Ukryte klejnoty Himalajów Rozmowa z Wiesławem Mickiewiczem, podróżnikiem, autorem wystawy fotograficznej Spiti i Kinnaur. Ukryte klejnoty Himalajów, prezentowanej w Galerii Samorządowej UMWP. Wiesław Mickiewicz Urodził się w Białymstoku, a rodzina pochodzi z Kresów. Z wykształcenia jest inżynierem-mechanikiem, ukończył Wyższą Szkołę Inżynierską w Białymstoku, czyli dzisiejszą Politechnikę Białostocką. Obecnie jest wicedyrektorem w Departamencie Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Od 30 lat podróżuje po Azji, odbywa przynajmniej jedną podróż w roku. Z każdej przywozi tysiące zdjęć. Fotografie Wiesława Mickiewicza publikowane były wielokrotnie (m.in. dawniej ukazywały się cyklicznie w Kurierze Porannym), niektóre z nich można zobaczyć na Wrotach Podlasia (Fotoregion galeria podróżnika). Udostępniał też swoje zdjęcia i krótkie informacje do różnych wydawnictw. Ma żonę i dwóch synów. Kiedy odbył Pan podróż w Himalaje i jakie miejsca Pan zwiedził? - Podróż odbyłem się na przełomie sierpnia i września 2005 roku i trwała około pięć tygodni. Obejmowała północną cześć Indii, fragment, który jest wciśnięty pomiędzy Pakistan i Nepal. Są to dwa stany indyjskie: Jammo Kaszmir i Himachal Pradesh. Miejscem docelowym były dwie doliny w Himalajach Zachodnich. Jedna dolina o nazwie Spiti od nazwy rzeki, a druga to Kinnaur. Żeby się dostać do tych dolin to trzeba wędrować kilka dni, wioząc ze sobą cały sprzęt karawaną. Była to karawana Jaków, byli Tybetańczycy i w ten sposób wędrowałem. Niedogodnością jest to, że odbywa się to dość wysoko, podróżuje się na wysokości 4, 5 tys. metrów, a przełęcze dochodzą do 5,5 tys, więc żeby w ogóle się tam dostać to trzeba
dochodzą do 5,5 tys, więc żeby w ogóle się tam dostać to trzeba takie wysokości pokonać. Czy podróżuje Pan sam? - Tak. Zawsze podróżuję sam, ale w tym wypadku, ze względu na duże koszty (wynajęcie karawany, zwierząt) podróżowałem przez pierwsze trzy tygodnie z grupką ludzi, przewodnikami miejscowymi i ludźmi, którzy zapewniali nam porozumiewanie się w tych osadach, w których można było nocować, po to żeby dotrzeć do tych miejsc najbardziej odizolowanych. I tak wędrowałem poprzez doliny i góry w stanie Himachal Pradesh, gdzie dolinki Spiti się znajdują. A później już się odłączyłem i przez ostatnie dwa tygodnie wędrowałem sam po Tybecie Indyjskim. Czym są tytułowe Ukryte klejnoty Himalajów? - Ukryte klejnoty Himalajów to ludzie i te magiczne miejsca osady, klasztory. To jest tak ciekawe miejsce, ponieważ w roku 1959 Chińczycy zaanektowali Tybet, wtedy bardzo dużo Tybetańczyków przeszło do Indii i tam mieszkają. Buddyzm powoduje, że to miejsce jest tak magiczne, a społeczność miejscowa jest dla mnie takim klejnotem. Ile przywiózł Pan zdjęć z tej podróży? Czym Pan się kierował wybierając fotografie do ekspozycji? - Bardzo ciężko było wybrać zdjęcia na tę wystawę, ponieważ podczas podróży zrobiłem ich 2,5 tysięcy, a musiałem wybrać 20. Chciałem przez te zdjęcia pokazać przekrój tej społeczności, pokazać jak ludzie żyją, jak wygląda krajobraz, po to żeby zachęcić, namówić innych do takich podróży. Czy to była Pana pierwsza podróż w te rejony? Jeśli nie to, co się tam zmieniło? - Ja podróżuję już od 30 lat i pierwszy raz w tym miejscu byłem w roku 1974. Od tego czasu trochę się tam zmieniło. Ludzie posługują się bateriami słonecznymi, mają dostęp do telewizji satelitarnej. Potrzeby ludzkie są takie same na całym świecie. Ludzie chcą się rozwijać, żyć lepiej i w związku z tym widać tam postęp, a
rozwijać, żyć lepiej i w związku z tym widać tam postęp, a jednocześnie zachowana jest tradycja. Te miejsca są bowiem mocno odizolowane, wszystko dociera tam z dużym opóźnieniem, więc kultura tybetańska, jest jak gdyby cały czas taka sama. Szczególnie można to zauważyć przy okazji świąt, wtedy miejscowi wkładają lepsze stroje narodowe, wykonają tradycyjne tańce i śpiewy to wszystko jest zachowane. W jaki sposób porozumiewał się Pan z miejscowymi? O czym rozmawialiście? - Nie miałem raczej kłopotów z porozumiewaniem się. Zawsze w takim miejscu znajdzie się osoba, która mówi po angielsku. Rozmawiamy o wszystkim, to jest wymiana informacji w obie strony, ponieważ ci ludzie są bardzo złaknieni wiedzy o świecie. Wypytują o wszystko, poczynając od tego czy jest się żonatym, ile się ma dzieci poprzez wszystko, co się je, czym się zajmuje. Można z nimi rozmawiać godzinami. Są bardzo kontaktowi, co widać na zdjęciach, są to ludzie uśmiechnięci, otwarci. Tutaj nie ma problemów z noclegiem czy z jedzeniem, zawsze znajdzie się szklanka herbaty i chleb, i to bez pieniędzy. To wspaniałe, że tacy ludzie są jeszcze na świecie. Miejsce kolejnej podróży? - Następna podróż? Jeśli dobrze pójdzie, to 20 stycznia wylatuję na dwa tygodnie do Laosu i do Kambodży. Dziękuję za rozmowę Zobacz: ">Galeria podróżnika Inauguracja Galerii Samorządowej Kolejna wystawa Galerii Samorządowej w cyklu Podróże małe i duże już 17 stycznia pt. Odkrywcy i rabusie w archeologii przygotowana przez Regionalny Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków w Białymstoku, Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich oddział w Warszawie oraz Ośrodek Ochrony Dziedzictwa
Archeologicznego. Wystawa poświęcona będzie problematyce nielegalnych poszukiwań archeologicznych. Początek o godz. 13. Wernisaż wystawy połączony będzie z promocją książki Katalog zabytkowej, drewnianej architektury sakralnej województwa podlaskiego, tom I powiaty: augustowski, sejneński i suwalski.