Tekst i zdjęcia: Jarek Olejniczak Artimus V-Engine Harley-Davidson Kiedyś w mojej pracowni pojawił się pewien gitarzysta jak się okazało, także motocyklista i czynny muzyk. Zamówił u mnie wzmacniacz lampowy w obudowie z afrykańskiego mahoniu, w matowym wykończeniu, rattanowych obiciach i w stylu lat pięćdziesiątych. Jego zainteresowania były związane z motocyklami, więc zdecydowałem, że kolumna z przednią płytą (maskownicą) będzie przypominała trochę cylindry w układzie V. Panel wzmacniacza wykonał Jarek Kujawski AmpDoctor. Wszyscy byli zadowoleni, ale była to tylko zapowiedź tego, co miało się pojawić... 64
muszą być niesymetryczne, czyli mahoniowe (ciemniejsze) w głębi, a wychodzące do przodu klonowe, jaśniejsze. Ozdobą w środku nich miały być popychacze wzdłuż cylindrów, które wykonałem z dębowych wałeczków (ze względu na kolor drewna). Lampowy Artimus AmpDoctor 50 W. Żeberka silnika. Po pewnym czasie właściciel wzmacniacza odwiedził mnie z pomysłem skonstruowania gitary, która miałaby współgrać z tym właśnie wzmacniaczem. Gitara brzmieniowo miała być zbliżona (a nawet konkurować) z Gibsonem LP model Zakk Wylde z aktywnymi humbuckerami EMG, którego używał jego zespołowy kolega. Wyzwanie duże, bo to jeden z najmocniejszych gibsonów (!). Jakoś próbowałem to ogarnąć Wiele rozmawialiśmy o motocyklach, klasycznych harleyach i najlepszych w tym gatunku motocyklach Indian. Wiedzieliśmy już, że gitara ma przypominać motocykl, ale generalnie ma brzmieć, wyjątkowo wyglądać i być jedyną w swoim rodzaju. Zdecydowałem, że w korpusie musi mieć silnik w układzie V. Sam jestem motocyklistą, miałem nawet kiedyś m.in. Harleya WLA z 1942 roku, który złożyłem z moim tatą. Miałem więc trochę pojęcia i o motorach, i o budowie gitar. Usiedliśmy do projektu, wyrysowaliśmy wstępny plan instrumentu. Wiedzieliśmy już, że w korpusie gitary ma być silnik, z cylindrów mają wychodzić rury wydechowe idące wzdłuż korpusu, w środku dwustronny mostek z wajchą, dwa potężne humbuckery, kill switch, klonowy gryf, jeden potencjometr volume z gałką trupiej czaszki, a na jego końcu zamiast tradycyjnej główki będzie coś przypominającego kopkę od harleya. W początkowej fazie myśleliśmy o silniku wymalowanym aerografem, ale chcieliśmy podnieść poprzeczkę wyżej i stworzyć gitarę wykonaną w całości z naturalnych odmian różnego rodzaju drewna. Przyznam, że spędziłem nad projektem wiele czasu, gryząc się z myślami, by gitara po skończeniu nie trąciła odpustowym klimatem. Widziałem już przeróżne motorki z drewna w stylu kołysek na biegunach dla dzieci, w Rzymie drewnianego Pinokia na harleyu z drewna w skali 1:1, prawdziwe motocykle zbudowane na drewnianej ramie, ale gitary jeszcze nie. Cóż, pomyślałem, że jak nie zacznę, to nie będę wiedział, jak może ona wyglądać. Gdy uporałem się z cylindrami, zabrałem się do budowy korpusu, który wykonałem z szesnastoletniego mahoniu klejonego na przekładkę (słoje na tzw. jaskółkę) z trzech części. Miała być to solidna podstawa i serce brzmieniowe gitary. Cały czas miałem duszę na ramieniu, ponieważ bałem się, czy efekt końcowy będzie przypominał profesjonalny instrument, czy raczej zabawkę... Po wycięciu korpusu byłem nieco załamany, bo nie przypominał on korpusu gitary, lecz deskę do krojenia w kształcie... świni! Mahoniowy korpus. Klonowo-mahoniowy silnik. Silnik Harley-Davidson Evolution. Obok kopka silnika w modelu Harley WLA. Korpus Budowę zacząłem od sklejania silnika gitarę miał zasilać model Evolution. Zdecydowałem, że żeberka silnika będą z dwóch rodzajów drewna, klonowe i mahoniowe, na przekładkę. Aby przypominało to i odzwierciedlało prawdziwy silnik, Nie mogłem poddać się w przedbiegach i kontynuowałem pracę. Po wycięciu korpusu zabrałem się do osadzania drewnianego silnika wewnątrz korpusu. Miało to przypominać motocykl, więc silnik musiał być wkomponowany w korpus niczym silnik w motocyklowej ramie. Cały czas pamiętałem, by w finale oddawał prawdziwy i dobry rezonans brzmieniowy. Zdecydowałem też, że wzdłuż korpusu po jego obrzeżach będą biegły owalne rury wydechowe, które wykonałem z dobrze wysezonowanego klonu. Miały być owalne, na końcu odpowiednio wykończone i przypominać prawdziwe. 65»
Wycinanie klonowej rury wydechowej. Odpowiednie owale i końcówki rur wydechowych. Rury miały mieć drążone końcówki, z kolei góry cylindrów miały przypominać prawdziwy silnik, więc zostały specjalnie frezowane i zaokrąglone. Wykonane zostały z klonu (klon zastąpił wszystkie elementy niklowane w oryginale), a w górnej ich części wtoczone są śruby imbusowe. Aby zachować wygląd silnika, poprowadziłem rury z obu stron od połowy w dół w cylindry. Tak osiągnąłem swój cel ze wstępnych rysunków korpusu i mogłem przejść do budowy gryfu. Wstępny zarys korpusu V-Engine z roboczym silnikiem i rurami wydechowymi. Gryf Z naszego projektu wynikało, że gryf ma być dwuoktawowy, czyli dwudziestoczteroprogowy, ma mieć klonową podstrunnicę oraz mahoniową chwytnię i charakterystyczną dla motocyklowej gitary główkę. Pomyślałem, że w dawnych czasach lutnicy w swoich klasycznych instrumentach, jak skrzypce, altówki czy wiolonczele, przyozdabiali główki w kształtach lwich, smoczych lub ptasich głów. To miała być harleyowa gitara, więc główka powinna również być charakterystyczna. Padło na jeden z najważniejszych elementów żeby odpalić motocykl, musi być kopka i taką właśnie kopkę zdecydowałem się wykonać w górnej części gryfu. Początek budowy gryfu. Gryf miał być zbudowany na wzór gibsona, a więc mahoniowy, o profilu 59, z główką pod kątem menzura również gibsona (dwuoktawowa). Wszystko to regulowane prętem wewnątrz gryfu i zakończone harleyowską główką. Podstrunnicę miały przyozdabiać markery z macicy perłowej w kształcie kółek. Mieliśmy też 66 TOPSTUDIO TOPGUITAR NR 77 41 kwiecień 2014
pomysł, żeby w podstrunnicy zrobić markery z prawdziwych śrub, jednak pozostaliśmy przy perłowych. Musiałem dbać o to, by nie stosować za dużo stalowych ozdobników, co w konsekwencji mogłoby odbić się na brzmieniu gitary. W punkcie zerowym podstrunnicy zamontowane zostało siodełko stałe, które współpracuje w ruchomym floydem. Osadzanie markerów w podstrunnicy. Główka gitary w kształcie harleyowskiej kopki, łudząco podobnej do pedału rowerowego. Nacinanie progów. Po nacięciu progów i przed doklejkami główki oraz obróbką końcową gryfu. Pracę nad gryfem zakończyłem nabiciem progów firmy Fender o grubości 2,5 mm i ich obróbką. Był już gotowy i przygotowany do wklejenia w korpus gitary (wg wzoru firmy Gibson). Zdecydowałem, iż gryf nie będzie wkręcany, lecz wklejony, ponieważ wzmocni to walory brzmieniowe instrumentu. Pamiętałem, że ma współpracować z Gibsonem Les Paulem model Zakk Wylde i musi dać radę. W dalszej fazie prac przystąpiłem do osadzania dwustronnego mostka typu floyd rose w korpusie (czyli dolnej części silnika), fazowania boków oraz otworów na elektronikę. Siodełko stałe (floyd). Obróbka tylnej części gryfu. Ręczna obróbka korpusu oraz gotowe otwory pod mostek i elektronikę. 67 Obróbka główki gryfu. TOPSTUDIO NR 41 kwiecień 2014»
Po zakończeniu prac nad korpusem i wklejeniu gryfu przystąpiłem do malowania całości instrumentu. Nakładałem lakier warstwowo, cieniując odpowiednio poszczególne powłoki. Każda warstwa kolorystyczna pokryta była kolejną warstwą lakieru bezbarwnego. Są różne sposoby malowania instrumentu należy pamiętać, jakie brzmienie chcemy uzyskać, jakiego użyć lakieru, ile warstw musimy nałożyć itd. Z tego powodu techniki lakierowania dwóch największych firm gitarowych Gibsona i Fendera są zupełnie odmienne. Różna budowa, inne drewno i inny lakier dają odmienne walory brzmieniowe. Malowanie gitary z nakładaniem różnych odcieni brązu. Malowanie korpusu. Specjalnym efektem wizualnym był motyw osadzenia dolnej części silnika, w którym zamontowany jest mostek i tylny humbucker. Ta część jest umieszczona minimalnie wyżej korpusu. Nałożenie lakieru dało efekt dwuwymiarowości, jakby gitarowy silnik wyciągany był ze stałej powłoki oleju. Ranty silnika uniesione nieco w górę tworzą niezły efekt, co podkreśla obecność V -ki w tym gitarowym korpusie. Przyznam, że wyszło całkiem nieźle i tak, jak planowałem. Ostatnim etapem prac było uzbrojenie gitary w potężną elektronikę firmy Seymour Duncan, założenie strun oraz wyregulowanie mostka i wystrojenie menzury. Dokręcony filtr powietrza pomiędzy cylindrami z grawerowaną płytką podkreśla wygląd przedniej strony gitary. Filtr ten można w każdej chwili odkręcić (a nawet wymienić), bo tuż pod nim znajduje się prowadnica gaźnika wykonana z drewna hebanowego i odrobiny mahoniu. W tylnej części korpusu na płytkach maskujących układ elektroniczny i tył mostka ze sprężynami floyda widnieją nazwy gitary oraz oryginalny numer Harleya-Davidsona, którego posiada właściciel. Aż tak poważnie do tego podeszliśmy! Artimus V-Engine Harley-Davidson został ukończony. Kropką nad i był test na piecu Marshalla, który utwierdził mnie w przekonaniu, że praca nad tym wiosłem nie poszła na marne. Dynamika i selektywność brzmienia sprawiało wrażenie włączonego motocyklowego silnika. Jedynym, co mogłoby zakłócić brzmienie tej warczącej maszyny, jest kill switch zamontowany na korpusie gitary pod górną rurą wydechową lub zgaszenie jej za pomocą potencjometru volume zakończonego gałką w kształcie trupiej czaszki. Tak powstała unikatowa i jedyna w swoim rodzaju gitara. Instrument wymyślony przez dwóch zapaleńców, narysowany na kartce papieru. Dający poczucie wolności i wyrażający osobisty temperament. Stworzony od początku do końca w pracowni Artimus rękami Jarka Olejniczaka. Właścicielem wzmacniacza Artimus & AmpDoctor oraz gitary V-Engine HD jest Arek Amigo z zespołu Podróbka z Gorzowa. Na zakończenie dodam jeszcze, że mamy w planie kolejne ciekawe projekty! Amigo ze swoją maszyną oraz zespołem Podróbka. 68