FORUM REGIONALISTÓW. Muzeum, izba regionalna w społeczności lokalnej. Halina Solecka



Podobne dokumenty
opracowała: Maria Krzysztoporska koordynator edukacji kulturalnej w szkole (KEKS)

Szkolny Program Edukacji Kulturalnej

Program Edukacji Kulturalnej w Szkole Podstawowej Nr 119 w Warszawie w ramach projektu Warszawski Program Edukacji Kulturalnej (WPEK)

Program Edukacji Kulturalnej w Szkole Podstawowej Nr 225 w Warszawie w ramach projektu Warszawski Program Edukacji Kulturalnej (WPEK)

DZIENNIK URZĘDOWY WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO

Moja mała Ojczyzna Program ścieżki - edukacja regionalna - dziedzictwo kulturowe w regionie rawskim.

Program Edukacji Kulturalnej w ZST Mechanik w Jeleniej Górze Kreatywni humaniści w ramach projektu Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa.

PROGRAM WYCHOWANIA PATRIOTYCZNEGO W ZSE W KIELCACH ROK SZKOLNY 2014 / 2015

Wyniki konsultacji projektu Programu Współpracy na rok 2014

100-LECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI specjalna oferta edukacyjna

PROGRAM WYCHOWANIA PATRIOTYCZNEGO W ZSE W KIELCACH ROK SZKOLNY 2016 / 2017

KRAJOWY REJESTR SĄDOWY. Stan na dzień godz. 14:20:00 Numer KRS:

Szkoła Podstawowa nr 3 im. Armii Krajowej w Pcimiu

MŁODZIEŻOWY DOM KULTURY POD AKACJĄ W LUBLINIE

UCHWAŁA NR XXVII/157/18 RADY GMINY POŚWIĘTNE. z dnia 27 kwietnia 2018 r.

STATUT GMINNEGO CENTRUM KULTURY I CZYTELNICTWA W ZEMBRZYCACH. Rozdział 1

Statut Szkolnego Klubu Europejskiego EuroStars40

Raport z ewaluacji wewnętrznej przeprowadzonej w Zespole Szkół PSP PG w Rudzie Wielkiej w roku szkolnym 2014/2015

Podsumowanie wyników ewaluacji wewnętrznej przeprowadzonej w Szkole Podstawowej w Bruszewie w roku szkolnym 2012/2013

PROJEKT Załącznik do uchwały nr... Rady Gminy Siedlec z dnia 2017 roku


KRAJOWY REJESTR SĄDOWY. Stan na dzień godz. 00:57:53 Numer KRS:

Rozmowa z Anną Aleksiejczuk, przedstawicielem Regionalnego Koordynatora Programu Wolontariat studencki w województwie podlaskim.

Organizacje kombatanckie i patriotyczne

KRAJOWY REJESTR SĄDOWY. Stan na dzień godz. 15:32:14 Numer KRS:

UCHWAŁA Nr IV/17 /2011 Rady Gminy Sadowne z dnia 21 marca 2011 roku

PROGRAM WYCHOWAWCZY SAMORZĄDOWEJ SZKOŁY MUZYCZNEJ I STOPNIA. w JEŻOWEM

PROGRAM WYCHOWANIA PATRIOTYCZNEGO w ZESPOLE PLACÓWEK OŚWIATOWO- WYCHOWAWCZYCH w JAROSŁAWIU

SPRAWOZDANIE Z DZIAŁALNOŚCI FUNDACJI PARTNERSTWO ZA 2012 R.

PLAN WSPÓŁPRACY ZE ŚRODOWISKIEM LOKALNYM PRZEDSZKOLA NR 125 POD ZŁOTYM PROMYKIEM

Plan pracy Towarzystwa Miłośników Ziemi Muszyńskiej na 2010/2011 rok

STATUT MIEJSKIEGO OŚRODKA KULTURY W PELPLINIE. Rozdział I. Postanowienia ogólne

UCHWAŁA NR XXXIII/240/13 RADY GMINY KARCZMISKA. z dnia 29 listopada 2013 r. w sprawie połączenia samorządowych instytucji kultury.

Sąsiedzkie festyny szkolne przykłady realizacji festynów przez szkoły uczestniczące w projekcie Warszawa Lokalnie w 2017 roku

Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji

DZIENNIK URZĘDOWY WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO

ZARZĄDZENIE NR 473/2018 WÓJTA GMINY WIŚNIOWA. z dnia 20 kwietnia 2018 r.

NAGRODA im. JÓZEFA DIETLA

DZIENNIK URZĘDOWY WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO

HISTORYCZNE ROCZNICE ROKU 2014

Organizacje kombatanckie i patriotyczne

PLAN PRACY POPP NA ROK SZKOLNY 2009/2010

PROGRAM WSPÓŁPRACY MIASTA I GMINY NEKLA Z ORGANIZACJAMI POZARZĄDOWYMI ORAZ PODMIOTAMI, O KTÓRYCH MOWA W ART. 3 UST. 3 USTAWY Z DNIA 24 KWIETNIA 2003

Statut samorządowej instytucji kultury pn.: Muzeum Treblinka. Niemiecki nazistowski obóz zagłady i obóz pracy ( )

UCHWAŁA NR... RADY GMINY RACZKI. zmieniająca uchwałę w sprawie nadania Statutu Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Raczkach.

PRZYKŁAD DOBREJ PRAKTYKI

Kraków, dnia 8 października 2014 r. Poz UCHWAŁA NR L RADY MIEJSKIEJ W ANDRYCHOWIE. z dnia 25 września 2014 roku

URZĄD GMINY NIEDRZWICA DUŻA

STATUT MUZEUM MARII SKŁODOWSKIEJ-CURIE. (w organizacji) Rozdział 1. Postanowienia ogólne

1/92 Ośrodek Kultury w Drawsku Pomorskim

Prof. Andrzej Tomaszewski

ROK HISTORII MAŁEJ I WIELKIEJ OJCZYZNY W ZESPOLE SZKÓŁ Z ODDZIAŁAMI INTEGRACYJNYMI IM. POLSKICH NOBLISTÓW W KRUSZYNIE

Obchody setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w SOSW dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej

UCHWAŁA NR. / 2015 RADY MIEJSKIEJ W JASIENIU z dnia r.

"Cóż takiego skłania wolontariusza

OBCHODY NARODOWEGO ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI NA TERENIE GMINY MIELEC [FOTO] :16:23

Narzędzia utrwalania (jak? z kim?) Zadania

Spis treści. Rozdział I Wprowadzenie Rozdział II Postanowienia ogólne Rozdział III Cel główny i cele szczegółowe programu...

PROJEKT GMINY SŁOPNICE

PROGRAM EDUKACJI KULTURALNEJ

Statut Muzeum Budownictwa Ludowego Parku Etnograficznego w Olsztynku

STATUT MIEJSKIEGO DOMU KULTURY W ŚWINOUJŚCIU ROZDZIAŁ I POSTANOWIENIA OGÓLNE

Andrzej Grzeszczuk. Wileńszczyzna. w II Rzeczypospolitej. Materiały dydaktyczne do lekcji historii dla szkół ponadpodstawowych

Warszawa, dnia 26 września 2013 r. Poz. 9819

SOPOCKI DWUMIESIĘCZNIK POZARZĄDOWY STYCZEŃ LUTY

UCHWAŁA NR XVII/110/2015 RADY MIEJSKIEJ W NOWYM MIEŚCIE NAD PILICĄ z dnia 29 grudnia 2015 roku

PROGRAM WYCHOWANIA PATRIOTYCZNEGO DLA ZESPOŁU SZKÓŁ OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH W STRZELINIE

Harmonogram planowanych konkursów i imprez gminnych w roku 2018 z udziałem instytucji kultury w Gminie Bobrowo.

DOBRA PRAKTYKA. Pogłębianie wśród dzieci wiedzy o życiu, działalności i osobowości Ojca Świętego Jana Pawła II.

Małopolska Inicjatywa Cyfrowej Edukacji Zasady działania i partnerstwa

Wrocław, dnia 10 kwietnia 2015 r. Poz UCHWAŁA NR VIII/23/15 RADY MIEJSKIEJ MIEROSZOWA. z dnia 31 marca 2015 r.

na lata Opracowany przez : Alicję Mielech, Iwonę Czerech, Vandę Sokolska, Mudyte Dzelzkaleja, Dace Putane

STATUT MUZEUM ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH W OSTROŁĘCE (w organizacji)

UCHWAŁA NR 99/XII/15 RADY GMINY NOWA RUDA. z dnia 24 listopada 2015 r.

Stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia odwiedzają Białystok i Podlaskie

Zadania przewidziane do realizacji w poszczególnych obszarach współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi w 2011 roku:

Temat działania: Wymiana doświadczeń uczymy zawodowo program wymiany młodzieży i współpracy szkół pomiędzy Zespołem Szkół Gospodarczych im M.

Postanowienia ogólne. Cele nagród:

Plan współpracy ze środowiskiem lokalnym

DANE DOTYCZĄCE SZKOŁY

UCHWAŁA NR XIII/100/2015 RADY GMINY JERZMANOWA. z dnia 28 października 2015 r.

DZIENNIK URZĘDOWY WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO

SPRAWOZDANIE Z DZIAŁALNOŚCI FUNDACJI PARTNERSTWO ZA 2010 R.

WYJĄTKOWE KOBIETY NAGRODZONE :55:55

Nasze 100 dni dla Niepodległej

1. Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła Podstawowa im. Jana Jarczaka w Gaszynie rok szkolny 2017/ 2018

Wrocław, dnia 21 listopada 2014 r. Poz UCHWAŁA NR XLI/265/14 RADY GMINY PIELGRZYMKA. z dnia 31 października 2014 r.

Wrocławscy uczniowie będą mieć lekcje z zakresu finansów i bankowości

Wdrażanie Centrum Aktywności Lokalnej w Gminie Śrem. 7 marca 2011 r.


Gmina Mircze Pod skrzydłami Natury 2000 działania edukacyjne na rzecz ochrony różnorodności biologicznej i ekosystemów na terenie Lubelszczyzny

SPRAWOZDANIE MERYTORYCZNE Z DZIAŁALNOŚCI STOWARZYSZENIA NA RZECZ BUDOWY KOŚCIOŁA POD WEZWANIEM ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU W FASTACH W ROKU 2012

Narodowe Święto Niepodległości. Projekt edukacyjny w Szkole Podstawowej w Chwaszczynie

Plan współpracy z rodzicami

PLAN WSPÓŁPRACY ZE ŚRODOWISKIEM LOKALNYM. na lata 2014/2017. Zakres działań. Zadania. Termin realizacji. Osoby odpowiedzialne. Placówki oświatowe

Uroczystość nadania szkole imienia Ignacego Mielżyńskiego.

Podział dotacji na zadania z zakresu kultura, sztuka,ochrona dóbr kultury i dziedzictwa narodowego, na 2014r.

Mapa aktywności społecznej organizacji pozarządowych działających na terenie Powiatu Kieleckiego

Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła Podstawowa im. Jana Jarczaka w Gaszynie rok szkolny 2017/ 2018

DOTACJE NA WOLONTARIAT W POLSCE

Transkrypt:

FORUM REGIONALISTÓW Szanowni Czytelnicy, na łamach naszego pisma rozpoczynamy prezentację dorobku stowarzyszeń, organizacji i grup społecznych, które działają na rzecz swojej małej ojczyzny i które powstały w wyniku ogromnego zapotrzebowania na ludzi aktywnych i wrażliwych. W niniejszym numerze prezentujemy osiągnięcia Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej oraz stowarzyszeń okolicznych gmin. Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej należy do ruchu towarzystw regionalnych skupionych wokół Wojewódzkiej Rady Towarzystw Regionalnych w Lublinie, wspierającej i promującej ideę regionalizmu. W województwie lubelskim istnieje ok. 121 stowarzyszeń regionalnych, zrzeszających kilkanaście tysięcy członków i sympatyków. W ostatnich latach towarzystwa regionalne wydały 69 monografii miast, miejscowości oraz ponad 2 500 książek o tematyce historycznej, kulturoznawczej, przyrodniczej. Wydają również ok. 50 gazet lokalnych, na łamach których ukazują się publikacje o problemach wsi, miast i miasteczek Lubelszczyzny. Towarzystwa organizują sesje popularnonaukowe, festyny, konkursy popularyzujące historię swoich miejscowości, prowadzą działalność ekologiczną, odnawiają i konserwują najstarsze zabytkowe nagrobki na cmentarzach parafialnych i wojennych. Jednym słowem dokumentują i utrwalają przeszłość i tradycję, co w dobie globalizacji ma ogromne znaczenie. Zacytowany na wstępie fragment wiersza Tadeusza Różewicza znakomicie obrazuje znaczenie terminu "reginalizm". Dla każdego z nas poczucie przynależności do małej ojczyzny, utożsamiania się z jej historią, tradycją, dziedzictwem religijnym i społeczno-kulturalnym, jest punktem wyjścia do formowania naszych postaw życiowych. Poczucie to sprawia, że jesteśmy zakorzenieni we wspólnocie, mamy świadomość bycia u siebie i w pełni czujemy się podmiotem otaczającej nas rzeczywistości społecznej. To poczucie budzi w nas aktywność społeczną i troskę o rozwój najbliższego regionu, pozwala podejmować współpracę z ludźmi podzielającymi nasze przekonania i wartości. Stajemy się częścią większej grupy dążącej do zachowania i poznawania dziedzictwa regionu, podejmowania bezinteresownego wysiłku dla jego lepszego rozwoju oraz przyczyniamy się do powstania społeczeństwa obywatelskiego. Redakcja Regionalizm to termin wieloznaczny określający zarówno wyodrębnione terytorium, jak i cechy systemu polityczno- -społecznego czy odrębność kulturową lub odrębność narodową. Najbliższe, regionalistom, ludziom stowarzyszonym w lokalnych grupach i organizacjach, jest socjologiczne postrzeganie terminu regionalizm. Z tego punktu widzenia jest to oddolny ruch społeczny, oparty na lokalnej kulturze, potrzebach i aspiracjach, dążący do poszukiwania własnej tożsamości. Źródła: www.wok.lublin.pl http://pl.wikipedia.org/wiki/ /Lubelszczyzna http://www.panoramamiast.com.pl/79/html/lubelskiepol.htm Muzeum, izba regionalna w społeczności lokalnej Halina Solecka Pod takim hasłem, w dniach 25 27.04.2008 roku, odbyło się w Kraśniku spotkanie regionalistów. W ciepły kwietniowy weekend, licznie zgromadzonych powitali z tradycyjną gościnnością organizatorzy sesji: prof. dr hab. Sławomir Partycki przewodniczący Wojewódzkiej Rady Towarzystw Regionalnych w Lublinie wraz z Waldemarem Grytą prezesem Kraśnickiego Towarzystwa Regionalnego oraz Marzeną Siejewicz dyrektorem Zespołu Szkół Nr 2 im. M. Reja, gospodarzem obiektów, w których znaleźliśmy przyjazne lokum. Dzieląc się z Czytelnikami relacją z tego spotkania, pragnę wyrazić swą wdzięczność za możliwość uczestnictwa w interesującej dla mnie, jako muzealnika, sesji wykładowej z tym większą satysfakcją, iż miałam zaszczyt reprezentować Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej. Jako etnograf i wieloletni pracownik Muzeum Regionalnego PTTK w Puławach doskonale zdaję sobie sprawę z problemów, jakie mają muzea lokalne, niedowartościowane finansowo i kadrowo. W części wykładowej, zaprezentowano szerokie spektrum rozwiązań dających możliwość podwyższenia poziomu i uatrakcyjnienia propozycji muzeów lokalnych. Myślę tu chociażby o wykładzie dr Beaty Skrzydlewskiej z Katedry Muzealnictwa i Ochrony Zabytków (KUL), czy Jolanty Polańskiej z Działu Edukacji Muzeum Zamek w Lublinie, których referaty traktowały o działalności edukacyjnej muzeum w środowisku lokalnym. Odczyty te podkreślały rolę edukacyjną regionalnych placówek muzealnych, gdzie na przykład izba pamięci postrzegana jest jako podstawa działań edukacyjnych młodzieży. Podkreślono też ideę ośrodków edukacji, izb regionalnych realizujących program nauczania pod nazwą Ścieżki regionalnej. Szczególnie interesujące formy edukacji, zaprezentował w swym wykładzie Grzegorz Miliszkiewicz, wieloletni pracownik merytoryczny Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie. Jest on Autorka jest etnografem, kustoszem Muzeum Regionalnego PTTK im. Izabeli ks. Czartoryskiej 1

Stąd tak istotna jest obecnie problematyka funkcjonowania w regionie małych muzeów i izb regionalnych, które są nośnikiem kultury i tradycji lokalnych. Dzisiaj, wiele z tych placówek często zmuszona jest zawiesić swoją działalność, bowiem bez stosownego wsparcia instytucji samorządowych nie mogą sprostać swym statusowym obowiązkom na wymaganym poziomie. Poza problemami finansowymi, równie ważne jest więc zagadnienie podnoszenia merytorycznego poziomu muzeów i izb regionalnych i właśnie tym potrzebom wychodziły naprzeciw interesujące wykłady. autorem wielu nagradzanych wystaw i scenariuszy oraz koncepcji służących realizacji na terenie skansenu, działu Miasteczko. Podczas wykładu zaprezentował alternatywne metody edukacji muzealnej dzieci i młodzieży. Prelegent współpracuje bowiem z Ośrodkiem Budowy Edukacji w Hołownie. W działaniach edukacyjnych tego ośrodka eksponaty zgromadzone w izbie regionalnej traktowane są jako wzornik. Na ich podstawie wykonuje się na potrzeby ośrodka kopie rekwizytów lub dokonuje się miniaturyzacji przedmiotów do celów edukacyjnych. Dzieci bowiem, a często również dorośli, nie znają już nazw i znaczenia wielu przedmiotów. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że dla kolejnych pokoleń nieczytelne staje się znaczenie przedmiotów, chociażby takich, jak kałamarz. czy obsadka. Należy więc chronić nasze dziedzictwo kulturowe także w sferze kultury materialnej. Okazuje się, że poza tym, iż należy to czynić, to można to robić w sposób atrakcyjny, np. snując opowieści o przedmiocie tu jako przykład posłużył prelegentowi garnek żeliwny. Poza przedstawionymi walorami, wykład G. Miliszkiewicza miał charakter naukowy, oparty był na źródłach autorstwa znakomitych humanistów: O. Kolberga czy Z. Glogera, którzy w swoich pracach, już wówczas zwracali uwagę na spójność i wzajemną zależność zjawisk kulturowych. Widoczne jest to chociażby w zacytowanym przez prelegenta przypisie, znalezionym w jednym z dzieł Glogera: [...] taniec na bieliźnie w celu wybicia zołu, bez użycia kijanek (brzegi Bugu). Przypis ten może być podstawą interesującej inscenizacji, spektaklu tematycznego, w którym kijanka czy żeliwny garnek urasta do rangi centralnego eksponatu. Z innych wykładów uczestniczący w sesji dowiedzieli się, jakimi zasadami należy kierować się podczas gromadzenia archiwaliów. Przede wszystkim, obowiązuje w takich przypadkach zasada pertynencji terytorialnej, która zakłada, że ważne materiały historyczne z danego terenu powinny trafić do najbliższego archiwum państwowego (filie Państwowego Archiwum w Lublinie mieszczą się właśnie w Kraśniku i Radzyniu). Uczestnicy otrzymali również wzory kart materiałowych, stosowanych do opisu i katalogowania zgromadzonych eksponatów. Należy mieć nadzieję, że z tych wzorników zechcą skorzystać liczni kolekcjonerzy z Kraśnika, których zbiory mogliśmy oglądać podczas popołudniowych wycieczek, także po malowniczym Roztoczu Zachodnim. Szeroki przekrój lokalnych muzeów, głównie o charakterze izb pamięci ze zbiorami historycznymi, regionaliami i etnografią, prezentuje bowiem różny poziom organizacyjny i merytoryczny. Podczas wycieczek nie brakowało też chwil pełnych powagi i zadumy. Takie odczucia towarzyszyły wszystkim w trakcie pobytu w miejscowości Batorz, gdzie na miejscowym cmentarzu zostali pochowani powstańcy polegli w powstaniu styczniowym. Udaliśmy się malowniczym traktem leśnym na Sowią Górę, gdzie 6 września 1863r. poległ m. in. Marcin Borelowski Lelewel (1829-1863), dowódca oddziałów partyzanckich i naczelnik wojenny województwa lubelskiego i podlaskiego. Miejsce tragicznej w skutkach bitwy z Moskalami upamiętnia tam symboliczny kopiec, na którym złożyliśmy wiązankę kwiatów. Tradycje wojskowe na terenie Kraśnika i okolic zaznaczają się także w działalności kolekcjonerskiej i wystawienniczej. Spośród zwiedzanych placówek, z pewnością na uwagę zasługiwała Izba Pamięci poświęcona 24 Pułkowi Ułanów, który w okresie międzywojennym stacjonował na terenie Kraśnika. Tradycje ułańskie oraz pamięć o wybitnych dowódcach: I Marszałku Polski Józefie Piłsudskim, czy Naczelnym Wodzu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gen. broni Władysławie Andersie, pielęgnuje Związek Piłsudczyków R.P. oddział w Kraśniku oraz Klub Oficerów Rezerwy. Z pewnością uczestnicy sesji, podobnie jak ja, wyjechali z Kraśnika (miasta o bogatej, a mało znanej historii sięgającej połowy XIV w.) pełni wrażeń i bogatsi o cenne wskazówki, które wykorzystają w pracy zawodowej i aktywnej działalności społecznej na rzecz tworzenia i prowadzenia izb regionalnych na terenie swoich małych ojczyzn. Magdalena Mazurek Autorka jest bibliotekarką i animatorem teatru amatorskiego Warsztaty dziennikarskie w Bełżycach Wojewódzka Rada Towarzystw Regionalnych w Lublinie wspólnie z Wojewódzkim Ośrodkiem Kultury w Lublinie oraz Towarzystwem Regionalnym Bełżyc zorganizowała w dniach 6-8 czerwca 2008 roku w Bełżycach szkolenie redaktorów pism lokalnych. Uczestniczyło w nim ponad 40 przedstawicieli towarzystw regionalnych z terenu Lubelszczyzny. Wśród prelegentów znaleźli się znani naukowcy i dziennikarze. Przybyłych gości przywitali: Ryszard Góra Burmistrz Bełżyc, Maria Gruner Prezes Towarzystwa Regionalnego Bełżyc oraz prof. Sławomir Partycki Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Towarzystw Regionalnych w Lublinie. Część wykładową rozpoczął prof. Leon Dyczewski OFMConv (KUL), który wypowiadał się na temat mediów w społeczności lokalnej. W swoim wykładzie wskazywał na różnice między 2

mediami globalnymi a lokalnymi, ukazywał zadania, jakie stoją przed mediami lokalnymi, jakimi cechami charakteryzują się media lokalne oraz podał kilka wskazówek dotyczących treści tychże mediów. Wykład pt.: Z czego się bierze nudne dziennikarstwo wygłosił prof. Jacek Dąbała (KUL), specjalista w zakresie mediów i literatury. Jest autorem książki, w ramach retoryki dziennikarskiej, na temat sztuki pisania, pt. Tajemnica i suspens. Wokół głównych problemów creative writing. Niezwykle ciekawe było spotkanie z red. Rafałem Ziemkiewiczem, dziennikarzem i publicystą. Redaktor analizował aktualną sytuację w kraju, podawał przyczyny dlaczego dzieje się tak a nie inaczej. Wypowiadał się na temat elit i pseudoelit zamiast elity narodu mamy elity przeciwko narodowi. Wskazywał na popeerelowskie pozostałości w mentalności Polaków problem fornala, który o nic się nie martwi, nie odpowiada faktycznie za nic (bo to nie jego własność), a należy mu się wszystko. Nie jest problemem fornala, co będzie z dworem, to jest problem dziedzica. I jak mówił Ziemkiewicz wielu Polaków tak właśnie patrzy na Polskę. Nie czują się odpowiedzialni za losy kraju. Nawet za losy swojej miejscowości jak mało jest społeczników. Ludzie się izolują, zamykają w swoich domach. A przecież człowiek to istota społeczna. W kolejnym dniu wykładów wystąpiła Urszula Buglewicz, redaktor Niedzieli Lubelskiej, która w przejrzysty sposób omówiła gatunki prasowe. Temat Fotografia prasowa jako źródło wiedzy społecznej omawiała dr Justyna Szulich-Kałuża (KUL). Miała miejsce również debata na temat znaczenia pism lokalnych, którą prowadziła Magdalena Grydniewska z Radia Lublin. Poza wykładami miały miejsce również warsztaty dziennikarskie, w czasie których poznawaliśmy miejsca, które warto odwiedzić i upowszechnić. Były to: obiekty sportowe w Zespole Szkół Nr 1 im. Jana Pawła II, ul. ks. bp. T. Wilczyńskiego 62, Bełżyce, cmentarz żydowski w Bełżycach utrwalone miejsce pamięci zagłady Żydów, cmentarz żołnierski we Wronowie, Pomnik Czynu Niepodległościowego, Pomnik Matki Boskiej Partyzanckiej. Wyjątkowe spotkanie miało miejsce w piątek była to uroczysta kolacja poprzedzona koncertem oraz informacją na temat Rzeczypospolitej Babińskiej w posiadłości pana inż. Antoniego Plewika w Babinie. Odbyło się tam również sobotnie ognisko. Warsztaty zakończyły się niedzielną Mszą św. w kościele parafialnym p.w. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Bełżycach. Uczestnicy warsztatów zgodnie twierdzili, iż było to bardzo interesujące i pożyteczne spotkanie. Mówi profesor Leon Dyczewski Od lewej: red. Rafał Ziemkiewicz, prof. Sławomir Partycki, prof. Jacek Dąbała Fot. M. Mazurek Forum wymiany informacji między pismami lokalnymi będzie strona internetowa WRTR, gdzie będzie można zamieszczać teksty z pism lokalnych: http:\\www.wrtr.pollub.pl Zapraszamy do regularnych odwiedzin serwisu. Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej Teresa Kot Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej powstało w roku 2000 z inicjatywy zaangażowanych społecznie osób nauczycieli, samorządowców i regionalistów. Początkowo działalność i spotkania nie miały sformalizowanego charakteru. Były to raczej spotkania ludzi, którzy widzieli potrzebę wspólnego działania na rzecz swojego środowiska. Bezpośrednim impulsem do zarejestrowania stowarzyszenia i zaktywizowania działalności była współpraca ze Stowarzyszeniem Pedagogów i Animatorów Klanza z Lublina. Stowarzyszenie Klanza w ramach realizowanego projektu przeprowadziło cykl szkoleń z pedagogiki zabawy dla nauczycieli szkół w gminie oraz szkolenie Jak zorganizować imprezę dla dużej grupy. Wspólnie został zorganizowany festyn z okazji Dnia Dziecka pn. Jesteśmy razem Święto Dzieci Gminy Jastków. Impreza zgromadziła ok. 2000 uczestników i była niezwykle udana. Radość z dobrze wykonanej pracy i wiara we wspólne działanie przyspieszyły decyzję grupy o konieczności rejestracji stowarzyszenia, co nastąpiło w 2001 r. Organizacja festynów rodzinnych była jedną z ciekawszych inicjatyw członków Towarzystwa. Każdego roku festyn poświęcony był innej tematyce. Przy organizacji festynów zgodnie współpracowały, obok Towarzystwa, szkoły, instytucje kultury, Urząd Gminy Jastków i pracownicy urzędu, radni, kluby sportowe, klub Ornak, kluby przedszkolaka oraz rzesze rodziców i wolontariuszy. Doświadczaliśmy ogromnej pomocy sponsorów przedsiębiorców, instytucji i osób prywatnych. Jeszcze w roku 2007 udało się zorganizować wielką imprezę przy zgodnym i wspólnym działaniu wszystkich podmiotów. Niestety, taka zgoda i wspólne działanie nie wszystkim się podoba. Od bieżącego roku gmina sama organizuje festyn, posługując się scenariuszem organizacyjnym, autorską nazwą będącą własnością członków Towarzystwa, wykorzystując nasz pomysł na konkurs i znaczek festynowy. Oczywiście mając do dyspozycji niemałe pieniądze podatników można robić różnorodne imprezy, nie licząc się z ludźmi i wydatkami. Można wszak zadać pytanie komu przeszkadzała wielka solidarność i współpraca przy organizacji festynów i innych imprez lokalnych? Czy rozbijanie Autorka jest założycielką i prezesem TPZJ. Przez dwie kadencje pełniła funkcję zastępcy wójta w gminie Jastków, zajmując się sprawami edukacji. Wprowadziła w gminie program Tam, gdzie nie ma przedszkoli. Obecnie jest radną Sejmiku Województwa Lubelskiego 3

Do najważniejszych i najciekawszych programów, zrealizowanych przez Towarzystwo należy zaliczyć: programy teatralne: Teatr na wsi radość wspólnego tworzenia, Studio teatralne Jastków, Dzienne Centrum Aktywności oraz Sztuka dla Pokoleń, programy edukacyjne: Od Internetu do Teatru, Nasze Dzieci i My, Grupy Zabawowe, Poznajemy Naszą Gminę, Kultura Musi Być oraz historyczno-społeczne: Łączymy Pokolenia, Pamiętajmy o Bohaterach czy ekologiczne: Szukaj Zysku w Odzysku, Żyjmy w Czystości w Naszej Miejscowości. Elementem stałej działalności Towarzystwa są liczne konkursy o tematyce ekologicznej, plastycznej, na najpiękniejszą pocztówkę czy na najpiękniejszy ogród w gminie. Od wielu lat Towarzystwo realizuje dwa programy stypendialne, uczniowski dla zdolnych i niezamożnych uczniów oraz studencki Dyplom z Marzeń. Wielokrotnie członkowie Towarzystwa i nauczyciele byli organizatorami wypoczynku letniego dla dzieci. jedności i dyskredytowanie osiągnięć członków Towarzystwa to jest sposób władzy na wspieranie i współpracę z organizacjami pożytku publicznego? Aktualna działalność Towarzystwa to różnorodne inicjatywy społeczne dotyczące kultywowania historii, tradycji i pamięci regionu, wspierania edukacji dzieci i młodzieży, realizacji programów kulturalnych, przygotowania konkursów tematycznych, wydawania ulotek i folderów, redagowania strony internetowej oraz organizowania imprez integracyjnych dla członków i gości Towarzystwa. Aktywność w główniej mierze dotyczy terytorium gminy Jastków, ale wiele inicjatyw i programów wykracza poza ten teren. Wszystkie lata naszej działalności owocowały realizacją różnorodnych programów i aktywnym uczestnictwem w życiu społecznym. Szczegółowo naszą działalność dokumentujemy i prezentujemy na stronie internetowej (www.tpzj.pl). Wiele uwagi poświęcamy również wewnętrznej integracji członków Towarzystwa. Organizujemy wycieczki, wyjazdy do teatru, pikniki, imprezy rozrywkowe i inne. W ostatnich latach wiele uwagi poświęcamy sprawom edukacji, pomocy stypendialnej oraz odkrywaniu pamięci o historii i tradycji regionu. Wydaliśmy wiele ulotek, folderów i publikacji. Biorąc pod uwagę kondycję organizacji pozarządowych w Polsce, możemy się pochwalić dużym zaangażowaniem i aktywnością naszych członków oraz skutecznym pozyskiwaniem środków finansowych na działalność. W sposób szczególny należy podkreślić naszą współpracę z Fundacją Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego z Warszawy. Owocem tej współpracy są liczne szkolenia dla członków Towarzystwa, udział w forach edukacyjnych oraz dofinansowanie realizacji programów edukacyjnych dla dzieci i rodziców. W ramach dotacji przyznanej w programie Nasze Dzieci i My Towarzystwo wraz z Gminną Bibliotekę Publiczną, Ochotniczą Strażą Pożarną z Moszenek oraz przy dofinansowaniu i pomocy Gminy Jastków, urządziło i wyposażyło trzy skwerki dla dzieci (dwa w Panieńszczyźnie i jeden w Snopkowie) oraz Klub Przedszkolaka i punkt biblioteczny z nowymi książkami w Moszenkach. W programie pilotażowym FRD pn. Grupy Zabawowe grupa rodziców z dziećmi, pod okiem konsultanta i koordynatora programu, poznawała metody i sposoby takiego zajmowania się własnym dzieckiem, aby przynosiło to jak najlepsze efekty dla jego rozwoju. Dużym sukcesem Towarzystwa był zrealizowany w 2003 roku program Moja Rodzina w Europie, w ramach promocji integracji Polski z Unią Europejska Teraz Integracja. Dotacja uzyskana w tym programie pozwoliła nam na zakup sprzętu i wyposażenia, który służy od wielu lat, nie tylko członkom Towarzystwa. Oczywiście nie wszystko da się określić jako same sukcesy. Podobnie jak inne tego typu stowarzyszenia, mamy trudności w realizacji większych projektów, z uwagi na brak osób zatrudnionych etatowo w stowarzyszeniu. Cała działalność opiera się na pracy społecznej członków i wolontariuszy, co bywa dość trudne w sytuacji konieczności godzenia pracy społecznej z obowiązkami zawodowymi. Problemem bywa również niezrozumienie przez niektórych członków idei tego typu działalności, zapisują się do Towarzystwa, ale nie podejmują większej aktywności oczekując, że wszystko zrobią inni. Są również tacy, którzy swoją przynależność wiązali z doraźnymi potrzebami lub chęcią przypodobania się. Odrębnym problemem są relacje naszego i innych działających stowarzyszeń z lokalnymi władzami. Nie zawsze aktywność społeczna członków stowarzyszenia jest mile widziana przez sprawujących władzę, traktują ją jako zagrożenie i określają mianem opozycji. Wskazują również na to ogólnopolskie badania dotyczące działalności tzw. trzeciego sektora. Wydaje się jednak, że tego typu trudności i zagrożenia nie powinny stać się przeszkodą w podejmowaniu przez mieszkańców aktywności społecznej, żywego interesowania się problemami swojego środowiska oraz wpływania na poprawę istniejącego stanu rzeczy. Każdy kto potrafi wspierać tego typu działania, nawiązywać współpracę i dialog oraz umiejętnie wykorzystać aktywność ludzi może zrealizować skuteczniej, efektywniej i taniej wiele przedsięwzięć, przynoszących pożytek ogółowi mieszkańców. Irena Gorczyca Autorka jest członkiem założycielem Towarzystwa Towarzystwo Pro Regione Lublinensi w Dąbrowicy Grupa Szwajcarska w Dąbrowicy powstała w lutym 1992 roku. Początkowo głównym jej celem było nawiązanie kontaktów z kilkoma mieszkańcami szwajcarskiej miejscowości Schmitten. W skład grupy załozycielskiej wchodzili: Irena i Kazimierz Gorczycowie, Barbara i Andrzej Koterowie, Krystyna i Tadeusz Muratowie, Teresa i Henryk Rachańczykowie, Halina i Waldemar Tarkowie, Barbara i Feliks Tudrujowie oraz Barbara i Janusz Węglarzowie. Inicjatorką pierwszego spotkania była Szwajcarka, s. Małgorzata Demenga ze Zgromadzenia Sióstr Św. Józefa z Cluny, która w tamtym czasie prowadziła wraz z innymi 4

siostrami dom dziecka w lubelskiej dzielnicy Czwartek. Nikt nie oczekiwał, że będzie to początek wspaniałej i owocnej współpracy. Twórcami kontaktów między Dąbrowicą a Schmitten są szwajcarscy przyjaciele, tworzący Polen-Team. Jego szefową jest Marianne Jaeggi, a oprócz niej w skład stowarzyszenia wchodzą: Anne-Marie i Edgar Högger, Erwin Waeber, Regula Schafer, Ruth Schwaller i Silvia Reidy. To wspaniali, wypróbowani przyjaciele, niezwykle wrażliwi, bezinteresowni, zaangażowani, otwarci na problemy i pomysły, mające na celu bliższe poznanie się ludzi różnych kultur i tradycji. To właśnie dzięki nim oraz ich pracy zaistniała ta współpraca i jest kontynuowana po dzień dzisiejszy. Już w lipcu 1993 roku do Szwajcarii wyjechało 45 członków Zespołu Pieśni i Tańca Dąbrowica. W tym samym czasie Polen-Team zaprosił 25 dzieci z Dąbrowicy na obóz letni do Altishofen w Szwajcarii. Dzieci spędziły tam wspaniałe wakacje, a zawarte tam przyjaźnie pomogły im lepiej się poznać, co w bliskiej przyszłości zaowocowało wzajemnymi kontaktami. Rok później Grupa Szwajcarska z Dąbrowicy zorganizowała kolonie letnie w Krasnobrodzie na Roztoczu, w których wzięło udział, oprócz polskiej młodzieży, 20 młodych Szwajcarów. W latach 1993-1996 Szwajcarzy zaopatrzyli w szkolne ławki, krzesełka, książki i pomoce naukowe nie tylko szkołę w Płouszowicach, w której uczą się dzieci z Dąbrowicy, ale również inne szkoły znajdujące się na terenie gminy. Pomoc tę uzyskały szkoły w Snopkowie, Tomaszowicach, Ożarowie, Jastkowie i Moszenkach. Dzięki współpracy Grupy Szwajcarskiej z Polen-Team mieszkańcy Dąbrowicy otrzymali kilkaset par nowych butów i ponad 60 rowerów. Buty zostały rozdane a rowery rozlosowane pomiędzy mieszkańców wsi podczas spotkania w Gminnym Ośrodku Kultury. Dążąc do nawiązania jak najbliższych kontaktów, szczególnie wśród młodych ludzi, Grupa Szwajcarska zaproponowała swoim szwajcarskim partnerom zorganizowanie praktyk dla młodzieży. Pomysł ten spotkał się z dużym zainteresowaniem. W wyniku takiej formy współpracy w latach 1995-98 na farmach w Schmitten i okolicach pracowało 14 osób. Nasza młodzież dała poznać się tam z jak najlepszej strony i była wspaniałą wizytówką Dąbrowicy. 18 września 1995 r. Grupa Szwajcarska gościła delegację Polen-Team oraz przedstawicieli Rady Gminy ze Schmitten z jej prezydentem J. Boschungiem. Delegacja szwajcarska została zaproszona na posiedzenie Rady Gminy w Jastkowie, gdzie została podpisana umowa partnerska pomiędzy Dąbrowicą i Schmitten. Wydarzenie to było bardzo ważne dla Grupy Szwajcarskiej oraz dla mieszkańców Dąbrowicy, gdyż kontakty prowadzone dotychczas na zasadach prywatnych relacji, uzyskały status oficjalnej współpracy pomiędzy Dąbrowicą a Schmitten. Przed budynkiem GOK w Dąbrowicy został posadzony dąb, który jest symbolem przyjaźni. 14 grudnia 1995 r. Grupa Szwajcarska otrzymała pismo od Rady Gminy Schmitten, w którym czytamy: Z wielką radością spieszymy Wam donieść, że Zebranie Gminy Schmitten postanowiło 1 grudnia br. jednogłośnie przeznaczyć sumę 10.000 CHF na rzecz partnerstwa Dąbrowica-Schmitten. Tą też kwotą chcielibyśmy się przyczynić do urządzenia nowego centrum medycznego w Dąbrowicy. Dnia 4 marca 1996 r. staraniem członków Grupy Szwajcarskiej zakupiony został aparat USG, który został zainstalowany w gabinecie lekarskim znajdującym się w GOK w Dąbrowicy. Tak powstało i działało do 2006 roku tzw. Centrum Medyczne Helvet- Med. Oprócz aparatu USG Szwajcarzy ofiarowali również sprzęt do wykonywania EKG, nowoczesny analizator krwi oraz sprzęt laryngologiczny. Łączna suma, za jaką partnerzy ze Schmitten wyposażyli gabinet lekarski w Dąbrowicy wynosiła 50.000 CHF. W czerwcu 1996 roku z wizytą w Szwajcarii gościli członkowie Grupy Szwajcarskiej oraz delegacja Zarządu Gminy w Jastkowie. Podobnie jak odbyło się to w Dąbrowicy, również w Schmitten zostało posadzone drzewo przyjaźni. Bardzo ważną formą działalności Grupy Szwajcarskiej była inicjatywa powołania Szkoły Języków Obcych w Dąbrowicy. Funkcjonowała ona od listopada 1996 r. do 2002 r. Była finansowana całkowicie przez Polen-Team ze Schmitten. W pierwszym roku działania Szkoły Języków zapisało się 280 osób, co pozwoliło na utworzenie 17 grup (10 angielskich, 4 niemieckich i 3 francuskich). Zatrudniono wówczas 5 lektorów. W latach 1998-1999 gościliśmy 5 młodych muzyków ze Szwajcarii, grających na fortepianie i skrzypcach na Letnich Warsztatach Muzycznych w Dąbrowicy. Byli to uczniowie szkół muzycznych oraz konserwatorium z Fryburga. Uczestniczyli oni w zajęciach muzycznych i koncertach. Grupa Szwajcarska natomiast zapewniła im bogaty program pozalekcyjny, organizując ogniska i wycieczki do takich miejsc, jak: Żelazowa Wola, Warszawa, Zamość, Kazimierz Dolny. We wrześniu 1997 roku z okazji jubileuszu 75-lecia Gminy Schmitten po raz drugi Zespół Pieśni i Tańca Dąbrowica wyjechał do Szwajcarii. Tym razem była to grupa dziecięca złożona z 25 osób. Statutowymi zadaniami Towarzystwa są: Prowadzenie działalności oświatowej wśród mieszkańców regionu w formie nauczania języków obcych. Organizowanie kursów oświatowych, prelekcji, spotkań, odczytów itp. Prowadzenie działalności w dziedzinie wymiany kulturalnej pomiędzy naszymi regionami w kraju i za granicą. Pomoc w organizowaniu kształcenia mieszkańców naszego regionu w różnych ośrodkach w kraju i za granicą. Działania na rzecz ochrony zdrowia. Działania na rzecz rozwoju gospodarczego regionu. Współpraca i wymiana doświadczeń z podobnymi towarzystwami regionalnymi w Polsce i za granicą. Towarzystwo finansowane jest wyłącznie z własnych składek członkowskich i darowizn. 5

Po ponad 7 latach owocnej współpracy członkowie Grupy Szwajcarskiej podjęli decyzję o przekształceniu grupy w oficjalnie działające, mające osobowość prawną, Towarzystwo Pro-Regione Lublinensi w Dąbrowicy. Zostało ono zarejestrowane w Sądzie Rejonowym w Lublinie dnia 10 lipca 1999 r. Powstało bezpośrednio z Grupy Szwajcarskiej. W wyniku 15-letniej współpracy, początkowo Grupy Szwajcarskiej, a obecnie Towarzystwa Pro-Regione Lublinensi w Dąbrowicy z Polen-Team i Gminą Schmitten, zostały nawiązane serdeczne kontakty i przyjaźnie. Sukcesem jest fakt, że ponad 100 mieszkańców Dąbrowicy odwiedziło Szwajcarię, a także ponad 100 mieszkańców Schmitten było w Polsce. Pomimo ogromnych różnic dzielących nasze kraje: ekonomicznych, społecznych i kulturowych, udało się stworzyć mechanizm wzajemnych kontaktów, opartych na obustronnym szacunku, zaufaniu, życzliwości i szczerej przyjaźni Jolanta Kasprzak Prezes Stowarzyszenia Stowarzyszenie realizuje następujące cele i zadania statutowe: podejmuje działalność charytatywną w zakresie pomocy społecznej i wspomaga osoby potrzebujące pomocy, podejmuje działania w celu upowszechniania kultury i sztuki regionalnej oraz rozwijania uzdolnień artystycznych wśród społeczności lokalnej, promuje historię i tradycję środowiska lokalnego, promuje działania na rzecz ochrony środowiska przyrodniczego, zasobów naturalnych i edukacji ekologicznej, podejmuje działania integrujące środowisko lokalne, prowadzi współpracę z jednostkami samorządu terytorialnego, szkołami, podmiotami gospodarczymi oraz innymi stowarzyszeniami lokalnymi. Tomasz Dyzma Prezes Związku Stowarzyszenie Regionalne Opoka w Tomaszowicach Stowarzyszenie Regionalne Opoka w Tomaszowicach powstało w roku 2004 z inicjatywy środowiska lokalnego, przy wydatnym udziale ks. dr Piotra Petryka, proboszcza Parafii św. Piotra i Pawła w Tomaszowicach oraz Jolanty Kasprzak starszego wizytatora Kuratorium Oświaty w Lublinie, która jako prezes stowarzyszenia kieruje jego działalnością. Stowarzyszenie funkcjonuje w interesujących uwarunkowaniach kulturowych, regionalnych i przyrodniczych, w które wpisuje się jego działalność. Do osobliwości przyrodniczych gminy Jastków należy aleja lip przydrożnych w miejscowości Tomaszowice Kolonia. Aleję tworzy 160 lip drobnolistnych, które zostały uznane za pomniki przyrody i są objęte szczególną ochroną. Ponadto w Tomaszowicach znajdują się zabytki architektury dworskiej otoczone parkiem z urokliwym stawem. Miejscowość położona jest przy trasie turystycznej wiodącej do Nałęczowa i Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Działalność Stowarzyszenia Regionalnego Opoka w Tomaszowicach wynika więc z lokalnych uwarunkowań oraz potrzeb środowiska i mieszkańców. Do najważniejszych działań, realizowanych przez członków stowarzyszenia należy zaliczyć akcję Pomóż dzieciom przetrwać zimę, organizowaną we współpracy z Radiem Lublin, akcje charytatywne polegające na zbiórce żywności oraz innych artykułów w celu przekazania ich rodzinom potrzebującym pomocy, akcję Krewniacy zorganizowaną we współpracy z Wojewódzką Stacją Krwiodawstwa w Lublinie, polegająca na umożliwieniu osobom zainteresowanym oddania krwi w siedzibie Parafii św. Piotra i Pawła w Tomaszowicach. We współpracy z Telewizją Polską w Lublinie został przygotowany i wyemitowany materiał filmowy, ukazujący problemy mieszkaniowe jednej z rodzin, znajdującej się w szczególnie trudnej sytuacji lokalowej. Tradycją w działalności stowarzyszenia stało się organizowanie już po raz kolejny festynu regionalnego Święto kwitnących lip w Tomaszowicach. W programie festynu znajdują się prezentacje zespołów artystycznych szkół gminy Jastków oraz gminy Nałęczów, zawody sportowe, gry i zabawy dla dzieci, konkursy potraw regionalnych, pokazy, kiermasze oraz inne atrakcje. Stowarzyszenie Regionalne Opoka w Tomaszowicach zaprasza do współpracy osoby, które chciałyby społecznie pracować dla dobra swojej społeczności lokalnej, mają pomysły dotyczące wzbogacenia działalności stowarzyszenia, chciałyby pomagać osobom i rodzinom potrzebującym wsparcia. Związek Piłsudczyków oddział Lublin Lubelski oddział Związku Piłsudczyków powstał 29 października 2000 roku. Od momentu powstania Związek kierowany jest przez prezesa Tomasza Dyzmę i wiceprezesa Jana Rećko. Związek zrzesza osoby z różnych środowisk, którym droga jest pamięć o Marszałku. Siedzibą Oddziału jest Dom Żołnierza im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Lublinie przy ul. Żwirki i Wigury 6. Głównym zadaniem statutowym Związku jest kultywowanie i popularyzowanie idei, czynów i dokonań Marszalka Józefa Piłsudskiego, szczególnie wśród młodego pokolenia Polaków. Zadanie to jest wypełniane m. in. przez organizowanie od 2001 roku corocznych uroczystych 6

obchodów Dni Imienin Marszałka w Lublinie oraz kolejnych rocznic urodzin i śmierci. W ramach tych obchodów organizowane były wystawy, odczyty, prelekcje i sesje popularnonaukowe oraz spotkania autorskie. Referaty wygłaszane podczas sesji zostały wydane w formie publikacji. W ramach obchodów II Dni Imienin Marszałka oraz Dni Kultury Wilna i Wileńszczyzny, organizowanych wspólnie przez Związek Piłsudczyków i Towarzystwa Kresowe w Lublinie, w dniu 18 marca 2001 roku, na lubelskim dworcu PKP przedstawiono inscenizację przyjazdu Marszałka. W postać Komendanta wcielił się aktor scen warszawskich pan Janusz Zakrzeński. Związek nasz może pochwalić się wieloma zrealizowanymi inicjatywami upamiętniającymi Marszałka Józefa Piłsudskiego w Lublinie. Największym naszym przedsięwzięciem było wzniesienie 10 listopada 2001 roku na Placu Litewskim w Lublinie konnego pomnika Marszałka. Zawdzięczamy to wielkiej pomocy Władz Miasta Lublina, na czele z Panem Z. Wojciechowskim, ówczesnym Wiceprezydentem Lublina i Przewodniczącym Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Lublinie. Pomnik stanął w Lublinie, mimo sprzeciwu i zaciętego oporu Lubelskiego Konserwatora Zabytków. Z inicjatywy i nakładem finansowym Związku w 2002 roku został poddany renowacji odnaleziony w Archiwum Państwowym w Lublinie olejny portret Marszałka pędzla Józefa Markiewicza i uroczyście przekazany do ekspozycji w muzeum na Zamku 19 lipca 2002 roku. W trakcie obchodów IV Dni Imienin Marszałka, 16 marca 2003 roku, odsłonięto na wschodniej ścianie lubelskiego Ratusza replikę przedwojennej tablicy upamiętniającą Legiony Piłsudskiego. 4 grudnia 2007 roku w kościele Powizytkowskim p.w. NMP Zwycięskiej w Lublinie została poświęcona tablica, wykonana z białego marmuru, upamiętniająca 140. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego, która została przekazana w depozyt ks. Rektorowi Franciszkowi Przytule. W bieżącym roku 16 marca obchodziliśmy już po raz dziewiąty w powojennej historii Lublina Imieniny Marszałka, a 11 maja zorganizowaliśmy obchody 73. rocznicy Jego śmierci. Obecnie razem z Towarzystwem Przyjaźni Ziemi Jastkowskiej i Stowarzyszeniem Żołnierzy i Sympatyków 4 P.P. Legionów z Kielc przygotowujemy się do uczestnictwa w obchodach 93. rocznicy bitwy Jastkowskiej i organizacji VI Marszu Szlakiem Legionów Lublin- Jastków. Uroczyste obchody rocznicy i Marsz odbędą się, jak co roku, w dniu 3 sierpnia, na które to uroczystości wspólnie zapraszamy wszystkich chętnych, miłośników historii, kombatantów, młodzież, strzelców i żołnierzy. 3 sierpnia tego roku dzięki staraniom Związku przywrócona została także przedwojenna tradycja i zorganizowany został I Marsz Szlakiem Legionów Lublin-Jastków. Następnie w roku 2005 została wykonana renowacja grobowca Powstańców Styczniowych na cmentarzu przy ulicy Lipowej w Lublinie i odbył się uroczysty pogrzeb szczątków powstańców. W tym też roku 3 sierpnia w Jastkowie w ramach uroczystych obchodów 90. rocznicy bitwy pod Jastkowem i na zakończenie III Marszu Szlakiem Legionów podczas uroczystej Mszy ś w. na cmentarzu legionistów w Jastkowie został poświęcony Sztandar naszego Związku. Stowarzyszenie Wspólnota Garbowska Stowarzyszenie Wspólnota Garbowska powstało 16 lutego 2007 roku. Zawiązała je grupa kilkudziesięciu osób zaangażowanych w działalność Komitetu Wyborczego Lepsze Jutro Gminy Garbów, startującego w wyborach samorządowych w październiku 2006 roku, które postanowiły w ten sposób kontynuować swój udział w życiu publicznym naszej wspólnoty gminnej. Do rejestru KRS zostało wpisane 5 lutego 2008 roku. Obecnie Stowarzyszenie zrzesza ponad 40 członków z wszystkich miejscowości naszej gminy, a także spoza niej. Należą do niego rolnicy, przedsiębiorcy, pracownicy administracji publicznej i różnych agend rządowych, studenci oraz osoby wykonujące różne zawody, w tym także nauczyciele i pracownicy naukowi dwóch lubelskich uniwersytetów. W Stowarzyszeniu działa dużo ludzi młodych, są w nim także seniorzy. Znaczny udział mają w nim kobiety. Celem Wspólnoty Garbowskiej jest działalność na rzecz rozwoju Gminy Garbów. Stowarzyszenie ma ośmioosobowy Zarząd, w skład którego wchodzą: pełniąca funkcję prezesa Marzena Leszek z Gutanowa, Beata Serko z Woli Krasienińskiej i Dariusz Rodzik z Przybysławic - dwaj Zastępcy Prezesa, Tadeusz Barszcz z Gutanowa - Sekretarz, Dorota Burek z Piotrowic Wielkich - Skarbnik, a także trzej Członkowie; Agata Kamińska z Garbowa, Małgorzata Kamińska z Przybysławic i Agnieszka Nalewajek z Woli Przybysławskiej. Organem kontrolnym Stowarzyszenia jest trzyosobowa Komisja Rewizyjna z przewodniczącym Marianem Kowalczykiem z Woli Przybysławskiej, funkcję Zastępcy przewodniczącego pełni Szczepan Kupisz z Lesiec, a Sekretarza Aneta Chołody z Gutanowa. W strukturach Stowarzyszenia działa Komisja Rolna oraz Koło Przyjaciół Radia Maryja. Na czele Komisji Rolnej stoi inż. Gustaw Jędrejek z Bogucina, a jego Zastępcą jest Tadeusz Barszcz. Obydwaj są Delegatami do Lubelskiej Izby Rolnej. Stowarzyszenie posiada swój organ prasowy, którym jest kwartalnik Wspólnota Garbowska. Jego redaktorem naczelnym jest Agnieszka Nalewajek, dr historii KUL, a sekretarzem redakcji Dariusz Rodzik. W skład kolegium redakcyjnego wchodzą Marzena Marzena Leszek Prezes Stowarzyszenia Pragniemy przede wszystkim zaktywizować gminę i społeczność lokalną poprzez podejmowanie różnych inicjatyw zmierzających ku wspólnemu dobru. Naszą obecnością w życiu publicznym będziemy promować Gminę Garbów, ziemię garbowską i jej mieszkańców. Jednocześnie, jako niezależna organizacja społeczności lokalnej, chcemy wywołać debatę o polityce władz gminy. Mamy na uwadze zwłaszcza to, by wykorzystała ona dobrze ogromne szanse na rozwój, jakie otworzyły się przed naszą małą ojczyzną po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. 7

Leszek, Agata Kamińska, Dorota Burek, Małgorzata Kamińska i Tadeusz Barszcz. Więcej informacji na temat Stowarzyszenia można znaleźć na stronie internetowej http/wspolnota.dzs.pl. Mamy nadzieję, że Stowarzyszenie Wspólnota Garbowska znajdzie wielu sympatyków wśród mieszkańców gminy Garbów. Elżbieta Karczyńska Mierzyńska Prezes Towarzystwa Główne cele statutowe Towarzystwa to podnoszenie poziomu kulturalnego społeczności lokalnej, rozwój materialny gminy, ochrona zdrowia i przyrody, dbałość o estetykę otoczenia i pobudzanie społecznej aktywności mieszkańców. Marek Wojciechowski Prezes Stowarzyszenia Głównym celem działalności stowarzyszenia jest działalność w zakresie poprawy warunków życia społeczności. Cel ten zamierzamy realizować m. in. przez podejmowanie działań w zakresie pomocy społecznej, działalności charytatywnej, podtrzymywanie tradycji narodowej i pielęgnowanie polskości, rozwoju nauki, edukacji, ochronę dóbr kultury i tradycji, ekologię i ochronę cennych siedlisk przyrodniczych w regionie. Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Niedrzwickiej Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Niedrzwickiej istnieje już 10 lat, tj. od lipca 1998 roku. Zostało powołane, jak powiedział jego pierwszy prezes dr Krzysztof Gębura, z potrzeby serca, umiłowania ziemi położonej nad Nędznicą, szacunku dla przeszłości, bowiem niepokój budzą masowa kultura, niwelująca różnorodność, lokalność oraz zły stan zabytków przeszłości. Powołanie Towarzystwa było inicjatywą niedrzwickiej inteligencji, głównie nauczycieli, a wśród jego założycieli byli m.in.: Elżbieta Karczyńska-Mierzyńska, Celina Małek, ówczesny wójt Zdzisław Antoń, Krzysztof Gębura, Anna Drążkowska, Jolanta Kwiecień, Adam Bork, Waldemar Wapiński, Piotr Zieleniak. Od 1999 roku, do chwili obecnej, prezesem Towarzystwa jest nauczycielka Gimnazjum w Niedrzwicy Dużej Celina Małek, a wiceprezesem Elżbieta Karczyńska-Mierzyńska. Towarzystwo skupia ok. 40 osób, głównie miejscową inteligencję nauczycieli, twórców kultury, urzędników, ekonomistów, prawników, studentów, również rolników i przedsiębiorców. Towarzystwo było organizatorem sesji popularno-naukowej z dziejów gminy, wystawy starej fotografii, konkursów plastycznych, wernisaży. Od początku prowadzi szeroką działalność wydawniczą. Przez 10 lat działalności ukazało się 5 numerów Zeszytów Niedrzwickich rocznika dokumentującego przeszłość gminy i zasłużonych dla niej ludzi. Wydało też wiele innych drobnych publikacji typu kalendarze, foldery, a także 8 rodzajów widokówek, przedstawiających obiekty gminne (w nakładzie 8 tys.). W roku bieżącym Towarzystwo wydało tomik poezji ludowego twórcy z Radawczyka, Stanisława Fryca pt. Pisane na miedzy, który promuje wśród czytelników. Od sierpnia 2007 roku wydaje gazetę lokalną Niedrzwiczak. Do chwili obecnej ukazało się siedem numerów gazety. Towarzystwo wspiera organizacyjnie i materialnie miejscowych twórców. Jest organizatorem spotkań autorskich, wystaw i wernisaży, mistrzostw gminy w szachach. Członkowie Towarzystwa włączają się w życie społeczne gminy, współpracują z władzą lokalną przy organizacji festynów, dni miejscowości. W planowanych działaniach na rok 2008 Towarzystwo zamierza włączyć się aktywnie w opracowanie planu odnowy miejscowości Niedrzwica Duża i przygotowanie wniosku o wsparcie finansowe z Regionalnego Planu Operacyjnego. Stowarzyszenie "U Źródeł Ciemięgi" w Miłocinie Z inicjatywy mieszkańców miejscowości Miłocin 19 stycznia 2007 r. powołano do życia lokalne stowarzyszenie, któremu nadano nazwę U Źródeł Ciemięgi". Z uwagi na to, że siedzibą stowarzyszenia jest budynek Szkoły Podstawowej w Miłocinie, wiele działań skupia się wokół tej placówki, a odbiorcami tych inicjatyw są uczniowie szkoły. Wielką radość sprawił dzieciom Turniej Miast i Gmin, który odbywa się od roku 2007 na terenie SP. Z inicjatywy Stowarzyszenia uczniowie klas IV-VI biorą udział w zajęciach szkółki piłkarskiej, uczą się grać w szachy. Dzieci i ich rodzice angażują się za sprawą stowarzyszenia w lokalne inicjatywy. Integrują się wokół imprez plenerowych (wycieczka na Roztocze lipiec 2007). Na uwagę zasługuje również bardzo pożyteczna akcja Sprzątanie rzek w regionie. W tamtym roku po raz pierwszy od wielu, wielu lat nasza mała rzeczka Ciemięga została oczyszczona. W kwietniu tego roku sprzątaliśmy po raz kolejny. Cieszymy się, że udało nam się pozyskać do stowarzyszenia ludzi w różnym wieku, dzielimy się wiedzą i doświadczeniem. Prężnie działa Klub Gospodyń, które pierogami wsławiły już Miłocin na wielu festynach. Nasze stowarzyszenie działa na terenie gminy Wojciechów, ale współpracujemy również z innymi stowarzyszeniami z okolicznych gmin, a szczególną sympatią darzymy zaprzyjaźnione Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej. Z inicjatywy Stowarzyszenia i przy nieocenionej pomocy Urzędu Gminy w Wojciechowie powstał plan rozwoju miejscowości Miłocin, dzięki udziałowi Stowarzyszenia w programie Masz głos, masz wybór mieszkańcy mają okazję monitorować na bieżąco deklaracje przedwyborcze władz gminnych. Pod przewodnictwem pana Mariana Górniaka 8

gromadzone są dokumenty i materiały dotyczące opracowania monografii wsi Miłocin. W trakcie opracowania są materiały do programu prowadzonego przez Fundację Wspomagania Wsi pn. Ochrona różnorodności biologicznej naszą szansą. Program Stowarzyszenia będzie dotyczył ochrony i poprawy hodowli kur zielononóżek oraz gęsi białej polskiej. Stowarzyszenie U Źródeł Ciemięgi jest członkiem Lokalnej Grupy Działania pn. Zielony Pierścień, a prezes Marek Wojciechowski jest członkiem Rady Programowej LGD. Udział stowarzyszenia w Lokalnej Grupie Działania daje szerokie możliwości wpływania na rozwój Gminy Wojciechów, pozyskiwania środków z funduszy unijnych i wspólnego wyboru najlepszych programów i rozwiązań dla mieszkańców. Lubelskie Towarzystwo Genealogiczne Genealogia, najkrócej mówiąc, jest to badanie pochodzenia swojej rodziny. Nie jest ważne czy ma się w rodzinie przodków pochodzenia szlacheckiego, mieszczańskiego, czy chłopskiego. Każdy może spróbować zmierzyć się ze źródłami potrzebnymi do opracowania wywodu przodków. Między innymi dla tych osób, które chcą to zrobić powstało Lubelskie Towarzystwo Genealogiczne. W roku 2006 powstało jako stowarzyszenie zwykłe, zaś osobowość prawną otrzymało z początkiem 2008 roku. Od początku naszej działalności przyświeca nam cel popularyzacji genealogii, jako jednej z dziedzin nauk pomocniczych historii. W wyniku prowadzenia strony internetowej, forum genealogicznego a także spotkań i szeregu prowadzonych projektów udaje się nam wypełniać cele statutowe. Do Towarzystwa należą osoby z różnych zakątków świata (Francja, Stany Zjednoczone). Towarzystwo upowszechnia też wyniki badań genealogicznych wśród Polonii, jako element więzi z krajem przodków. Towarzystwo skupia szereg osób z całej Polski (Szczecin, Gdańsk, Gdynia). Kręgosłup Towarzystwa stanowi 18 osób, czyli członkowie założyciele, którzy na stałe mieszkają w województwie lubelskim. Na wspomnianych wcześniej spotkaniach członków i sympatyków LTG, przychodzą osoby, które poszukiwaniem przodków zajmują się od przeszło kilkunastu lat. Dzięki ich wiedzy każdy może skorzystać z porad, którymi dzielą się na spotkaniach. Owe spotkania dzieli się na 3 etapy. Część I: sprawy ogólne Towarzystwa, czyli problemy i stan badań nad prowadzonymi projektami oraz stan polskiej genealogii. Cześć II to wykład w dowolnej formie jednego z członków Towarzystwa na temat postępu w badaniach nad własną rodziną. Opracowujemy również tematy i zgłębiamy wiedzę na temat ubiorów wojskowych, cechu rzemiosł na przestrzeni wieków, czy XVIII-wiecznych ksiąg metrykalnych itp. Wszystko po to, aby wzbogacić warsztat badawczy członków Towarzystwa. Część III spotkania zajmuje polemika członków powiązana z żywą dyskusją tzw. burza mózgów, w której porusza się problemy badawcze członków i sympatyków LTG. Dzięki temu, staramy się pomagać w badaniach i odpowiadać na zadane pytania, a także pogłębiać wśród swoich członków znajomość genealogii i warsztatu badawczego. Działalność Towarzystwa to także współpraca z Lubelskim Urzędem Wojewódzkim, muzeami, regionalistami, historykami, genealogami z pozostałych 15 Towarzystw Genealogicznych w Polsce, a także dobrze rokujące pierwsze kontakty z Instytutem Pamięci Narodowej przy programie Śladami zbrodnii. Widzimy także możliwość współpracy ze szkołami, dzięki którym możemy dotrzeć do dzieci i młodzieży, a następnie nakłonić do zbierania informacji o swojej rodzinie. Dzięki Radiu Lublin jesteśmy widoczni w audycji Drzewo rodzinne, które nadawane jest, co tydzień w niedzielę po godz. 14. Tuż przed godziną15, jeden z członków Towarzystwa doradza słuchaczom, jak szukać przodków w Internecie. Przyjęcie nowego członka do Towarzystwa nie jest sprawą trudną. Jeśli kandydat wykazuje zainteresowanie badaniem swoich korzeni rodzinnych, może starać się o przyjęcie w poczet członków Lubelskiego Towarzystwa Genealogicznego. Zapraszamy serdecznie wszystkich zainteresowanych na stronę internetową a także na forum genealogiczne www.forumgenealogiczne.pl. Znajdą tam Państwo, wszelkie informacje na temat naszej działalności. Mamy nadzieję na dalszą współpracę z gazetą "Region za Miastem Ziemia Jastkowska", na łamach której chcielibyśmy zamieszczać aktualności Lubelskiego Towarzystwa Genealogicznego oraz inne ciekawostki w tej dziedzinie. Piotr Glądała Prezes Towarzystwa Najważniejsze projekty: Indeksacja ksiąg parafialnych i USC w woj. lubelskim. Pomniki w Internecie, czyli rejestr miejsc pamięci narodowej, tj. cmentarze wojenne, pomniki i tablice okolicznościowe. Oferujemy także naszą pomoc przy odnajdywaniu informacji o byłych więźniach politycznych Zamku Lubelskiego w latach 1939-1944. Czytajcie o nas: www.ltg.pl www.forumgenealogiczne.pl 9

TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ ZIEMI JASTKOWSKIEJ Teresa Kot Aktualności Towarzystwa "Sztuka dla Pokoleń" program realizowany przy pomocy finansowej Województwa Lubelskiego Sztuka dla pokoleń Magda, Jola i Agnieszka Sztuka dla pokoleń finał przedstawienia w Starym Tartaku Fot. T. Kot Z wizytą u sąsiadów festyn zorganizowany przez Wspólnotę Garbowską 8 czerwca br. Celem projektu, zrealizowanego przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej, była integracja międzypokoleniowa oraz próba angażowania społeczności lokalnej do uczestnictwa w kulturze. Dotychczasowe projekty Towarzystwa inicjowały współpracę międzypokoleniową pomiędzy dorosłymi, młodzieżą i dziećmi. Projekt okazał się doskonałą okazją do kontynuowania tej współpracy, zacieśnił i pogłębił relacje pomiędzy uczestnikami projektu oraz przyniósł wiele radości i wzajemnych inspiracji. Dla wielu uczestników warsztaty teatralne stały się jedyną okazją do spotkań w szerszym gronie i do próby wystąpienia w roli aktorów. Pozwoliły też na podglądanie warsztatu profesjonalistów i uczestnictwo we wspólnym tworzeniu spektaklu. Koordynatorem projektu Sztuka dla pokoleń, podobnie jak wcześniejszych projektów, jest Magda Mazurek, osoba twórcza, posiadająca umiejętność zachęcania innych do trudnych zadań oraz osobiście wcielająca się w wiele ról. Przygotowane przedstawienie zostało zaprezentowane szerokiej widowni. Obejrzeli je również członkowie Towarzystwa, uczestnicy czerwcowego pikniku w Starym Tartaku, nagradzając wykonawców gromkimi brawami na stojąco. Piękne otoczenie i urok leśniczówki stanowiły naturalną oprawę przedstawienia. Na tym tle stroje i wiejska sceneria tworzyły harmonijną całość. Wielu uczestników spotkania wyrażało podziw i uznanie dla aktorów amatorów za profesjonalne przygotowanie, zaangażowanie i pasję. W niedzielę 8 czerwca br. członkowie Towarzystwa i grupa teatralna byli gośćmi na festynie przygotowanym przez młode stowarzyszenie z Garbowa Wspólnota Garbowska zaprezentowane w naszym czasopiśmie. Bardzo cieszymy się z nawiązanej współpracy z pełnymi pasji i zaangażowania sąsiadami. Gratulujemy udanej i pełnej ciekawych pomysłów imprezy. Tradycyjnie już spektakl został zaprezentowany pensjonariuszom Domu Pomocy im. Matki Teresy z Kalkuty w Lublinie, którzy jak zwykle bardzo ciepło i spontanicznie witali wykonawców. "Żyjmy w Czystości w Naszej Miejscowości" program finansowany przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie Fot. K. Juszczak Projekt programu został zrealizowany przez TPZJ i Gminną Bibliotekę Publiczną w Jastkowie dzięki współfinansowaniu przez wspomniany Fundusz. Celem projektu było podniesienie świadomości ekologicznej społeczności lokalnej oraz uwrażliwienie na problem czystości środowiska naturalnego. Edukacja ekologiczna, kształtowanie prawidłowych nawyków, nagłaśnianie problemu oraz zachęcanie do prawidłowego gospodarowania odpadami, które wytwarzamy, to zadanie dla wielu podmiotów: państwa, samorządów, zakładów przetwórczych, ale także dla każdego z nas, zwykłych mieszkańców miast i wsi. Tylko ustawiczna edukacja i promowanie zachowań proekologicznych mogą przynieść rezultaty i podziałać na wyobraźnię, szczególnie tych, którzy wyprodukowane przez siebie śmieci, beztrosko wyrzucają do rowu, do lasu, do rzeki. Zresztą zobaczcie sami! W ramach działań przewidzianych programem 12 kwietnia br. Członkowie TPZJ licznie wzięli udział w sprzątaniu otoczenia Gminnej Biblioteki Publicznej w Jastkowie, drogi do lasu na Wygodzie oraz dna rzeki Ciemięgi na odcinku od biblioteki do mostu w Jastkowie (ok. 1 km). Rzeka Ciemięga, lewobrzeżny dopływ Bystrzycy, przepływa przez gminę Jastków i ma ok. 40 km długości. Dolina Ciemięgi z uwagi na zachowane bogactwo krajobrazu, flory i fauny ma duże walory przyrodnicze. 10

Projekt "Podziel się Swoją Wiedzą" Celem projektu jest organizowanie spotkań warsztatów, w czasie których osoba prowadząca, tj. ktoś, kto chce nauczyć innych czegoś co sam umie, będzie przekazywała swoje umiejętności innym. Chcielibyśmy, aby zajęcia te prowadzili członkowie Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej oraz niebędący członkami TPZJ mieszkańcy Jastkowa i najbliższych okolic. Umiejętności, o które nam chodzi, dotyczą takich dziedzin, jak plastyka, prace ręczne i inne, takie, które da się wykonać bez pomocy specjalistycznego sprzętu i przystosowanych pracowni. W czasie zajęć uczymy się wykonywać konkretne rzeczy, np. różnego rodzaju ozdoby i prace plastyczne, hafty, poznajemy stosowanie różnych technik plastycznych itp. Tematyka i charakter spotkań zależy od osoby prowadzącej. Pomysł uda się zrealizować tylko pod warunkiem, że zaangażują się osoby gotowe do prowadzenia zajęć, chcące podzielić się swoją wiedzą z innymi. Osoby takie proszone są o zgłoszenie deklaracji udziału w projekcie do Teresy Kot tel.: 664 416 186 lub Magdaleny Mazurek tel.: 602 192 976 lub też na adres Towarzystwa al. Warszawska 43, 21-002 Jastków. Spotkania będą się odbywały w Gminnej Bibliotece Publicznej w Jastkowie lub innych miejscach, wskazanych przez osobę prowadzącą. "Grupy Zabawowe" pilotażowy program zrealizowany przez TPZJ w ramach współpracy z Fundacją Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego z Warszawy Program realizowany był w partnerstwie z gminami i organizacjami pozarządowymi, zaledwie w kilku miejscach na terenie kraju. To innowacyjna propozycja wspierania własnego rozwoju matek małych dzieci oraz pomoc w edukacji i wychowaniu dziecka. Grupy zabawowe mogą działać w różnorodny sposób. Założeniem programu jest m. in. aktywizacja rodziców w kierunku samodzielnego organizowania i prowadzenia zajęć dla dzieci. Nasze Towarzystwo zakończyło realizację tego programu i przekazało raport do Fundacji. W ramach planowanych przez nas działań w drugiej części programu Fundacji Dla Dzieci II zamierzamy realizować zajęcia dla grupy matek z dziećmi. Informacja o naborze i rozpoczęciu zajęć pojawi się na naszej stronie internetowej www.tpzj.pl Pierwsze Grupy Zabawowe powstały w Wielkiej Brytanii 40 lat temu z inicjatywy rodziców, aby umożliwić dzieciom dostęp do edukacji przedszkolnej tam, gdzie nie było przedszkoli albo, gdzie przedszkola nie miały dostatecznej liczby miejsc. Obecnie w Wielkiej Brytanii działa ok. 20 tysięcy różnych grup zabawowych. W zabawie zawsze dziecko jest powyżej średniej swojego wieku, powyżej swego zwykłego, codziennego zachowania: jest ono jakby o głowę wyższe od samego siebie. Fot. K. Juszczak "Wielkie sprawy małych ludzi" program Dla Dzieci II "Wielkie sprawy małych ludzi" wspólny projekt Towarzystwa i Gminnej Biblioteki Publicznej w Jastkowie, dotowany w ramach programu "Dla Dzieci II" przez Fundację Rozwoju Dzieci im. J. A. Komeńskiego oraz Polsko-Amerykańską Fundację Wolności. Celem projektu, który będzie realizowany od września 2008 r do końca marca 2009 r., jest przeprowadzenie szerokiej kampanii informacyjnej na temat potrzeb rozwojowych małych dzieci oraz przygotowanie i przeprowadzenie spotkań i zajęć dla dzieci i rodziców. W ramach programu wydane zostaną ulotki, foldery i plakaty informacyjne, a także film oparty na programie zajęć z dziećmi oraz zakładka na stronie internetowej Towarzystwa. Czytajcie naszą stronę: www.tpzj.pl Sportowy Turniej Miast i Gmin 2008 w Miłocinie Już po raz kolejny został zorganizowany Sportowy Turniej Miast i Gmin w Miłocinie Gmina Wojciechów. Głównym organizatorem Turnieju było Stowarzyszenie U Źródeł Ciemięgi. TPZJ było jednym ze współorganizatorów. Zorganizowane przez nas stoisko dla najmłodszych było oblegane i cieszyło się popularnością. W poprzednich latach turniej ten był organizowany w gminie Jastków. Jest to impreza organizowana w ramach ogólnopolskiego programu, mająca na celu promocję sportu i aktywnego spędzania czasu wolnego przez dzieci i młodzież. Fot. J. Raczyńska 11

Doroczne święto 4. P.P. w Kielcach 21 czerwca w historycznych koszarach 4. Pułku Piechoty na Bukówce (obecnie Centrum Szkolenia na Potrzeby Sił Pokojowych) odbyło się święto pułkowe czwartaków. Legendarny 4. P.P. wsławił się w bitwie pod Jastkowem w 1915 roku, a w okresie międzywojennym stacjonował w Kielcach. W wojnie obronnej 1939 r. walczył pod Strońskiem gmina Zapolice. Uroczystości rozpoczęła Msza św. w intencji Ojczyzny i poległych czwartaków. Zazwyczaj Msza odprawiana była w Kapliczce Czwartaków na terenie koszar, która jest wierną reprodukcją kaplicy polowej zbudowanej na froncie na Wołyniu w 1916 roku. W tym roku ze względu na niepewną pogodę Msza św. została odprawiona w budynku koszar. Następnym punktem programu był uroczysty apel, podczas którego miało miejsce oddanie honorów wojskowych, wciągnięcie flagi na maszt, okolicznościowe wystąpienia i wręczenie wyróżnień. Wzruszającym momentem uroczystości był apel poległych i złożenie kwiatów przy tablicach pamiątkowych, tj. przy tablicy poświęconej czwartakom i tzw. tablicy katyńskiej, znajdujących się na terenie koszar. Po zakończeniu uroczystego apelu z koncertem wystąpił chór Żołnierskie echa oraz orkiestra Wojska Polskiego z Rzeszowa. Miał miejsce również pokaz musztry paradnej. Uczestnicy uroczystości mogli również obejrzeć stałą wystawę szlaku bojowego 4. P.P. w Sali Tradycji. Gościem honorowym tegorocznego święta pułku był Przemysław Gosiewski, poseł Ziemi Kieleckiej. Organizatorem święta pułku jest Zarząd Stowarzyszenia Żołnierzy i Sympatyków 4. Pułku w Kielcach z Prezesem Zofią Wieczorek-Nowak. Uroczystości objął patronatem honorowym Marszałek Województwa Świętokrzyskiego Adam Jarubas. W uroczystościach wzięła udział czteroosobowa delegacja TPZJ, która złożyła kwiaty pod tablicami. Więcej fotografii z uroczystości na stronie: www.tpzj.pl Weekend w Galicji Fot. R. Kot W dniach od 27 do 29 czerwca członkowie TPZJ przebywali na wycieczce w Przemyślu. Zwiedziliśmy stare miasto, liczne przemyskie kościoły, zamek i podziwialiśmy architekturę miasta położonego na wzgórzach nad Sanem, nazywanego często małym Lwowem. Ze wzgórz okalających miasto podziwialiśmy panoramę Przemyśla. Mogliśmy również obejrzeć fragment twierdzy przemyskiej, wybudowanej przez Austriaków, która liczyła 56 fortów. Wspominaliśmy bpa Ignacego Krasickiego, kanonika przemyskiego i proboszcza katedry w Przemyślu, także przebywającego krótko na sesji w Lublinie, gdzie piastował funkcję prezydenta Trybunału Małopolskiego. Krótki i złośliwy wizerunek któregoś z tych miast zamieścił w Monachomachii : W mieście, którego nazwiska nie powiem, Nic to albowiem do rzeczy nie przyda, [ ] Było trzy karczmy, bram cztery ułomki, Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki. A historycy literatury do dziś spierają się o to, czy biskup miał na myśli Przemyśl, czy Lublin? Przy słonecznej pogodzie spacerowano także po uroczym angielskim parku w Krasiczynie, podziwiając rzadkie okazy starodrzewu. Obejrzeliśmy gniazdo rodu Krasickich renesansowy zamek, pięknie niedawno odnowiony. Jeden dzień spędziliśmy we Lwowie. Tu obejrzeliśmy Lwowską Starówkę, gmach Opery Lwowskiej. Pooddychaliśmy atmosferą starego Lwowa, stolicy dawnej Galicji, zaglądając też do Arsenału i na targ sztuki zwany Wernisażem. Jak wszystkie polskie wycieczki odwiedziliśmy nekropolie wielkich Polaków cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Orląt Lwowskich. Piękno naturalne, bogactwo zabytków i atmosfera odwiedzanych miejsc z pewnością spowodują, że wielu uczestników wycieczki zapragnie wrócić tam, aby bez pośpiechu kontemplować to piękno powtórnie. Pan Wacław Woźniak w Płouszowicach P. Wacław Woźniak i p. dyr. B. Dzierżak przy lekturze przedwojennej kroniki szkoły w Płouszowicach Pan Wacław Woźniak, członek honorowy TPZJ, założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Żołnierzy i Sympatyków 4, Pułku w Kielcach gościł w połowie czerwca w SP w Płouszowicach. Przywiózł tu ufundowaną przez siebie tablicę edukacyjną, obrazującą skrótowo historię 4. Pułku. Obiecał również spotkanie z młodzieżą jesienią, aby przybliżyć jej dzieje 4.P.P. Gościa przyjmowała pani dyrektor Beata Dzierżak w gronie jastkowskich przyjaciół p. Wacława. 12

KULTURA I TRADYCJA NASZEJ ZIEMI O przygotowaniach do powstania i pierwszych walkach w Lublinie Mieczysław Wieliczko W 145 rocznicę wybuchu powstania styczniowego Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Jastkowskiej zorganizowało sesję połączoną z promocją książki A. Polskiego i A. Kasprzaka Miejsca pamięci powstania styczniowego w województwie lubelskim. Uczestnicy mogli także obejrzeć wystawę zdjęć dotyczącą powstania, udostępnionych przez Muzeum Historii Miasta Lublina. Wysłuchano następujących referatów: M. Wypyski (nauczyciel Gimnazjum im. J. Piłsudskiego w Jastkowie): Przed tą nocą o okresie przedpowstaniowym; profesor M. Wieliczko (UMCS): Przygotowanie do powstania i pierwsze walki w Lublinie; A. Polski (Towarzystwo Przyjaciół Fajsławic): Jak powstawała nasza książka; dr Z. Bieleń (Biblioteka im. H. Łopacińskiego w Lublinie): Generał Michał Haidenreich-Kruk; A. Petkiewicz (KUL) Udział księży w powstaniu styczniowym oraz A. Sulik (Kowel): Pamiątki po powstaniu styczniowym na terenie zachodniego Wołynia w obecnych granicach obwodu wołyńskiego Ukrainy. Prezentujemy Państwu wykład profesora Mieczysława Wieliczki. Proszę Państwa, chciałbym najpierw, abyśmy na chwilę zamknęli oczy i spróbowali wyobrazić sobie Lublin z roku 1860. Oczywiście musimy się tu oprzeć na trwałych, znanych i niezmiennych punktach topograficznych miasta, a wobec tego przypomnijmy sobie jego świątynie. Jest katedra, jest kościół Powizytkowski NMP przy ulicy Narutowicza, kościół ojców Kapucynów przy Placu Litewskim, jest kościół szpitalny przy ulicy Staszica (kiedyś Bonifratrów), są dominikanie na Starym Mieście i miasto. Miasto obejmuje rynek, obejmuje ciąg ulicy Lubartowskiej w dół, oczywiście daleko od starego miasta na horyzoncie jest Zamek, oddzielony miastem żydowskim, bo zgodnie z niegdysiejszym polskim prawem, Żydzi nie mogli się osiedlać w mieście królewskim, jakim był Lublin, ale pod miastem mogli zakładać swoje siedziby. I tak to było w Lublinie, były tu bożnice, było centrum miasta żydowskiego. Za nim było przedmieście ruskie w ciągu ulicy Kalinowszczyzna, a zaraz koło Kalinowszczyzny zaczynały się folwarki: Sierakowszczyzna, Bielszczyzna bardziej na północ, no i niewiele domków na Ponikwodzie to takie przedmieście z tamtej strony. Od południowej strony ciąg ulicy Zamojskiej w dół i zabudowania Dolnej Panny Marii, tam, gdzie jest dzisiaj ulica Narutowicza i sąsiedztwo oraz troszeczkę w stronę Krakowskiego Przedmieścia, a wiec wokół Placu Litewskiego i trochę domów jeszcze na Wieniawie, czyli mniej więcej tutaj, gdzie jest dzisiaj ulica Wieniawska, no i wieś na Czechowie. Od strony południowej miasto kończyło się na wysokości ulicy Lipowej. Już do cmentarza, to była droga obsadzona lipami, oczywiście był także Ogród Saski, no i to, co jest najważniejsze w tym naszym rozważaniu, czyli koszary świętokrzyskie dzisiejszy gmach Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Koszary oczywiście z cerkwią, bo dzisiejszy kościół akademicki, to jest dawna przykoszarowa cerkiew. Koszary świętokrzyskie to była siedziba trzech tysięcy wojska, bo obok głównego gmachu przylegała do koszar jeszcze ta część, gdzie jest dzisiaj ulica Łopacińskiego i Kolegium Jana Pawła II. Jeszcze trzydzieści lat temu w tym miejscu były dawne stajnie koszarowe użytkowane przez różne agendy KUL, no i tu gdzie jest konwikt, to wszystko należało do koszar świętokrzyskich. A skoro już o tym mowa, to jeszcze chcę wspomnieć, że naprzeciwko wylotu ulicy Łopacińskiego w al. Racławickie, przy wejściu do Ogrodu Saskiego jest na pagórku kapliczka z figurą Serca Bożego. Jest to masowy grób Rosjan, którzy umierali w koszarach, ponieważ armia rosyjska nie miała tradycji szacunku dla pochówku żołnierskiego. Sprawa pochówku nie ukształtowała się w etosie armii rosyjskiej, mimo starannych reform Piotra Wielkiego, który przecież ustalił jedną, bardzo ważną rzecz żołnierz rosyjski nie poddaje się do niewoli, a ten który się do niej dostał, jest zdrajcą ojczyzny. Obraz topograficzny miasta, zarejestrowany 18 kwietnia w 1860 roku, przedstawiłem Państwu w dużym skrócie. Wprawdzie miasto optycznie zdaje się być okazałe, lecz wewnętrzny stan ducha jego mieszkańców przedstawiał się coraz gorzej. Spowodowany on był rozkładem stosunków pańszczyźniano-feudalnych i rodzącym się kapitalizmem. Do tego problemu powrócę, ale teraz chcę przedstawić pewną stratyfikację społeczną. Jeśli bowiem chcemy mówić o powstaniu w Lublinie, to trzeba by wiedzieć, kto mógł w tym powstaniu uczestniczyć, kto uczestniczył, kto chciał uczestniczyć itd. Przemiany społeczne i gospodarcze tego okresu Prof. dr hab. Mieczysław Wieliczko jest wykładowcą w Instytucie Historii UMCS oraz popularyzatorem historii Fot. S. M. Stępniak Sesję przygotowali: M. Kopycińska-Lehun, M. Mazurek, H. Skomorowska, M. Wypyski, oprawa plastyczna M. Dudek, wybór tekstów i recytacja A. Rozmysł. 13

powodowały ożywienie polityczne na swój sposób, ponieważ nowe, tworzące się grupy społeczne szukały sobie miejsca w społeczeństwie. Na skutek tych przemian rosła aktywność ludzi. Przypomnijmy, że jest to schyłek ery Paskiewiczowskiej, kiedy stosunki polityczne w zaborze przez cały czas były antypolskie. W końcu 1859 roku żandarmeria wszczęła śledztwo w sprawie kontaktów pomiędzy grupami młodzieży lubelskiej i warszawskiej. Należy mieć świadomość, że między Warszawą a Lublinem istnieje wówczas tylko łączność konna oraz kontrolowane rogatki miejskie, kolei jeszcze nie było i łatwo było zauważyć, kto się z miasta wybiera i gdzie, a jak się go zauważyło w Lublinie, to się na niego czekało w Warszawie. Wobec tego, można było bardzo łatwo zorientować się, kto z tych kółek szkolnych warszawskich i lubelskich ze sobą się spotyka, i to był początek. Okazało się, że tu w Lublinie są kolportowane pisemka emigracyjne, m. in. L. Mierosławskiego, a to postać dosyć znana z wydarzeń rewolucyjnych jeszcze z okresu Wiosny Ludów, jeden z emigracji wojskowych i organizatorów przyszłego zrywu powstańczego. Wtedy właśnie namierzono niejakiego Leona Frankowskiego, który te odezwy Mierosławskiego miał nosić. 15 stycznia w 1861 roku, raport policyjny zanotował: rozrzucone zostały w sklepach cukierniczych i innych miejscach publicznych tutejszego miasta, jedną ręka i pismem zdaje się udanym pisane, kartki wzywające do zmiany szyldów. Chodziło o to, że szyldy były w języku rosyjskim. A wobec tego, jakaś agitacja się zaczęła. Potem się okazało, że nieznani sprawcy wybili parę szyb u tych sklepikarzy, którzy otrzymali wezwania, żeby zmienić szyldy, a ich nie zmienili. Poszkodowani poskarżyli się policji, a policja szukała tych nieznanych sprawców. 21 styczna w kościele ojców Kapucynów młodzież zaczęła śpiewać pieśni, które wg raportu policji ustawami żadnych bractw nie są przewidziane. Wobec tego poczekano, aż ludzie zaczęli wychodzić z kościoła i żandarmeria zaczęła wyłapywać tych chłopaków, a dorośli stanęli w ich obronie. Zrobił się tumult. A dzieje się to wszystko przy Placu Litewskim, gdzie po drugiej stronie są siedziby generałgubernatora lubelskiego, namiestnictwo (dawny rektorat UMCS), a więc centrum miasta, oczywiście objęte ochroną wojskowo-policyjną. W wyniku tego zdarzenia uczniom zakazano wyjazdów z miasta na ferie bez policyjnych pozwoleń, zakazano noszenia cywilnych ubrań na ulicy, bo chodziło się wtedy w mundurkach w szkole, i przebywania wieczorem w mieście. Zaczęto wyłapywać młodzież. Aby to wyegzekwować, na ulicach pojawiły się patrole policyjne, a więc narastała pewna atmosfera niepokoju w mieście. W lutym zaczęły się wybuchy petard po nocy, strzały, jednym słowem narastał niepokój, a raporty policyjne zaczęły odnotowywać spotkania młodzieży robotniczej, rzemieślniczej, subiektów sklepowych i uczniów gimnazjalnych, a więc młodzież zaczęła się spotykać i nagle na ulicy pojawiły się orzełki na szpilce, które młodzież rozdawała przechodniom i ludzie wpinali je w ubrania (jak oporniki w 1981), co szybko zostało zauważone przez policję i rozpoznane jako znak jakiejś rzekomej organizacji, a nade wszystko pewien wyraz patriotyzmu mieszkańców. 25 lutego w kościele Dominikanów odbyło się: nabożeństwo za poległych pod Grochowem, na które wszystkich Polaków w imieniu młodzieży polskiej wzywa. Jest to akurat rocznica bitwy pod Olszynką grochowską. I w tym momencie, proszę Państwa, rozpoczyna się pewien ciąg wydarzeń patriotycznych, bo czczenie pamięci powstania listopadowego jest elementem budowy nastrojów powstańczych dla powstania styczniowego. Tu jest pewna prawidłowość w ożywieniu patriotycznym. Oczywiście na to nabożeństwo młodzież rozesłała zaproszenia imienne, oczywiście ludzie do kościoła przyszli. Świątynia Dominikanów miała wielką tradycję w Lublinie, szczególnie tradycję relikwii Krzyża Świętego. Wyjątkową uroczystością był doroczny odpust na święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Podczas takich uroczystości wychodzącym z kościoła zaczęto rozdawać kartki, pocztówki z wizerunkiem Jana Kilińskiego i z nadrukiem: Na pamiątkę trzydziestej rocznicy zwycięstwa pod Grochowem, ofiaruje się uczniom rzemieślnikom. Kiliński związany jest z powstaniem Kościuszkowskim, a więc łączy się tu dwa powstania. W taki sposób podkreślano ciągłość walki narodowej. Tradycja roku 1794 i 1830/1831 weszła w nową fazę. W przeddzień uroczystości rocznicy grochowskiej zaaresztowano Ignacego Starzyńskiego, syna znanego lekarza lubelskiego, a podczas rewizji w domu znaleziono, jak wynikało z raportu policyjnego: podejrzane papiery. Więźnia deportowano do cytadeli warszawskiej. Było to wydarzenie, które zwróciło powszechną uwagę, bo lekarz przecież to postać znana, a młody człowiek tym bardziej. Zaraz potem aresztowano subiekta sklepowego, Henryka Szybłowskiego, który był znany policji jako organizator tych konspiracyjnych zebrań młodzieży robotniczej i rzemieślniczej. Wielu innych aresztowano, oczywiście ich zwalniano z poleceniem przyzwoitego prowadzenia się w przyszłości. Oznaczało to już bezpośrednie represje, a jeśli weźmiemy pod uwagę psychologię młodzieży, wywoływało to skutek odwrotny od zamierzonego i przyzwoite prowadzenie się oznaczało teraz wzmożoną aktywność. Miała ta młodzież Towarzystwo Zabaw i Chwil Szczęśliwych pod wezwaniem Kochajmy się. Okazało się ono być organizacją polityczną, która gromadziła młodzież rzemieślniczą, handlową, gimnazjalną i prowadziła akcję patriotyczną w mieście. Wydarzenia warszawskie, jakie nastąpiły w lutym 1861 14

roku, poruszyły społeczeństwo Lublina. Na to poruszenie miały także wpływ obchody rocznicowe roku 1830-1831 oraz pochody i manifestacje krwawo stłumione w Warszawie. W Lublinie społeczeństwo zaakcentowało swoją dezaprobatę wobec poczynań zaborcy w taki sposób, że nastąpił masowy udział w nabożeństwach i początek noszenia żałoby narodowej. Pojawiać się zaczęła u pań biżuteria łącząca elementy kultowe i patriotyczne, np. orzeł wkomponowany w krzyż, co zaczynało być coraz bardziej powszechne. Oczywiście zaczęły się procesy sądowe. Antoni Mysłowski, aplikant sądowy, jeden z najbardziej czynnych organizatorów akcji patriotycznych mówił przed sądem: śpiewy i modły, jakie w dzisiejszych czasach mają miejsce, mieszczą w sobie prośbę do Boga o przywrócenie dawnego bytu i szczęścia naszemu krajowi. To było wszystko, co można było w warunkach mowy sądowej powiedzieć. Wzrost tych nastrojów patriotycznych w mieście i powszechny niepokój był tak wielki, że 15 marca 1861 roku utworzono Delegację Obywatelską, złożoną z dorosłych, która to organizacja miała czuwać, aby nie dopuszczać do represji władz wobec młodzieży. Po dwóch tygodniach, deputacja rozwiązała się. Wobec tego 4 kwietnia powołano Komitet Bezpieczeństwa, złożony z trzydziestu czterech obywateli: do którego wybrani zostali ludzie z różnych klas społeczeństwa. Jak zanotował raport policyjny już 15 kwietnia komitet ten został rozwiązany. Tymczasem gromady uczniów składały wizyty dostojnikom administracji gubernialnej z kocią muzyką, tzn. młodzież schodziła się późnym wieczorem pod pałac Radziwiłłowski na pl. litewskim, i dzwonkami, kawałkami blachy, pokrywkami bębniła, śpiewała i pokrzykiwała. I tak noc po nocy, wreszcie jak tylko się okazało, że z koszar świętokrzyskich wychodzi większa grupa żołnierzy, aby dojść do pl. litewskiego przez całe Krakowskie Przedmieście, co wymagało trochę czasu, wiec zanim dochodzili żołnierze, to już tych od kociej muzyki nie było. Koncerty powtarzały się coraz częściej. Wobec tego wprowadzono nakaz chodzenia z latarniami po mieście po godzinie 22. Przekorna młodzież już od 16 kwietnia zaczęła obnosić latarnie zatknięte na żerdzi i paradować po Krakowskim Przedmieściu, co denerwowało władzę. Aresztowano agitatorów Juliana Chlebowskiego i Aleksandra Cićwickiego i wywieziono do twierdzy zamojskiej. Spokój na ulicach jednak nie powrócił, a protest społeczeństwa przybierał coraz to inne formy. Podczas procesji Bożego Ciała udekorowano okna trójkolorowymi chorągiewkami, które policja zaczęła zdejmować, więc tłum zaczął ścigać policję. 9 czerwca po nabożeństwie patriotycznym w kościele Powizytkowskim tłum wyszedł z kościoła i najkrótszą drogą, tj. ulicą Kapucyńską, udawał się pod gmach gubernatora. Oczywiście drogę zagrodziło wojsko, najeżyły się bagnety i w tych warunkach nastąpiła umowa społeczna - pójdziemy do domu, jeśli wojsko wróci do koszar. Wojsko wróciło do koszar, a ludzie się rozeszli. Były to już oznaki, powiedzmy, zbiorowego działania, pewnej determinacji i wyraźnego przeciwstawiania się władzy. 25 czerwca przy ulicy Lipowej, sufragan ks. Wincenty Baranowski sprawował nabożeństwo patriotyczne na cmentarzu. Usypano kopiec, postawiono krzyż, zeszło się sporo ludzi. Była to wyraźna manifestacja, na którą zareagował dyrektor Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Aleksander Wielopolski i zwrócił się do biskupa ordynariusza, Wincentego Pieńkowskiego z pismem porządkującym, w którym uznał udział hierarchy w takich zgromadzeniach za niestosowny. Oczywiście ulica o tym nie wiedziała. Powszechne zainteresowanie budziła sprawa sądowa wspomnianego Antoniego Mysłowskiego, którego bronił Stanisław Kasperski. Adwokat siłą swojego talentu wybronił go, a tekst jego mowy obrończej był powszechnie przepisywany, czytany, powtarzany itd. Nadeszły nieoczekiwanie, albo i oczekiwanie, ważne święta państwowe: 3 sierpnia - imieniny cesarzowej, a 5 dni później jej urodziny, miasto zostało iluminowane, wówczas»[...] to gromada chłopców, przeważnie terminatorów, biegała po ulicach i krzycząc złodziej łapaj leciała jak szalona i wywracała lub gasiła palące się kagańce [...]«. Walery Przyborowski dokumentalista powstania styczniowego zapisał to w swoich wspomnieniach. 8 sierpnia, czyli 5 dni później, ponowne przygotowanie, iluminacja, młodzież znowu gasiła światła, ale na ulice wyszło wojsko z bagnetami i doszło do pierwszych ofiar, kilkudziesięciu ludzi, którzy wystąpili w obronie młodzieży, zostało poranionych bagnetami, wielu aresztowano. 12 sierpnia w rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej, tłumy zgromadziły się we wszystkich kościołach na nabożeństwa. Znowu doszło do aresztowań na ulicach, wieści o tym obiegły kraj. Lublin stawał się, obok Warszawy, najbardziej aktywnym środowiskiem manifestacji patriotycznych. 28 sierpnia w związku z deportacją Anny Henryki Pustowójtówny, ponownie ruszyły pochody z kocią muzyką. 10 października, w uroczystościach rocznicowych Unii Horodelskiej w Horodle uczestniczyła duża delegacja Lublinian. Przez Lublin podróżowały delegacje z innych części środkowej Polski, które oczywiście były przyjmowane. Miasto udzielało schronienia, wracali z powrotem, dawano im ozdobne adresy z życzeniami, a patrole policyjne i wojskowe, zaczęto przeganiać kamieniami; z zaułków bram i ulic leciały kamienie w kierunku patroli. Warto powiedzieć słów kilka o kościele Powizytkowskim. Został zbudowany przez króla Władysława Jagiełłę jako wotum za zwycięstwo pod Grunwaldem, a budowali go jeńcy krzyżaccy, których dokumenty nie wymieniają z nazwisk. Podobno umieszczono ich na terenie dzisiejszych Niemiec k. Lubartowa (stąd nazwa), skąd mieli być dowożeni na teren budowy kościoła. Zarówno dawniej, jak i dziś w kościele tym odprawiają się msze patriotyczne, a jego ołtarz nazywany jest często "ołtarzem Ojczyzny". Znajduje się tu także wiele tablic pamiątkowych, których umieszczenie i poświęcenie nie zawsze było legalne. 15

Jak wyglądał wtedy Lublin? Liczył wówczas ponad 19 tys. mieszkańców, w tym około 10 tys. Żydów. Liczbę ludzi niższego powołania szacowano na 4 tys., w mieście było 61 fabryk i manufaktur, w tym największą fabryką był zakład Gronenberga zatrudniający niespełna 50 ludzi, fabryka machin rolniczych Dawida i Duglasa Beirdów, to także większy zakład. W 1863 roku tablica zatrudnienia w Lublinie notuje 158 profesji, w tym 70 warsztatów szewskich, 31 krawieckich, 11 blacharskich, 7 ciesielskich, 6 garncarskich, 5 kowalskich, 3 mechaniczne, 21 rzeźnickich, 10 ślusarskich, 6 murarskich. Były to warsztaty zarówno właścicieli wyznania chrześcijańskiego, jak i starozakonnego, tj. żydowskiego. 14 października w całym Królestwie wprowadzony został stan wojenny, a w Lublinie aresztowano 207 osób. W kościołach oczywiście nabożeństwa i patriotyczne pieśni. Uwięzionych wysyłano do twierdzy zamojskiej i do cytadeli warszawskiej. Trzeba podkreślić, że wydarzenia lat '60/'61 stanowią pierwsze, świadome zorganizowane wystąpienia o charakterze politycznym ludzi niższego powołania, jak ich kwalifikowała policja. Wróćmy do bezpośrednich przygotowań powstańczych. Zaczęły się latem '61 roku. Wybory do Rady Miejskiej wyznaczone na 3 października tego roku poprzedziła już wyraźna agitacja wśród mieszkańców i to o charakterze patriotycznym. Stanisław Krzycki, właściciel folwarku Sierakowszczyzna, o którym wspominałem (dzisiaj to jest rejon ulicy Lwowskiej, rondo gen. Leona Berbeckiego i ciąg ulicy Andersa, mniej więcej na wschód od cmentarza przy ulicy Unickiej w stronę kościoła św. Agnieszki na Kalinowszczyźnie, natomiast Lemszczyzna, Bielakowszczyzna były troszeczkę dalej) z racji dostarczania przez folwark furażu do koszar świętokrzyskich, prowadził agitację wśród żołnierzy. Bracia Frankowscy, zwłaszcza Leon, potem komisarz cywilny powstania, powieszony 16 czerwca w '63 roku na polach za koszarami świętokrzyskimi, odznaczali się większą aktywnością w tej dziedzinie. Ksiądz Baltazar Paśnik, wikariusz katedralny, od 1855 roku obejmował taką akcją agitacyjną mieszkańców miasta, pobliskich folwarków i przedmieść. Kazimierz Walentowicz, prowizor aptekarski, prowadził agitację w dalszych okolicach podmiejskich. Józef Sobolewski, śladem poprzednika, także agitował żołnierzy. Akcja spiskowa zyskała poparcie duchowieństwa, urzędników, zdymisjonowanych żołnierzy, rzemieślników, zarówno Polaków, jak i Żydów, zwłaszcza młodzieży rzemieślniczej. Policja ustaliła, że kleryk kapucyński, Edward Nowakowski utrzymywał łączność z warszawskim środowiskiem spiskowym. Tu należy powiedzieć o jednej istotnej rzeczy, mianowicie że zakony, poczynając od bernardynów, kapucynów przede wszystkim, to od czasów kiedy ks. Piotr Skarga napisał nam nabożeństwo żołnierskie, czyli od początku XVII wieku, wiązały się z ludźmi, którzy służyli ojczyźnie zbrojnie, i to było normalne. To zakonnicy przede wszystkim byli kapelanami w wojsku, bo w klasztorze zawsze było kilku, jeden drugiego mógł zastąpić w posłudze kapłańskiej, gorzej było z wikariuszami, proboszczami duchowieństwa diecezjalnego, bo tu były obowiązki, co do których trudno było o zastępstwo, a osierocić parafię nie uchodziło. Dlatego taką szczególną rolę spełniały zakony. Kapucyni lubelscy i kapucyni warszawscy mieli ten pierwszy, większy kontakt. Znana jest postać Izaaka Etingera, który prowadził agitację wśród Żydów, Izabeli Bieczyńskiej w adwokaturze, a hotel Angielski, tj. dzisiaj dom nr 21 przy Krakowskim Przedmieściu, był centrum lubelskiej konspiracji. Tutaj odbywały się odprawy organizatorów akcji w województwie lubelskim i podlaskim. Policja doskonale zorientowana pilnowała tego dokładnie. Wobec tego 18 grudnia '62 roku, żandarmeria ujęła ks. Paśnika, wspomnianego wikariusza z katedry, i Jana Bogdanowicza, zastępcę i członka Komitetu Centralnego, nadzorującego akcję powstańczą na Podlasiu, w Lubelskiem i na Rusi Czerwonej. Ruszyły aresztowania w Chełmie, w Krasnymstawie, w kilku innych miejscowościach. Aresztantów zwożono do twierdzy zamojskiej, tu się zaczęło śledztwo pełne okrucieństwa. Proszę Państwa, dla mnie fakt, że 16 czerwca '63 roku ks. Paśnik pozbawił się życia, udręczony tym przesłuchaniem, jest faktem wyjątkowym, bo jeśli kapłan targnął się na życie, to musiał być naprawdę fizycznie i psychicznie zmaltretowany. Zmarł w twierdzy zamojskiej wspomniany wcześniej Walentowicz. Naczelnikiem na województwo lubelskie mianowano adwokata Gregorowicza, w mieście naczelnikiem był prawdopodobnie Alpolinary Pluciński. Aresztowania zdziesiątkowały konspirację do tego stopnia, że do akcji było gotowych około 700 ludzi bardzo słabo uzbrojonych. Wiadomość o terminie wybuchu powstania w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. przyjęto w kierownictwie z mieszanymi uczuciami. Ale sceptycyzmu dorosłych nie podzielała młodzież porwana hasłami patriotycznymi. W nocy Michał Mulakiewicz wyprowadził z miasta ponad 100 słabo uzbrojonych ludzi, żeby zaatakować Lubartów. Szli polami w mroźną noc, w kopnym śniegu. Mówię o takich szczegółach, proszę Państwa, dlatego że, jestem tym zawodowym piszącym i czasem nam w ciepłym pokoju przy biurku, to się tak dobrze pisze lub czyta. Ale gdybym zaproponował przejść się tak w nocy 10 kilometrów po zaśnieżonych polach, poznalibyśmy po części odczucia powstańców. I oczywistą jest rzeczą, że władza zaborcza wiedziała, iż ta partia powstańcza wyszła, bo rogatka lubartowska przecież przypilnowała, kto z miasta wychodzi. Wówczas z całą pewnością do Lubartowa został wysłany konny posłaniec, który musiał dojechać tylko do Niemiec, bo tam już następny czekał na wypoczętym koniu, żeby podjechać do Łucki, gdzie czekał kolejny i w ten sposób w ciągu godziny do koszar w Lubartowie dotarła wiadomość, że idzie wataha na Lubartów. Wojsko się wyspało spokojnie, no troszkę poderwane alarmem o 5 rano, uformowało się, wyszło z koszar i czekało. Doszło do pierwszego starcia, bardzo dramatycznego. Parę salw, kilka strzałów z armaty, chłopcy się cofnęli i zaczęli uchodzić aż pod Kurów, żeby się pozbierać. Inni spiskowcy przygotowani do ataku na odwach zebrali się w dzisiejszym kościele Bonifratrów, tu gdzie obecnie jest siedziba prezydenta miasta, czyli w ratuszu przy ulicy Łokietka. Czekali na swojego dowódcę, który miał ich poprowadzić, 16

ale na niego czekała policja, i jak tylko wyszedł z domu, został aresztowany i powstańcy nie doczekawszy się na niego, nie podjęli akcji. Spiskowcy zaczęli uchodzić z miasta do co najmniej 7 partii powstańczych zlokalizowanych na Podlasiu, w Górach Świętokrzyskich i na Lubelszczyźnie. W roku szkolnym '62/'63 z 706 zapisanych uczniów, 340 zostało w szkole, połowa poszła do powstania. Było to powstanie dzieci, powstanie młodzieży, dlatego było najbardziej dramatyczne. Zgrupowanie Antoniego Zdanowicza w Kazimierzu nad Wisłą, na wieść o ciągnącej z Lublina ekspedycji, przeprawiło się na drugą stronę i nad Słupczą doszło do walki. Ujęty został Leon Frankowski, naczelnik województwa lubelskiego, stracony w upamiętnionym miejscu przy dzisiejszej ulicy Langiewicza. Wcześniej, w tym dzisiaj wielkim i szczególnym miejscu w miasteczku uniwersyteckim, gdzie w moich studenckich czasach, był tylko zmurszały krzyż, mało kto wiedział, dlaczego w tym miejscu stoi krzyż i, co się z tym wiąże, władza komunistyczna najchętniej unikała odniesień do zaborcy. Ten krzyż stał do lat 60. XX wieku, kiedy to pod pretekstem budowy hotelu asystenta został usunięty. Młodzieży godzi się przypomnieć, że jeszcze w moich studenckich czasach miasto od strony południowej kończyło się na domach akademickich, a od zachodu były jeszcze tylko koszary 7. pułku. Tu gdzie dzisiaj jest LSM i dalsze osiedla mieszkaniowe to były pola, urodzajne pola. W miejscu, na nieużytkach za koszarami świętokrzyskimi, wśród wąwozów, jarów i pagórków, było miejsce egzekucji. Tu 3 lutego 1864 roku rozstrzelano Barczewskiego, Błońskiego, Meskuła z Kamionki, a 6 marca Kazimierza Bogdanowicza i kilku żołnierzy rosyjskich. Tak, bo byli wśród Rosjan tacy, którzy się z powstańcami łączyli, a byli to często Polacy. W armii rosyjskiej był przecież stały pobór do wojska rosyjskiego, choć pilnie przestrzegano, żeby w Królestwie Polskim w armii rosyjskiej żaden Polak nie służył. Polacy służyli głównie w Korpusie Orenburskim oraz na Kaukazie, czyli na skraju Kazachstanu i w korpusie Syberyjskim, czyli w Irkucku. Miejsce egzekucji powstańców w Lublinie zostało uporządkowane i utrwalone. Dziś jest już porządny pomnik, są wieńce i kwiaty, jest także dawny krzyż. Należy podkreślić, że powstanie zostało złamane w mieście, które zostało obłożone potężną kontrybucją 11 tys. 300 rubli, złupioną z ludności. Zapanował terror i rusyfikacja. W miejscu egzekucji postawiono wspomniany drewniany krzyż. Stawiano krzyże w wielu miejscach potyczek powstańczych na Lubelszczyźnie. Krzyże bardzo charakterystyczne z niekorowanego drzewa, surowego drzewa. Był to wyraz pewnego nawiązania do świętej Matki Ziemi, Ojczyzny, której broniono, o którą walczono i to była ta pamięć o powstaniu, o poległych, o zaginionych, o zesłanych, o wcielonych do rosyjskich korpusów. Dzieje muzeum lubelskiego Od wystaw z 1901 roku do powstania Towarzystwa p.n. Muzeum Lubelskie Powstanie styczniowe przyczyniło się do wewnętrznego wzmocnienia społeczeństwa polskiego, do umocnienia więzi ogólnonarodowych, do wzbogacenia tradycji i świadomości przynależności do jednego narodu polskiego wbrew granicom rozbiorowym i antypolskiej polityce zaborców. Grażyna Jakimińska Lublin w początku XX wieku był miastem gubernialnym średniej wielkości. Nie należał do istotnych w Królestwie Polskim ośrodków nauki i kultury. Działała jednak w mieście grupa inteligencji, w skład której wschodzili przedstawiciele wolnych zawodów i część kadry pedagogicznej lubelskiego gimnazjum. Ludzie ci doprowadzili do powstania wielu instytucji kulturalnych w Lublinie. Początki ruchu muzealnego w Lublinie są związane z Hieronimem Łopacińskim (1860-1906). Łopaciński pochodzący spoza Lubelszczyzny, z miastem nad Bystrzycą związał się dość przypadkowo, ale jak pokazał czas, dla Lublina bardzo owocnie. Był nauczycielem w lubelskim gimnazjum i jednocześnie miłośnikiem przeszłości, a także jednym z pierwszych przedstawicieli miejscowej inteligencji, który dostrzegł konieczność ochrony "starożytności". Dzięki niemu zorganizowano w 1901 roku dwie wystawy przedmiotów sztuki i starożytności oraz dział etnograficzny wystawy rolniczo-przemysłowej. W tych działaniach pomagali mu przedstawiciele lubelskiej inteligencji, również w późniejszym okresie wspomagający muzeum nie tylko eksponatami, ale także pracą społeczną. Były to bowiem czasy pozytywizmu, którego hasła propagowały pracę organiczną i pracę u podstaw. W wielu przypadkach działalność ta wyzwoliła inicjatywy o długim trwaniu. Jednym z tych przykładów jest Muzeum Lubelskie. Hieronim Łopaciński, który oprócz pracy pedagogicznej zajmował się badaniami nad przeszłością Lublina i ludzi zamieszkujących Lubelszczyznę, był też kolekcjonerem zbierał też stare druki, ryciny i dokumenty. Wiele z nich pokazał na wystawie przedmiotów sztuki i starożytności. Katalog tej wystawy zawiera opis zbiorów i dzięki temu możemy mieć wyobrażenie o randze i zakresie zbiorów skromnego nauczyciela lubelskiego gimnazjum. Autorka jest historykiem, pracownikiem Muzeum Historii Hieronim Łopaciński 17

Lubelszczyzna jest kolebką polskiego muzealnictwa. W Puławach księżna Izabela Czartoryska otworzył a, w roku 1801, pierwsze polskie muzeum Świątynię Sybilli. Tej Światyni Pamięci patronowało hasło Przeszło ść Przyszłości. Sto pięć lat potem, tj. 12 grudnia 1906 roku powołano do życia Muzeum Lubelskie, które w 2006 roku obchodziło stulecie istnienia. Założyciele i ich kontynuatorzy pracowali dla rozwoju powstałej instytucji, realizując hasło księżnej Izabeli. Zanim jednak doszło do organizacji muzeum w Lublinie, miało miejsce kilka ważnych wydarze ń, które doprowadziły do realizacji tego zamierzenia. Statut Towarzystwa p.n. "Muzeum Lubelskie" 1914 r. Drugą osobą godną przypomnienia, a wystawiającą w roku 1901 swe zbiory był Wacław Lasocki (1837-1921). Pochodzący z Wołynia absolwent Uniwersytetu Kijowskiego, lekarz, za udział w powstaniu styczniowym został zesłany na Syberię. Po powrocie do kraju pracował w Drodze Żelaznej Nadwiślańskiej. Był także kolekcjonerem zasłużonym dla polskiej kultury. Wspólnie z nałęczowskimi lekarzami Antonim Puławskim i Bronisławem Malewskim założył Muzeum Nałęczowskie. Większość swych zbiorów graficznych, a także pamiętniki i wspomnienia zesłanych na Syberię powstańców styczniowych, z którymi zetknął się w czasie tułaczki, W. Lasocki przekazał w 1903 roku Muzeum Narodowemu w Krakowie. Lasocki nie zapomniał też o Lublinie. W 1921 roku wzbogacił Muzeum Lubelskie częścią swojej kolekcji. Składały się na ten dar przekazany aktem notarialnym pamiątki osobiste z zesłania do Usola, ryciny i biblioteka. Wspomnianej wystawie przedmiotów sztuki i starożytności towarzyszył katalog, opracowany w dwóch językach polskim i rosyjskim. Spisano w nim około 4000 zgromadzonych eksponatów. Oprócz wymienionych osób najważniejszymi wystawcami byli: Magistrat miasta Lublina, Biblioteka Seminarium Duchownego Rzymsko-Katolickiego. Wystawiono również zbiory kościelne kościołów lubelskich i pozalubelskich, w tym dominikanów, zbiory cerkwi prawosławnej, gimnazjum lubelskiego, cechów rzemieślniczych. Prezentowały też swoje zbiory osoby prywatne, m. in. Leon Hempel, Stefan Kowerski, Maria i Jan Stroynowscy, Eustachy Świeżawski, Władysław Olechnowicz, Antoni Rostworowski, ksiądz Jan Ambroży Wadowski, Robert Przegaliński, Tadeusz Rojowski, Maria Trzebińska, Juliusz i August Vetterowie. Rękopis katalogu znajduje się w Zbiorach Specjalnych Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej noszącej imię Hieronima Łopacińskiego. Drukiem ukazał się w roku 1901. Wystawie towarzyszył też Album, zawierający fotografie sal i eksponatów zgromadzonych w gmachu podominikańskim. Wystawę przedmiotów sztuki i "starożytności", przygotowaną w gmachu podominikańskim obejrzało w trakcie 6 tygodni jej trwania 12 tys. zwiedzających. Rola jej polegała na uświadomieniu szerszym kręgom społeczeństwa znaczenia zabytków kultury oraz potrzeby ich ocalenia. Ekspozycja, organizowana w czasie zaborów, miała też wydźwięk patriotyczny. Ukazywała ślady przeszłości narodu, jego bogactwa materialnego i duchowego. Frekwencja i notatki prasowe pokazały, że zamysł organizatorów został zrealizowany, a cel osiągnięty. Drugą wystawą zrealizowaną w Lublinie w 1901 roku, jak pisał Sergiusz Kolosów, w roku, w którym słońce świeciło tylko dla Lublina, była wystawa rolniczo-przemysłowa, której dział etnograficzny wzbudzał szczególne zainteresowanie. Przygotowując scenariusz ekspozycji, Łopaciński nawiązał kontakty z warszawskim Muzeum Etnograficznym, odwiedził wystawę etnograficzną w Pradze i Muzeum Rumiancewa w Moskwie, a także konsultował się m. in. z Zygmuntem Glogerem, Erazmem Majewskim, Janem Karłowiczem. Ich doświadczenia były mu pomocne nie tylko dla przygotowania wystawy. Jak pokazały lata następne wykluwał się wówczas zamysł stworzenia muzeum. W opisie wystawy zamieszczonym w Wiśle w 1902 roku H. Łopaciński poinformował czytelników o myśli urządzenia muzeum, która podczas wystawy się zrodziła i doznała poparcia. Powtórzył hasło utworzenia zaczątku muzeum z zebranych w wyniku wystaw eksponatów w sprawozdaniu zamieszczonym w Księdze pamiątkowej wystaw lubelskich wydanej w 1902 roku. Oznaczało to, iż pierwszy krok ku powstaniu muzeum został uczyniony. Łopaciński wyjaśnił pochodzenie nazwy "muzeum", zamieścił krótką historię muzealnictwa, przedstawił podział muzeów ze względu na rodzaj gromadzonych zbiorów. Zwrócił także uwagę, iż [ ] więcej niż książki kształcą człowieka podróże i oglądanie okazów oryginalnych czy to sztuki, czy przemysłu, czy tworów natury, które więcej pouczą niż najlepszy, najdokładniejszy, najbarwniej skreślony ich opis. Temu oglądowi miało służyć zgromadzenie przedmiotów sztuki i nauki w jednym miejscu, czyli w muzeum. Łopaciński miał też świadomość, że zabytki dawnej kultury i sztuki niszczeją i właśnie w muzeum widział miejsce ocalenia ich od zagłady i zapomnienia. Uważał ponadto, że dla utworzenia muzeum potrzebne są dobre chęci jednostek i różnych instytucji społecznych. Wszystkie, w dużym skrócie przedstawione, przemyślenia Łopacińskiego przystają do obecnej, wypracowanej przez setki lat definicji muzeum. "Słówko" otworzyło oczy wszystkim tym, którzy uważali, że na prowincji nie ma nic godnego uwagi, nie dostrzegali jej historii i bogactwa kulturowego. H. Łopaciński zwracał uwagę, że "[ ] w muzeach prowincjonalnych lub miejscowych powinno być wszystko, co by dało pojęcie o tym właśnie miejscu". Wymieniał więc twory przyrody oraz wytwory kultury ludzkiej od czasów najdawniejszych. Wszystkie one bowiem dadzą nam pojęcie o kulturze, "[ ] sztuce [ ] i pozwolą lepiej zrozumieć czasy dzisiejsze". Idea muzeum materializowała się w Lublinie stosunkowo długo. Jak zawsze w takich przypadkach problemem były pieniądze i lokal. Część zbiorów pozostałych po wspomnianych wyżej wystawach przejęło Lubelskie Towarzystwo Rolnicze. Zbiory te miały stanowić zaczątek 18

janowskie, które mimo wojen zachowały się w zbiorach muzealnych i należą do najstarszych i najcenniejszych jego eksponatów. Zbiory ofiarowali również dr Władysław Olechnowicz, Leon Hempel, Hipolit Lucht. Kiedy wykrystalizowała się w ramach Lubelskiego Towarzystwa Rolniczego idea zorganizowania muzeum w Lublinie powołano Komitet, w którego składzie znajdowali się Hieronim Łopaciński, Leon Hempel i Stanisław Śliwiński. Po śmierci Łopacińskiego, któremu nie było dane oglądać owoców swojej pracy, akcję propagandową na rzecz powołania muzeum prowadził w lubelskiej prasie dr Andrzej Berezowski. To on napisał w Ziemi Lubelskiej w 1906 roku: W Muzeum naszem zajmą pokaźne miejsce okazy cechujące przyrodę i produkcję rolniczo-przemysłową ziemi lubelskiej; pragnęlibyśmy odzwierciedlić w nim życie ludzi Lubelskiego, jego stroje, budownictwo, sprzęt domowy i przemysł, jego wierzenia i obyczaje prastare. Chcielibyśmy zebrać na koniec zabytki odwiecznej kultury naszej, od życia przedhistorycznego począwszy aż do czasów najnowszych, by uchronić od zguby i zagłady, a oddać przyszłym pokoleniom niejedną pamiątkę ojczystą. Dzięki społecznej ofiarności 12 grudnia 1906 roku nastąpiło uroczyste otwarcie muzeum w gmachu podominikańskim. Fakt ten dostrzeżono nie tylko w prasie lubelskiej. Z uznaniem opisano to wydarzenie w Bibliotece Warszawskiej "[ ] Oto w kraju naszym powstało pierwsze muzeum prowincjonalne. Zdobył się na nie Lublin". W krótkim czasie, do już zgromadzonych, dołączono zbiory innych działających w Lublinie towarzystw: Higienicznego, Lubelskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, a także Biblioteki Publicznej. W roku 1914 powstało Towarzystwo pn. Muzeum Lubelskie. Powołano je w celu zapewnienia funduszy na działalność Muzeum. Głównym inicjatorem przedsięwzięcia był Szymon Tadeusz Piotrowski (1858-1918), dyrektor Lubelskiego Oddziału Banku Handlowego w Warszawie, a także aktywny członek Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości. Dzięki Piotrowskiemu zakupiono w 1914 roku posesję przy ulicy Namiestnikowskiej 4 (obecnie Narutowicza 4) z budynkami popijarskimi, które po remoncie stały się na przeszło 40 lat siedzibą Muzeum Lubelskiego. Towarzystwo p.n. Muzeum Lubelskie przejęło dotychczas zgromadzone zbiory. Liczba eksponatów powiększała się głównie drogą darów napływających od entuzjastów idei muzealnej i mniej licznych zakupów, realizowanych dzięki wsparciu finansowemu członków Towarzystwa. W 1915 roku dokonano jednego z pierwszych zakupów muzealiów od doktora Stefana Monasterskiego. Większość tej kolekcji głównie cenne XVII-wieczne obrazy, określane w zapisach inwentarzowych jako przykłady szkoły flamandzkiej została rozkradziona w czasie II wojny światowej. Muzeum prowadziło też działalność wystawienniczą. Organizowano przede wszystkim wystawy czasowe z zakresu dziedzin w nim reprezentowanych. Wiele pracy wkładano również w porządkowanie i opracowanie zbiorów. Na liście członków Towarzystwa spotykamy wiele nazwisk ważnych dla kultury Lublina. Byli to przedstawiciele inteligencji, przemysłowcy, pracownicy instytucji finansowych, a nawet całe zakłady przemysłowe, które wzbogacały kasę Towarzystwa. Należeli do nich m.in. Józef Arlitewicz dyrektor Szkoły Lubelskiej, ksiądz Karol Dębiński, m.in. autor przewodników po lubelskich kościołach, Feliks Moskalewski, współzałożyciel Sokoła, Antonina i Leon Koryznowie, dr Wacław Jasiński, dr Paweł Jankowski, Jakub Kippman z Banku Łódzkiego, ksiądz Florian Krasuski, ksiądz Kazimierz Gostyński, Leon Halban, Wiktor Ziółkowski, ksiądz Ludwik Zalewski, Feliks Araszkiewicz, Henryk Zwolakiewicz i poeta Józef Czechowicz oraz przemysłowcy: Bogdan Broniewski, Henryk Sachs, Atanazy Suligowski, właściciel lubelskiej gazowni, Adolf i Henryk Krausse właściciele młyna parowego, Jan Czarniecki prowadzący lubelską fabrykę wódek, Emil Plage, Teofil Laśkiewicz, Mieczysław Wolski, Emilian i Władysław Domańscy, Wacław Moritz, firma Gebethner i Wolff, August Scholtz, Ludwik Hafner, Hipolit Lucht. Lista jest pokaźna, ale trzeba zaznaczyć, iż nie obejmuje wszystkich członków Towarzystwa, a jedynie osoby znane prawie powszechnie wśród mieszkańców Lublina. W Zarządzie Towarzystwa w 1915 roku zasiadali m.in. Nikodem Budny (ziemianin z Jastkowa), dr Kazimierz Jaczewski, dr Aleksander Jaworowski, mecenas Władysław Karwowski, Dominik Kochański, Piotr Ostromęcki (ziemianin z Tomaszowic), Szymon Tadeusz Piotrowski, Konstanty Kietlicz-Rayski, Antoni Rostworowski, Stanisław Śliwiński, Juliusz Vetter i ksiądz Jan Władziński. Towarzystwo wydało w 1915 roku sprawozdanie z pierwszego okresu swej działalności. Zamiary, jakie postawili przed sobą społecznicy lubelscy w kwestii muzeum miały się dopiero rozwinąć. Rozwojowi temu sprzyjało odzyskanie przez Polskę niepodległości. Program muzeum sformułował Hieronim Łopaciński w "Słówku o potrzebie zakładania muzeów, bibliotek miejscowych i prowincjonalnych ". "Słówko" zarysowało program Muzeum typu gubernialnego, ale było jednocześnie jednym z pierwszych programów ruchu regionalistycznego. Zdjęcia ze zbiorów Muzeum Historii Miasta Lublina Gmachy Muzeum Lubelskiego przy ul. Namiestnikowskiej 4 (Narutowicza 4), dawne budynki popijarskie, pierwsza ćwierć XX wieku Wystawa przedmiotów sztuki i "starożytności" gmach podominikański, 1901 r. 19

Lidia Czyżewska Autorka jest nauczycielką i regionalistką 90. ROCZNICA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI Myśląc o przyszłości narodu, Trzeba się oprzeć o jego groby. J. Waldorff Plan cmentarza w Marysinie (na podst. pracy Cz. Kiełbonia, Jastków. Cmentarz legionistów. Dokumentacja historyczna) Ofiarujcie nam minutę modlitwy... Mojej Mamie żołnierzowi Armii Krajowej pseud. Rosa W którąś majową niedzielę ja mieszkanka miasta zatęskniłam za przyrodą i wybrałam się do mojego ulubionego Snopkowa. Było późne popołudnie i w przydrożnych kapliczkach odbywały się nabożeństwa majowe, zwane majówkami. Przypomniałam sobie, że jedna z tych kapliczek w Marysinie powstała przed I wojną światową, a obok niej znajduje się cmentarz żołnierzy armii austro-węgierskiej z 1915 roku i żołnierzy rosyjskich. Po skończonym nabożeństwie zapytałam starszą osobę o cmentarz w Marysinie. Owszem ogólnie określiła jego położenie, ale na pytania szczegółowe nie padła żadna odpowiedź. Wtedy ja zadałam sobie kilka pytań: ile osób wie o istnieniu tego cmentarza? Czy w sytuacji, gdy liczba mieszkańców Marysina i okolic wzrosła w ostatnich latach, nie należy przypomnieć jego dziejów? Wybrałam się na ów cmentarz. Co tam zobaczyłam nie przystaje do widoku cmentarza wojennego w cywilizowanym kraju. Jakiś prostokąt pola, w żadnym razie nie przypominający cmentarza, ogrodzony dziś już starą, zardzewiałą i pogiętą siatką. Tylko z dokumentów wiadomo, że pierwotnie miał wymiary 24x27m, a ostatni remont przydarzył się w latach1925-1930. Wtedy zbudowano drewniane ogrodzenie, wysypano żwirem i piaskiem alejki i ścieżki. Niektóre mogiły podwyższono, postawiono 33 dębowe krzyże. Od tamtego czasu nie prowadzono na jego terenie żadnych prac zabezpieczających, aż do 1975 roku, kiedy to z inicjatywy ówczesnej, miejscowej radnej, Stanisławy Podstawki, teren ten uporządkowano i ogrodzono metalową siatką. Mogiły to zielone, omszałe niewielkie pagórki, prawie niewidoczne wśród traw i młodych drzew. Właściwie można je dostrzec, kiedy się o nich wie. Układ mogił jest już zatarty. Z 19 mogił pojedynczych nie odnalazłam żadnej. Być może na jednej z nich stoi jedyny zachowany pomnik nagrobny, na którym widnieje nieźle zachowany napis: Oberleutnant/Rudolf/Watzenauer/Ldst. Inf. Reg. [zatarte] 6/I Baon/Geffalen/am 2 august 1915. Nikt nie wie, kto i kiedy wystawił ten pojedynczy nagrobek i to jest jedno z wielu pytań, jakie zada sobie człowiek odwiedzający ten cmentarz. Przy cmentarzu stoi kapliczka ufundowana w 1905 roku przez Jana Kobiałkę. Fundator w intencji zdrowia swojej żony Agnieszki powędrował z pielgrzymką do Częstochowy. Tam zakupił obraz Matki Bożej depczącej węża i umieścił obraz w wybudowanej kapliczce. Po latach na podstawie tego obrazu została wykonana kopia, znajdująca się tam do dziś (z rozmowy z Marianną Kobiałko, opiekującą się kapliczką). To Jan Kobiałka pozwolił na utworzenie cmentarza na swoich gruntach. Dzisiaj spadkobiercy, nie bacząc na wolę i szlachetność fundatora, nie dopuszczają myśli o przekazaniu cmentarza gminie czy też innej instytucji, która zadbałaby o godny wygląd cmentarza. Może warto dotrzeć do dokumentów i sprawdzić, czy Jan Kobiałka nie przekazał gruntu notarialnie jeszcze przed wojną? Opłakany stan cmentarza uwłacza także całej społeczności gminy, zwłaszcza władzom, chociaż te poprzedniej kadencji czyniły starania o formalny patronat gminy nad cmentarzem. A przed Austriakami wstyd tylko i zażenowanie. Stosunek do cmentarzy, szczególnie wojennych, jest bowiem bezspornym sprawdzianem nie tylko tolerancji, ale i naszego człowieczeństwa. Przykre wrażenie robi cały cmentarz, ale zmusza do refleksji drewniany krzyż, leżący w powolnej agonii. Obok widać metalowy element z kotwicą czy też półksiężycem, wpisany w okrąg, który prawdopodobnie był podstawą krzyża drewnianego. Jedyny w swoim rodzaju. To wielka zagadka, skąd pochodzi i czyja ręka tam go postawiła? Co mówią źródła? Cmentarz usytuowany jest przy drodze wiodącej przez wieś Marysin obok skrzyżowania z drogą polną do Natalina. Pochowani tu żołnierze polegli w bitwie pod Jastkowem. Początkowo wszystkich poległych w bitwie pochowano na obecnym cmentarzu wojennym w Jastkowie, zresztą zgodnie z przewodnią myślą, aby wszystkich poległych traktować z jednakowym szacunkiem, bez dyskryminowania kogokolwiek. Były to chyba ostatnie czasy w historii, kiedy to szacunek należny poległym oddawano po równo zwycięzcom i pokonanym. Jednak pod koniec lat 20., aby zaakcentować tradycję legionową dla potrzeb politycznych obozu Piłsudskiego, ekshumowano szczątki łącznie 154 żołnierzy austriackich, węgierskich i rosyjskich z 4. armii rosyjskiej (być może wśród tych ostatnich byli i Polacy, którzy przecież służyli we wszystkich armiach zaborczych?) i przewieziono na cmentarze wojenne do Garbowa i Marysina. W ewidencji austro-węgierskiej cmentarz w Marysinie figuruje jako obiekt Kriegerfriedhof nr 146 Marysin. Źródła podają różne liczby grobów i pochowanych w nich żołnierzy. Według źródeł, w Marysinie zaraz po bitwie znajdowało się ogółem 31 (inne źródła podają liczbę 34) mogił pojedynczych i zbiorowych (wg Dąbrowskiego 15 mogił zbiorowych i 19 pojedynczych, tj. 34). Cz. Kiełboń przypuszcza, że spoczywa ich tu ok. 100, natomiast M. Dąbrowski, że pochowano ich tu 161. Faktem jest, że na polu przy kapliczce pochowano Austriaków i Węgrów, 20