i przyjął ją do załogi. Nawet nadał jej pirackie imię: Podstępna Krysia. 11
Jeszcze się krwawo zemścimy za te gumy pocieszył Maciusia Krwawy Genio. Okropny Maciuś nic nie odpowiedział. Na razie czekała go niezasłużona kara za namalowanie statku na ścianie. To niesprawiedliwe!
Redaktor prowadzący Katarzyna Piętka Redakcja Magdalena Korobkiewicz Korekta Joanna Kończak DTP, redakcja techniczna Joanna Piotrowska ISBN 978-83-10-12254-4 P R I N T E D I N P O L A N D Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2012 r. Wydanie pierwsze Druk: EDICA SA, Poznań