Śladami lwóweckich pomników Napisano dnia: 2017-05-09 17:29:44 Krótka historia nieistniejących lwóweckich pomników czyli polski pomnik Poległym za wolność tej ziemi w cieniu niemieckiej Germanii W czasie niedzielnego lub świątecznego wypoczynku mieszkańcy naszego miasta, aby nie gnuśnieć przed telewizorem wychodzą zaczerpnąć nieco powietrza przemierzając lwóweckie parki oraz skwerki. Każde z tych miejsc skrywa pewne swoje małe tajemnice z przeszłości. Na przykład w dawnym parku Jordanowskim gdzie obecnie znajduje się mały plac zabaw dla dzieci ( obok sklepu POLO MARKET-u ), znajdował się cmentarz żydowski sięgający swym zasięgiem okolic obecnego sklepu Media Expert. Został on zniszczony w okresie II wojny światowej po dojściu do władzy nazistowskiej partii NSDAP i na bieżąco organizowanych akcji niszczenia wszystkiego, co żydowskie ( sklepów, warsztatów, cmentarzy, sztuki, oraz ludzi tej narodowości). Po wojnie znajdowane były jeszcze poszczególne mniejsze nagrobki w okolicach parku i PGKiM. Ktoś spyta, a co zrobiono z tymi nagrobkami zwanymi macewami żydowskimi? Odpowiedź jest nader prosta, w okresie II wojny światowej traktowano je, jako materiał budowlany. Stosowano, jako podkład pod drogi, umocnienia rzek i potoków, lub rozbijano i wykorzystywano, jako kruszec, nasyp. Przykładem może być zapora nad Jeziorem Strzeszyńskim zbudowana z żydowskich macew. Kolejną ciekawostkę stanowią zachowane jeszcze zabudowania, które to niegdyś pełniły funkcje kramików, gdzie w upalne dni sprzedawano lemoniadę oraz lody i watę cukrową. Zarówno z opowieści byłych niemieckich mieszkańców, jaki i potwierdzających je zachowanych fotografii i kart pocztowych wynika, że dawniej park tętnił życiem towarzyskim. Była wysepka, na której był domek dla łabędzi, do której podpływała łódka z wioślarzem i zakochanymi, kiedy nie było okresu lęgowego. W innym czasie ptaki bywały bardzo agresywne i broniły gniazda. Na postumencie w parku grali muzykanci umilając niedzielny czas wypoczywającym lwówczaninom.
Obecnie przy placu zabaw znajduje się również pewien niepozorny skwerek zieleni. Dla postronnych przechodniów ten skwerek to tylko niewielki krąg zieleni. Otóż ów skwerek pełnił niegdyś funkcję miejsca pamięci. Znajdował się tam na postumencie pomnik żołnierzy niemieckich, byłych mieszkańców naszego miasta, którzy służyli w 155 Regimencie Piechoty. Brali oni udział w działaniach militarnych na frontach I Wojny Światowej.
Pomnik ten tak samo jak ten drugi znajdujący się przy Liceum Ogólnokształcącym poświecono żołnierzom z Lwówka Śl. poległym na frontach Europy. Po I wojnie światowej częste było stawianie obelisków w wielu wsiach m. in. w Kotliskach, Nielestnie, Górczycy czy Płakowicach. Miało to miejsce zazwyczaj z inicjatywy niemieckich stowarzyszeń kombatanckich oraz Stahlheimu, które aby wzmocnić morale po przegranej wojnie tworzyły masowo Kriegerdenkmale w wielu miasteczkach i wioskach, czego dowodzą dawne karty pocztowe. Na nich to owe pomniki dawnego bohaterstwa były bardzo często prezentowane obok strategicznych i znanych obiektów danej miejscowości. Ślady takie odnajdujemy również na lwóweckim cmentarzu, gdzie znajduje się grobowiec rodziny Zimmer. Jeden z byłych mieszkańców naszego miasta stracił na przykład życie w największej bitwie pierwszej wojny światowej, gdzie zginęło ponad milion żołnierzy różnych narodowości. Była to bitwa nad Sommą w północnej Francji, w regionie zwanym Pikardia. Starły się tam głównie siły brytyjskie i niemieckie, przy czym największe straty poniosła strona niemiecka. Głównym celem ofensywy przeciwko siłom niemieckim było odciążenie sojuszników na innych frontach oraz poniesienie przez wroga jak największych strat w ludziach. Jak wiemy z historii ów cel osiągnięto. Tym nieszczęśnikiem był niejaki Heinz Zimmer poległy 25.09.1916 r. nad Sommą, był tam vice -wachmistrzem polowym 5-go Regimentu Artylerii Niemieckiej. Jego brat Wilhelm Zimmer poległ 23.10.1917 r. w miejscowości Chemin des Dames, był porucznikiem w 5-tym Regimencie Polowym Armii Niemieckiej. Jakaż musiała być rozpacz matki tych obu młodych mężczyzn, których straciła w zawierusze wojennej. Powróćmy jednak do kwestii pomników niemieckich, jakie zastali przybyli tu osadnicy wojskowi oraz cywile.
Kolejnym nieistniejącym pomnikiem była tzw. Germania. Pomnik ten stał na miejscu obecnego polskiego pomnika w parku przy ulicy Sienkiewicza, pomnik - Poległym za wolność tej ziemi. Zniszczony pomnik Germanii, pierwotnie poświęcony był zwycięskiej armii Pruskiej, która wygrała wojnę Francusko Pruską ( 1870-1871). Po wojnie na terenie powiatu lwóweckiego większość mieszkańców stanowiła mieszkająca tu ludność niemiecka. Z czasem liczba polskich osadników i ludności cywilnej zwiększała się. W latach 1945-1947 r. realizowano masową ewakuacje ludności niemieckiej z tych terenów, przy czym jedną z głównych stacji kolejowych skąd ich odtransportowywano była stacja w Płakowicach. Ponieważ połączenie kolejowe pomiędzy Lwówkiem Śl., a Płakowicami było mocno uszkodzone zarówno w wyniku działań wojennych jak i powojennych działań sabotażowych. Tak opisuje to R. Klementowski w swojej książce: W lutym 1945 r. wysadzono mosty kolejowe we Lwówku, a w maju tunele w pobliżu Wlenia. W efekcie, do najbliższej od Lwówka stacji w Płakowicach pociągi przybywały bardzo nieregularnie, raz na tydzień lub dwa, komunikacja była, więc przypadkowa ( ) Zorganizowane wysiedlenie rozpoczęto w powiecie lwóweckim latem 1946r. Punkt zbiorczy urządzono w Płakowicach, miejsca dla oczekujących na transport znajdowały się w budynkach byłego szpitala psychiatrycznego ( ) Dysponowano miejscami w dużym (liczącym tysiąc łóżek) byłym szpitalu dla umysłowo chorych w Płakowicach. Zdarzały się wtedy napady na opuszczającą swe domy z dobytkiem ludność niemiecką. Przestępstwa przeciwko Niemcom miały miejsce nie tylko w miejscu zamieszkania. Zdarzały się rabunki na drogach, prowadzących do punktów ewakuacyjnych, np. w styczniu 1947 r. na drodze Nowy Lad Radłówka zrabowano dobytek kilku rodzin. Wysiedlani Niemcy rzadko zgłaszali jednak oficjalne skargi. Przykładem bestialstwa było systematyczne dokonywanie gwałtu przez trzech osadników z Pilchowic na niemieckiej nauczycielce, zamieszkującej na stacji Pilchowice-Zapora. Sprawę umarzano i dopiero za czwartym razem sprawcy zostali zatrzymani. Okazywało się, że mimo zakończenia działań wojennych wielu Niemców nie mogło pogodzić się z klęską ich wielkiej armii, i potajemnie organizowało i zrzeszało wtedy sympatyków nazizmu i wrogów polskich i radzieckich okupantów. Organizowano akcje Werwolfu, gdzie zdarzały się akcje sabotażu, zabójstwa, rabunki, itd. Elementem rewanżu ze strony polskich władz było niszczenie pomników chwały niemieckiego oręża. 7 października 1945r. we Lwówku z okazji Święta Żołnierza i Milicji Obywatelskiej uczestnicy uroczystego pochodu, który wyruszył spod gmachu MO, zniszczyli pomnik Germanii na zbiegu ulicy Sienkiewicza i Wojska Polskiego. Podobny los spotkał wkrótce zabudowania i pomniki na obrzeżach miasta, na tzw. Wzgórzu Kombatantów. Wspomniane pomniki wiązały się z XIX wiecznymi wydarzeniami, jakie miały miejsce na terenie pow. Lwóweckiego.
Chodziło oczywiście nie tylko o pomniki ze Wzgórza Kombatantów poświęcone zwycięstwom nad francuzami, w 1813, ale i o obeliski dotyczące kolejnej zwycięskiej wojny z 1870-71 r. Spacerując po okolicznym lesie i terenie okalającym obecny Zajazd Leśny, napotykamy na kamienne fragmenty dawnych pomników chwały. Należy nadmienić, iż teren ten do połowy lat 30 tych ubiegłego wieku rok rocznie był miejscem organizowanego BLUCHERFESTU, czyli święta upamiętniającego wielkie zwycięstwo z 1813 roku dokonane pod dowództwem gen. Bluchera w okolicach Lwówka Śląskiego i nad Kaczawą. Podobny los spotkał pomnik poświęcony żołnierzom pruskim, którzy zwyciężyli nad Francuzami w 1813 r. Pomnik stojący niegdyś na górze Skałka (Steinberg) zniszczyli uczniowie SPP na polecenie jednego z ówczesnych pracowników i działaczy w Płakowicach pod koniec lat 40-tych (dane pozyskane od jednego z pierwszych osadników wojskowych w Płakowicach). Jaki był cel tych działań, pytałem jednego z pierwszych osadników w okolicach Lwówka? Mój rozmówca stwierdził, iż chodziło o pokazanie Niemcom, że teraz to już są nasze tereny i wszystko, co niemieckie kojarzące się z okupantem powinno być zniszczone tak by nie przypominało tych strasznych lat niewoli i prześladowań. Wtedy były takie czasy, że można było sobie na to pozwolić. Zniszczono wtedy wiele cennych zabytków na Dolnym Śląsku. Nie nam jednak dziś dokonywać oceny tego, co minione. Więcej na ten temat i wiele innych mu podobnych możemy przeczytać w książce autorstwa: Sz. Wrzesińskiego i E. Braniewskiego- Napoleon nad Bobrem i Kwisą. Ponad to nieocenioną skarbnicą wiedzy o tym, co działo się w okresie powojennym na terenie Powiatu Lwóweckiego jest książka p. dr R. Klementowskiego pt.: Urząd bezpieczeństwa w Powiecie Lwóweckim (1945-1956), na której to opierałem się po części tworząc niniejszy krótki artykuł. Bibliografia: Sz. Wrzesińskiego i E. Braniewskiego- Napoleon nad Bobrem i Kwisą Wyd. CB Warszawa 2013. R. Klementowski: Urząd bezpieczeństwa w Powiecie Lwóweckim (1945-1956). IPN Wrocław 2006r. P. Popławski- Blucherfest we Lwówku Śląskim w Powiatowy Kurier Lwówecki nr.8/2011 Autor: Przemysław Popławski pracownik ZPEW we Lwówku Śląskim, pasjonat filokartysta, regionalista. Autor kilkunastu artykułów w prasie regionalnej oraz współautor: Tajemnic Zamku Grodziec i Pałacu Ambasadora III Rzeszy (Wyd. CB), Pogórze Izerskie w cieniu swastyki (Wyd.), Wojna 30-letnia i Kampania Napoleońska na terenie Powiatu Lwóweckiego i Mikroregionu Frydlanckiego.