Relacja nadesłana do publikacji w sezonie 2011 (01.04.2011-31.03.2012) Sponsor głównej nagrody dla Moto-Turysty Roku w postaci bonu na zakup towarów z oferty Sw-Motech o wartości 300 zł. W podkarpackie, czyli kontrola przed lotem TYTUŁ 21.08.2011 * DATA WYPRAWY * Data nadesłania relacji: 20.09.2011 Jasiek / M-T 033 AUTOR 038 / 2011 / Turystyczne wojaże NR RELACJI Trasa przejazdu: Piekary Śl. Tychy Bieruń Chełmek Wygiełzów Babice Liszki Kraków /obwodnica/ - Wieliczka Gdów Muchówka Łososina Dolna Limanowa Tymbark - Kasina Wielka - Skomielna Jordanów - Maków Podhalański Zator Oświęcim Tychy - Piekary Śl. Wczorajszą sobotę spędziłem samotnie na motorowerze robiąc 298 km do Leszna plus powrót. Trasa na strzał bez zwiedzania, więc nie ma co opisywać. Postanowiłem kolejny raz zawitać na coroczny Festiwal Starych Traktorów i tu jest już co opisywać. Tak, tak jest coś takiego co roku w Wilkowicach koło Leszna /garnizon naszego MT 092 Jacka vel SET/. Jak widać nie tylko stare samochody da się uratować od złomu, odrestaurować i pozostawić jako kawał historii potomnym. Jak tu nie pojechać wygodnym motorkiem kiedy dwa 62-letnie traktorki /Ursus C-45 tzw. bombaj lub sagan starsi wiedzą o czym piszę, oraz Steyer oba produkcji 1949r./, przejechały jako dopuszczone do ruchu po drogach 460 km z Warki k/warszawy. Trasę tą pokonali w dniach 15-19.08.2011. Wyczyn bijący na głowę wiele naszych Moto - Turystycznych tras. W brodę sobie plułem, że nie zabrałem ze sobą breloczków MT, bo może przy kluczykach stacyjek tych traktorów, nasze Moto-Turystów uznanie by sobie wisiało. Pozostał mi tylko uścisk dłoni dla Panów /ojciec i syn/ za wytrwałość. Dużo więcej informacji o tym na stronie www.retrotraktor.pl 1 / 5
To było wczoraj. Dziś jest niedziela zaplanowana niedziela. Jest informacja od naszego kolegi MT 151 Leszka z Podolan, właściciela samolotu, że na lotnisku w Łososinie Dolnej k/nowego Sącza w ramach obchodów 90-lecia Aeroklubu Podkarpackiego jest organizowany Piknik Lotniczy. W programie tego pikniku nasz MT Leszek, prezentował będzie na ziemi i w powietrzu swój latający, zabytkowy sprzęt. Te tematy też mnie trochę kręcą, więc nie da się nie pojechać co by nie pomacać. Tak powstaje hasło: kontrola przed lotem. Pilot Leszek gotowość do kontroli zgłosił, więc razem z Kubą /był z nami na Zlocie MT 2011/, ok. godz. 9.00 startujemy. Kuba prowadzi ja zamykający znowu laba z nawigacji. Ale frajda Założenia takie - omijamy autostradę i drogami bocznymi. Pogoda super, widoki że och i ach, drogi dobre, niedziela rano na drogach prawie pusto nooo, tylko jechaććććććććććć. Trasa przez Bieruń, Chełmek, Wygiełzów, Babice, Liszki, Kraków /obwodnica/, Wieliczka, Gdów, Muchówka na lotnisko do Łososiny Dolnej, przebiega bez zakłóceń. Widoki zachęcają do postojów. I tu palący ma się lepiej. Nie palący by sobie jechał a palący ma cyklicznie potrzebę popełniania 3 x P : pokurzyć popatrzeć pogadać. Do tego dochodzi wtedy czwarte P pstryknąć zdjęcia i już coś pożytecznego z tego kurzenia pozostaje. Na lotnisku przyjęto nas jak VIP-ów. Plakietki Gość Aeroklubu otwierały przed nami wszystkie bramki a nawet namiotowy bar. Pilot Leszek Mańkowski zameldował gotowość samolotu do kontroli, więc dokonaliśmy kontroli przed lotem. Sprzęcik przepiękny, wychuchany, odpucowany widać, że pieszczony rękami i sercem właściciela. Leszek wprawdzie polatać nie dał, ale co se posiedziałem to moje. 2 / 5
Nasza kontrola nie była jedyną jaka Leszka w tym dniu czekała. Ok. godz. 14.30 zawitała na lotnisko jego żona Krysia, którą wreszcie mieliśmy okazję poznać bo na naszym Zlocie MT 2011 nie mogła być. Zgodnie z planem pikniku ok. godz. 15.10 Leszek ubrany w umundurowanie z epoki stosownie do typu i modelu swojego samolotu, zasiadł za sterami swojego samolotu i po długim oczekiwaniu na zgodę na start poooollleeeccciiaałłłł. Na ziemi samolot prezentował się fajnie ale w powietrzu!!!!!!!! Muuuuszzęęęę kiedyś z nim się przelecieć to zaczyna być gorsze niż zachcianka przedszkolaka. Około godz. 16.00 żegnamy się z Mańkowskimi i na motorki. Teren wokół lotniska zablokowany samochodami bo na 17.00 planowany jest przelot dwóch myśliwców F-16 więc cała bliska i dalsza okolica się zjechała. Lawirujemy między samochodami ale w końcu panowie w białych czapkach widząc nasze zmagania pomagają wydostać się na drogę wylotową i śmigamy sobie w kierunku domu. Kuba obiera trasę: Limanowa, Tymbark, Kasina Wielka, Skomielna, Jordanów, Maków Podhalański, Zator, Oświęcim na Tychy. Zaczyna się robić koniec weekendu więc na drogach wesoło nie jest. Upał miesza w głowach więc są sytuacje typu: o mały włos a to dobrze nie wróży. Postoje trochę odprężają, więc czemu nie postój w Kasinie Wielkiej a może nasza biegająca na nartach Justyna Kowalczyk na jakąś kawę zaprosi? Nie zaprosiła przestaję jej kibicować. Za to okolica daje do myślenia jak tunie biegać kiedy ciągle z górki i pod górkę. Wystarczy kogoś dobrze nastraszyć wieczorem kilka razy i już robi się kolejny biegacz. Ponoć tak produkuje się olimpijczyków jako motywację można do przestraszania dodać opcję: plus pies. 3 / 5
Zachód słońca nad pobliskimi górami z Tatrami w oddali, jest widokiem tak pięknym jak zachód słońca nad morzem wprawdzie zdania na temat wyższości są podzielone ale nam w tym dniu pozostał do oglądania ten nad górami. Warto było się zatrzymać i popatrzeć. Pozostało nam już tylko wsiąść na moto i spokojnie porozglądać się za jakimś popasem, bo mimo iż uczono mnie, że jedzenie i spanie nie jest obowiązkowe to przecież po takim dniu coś się na ząb należy. Znany motocyklistom przydrożny zajazd załatwia sprawę. Krótki odpoczynek od przepełnionych coraz bardziej dróg dobrze robi wiedząc, że do garażu jest jeszcze jakiś ponad 80 km w skwarze wieczoru i asyście wracających z weekendu kierowców. Wsiadamy na motorki i teoretycznie prosto do domu. Po drodze robimy sobie jednak postój bo widok budowanej zapory w rejonie Wadowic zachęca do dymka. Teraz to już prosto przez Zator /zakorkowany zgodnie z nazwą/ i Oświęcim na Tychy, gdzie żegnamy się na stacji benzynowej i każdy śmiga do swojego garażu. 4 / 5
PODSUMOWANIE: Przejechaliśmy ponad 400 km, plus moje wczorajsze prawie 600 Pogoda upałem nie pieściła ale cóż: nikt nie obiecywał, że to zawsze musi być przyjemne jak to mawia * kolega Andrzej - mąż naszej Danki / MT 153. Cel wyjazdu został osiągnięty: kontrolę przed lotem wykonano. Oby takich dni w siodle mogło być więcej... Jedynie zła wiadomość jaka dotarła do nas po powrocie do domu, że rozbił się samolot wracający z Pikniku w Łososinie Dolnej i zginęło dwoje ludzi, zaćmiła miłe wspomnienia tego dnia. Ale cóż o wypadkach na drogach w tym dniu też się mówiło. Tak bywa * Relacja została nadesłana w dniu 20.09.2011r. Andrzej zginął w wypadku motocyklowym 04.10.2011r. Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie 5 / 5