Na boisku może być różnie, ale w tym Niemcy biją nas na głowę. Gigantyczna przepaść Finansowo Niemcy biją nas na głowę. Choć stale słychać o profesjonalizacji i komercjalizacji polskiego futbolu, to po spojrzeniu na liczby, optymizm ulatuje. Okazuje się, że jeśli chodzi o pieniądze, to wciąż jesteśmy piłkarskim zaściankiem. Cała Ekstraklasa zarabia bowiem niewiele więcej, niż Hamburger SV, czyli klub, który w poprzednim sezonie zajął 16. miejsce w Bundeslidze i dopiero po barażach uniknął degradacji do niższej klasy rozgrywek. Z kolei za wynagrodzenia, płacone piłkarzom przez Niemców, można by zapewnić średnią krajową wszystkim mieszkańcom miasta wielkości Grudziądza. To i tak nieźle, biorąc pod uwagę fakt, że poprzedni sezon był dla wielu polskich klubów bardzo dobry, jeśli chodzi o finanse. Absolutnym rekordzistą została Legia Warszawa. Do kasy stołecznego klubu z różnych źródeł w 2014 roku wpłynęło, według raportu Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu 2015, przygotowanego przez firmę doradczą EY, ponad 115 milionów złotych. Drugi pod tym względem Lech Poznań, mimo że w tabeli rozgrywek wyprzedził drużynę z Warszawy, może się pochwalić przychodami "zaledwie" na poziomie 65 milionów. Przychody klubów Ekstraklasy w 2014 roku (w tys. złotych) Legia Warszawa 115 146 Lech Poznań 65 561 Lechia Gdańsk 40 433 Wisła Kraków 32 830 Cracovia 26 976 Pogoń Szczecin 21 556 Jagiellonia Białystok 20 468 Śląsk Wrocław 19 469 Ruch Chorzów 17 318 Górnik Zabrze 17 213 GKS Bełchatów 16 407 Korona Kielce 12 957 Piast Gliwice 12 662 Zawisza Bydgoszcz 12 554 Podbeskidzie Bielsko-Biała 11 491 Górnik Łęczna 10 974 Źródło: Raport EY "Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu 2015" Kluby piłkarskie zarabiają na cztery sposoby. Po pierwsze, żyją przede wszystkim ze sprzedaży biletów na mecze, oferowanej na stadionie gastronomii czy gadżetów (tzw. merchandising) - to wszystko można wrzucić do jednego worka, o nazwie "przychody z dnia meczu". Oprócz tego pieniądze płyną do klubów również od sponsorów, od innych klubów (z transferów piłkarzy) oraz od stacji telewizyjnych, które pokazują rozgrywki. Pod każdym względem Niemcy są od Polaków lepsi. Kluby zza naszej zachodniej granicy w sumie zarabiają około 2 miliardy euro rocznie, czyli ponad 10 razy tyle, co Ekstraklasa. I to nie tylko takie potęgi biznesowe jak Bayern Monachium czy Borussia Dortmund. Podobnie, jak cała nasza liga zarabiają takie kluby jak wspomniany Hamburger SV, Borussia Mönchengladbach, czy VFL Wolfsburg. Nawet prawdziwy "kopciuszek" w niemieckiej piłce SC Paderborn, który zajął ostatnie miejsce w tabeli, zarobił więcej, niż Legia. I to pomimo faktu, że nie zarobił nic na transferach, transmisjach z
rozgrywek europejskich, a swoje mecze rozgrywał na bardzo kameralnym obiekcie. Dla porównania, mógł on pomieścić mniej więcej tylu widzów, co stadiony w Gliwicach, Tychach, Kielcach czy Lubinie. Przychody klubów Bundesligi w sezonie 2014/2015 Klub Przychody (w tys. euro) 1. Bayern Monachium 267 149 2. Borussia Dortmund 171 659 3. Schalke 04 141 499 4. Bayer Leverkusen 118 503 5. VfL Wolfsburg 109 941 6. Borussia Mönchengladbach 107 191 7. Hamburger SV 92 974 8. Hertha Berlin 76 998 9. SC Freiburg: 68 340 10. Eintracht Frankfurt 66 752 11. Werder Brema 65 402 12. TSG Hoffenheim 63 933 13. Hannover 96* 63 202 14. VfB Stuttgart* 62 885 15. FSV Mainz 61 714 16. FC Koeln 59 048 17. FC Augsburg 49 202 18. SC Paderborn 29 836 Źródło: fussball-geld.de *dane na koniec kwietnia W sumie polskie kluby zarobiły w 2014 roku ok. 450 mln złotych. Dla porównania Hamburger SV, czyli drużyna, która dopiero po barażach uratowała się i nie spadła z Bundesligi, miała przychody na niewiele niższym poziomie. Miliard euro na pensje Skoro firma więcej zarabia, to może lepiej płacić swoim pracownikom. Ta zasada sprawdza się również w futbolu, co najlepiej widać na zarobkach, które niemieckie kluby oferują piłkarzom. Na porządku dziennym są tutaj pensje rzędu 50 tysięcy euro tygodniowo, a najlepsi mogą liczyć nawet na kilka razy więcej. Choć oczywiście nikt oficjalnie o zapisach w kontraktach nie mówi, to jednak od czasu do czasu do mediów wyciekają informacje dotyczące pensji piłkarzy. Według nich, najwięcej na pensje wydaje, co nie powinno dziwić, mistrz Niemiec Bayern Monachium. Wśród 10 najlepiej opłacanych zawodników według brytyjskiego portalu footballsource jest aż siedmiu przedstawicieli klubu z Bawarii, i to na siedmiu czołowych miejscach. Wśród nich jest również Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski może liczyć na zarobki rzędu 600 tysięcy euro miesięcznie. Piłkarz Miesięczna pensja Franck Ribery 640 000 Phillip Lahm 640 000 Thomas Muller 640 000 Arjen Robben 640 000
Robert Lewandowski 640 000 Arturo Vidal 600 000 Mario Gotze 560 000 Marco Reus 560 000 Klaas-Jan Huntelaar 560 000 Nuri Sahin 480 000 Źródło: footballsource.co.uk Według raportu Deloitte, cała Bundesliga wydaje rocznie na wynagrodzenia dla piłkarzy w sumie około 1,1 miliarda euro. Za takie pieniądze można by wypłacać wszystkim mieszkańcom miasta wielkości Grudziądza średnią krajową przez okrągły rok. To jednak i tak nic w porównaniu z ligą angielską, w której pensje rocznie sięgają kwoty dwukrotnie wyższej. W Polsce takie zarobki są nie do pomyślenia, choć jeszcze kilka lat temu były dużo wyższe niż teraz. W okolicach Euro 2012 najlepsi gracze Ekstraklasy mogli liczyć nawet na pół miliona euro rocznie, czyli tyle, co dziś w miesiąc zarabiają najlepsi w Niemczech. Te czasy już jednak nie wrócą i dziś najlepsi zarabiają około 200-300 tysięcy euro miesięcznie. Wśród nich jest m. in. Sebastian Mila, który po transferze do Lechii Gdańsk inkasuje co miesiąc 80 tysięcy złotych. Gdańszczanie należą do najlepiej płacących klubów. Na podobne, a może i większe pieniądze niż Mila mogą również liczyć niedawno pozyskani do Lechii Milos Krasić czy Sławomir Peszko, znani przecież z występów w Europie. Pół miliarda euro na boisku Nic dziwnego, że skoro w Niemczech lepiej płacą, to łatwiej tam o lepszych piłkarzy i wyniki nie tylko klubów, ale również reprezentacji. Branżowy niemiecki portal transfermarkt.de, który publikuje m. in. aktualne wyceny najlepszych piłkarzy we wszystkich europejskich krajach, nie pozostawia złudzeń, jeśli chodzi o łączną wartość zawodników biegających po polskich i niemieckich murawach. W Bundeslidze statystyczny zawodnik jest wart około 4,4 mln euro. Dla porównania w polskiej lidze nie ma żadnego piłkarza, który byłby wyceniany na taką kwotę. Najbliżej jest Ondrej Duda z Legii Warszawa, za którego zdaniem niemieckiego portalu trzeba zapłacić 4 miliony euro. W sumie wszyscy piłkarze ligi niemieckiej są warci 2,23 miliarda euro. Dla Ekstraklasy jest to zaledwie 134 miliony, czyli niemal 20 razy mniej. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w obu ligach aż roi się od obcokrajowców. W Bundeslidze co drugi piłkarz pochodzi z innego kraju niż Niemcy, a w Polsce - co czwarty. Dlatego bardziej miarodajne przed dzisiejszym meczem może być porównanie reprezentacji. Ale i tutaj nie ma dla białoczerwonych dobrych wiadomości. Biorąc pod uwagę wycenę piłkarz, okaże się, że rywalom dorównuje jedynie Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak. 10 najwartościowszych piłkarzy Imię i nazwisko Wartość 1. Thomas Muller 55 mln euro 2. Toni Kroos 50 mln euro 3. Robert Lewandowski 50 mln euro 4. Manuel Neuer 45 mln euro 5. Mario Gotze 45 mln euro 6. Marco Reus 45 mln euro 7. Mesut Ozil 40 mln euro
8. Jerome Boateng 40 mln euro 9. Mats Hummels 35 mln euro 10. Bastian Schweinsteiger 22 mln euro 11. Grzegorz Krychowiak 20 mln euro Źródło: Transfermarkt.de Trener Joachim Loew powołał na zgrupowanie graczy wartych w sumie 566 milionów euro. Z kolei po polskiej stronie kwota ta wynosi 154 miliony. Gdyby natomiast wziąć pod rozwagę tylko przewidywane jedenastki, to okaże się, że wieczorem we Frankfurcie w obu zespołach na boisko wybiegnie ponad pół miliarda euro - 125 milionów po stronie polskiej i ponad 380 - po niemieckiej. Walka o transmisje Najlepszych piłkarzy chcą oglądać kibice na całym świecie. Nic więc dziwnego, że niemieckie telewizje wręcz "zabijają się" o to, by pokazywać na swojej antenie rozgrywki Bundesligi, i to najlepiej na wyłączność. Od dwóch sezonów prawo do transmitowania jednej z najlepszych lig piłkarskich na świecie ma telewizja Sky Deutschland. Prawa obejmują cztery sezony i kosztowały koncern ponad 2,5 miliarda euro (średnio 628 mln euro za jeden sezon). To o około 52 proc. w stosunku do poprzedniej umowy, opiewającej na kwotę 412 mln euro. Zdecydowana część tych pieniędzy trafia do klubów, ale nie jest dzielona sprawiedliwie, a przybliżone kwoty są znane jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Najwięcej dostają ci, których mecze są transmitowane w tzw. prime time (godziny o najwyższej oglądalności), a na koniec sezonu bonusy są przyznawane najlepszym w końcowej klasyfikacji. Osobną pulę stanowią również rozgrywki europejskie (Liga Mistrzów, Liga Europy), z których niewielkie kwoty, w ramach solidarności, otrzymują również Ci, którzy w Europie nie grają. Tyle telewizja płaci klubom za transmisję ich meczów Drużyna Prawa TV (kraj) Prawa TV (zagranica) Razem Bayern Monachium 40 379 600 31 513 462 71 893 062 Schalke 04 37 246 700 22 768 269 60 014 969 Borussia Dortmund 39 335 300 20 196 154 59 531 454 Bayer Leverkusen 38 291 000 18 138 462 56 429 462 Borussia Mönchengladbach 36 202 400 6 821 154 43 023 554 Hannover 96 33 591 650 8 981 731 42 573 381 VfL Wolfsburg 35 158 100 5 792 308 40 950 408 FC Augsburg 33 591 650 2 500 000 36 091 650 VfB Stuttgart 27 151 800 7 644 231 34 796 031 FSV Mainz 32 025 200 2 911 538 34 936 738 Eintracht Frankfurt 28 474 580 5 380 769 33 855 349 TSG Hoffenheim 30 911 280 2 500 000 33 411 280 Werder Brema 29 727 740 3 351 923 33 079 663 Hamburger SV 25 759 400 2 500 000 28 259 400 Hertha Berlin 24 367 000 2 500 000 26 867 000 FC Koeln 22 974 600 2 500 000 25 474 600 FC Ingolstadt 21 582 200 2 500 000 24 082 200 SV Darmstadt 20 189 800 2 500 000 22 689 800
Źródło: Fussball-geld.de W Polsce, choć poziom rozgrywek jest zdecydowanie niższy niż za Odrą, również trwa walka o prawa do transmisji telewizyjnych. Latem tego roku długo jednak nie było wiadomo, kto będzie pokazywał Ekstraklasę na szklanym ekranie. Agencja MP Silva, która w imieniu Ekstraklasy miała zająć się sprzedażą praw medialnych długo nie mogła znaleźć kupca, jednak ostatecznie wszystko zostało po staremu. Przez najbliższe cztery sezony rozgrywki będzie pokazywać platforma NC+, czyli te same stacje, które robiły to przez ostatnie 20 lat. Jedyna zmiana polega na tym, że sześć meczów na żywo w każdej kolejce pokazywać będzie Canal+, pozostałe dwa znajdą się tylko na antenie Eurosportu 2. Według nieoficjalnych informacji, czteroletni kontrakt na pokazywanie spotkań Ekstraklasy opiewa w sumie na około 600 milionów złotych. To niespełna 10 procent tego, co Sky zapłaciło za prawa do transmitowanie Bundesligi. To jednak nic, jeśli przytoczy się kwoty, które trzeba zapłacić za prawo do pokazywania angielskiej Premier League. Brytyjska stacja Sky musiała wyłożyć na stół rekordowe 5,1 miliarda funtów brytyjskich za 3 sezony. Jak czytamy w raporcie EY "Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu 2015", mecze Ekstraklasy w telewizji oglądało ponad 39,2 mln widzów. Najchętniej oglądano marcowe spotkanie Lecha z Legią, które zgromadziło przed telewizorami 413 tysięcy osób. Najwyższą oglądalność miały czołowe kluby - Legia (średnio 208,9 tys. ludzi), Lech (165,8), Wisła Kraków (160,6) i Lechia Gdańsk (141,4). Najrzadziej oglądanym zespołem był Zawisza Bydgoszcz, który gromadził średnio zaledwie 91,6 tys. osób oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała (100,9 tys.). 208,9 Średnia oglądalność meczów drużyn Ekstraklasy w telewizji (w tys.) 165,8160,6 141,4129,6 127 126 118,8 116,3115,4114,4109,8 109 108,9100,9 91,6 W Bundeslidze średnia oglądalność najsłabszego pod tym względem Freiburga wyniosła w poprzednim sezonie około 210 tysięcy widzów, czyli więcej, niż najlepsza pod tym względem w Polsce Legia. Z kolei Bayern Monachium co kolejkę (tylko w niemieckiej Sky) ogląda średnio 730 tysięcy osób. Rekord w ubiegłym sezonie pobiło jednak spotkanie barażowe pomiędzy Karsluher SC i Hamburger SV, które oglądało prawie 10 milionów widzów (ten mecz pokazywała jednak publiczna stacja ARD, stąd tak wielka różnica). Sponsorzy się garną
Nic dziwnego, że skoro mecze w telewizji ogląda dużo więcej ludzi (a przecież niemieckie kluby regularnie pokazują się również w europejskich pucharach), to i sponsorzy chętniej reklamują się na koszulkach piłkarzy i bandach reklamowych wokół boiska oraz zostają patronami ligowych stadionów. W Polsce swojego sponsora mają tylko areny w Poznaniu (INEA Stadion), Warszawie (Pepsi Arena) i Kielcach (Kolporter Arena). Niedawno patronat nad nazwą Stadionu Narodowego objęła jeszcze Polska Grupa Energetyczna. To właśnie ten kontrakt jest najbardziej lukratywny, jeśli chodzi o ten typ sponsoringu w Polsce. PGE za reklamowanie się na największym obiekcie w kraju zapłaci w sumie 40 milionów złotych za 5 lat. Problemu ze znalezieniem chętnego na nazwę stadionu nie ma w Niemczech, gdzie prawie każdy obiekt ma swojego patrona. W ten sposób promują się tacy giganci jak Volkswagen, Allianz, Signal Iduna, Red Bull, Veltins, Mercedes-Benz, Imtech, Esprit, Commerzbank, HDI, Grundig, Bayer czy Rhein-Energie. Najwięcej Bayernowi Monachium płaci firma ubezpieczeniowa Allianz, która za zaistnienie w nazwie obiektu płaci 8 milionów euro rocznie. Największą przepaść widać jednak w przypadku koszulek piłkarskich. Żeby pojawić się na trykotach piłkarzy Bayernu niemiecki Telekom musi płacić 30 milionów euro za sezon. Drużyna Sponsor Kontrakt do Kwota za sezon Bayern Monachium Telekom 2017 30 mln euro VfL Wolfsburg Volkswagen Bezterminowo 30 mln euro Borussia Dortmund Evonik 2025 20 mln euro Schalke 04 Gazprom 2017 17 mln euro Borussia Postbank 2020 7,5 mln euro Mönchengladbach Hamburger SV Fly Emirates 2016 7,5 mln euro Eintracht Frankfurt Alfa Romeo 2016 6 mln euro Werder Brema Wiesenhof 2016 5,7 mln euro Bayer Leverkusen LG Electronics 2016 5,5 mln euro VfB Stuttgart Mercedes-Benz Bank 2017 5 mln euro Hertha Berlin Bet-at-home 2018 6 mln euro FC Koeln Rewe 2018 5 mln euro TSG Hoffenheim SAP 2016 4,5 mln euro Hannover 96 Heinz von Heiden 2017 4 mln euro FSV Mainz Kommerling 2018 4,3 mln euro FC Augsburg WWK 2018 3 mln euro FC Ingolstadt Media Markt 2018 2 mln euro SV Darmstadt Software AG 2018 1,5 mln euro Źródło: fussball-geld.de W Polsce najwięcej w ten sposób zarabia Legia, choć w porównaniu do naszych zachodnich sąsiadów "dużo" wygląda jak ponury żart. Stołeczny klub od firmy bukmacherskiej Fortuna dostaje 5 milionów złotych rocznie. Z kolei mistrz Polski, Lech Poznań, według nieoficjalnych doniesień, wynegocjował z STS kwotę 3 milionów złotych za sezon. W pozostałych drużynach próżno na koszulkach szukać firm o światowym lub europejskim formacie. Wyjątkiem w tej materii mogą być Pogoń Szczecin (Grupa Azoty), Lechia Gdańsk (Lotos), Zagłębie Lubin (KGHM) czy Górnik Zabrze (Allianz). Gdzie indziej piłkarze na swoich strojach promują mniejsze firmy, miasto lub właściciela (na przykład Comarch w Cracovii). Niechlubnym wyjątkiem jest z kolei Śląsk Wrocław, który po wygaśnięciu umowy z Tauronem nie ma na koszulce żadnego reklamodawcy.
Skoro reklamodawcy muszą w Niemczech walczyć o miejsce na koszulkach piłkarzy, to oznacza, ze dają więcej pieniędzy. Dzięki temu kluby notują wyższe przychody, mogą płacić wyższe pensje, więc do Bundesligi trafiają lepsi zawodnicy, których chcą oglądać kibice w telewizji. Koło więc się zamyka.