W swoim artykule Piotr Browarski odniósł się krytycznie do prawicowej działaczki Miriam Shaded, która nawołuje w polskich mediach do delegalizacji islamu. Oczywiście, ciężko zdelegalizować jakąś religię w liberalnej demokracji. Ale nie kupuję argumentu, używanego przez Piotra i innych intelektualistów, że nie należy przesadzać z krytyką islamu bo katolicy kiedyś też byli źli. Piotr Browarski pisze: Chrześcijanie też kiedyś bardzo krwawo rozprawiali się z niewiernymi. Między innymi, przekonali się o tym nasi przodkowie, których nawracano mieczem. O wyprawach krzyżowych już nawet nie wspomnę Równie dobrze można stwierdzić, że pakistańscy muzułmanie (z poparciem rządu) mogą sobie mordować swoje mniejszości religijne, bo Francuzi też to robili. W obecnych czasach przemoc ze strony wyznawców islamu jest nieporównywalna z tą, jaka idzie od katolicyzmu. Dodam, że za deklarację iż ktoś nie jest już katolikiem państwo katolickie nie skazuje na śmierć, zaś połowa muzułmańskich państw tak (z poparciem większości mieszkańców). Zatem problem istnieje. Moim zdaniem Austriacy są tu na dobrej drodze imamowie tylko po austriackim uniwersytecie, ze znajomością niemieckiego, do tego monitorowani i karani surowo za jakiekolwiek nawoływanie do przemocy. Faktem jest, że islam w XXI wieku skompromitował się niewyobrażalnie i wzywanie niektórych do jego delegalizacji w Europie nie jest zupełnie nieuzasadnione. Inny argument, to teza Piotra, iż w katolicyzmie zdarzają się również religijni fanatycy. Miriam Shaded coś tam wie o wolności wyznania zagwarantowanej w Konstytucji RP, ale de facto nic z niej
sobie nie robi. Jako obyczajowy i światopoglądowy liberał, uważam, że każdy ma prawo wierzyć w co chce. Jednak w każdej religii zdarzają się fanatycy Pytanie, jak często i co robią, oraz na ile ich czyny są popierane przez pozostałych katolików. Bez takiego pytania dochodzimy do sytuacji, w której na przykład jeden morderca wśród zbieraczy znaczków pozwala zrównać wszystkich filatelistów z nazistami Katolickie rządy nie mordują za odejście od katolicyzmu, Rijad czy Kair nie są masakrowanie przez katolickich zamachowców samobójców. Wolności sumienia nie gwarantuje się w Polsce neonazistom i bardzo dobrze. Jeśli jakaś religia aktywnie wzywa do przemocy, nie jest łamaniem konstytucji próba jej delegalizacji. Wolność sumienia i wyznania w żadnej liberalnej demokracji nie jest stawiana ponad prawem do życia mieszkańców kraju. Delegalizuje się na przykład sekty nawołujące do przemocy i dokonujące zamachów. Z religiami jest ten problem, iż są większe od sekt i łatwiej w nich znaleźć ludzi, którzy daną religię rozumieją w sposób pacyfistyczny. Jednak dwie rzeczy powinny stawiać na serio pytanie o legalność islamu. Czy akceptowane jest odchodzenie od tej religii, oraz czy młoda muzułmanka nie będzie prześladowana po wyjściu za mąż za nie muzułmanina. Jeśli dana wspólnota muzułmańska odmawia bezprzemocowego rozwiązania tych dwóch kwestii, pytanie o jej delegalizację nie jest absurdem w świetle prawa. Śledzę czasem wypowiedzi Miriam Shaded i zauważam, że nie odmawia ona pomocy samotnym muzułmankom, zaś muzułmanów uważa za ofiary religijnej ideologii. Czyli, mimo jej emocjonalnego stylu, jest ona w stanie wyabstrahować niechęć do idei od niechęci do ludzi. Dziś, w roku 2016 pomysły Shaded mogą nam się wydawać absurdalne, przesadzone i niesprawiedliwe. Jednak,
jeśli na świecie przemoc ze strony różnych denominacji muzułmańskich znacząco nie osłabnie (a to zależy tylko i wyłącznie od nich), propozycje podobne to tej Miriam Shaded będzie coraz silniej dochodziły do głosu nie tylko w Polsce. Monitorowanie imamów, zapoczątkowane przez Austrię, też jest naruszeniem literalnie pojmowanej swobody sumienia i wyznania. Oczywiście uważam, że pomysł Austriaków jest dobry i jest jedyną drogą do uniknięcia rozwiązań proponowanych między innymi przez Shaded. Jeśli jednak monitoring imamów w Austrii nic nie da, bo na przykład młodzi austriaccy muzułmanie będą woleli słuchać wahabitów czy liderów ISIS w internecie zamiast nadzorowanych przez państwo imamów austriackich, również Austriacy zaczną coraz częściej mówić o rozwiązaniach podobnych do tych proponowanych przez Shaded. Zachowanie liberalnego ducha Europy wymaga działań już teraz. Mówienie, iż katolicy/francuzi etc. też kiedyś byli źli niczemu nie służy. Teraz jest rok 2016, a nie 1616. Debata dotyczy zaś traktowania przemocowej religii w Europie, a nie narzucania takich a nie innych rozwiązań talibom czy indonezyjskim zwolennikom kary śmierci za apostazję. Na razie głównie Austriacy próbują coś rzeczywiście zrobić. Nie twierdzą, że kiedyś w Austrii, tylko szukają rozwiązania, które nie stanie się wyciąganiem odpowiedzialności zbiorowej wobec wszystkich muzułmanów, a jednocześnie zapobiegnie wzrostowi radykalizmu i chęci łamania praw człowieka przez muzułmanów austriackich. Tu raport fundacji Gatestone ukazujący, iż bez cienia wątpliwości francuscy muzułmanie podlegają procesowi radykalizacji. W komentarzach pod artykułem Piotra Browarskiego wypowiedział się też Piotr Napierała, mój redakcyjny kolega: NIE, nie należy [delegalizować islamu]. W ogóle nie należy delegalizować głoszenia bzdur, tylko za czyny i otwarte nawoływanie do przemocy
Czyny wyrastają z otwartego nawoływania do przemocy. Oczywiście lepiej zapobiegać, niż łapać przestępców. Jak jednak pokazuje sytuacja na świecie i wśród muzułmańskich imigrantów w Europie, monitoring nie działa. Być może przerasta możliwości służb specjalnych i policji krajów europejskich, gdzie są duże mniejszości muzułmańskie. Kuleje też karanie za czyny, gdyż w duchu poprawności politycznej unika się obarczania za przemoc samego islamu, choć często religijna motywacja jest faktem. Lewicowi ideolodzy zestawiają też krzyczącego Allach Akbar i wysadzającego się w tłumie muzułmańskiego terrorystę z przestępstwem popełnianym przez katolika. Mówią terrorysta z pasem szahida, który wysadził się w tłumie, to to samo co Jan Nowak, który zabił Adama Kowalskiego, bo Jan Nowak był katolikiem. Ale czy Jan Nowak wrzeszczał W imię Jezusa! i wysadzał jako żywa bomba przypadkowe ofiary? No chyba nie. Nie jest to ta sama sytuacja. Monitoring, zapobieganie wzywaniu do przemocy na terenach zamieszkałych przez dajmy na to francuskich muzułmanów może być teoretycznie możliwe, ale koszty takiego monitoringu mogą być niemożliwe do utrzymania przez rządy Francji. Wymaga to przecież wyszkolenia setek, tysięcy specjalistów znających arabski, turecki, irański etc. Ps.: Na marginesie warto też dokonać refleksji natury teologicznej i religioznawczej. Piotr Browarski pisze: Czy w związku z tym, że w Starym Testamencie są takie i takie zapisy, to także zdelegalizujemy chrześcijaństwo i Biblię? Myślę, że panna Shaded (jak i około 90 procent ludności Polski) będzie mocno protestować. A przypominam, że Stary Testament jest częścią Biblii księgi będącej taką samą podstawą dla chrześcijaństwa jak jest Koran dla islamu.
Oczywiście Koran nie jest tym samym dla islamu, co Biblia dla chrześcijaństwa. W późnym średniowieczu wszystkie szkoły szariatu zdecydowały się na literalne pojmowanie Koranu. Jakakolwiek próba interpretacji karana była i jest karana jako herezja. Stary Testament od samych początków chrześcijaństwa zaczął być traktowany jako tekst po części metaforyczny. Zwykłym ludziom zakazywano wręcz czytania Biblii, aby im nie namieszać w głowach Również protestantyzm nie traktuje Starego Testamentu literalnie, inaczej każdy protestant musiałby być obrzezany i nie mógłby się modlić we wspólnej przestrzeni z kobietami (to tylko parę przykładów). Wybitni teologowie muzułmańscy, zarówno w Kairze, jak i w Mekce, nie są w stanie zarzucić ISIS herezji, gdyż działa ona zgodnie z Koranem. Współcześni katolicy nie mieliby większego problemu z potępieniem chrześcijan ucinających głowy i biorących w jasyr dziewczynki po zabiciu ich rodzin. Choć, gdyby traktowali Stary Testament literalnie, to znaleźliby fragmenty, w których Jahwe nakazuje rzeź wrogiego miasta wszystkich kobiet i dzieci, jak i pozwala wziąć młode dziewczyny jako nałożnice. Oczywiście zdecydowana większość chrześcijan potępi takie praktyki, bo nie pojmuje Biblii literalnie tak jak muzułmanie mają obowiązek pojmować Koran.