Przemówienie z okazji jubileuszu 35 - lecia Towarzystwa Niemiecko - Polskiego we Frankonii w dniu 10 listopada 2012 roku. Norymberga Szanowne Panie i Panowie, szanowny Panie Ambasadorze. Szanowny Panie Konsulu, szanowny Panie Prezydencie, szanowny Panie Burmistrzu, szanowny Panie Ministrze Gloserze, szanowni Goście z Krakowa! Witam serdecznie naszą honorową przewodniczącą Panią Urszulę Fischer- Schwanhäußer. Szanowni Radni miejscy, okręgowi oraz Posłowie parlamentu. Szanowni Państwo, drodzy Przyjaciele. Mój 93-letni teść powiedział mi niedawno: no i od prawie 70 lat żyjemy w pokoju. Przed 1939 rokiem Niemcy prowadziły jednocześnie pięć wojen z łącznie dziesięcioma sąsiadami. Wspominam o tym na początku, ponieważ odcisnęło to piętno na pokoleniu założycieli naszego towarzystwa. Wojenne doświadczenie z Polską było dla księcia von Hohenlohe-Oehringen istotnym impulsem do założenia towarzystwa. Dla niego oraz innych jak Ludwig Markert, Urszula Fischer- Schwanhäußer, Gebhard Schönfelder, Erika Eder, Jürgen Fischer, Johannes Schilberg, Ilse Allwicher i Renata Schultheiß zabezpieczenie pokoju było, jak to w pierwszej ulotce jest słownie wyrażone, ważnym, podstawowym filarem Towarzystwa Niemiecko Polskiego. Chciałbym w tym momencie również wspomnieć wszystkich nieżyjących już członków-założycieli, a także nieżyjących członków zarządu jak Friedrich Franke, Joachim Bauerschäfer, Ruth Engelhardt oraz niedawno zmarłego dr Michaela Altermana oraz innych. Witam również wszystkich członków z Norymbergii, Fürth, Erlangen, Ansbach, Spandorf, Stein, Kalchreuth, Weihenzell, Herzogenaurach, z Bambergu, Zirndorfu, Burgthann, Schwabach, Egollstein, Feucht, Hof, Obermichelbach, Rednitzhembach, Dombühl, Treuchlingen, Schweig, Oberasbach i Buchschwabach. Wszyscy wychodzimy dzisiaj z założenia, że pokój w centralnej Europie jest zabezpieczony i przyjmujemy ten europejski ład po prostu jak podarunek. Dopiero ostatnio coraz częściej zwraca się uwagę na to, że Unia Europejska, a może nawet waluta euro są współgwarantem pokoju w Europie. Pani kanclerz Merkel, pan Steinmeier oraz inni politycy wnoszą tym samym do gry coś, co wydaje się być nie do pomyślenia. Dlatego też, moje Panie i Panowie ten ówczesny impuls i cel, który być może współczesnej młodzieży jest trudno wyjaśnić, nie powinien i dziś zniknąć z naszego myślenia. Bowiem porozumienie między narodami, a w szczególności pomiędzy NGO, czyli organizacjami pozarządowymi, jaką i my jesteśmy, jest także w dalszym ciągu gwarantem pokoju. Nie możemy być krótkowzroczni, musimy myśleć przyszłościowo. W niektórych krajach południowej Europy istnieje swego rodzaju niepokój. To słowo niepokój sugeruje już coś, co powinno być odebrane jak zagrożenie. Norweski Komitet Noblowski podchwycił te poglądy wybierając Unię Europejską na laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla.
Dzisiaj stosunki pomiędzy rządami Niemiec i Polski są doskonałe. Wygląda na to, że problemy Niemieckiego Powiernictwa, rurociągu w Bałtyku i inne, o których napomkniałem 5 lat temu w czasie naszego poprzedniego jubileuszu, nie definiują codziennej debaty. Nawet jeśli, to na przykład polityka energetyczna jest rozpatrywana w różnych aspektach i z uwzględnieniem regionalnych zależności. Również stosunki niższego i średniego bilateralnego szczebla, jak pomiędzy okręgiem Środkowej Frankonii i Pomorzem, są bardzo dobre i pielęgnowane. Partnerstwa pomiędzy miastami kwitną. Mistrzostwa Europy w Polsce pokazały, że Polska jest tolerancyjnym gospodarzem, gdzie wszystkie narody zgodnie ze sobą świętowały. Mimo tego wolno postawić prowokacyjne pytanie: czy w związku z tym wszystko jest w porządku? Można te oficjalne stosunki porównać ze wszystkimi kontaktami na każdej płaszczyźnie? Krótko przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej na stronie internetowej portalu Podróże i opiniowanie hoteli przeprowadzono niereprezentatywny sondaż. Pytano, czy Polska, albo Ukraina jest warta podróży, czy ze względu na mistrzostwa lub w ogóle jest zainteresowanie tymi krajami. Polską, ze względu na ME wykazało zainteresowanie 20% respondentów, a tylko 15% odwiedziłoby Polskę z uwagi na jej turystyczną atrakcyjność. Następstwem była grupa ca. 80%, dla której Polska z mistrzostwami, czy bez nie była interesująca. Nawet, jeśli sondaż nie był reprezentatywny, to trzeba wziąć pod uwagę, że w internetowej ankiecie uczestniczy aktywna, przypuszczalnie młodsza część społeczeństwa. Prawdopodobnie jest to tym samym prawdziwszy obraz nastawienia, aniżeli pokazują to niektóre oficjalne statystyki. Problemem nie jest już negatywny stereotyp, chociaż z pewnością nie przepadł, ale powszechny brak zainteresowania. Ta bezinteresowność, to szerzące się odczucie, że na wschód od Odry, to nic ciekawego - taki stan doznań może być równie groźny. My jako Towarzystwo Niemiecko Polskie możemy i chcemy tę bezinteresowność przełamać. To zadanie od początku należało do naszych obowiązków, a dzisiaj jeszcze bardziej wytycza naszą działalność. Nie chodzi o to, aby komentować niezbyt eleganckie pytanie w ankiecie jednej z poważniejszych gazet, który to z naszych sąsiadów jest nam sympatyczniejszy. Ten niekorzystny wynik dla Polski oznacza nie tyle antypatię, co w dużej mierze właśnie opisaną bezinteresowność. Dwie trzecie Niemców nie była nigdy w Polsce i stąd trudno tej grupie o ocenę. Kiedy Irlandia dołączyła do Unii Europejskiej było to widoczne po irlandzkim maśle na sklepowych półkach. Obecnie mamy niezliczoną ilość polskich artykułów żywnościowych w supermarketach i sklepach z bioproduktami, jednak handlowi stratedzy wolą pakować te artykuły w niemieckie pudełka. Pomijając polityczne deklaracje, to jest to przykład na to, jak bardzo jesteśmy jeszcze oddaleni od prawdziwie odprężonych stosunków. W spotkaniach, które organizujemy również
w sferze gospodarczej, to odprężenie istnieje od dłuższego czasu. A, że można też inaczej pokazuje browar Tyskie, który sprzedaż piwa wzmocnił zabawną kampanią reklamową: Światowa klasa z Polski Majstersztyk. Wiele zależy też od niewiedzy, więc i tu jako towarzystwo możemy być mediatorami. Nie chodzi jedynie o wypowiedzianą przez polską dyplomację w ostatnich latach walkę z fałszywą terminologią o polskich obozach zagłady, którego to sformułowania użył niedawno sam prezydent Obama. Także w radiu Bayerischer Rundfunk można to czasem usłyszeć. Tutaj musi to być w naszym, własnym interesie, ażeby takie zwroty nie były używane, ponieważ posługiwanie się taką terminologią świadczy o niewiedzy, niewiedzy istniejącej także w niemieckich szkołach. W spokojnym, szwajcarskim Solothurn, obok grobu T. Kościuszki znajduje się tzw. Polska Kaplica, gdzie jest tablica upamiętniająca Polaków poległych w walce na granicy francusko - szwajcarskiej w 1940 roku. Wśród poległych widnieje nazwisko kaprala Michała Fjałki. W rzeczywistości przeżył on te walki i razem ze swoją rozbitą grupą nie został internowany w Szwajcarii, ale zameldował się we francuskim podziemiu. Stamtąd przedostał się do Anglii, gdzie pod polskim dowództwem został przeszkolony i jako cichociemny skakał ze spadochronu nad Polską. Następnie przyłączył się do pułku partyzantów AK. W listopadzie 1944 roku na obszarze wschodniej Polski został aresztowany przez oddział komunistyczny i przez nową, stalinowską władzę skazany na 10 lat więzienia. Zatem, najpierw w 1939 roku w Polsce, potem w 1940 roku we Francji i od 1942 44 roku znowu w Polsce walczył przeciwko Hitlerowi, za co trafił na 10 lat do więzienia. Zmarł w 1982 roku w Lublinie w czasie stanu wojennego nie wiedząc, że w Solothurn 42 lata wcześniej został uznany za zmarłego. Być może jest on symbolem daremności i tragizmu polskich powstań lat 20-tych minionego wieku. Zmarł w czasie, kiedy wielu naszych członków organizowało transporty pomocy dla polskiego społeczeństwa. Zawsze w momentach tragizmu istnieje poświata nadziei i właśnie w tej chwili jesteśmy dumni, że ze strony Niemców przyszła pomoc, a nie represje, przyszło wsparcie, a nie ucisk. To także jest historią Towarzystwa Niemiecko-Polskiego we Frankonii. Janusz Handzlik, sekretarz stanu w pałacu prezydenckim w 2006 roku, napisał do towarzystwa: Znamy i cenimy sobie bardzo pańskie zaangażowanie oraz towarzystwa, zwłaszcza w czasie stanu wojennego. Mariusz Handzlik, długoletni polski dyplomata w UNO, mediator z Izraelem zginął w 2010 roku, w katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem. Tej wiosny Thimothy Snyder otrzymał lipską literacką nagrodę europejskiego porozumienia za książkę Skrwawione ziemie. W tym premierowym dziele pisze: W Warszawie Polacy i Żydzi byli w podobny sposób pozostawieni sami sobie, bez żadnej pomocy z zewnątrz, nawet bez sojuszników. Byli jednak także osamotnieni na różny sposób, ponieważ doświadczali odmiennego losu w tej samej wojnie. Dzielili miasto, które było centrum żydowskiej i polskiej kultury. A ja świadomie stwierdzam: w Europie nie mogą nigdy nastać czasy, gdzie regiony, albo miasta będą pozostawione w takiej samotności. Nigdy w Warszawie, ani w Krakowie, Świętochłowicach, Rudzie Śląskiej, Zabrzu, ani też w Toruniu, Białymstoku, Gdańsku, Raciborzu i też nie w Suwałkach.
Wtedy, podczas wojny Niemcy i Związek Radziecki pozbawiły głowy długą tradycję polskiego oświecenia, jak to sformułował Timothy Snyder. Polska bardzo wcześnie wprowadziła do Europy swoją własną, demokratyczną tradycję Oświecenia. Konstytucja z 1791 roku, cztery miesiące starsza od francuskiej jest na to dowodem. Nieprawdopodobne rzeczy są w niej ujęte jak: Sądownictwo nie będzie sprawowane przez króla, czy legislaturę, ale przez do tego powołane i wybrane sądy. (punkt VIII konstytucji) albo Religią panującą w narodzie jest i pozostanie święty rzymsko-katolicki kościół... ale w następnym zdaniu co następuje: ponieważ jednak ta święta wiara nakazuje nam miłość bliźniego, winni jesteśmy wszystkim ludziom każdego wyznania pokój wiary i religijną pieczę, dlatego też bierzemy w naszym kraju pod ochronę wolność religii i wszystkich religijnych kultów. Dla ówczesnej feudalnej Europy, gdzie książęta uważali, że władza jest im nadana od Boga, były to niezwykłe słowa. Ta konstytucja była częściowo bardziej postępowa od francuskiej, czy amerykańskiej. Ta wspaniała tradycja wprowadziła Polskę do Europy. Odnośnie dzisiejszej sytuacji potem z pewnością usłyszymy jeszcze więcej. Nie tylko obecny polski minister spraw zagranicznych, Sikorski domaga się więcej odpowiedzialności ze strony Niemiec. Być może trafnie ujmuje to artykuł wstępny w Neue Züricher Zeitung: Większość niemieckiego społeczeństwa życzyłaby sobie dla kraju takiej roli na arenie polityki światowej, jaką ma duża Szwajcaria, czyli jak u Pana Boga za piecem. A po wyborach we Francji weteran dziennikarstwa Klaus Harprecht zauważył, że Francja nie powinna wejść na drogę starć z Niemcami, lecz odwrotnie - Francja z Niemcami musiałaby, jak się wyraził w końcu związać Polskę. Ciekawi jesteśmy jak Janusz Reiter zanalizuje pod koniec tę obecną sytuację. Moje Panie i Panowie, 35 lat istnienia towarzystwa to poza radosnymi, interesującymi i inspirującymi spotkaniami także ciche zabezpieczanie pokoju. Tym samym pozostaliśmy wierni idei powstania i działalności założycieli towarzystwa. W tym duchu chciałbym zakończyć trzema cytatami, które też świadczą o znaczeniu Europy. Poseł SPD, Friedrich Beermann w czasie wystąpienia w 1972 roku dotyczącego bardzo spornych traktatów wschodnich powiedział: Jeszcze raz powracam pamięcią do tamtego ciężko doświadczonego 1 września 1939 roku, kiedy razem z moim oddziałem przekraczałem granicę z Prus Wschodnich do Polski. Przed nami rozpościerał się rozległy polski kraj, który zamierzaliśmy zdobyć. I wtedy też widzę przed sobą tamtego pierwszego poległego żołnierza. Widzę jego napiętą, bladą, młodzieńczą twarz o mocnych rysach, widzę stalowy hełm o niezwykłej formie i obcy mundur, który był inny, niż nasza szaro-ziemista kurtka. Ten poległy, polski żołnierz towarzyszył mi całe życie jak nieustanne przypomnienie: dlaczego napadliście na mój kraj, dlaczego zgotowaliście mi taki wczesny koniec.
Dlaczego tak bezlitośnie poniżaliście mój naród? A ja mu odpowiadam: nadmiernie i ulegle posłuszni żądnemu wojny kanclerzowi zbyt długo tolerowaliśmy krzyczącą niesprawiedliwość w naszym kraju... i dodaję prośbę: nieznany polski żołnierzu wybacz nam. Nigdy przedtem żaden niemiecki polityk, a w dodatku generał brygady Bundeswehry przed swoją poselską kadencją, nie użył takich słów. Drugi cytat. Od ponad 150 lat było w Polsce zwyczajem, że skazańcy w drodze na egzekucję lub wygnanie porzucali napisane wcześniej na kartce małe przesłanie w nadziei, że ktoś je znajdzie. Tak stało się w 1942 roku, kiedy 20-letni Rysiek Schmidt, członek polskiego ruchu oporu, napisał kartkę, która faktycznie została znaleziona. Nie pozwólcie dzieciom na zemstę, bo zemsta rodzi nową zemstę. I na koniec cytat ze strony internetowej stowarzyszenia w Szklarskiej Porębie, które troszczy się tam o niemiecki cmentarz z grobem Carla Hauptmanna, bratem śląskiego noblisty Gerharda Hauptmanna. Od 1989 roku jest bardzo wiele tego rodzaju inicjatyw na Śląsku i Pomorzu. Stowarzyszenie umieściło ten cytat, którego autorem jest Jan Józef Lipski, na swojej głównej stronie. Gdy przejmuje się zabytki kultury można mówić tylko o depozycie. To, co należy do kultury jakiegoś narodu, pozostaje na zawsze jej dorobkiem i chlubą. Depozytariusz zaś bierze na siebie zarazem obowiązki. Po tym, czy je wypełnia, ocenia się jego kulturę; rozliczyć go z tego ma prawo Europa, gdyż i to, co stworzyli Niemcy, i to, co stworzyli Polacy należy do wspólnej kultury europejskiej. Moje Panie i Panowie, moi Państwo, te trzy cytaty z okresu minionych 60 lat powinny być dowodem na to, czym jest Europa. Ten trójdźwięk naszej wspólnej tysiącletniej historii, która oparta jest na chrześcijańskim fundamencie miłości bliźniego, myśli Oświecenia i filozofii Humanizmu, ten trójdźwięk powinnien nam przypominać, że Europa to coś więcej, niż polityka finansowa i równowaga pieniężna. Istnieje duchowa, wewnętrzna skala wartości, która powinna dać nam ważniejszą równowagę. A mianowicie ta skala wartości, którą chciał przekazać książę von Hohenlohe Oehringen i wielu jego współpracowników; tej nie powinniśmy zapomnieć i też nie zapomnimy. Tłum. E. Keller-Wielopolska