U-booty z Rio de la Plata 10 lipca, 1945 r. świat obiegła sensacyjna wiadomość. Załoga niemieckiej łodzi podwodnej najnowszego typu U-530 oddała się w ręce władz Argentyny. Zanim jednak do tego doszło niemieccy marynarze zniszczyli broń i wszystkie instrumenty nawigacyjne na okręcie. U-boot wszedł niezauważony w ujście rzeki Rio de la Plata. Jego dowódcą był młody, 25-letni kapitan Otto Wermuth. Wszyscy zachodzili w głowę co niemiecki okręt podwodny robił w tak odległym od Niemiec zakątku świata? Na dodatek dwa miesiące po zakończeniu wojny? Dlaczego marynarze nie poddali się wcześniej? Amerykanie w nieznoszącej sprzeciwu formie zażądali internowania Niemców i ich ekstradycję do USA. Argentyńczycy opóźnili cały proces na tyle na ile mogli co pozwoliło im samym na dokładne przesłuchanie niemieckiej załogi. Do Argentyny po Niemców przyleciał specjalny samolot, który zabrał ich do USA. Nigdy później nie podano jakie były wyniki przesłuchana załogi U-530 ani co się z nią stało. Jedyne informacje na temat celu wizyty niemieckiego u-boota pochodzą od Argentyńczyków. U-530 miała być częścią większego niemieckiego konwoju, który pokonał całą drogę do Argentyny pod wodą. Konwój przez cały rejs utrzymywał cisze radiową, co stosowano tylko w sytuacjach najwyższej wagi. Amerykański Sekretarz Obrony w tamtych czasach James Forrestal oświadczył, że U-530 był w misji transportowej bo miał na pokładzie zaledwie kilka torped. Były to najnowocześniejsze niemieckie torpedy zwane torpedami pająka. Torpedy te były sterowane za pomocą kabla drogą radiową i nigdy nie chybiały celu. Jeśli U-530 była okrętem transportowym to oznacza, że w konwoju były także u-booty, które stanowiły jego osłonę.
Załogę U-530 stanowiło 54 osoby. Stanowczo za dużo jak na typowy rejs bojowy. Normalna załoga u-boota to 18 osób. W ładowniach okrętu znaleziono także bardzo duże zapasy żywności, wśród nich 540 beczek z papierosami. Dla kogo były to papierosy? W całej załodze nie było ani jednego palacza. Czyżby najnowocześniejszy niemiecki u-boot krążył przez dwa miesiące po zakończeniu wojny po południowej półkuli z potrójną, niepalącą załogą po to by przewieźć kilkaset beczek papierosów? Załoga była bardzo młoda. Tylko jeden podoficer miał 45 lat a szef maszynowni 32. Reszta miała dużo poniżej trzydziestki. Dowódca miał zaledwie 25 lat a jego zastępca 22 lata. Zaintrygowało to Argentyńczyków i Amerykanów. Zaczęli badać dokumenty niemieckiej marynarki wojennej przejęte w Kilonii. Nie było w nich śladu o kapitanie U-530 Otto Wermuttcie a także innych członkach załogi. Tajemnicy dodawał fakt, że żaden z internowanych niemieckich marynarzy nie miał żyjącej rodziny lub choćby narzeczonej! Inna sprawa, że akta niemieckiej floty podwodnej były mocno zdekompletowane. Ktoś wyraźnie i celowo zacierał ślady. Zwycięzcy alianci zajęli się polowaniem na pozostałe U-booty, poszukując szczególnie tych najnowszych i największych. Hitler pokładał wielkie nadzieje w tym rodzaju broni Powiedział kiedyś: Jestem przekonany, że trzeba oddać wszystkie okręty nawodne na złom przyszłość należy do u-bootów.
W Niemczech nie znaleziono ani jednego, sprawnego i nowoczesnego u-boota. Odnaleziono je dopiero po upadku Japonii, gdzie Niemcy widząc swoją klęskę postanowili je ukryć. O innych krążyły legendy. Pojawiały się i znikały w różnych miejscach świata czasem mylone z radzieckimi okrętami podwodnymi, które również w sekrecie patrolowały te rejony. 17 sierpnia, 1945 r., pięć tygodni po sensacyjnym pojawieniu się U-530 do ujścia Rio de la Plata, dopłynął następny niemiecki U-boot. Kapitan H Schaffer wraz załogą U-977 w identyczny sposób jak ich poprzednicy oddali się w ręce argentyńskich władz. Było to ponad trzy miesiące od zakończenia wojny! Załoga liczyła sobie tym razem 32 ludzi co nadal było więcej niż potrzeba do pełnej obsługi okrętu. Okazało się, że 16 członków załogi zeszło z pokładu w Norwegii. Wszyscy, którzy zeszli byli żonaci i mieli rodziny Ktokolwiek wydał im ten rozkaz, doskonale orientował się w każdym detalu życia niemieckich marynarzy. Z dzienników pokładowych obydwu U-bootów wynikało, że wspólnie wyruszyły w rejs z Kristiansund w Norwegii, w maju, 1945 r. Z wcześniejszych pogłosek wynikało, że to właśnie tam uciekł ze swoją świtą z płonącego Berlina sam Adolf Hitler. Nieznane są powody dla których kapitan Schaffer zwlekał kolejne tygodnie z poddaniem swojej jednostki. Z nasłuchu radiowego znał już los U-530 i wciąż czekał na coś na morzu. W swojej późniejszej książce na temat swojego rejsu Schaffer napisał, że załoga mozolnie czyściła cały okręt, aby zatrzeć choćby najmniejszy ślad po podróżujących tam ludziach. Czyżby wśród nich znajdował się także fuhrer Rzeszy? Tego Schaffer nie wyjawił. Lojalność żołnierzy niemieckich jest legendarna. 5 czerwca, 1945 r., a więc zanim jeszcze wybuchła sensacja z u-bootami w Argentynie, u wybrzeży Portugalii, niedaleko miejscowości Leixoes, znaleziono 47-osobową załogę niemieckiej łodzi podwodnej. Okręt został poważnie uszkodzony podczas rejsu i załoga zatopiła go lądując na brzegach neutralnego kraju. Można się jedynie domyślać, że była to część konwoju w którego skład wchodziły U-530 i U-977. Dokąd płynął ten tajemniczy konwój? Ponad rok wcześniej, 4 kwietnia, 1944 r. o godz. 4:40 w swój tajemniczy rejs wyruszył okręt U-859. Dowodził nim kapitan Jan Jepsen a jego załoga liczyła sobie aż 67 ludzi, którzy nie mieli pojęcia na jaką misję wyruszają. Przez wiele miesięcy rejsu dotarli do Afryki, następnie do Półwyspu Arabskiego, by dotrzeć w okolicy wyspy Sumatra w Indonezji. Okręt aktywnie uczestniczył w walkach i po drodze zatopił kilka alianckich transportowców. Taka działalność momentalnie
wzbudziła czujność Brytyjczyków, którzy wytropili u-boota i zatopili go w Cieśninie Malakka. Niemalże cała załoga poszła na dno wraz z okrętem i tylko nieliczny niemieccy marynarze zostali uratowani. Zdarzenie to nie zwróciło niczyjej uwagi i wkrótce o nim zapomniano. 30 lat później jeden z ocalałych marynarzy wyznał na łożu śmierci, że okręt przewoził skarb. W jego dziobie przyspawano do pokładu beczki z 33 tonami rtęci. Rtęć była zapakowana w szklane butelki a same beczki umieszczono w hermetycznych, odpornych na wodę skrzyniach. Rtęć jest drogim metalem i taka ilość ma ogromną wartość. Nic dziwnego, że zorganizowano ekspedycję, która odszukała na dnie nieszczęsnego u-boota i podwodnymi palnikami powoli i cierpliwie rozpruto kadłub w poszukiwaniu beczek. Wody w tym rejonie gęste były od rekinów więc praca szła powoli. Wreszcie udało się dotrzeć do wielkiej czarnej skrzyni, w której mieściły się beczki. Rozpruto ją i zaczęto powoli wydobywać jej zawartość. Wyznanie niemieckiego marynarza okazało się prawdziwe. W beczkach znajdowało się dokładnie 33 tony rtęci. Rtęć wydobyto, ale pytanie wciąż pozostało: dokąd Niemcy zamierzali zabrać taką ilość rtęci? Po co im była tak wielka 67-osobowa załoga? I wreszcie: do czego miała służyć przewożona rtęć? Załoga musiała być pieczołowicie dobierana skoro tajemnica o ładunku okrętu utrzymywano przez 30 lat. To z kolei rodzi jeszcze jedno ważne pytanie: ile okrętów takich jak U-859 wyruszyło w podobną misję i nigdy ich nie wykryto? Dwóch byłych niemieckich marynarzy z zatopionego na początku wojny niemieckiego pancernika kieszonkowego Admiral Graf Spee, pracowało w Argentynie dla niemieckiej firmy Lahusen. Wraz z innymi pracownikami firmy zostali zabrani wraz z konwojem ciężarówek na bezludne wybrzeże Argentyny, gdzie niedaleko brzegu stały wynurzone dwa niemieckie u-booty. Okręty rozładowywano za pomocą dużych gumowych pontonów i ludzie z Lahusen pomagali przy tym rozładunku. Ciężarówki po załadowaniu szybko odjeżdżały w stronę siedziby niemieckiej firmy. Z u-bootów wysiadła także duża grupa ludzi w cywilnych ubraniach. Traktowano je z niezwykłym szacunkiem, co świadczyło o ich wysokim statusie. Samochody które podjechały po tych ludzi nie gasiły nawet silnika tylko szybko odjeżdżały wraz z pasażerami w nieznanym kierunku. Cała akcja przebiegała niezwykle sprawnie i można się jedynie domyślać, że podobne przeprowadzano wielokrotnie. Nikt dziś nie wie jak wielki był konwój u-bootów i ile osób przywiózł do Ameryki Południowej. Alianci po
zakończeniu wojny drobiazgowo przeanalizowali wszystkie znalezione niemieckie dokumenty. Niemcy zawsze byli znani z precyzyjnej biurokracji. Po odliczeniu wszystkich osób które zginęły w czasie wojny okazało się, że co najmniej 250 tys. Niemców rozpłynęło się bez śladu. Czyżby dali oni początek jakiejś Nowej Rzeszy gdzieś w innym miejscu na świecie? Written by chrismiekina PDF wygenerowany przez NwoNews.pl