Z CYKLU 4 ŻYWIOŁY YETI i REGAN na Great Trango Tower Pod koniec lipca 2013 roku wyruszyła wyprawa z cyklu 4 żywioły. Yeti i Regan tym razem za cel obrali Great Trango Tower w zagrożonym atakami Talibów Pakistanie Po przylocie do Islamabadu, a następnie z Islamabadu do Skardu, alpiniści udali się na zakupy żywności ścianowej. Ale jestem ładny Niedługo nowa dostawa, świeże mięsko przyjechało Co dziś mamy? I skromny Regan postanowił natomiast obalić mit nieprzyjaznego obcokrajowcom Pakistanu. Pierwszego dnia w Pakistanie agencja obsługująca ekspedycję zgubiła buty Yetiego. Od dziś zapuszczam brodę. Ale czy to aby na pewno mój rozmiar? Nie łam się stary, zaraz coś znajdziemy. Po dwóch dniach wyprawa spakowała sprzęt do jeepów i pod okiem przewodnika Amana udała się do Ascole. Skardu w ciągu dnia jest miastem przyjaznym zwierzętom......dokarmia je na każdym kroku. Co robisz? Jaja synu, jaja Ze względu na wysokie temperatury ekspedycja zaopatrzyła się jedynie w świeżą ekologiczną żywność.
W trakcie podróży był również czas na lunch. Regan jak zwykle ubijał życiowe interesy Wszyscy dzielnie znosili trudy podróży. Raz kozie śmierć Daleko jeszcze? Herbata 5 Rupii, Ciapata 10, ale za to zdjęcie wisicie mi 50, więc w sumie wychodzi No i co my tu mamy dobrego? No i na namiot już chłopcom zabrakło Po dotarciu do Ascole Agencja ugotowała pierwszy posiłek w mesie. Regan okazał się być prorokiem. beee... Yeti jak zwykle nie dojadł Karawana idzie dalej Wyprawa nie dysponowała zbyt wielkim budżetem. Przed wyruszeniem karawany chłopcy zaopatrzyli się więc w ekologiczną żywność na drogę. Szybko znaleźliśmy wspólny język, nawet razem zatańczyliśmy. Yeti jak zwykle prowokował. 50 lat minęło, jak jeden dzień! Widzisz tych ludzi z karabinami? Podejdźmy do nich i pokażmy koszulki. Był i czas na wspólne zdjęcia i wzruszenia. Mężczyźni z bronią okazali się armią pakistańską zmierzającą na swój posterunek w górach. Aman okazał się bardzo dobrym przewodnikiem. Czuwał nad naszym bezpieczeństwem na każdym kroku. Karawana trwała trzy dni, w trakcie których każdy skrawek cienia był na wagę złota. A znacie Kalasznikov Bregovicia? Yeti zawsze mówił, że ma coś z osła. Co oni mają w tych worach? Na big-walla jadą, czy co? O wypraszam to sobie. Osobiście preferuję lekki styl alpejski.
Po dotarciu do bazy nadszedł czas na przemówienie i rozliczenie się z tragarzami......oraz załawieniu spraw formalnych nadszedł czas szpejenia. Pytałem już, czy mogę zapłacić kartą? Wszystko rozumiem, stary, ale ja na różowej się nie wspinam! Yeeeee 44 jum jumów, masz otwieracz do puszek? No, dziewczynki, pokażcie swoje błyskotki! Brak liofów w Skardu chłopcy zrównoważyli zwykłą sklepową chińszczyzną. Wystarczy wstrząsnąć, przycisnąć o tutaj...i już Mam za to całkiem niezły dodatek funkcyjny. We wspinaniu najważniejsza jest stylizacja, dobry aparat i spray. Gdy prace w bazie miały się ku końcowi, wzrok alpinistów skierował się na ścianę. W nocy, po smacznej kolacji z lokalnych produktów, ciężko było zasnąć. Aman dbał o dobry PR Pakistanu niemal każdego dnia. znów muszę wyjść...ja też...
Każdego poranka można było zachwycać się widokami, których nic nie było w stanie przysłonić. Yeti, prosiłem cię wieczorem, żebyś po kolacji zamknął szczelnie śpiwór. Smaczne śniadania zachęcały do wyjścia ze śpiworów. Gdy w końcu przyszedł czas na wspinanie, w chłopcach obudził się duch walki. Pierwsze wyciągi okazały się bardzo emocjonujące i trudne. Dajmy czyste sześć-pięć. Kluczową rolę odgrywało odpowiednie rozeznanie rozpoznanego ze zdjęć terenu. Powiem Reganowi, że mnie znowu brzuch boli, to zejdziemy do bazy Hmmm. V czy A5, oto jest pytanie. Zachodzące słońce utuliło ścianę do snu. Chłopcy zjechali na noc do bazy. Uuuh Yeti wziął na siebie ciężar kontaktu ze światem. Gdzie jest koza? No to puszczam newsa Mam ją w nosie. Kolejny poranek przywitał ich słońcem, a na śniadanie był omlet. Po zaporęczowaniu drogi do pierwszego biwaku w ścianie, Regan i Yeti zajęli się holowaniem dobytku i rozbiciem wiszącego obozu.
Po dwóch godzinach. Żywność ścianowa ich nie rozpieszczała Smakowała jednak o wiele lepiej niż wyglądała, choć tak naprawdę w ścianie wszystko smakuje. Woda ugotowana, no to zalewamy! Jeszcze tylko 100 Kb, śpisz Regan? Moje kochane jum jumki Może po jeszcze jednej kawce? Ściana nie zając. Daj luz We wspinaniu najważniejszy jest jednak styl i kultura. Kurw a luuuuuzzz!!!! Każdego poranka przygotowania do wspinaczki trwały około godziny. Kawa? Zawsze i wszędzie. Yeti, tak jak obiecał, konsekwentnie nie wspinał się na różowej linie. Aby wytyczać nowe wyciągi drogi, niezbędny był specjalistyczny sprzęt. No, jeszcze godzinka i mamy pełny baniak. Jeszcze tylko kilka wyciągów i dochodzimy do półek, mam nadzieję, że jest tam śnieg. Rzeczywiście, pod headwallem znajdował się zmrożony śnieg, dzieki któremu chłopcy nie musieli już oszczędzać wody. Dobrze, że nie wybraliśmy terenu z lewej, straszna kruszyzna. W trakcie wspinaczki headwallem alpiniści napotkali w górnej części wielkie zaśnieżone tarasy.
Po wielu dniach zdobywania bardziej lub mniej pionowego terenu biwakach wypełnionych nostalgią i głębokimi egzystencjalnymi przemyśleniami No i gdzie ten szczyt? Wwwwchodzzę w to! No dobrze, dam wam drogę uparte osły i zmiatajcie na dół, ale jak zachce wam się jeszcze szczytu, to Po dwóch zjazdow ze ściany wspinacze zostai powitani przez Przewodnika i kucharza wieńcami. Ja też. Bushido! Po dwudziestogodzinnej wytężającej wspinaczce w załamaniu pogody, chwilę przed północą, chłopcy osiągnęli grań szczytową. Prawie jak na Hawajach! Mam pomysł na kolejne wakacje. Resztę poproszę na wynos. Po zejściu do bazy czekał na nich tort. Dajesz, Regan, dajesz! Po tym kawałku pasuję Po pewnym czasie, choć to wydaje się niemożliwe, odpuścił nawet Yeti. Po kilku dniach karawany Yeti i Regan znaleźli się w Skardu. Yeti zgodnie ze swoją tradycją udał się do miejscowego fryzjera. Kucharz Abid okazał się geniuszem i złotym człowiekiem. Regan za to długo planował zakup dywanów Ej, pssst Pojechali już? Poproszę na amerykańskiego Marines. No to siup! Mogę prosić o rozwinięcie jeszcze tylko jednego? Yeti, złaź z lampy małpo! Zabierzcie mnie stąd... W dniu wyjazdu ze Skardu dało się wyczuć zmianę klimatu. Po powrocie do kraju obaj wspinacze wrócili do życia i społeczeństwa, dostosowując się do panujących powszechnie norm i zwyczajów No może nie do końca ;-). Peace & love! Dwudniowa podróż przez Karakorum Highway była bardzo emocjonująca. Wszyscy obcokrajowcy byli eskortowani przez policję. Po przybyciu do Islamabadu wyprawa oficjalnie została zakończona zgodnie z islamskim obrządkiem oczywiście Tekst i zdjęcia: Jakub Radziejowski i Marcin Yeti Tomaszewski (HiMountain) Grafika: Góry www.marcintomaszewski.pl KONIEC...