Wykład 6 NADADZĄ MU IMIĘ EMMANUEL Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie (Mt 1,18-19). Ks. Michał Bednarz Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel (Mt 1,18-24) Św. Mateusz opisuje wydarzenie, które rozegrało się przed narodzeniem Jezusa. Nie podaje bliższych informacji o Józefie i Maryi, którzy odgrywają główną rolę. Akcja biegnie tak, jakby te osoby były czytelnikowi dobrze znane. Pewne szczegóły zasługują na szczególną uwagę, ponieważ celowo zostały wprowadzone przez Ewangelistę. Józef jest nazwany mężem Maryi (w. 19), a Maryja jego małżonką (ww. 20.24). Równocześnie Maryja jest przedstawiona jako narzeczona (w. 18a). Autor podkreśla to jeszcze mocniej, gdy podaje, że Maryja i Józef nie mieszkali razem (w. 18b). Nie jest to niekonsekwencja, ale mamy tutaj do czynienia z czymś, co jest zgodne ze zwyczajami izraelskimi. Według przepisów judaistycznych zaręczyny, dokonane w obecności dwóch świadków, sprawiały, że mężczyzna i kobieta stawali się małżeństwem zgodnie z prawem, tak dalece, że narzeczonego nazywano mężem. Autor nawiązuje do sytuacji przed wprowadzeniem narzeczonej do domu męża. Maryja nie weszła jeszcze oficjalnie do domu Józefa. Ewangelista wyjaśnia, że błogosławiony Jej stan był wynikiem aktu stwórczej interwencji Boga. W tym momencie zaczyna się dramat, a jego rozwiązanie zależeć będzie od postawy Józefa. W zależności od niej plan Boży, którego dróg nie można przewidzieć, powiedzie się lub załamie. Ewangelista pisze: Józef zamierzał oddalić Ją potajemnie (w. 19). Następnie stwierdza: Gdy powziął tę myśl (w. 20). Sugeruje w ten sposób, że decyzja dojrzała w duszy Józefa i postanowił ją zrealizować. Inaczej mówiąc, nie chciał dać swego imienia dziecku, które nie było jego, a równocześnie pragnął uniknąć zniesławienia Maryi i dlatego zamierza Ją oddalić potajemnie, ponieważ był człowiekiem sprawiedliwym. To stwierdzenie sprawia kłopot. Najważniejsze są słowa: Znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Wynika z nich, że Józef nie tylko dowiedział się o tym, że Maryja jest brzemienna, ale poznał także prawdę o Jej boskim macierzyństwie (Orygenes, św. Bazyli, św. Bernard), przynajmniej w sposób niewy- 1
raźny (św. Efrem). Poinformowała Go o tym albo św. Anna albo sama Maryja. Dlaczego w takim razie postanowił oddalić Maryję? Najpełniejszą odpowiedź dają autorzy dwóch starych i dobrze znanych homilii. W jednej z nich, pochodzącej z IV wieku, a przypisywanej św. Bazylemu, czytamy: Józef odkrył zarówno to, że Maryja jest brzemienna, jak i powód Jej stanu, to znaczy, że poczęła z Ducha Świętego. Dlatego bał się być mężem takiej kobiety i zamierzał Ją potajemnie oddalić, ponieważ nie odważył się ujawnić tego, co się w Niej stało (PG 31,1463). Autor drugiej homilii, przypisywanej Orygenesowi, a mającej wielkie poważanie w Kościele Zachodnim i czytanej przez stulecia w liturgii Bożego Narodzenia, delikatnie opisuje uczucia Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny: Józef był sprawiedliwy, a Maryja nieskalana. Chciał Ją oddalić dlatego, że dostrzegł w niej jakąś wspaniałą tajemnicę i wydawało Mu się, że nie jest godzien zbliżyć się do Niej. Uniżając zatem samego siebie wobec tak niepojętej sprawy, chciał się oddalić, podobnie jak św. Piotr pokornie do Pana powiedział: «Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny» (Łk 5,8). Albo jak ów setnik, który posłał do Pana i powiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod mój dach» (Mt 8,8), dlatego nie uważałem, że jestem godzien sam przyjść do Ciebie. Albo jak św. Elżbieta, która do samej Najświętszej Panny powiedziała: «A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?» (Łk 1,43). Podobnie słusznie uniżył się św. Józef i wystrzegał się z obawą wielką połączenia z taką świętością (PL 95,1164). Zdanie: Józef [...] był człowiekiem sprawiedliwym pozostaje kluczem do całego dramatu. Sprawiedliwość biblijna zasadza się bowiem nie tylko na zachowaniu Prawa, ale na dostrzeżeniu realizującego się planu Bożego w wydarzeniach. Józef jako człowiek sprawiedliwy był zdecydowany pełnić wolę Boga. Jego decyzja była następstwem poznania nadnaturalnej przyczyny macierzyństwa Maryi. Uważał, że jest niegodny mieszkać z Matką Boga i czuł się zmuszony oddalić Ją. Wiedział, że nie może przywłaszczać sobie kobiety, na której Bóg położył dłoń i dlatego jest nietykalna. Postanowił nie włączać się w tajemnicę, która wykracza poza możliwości zrozumienia z Jego strony. Wiedział, co się wydarzyło, ale nie wiedział, jakie jest Jego zadanie wobec Maryi i dziecka. Nie pytał ludzi o radę, aby uniknąć rozpowszechniania wiadomości. Nie znajdując rozwiązania, pragnął się pokornie wycofać sięz całej sprawy i oczekiwać w milczeniu na Boże decyzje. Był zakłopotany i w takiej sytuacji zainterweniował anioł, usuwając wątpliwości. Anioł we śnie objawił Patriarsze misję, jaką ma spełnić: wprowadzi Jezusa do rodu Dawida, a więc do rodziny mesjańskiej. Dlatego zrozumiałe jest wezwanie anioła: Synu Dawida. Zadaniem Maryi będzie zrodzić dziecko, a obowiązkiem Józefa nadać Mu imię i tym samym przyjąć Go za swego syna. Interwencja anioła usunęła wątpliwości i skrupuły. Anioł nie powiadomił więc Józefa o dziewiczym poczęciu, ale o misji, czyli przekonał Go, że powinien przyjąć dziecko jako Swoje, nadając Mu imię (w. 21). Autor jest przekonany, że opowiada o nadzwyczajnym wydarzeniu i dlatego popiera twierdzenie wypowiedzią z Księgi Izajasza. Św. Mateusz cytuje jeden werset, ale niewątpliwie chodzi mu o to, aby zaznaczyć wypełnienie się całego proroctwa (1,22). A więc i w tym wypadku pragnie podkreślić, że Jezus pochodzi od Dawida. Celem cytatu z Księgi Izajasza jest więc wskazać na zasadnicze twierdzenie całej perykopy: pochodzenie Jezusa z rodu Dawida mimo dziewiczego poczęcia. 2
Ewangelista kładzie nacisk na słowo Emmanuel. Nie jest to przypadkowe. W rzeczywistości nowo narodzony będzie nosił imię Jezus (1,21.25). Św. Mateusz, wspominając proroctwo Izajasza, nie twierdzi, że dziecko tak zostanie nazwane, ale że takie będzie znaczenie Jego osoby i Jego dzieła. W Nim Bóg będzie obecny pośród swego ludu, aby go zbawić. To pierwsze określenie teologiczne Chrystusa (Bóg z nami) posiada szczególne i zasadnicze znaczenie w Ewangelii św. Mateusza. Ks. Mirosław Łanoszka Emmanuel, który stanie się znakiem, że Bóg jest z ludźmi (Iz 7,14) Ewangelista Mateusz podaje, że Józef, mąż Maryi, za pośrednictwem snu poznał Boży plan, dotyczący narodzenia Jezusa Chrystusa. Anioł Pański, w skierowanych do Józefa słowach, w sposób delikatny i dyskretny, przekazuje mu wiedzę o dziewiczym poczęciu Syna Maryi, które dokonało się dzięki stwórczemu działaniu Ducha Świętego (Mt 1,20). Boży posłaniec włącza, mającego się narodzić Syna Dziewicy z Nazaretu, w królewską linię rodu Dawida. Józef, który zostaje nazwany przez anioła synem Dawida (Mt 1,20), otrzymuje polecenie, aby nadał Dziecku, które się narodzi, imię Jezus (Mt 1,21). Hebrajska forma tego imienia Jeszua, która jest skrótem od Jehoszua, oznacza Jahwe jest Zbawieniem, o czym informuje nas dalsza część anielskiej zapowiedzi: On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów (Mt 1,21). O ile ten fragment jest dla nas zrozumiały, to jednak, zastanawiamy się nad sensem drugiego imienia, które pojawia się w komentarzu ewangelisty do tej zapowiedzi. Mianowicie, po przedstawieniu wizji, jaką od Boga otrzymał we śnie Józef, Mateusz pisze: A wszystko to się stało, aby się spełniło słowo Pana przekazane przez proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: «Bóg z nami» (Mt 1,23). Przytoczone słowa, zapowiadające narodzenie dziecka, któremu zostanie nadane imię Emmanuel, pochodzą z Księgi Proroka Izajasza (Iz 7,14) i należą do grupy najbardziej znanych i dyskutowanych tekstów Starego Testamentu. Mateusz, pisząc o zwiastowaniu narodzin Jezusa, umieścił te słowa w swojej Ewangelii, widząc ich wypełnienie w poczęciu i narodzeniu Bożego Syna z Dziewicy Maryi. Dla właściwego zrozumienia Izajaszowej zapowiedzi o poczęciu i narodzeniu Emmanuela, na którą powołuje się ewangelista Mateusz (Mt 1,22-23), musimy cofnąć się w czasie aż do ósmego stulecia przed narodzeniem Chrystusa, kiedy to miała miejsce tak zwana wojna syro-efraimska (734 r. przed Chr.). Wówczas to, prorok Izajasz skierował do niewiernego króla Achaza (ok. 735-715 przed Chr.), słowa, zapowiadające narodzenie Emmanuela (Iz 7,10-17). Pamiętamy z ksiąg historycznych Starego Testamentu, że stolicą Królestwa Południowego (Juda), gdzie sprawował władzę wspomniany król Achaz, była Jerozolima. To święte dla Judejczyków miasto, w 734 r. przed Chr., było oblegane przez koalicję wrogich armii: aramejskiego króla Resina z Damaszku (inna nazwa Aramu to Syria) oraz izraelskiego króla Pekacha (siostrzane dla Judei Królestwo Północne, nazywane było Izraelem, Efraimem, a jego stolicą była Samaria). Obydwaj wspomniani władcy, Resin (Aram) i Pekach (Efraim), postanowili zorganizować rewoltę przeciwko ówczesnemu supermocarstwu, jakim była Asyria, by w ten sposób uniezależnić się od tej bliskowschodniej potęgi. Kiedy, sprawujący w Jerozolimie władzę, judzki król Achaz odmówił udziału w tej koalicji, stolica Królestwa Południowego (Jerozolima) została otoczona przez wspomniane wrogie armie. Król Achaz, chcąc się ocalić, postanowił zwrócić się o pomoc do asyryjskiego władcy Tiglat-Pilesera. Wówczas to, przebywający w Jerozolimie prorok Iza- 3
jasz, sprzeciwił się tej krótkowzrocznej polityce króla Achaza, wiedząc, że wezwana na pomoc Asyria, owszem, zniszczy wrogów Judy, ale jednocześnie zredukuje Królestwo Południowe (Juda) do roli wasala. W tych okolicznościach Izajasz przynagla Achaza, aby zawierzył Jahwe Jerozolimę i Judę, gdyż Bóg przyniesie ocalenie swojemu dziedzictwu i królewskiej dynastii, zgodnie z przekazaną Dawidowi obietnicą (2 Sm 7,12-16). W tej sytuacji, król judzki nie ma powodu, aby obawiać się nadciągających wrogów. Bóg za pośrednictwem Izajasza proponuje Achazowi, aby poprosił o znak, który pomoże mu zaufać słowu Bożemu. Jednak, król Achaz nie chce prosić o Boży znak, mówiąc: Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę (Iz 7,12). Pozornie może nam się wydawać, że władca słusznie postępuje, gdyż nie powinno się wystawiać Boga na próbę. Jednak, w tym wydarzeniu mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Po pierwsze, to sam Bóg chce umocnić chwiejnego w wierze króla swoim znakiem, a po drugie, Achaz powziął własną polityczną decyzję, której nie zamierza zmieniać, nawet jeśli ten znak będzie mu dany. W tym momencie król szuka tylko wymówki, żeby zrealizować własną strategię, nie uwzględniając Bożej woli. Achaz, co prawda wierzy w Boga Jahwe, zresztą podobnie, jak i poganie wierzą w istnienie swoich bóstw, ale nie potrafi zawierzyć Jedynemu Bogu, a tego żąda od niego prorok. To właśnie wtedy Izajasz, ganiąc u króla brak właściwej postawy wiary (zawierzenia Bogu), zapowiada, że mimo wszystko znak zostanie dany: Dlatego Pan sam da wam znak: Oto panna (hebr. alma) pocznie i porodzi syna i nada mu imię Emmanuel (Iz 7,14). Nasuwa się pytanie o to, kim jest owa tajemnicza panna oraz jej dziecko, które będzie nazwane Emmanuelem? Prorok Izajasz określił tę matkę, która wyda na świat tego niezwykłego syna słowem alma. Hebrajski termin alma zasadniczo oznacza młodą kobietę, dziewczynę niezamężną. W tym miejscu trzeba podkreślić, że już w III stuleciu przed Chr. żydowscy tłumacze Biblii hebrajskiej na język grecki (Septuaginta), oddali wyrażenie alma przy pomocy greckiego słowa parthenos, które oznacza dziewicę, a w zapowiedzianym Emmanuelu widzieli osobę Mesjasza, wyrażając w ten sposób swoje przekonanie o jego dziewiczym narodzeniu. Ewangelista Mateusz posłużył się niemal dokładnie greckim tekstem Septuaginty. Jedyna różnica polega na użyciu liczby mnogiej, kiedy pisze nadadzą imię (Mt 1,23), mając na myśli Maryję i Jej męża Józefa, zamiast liczby pojedynczej nada mu imię (Septuaginta), odnoszącej się do Dziewiczej Matki Emmanuela. Tradycja chrześcijańska od samego początku w słowach Izajasza (Iz 7,14) odczytywała proroctwo o przyjściu na świat prawdziwego Mesjasza Jezusa Chrystusa, narodzonego z Maryi Dziewicy. W oryginalnym tekście wyroczni Izajasza, hebrajski termin alma, przy pomocy którego została nazwana Matka Mesjasza, został poprzedzony rodzajnikiem określonym (hebr. ha). Św. Jan Chryzostom, jeden z ojców i doktorów Kościoła, powie, że Izajasz, posługując się właściwymi dla swojego języka rodzajnikami, pragnie podkreślić, że mówi o tej jedynej Dziewicy, która różni się od wszystkich innych. Współcześnie wielu biblistów uważa, że proroctwo to miało swoje podwójne wypełnienie. Jedno niedoskonałe w historii. To częściowe spełnienie się znaku Izajasza miało się dokonać poprzez postać młodej kobiety, żony króla Achaza, która była matką Ezechiasza, pobożnego i sprawiedliwego władcy, w odróżnieniu od jego bezbożnego ojca Achaza. To podczas dzieciństwa Ezechiasza nastąpiło poniżenie dwóch wrogich koalicjantów z czasów wojny syro-efraimskiej (Syrii i Efraima). Jednak ta historyczna interpretacja, choć uznawana tylko za częściową i niedoskonałą, nie pozwala odczytać pełnego sensu i znaczenia tej, jakże ważnej mesjańskiej wyroczni. Jeśli uwzględnimy uroczysty ton zapowiedzi Izajasza oraz głębię znaczeniową imienia Emmanuel, które wyraża życzenie Oby Bóg był z nami!, to musimy szukać innego, drugiego, doskonałego i pełnego, wypełnienia słów proroka. Izajasz w swoim tekście przekazuje 4
nam zapowiedź inicjatywy, jaką podejmuje Bóg poprzez idealnego Potomka króla Dawida, narodzonego z młodej kobiety (hebr. alma), w której Nowy Testament, idąc za greckim przekładem Septuaginty, widzi Dziewicę z Nazaretu Maryję (Mt 1,23). Niezwykłe imię Emmanuel, wyrażając obecność Boga pośród ludzi, którym przynosi On zbawienie, w sposób jednoznaczny wskazuje na osobę Syna Bożego, Jezusa z Nazaretu, w którym realizuje się zapowiedź Bóg z nami. To w prologu do Ewangelii Jana czytamy: Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami (J 1,14), a w ostatnim wersecie Ewangelii Mateusza, Jezus zapewnia swoich uczniów: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 1,20). Podsumowując, możemy powiedzieć, że Prorok Izajasz, w swojej wyroczni (Iz 7,14), zapowiedział tę jedyną Dziewicę Maryję, która pod swoim sercem nosiła Emmanuela, rodząc całemu światu jego Zbawiciela Jezusa Boga z nami. Ks. Piotr Łabuda Bóg zesłał Syna swojego (Ga 4,1-7) Opis narodzenia Jezusa w relacji św. Mateusza rozpoczyna się od słów z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak (Mt 1,18). Całkiem podobnie można by rozpocząć lekturę fragmentu Listu św. Pawła Apostoła do wspólnoty w Galacji. Apostoł pisze: Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! (Ga 4,4-6). Wszystko to stało się, gdy przestaliśmy być nieletnimi. Będąc bowiem nieletnimi, jak stwierdza Apostoł, pozostawaliśmy pod niewolą żywiołów tego świata. Co to znaczyło, a czasach Pawła 1 być nieletnim czy też, co znaczyło stać się dojrzałym dorosłym. W świecie starożytnym o wiele wyraźniej zaznaczało się osiągnięcie progu dojrzałości niż jest to u nas dzisiaj. W świecie żydowskim w pierwszy szabat po osiągnięciu przez chłopca trzynastu lat, Żyd brał go do synagogi, gdzie przyjmowano go jako syna Zakonu. Ojciec wypowiadał nad nim modlitwę: Błogosławiony bądź, Boże, który zdejmujesz ze mnie odpowiedzialność za tego chłopca. Natomiast chłopiec wypowiadał modlitwę, w której mówił: O mój Boże i Boże moich Ojców! W tym świętym i uroczystym dniu, który oznacza moje przejście od wieku chłopięcego do męskiego, pokornie podnoszę moje oczy do Ciebie i szczerze i prawdziwie oznajmiam, że odtąd będę przestrzegał Twoich przykazań i przyjmuję odpowiedzialność za moje postępowanie wobec Ciebie. W ten sposób, w ciągu jednego dnia stawał się mężczyzną 2. Nieco inaczej wyglądało to w kulturze hellenistycznej. W świecie bowiem greckim chłopiec był pod nadzorem od siedmiu do osiemnastu lat. Wówczas stawał się efebem przez dwa lata był oddany do dyspozycji państwa. Ateńczycy dzielili się na dziesięć rodów. Zanim chłopiec 1 Warto pamiętać, że Paweł był potomkiem żydowskiego rodu Beniamina (Rz 11,1; Flp 3,5), urodzonym w Tarsie w Cylicji (zob. Dz 21,39; 22,3) oraz od urodzenia Rzymianinem (Dz 22,27-28). 2 Zob. W. Barclay, List do Galacjan, Poznań 2002, s. 24. 5
stał się efebem, uroczyście przyjmowano go do rodu, uroczyście obcinano jego długie włosy i ofiarowywano bogom. W rzymskim prawie nie było dokładnie określonej granicy wieku. Najczęściej ustalano ją między czternastym a siedemnastym rokiem życia. Na świętej uroczystości rodzinnej chłopiec zdejmował szatę zwaną toga praetexta, z wąską czerwoną tasiemką u dołu, i ubierał toga virilis czyli zwyczajną togę noszoną przez mężczyzn. Następnie w otoczeniu przyjaciół i krewnych udawał się na Forum, gdzie oficjalnie wprowadzano go w życie publiczne. Była to uroczystość czysto religijna. Według rzymskiego zwyczaju w dniu osiągnięcia przez chłopca lub dziewczynę wieku dojrzałego, oddawali oni swoje zabawki bogu Apollo i w ten sposób dowodzili, że na zawsze zerwali z dziecinnymi sprawami. Będąc dzieckiem w oczach prawa, chłopiec nie mógł podejmować żadnych kroków prawnych, chociaż był właścicielem wielkich majątków. Nie miał władzy nad swoim życiem wszystko było urządzone za niego i dla niego. W praktyce nie miał więcej wolności niż niewolnik. Dopiero stając się mężczyzną wkraczał w swoje prawa dziedziczne. Wydaje się, iż właśnie do tych obrazów nawiązuje Apostoł mówiąc o nieletniości ludzi, którzy byli ograniczeni i oddani w żywioły, niewole świata. Z tego wszystkiego wykupił człowieka właśnie Chrystus. Stało się to wszystko, gdy jak określi to Paweł nastała pełnia czasu. Co oznacza takie określenie? Wydaje się, iż na Pawłowe stwierdzenie wypełnieniem czasu złożyło się kilka czynników. Być może pewien wpływ miał fakt, iż narodzenie się Chrystusa ma miejsce w czasie, kiedy Rzym podbił niemal cały wówczas znany i zamieszkały świat, gdy zbudowano już drogi, ułatwiając podróżowanie, gdy na straży porządku stały rzymskie legiony. Zapewne narodzenie Chrystusa przypada na czas, gdy język i kultura grecka stały się czynnikami cementującymi społeczeństwo, a równocześnie stare mitologiczne postacie bogów Grecji i Rzymu traciły coraz bardziej swój wpływ na lud, tak że serca i umysły wszystkich ludzi na całym świecie były spragnione Prawdziwej religii Prawdziwego Boga. Co więcej, był to czas, w którym zakon Mojżeszowy już dokonał swego dzieła. Przygotował ludzi na przyjście Zbawiciela. Uznający przepisy Starego Przymierza znajdowali się niejako pod niewolą Prawa. Prawo starotestamentalne pouczając i instruując niejako sprawiało, iż ludzi mu posłuszni byli jakby w więzieniu Prawa. Stąd też i prawdziwe pragnienie wolności. Można powiedzieć świat dojrzał, stał się gotowy, by mógł nadejść Mesjasz Pan. Gdy nastała zatem pełnia czasu, Bóg zesłał Syna Swego To zesłanie Syna ma na celu nie tylko wyzwolenie człowieka spod niewoli Prawa spod brzemienia jego obowiązywalności. Bóg pragnął jednak o wiele więcej postanowił uczynić nas swoimi własnymi synami. W kulturze grecko-rzymskiej istniało prawo (chociaż nie używali tego prawa Żydzi), dzięki któremu bezdzietny człowiek mógł przyjąć do swojej rodziny niewolnika, aby ten potem mógł dostąpić wielkiego szczęścia: przestawał być niewolnikiem, a stał się synem i dziedzicem. Tak właśnie uczynił względem każdego człowieka Bóg 3. 3 Zob. J. Scott, Poselstwo Listu do Galacjan, Warszawa 1978, s. 147. 6
Syna Bożego rodzi niewiasta pod Prawem, aby wykupić tych, co podlegali Prawu. Syn Boży będąc prawdziwym Bogiem, jest również prawdziwym człowiekiem. Paweł podkreśla, że Syn Boży Boży Posłaniec, który przyszedł aby dokonać odkupienia ludzi, miał do wypełnienia tego zadania doskonałe kwalifikacje. Był On prawdziwym Synem Bożym. Równocześnie jednak urodziła Go jak każdego innego człowieka prawdziwa matka niewiasta. Stąd też mówimy, że Jezus był Bogiem-Człowiekiem. Ów Bóg-Człowiek w doskonały sposób wypełnił sprawiedliwość zakonu. Bóstwo Chrystusa, ludzkość Chrystusa i sprawiedliwość Chrystusa w sposób wyjątkowy i jedyny kwalifikowały Go do tego, by stał się wykupicielem człowieka. Gdyby nie był człowiekiem, nie mógł człowieka wykupić. Gdyby nie był sprawiedliwym, nie mógłby był wykupić niesprawiedliwych ludzi. A gdyby nie był Synem Bożym, nie mógłby był wykupić ludzi dla Boga ani uczynić ich synami Bożymi. Skoro zaś zostaliśmy wykupieni, skoro staliśmy się usynowieni, dlatego Bóg posłał nam swego Ducha. W Liście do Galatów Paweł podkreśla, ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego,,abba! Ojcze! (Ga 4,6). Tak w wierszu 4 jak i 6 Paweł pisze o zesłaniu. W obu przypadkach używa tego samego czasownika,,exapesteilen. A zatem można mówić o podwójnym zesłaniu o podwójnym posłaniu od Boga Ojca. Mamy tu też, na co warto zwrócić uwagę, wskazanie myśl o Trójcy Świętej. Po pierwsze, Bóg posłał Syna swego na ten świat; po drugie posłał Ducha swego do naszych serc. A z chwilą, kiedy Duch ten wstępuje do naszych serc, natychmiast zaczyna wołać,,abba! Ojcze! Albo, jak to czytamy w Liście do Rzymian otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać Abba, Ojcze (Rz 8,15). Co więcej, jak doda Paweł we wspomnianym piśmie do gminy Rzymskiej sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi (Rz 8,16). A zatem będąc napełnieni Duchem Bożym, możemy do Boga mówić Abba Ojcze. Słowo,,Abba jest zdrobnieniem aramejskiego słowa,,ojcze. Niektórzy tłumacząc zwrot Abba, napiszą Ojcze Drogi, tatusiu. Takiego określenia używał sam Pan Jezus, gdy bezpośrednio zwracał się do Boga Ojca. W ten sposób okazuje się, że celem Bożym było posłanie Syna i Ducha. Syna swego posłał po to, abyśmy mogli sami stać się synami. A potem posłał Ducha swego, abyśmy mogli doświadczyć tego synostwa. Dzieje się to dzięki naszemu pełnemu uczucia i zaufania serdecznemu i ufnemu kontaktowi z Bogiem w modlitwie, kiedy zwracamy się do Niego już nie słowami niewolników, ale słowami synów. Mieszkający w nas Duch Święty świadczy o naszym synostwie i pobudza nas do modlitwy. Jest to bezcenny dar i przywilej wszystkich dzieci Bożych. To dlatego właśnie, że,,jesteśmy synami (w. 6), Bóg posłał nam do serc Ducha Syna swego. Nie potrzeba nic więcej. Zostaliśmy obdarowani w nadmiarze. Przedstawiwszy tą niezwykłą tajemnicę Apostoł podsumowuje: A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej (Ga 4,7). W ten sposób zmienia się nasz status. Dzieje się to przez Boga. To, czy jesteśmy jako chrześcijanie synami i dziedzicami Boga, nie dokonuje się poprzez nasze zasługi ani też przez nasze własne wysiłki, ale przez Boga, dzięki Jego inicjatywie i łasce. To On sam posłał swego Syna, aby Ten za nas umarł, a po drugie, posłał Ducha swego, aby w nas zamieszkał. 7
Życie chrześcijanina jest życiem córki i syna; nie jest to życie niewolników. Nie jest zniewoleniem przez Prawo, jakby nasze zbawienie było uzależnione całkowicie od jak drobiazgowego i niewolniczego posłuszeństwa literze prawa. Nasze zbawienie spoczywa bowiem na najdoskonalszym i dokonanym dziele Chrystusa, na tym, że On poniósł nasze grzechy, że On poniósł śmierć, że ta śmierć przekreśliła nasze przekleństwo i że to życie, i to zbawienie przyjęliśmy wiarą. Życie nasze nierozerwalnie łączy się z wolnością, ku której wyswobodził nas Chrystus. Należymy do Boga, do Chrystusa i do siebie nawzajem i z największą radością służymy tym, do których należymy, ale tego rodzaju służba jest wolnością. Pytanie: Co oznacza zwrot Abba? 8