Ewangelia i rozważania 3-9 grudnia 2018 r.
Poniedziałek, 3 grudnia Mt 8,5-11 Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go». Lecz setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: idź! a idzie; drugiemu: Przyjdź! a przychodzi; a słudze: zrób to! a robi». Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: «Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim».
Rozważanie Paraliż. Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Setnik przychodzi do Jezusa, bo pewnie nie widzi innej możliwości pomocy dla swego sługi. Pewnie próbował różnych sposobów, ale wszystko na nic. Dlatego przychodzi i mówi: Jezu, Ty się tym zajmij. Co jest takiego we mnie, w moim życiu sparaliżowanego, co sprawia, że bardzo cierpię? Czy jestem gotowy zwrócić się z tym do Jezusa? Zauważę też, że setnik nie narzuca nic Jezusowi, nie mówi Mu, co ma zrobić. Ewangelista pisze, że prosi Jezusa, ale cała jego prośba wyraża się w słowach: Mój sługa bardzo cierpi. Rzeczywiście, wielka jest jego wiara ufa, że Jezus sam wie lepiej, czego sługa najbardziej potrzebuje. Czy ja też potrafię tak samo z moim paraliżem przyjść do Boga, po prostu mówiąc Mu, że bardzo cierpię, i nie narzucając Mu żadnych moich oczekiwań? Godność. Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. Setnik nie mówi tych słów, by się przypodobać Jezusowi, nie uniża się fałszywie przed Jezusem ze strachu przed Nim, czy z chęci osiągnięcia korzyści. Ten rzymski dowódca zna swoją pozycję i możliwości. Nie ma w nim ani nadmiernej pychy, ani udawanej skromności. I dzięki temu może uznać, że Jezus o którym pewnie wiele słyszał jest od niego samego o wiele potężniejszy, i przyjąć to bez zazdrości i niechęci. Żebym mógł być chrześcijaninem człowiekiem, który wierzy w Chrystusa, i wierzy Chrystusowi, muszę mieć zdrowie poczucie własnej wartości i godności. Wtedy dopiero będę w stanie uwierzyć, że Bóg, który jest wszechmocny, nie jest moim rywalem, nie dąży do tego, by mnie pognębić, upokorzyć, utrudnić mi życie, ale współpracuje ze mną we wszystkim, dla
mojego dobra. Jeśli znam własną godność, jestem w stanie przyjąć, że Bóg jest o wiele bardziej godzien, dlatego, że jest zawsze wierny i nieskończenie miłosierny. A wtedy nie będę obwiniał Boga za moje cierpienia, ale będę do Niego przychodził z ufnością, że mnie nigdy nie opuści i nie pozwoli, bym zginął. I że dla mnie też ma przygotowane miejsce przy stole, z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim.
wtorek, 4 grudnia - św. Barbary Łk 10,21-24 Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić». Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».
Rozważanie Radość. Jezus rozradował się w Duchu Świętym. Wydaje się może, że radość Jezusa jest tutaj nie na miejscu. Oto 72 posłanych przez Niego uczniów wróciło z zakończonej sukcesem misji. A On zupełnie nie zważa na ich osiągnięcia, ale raduje się, że ich imiona są zapisane w niebie i że Ojciec odkrył przed nimi rzeczy, których mądrzy i roztropni nie rozumieją. Których nawet oni sami jeszcze nie rozumieją. Czy ze mną nie jest podobnie? Zamartwiam się i troszczę o milion różnych spraw. Pozwalam, by pochłonęły mnie codzienne troski, a zupełnie nie dostrzegam tego, co naprawdę ważne, co w ogóle jest sensem mojego życia. Żyję po to, by poznawać, odkrywać mojego Boga, już teraz, na ziemi, tak, by już tutaj królestwo Boże mogło się we mnie stawać. I tylko to jest ważne. Szczęście. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Prorocy i królowie byli w Izraelu wysłannikami Boga, których On sam sobie wybierał do szczególnej służby. A mimo tego nie dane im było oglądać Boga. Nam dano o wiele więcej. Nie tylko, że możemy zawsze przychodzić do Boga, który czeka na nas w Najświętszym Sakramencie, ale też łączyć Jego Ciało z naszym ciałem. Kiedy ostatni raz byłem na adoracji? Czy w ogóle wiem, gdzie w okolicy jest nieustanna adoracja są takie miejsca, gdzie można przyjść do Jezusa w ciągu dnia. Może w adwencie, czekając na Jego przyjście, warto wygospodarować sobie trochę czasu na osobiste spotkanie z Nim na adoracji? To naprawdę może zmienić moje życie.
Środa, 5 grudnia mt 15,29-37 Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u Jego stóp, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. i wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają, co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum?» Jezus zapytał ich: «ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, wziął siedem chlebów i ryby i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.
Rozważanie Zaproszenie. I przyszły do Niego wielkie tłumy. Kiedy Jezus kogoś zaprasza do siebie jak w dobrze znanej przypowieści o uczcie to nie oczekuje, że goście przyjdą do Niego wyszykowani w najbardziej eleganckie ubrania, i że będą na Jego przyjęciu przestrzegać zasad etykiety. Zaprasza do siebie wszystkich takimi, jacy są. Z ich ułomnościami, problemami. I rzeczywiście przychodzą do Niego tłumy. Ja też mogę do Niego przyjść takim, jaki jestem; nie muszę się ani trochę upiększać, nie muszę przed Nim udawać kogoś, kim nie jestem. On przecież i tak zna mnie doskonale, towarzyszy mi we wszystkich sytuacjach mego życia, nawet tych, które nie należały do specjalnie pięknych. Jaka to ulga, mieć świadomość, że On mnie akceptuje ze wszystkim, co stanowi część mojego życia. Niewiara. Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum. Tylko co Jezus uzdrowił rzesze chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych tak, jakby nagle przyszedł do wojewódzkiego szpitala i wszystkich chorych ze wszystkich oddziałów w jednej chwili uleczył, a oni wstali z łóżek i zaczęli okazywać wszyscy na raz radość z uzdrowienia, mniej więcej tak to musiało wyglądać a uczniowie nie wiedzą, jak nakarmić tłum siedmioma chlebami. Jakby to był dla Niego jakiś problem! Ile to już razy w moim życiu Jezus uczynił wielki cud, a ja wciąż, w obliczu trudności, wpadam w rozpacz, bo jestem przekonany, że z tej sytuacji nie ma wyjścia. A przecież tłumy zgromadzone przy Jezusie jadły do syta. Dlaczego wciąż nie mogę uwierzyć, że On jest NAPRAWDĘ wszechmocny, i ciągle się czymś przejmuję?
czwartek, 6 grudnia - św. Mikołaja mk 7,21-27 Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nie każdy, kto mówi Mi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki».
Rozważanie Wola. «Nie każdy, kto mówi Mi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie». Jezus często powtarza, że On sam pełni wolę swego Ojca, i nas również tego uczy. Tylko jak rozpoznać, co jest wolą Boga względem mnie? Gdzie szukać odpowiedzi na to pytanie? Trzeba wsłuchiwać się w Jego głos jak najczęściej. Jeśli będę przyzwyczajony do słuchania głosu Boga, to wtedy, kiedy On do mnie przemówi, nie będę miał żadnych wątpliwości, że to mówi mój Bóg, i że oznajmia mi, jaka jest Jego wola. Dopóki mam wątpliwości, to znaczy, że nie słucham Boga, ale chcę sam o sobie decydować, swoją wolę realizować, i tylko oczekuję, że On mi takim czy innym znakiem moją wolę potwierdzi, żeby uciszyć moje skrupuły. Skała. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. Ten sam deszcz i wicher dotyka w przypowieści Jezusa i tego, kto zbudował dom na skale, i tego, który swój dom postawił na piasku. Trudności i ciężkie doświadczenia przychodzą tak samo na wszystkich: wierzących i niewierzących. A jednak ten, kto opiera się na Bogu, nie zachwieje się i nie upadnie. Ufając Bożemu miłosierdziu, nawet w największym cierpieniu można odnaleźć sens i zachować nadzieję, ponieważ Bóg jest odwieczny i wierny samemu sobie. Słuchanie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Jezus mówi dziś, że po to słucham Jego słów, by je wypełniać. Nie zawsze jest to łatwe. Czasem chciałoby się pójść na kompromis, zachować konformistycznie. A Jezus mówi: Tak tak, nie nie, a wszystko inne od złego pochodzi. Przypomnę sobie, co mówił św. Paweł: Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13). Czy jestem o tym przekonany że Bóg jest moją skałą i z Nim mogę wszystko?
piątek, 7 grudnia Mt 9,27 31 Gdy Jezus przechodził, ruszyli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida!» Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?» Oni odpowiedzieli Mu: «Tak, Panie!» Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: «Według wiary waszej niech wam się stanie». I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: «Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie!» Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
Rozważanie Wiara. Wierzycie, że mogę to uczynić? Ile razy w moim życiu wydarzyło się coś, w co wierzyłem, że Bóg może mi to uczynić? A ile raz coś się nie wydarzyło bo powątpiewałem, że Bóg może mi to uczynić? Kto kogo ogranicza? Mój Bóg ogranicza moje możliwości, czy raczej moja niewiara w Niego ogranicza Jego możliwości? A przecież On jest wszechmocny. Czy w to wierzę? Apostołowie kiedyś prosili Jezusa: Przymnóż nam wiary. Ale Jezus tego im nie czyni. Wcale nie zamierza z nich zrobić herosów wiary, którzy nigdy nie będą mieli żadnych wątpliwości i nigdy się nie zachwieją. Jemu wystarczy taka wiara, jaką mieli dwaj ślepcy. Jemu wystarczy sam akt człowieka że zawierza Jego wszechmocy i Jego miłosierdziu. On już sam dalej wszystkiego dokonuje. Jemu wystarczy, że człowiek Mu wierzy. Efekt wiary. Według wiary waszej niech wam się stanie. Gdyby Jezus dziś dotknął moich oczu i mi powiedział: Niech ci się stanie według twojej wiary, to co by się wydarzyło? Ślepcom otworzyły się oczy, a co by się u mnie takiego zadziało, gdyby Jezus miał mi uczynić według mojej wiary? Jaką sprawę zawierzam Jemu mocno i bezgranicznie, wierząc, że tylko On może mi pomóc? Albo boję się Mu zawierzyć? Boję się, że jeśli On miałby się tym zająć, to nie do końca wyszłoby po mojej myśli?
sobota, 8 grudnia - Niepokalane Poczęcie NMP Łk 1,26-38 Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.
Rozważanie Pokój. Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami. Jak bardzo wyjątkowa jest scena Zwiastowania. Jak pełna pokoju, łaski, radości. Jak bardzo jest tu wszystko na swoim miejscu: Anioł przychodzi, pozdrawia Maryję i oznajmia, że będzie Matką Syna Bożego. A Ona tę wiadomość przyjmuje, w całej swojej prostocie Oblubienicy. Jak wielka nadzieja jest dla mnie w tym opisie. Czy przychodzę z moimi problemami, bólami, cierpieniami, do Matki Boga, która wszystko rozumie? Poznanie. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Anioł posłany przez Boga w krótkiej rozmowie daje Maryi poznać to wszystko, do czego później Apostołowie i kolejne pokolenia uczniów Jezusa będą dojrzewać przez całe życie. I Ona w tej krótkiej chwili przyjmuje Boże Objawienie, bez żadnych zastrzeżeń i wątpliwości. Czy w moim życiu zdarzają się chwile, kiedy mam pewność, że sam Bóg mnie dotyka? Czy później nadal przechowuję te chwile w moim sercu, jak najcenniejszy skarb? Czy może z czasem zaczynają one blaknąć i już nie pamiętam moich spotkań z Nim? Ważne jest, by o nich pamiętać, by nie tracić wiary w to, że Bóg przychodzi do mojego życia, czasem bardzo realnie. Zgoda. Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Maryja przyjmuje swego Syna takim, jaki jest. Akceptuje Jego wybory życiowe, łącznie z tym ostatnim, dla Niej przerażająco trudnym. Nie próbuje Go odwodzić od realizacji Jego misji, która czasem może się Jej wydawać szaleńcza. Czy przypatruję się Maryi jako Kobiecie-Matce? Czy, jeśli
sam jestem rodzicem, uczę się od Niej akceptować moje dziecko i kochać je takim, jakie jest, a nie takim, jakim chciałbym, żeby było? Czy szanuję wolność mojego dziecka, nawet jeśli jego wybory są dla mnie trudne? Czy powierzam moje dziecko Maryi, by się o nie troszczyła, jak o własnego Syna?
niedziela, 9 grudnia - 2. Niedziela adwentu Łk 3, 1-6 Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i Trachonitydy, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: «Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina zostanie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! i wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże».
komentarz 1. Ewangelista Łukasz, podobnie jak i Mateusz rozpoczyna swoje dzieło opisując dzieciństwo Jezusa. Kończy je sceną odnalezienia 12-to letniego Jezusa w Świątyni. Po tym opisie mamy przerwę, aż do rozpoczęcia publicznej działalności Jezusa, która poprzedzona została posłannictwem Jana Chrzciciela. Łukasz, nazywany często historykiem Nowego Testamentu, bardzo precyzyjnie umieszcza Janową działalność na osi czas, podając wiele szczegółów dotyczących lat rządów wielkich tego świata. 2. Jan udziela chrztu, który wpisuje się w kontekst rytualnych obmyć praktykowanych przez Żydów. Jak pisze św. Tomasz: Chrzest Janowy był potrzebny z czterech powodów: Po pierwsze, warunkiem koniecznym uświęcenia chrztu było dokonanie przez Jana chrztu Chrystusa. Po drugie: Chrzest ten miał objawić Chrystusa. Mówi o tym sam Jan Chrzciciel: Dlatego przyszedłem chrzcić wodą, aby On mógł się okazać Izraelowi, On, tj. Chrystus. Św. Jan głosił Chrystusa, kiedy zbierały się rzesze. Trudniej byłoby to robić, jak zauważył Chryzostom, przez nauczanie indywidualne, przechodząc od jednej osoby do drugiej. Po trzecie: Chrzest Janowy miał oswoić ludzi z chrztem Chrystusa. W jednej z homilii mówi Grzegorz: Jan chrzcił pełniąc w ten sposób funkcję herolda; jak narodzeniem swoim poprzedzał Pana mającego się narodzić, tak też wykonując obrzęd chrztu zapowiadał Tego, który miał chrzcić. Po czwarte: Prowadząc ludzi do pokuty chrzest miał przygotować do godnego przyjęcia Chrystusowego chrztu. Podobnie jak katechumeni zanim przyjmą chrzest korzystają z nauczania wiary, tak przed przyjęciem chrztu Chrystusowego ludzie skorzystali z chrztu Janowego. Jan bowiem głosił pokutę, zapowiedział chrzest Chrystusa i zachęcił do poznania Prawdy, która
ukazała się na świecie. Podobnie też słudzy Kościoła przede wszystkim nauczają, potem piętnują grzechy, wreszcie głoszą ich odpuszczenie przez chrzest Chrystusa. 3. Tzw. Księga Deutero-Izajasza (rozdziały 40-55 Księgi Izajasza), z której pochodzi cytat streszczający nauczanie Jana Chrzciciela, często bywa nazywana Księgą pocieszenia. Pocieszcie, pocieszcie mój lud! mówi wasz Bóg (Iz 40,1) tak rozpoczyna się całe jego dzieło. Pociecha ta bierze się z faktu, że wybawienie jest blisko. Jan Chrzciciel poprzedza Mesjasza. Wzywa do nawrócenia, aby jego przyjście przyspieszyć. W ten sposób Ewangelista wpisuje się w poruszenie i intensywne oczekiwanie nadejścia Wybawiciela obecne w przekonaniu ludzi z epoki Jezusa.
Rozważanie Słowo Boże. Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Jak przedziwny kontrast ukazuje dzisiejsza Ewangelia. Oto z jednej strony najpotężniejsi ludzie w tej części świata: Tyberiusz Cezar, namiestnik Piłat, tetrarchowie Herod, Filip i Lizaniasz oraz najwyżsi kapłani Annasz i Kajfasz, a z drugiej strony Jan, syn Zachariasza, i to na pustyni. I do którego z nich Bóg kieruje swoje słowo? Czy mi to coś mówi? Jeśli chcę, by Bóg do mnie przemawiał, to jak mam żyć? Wywyższać się czy raczej się uniżać? Jan nigdy nie zabiegał o zaszczyty. A jednak to jego Bóg sobie wybrał na najważniejszego proroka w historii, tego, który zapowiedział przyjście Jego Syna. A mimo to najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on (Mt 11,11). Czy wierzę, że Bóg może przeze mnie przemawiać do innych? I że do mnie też przemawia przez osoby, które być może traktuję lekceważąco? Zbawienie. Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów. W tym momencie historii nie było nic ważniejszego niż to, że oto miał nadejść Syn Boży, i że trzeba się nawracać i wyzwalać z grzechów. Wszystkie sprawy władców tej ziemi były wobec tego drugorzędne. Co może być ważniejszego niż zbawienie i życie wieczne? A co dla mnie jest ważniejsze? Zbawienie Boże czy moja ziemska codzienność? Czy podejmuję wysiłek, by prostować ścieżki mojego życia, czy wolę pozostać przy swoich wybojach i zakrętach? Czy naprawdę pragnę ujrzeć zbawienie Boże?