POLSKA => USA / ALASKA => KANADA => USA => MEKSYK => BELIZE => GWATEMALA => HONDURAS => GWATEMALA => SALWADOR => HONDURAS => NIKARAGUA => KOSTARYKA => PANAMA => KUBA => PANAMA The World Is Not Enough - Świat to za mało PANAMA CITY => porto Lindo => rejs do miasta Cartagena w Kolumbii Po wylądowaniu w Panama City dzwonie do BWM i proszę aby jeszcze poczekali na mnie. Chciałem zabrać niektóre swoje rzeczy, ale przechodzę bardzo skomplikowaną odprawę imigracyjną, bo wracam z Kuby!!! Jest 18.00 i kierowca mówi, że miasto jest zakorkowane i szybko nie dojedzie do serwisu BMW. Pomimo tego jakoś się udaje i tuż przed 19.00 jestem w BMW. Zabieram potrzebne rzeczy i jadę do wcześniej zamówionego hotelu. Tu dowiaduje się, że nie ma dla mnie miejsca, bo pani która przyjmowała rezerwację nie zapisała w zeszyciku. Piątek wieczór szukam hotelu, wszystko zajęte! Znajduję hostel, w którym jest miejsce ale tylko na jedną noc. Rano jestem w tym hotelu odbieram pocztę i dowiaduje się, że mój zarezerwowany prom nie płynie. Właściciel Austriak pisze, że czeka na samochody jakieś i nie chcą go puścić. Pisze do niego, że ma mi zwrócić zaliczkę a on odpisuje, że potrąca 50$ za rezerwacje. Oj, wkurwiłem się! Piszę, że rozpoczynam spór w PayPal i informuję go, że wcześniejsze informacje prześle do siedziby PayPal. On prosi, żeby tego nie robić i zwraca mi całość. Fajnie rozpocząłem dzień Szukam w necie czegoś co mnie zabierze z Panamy do Kolumbii. Dzwonie do jednego i umawiam się na spotkanie w niedzielny poranek. Później jadę do serwisu, odbieram motor i pytam, czy oni może wiedzą jak się dostać do Kolumbii. W odpowiedzi słyszę, że wszystkie firmy w Panamie są niekompetentne, a oni z racji wielu skarg już nie będę pośredniczyli w tego typu sprawach. Fajny syf, nie ma co Szukam zarezerwowanego hotelu a w poszukiwaniach pomaga mi policja. Zaczęła się ulewa, ale całe szczęście jestem już przed hotelem. Przy podjeździe hotelowym, wpadam w uślizg na mokrych metalowcy rurach i jeb leżę! Pękł mi teraz lewy podnóżek, ale że byłem przygotowany na takie sytuacje, szybko zmieniam zapasowe podnóżki i jest ok. Obsługa hotelu czuje się winna zaistniałej sytuacji i dostaje darmowe śniadanie, napoje, oraz przeprosiny. Przyjeżdża szef hotelu i mówi, że jego znajomy ma firmę, która spawa aluminium i naprawi wszystko na miejscu. Jutro rano jadę do Colon i umawiam się z nim na poniedziałek myśląc, że wrócę do tego hotelu, gdzie w rekompensacie na czas napraw mam pokój za darmo. Motocyklowa wyprawa pt. The World Is Not Enough - Świat to za mało / Wszelkie prawa zastrzeżone 15-22.11.2013 / strona 1 z 7
Rano super pogoda, mały ruch, jadę od Colon. Na miejscu dowiaduję się, że mam jechać do Portobelo. Dzwonie do gościa a ten mi mówi, że za godzinę odpływa łódka do Kolumbii i mam jechać do porto Lindo. Kurwa, co za cyrk, ale jak jest transport, to decyzja szybka - jadę. W porcie jakiś człowiek krzyczy do mnie, że mam wjeżdżać na pomost. Jak widzę pomost to robię zdjęcia motocykla, bo myślę, że widzę go ostatni raz - ale udaje się i jestem zaokrętowany. Folia sterczowa kupiona obok serwisu BMW przydaje się bardzo. Jest jeszcze jeden motocykl Alana z Australii, ok nie jestem sam, ale stres przy pakowaniu motocykla wielki!!! To, co oni tu wyprawiają, to jeden wielki cyrk, a wydawało by się, że wszystko pójdzie sprawnie, bo łódka z Nowej Zelandii, załoga z RPA - robota jednak środkowo amerykańska. Motocyklowa wyprawa pt. The World Is Not Enough - Świat to za mało / Wszelkie prawa zastrzeżone 15-22.11.2013 / strona 2 z 7
Dowiaduje się, że 5 pełnych dni ta stara łajba będzie płynąć! Na pytanie dlaczego tak długo dowiaduje się, że jest to rejs po Karaibach a motocykle są tylko na doczepkę. Cóż, życie bywa czasami dziwne. Płyniemy w nocy, bo w San Blas mamy zabrać innych uczestników rejsu. Od rana mam chorobę morską, tabletki niewiele pomagają. Czuję się fatalnie, mimo to postanawiam zjeść śniadanie i zaraz je zawracam, ale to pomaga i czyje się już lepiej. Dopływamy do San Blas tzn. na jedną z malowniczych wysp Karaibów. Tu robią nam odprawę celną - nas i motocykli, wszystko odbyło się bardzo sprawnie. Na wyspie dosiada się do łodzi 10 osób - amerykańskich studentów, którzy już są wypici. Fajnie się zaczyna, ale młodość ma swoje prawa. Po wejściu na pokład młodzież nie licząc się z nikim zaczyna balangę. Puszczają jakąś beznadziejną muzykę i zaczynają się tańce na pokładzie. Co chwilę któryś z tancerzy ląduje na moim lub Ala motocyklu. Kapitan dobija do jakiejś przystani, gdzie wywozi studentów małym pontonem na wyspę - też jadę zobaczyć. W zatoce stoi kilkanaście jachtów, na plaży impreza na całego. Mieszkają tu Indianie, którzy żyją z tego, że za odwiedzenie wyspy dorosły płaci 2$, dziecko 1$. Poza tym sprzedają alkohol w ilościach hurtowych i wszyscy są tu nieźle nawaleni. Wracam na łajbę i jakoś zasypiam Kapitan dobija do jakiejś przystani, gdzie wywozi studentów małym pontonem na wyspę - też jadę zobaczyć. W zatoce stoi kilkanaście jachtów, na plaży impreza na całego. Mieszkają tu Indianie, którzy żyją z tego, że za odwiedzenie wyspy dorosły płaci 2$, dziecko 1$. Poza tym sprzedają alkohol w ilościach hurtowych i wszyscy są tu nieźle nawaleni. Wracam na łajbę i jakoś zasypiam Wschód słońca jest super. Płyniemy 3 godzin do następnej wyspy. Motocyklowa wyprawa pt. The World Is Not Enough - Świat to za mało / Wszelkie prawa zastrzeżone 15-22.11.2013 / strona 3 z 7
Dopływamy do kolejnej malowniczej wyspy zamieszkałej przez dwie rodziny Indian to znajomi kapitana. Nagle dowiaduję się, że zostajemy na noc i jutro cały dzień spędzimy tutaj. Od żony kapitana dowiaduję się, że pływa tu polski jacht i że stoi obok nas. Przez CB radio wywołujemy LUKA-ę i rozmawiam po polsku. Beata jest kapitanem z Częstochowy i również transportuje motocykle do Kolumbii. Szkoda, że nie udało mi się Jej znaleźć w necie, ale ogłasza się tylko na stronach angielskojęzycznych. Umawiamy się w Cartagenie na piwo, jej jacht odpływa Indianie robą nam kolacje z owoców morza. Zjadam kilka langust i to był błąd, bo z morza to ja tylko ryby toleruję. Motocyklowa wyprawa pt. The World Is Not Enough - Świat to za mało / Wszelkie prawa zastrzeżone 15-22.11.2013 / strona 4 z 7
Młodzież baluje na całego. Razem z Alem pierwszym transportem wracamy na jacht. Próbuję zasnąć, jednak nie udaje mi się to, bo wraca młodzież z amerykańskich dobrych domów i zaczyna się jazda! Zaczynają palić trawę i nawet kapitan jest nawalony razem z nimi. Tylko żona kapitana nie wytrzymuje i mówi im, że za posiadanie narkotyków to policja skonfiskuje jej jacht, bo ona jest właścicielem. Młodzież się stawia. Debbi prosi o pomoc Ala, ten się wkurwia i próbuje uspokoić młodzieńców jednak nie wiele to pomaga. Al stwierdza, że zadzwoni na policję. Cyrk na całego, ale młodzież mięknie i robi się cisza. Zasypiam, by po paru chwilach siedzieć na pokładzie i oddawać morzu langusty, które wcześniej zjadłem. Noc do dupy i to dosłownie. Zdycham, ale w trakcie rejsu jest opcja byczenia się na jednej z naprawdę malowniczych wysp morza karaibskiego. Nadszedł właśnie ten punkt programu i młodzież od rana baluje. W tym czasie próbuje uspokoić żołądek. Około południa coś zjadam i postanawiam też zwiedzić wyspę. Motocyklowa wyprawa pt. The World Is Not Enough - Świat to za mało / Wszelkie prawa zastrzeżone 15-22.11.2013 / strona 5 z 7
Fakt wyspa cudo!!! Żyją tam dwie rodziny Indian, które są przygotowane na odwiedziny turystów. Palmy uginają się do samej wody, kokosy spadają same do ręki - kurwa raj, prawdziwy raj!!! Muszle wielkie jak na filmach w ilościach tysięcznych, woda 30 o C powoduje, że pływam i nie chce mi się wyjść z wody. Wieczorem kolacja z owoców morza, langusty i homary w ilościach kartofli na kartoflisku. Ja pierdzielę, wylądowałem jak piraci z Karaibów i klątwa białego GSA!!! Wracamy wieczorem na pokład, młodzież zostaje na wyspie na baletach. Około 1.00 w nocy wracają studenci, którzy są dzisiaj już bardzo spokojni - noc jest cicha. Debi od rana informuje, że płyniemy non stop do Cartageny. OK - my z Alem jesteśmy hepy, byle szybciej Jest tak gorąca,że prawie wszyscy cały dzień siedzą w jachcie. W nocy wszyscy wychodzimy i podziwiamy bajeczne niebo i tysiące gwiazd na nieboskłonie, przypomina mi się pustynia wadi ram i miliardy gwiazd na niebie -cudo. Kolejny dzień zaczyna się od napierdolenia się ponownie kapitana i tak jest już do końca. Powoli kapitan robi się bardziej wkurwiający i odczuwany to wszyscy. Tabletki mało co mi już pomagają, ale myśl, że za te kilkadziesiąt godzin będziemy w Cartagenie, jakoś mobilizuje mnie do przetrwania. W nocy sytuacja robi się bardzo zła. Kapitan jest już tak nawalony, że nie potrafi kierować jachtem i psuje go. Motocyklowa wyprawa pt. The World Is Not Enough - Świat to za mało / Wszelkie prawa zastrzeżone 15-22.11.2013 / strona 6 z 7
Debi (właścicielka jachtu), wzywa pomoc. Kurwa robi się źle, bardzo źle. Przyleciały helikoptery marynarki Kolumbii. Na pokład zjeżdża dwóch ratowników i wtedy okazuje się, że kapitan to nie kapitan, tylko osoba, która tak jak my jest pasażerem w każdym razie taka jest wersja oficjalna. Wkurwienie wszystkich jest ogromne. Podpływa kuter marynarki wojennej, który też został postawiony do akcji. Udaje się naprawić jacht i Debi sama prowadzi. Cały czas jesteśmy pod obserwacją i w kontakcie z kutrem marynarki. Helikoptery odleciały, wszyscy są zgaszeni i nikomu nie jest do śmiechu, tylko fałszywy kapitan dalej chla!!! Morze jest coraz bardziej wściekłe i woda wlewa się już na pokład i do kabiny, wszyscy mają dość. Debi pociesza, że już niedaleko i wypatrujemy świateł Cartageny. Co ktoś zobaczy, jakiś większy statek, to wydaje się że już... Na niebie nie widać gwiazd, fale wysokie i tak do rana. Nie można nawet spać, bo kołysanie jest tak duże, że zrzuca nas z łóżek. Zrobił się świt i widać już poświatę Cartageny. O pełnym świcie wpływamy do portu. Młodzież szybko się ewakuuje i spada na brzeg. Debi zabiera wszystkie paszporty i mówi, że po 14.00 będą do odebrania w Blue Sailing w miesicie. Następuje czas ładowania motocykli i przetransportowania na brzeg. Puszczają mi nerwy jak widzę pijaka z linami, które mu się plączą i mój motocykl ponownie uderza z wysokości około metra o pokład. Powiedziałem co myślę, zaczął minie wyzywać. Dopiero kiedy powiedziałem, że jeszcze jedno słowo i dzwonie na policje, zamknęła się pijaczyna. Z wielkim niepokojem patrzyłem jak mój motocykl zostaje załadowany do czegoś co przypominało kajak, a nie łódź transportową. Nawet mi się nie chce patrzeć i olewam wszystko. Po około 30 minutach przypływa z powrotem pusty kajak po drugi motocykl i pontonem płyniemy na brzeg. Na lądzie witają nas dwa całe motocykle UFF! Motocyklowa wyprawa pt. The World Is Not Enough - Świat to za mało / Wszelkie prawa zastrzeżone 15-22.11.2013 / strona 7 z 7