Rozdział drugi Grace i Danny chodzili do szkół obok siebie, Grace do podstawówki, a Danny do gimnazjum. Danny zazwyczaj odprowadzał więc siostrę do domu, z wyjątkiem wtorków, gdy miała balet. Dziś jednak miała przyjechać po nich mama, by mogli pojechać do schroniska i zarejestrować się jako wolontariusze. Byli tam już w sobotę, ale panował zbyt duży tłok i pracownicy 19
poprosili o zgłoszenie się w tygodniu, by dzieci mogły poznać psy, gdy zamieszanie będzie mniejsze. Oj, gdzie ona jest? Grace niecierpliwie machnęła tornistrem. Nawet się jeszcze nie spóźnia! Wyjątkowo skończyliśmy wcześniej odparł ze śmiechem Danny. Ej, którego psa chcesz wyprowadzić? Mnie w Internecie podobał się ten duży mieszaniec charta z owczarkiem. Rewelacja. Na pewno jest szybki jak wiatr! Grace uśmiechnęła się. Mnie jest wszystko jedno. Może być każdy. O, zobacz, jest mama! Grace podbiegła do niej. Długo cię nie było! Możemy już tam jechać? Kobieta wybuchnęła śmiechem. Tak, ale chcę się zatrzymać przy su- 20
permarkecie i kupić parę rzeczy, dobra? puściła oko do Danny ego. Maaamo! dziewczynka miała taką minę, jakby zdarzyła się tragedia. To żarty, Grace! powiedział chłopak. Tak łatwo cię wkręcić. No dobra, chodźmy. Grace, Danny i mama stali w recepcji schroniska, czekając na Sally, dyrektorkę, która miała ich oprowadzić. Panował tu nieustanny zgiełk, psy szczekały i wyły. Po jakimś czasie człowiek się przyzwyczaja powiedziała z uśmiechem recepcjonistka Mandy. Pomyślcie, jak miło będzie sprawiać im przyjemność, wyprowadzać je na spacery. Zresztą to nie 21
tylko spacery. Część psów pragnie towarzystwa, zabawy i pieszczot. Niestety, niektóre były źle traktowane i musimy im pomóc znowu nabrać zaufania do ludzi. Ale żadne nie są niebezpieczne? spytała z niepokojem mama. Nie chciałabym, żeby Danny albo Grace zajmowali się psami, które mogą ugryźć. Nie, nie recepcjonistka pokręciła głową. Wolontariusze dostają pod opiekę tylko psy, którym całkowicie ufamy uśmiechnęła się. Jedyny powód do obaw to zbytnie przywiązanie! Sama mam trzy psy, wzięte stąd, po prostu nie mogłam się oprzeć! Musicie tylko pamiętać, że wszystkie psy prędzej czy później znajdą dom, a przynajmniej mamy taką nadzieję. Więc starajcie się nie polubić ich za bardzo, dobrze? 22
Grace zajrzała przez szklane drzwi, patrząc na psy w klat - kach. Jak miała nie pokochać wszystkich? Słyszałaś? spytała łagodnie mama. Nie angażuj się w to za bardzo. Dziewczynka odwróciła się i pokiwała głową. Postara się Tego dnia nie było zbyt dużego ruchu, więc Sally wzięła Grace, Danny ego i mamę na obchód schroniska i spot - kanie niektórych psów, które mogli wyprowadzać. Zwierzaków było bardzo wiele Grace czuła się rozdarta między 23
radością, że pozna tyle psów, a smut - kiem, że one wszystkie nie mają domów. Ten widok ściskał za gardło psy skakały na drzwi klatek, rozpaczliwie merdając ogonami, liżąc jej palce, wyraźnie ją błagając, by je pokochała i zabrała do domu. O, ten jest cudowny Grace przyklękła przed jedną z klatek, by popatrzeć
na małego brązowo-białego Jack Russell terriera. To dopiero szczenię! Harry z nadzieją podniósł wzrok. Grace miała głos nieco podobny do Beth. Ale uszy opadły mu z powrotem, gdy ją zobaczył: po prostu jakaś dziewczynka. Odwrócił się w swoim koszyku, bo nie chciał na nią patrzeć.
Grace posłała mu zdziwione spojrzenie. Wszystkie inne psy rozpaczliwie domagały się uwagi, chciały być głaskane i piesz - czone. Ten szczeniak jednak najwyraźniej wolał, żeby sobie poszli! To jest Harry wyjaśniła Sally. Nasz najnowszy piesek. Trafił do nas tydzień temu, z rodziny, która musiała dość nagle wyjechać do Ameryki. Jego panią była dziewczynka, mniej więcej w twoim wieku, Grace. Bardzo się smuciła, że musi go zostawić. Ojej mruknęła Grace. Wyobrażała to sobie. Harry wydawał się bardzo młody. Tamta dziewczynka nie mogła mieć go zbyt długo, zanim musiała go oddać. Wygląda na bardzo nieszczęśliwego stwierdził Danny, przykucając, by lepiej przyjrzeć się Harry emu, skulonemu w koszyku. 26
Sally skinęła głową. Tak, bardzo tęskni za Beth, swoją właścicielką. Na szczęście je, choć niewiele, i nie reaguje na nikogo z nas, kiedy próbujemy go pocieszyć. Chyba ciągle liczy, że Beth po niego wróci. To takie smutne powiedziała Grace drżącym głosem. Szkoda, że nie możemy nic zrobić, żeby mu pomóc. Sally popatrzyła na nią z namysłem. Harry nie jest jeszcze gotowy do wychodzenia na spacery. Gdybyś chciała spędzać z nim czas, to możesz to robić tylko tutaj, w schronisku. Pewnie mogłabyś tylko siedzieć z nim w klatce, żeby do ciebie przywykł i nauczył się ci ufać. To przykre, ale my rzadko mamy na to czas, przy tylu psach pod opieką. Grace podniosła na nią lśniące oczy. 27
Bardzo bym chciała! powiedziała z wdzięcznością. Mamo, mogę? Pozwolisz mi zostawać tutaj, kiedy ty i Danny będziecie wyprowadzać psy? O ile Sally nie ma nic przeciwko temu odparła kobieta z po wą tpie - waniem. Prawdę mówiąc, wyświadczyłabyś nam przysługę zapewniła ich Sally. Mamy za mało ludzi i naprawdę było nam przykro, że nikt nie miał jeszcze czasu na pracę z Harrym. Ale nie licz na zbyt wiele od razu, dobrze? To może być długie, żmudne zajęcie. Biedny Harry, naprawdę rozpacza. Dziewczynka skinęła głową, spoglądając na gładki grzbiet pieska zwiniętego w kulkę w koszyku. Nos wcisnął pod łapy, jakby próbował odgrodzić się od świata. Będzie bardzo cierpliwa. 28
Wpuszczę cię do środka, a wtedy po prostu usiądź cicho, nie za blisko pouczyła ją Sally. A potem, obawiam się, pozostanie ci tylko czekać. Patrzeć, co robi. Ale jeśli będziesz spędzać z nim trochę czasu podczas każdej wizyty, powinno mu to bardzo pomóc. Postaram się być w pobliżu i sprawdzać, czy oboje dobrze sobie radzicie otworzyła drzwi przed Grace, a ta wślizgnęła się do środka, starając się zachowywać jak najciszej i jak najspokojniej. Harry podejrzliwie podniósł łebek i wbił w nią spojrzenie. Znowu ta dziewczynka. Co robiła w jego klatce? Z roz dra - żnie niem prychnął nozdrzami, a Grace z trudem powstrzymała śmiech, bo dźwięk był bardzo zabawny. Oparła się o ścia nę klatki i patrzyła na pieska, gdy 29
ten się odwrócił i znowu ze smutkiem wtulił w swój koszyk. Niezupełnie tak to sobie wyobrażała: siedzenie na podłodze i patrzenie na psa zamiast biegania po parku. Ale Harry był taki malutki, a w jego oczach, gdy pierwszy raz na nią spojrzał, kryło się tyle nadziei, a potem tyle smutku Bardzo chciała, żeby piesek znowu był szczęśliwy, i siedziała bez słowa, dopóki nie wrócili mama i Danny. 30
Harry zawsze był towarzyskim pies - kiem, gdy mieszkał z Beth, ale lubił też mieć własną przestrzeń. Nie podobało mu się uwięzienie z wieloma innymi psami. I nie podobała mu się klatka. Choć pracownicy bardzo się starali zapewniać wszystkim zwierzakom dużo ruchu, musiały one spędzać większą część dnia w klatkach. Do tego dochodził hałas: Harry należał do wrażliwych szczeniąt i na odgłos szczekania miał ochotę schować się pod poduszką. Co gorsza, różni inni ludzie nie dawali mu spokoju. Wyjmowano go z klatki i da - wa no im do potrzymania. Wolałby, żeby go zostawili, wtedy mógłby w spokoju czekać, aż Beth wróci i go zabierze. Kiedy ona wreszcie przyjdzie? Nadal miał na to nadzieję, ale z każdym dniem tracił pewność. 31
Tego pierwszego dnia Harry nawet nie spojrzał na Grace. Chciała iść do schroniska we wtorek, ale miała lekcję baletu. Gdy jednak zjawiła się w środę, piesek wstał w swoim koszyku i niepewnie powęszył. Hmm. Czyli to znowu ona. Wróciła w piątek, więc polizał jej palce, z czystej uprzejmości. Gdy wyszła, patrzył, jak oddala się korytarzem. Ładnie pachniała i zastanawiał się, czy przyjdzie znowu. W sobotę usiadł w ko szy - ku, gdy otworzyła klatkę, a po tym jak uklękła obok, położył jej łapki na ko - lanach, wyraźnie zachęcając, by go po - głaskała. O, Harry westchnęła Grace z zachwytem. Ucieszył się na jej widok! Harry nie planował, że zaprzyjaźni się z dziewczynką, ale była cicha i łagodna, 32
a przy tym przypominała mu Beth. To było takie miłe, że znowu ktoś go głaskał i pieścił, mówiąc mu, jaki z niego cudowny piesek. Wciąż czekał na powrót swojej pani, ma się rozumieć, ale nie zaszkodzi, jeśli pozwoli tej miłej dziewczynce inni nazywali ją Grace żeby się trochę nim pozachwycała. W następny poniedziałek Sally podeszła do klatki Harry ego i zobaczyła, że leży na kolanach Grace, która drapie go za uszkami. Dziewczynka patrzyła na niego z uśmiechem. Wyobrażała sobie, że to jej piesek i że wcale nie przebywają w schronisku, tylko siedzą na trawie w jej ogrodzie, pięknym i dużym, w sam raz dla psa. Żadne z mieszkań, które dotąd oglądali, nie miało ogrodu, ale w końcu to było tylko marzenie 33
Świetnie sobie z nim poradziłaś powiedziała z uśmiechem Sally. Grace lekko podskoczyła nie widziała, że kobieta podchodzi. Harry mruknął, gdy się poruszyła, a potem się obrócił, by znowu wygodnie się ułożyć.
Sally patrzyła na niego z zadowoleniem. Wspaniale wyczuwasz zwierzęta, Grace. Byłaś bardzo cierpliwa i osiągnęłaś dobre efekty. Myślę, że od jutra zaczniemy go częściej pokazywać odwiedzającym. Naprawdę byśmy chcieli, żeby szybko znalazł dom. Grace skinęła tylko głową. Wolała nic nie mówić. Nie chciała, żeby Harry już teraz znalazł dom, bo to by oznaczało, że wię cej go nie zobaczy. Grace zmarszczyła czoło, patrząc na wzór do robienia na drutach. Próbowała wydziergać małego misia do koszyka Har - ry e go. Jednak robienie na drutach okazało się o wiele trudniejsze, niż jej się wyda- 35
wało, gdy widziała, jak dziergała jej babcia. Westchnęła. Zapowiadało się, że miś nie będzie wyglądał jak na obrazku, ale z drugiej strony Harry i tak pewnie pogry-
zie go na kawałki. Po prostu chciała, żeby miał po niej jakąś pamiątkę. Ludzie przychodzący do schroniska powtarzali, że jest uroczy, i miała pewność, że niebawem znajdzie nowy dom. Pociągnęła nosem i na pognieciony wzór spadła łza. Grace! zawołał Danny, zaglądając przez drzwi. Musimy jechać z mamą i tatą obejrzeć mieszkanie. Zmarszczyła brwi. Teraz jej pokój rozmiarami przypominał raczej szafę, ale lubiła go, mimo że nie starczało miejsca na biurko i musiała odrabiać lekcje na łóżku. Zresztą było to całkiem wygodne. Nowe mieszkanie było bardzo ładne, ze znacznie większym pokojem dla Grace. 37
Wyobrażała sobie, że wreszcie powiesi wszystkie swoje plakaty z psami. Będzie miała mnóstwo miejsca i wiele półek na swoje małe porcelanowe zwierzątka i książki. Mieszkanie było jednak na drugim piętrze i nie miało ogrodu. No i co sądzicie? spytał tata, gdy piechotą wracali do domu. Mnie się bardzo podobało. Mama skinęła głową. Mnie też. Piękna kuchnia. No i twój pokój był wspaniały, prawda, Grace? Dziewczynka wzruszyła ramionami. O co chodzi? spytał tata. Nie podobał ci się? Wolałabym maleńki pokój, ale za to ogród, żebyśmy mogli mieć psa. Naprawdę bym wolała. Nie potrzebuję dużego pokoju, słowo. 38
Ma rację wtrącił Danny. Ogród to by była rewelacja. Mama westchnęła. Wiem, jak bardzo oboje chcecie mieć psa i naprawdę zrobiliście na mnie wrażenie ciężką pracą w schronisku. Ale nadal źle bym się czuła, zostawiając psa samego na całe dnie. Musimy to przemyśleć. Posłała jednak tacie pełne namysłu spojrzenie i zaczęła przeglądać listę mieszkań, którą dostali od agenta z biura nieruchomości. Może coś znajdą