ŻÓŁTODZIOBY KONTRA - TYRREŃSKIE. Nasz rejs...

Podobne dokumenty
SARDYNIA 2013 OFERTA REJS MAJOWY

Wycieczka techniczna na Sardynię i Korsykę.

Archipelag La Maddalena. niezapomniana majówka pod żaglami

Archipelag La Maddalena niezapomniana majówka pod żaglami

Rejs s/y Solanus - wyspy Azory

Kornati & Krk Kornaty i wodospady Krk. Charakter rejsu: Trasa. Zadar, Vodice, Sibenik, Skradin, Krk, Kornaty, Sali, Molat,

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Mistrzostwa Polski Pilotów i Personelu Pokładowego w biegu na 10 km.

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29

REJSY W CHORWACJI 2016

REJSY W CHORWACJI 2016

Rejs Sylwestrowy 2010/2011

Sailing Paradise Seszele listopada 2015 Forsail Business Club ul. Ciołka 12, Warszawa Tel./fax

Czartery jachtów żaglowych, motorowych, katamaranów, szkolenia żeglarskie i morskie przygody. YA HTICA HARTER YACHTICA CHARTER

OFERTA SZKOŁA PRZYWÓDZTWA POD ŻAGLAMI

Jachtem Varsovia - dookoła wyspy Vancouver

20 czerwca 2015 roku. Na czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej.

Ognie sztuczne "Celebration of Light 2010"

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES

S/Y Nowe Warpno Sharki w The Tall Ships Races 2013

Rejs czerwcowy 2013 Dubrownik- Czarnogóra

Willa Dubrovnik 3 WILLA DUBROVNIK 3

Wycieczki fakultatywne z Majorki

USA - Wybrzeże Maine z Parkiem Narodowym Acadia

KARAIBY - wulkany i mangrowce Martynika - St.Maarten

WYMIANA POLSKO NIEMIECKA 2018r

INCENTIVE NA MALCIE Dzień 1 Dzień 2

ciekawe i piękne domaniewice i okolice

Fotografie (od końca rejsu) Wyprawa Norhwest Passage Lady Dana 44

Rejs na trasie: Gdynia Gdynia wyspy Bałtyku północno-wschodniego

Płynęły statkiem aż zobaczyły na wodach ogromnego wieloryba. Dziewczynki bardzo się przestraszyły.

WODNA PRZYGODA!!! ORGANIZACJA URODZIN DLA DZIECI OD 10 LAT

Leśnicka Łucja Kołodziej Alicja Kościelniak Stefania Bryniarski Wojciech

Lady Dana 44 po rejsie dookoła świata zacumowała w Gdyni

KOMENDY ŻEGLARSKIE. Żagle:

SYD! czyli SailYourDreams! SYLWESTER 2017 NA KARAIBACH!!!

1 dzień. Dworzec PKP Warszawa Centralna godz. * Dworzec PKP Szczecin * Dworzec Stralsund * Nocleg: Sund Camp Altefähr

CHORWACJA HOTEL DUBRAVKA *** nasza propozycja na Lato 2016

Powitanie jachtu "Lady Dana 44" w Vancouver.

SPRAWOZDANIE Z WYCIECZKI DO KRAKOWA

Yacht Ownership Program

PONIEDZIAŁEK, 11 marca 2013

Żegnamy góry. Zabładziliśmy

Singapur. Singapur był końcowym portem naszego rejsu z Hongkongu, statkiem Sapphire Princess

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

Nurkowe wakacje z OCTOPUSEM! CHORWACJA KRK

OFERTA CZARTERÓW JACHTÓW POLCONN CSS

Regaty o Puchar Konsula Generalnego RP w Vancouver Polski Klub Żeglarski w Vancouver

Odkryj swoje prawdziwe marzenia i cele

Sardynia i Korsyka - jachtowy incentive samolotem

Wyselekcjonowaliśmy najlepsze oferty. Czekają na Ciebie zadbane łodzie, miła obsługa i rozsądne ceny.

Droga Krzyżowa na wzór EDK

Bądź bezpieczny na Mazurach

Dzień 1 WARSZAWA. Wylot z Warszawy do Sydney. Przesiadka w jednym z międzynarodowych portów. Dzień 2 - SYDNEY

STER PAGAJE. ZRZUCANIE ŻAGLI Jest przygotować żagle/ grota / foka do zrzucenia. DOŚĆ!- przerwanie komendy WRÓĆ!- odwołanie komendy

Rejs Samotnych Żeglarzy Ostróda, 6-7 czerwca 2012

Sail Your Dreams! BRYTYJSKIE WYSPY DZIEWICZE!!! il dolce far niente! To nie jest zwyczajny rejs, to

STAŻ ZAGRANICZNY MÓJ UDZIAŁ I KORZYŚCI PŁYNĄCE Z UCZESTNICTWA W PROJEKCIE. Autor :Karolina Suda

S C.F.

MOJA PRZYGODA Z NIEBIESKĄ SZKOŁĄ czyli JAK PODCZAS PRZERWY ŚWIĄTECZNEJ PRZEPŁYNĘŁAM ATLANTYK

ZNAJOMI ZE ZNAJOMYMI!!!

G R E C J A. il dolce far niente!

Natalia Junik Kulturoznawstwo DSW Zaliczenie na przedmiot pn. Fotografia jako dokument

Relacja z pobytu na Majorce

Festiwal Nurkowy Wyspa Curacao maja 2009

Dominika Mucha. Mail: Aleksandra Smycz. Mail: Aneta Winiarska. Mail:

S C.F.

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 7. Zostawanie na miejscu

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Zareczyny. Nadszedł ten moment, w którym wiesz już, że chcesz zadać jedno z najważniejszych dla Waszego związku pytań Czy wyjdziesz za mnie?.

Wyselekcjonowaliśmy najlepsze oferty. Czekają na Ciebie zadbane łodzie, miła obsługa i rozsądne ceny.

PĘTLA STRONIE-BYSTRZYCA 78,9 km

W dniach maja 2012 odbył się wyjazd rowerzystów z Zielonej Góry do Zittau.

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

UTRWALAJMY WARSZAWĘ SŁUŻEWSKI DOM KULTURY 2017 SŁUŻEWSKI DOM KULTURY

Egipt pobyt 3 17 luty 2005 r. Odcinek 4. Morze Czerwone, Nil, Rafy

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Yacht Ownership Program

Chorwacja Rejs rodzinny

Pasja rywalizacja wyzwanie. Mistrzostwa Świata lipca

ISLANDIA. 28 maja- 2 czerwca 2018

Nasze wrażenia z Finlandii

Przekonaj się do siebie - przekonaj się do życia

OPIS TRASY POMARAŃCZOWEJ ŚW. JANA PAWŁA II

Działanie nr 7 - druga wymiana.

Wszystko to zostało razem zapakowane i przygotowane do wysłania.

Czarter katamaranów morskich.

Propozycja sezonu 2010 dla jachtu s/y Panorama. Opracował: Olgierd Młynarski

O FIRMIE. Serdecznie zapraszamy!!! Bartosz Obracaj. Wojciech Obracaj

Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses.

Wycieczka III LO, Hiszpania, Costa Brava,

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

Morska Szkoła Charakterów

Hong Kong i Macau

REGULAMIN REJSU. 2. Uczestnicy mogą wybrać ze swego grona Starszego Kursu, który reprezentuje ich wobec Komandora i KWŻ.

OPIS TRASY BIAŁEJ ŚW. ANTONIEGO tzw. Szlak Trzech Sanktuariów

Magdalena Tatar Mail: Małgorzata Stachoń Mail: Łukasz Czech Mail:

Comenius wyjazd do Włoch. Jagoda Kazana 6a Alicja Rotter 6a

ŁOWYŃ JGZ i 36 JGZ

BALI. Przykładowy program wrzesień/październik

Transkrypt:

Nasz rejs... ŻÓŁTODZIOBY KONTRA - MORZE ' TYRREŃSKIE Agnieszka Agawa" Czernek 13 lipca oddaliśmy cumy. My, żeglarze szuwarowo-bagienni, (oczywiście oprócz kapitana i pierwszego), wzięliśmy kurs na Korsykę! Słońce przyjaźnie nas ogrzewało, dla odmiany przyjemny wiatr o sile 2 B chłodził, woda, której odcieniom turkusu nie mogliśmy się nadziwić, miło chlupotała... Nic nie zapowiadało tego, co miało nadejść następnego dnia... 14 lipca- Wiatr stawał się coraz silniejszy, a my coraz bardziej mokrzy od docierających wszędzie rozbryzgów fal. Po południu zgodnie orzekliśmy, że wieje 7 B i wcale nie zamierza wiać mniej. Niektórym od razu zrobiło się gorzej i tak już zostało. Sceneria dookoła nas przypominała film grozy. Ogromne fale w świetle księżyca w pełni. Nasz Carter 30 zachowywał się jednak dzielnie, nie odbierając nam poczucia bezpieczeństwa. Wytrwale wspinał się na fale i z lubością z nich zjeżdżał, zupełnie jak w lunaparku. Neptun igrat z nami do późnej nocy i skończył bujaniem na martwej fali.

15 Patetycznie zardzewiałe ucho cumownicze w Porcie Szczurów lipca. Góra-dół, góra-dół i tak do świtu. Wiatr zdechł w zupełnie nieodpowiednim momencie - gdy ukazały się nam wytęsknione brzegi Korsyki. W planach był port Bonifacio na południu wyspy, ale brak wiatru, późna pora i labirynt wysp archipelagu La Maddalena, zmusiły nas do wybrania Porto Vecchio, leżącego bardziej na północ. Wpłynęliśmy do mariny, gdzie od razu zajęła się nami obsługa. Należy w tym miejscu uprzedzić zainteresowanych, że francuska odmiana angielskiego jest mniej zrozumiała niż polska. Po dokonaniu czynności niezbędnych do egzystowania w cywilizowanym porcie - prysznice i toalety były płatne, wodę można było tankować z kranów na kei - rozpierzchliśmy się w poszukiwaniu lądowych wrażeń. Miasteczko urocze, do późna w nocy tętniące życiem. Na wzniesieniu ulokowało się historyczne centrum, z którego roztaczał się piękny widok na

Widok z kotwicowiska na Porto Cervo port. Poza tym mnóstwo tam tajemniczych zakamarków z restauracyjnymi ogródkami wabiącymi przechodniów muzyką, niczym syrenim śpiewem. Z żalem wracaliśmy na jacht mając w perspektywie wczesną pobudkę. 16 lipca Popłynęliśmy na południe. Nadzieje na Bonifacio znów się rozwiały w tężejącym wietrze. W dyszy między Korsyką a Sardynią duło naprawdę mocno. Rzucani na falach, walczący z cieknącym forlukiem, dotarliśmy do Porto Cervo na Sardynii. Zatoka, do której wpłynęliśmy, ma dwie odnogi. W jednej (po lewej od wejścia) jest keja, w drugiej (na wprost) marina, a tuż przy wejściu - kotwicowisko (oblegane ze względu na ceny przy kei i w marinie). Tutaj również zajęła się nami obsługa. Tym razem jednak czatowali" na nas na pontonach już u wejścia do zatoki (ponieważ marina i keja konkurowały ze sobą) coś krzycząc, machając rękoma i z trudem utrzymując równowagę. Port sprawiał wrażenie puebla w kolorze łososiowym. Bez regularnych ulic, za to z poziomami, które można było pokonywać korzystając z labiryntu schodów, bram i krętych uliczek. Nie trzeba było mieć żyłki poszukiwacza, żeby odkryć niezliczone restauracje, butiki, sklepy żeglarskie, tajemnicze zakątki i ścieżki prowadzące do nikąd albo, jak się czasem niespodziewanie okazywało, do prywatnego mieszkania. 17 lipca. Aby nie sprzedawać jachtu celem regulowania rachunku za postój, trzeba było stanąć na kotwicowisku (nie wyszliśmy z zatoki ze względu na bardzo silny wiatr). Przed oddaniem cum poznaliśmy parę sympatycznych Włochów (mówili po angielsku). W trakcie bardzo serdecznej rozmowy toczonej na naszym jachcie (ich był ściśle dwuosobowy) podzielili się z nami swoim doświadczeniem i przeżyciami, użyczyli dokładniejszej locji i poradzili, gdzie warto, a gdzie nie warto płynąć. Spotykaliśmy ich później w niektórych z wymienionych przez nich miejsc. Przyszedł w końcu czas naszego odejścia od kei na rzeczone kotwicowisko, więc pożegnaliśmy naszych znajomych i oddaliśmy cumy. 18 lipca. Opuściliśmy Porto Cervo i obraliśmy kurs na Caprerę - jedną z wysp archipelagu La Maddalena, między Korsyką a Sardynią). Rzuciliśmy kotwicę w zatoce Porteza. Natura nie jest tutaj rozrzutna. Otoczenie przypomina trochę nasze Tatry (wyższe partie). Mnóstwo skat ze skąpą roślinnością. Jedyne bogactwo zatoki stanowiły niezliczone jachty i takaż ciżba ludzi na nich przebywających.

19 lipca. Następna na trasie była wyspa St. Stefano z zatoką Di Villamarina. U wejścia zatoki minęliśmy wojskowy ponton z bazy po drugiej stronie wyspy. Od jego załogi dowiedzieliśmy się, że oprócz owej bazy, na wyspie znajduje się jeszcze kurort z mariną, ruiny fortecy i opuszczony kamieniołom z portem. Do ruin wybraliśmy się na popołudniowy spacer. Wiedzie do nich asfaltowa droga, potem wśród niskich krzewów ścieżka, którą ruszyliśmy na podbój fortecy. Wdrapaliśmy się najwyżej jak było można i podziwialiśmy widoki. Następnie ruszyliśmy na eksplorację bliższej okolicy. Za małym wzniesieniem ukazał się nam opuszczony kamieniołom. Dookoła porozrzucane resztki zardzewiałych szyn i wagoników oraz niedokończony pomnik, jakoby niedoszły pomnik zięcia Mussoliniego! Pobliski port zrobił na nas niezapomniane wrażenie - opuszczone budynki i zardzewiałe maszyny. Mroczną tajemnicą tego miejsca okazała się niezliczona mnogość szczurów, które ujawniły się dopiero w nocy. Zmusiły nas do zakotwiczenia zdała od brzegu. W chwilę po naszym odejściu od nadbrzeża, z cumującego nieopodal jachtu dat się słyszeć przenikliwy wrzask, po czym ów jacht również oddalił się od brzegu. Opuszczony port nazwaliśmy Portem Szczurów. Zardzewiała tajemnica w Porcie Szczurów, na drugim planie - cytadela Niedokończony pomnik - ponoć zięcia Mussoliniego Po lewej: wyspa St. Stefano. Zatoka di Villamarina, a dla nas po prostu Port Szczurów. Powyżej kamieniołom

...naszym oczom ukazał się klif z wciśniętymi weń zabudowaniami i cytadelą... - Bonifacio Malutki, bajecznie kolorowy Porto Giglio na wyspie o tej samej nazwie 20 21 lipca. Rano na kursie mieliśmy Palau, port na północnym brzegu Sardynii. Po zacumowaniu poświęciliśmy czas na szaleństwa zakupowe. Ileż tam było sklepów żeglarskich! Zupełnie jakby Palau było centrum zaopatrzenia żeglarzy. Z pełnymi bakistami i bakami ruszyliśmy na kotwicowisko, w stronę trzech wysp: St. Maria, Razzoli i Budeli. lipca. Był to dzień, w którym podjęliśmy walkę" o spełnienie marzeń... czyli Bonifacio. l nadszedł w końcu moment triumfu. Oczom naszym ukazał się klif z wciśniętymi weń zabudowaniami i cytadelą oraz jaskiniami na poziomie wody. Bonifacio usytuowane jest na końcu długiej zatoki przypominającej fiord. Ścisk i duży ruch w porcie wymagały wprawnego oka w poszukiwaniu wolnego miejsca. W końcu padło sakramentalne tak stoimy". Robimy krótki rekonesans - opłata portowa umiarkowanie wysoka, krany z wodą na kejach, sanitariaty płatne. Miasteczko urocze, z górującą nad miastem cytadelą. Niezwykłe wrażenie wywiera jego ciasna zabudowa, wciśnięty między wąskie uliczki kościół romański. Jakby czas zatrzymał się w miejscu. 22 lipca. Opuszczając Bonifacio płynęliśmy przez chwilę w towarzystwie delfinów! Jakież było poruszenie na pokładzie, a następnie jeszcze większe pod pokładem, kiedy nastąpiło gorączkowe poszukiwanie aparatów fotograficznych. Próby uwiecznienia tego wydarzenia spełzły jednak na niczym, ponieważ delfiny zawróciły, aby eskortować kolejny jacht wypływający z Bonifacio. Wiatr niedługo potem zgasł i musieliśmy obudzić" silnik. Nocowaliśmy kotwicząc w zatoce Rondinaria na

południe od Porto Vecchio. Czuliśmy się trochę jak na planie, z którego zdjęto dekoracje i zostawiono tylko nagie strome skaty i wodę. 23 lipca. Przed nami, za nami i pod nami ogrom wody, nad nami upiornie gorące słońce i brak wiatru. Wysiedzieć na pokładzie się nie dawało, pod nim też nie było najlepiej. Wachty z dwuosobowych zmieniono na jednoosobowe, ale za to krótsze. Jedynie nocna wachta dawała złudne wytchnienie od upału. Pokład byt słono-wilgotny, takie samo było powietrze. Nagradzała te niedogodności możliwość podziwiania fosforyzujących meduz, spokojne morze i lekkie powiewy wiatru. lipca. W dzień ukazała się nam w dali wyspa Montecristo. Objęta ścisłą ochroną stanowiła dla nas jednak owoc zakazany". Upał dawał się wszystkim we znaki. Niektórzy przypomnieli sobie nawet o swoich talentach muzycznych, co zgromadzone audytorium nie zawsze przyjmowało ze zrozumieniem. Po zmierzchu ujrzeliśmy światła latarni na wyspie Giglio, która stała się odtąd naszym drogowskazem. 26 24 27 lipca. Chwilę po wschodzie słońca minęliśmy latarnię, która prowadziła nas całą noc i wpłynęliśmy do Porto Giglio. Mały porcik okazał się bajecznie kolorowy i zatłoczony ponad miarę. Uzupełniliśmy paliwo, wodę i zapasy świeżyzny". Prysznice (na żeton) znaleźliśmy w pobliskim hotelu. Publiczne umywalnie były ukryte w zakamarkach portu. Wieczorem - małe sklepowe" szaleństwo. Później spoczęliśmy na nadbrzeżnych ławeczkach. Podziwialiśmy sprawnie manewrujące promy... To był ostatni wyspiarski port. lipca. Zawinęliśmy do Ercole, portu na zachodnim brzegu Włoch, na północ od Rzymu. Miejsce, które uznaliśmy za pozbawione charakteru. 29 lipca. Zaliczyliśmy nocne wejście do Civitavecchi, na południe od Ercole. Port robi niesamowite wrażenie. Długie wejście przypomina dwupasmówkę" - mieni się światłami, wokół plątanina rur, ciągły ruch na terminalach promowych. Na samym końcu, pod ruinami baszty przycupnięta jest prywatna keja. Zacumowaliśmy do niej za niewielką opłatą. Na kei są prysznice i krany, sanitariaty - w mieście. Sama Civitavecchia przywodziła na myśl Oran z Dżumy" Camusa. Bezładna zabudowa, ruch na terminalach i bezruch w mieście. Mimo to brzydota tego miejsca miała w sobie coś urzekającego. Może dlatego zostaliśmy tam jeszcze jeden dzień. 31 lipca. Początek zbiegł się z końcem. Wpłynęliśmy do Fumicino Cita. Chwila oczekiwania na otwarcie mostu i po zacumowaniu mogliśmy oddać się błogiemu lenistwu. Do czasu jednak... Czekało nas jeszcze przewlekanie" jachtu na lewą stronę - klar przed zmianą załogi. Po wypucowaniu jachtu znów mogliśmy zakosztować lądowego życia i... poszliśmy na plażę. Przygoda się skończyła... Fot. Agnieszka Agawa" Czernek