Wszyscy zapłacimy za buble prawne państwa PiS? Tysiące spraw wkrótce na wokandzie: od dezubekizacji do twórców Leszek Kostrzewski - 06 lutego 2018 06:05 http://wyborcza.pl/7,75968,22987221,wszyscy-zaplacimy-za-buble-prawne-panstwa-pis-tysiace-spraw.html 06 1 ZDJĘCIE - Protest przeciwko obniżeniu emerytur mundurowych (SŁAWOMIR KAMIŃSKI) Policjanci, celnicy, pracownicy naukowi. Co ich łączy? Są pokrzywdzeni przepisami przeforsowanymi przez rząd PiS. Wielu z nich sprawiedliwości będzie szukało w sądach. Efekt? Już w najbliższych tygodniach rozpocznie się tysiące procesów. Część z nich ostateczny finał znajdzie zapewne dopiero w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
Na początku marca rozpoczną się pierwsze rozprawy dezubekizacyjne. Tysiące emerytowanych funkcjonariuszy służb specjalnych, policji i innych formacji mundurowych od 1 października ma obniżoną emeryturę do nawet 850 zł netto. Pieniądze zabrano zarówno tym, którzy pracowali tylko w PRL, jak i osobom, które przeszły weryfikację i służyły wolnej Polsce po 1990 roku. Wszystko za sprawą ustawy, którą przeforsował w parlamencie ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Funkcjonariusze uważają, że zostali skrzywdzeni i zamierzają walczyć o sprawiedliwość w sądzie. Już 5 tys. spraw czeka na rozpatrzenie, a 20 tys. kolejnych odwołań jest w Zakładzie Emerytalnym MSWiA. Jeśli Zakład nie wycofa się z obniżki świadczeń, te sprawy również rozpatrzy sąd. Będziemy więc mieli ponad 25 tys. procesów. Pozwy za dezubekizację Jakie argumenty będą przedstawiać przed sądami ofiary dezubekizacji? Wskazują na zapewnienia rządu, że nie zostanie ukarany nikt, kto odbywał zasadniczą służbę wojskową w PRL. Tymczasem część poszkodowanych właśnie za to ma obniżone świadczenie. Po drugie, uważają, że po pozytywnej weryfikacji i zatrudnieniu (np. w policji) państwo polskie zobowiązało się wobec nich do zagwarantowania dotychczasowych praw. Jako dowód wskazują orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2009 r. stwierdzające, że każdy funkcjonariusz organów bezpieczeństwa Polski Ludowej, który został zatrudniony w nowo tworzonych służbach policji bezpieczeństwa, ma w pełni gwarantowane, równe prawa z powołanymi do tych służb po raz pierwszy od połowy 1990 r., w tym równe prawa do korzystania z uprzywilejowanych zasad zaopatrzenia emerytalnego, zaś służba w organach suwerennej Polski po roku 1990 także traktowana jest jednakowo, bez względu na to, czy dany funkcjonariusz uprzednio pełnił służbę w organach bezpieczeństwa Polski Ludowej, czy też nie.
Poszkodowanych zamierza też bronić Rzecznik Praw Obywatelskich. Do jego biura wpłynęło już 1,5 tys. skarg na obniżenie świadczeń. Większość dotyczy renty rodzinnej wdowiej lub sierocej. Najbardziej bulwersujące sprawy, które bada RPO, dotyczą trzech członków AK i uczestników powstania warszawskiego. Jeden z nich w PRL przez 25 lat był bibliotekarzem w Wyższej Szkole Oficerskiej w Legionowie. Za to minister Mariusz Błaszczak postanowił mu zmniejszyć emeryturę z 3 do 2 tys. zł. W Sądzie Okręgowym w Warszawie, który został wyznaczony do rozstrzygania spraw dezubekizacyjnych, powstaje specjalna sekcja, która zajmie się wyłącznie tymi sprawami. Jej utrzymanie może kosztować nawet 1 mln zł miesięcznie. Zwolnieni walczą o swoje Kolejne procesy będziemy mieli w skarbówce. Krajowa Administracja Skarbowa, czyli połączone administracja podatkowa, kontrole skarbowa oraz celna, działa od 1 marca 2017 r. Jedna wspólna służba skarbowa miała obniżyć koszty pobierania podatków oraz ułatwić walkę z szarą strefą. Przy okazji postanowiono jednak dokonać reorganizacji w zatrudnieniu. O przyjęciu do nowej służby miały decydować m.in. kwalifikacje czy przebieg dotychczasowej służby. A co decydowało? Związki zawodowe twierdzą, że osoby mające zasługi w ściganiu oszustów i wyróżnienia za dotychczasową pracę z dnia na dzień znalazły się na bruku. Inni dostali propozycję pracy, ale na stanowiskach niemających nic wspólnego z ich kwalifikacjami. I najciekawsze: w normalnym zakładzie pracy pracownik, który uważa, że został niesłusznie zwolniony, może odwołać się do sądu pracy. A co postanowili
politycy PiS w stosunku do KAS? Przepisy wprowadzające reformę nie przewidują instrumentów prawnych, które umożliwiałyby weryfikację poprawności i zasadności rodzaju propozycji złożonej funkcjonariuszom oraz przyczyn jej nieprzedłożenia. Innymi słowy zwalniamy cię z etatu, a ty nie masz prawa odwołać się do sądu. Dlaczego? Bo tak postanowiliśmy. Pokrzywdzeni (w tym m.in. celnicy) nie chcą dać za wygraną i masowo składają zaskarżenia do wojewódzkich sądów administracyjnych. Na rozpatrzenie czeka już blisko 1,5 tys. skarg. Domagają się jednego chcą mieć prawo sądzić się z pracodawcą w sądach pracy. O dopuszczenie w charakterze uczestnika postępowania zwróciły się związki zawodowe. Brak drogi odwoławczej, tak jak chce Ministerstwo Finansów, oznacza tysiące skarg do instytucji UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. To, niestety, może powodować, że Polska poniesie ogromne koszty. Wierzę, że ostatecznie sądy nas przed tym uratują mówi Sławomir Siwy, przewodniczący Związku Zawodowego Celnicy. Jak w serialu komediowym Niestety, rządzący produkują kolejne buble legislacyjne, które narażają Polskę na nowe procesy. Tak jest np. z prawem podatkowym dla twórców. Do niedawna mogli oni zaliczyć 50 proc. swoich rocznych przychodów w poczet kosztów uzyskania, jednak nie więcej niż 42 764 zł. Rząd PiS postanowił wkupić się w ich łaski i od 2018 r. zwiększył tę kwotę. Premier Morawiecki ogłosił, że to dowód troski o osoby tworzące sztukę. Okazuje się jednak, że to, co mówi premier, i rzeczywistość to dwa odmienne światy. Dlaczego? Bo przy okazji zmian stworzono nowy katalog twórców, którzy mogą korzystać z przywilejów podatkowych. W rezultacie wiele grup zawodowych, zamiast na zmianie zyskać straci. Do tej pory miały bowiem
możliwość wpisywania w koszty stosunkowo niewielkich przychodów, a teraz nie będą mogły wpisywać żadnych. Tak będzie choćby z grafikami, w tym grafikami komputerowymi. Oni z listy uprawnionych do 50-proc. kosztów wypadli, choć znaleźli się na niej choćby fotograficy. Na nowej liście są też tłumacze, ale tylko ci, którzy przekładają utwór. Wypadli ci, którzy tłumaczą np. dokumenty. Cała sytuacja przypomina scenę z serialu Alternatywy 4, gdy przyznawano ludziom mieszkania spółdzielcze według tego, czy ktoś ma ładnie brzmiące nazwisko czy nie. Teraz też jakiś urzędnik wziął sobie kartę ze spisem poszczególnych grup zawodowych twórców i według własnego widzimisię zaznaczył, kto ma prawo do wyższych kosztów uzyskania mówi nam jeden z prawników. Jakby tego było mało, Ministerstwo Finansów umieściło na liście tak ogólne kategorie, że nie wiadomo, o kogo chodzi. Zapisano na przykład, że prawo do odliczeń będą miały osoby zajmujące się działalnością naukowodydaktyczną. I teraz konia z rządem temu, kto rozstrzygnie, czy pod ten przepis łapią się nauczyciele akademiccy zajmujący się wyłącznie działalnością dydaktyczną lub wyłącznie naukową. Takie nieprecyzyjne przepisy mogą spowodować, że będziemy mieli spory między podatnikami a organem podatkowym i w konsekwencji wysyp kolejnych procesów sądowych mówi Przemysław Hinc, doradca podatkowy, członek zarządu PJH Doradztwo Gospodarcze.