mgr inż. Andrzej Kursa www.aferyprawa.com Zakład Karny : 01.06.2007 33-100 Tarnów, ul. Konarskiego 2 Sygn. IV RNsm 247/07 Sąd Rejonowy - Wydział IV Rodzinny i Nieletnich Termin: 13.06.2007 43-300 Bielsko-Biała, ul. Mickiewicza 22 W związku z zawiadomieniem SR z dnia 20.04.2007 (data wpływu 25.05.2007) o wniesieniu powództwa przez Grażynę Kursa przeciwko mnie, o pozbawienie mnie władzy rodzicielskiej nad moimi dziećmi: Izabellą i Julią Kursa: 1. Wnoszę o przydzielenie mi adwokata z urzędu do sprawy IV RNsm 247/07, gdyż nie znam się na prawie cywilnym, a z uwagi na sytuację opisaną poniżej nie jestem w żaden sposób w stanie opłacić kosztu wynajęcia adwokata. 2. Wnoszę o oddalenie wniosku Grażyny Kursa UZASADNIENIE 1. W dniu 31.05.2007 Sąd Najwyższy uchylił w kasacji mój wyrok dożywotniego pozbawienia mnie wolności i przekazał sprawę do I instancji. 2. Nie wykonuję obecnie władzy rodzicielskiej nad moimi dziećmi, gdyż moja była żona Grażyna Kursa uniemożliwia mi jakikolwiek kontakt z moimi dziećmi. Wysłałem wiele listów do moich dzieci, ale żona uniemożliwia im ich otrzymanie. Tak samo Grażyna Kursa uniemożliwia mi na utrzymywanie rozmów telefonicznych z moimi 2 małoletnimi córkami. Nie wspominam nawet o tym, że Grażyna Kursa mnie nie odwiedza w więzieniu ani sama, ani z naszymi dziećmi. 3. Od dnia zawarcia małżeństwa z Grażyną Kursa t.j. od 31.03.1991 do dnia tragedii t.j. 27.09.2001 przez ponad 10 lat ze swojej własnej pracy utrzymywałem moją żonę przez okres jej studiów, a także po ich ukończeniu, a także w całości finansowałem luksusowe życie mojej wymagającej i podłej żony oraz naszych dzieci. 4. W dniu tragedii 27.09.2001 moja żona Grażyna Kursa nie tylko, że opuściła mnie całkowicie, gdy trafiłem do więzienia, nie tylko kompletnie w niczym mi nie pomaga już 7 rok, ale na dodatek mnie okradła ze wszystkich moich zarobionych pieniędzy (wszystkich, które nie zajęła chora z pazerności ma moje mienie rodzina Rojszczaków). Nawet nie zwróciła mi moja żona kilkudziesięciu tysięcy zł, które pożyczyłem jej i jej matce Jadwidze Kursa na otwarcie nowej kancelarii adwokackiej w Bielsku Białej (wraz z adwokatem Krzysztofem Stecem). 5. Z ww. powodów nie łożę na nasze dzieci od dnia utraty wolności. 6. Po tragedii z 27.09.2001 żona przestała się interesować majątkiem naszego małżeństwa wybudowanym dla niej luksusowym mieszkaniem (wartym obecnie ponad 2 miliony zł) o którego zagarnięcie wałczyła 7 lat do tragedii Rojszczaki i od drugiego dnia po tragedii kolejne 7 lat rodzina Rojszczaków. Adwokat z urzędu poinformował mnie, że gdyby żona wykazała minimum zainteresowania, to nasze luksusowe mieszkanie pozostałoby dla naszych dzieci. 7. Uniemożliwienie mi na jakikolwiek kontakt z moimi dziećmi przez moją żonę, nie napisanie przez 7 lat nawet 1 listu do więzienia o tym, jak żyją nasze dzieci, a także faktyczny brak pożycia fizycznego, którego nie życzyła sobie moja żona spowodował, że zacząłem w więzieniu rozważać, czy jej podłe zachowanie nie wynika z ewentualnego faktu, że pozbawiła mnie Grażyna Kursa kontaktu z naszymi dziećmi, gdyż może nie ja jestem ich ojcem. Dlatego zdecydowałem się na wniesienie stosownego wniosku do SR o potwierdzenie (lub wykluczenie) faktu mojego ojcostwa Izabelli i Julii Kursa. Niestety sędzia sądu rodzinnego Grażyna Kursa poprzez swoją koleżankę (wieloletnią) sędzię Szaton uniemożliwiła na jakąkolwiek weryfikację ojcostwa. 1
8. Wg Grażyny Kursa nie mogę stanowić przykładu dla dzieci. Przez ponad 10 lat wypełniałem wszelkie obowiązki męża i ojca. Dbałem o zdrowie żony i dzieci, o ich wakacje, o zapewnienie im luksusu finansowego. Moja żona Grażyna Kursa przez ponad 10 lat naszego małżeństwa: nie gotowała posiłków, nigdy niczego nie prasowała dla mnie (sama prasowała sobie ubrania codziennie), nigdy nie powiedziała, że mnie kocha, nigdy mnie nie pocałowała, była pięknym i zimnym trupem emocjonalnym. Nigdy nawet nie powiedziała dziękuję za kwiaty, które jej kupowałem przez całe lata małżeństwa co tydzień. Żona Pani Sędzia nigdy mi w niczym nie pomogła, od prowadzenia mojej małej firmy w Niemczech począwszy, na wykańczającym mnie wieloletnim chorym procesie z Rojszczakami o NASZE WŁASNE MIESZKANIE, które dla mojej żony luksusowo wybudowałem w Krakowie, koło jej sądu. Żona nawet nie zainteresowała się tym chorym procesem w krakowskim sądzie w budynku, gdzie sama pracowała jako sędzia. Nawet tą sprawę miałem ja prowadzić inżynier budownictwa, pracujący na utrzymanie naszej rodziny 1.100 km od budynku sądu, w Bawarii. Ten proces o NASZE MIESZKANIE, to była moja sprawa. Nawet jak trafiłem do więzienia od 27.9.2001, moja żona sędzia nie interesuje się tym niekończącym się procesem w krakowskim sądzie. 9. Przykład wychowania dzieci niestety to będzie dom rodzinny mojej byłej żony (a zarazem mojej dalszej kuzynki), gdzie jej matka adwokat Jadwiga Kursa swoim partnerem życiowym zrobiła psa, z którym nawet sypiała, a jej (zmarły) mąż adwokat Bronisław Kursa był sprowadzony do roli psa, sypiającego w pokoiku po psie. 10. W sprawie wyrobienia dzieciom nowych paszportów, moja żona nigdy się do mnie nie zwróciła. Ani w jakiejkolwiek innej kwestii. Od razu wniosła pozew do sądu. Trudno mi w ciemno wyrażać zgodą na to gdzie i z kim będą wyjeżdżały moje dzieci za granicę, skoro kompletnie nie wiem już 7 rok, gdzie, jak i czy w ogóle moje dzieci żyją. 11. Do tragedii w dniu 27.09.2001 doszło z 3 skumulowanych powodów: 11.1. nieprawdopodobnej zachłanności i zawziętości rodziny Rojszczaków, na zagarnięcie mi po trupach mojego mieszkania (co w końcu expressis verbis po trupach udało się Rojszczakom osiągnąć) 11.2. dysfunkcyjności krakowskiego sądu, który latami nie potrafił wpisać mojego własnego mieszkania na moją rzecz, a szczególnie sprzedanie nieprawdopodobnego wyroku w dniu 27.09.2001 przez bezkarnego mordercę w todze sędzię Hannę Błasiakową Nowicką de Poraj (dzisiaj sędziego sądu apelacyjnego w Krakowie). 11.3. beznadziejną żonę Grażynę Kursa, która przez ponad 10 lat tylko pasożytowała na mnie, niczego nie dając kompletnie w zamian, tylko obciążając mnie dodatkowo wszystkimi sprawami dotyczącymi naszego małżeństwa i jej osoby. 12. Jak przystało na rasowego polskiego sędziego Grażyna Kursa napisała w swoim pozwie, że wobec takiej jego postawy istnieje obawa, że będzie się starał przedłużać postępowanie. To święty slogan polskich sędziów jak wiadomo bardzo szybko pracujących. Po prostu rzygać się chce. Expressis verbis. Opis, jak wyglądało moje dziwne małżeństwo z Panią Sędzią Grażyną Kursa i w jakiej jestem dzisiaj katastrofalnej sytuacji finansowej, którą zawdzięczam w znacznej mierze mojej żonie Grażynie, zamieściłem w pliku żona idealna z 30.04. do Sąd Rejonowy - Wydział IV Rodzinny i Nieletnich 43-300 Bielsko-Biała, ul. Mickiewicza 22, Sygn. IV RCps 14/07. (w załączeniu) Reasumując: Wnoszę o odrzucenie wniosku Grażyny Kursa o pozbawienie lub zawieszenie mi władzy rodzicielskiej nad moimi dziećmi Izabellą i Julią Kursa. Jedyne, co mi jeszcze nie zabrały sądy, Rojszczaki i była żona to te 2 małe córki. 2
ZAŁĄCZNIKI : 1. Jedna z wielu kopert, które wracały do więzienia nie odebrane przez żonę. 3
4
5