Sponsor głównej nagrody dla Moto-Turysty Roku w postaci bonu na zakup towarów z oferty Sw-Motech o wartości 300 zł. Relacja nadesłana do publikacji w sezonie 2011 (01.04.2011-31.03.2012) Jasiek (MT 033) AUTOR Świeradów i Czechy na weekend TYTUŁ 033 / 2011 / Turystyczne wojaże NR RELACJI 08-10.07.2011 * DATA WYPRAWY * Data nadesłania relacji: 07.08.2011 Trasa przejazdu: Piekary Śl. - Bolków - Zamek Czocha - Świeradów Zdrój - Czechy - Bogatynia - Jaworzyna Śl. - Piekary Śl. Już jakiś czas temu Andrzej z Danką /MT 153/ planowali wypad w swojskie strony tj. tereny, które dla Nich są ulubionymi miejscami motocyklowego obradlania /cyt. Andrzeja/. Oni też dużo wcześniej zarezerwowali pensjonat w Świeradowie dla całej zainteresowanej ekipy. Moja Ewcia zaurlopowała sobie piątek, więc jak tu nie pojechać do Świeradowa latem, skoro zimą była tam w sanatorium. W piątek rano Andrzej na swoim Triumph Rocket, Danka na CBF 500, ich starszy syn na MT 01, młodszy na skuterku 125 i zaprzyjaźniony Marcin vel.f ranc na Hondzie Shadow, wystartowali ok. 7.00 z naszych Piekar Śląskich. My godzinkę po Nich też byliśmy już w drodze. Trasa nr 4: Opole Wrocław i zjazd na Kostomłoty przeleciała bez uwag. Zaraz po zjeździe tankujemy, dołączamy do reszty grupy i już jako prawie komplet śmigamy do pierwszego planowanego miejsca zwiedzania - zameku Bolków. Prawie komplet bo wieczorem mają dołączyć do nas nasi kolejni Moto-Turyści, tzn. Miki z Beatą /MT 156/. 1 / 6
Zwiedzanie zamku w Bolkowie kończy się dla nas deszczem, więc na parkingu wskakujemy w przeciwdeszczówki. Każdy zakłada co ma a Andrzej wychwala swoje nabyte w ekskluzywnym sklepie Castorama i mimo deszczu zaraz robi się wesoło. Obieramy kierunek jazdy: Zamek Czocha koło Leśnej i w drogę. Kilkanaście kilometrów i po deszczu, więc przymusowy postój w celu rozkulbaczenia, bo zaczynam w tym pokrowcu czuć się jak ugotowany w sosie własnym /na moje szczęście - malinowym/. Drogi dolnośląskie swoimi nawierzchniami jak na razie nie zniechęcają do jazdy więc śmigamy sobie a Pan GPS pracuje dzielnie dla nas. Zamek Czocha to miejsce, które warto odwiedzić z dwóch powodów: - historia, rozpoczynając od tej dawnej tj. czasów powstania budowli aż po okres II wojny światowej, - kinematografia, tu kręcono m.in. Tajemnicę twierdzy szyfrów, Wiedźmina a wcześniej kultową komedię Gdzie jest generał z niezapomnianymi tekstami typu: Orzeszko ta żeby Tobie orzeszki spuchli itp. Pamiątką po tych filmach są pozostawione rekwizyty i manekiny. Z zamku Czocha śmigamy do Świeradowa bo najwyższy czas na popas a pogoda po całym dniu z temperaturą ok. 30st.C i wiszącą w powietrzu wodą dała się trochę we znaki. Ale koło Zamku Czocha jest jezioro Leśnieńskie. Wiemy, że po drugiej stronie jest mała plaża z przystanią, polem namiotowo - kempingowym i knajpką, więc jedziemy coś zjeść. Kilkadziesiąt metrów od knajpki zwiedzamy zaporę podziwiając przepiękne widoki z jej szczytu. 2 / 6
Świeradów jak każda uzdrowiskowa miejscowość tego typu tętni życiem cały rok, więc wieczorny spacer dobrze nam robi. Dociera też do nas wcześniej zapowiadany Miki (MT 156) z synem. Beata niestety się nie załapała na wycieczkę POZDRAWIAMY. Zarezerwowany nocleg w oddalonym od centrum Świeradowa pensjonacie pozwala wieczorem posiedzieć w ciszy i zrelaksować się przy browarku a gospodarze bardzo przychylni motocyklistom, proponują aby jutro zrobić sobie gila bo miejsce do tego jest. My jednak mamy w planie nakręcić jutro trochę kilometrów po kraju naszych południowych sąsiadów, więc nie wiemy o której wrócimy i nie potwierdzając gilowej propozycji idziemy spać. Sobota wita nas zachmurzonym niebem ale bez wody. Jest dobrze słońce nas nie spali. Po smacznym śniadanku i obowiązkowej kawie na rozruch ruszamy na wycieczkę. Przejście graniczne i na Czechy. Humorki natychmiast się poprawiają bo nawierzchnia dróg staje się pozytywnie inna. Jadę jako zamykający więc pełna laba z przedmiotu nawigacja. Pan GPS ciągle pracuje dla nas i mimo paru pomyłek jest dzielny zwłaszcza, że słucha się tylko Andrzeja. My jak owieczki podążamy za nim... Wybrane wcześniej miejsce znalezione gdzieś w przewodnikach przez niezastąpioną Dankę naszego Szefa Sztabu (MT 153), to kamienna wieża widokowa na wzniesieniu Wysoki Sneźnik. Nie wiem gdzie jesteśmy, nie wiem czemu tu jedziemy ale sobotnie puste czeskie drogi dają tyle frajdy z jazdy, że zapominam o całym świecie. Życzę Wam wszystkim czytającym takich właśnie doznań. Docieramy na miejsce i tu mały Zoong! Nie można do góry na motorkach. Trzeba będzie ok.2,5 km z buta. Tyle fizyki w jeden dzień? Ała, ała! 3 / 6
A na górze widoki!!!!!!!!!!!!!. Było warto!!!!!!!!!!!. Zejście z góry na resztkach kalorii, dlatego znów pora uzupełnić zapasy. Restauracja obok parkingu to właściwe miejsce we właściwym czasie. Obiad smaczny i jak to u braci Czechów bywa tani. Ruszamy dalej: chcemy zobaczyć tereny kopalni odkrywkowej koło Bogatyni a po drodze zobaczyć miejsce, które jest stykiem trzech państw: D CZ PL /dawniej cyt. punkt Trzech Cesarzy/. Droga przez Czechy, kilkadziesiąt kilometrów fajnych dróg przez Niemcy z przykrym widokiem wypadku samochodu z rejestracją PL i wjazd na ziemie ojczyste. Tuż za przejściem granicznym Zittau tankowanie na naszej stacji i jakieś cesarze. Słupki są o jakieś 100 m, więc z rzeką, w której mówić jakiej bo ziemia niczyja. 2 km dalej są trzej oddalone od siebie powstaje trójkąt 100x100x100 ziemi niczyjej beztrosko kąpią się dzieci /nie muszę chyba narodowości/, bez ważnego ubezpieczenia Droga na Bogatynię bez większych problemów. Przejazd przez Bogatynię miasto, które przeżyło kolejną powódź masakra. Drogi pozrywane, wiele objazdów, uszkodzone budynki i ludzie, którzy jeszcze się nie otrząsnęli pijąc żeby zapomnieć. Miasto dla motocyklistów nieprzyjazne w tym stanie, ludzie pijani zaczepni. Uciekamy na drogę do Kopalni Węgla Brunatnego Turów. 4 / 6
Jest taras widokowy więc parkujemy na podjeździe. Teren kopalni robi wrażenie a sprzęt tam pracujący niby taki mały a taki duży, że jak się poczyta o gabarytach to wyobraźnia ma co robić. Siadamy na motorki i do Świeradowa. Kolacja, mały rowerek i nic więcej się już nie chce. Idziemy spać. W nocy potężna burza skutecznie myje nam motorki z kurzu, więc rano trochę roboty odpada. Pakujemy się i w drogę do domu. Ale po drodze zaplanowany wypad do Karpacza bo jak się okazuje tylko ja nigdy jeszcze nie oglądałem Świątyni Wang wstyd! Dobra kawa w knajpce obok stawia na nogi i poprawia humor po niemiłej rozmowie z obsługą parkingu twierdzącej, że jeden motocykl jedna oplata jak za auto, nawet jeżeli na jednym miejscu parkingowym stoją dwa a nawet trzy motorki. Dobra rada każdy na oddzielnym stanowisku należy się zgodnie z opłatą. Startujemy w kierunku domu ale w planie mamy jeszcze coś po drodze. Jedziemy do Jaworzyny Śląskiej gdzie na terenie muzeum kolejnictwa poza sprzętem kolejowym da się pooglądać stare motorki i sprzęty z czasów PRL-u. Ostatni z zaplanowanych punktów do obradlenia zaliczony więc jeszcze tylko papu, kofee i w drogę. Pod wieczór parkujemy w garażu. 5 / 6
PODSUMOWANIE: - przejechaliśmy łącznie po trzech krajach 1040 km, -plany naszej Szefowej Sztabu Danki (MT 153) zrealizowane w całości, - logistyczne zabezpieczenie takie, że Panowie uczta się i czapki z głów. Wielki Ci Danka DZIĘKI! - wspaniały, pracowity motocyklowy weekend ze wspomnieniami i zdjęciami na zimowe wieczory. Zapraszam do obejrzenia zdjęć w GALERII >>> Pozdrawiamy cała ekipą: Jasiek z Ewcią, Danka z całą rodzinką, Marcin vel. Franc i Miki z synem Kamilem. 6 / 6