fragment KUSZENIE tom IV Anmarie Anmarie myślami wróciła do wczorajszego dnia, kiedy Karl z Alex em przyjechali z jakiegoś urzędu. Opowiadali jej jakiego, ale już zapomniała. Byli tam zarejestrować Jaśka i Karie. Karl tłumaczył jej później, że musiał to zrobić, żeby ich malutka w przyszłości mogła wyrobić sobie dowód osobisty i inne potrzebne dokumenty. Ponieważ ona obecnie była skupiona wyłącznie na teraźniejszości, ze zdziwieniem słuchała o dokumentach, które za ileś tam lat będą jej potrzebne. Było to zabawne, bo dotyczyło tak odległej przyszłości, że aż trudno było jej sobie ją wyobrazić. Gdy wieczorem leżeli w sypialni, a ona zmęczona prawie usypiała, Karl szepnął jej do ucha, że gdy wpisywał w papierach swoje nazwisko, jako ojca Karie, czuł się bardzo wzruszony i dumny. Pierwszy raz w ważnym dokumencie było napisane, że oto ja, Karl Pasotti jestem ojcem Karie Kral cieszył się, przytulając ją do piersi. Kiedy to mówił, była tak samo przejęta jak on, ponieważ odczuwała dokładnie jego stan. Wiedziała, że Karl nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo była mu wdzięczna, za to, czego doświadczała u jego boku. Z przyjemnością zatonęła we wspomnieniach, gdyż obydwoje byli dla niej niczym dwa słońca, ogrzewające jej serce.
Zatopiona w rozmyślaniach, nawet nie wiedziała, ile czasu upłynęło od chwili, gdy przysiadła przy łóżeczku Karie. Ocknęła się w momencie, gdy za oknem było już ciemno. Wstała więc i zapaliła solną lampkę stojącą na stoliku. Gdy spojrzała w okno, poczuła nagle, jak całe jej ciało przeniknęło drżenie, a serce zaczyna szybciej i niespokojnie bić. Prawie natychmiast pomyślała o Karlu i wiedziała, że coś się z nim dzieje. Już dawno nie wyczuwała u niego takiego stanu niepokoju. Prawdopodobnie, czymś się zdenerwował pomyślała a może raczej kimś. Ostatnio dużo mówił jej o chłopcu imieniem Marek. Domyślała się, że bardzo mu na nim zależało i możliwe, że było to pierwsze dziecko, które chciał uratować. Anmarie postanowiła wykorzystać fakt, że mała śpi i poprosić o pomoc. Usiadła i przymknęła oczy, prosząc swojego Opiekuna o pokój serca i wsparcie dla Karla. Miała nadzieję, że dotrze ona do niego w porę. Siedząc w skupieniu, nawet nie spostrzegła, jak minęła godzina. Ocknęła się, gdy usłyszała ciche gaworzenie Kari, która nieoczekiwanie otworzyła oczy. Zdziwiona spojrzała na dziecko, które nigdy nie budziło się o tej porze. Och maleńka! Co to się stało? Chodź do mamy, pójdziemy na dół, przygotować tatusiowi kolację uśmiechnęła się, biorąc córeczkę na ręce. Kiedy przytuliła dziecko do piersi, mała zaczęła płakać. Dziwne szepnęła, głaszcząc małą po główce i całując. Kari nigdy nie płakała po przebudzeniu, wręcz przeciwnie, zawsze była radosna i wesoła. Karl zawsze śmiał się, że jak się wraca z nieba, to nie można mieć złego humoru. Anmarie nakryła do stołu i kiedy wszystko było gotowe, usiadła na kanapie, spoglądając na bawiące się na podłodze dziecko. Nagle poczuła silny ucisk w głowie i złapała się za skronie. Siedziała z zamkniętymi oczami dłuższy czas, czekając, aż jej minie.
Co się dzieje? szepnęła wystraszona, ponieważ pod powiekami pojawił się Karl. Nie był w jej wizji jak zawsze jasny i uśmiechnięty, ale jego postać była zamglona i rozmazana. Boże, co się dzieje?! powtórzyła przerażona, czując w ustach nieprzyjemną gorycz. Wiedziała, że długo tak nie może siedzieć, ponieważ Karie może wymaszerować gdzieś na czworakach i zrobić sobie krzywdę. Otworzyła więc oczy i usiadła. Ból głowy nie przechodził, a nawet się wzmógł, do tego czuła, jak robi jej się słabo. Rozejrzała się bezradna. Na szczęście Fasolka siedziała przy kanapie, bawiąc się frędzlami narzuty, a dokładnie wsadzając je sobie do buzi. Kochanie, tak nie można! To nie jest do jedzenia powiedziała i odruchowo nachyliła się nad dzieckiem. Chcąc ją chwycić, zatoczyła się i o mało nie upadła razem z nią na podłogę. Co się dzieje? szepnęła zatrwożona, osuwając się na podłogę i siadając z jękiem obok małej. Czuła teraz ból nie tylko w głowie, ale w całym ciele, a szczególnie w klatce piersiowej. Wiedziała, że najlepiej będzie, jak zabierze małą do jej pokoju, aby mogła się tam bezpiecznie bawić. Usiądzie najwyżej obok niej albo nawet położy się na dywanie. Wiedziała już, że coś złego dzieje się z Karlem, ale wszystko, co mogła zrobić, to jedynie prosić dla niego o pomoc z innej przestrzeni. Pomóż mi proszę, dostać się na górę szepnęła i kiedy tylko to powiedziała, usłyszała pukanie do drzwi. Otwarte! zawołała z trudem, obserwując, jak do domu wchodzi Alex.
Witajcie zawołał, wchodząc do salonu i rozglądając się. Anmarie? zdziwił się, widząc ją siedząca na podłodze, ale kiedy zobaczył obok niej małą, uśmiechnął się. Ach tu jesteście? Alex, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że wpadłeś powiedziała z ulgą. Proszę pomóż mi. Mam straszny ból głowy i nie mogę wziąć małej na ręce, a powinnam zanieć ją na górę. Oczywiście, nie ma sprawy zawołał, podchodząc szybko i chwytając Karie, która jak tylko go zobaczyła, roześmiała się. Wpadłem z dokumentami, które Karl zostawił w aucie. Cześć maleńka! przywitał się z Karie, całując ją w policzek. Widzę, że humorek jak zwykle ci dopisuje. Zanieś ją proszę do pokoju, ja zaraz do was przyjdę poprosiła go, starając się, aby jej głos brzmiał względnie normalnie. Gdy tylko chłopak zniknął z małą na schodach, podniosła się i przytrzymując mebli, a potem poręczy schodów, powoli zaczęła wspinać się na górę. Samopoczucie nie poprawiało się, więcej, poczuła, że zrobiło się jej niedobrze w okolicy żołądka. Stanęła przy drzwiach dziecięcego pokoju i zajrzała, trzymając się mocno futryny. Karie bawiła się w najlepsze, siedząc na dywanie. Alex zaraz ją zauważył. A czy tobie nie trzeba przypadkiem pomóc? Jesteś bardzo blada. zapytał, przypatrując się dziewczynie. Anmarie weszła i ostrożnie usiadła, a raczej osunęła się na fotel. Źle się czuję, ale mam nadzieję, że niedługo mi to przejdzie szepnęła, bo głośne mówienie powodowało, że głowa bolała ją jeszcze bardziej. Alex nie spuszczał z niej wzroku i pod jego badawczym spojrzeniem, wiedziała, że długo nie utrzyma swojej tajemnicy.
Dobrze, powiem ci, co się dzieje. Karl nie wrócił do tej pory do domu i nie wiem gdzie jest. Przeczuwam, że coś złego się wydarzyło. Zawsze tak reaguję, kiedy on jest w niebezpieczeństwie. Nie wiem, co zrobić. Dziewczyno! Jak chcesz mu pomóc, kiedy sama ledwo trzymasz się na nogach? zawołał zaniepokojony, nie przestając się jej przyglądać. Anmarie postanowiła powiedzieć mu całą prawdę, ponieważ czuła się coraz gorzej i była pewna, że za chwilę będzie musiała się położyć. Alex, mnie nic nie jest, chociaż z boku może to wyglądać inaczej szepnęła. Czuję się tak, ponieważ, to z nim dzieje się coś niedobrego...