» LONDON 1 December (176) FREE ISSN LUDZIE I MIEJSCA»17. TAkIE CZASy»13

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "»14-15. LONDON 1 December 2011 19 (176) FREE ISSN 1752-0339 LUDZIE I MIEJSCA»17. TAkIE CZASy»13"

Transkrypt

1 LONDON 1 December (176) FREE ISSN Właściwie to jest to, co zobaczyłam. To znaczy technika jest drugorzędna, podporządkowana zdjęciu, nie odwrotnie. Ula Wiznerowicz (na zdjęciu)»14-15 TAkIE CZASy»13 Było dla mnie sporym zaskoczeniem, gdy następnego dnia zostałem wezwany przez moją agencję na rozmowę dyscyplinarną. Przełożona ze smutnym wyrazem twarzy pokazała mi maila. LUDZIE I MIEJSCA»17 Central Saint Martins, alma mater największych gwiazd mody i sztuki, zmienia adres. Z historycznych budynków przy Charing Cross i Holborn przenosi się do nowoczesnego kampusu przy King's Cross.

2 2 1 grudnia 2011 nowy czas Czas jest zawsze aktualny Sławomir Mrożek Piątek, 2 grudnia, balbiny, blanki 1901 W Stanach Zjednoczonych King Camp Gillette otrzymał patent na maszynkę do golenia o wymiennych ostrzach. sobota, 3 grudnia, Franciszka, natalii 1857 Urodził się Joseph Conrad (Teodor Józef Konrad Korzeniowski) Polak, który zasłynął jako wybitny pisarz angielski. Do jego najważniejszych powieści należą: Lord Jim, Jądro ciemności, Zwycięsto. niedziela, 4 grudnia, barbary, krystiana 1980 Została zastrzelona Stella Walsh (Stanisława Walasiewicz Olson), polska lekkoatletka mieszkająca od 1914 w USA, sprinterka, mistrzyni olimpijska oraz rekordzistka świata w biegu na 100 m. Poniedziałek, 5 grudnia, krystyny, Jana 1996 Madeleine Albright jako pierwsza kobieta stanęła na czele dyplomacji zagranicznej USA. Pochodząca z Czech polityk, profesor prawa międzynarodowego została mianowana sekretarzem stanu USA. Wtorek, 6 grudnia, MikołaJa, angeliki 1970 Wizyta kanclerza RFN Willego Brandta w Polsce, podczas której doszło do spektakularnych przeprosin za okupację. Środa, 7 grudnia, Marcina, ambrożego 1912 Niemiec Ludwig Borchardt odnalazł w Egipcie popiersie królowej Nefretete. Znalezisko jest główną atrakcją Egipskiego Muzeum w Berlinie. czwartek, 8 grudnia, alojzego, Marii 65 p.chr. Urodził się Horacy, najwybitniejszy liryk starożytnego Rzymu, napisał Epody, Satyry, Pieśn i Listy, autor hasła Capre diem chwytaj dzień. Piątek, 9 grudnia, nataszy, cypriana 1961 Adolf Eichmann został w głośnym procesie w Izraelu uznany winnym zbrodni wojennych. sobota, 10 grudnia, bogdana, Judyty 1901 W Sztokholmie po raz pierwszy przyznano Nagrody Nobla w dziedzinach: literatury, fizyki, medycyny, chemii i nagrodę za działalność pokojową W Paryżu podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ przyjęto wersję ostateczną Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. niedziela, 11 grudnia, artura, WaldeMara 1790 W Rosji ukończono pracę nad pierwszą maszyną parową według konstrukcji maszyny parowej Watta. Poniedziałek, 12 grudnia, Franciszka, Joanny 1964 W ZSRR wystrzelono w kosmos statek Woschod I. Po raz pierwszy w kosmos udała się załoga wieloosobowa (trzech kosmonautów). Wtorek, 13 grudnia, otylii, eugeniusza 1981 Wybuch stanu wojennego w Polsce. Internowano większość działaczy związkowych Solidarności oraz intelektualistów i ludzi sztuki związanych z opozycją demokratyczną. Zawieszono normalną działalność prasy, radia i telewizji, cenzurowano rozmowy telefoniczne. Środa 14 grudnia, Jana, izydora 1920 Parlament brytyjski przyjął ustawę o podziale Irlandii na dwa autonomiczne obszary z własnymi parlamentami. czwartek, 15 grudnia, celiny, Weroniki 1832 Urodził się Gustave Eiffel, francuski inżynier. Jego największe dokonania to konstrukcja wieży Eiffla w Paryżu oraz Statuy Wolności w Nowym Jorku (autorstwa rzeźbiarza F. A. Bartholdiego). 63 King s Grove, London SE15 2NA Tel.: , redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk REDAKTOR NACZELNY: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk); REDAKCJA: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Jacek Ozaist, Daniel Kowalski (d.kowalski@nowyczas.co.uk), Aleksandra Junga, Aleksandra Ptasińska (nowyczas@nowyczas.co.uk); WSPÓŁPRACA REDAKCYJNA: Lidia Aleksandrowicz; FELIETONY: Krystyna Cywińska, Wacław Lewandowski; RYSUNKI: Andrzej Krauze; ZDJĘCIA: Monika S. Jakubowska; WSPÓŁPRACA: Maciej Będkowski, Adam Dąbrowski, Włodzimierz Fenrych, Mikołaj Hęciak, Robert Małolepszy, Grażyna Maxwell, Michał Opolski, Bartosz Rutkowski, Sławomir Orwat, Michał Sędzikowski, Wojciech A. Sobczyński, Agnieszka Stando. DZIAŁ MARKETINGU: tel./fax: , mobile: marketing@nowyczas.co.uk Marcin Rogoziński (m.rogozinski@nowyczas.co.uk), WYDAWCA: CZAS Publishers Ltd. nowyczas Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia. Wydanie dofinansowane ze środków Kancelarii Senatu w ramach opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2011 roku. listy@nowyczas.co.uk złe nawyki Szanowna Redakcjo, kilka smutnych wniosków nasuwa się po lekturze artykułu Tym razem chodzi o drobne Roberta Małolepszego [NC nr 19/176]. Rzeczywiście, niezbyt dobrze wychodzi nam uczenie się dobrych nawyków od innych (w tym bezproblemowego wydawania reszty, ale również w setkach ważniejszych sytuacji), za to nasze złe nawyki ciągamy za sobą po całym świecie i niemalże chlubimy się nimi. Prawdą jest również, że sami z siebie robimy złodziei, sami szukamy absurdalnych wytłumaczeń na różne nasze absurdy. ale najbardziej przykre jest to, że tak kurczowo trzymamy się rozlicznych polskich nonsensów, nawet jeśli widzimy, jak być powinno, jak postępują inni, jak jest po prostu normalnie. Pozdrawiam BaRBaRa KaŁDuńSKa Przyszłość Posk-u Szanowny Panie Redaktorze, ponad miesiąc temu opublikował Pan mój list otwarty do pana dr Olgierda Lalko, prezesa POSK-u [NC 15/172, ], w którym postawiłem zarządowi tej organizacji zarzut, że wbrew opinii dużej liczby członków i fundatorów tego ośrodka podejmuje decyzje przerobienia części budynku na mieszkania do wynajęcia. Ponieważ mimo upływu tak długiego czasu mnie otrzymaliśmy ani wyjaśnienia, ani obrony pobieranej decyzji, którą określiłem jako najgorszą i najdroższą z możliwych, pozwalam sobie prosić Pana Redaktora o ogłoszenie moich argumentów wzmacniających poprzednio postawione zarzuty. 1. Statut POSK-u paragraf 3(0) mówi, że zarząd is allowed to borrow money for the purpose of association, a więc decyzja zarządu zadłużenia POSK-u na sumę pomiędzy ćwierć a pół miliona funtów nie stoi w jawnej sprzeczności z literą prawa. 2. Statut we wszystkich poprzednich czternastu punktach od 3(a) do 3(N) mówi wyraźnie, że celem Stowarzyszenia jest to promote and to advance greater intelectual co- -operation between persons who are either wholly or in part of Polish extraction, origin or descent, a więc decyzja zarządu zdecydowanie koliduje z duchem prawa. 3. Decyzję wynajmowanie posiadanych pomieszczeń nie-polakom można wytłumaczyć sytuacją rynkową i brakiem polskich zgłoszeń. Jednakże zmiany strukturalne celem przerobienia części budynku na mieszkania do sprzedaży lub wynajmu na wolnym rynku nie ma absolutnie nic wspólnego z celami, dla których powstał i istnieje POSK. 4. Ponieważ POSK działa w myśl ustawy parlamentu brytyjskiego odnoszącej się do organizacji charytatywnych, Charities act 2006, wobec tego decyzja taka jest zaskarżalna, a nawet możliwa jest akcja prawna zmierzająca do uzyskania kompensaty finansowej za sprzeczne ze statutem decyzje z prywatnych funduszy indywidualnych członków zarządu POSK-u. 5. Projekt budowy mieszkań przewiduje, że ich koszt wyniesie co najmniej 250 tys. funtów, ale może wzrosnąć do sumy 500 tys. i przynosić będzie dochód brutto 70 tys. rocznie. Oznacza to, że koszt tej drogiej inwestycji przez wiele lat (prawdopodobnie siedem) będzie zwiększać rocznie straty POSK-u, a zatem będzie sprzeczny z celem, w jakim powstaje. 6. Istnieją trzy Fundacje Przyszłości POSK-u, które w roku 2010 przyniosły łącznie 55 tys. funtów. Fundusze te określane są jako nienaruszalne, niemniej zarząd naruszył je i pobrał z ich konta w roku budżetowym 2010 sumę 150 tys. funtów, czyli zmniejszył ich wartość o 100 tys. Ponieważ budowa mieszkań zwiększy roczne straty, to zarząd będzie musiał znowu naruszyć te fundusze, aby spłacać zaciągniętą na budowę mieszkań pożyczkę, oraz aby spłacać zwiększone roczne straty budżetowe przez następnych kilka lat. 7. Celem zapewnienia POSK-owi zwiększonych rocznych dochodów proponuję budowę hotelu połączonego z centrum kongresowym. IV piętro jest powierzchnią deficytową, poza salą jadalna z kuchnią i barem, które w godzinach otwarcia, czyli około sześciu godzin dziennie, przynoszą dochód POSKlubowi, ale nie Imię i Nazwisko... Adres Kod pocztowy... Tel... Liczba wydań... Prenumerata od numeru...(włącznie) Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK bądź też w krajach Unii. Aby dokonosć zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na adres wydawcy wraz z załączonym czekiem lub postal order Gazeta wysyłana jest w dniu wydania. POSK-owi. Wielka przestrzeń przeznaczona na Salę Brydżową i Salę Bilardową jest wykorzystywana średnio przez pół dnia na tydzień. Poza tym czasem stoi bezużyteczna, pusta, a jej utrzymanie podnosi koszta utrzymania budynku. Przeróbka tej dużej przestrzeni nie wymaga żadnych prac konstrukcyjnych, tylko usunięcia mebli i budowy ścianek działowych oraz instalacji wodnej i elektrycznej. Nie ma potrzeby przenoszenia ani Sali Konrada, ani Zarządu POSK-u, ani Instytutu Józefa Piłsudskiego. 8. Cały pion budynku pozostałby bez zmian, natomiast można by reklamować POSK jako centrum konferencyjne, których jest brak w Londynie, posiadające własny hotel, restaurację, kawiarnię, prywatny bar przy hotelu, dużą salę zebrań plenarnych, szereg sal obrad komisji oraz łatwy dojazd na lotnisko i do centrum miasta. Istnieje również możliwość uzyskania od władz miasta dotacji około kilka tysięcy funtów za każdy pokój gdyż takie dofinansowanie miało już miejsce. Podsumowując, pragnę jeszcze raz wyrazić moje przekonanie, że plan budowy hotelu i bardzo dochodowego centrum kongresowego jest tańszy, lepszy i łatwiejszy do wykonania niż sprzeczny z celami POSK-u plan przeróbki budynku na mieszkania. Łącze wyrazy szacunku JaNuSZ W. CyWIńSKI, PhD Czeki prosimy wystawiać na: CZAS PUBLISHERS LTD. 63 Kings Grove London SE15 2NA

3 nowy czas 1 grudnia czas na wyspie Przybyli ułani pod okienko to bardzo ładna piosenka, ale czy równie patriotycznie, a trochę bardziej współcześnie, nie brzmi np. Sen o Warszawie Niemena? Tak się uczy Polak mały Czy polskie dzieci rodzące się teraz w Wielkiej Brytanii będą mówić po polsku? Kto i jak powinien uczyć języka Mickiewicza, historii ojczyzny, miłości do niej, patriotyzmu? I jakiego patriotyzmu roczniczowo-marszowego, czy tego codziennego przywiazania, chyba jednak trudniejszego? Robert Małolepszy Polki na Wyspach Brytyjskich rodzą na potęgę. Bez obiecanek polityki prorodzinnej i pełnej głębokiego zatroskania zachęty z ambony. Całkiem sporo rodaków ściągnęło tu swoje pociechy, gdy tylko stworzyli warunki bytowo- -materialne na przyjęcie rodziny. Polskich dzieci jest już tysiące, a będzie pewnie więcej. Co jakiś czas pojawiają się głosy zaniepokojonych o polską edukację dla małych Krzysiów, Tomków i Oliwek. Problem dostrzegają także Polacy urodzeni w Wielkiej Brytanii dzieci emigrantów wojennych i powojennych. Na własnym przykładzie dowodzą, jak trudno czasem z tą polskością bywało. Szczególnie z językiem ojców i dziadków. W pierwszych miesiącach przyszłego roku ma się odbyć konferencja poświęcona edukacji w ojczystym języku nowych pokoleń Polaków na Wyspach. Konferencja dobra rzecz. Zwłaszcza gdy przynosi konkretny efekt. Polski Londyn widział już całe mnóstwo bardzo pięknych konferencji, z których nie wynikało zupełnie nic. Może poza dobrym samopoczuciem organizatorów oraz pożywnym poczęstunkiem. Wypada mieć nadzieję, że ta konferencja nie ograniczy się do nakreślenia ogólnego zarysu problemu, a konkluzją nie będzie wskazanie na potrzebę... zorganizowania kolejnej konferencji. Nie oglądali Bolka i lolka Sprawa polskiej oświaty na Wyspach Brytyjskich jest mocno skomplikowana i delikatna. Jak wiadomo, wszelkiego rodzaju ciała pedagogiczne są bardzo wrażliwe, ogólnie, a na swoim punkcie szczególnie. Tymczasem, być może trzeba powiedzieć kilka prawd nie zawsze najsympatyczniejszych. Przy okazji, zmierzyć się z różnymi stereotypami, a także zweryfikować obiegowe opinie. Na przykład, że rodzące się obecnie dzieci będą miały podobne problemy z językiem ojczystym, jak Polacy pół wieku temu, a nawet przed dwudziestu laty. Wcale tak być nie musi. Wówczas dzieci i młodzież, poza rodzinnym domem i szkołą sobotnią, nie miały szans na kontakt z polszczyzną. Nie była dostępna polska telewizja, a nawet gdyby była, to przecież kto pozwoliłby dziecku oglądać dobranockę z milicyjnym psem Reksiem, albo z dwoma małymi agentami bezpieki o pseudonimach Bolek i Lolek. Co do Bolka nie ma chyba wątpliwości. Ograniczony był dostęp do słowa pisanego, zwłaszcza prasy i czasopism. Młodzieży nie porywały zapewne treści wypełniające Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza. Tradycji, z której to pismo wyrosło, jest poniekąd wierne do dziś. Kraj przodków latorośl odwiedzała sporadycznie, z powodu kosztów i problemów technicznych rzadko telefonowano do rodzinki za żelazną kurtyną, no i nie było internetu. Dziś w co drugim polskim domu jest polska telewizja, wydawnictw zatrzęsienie i to za darmo, telefonować do Polski, do babci albo cioci, można na każdej przerwie w szkole od pół pensa za minutę. Portale społecznościowe, komunikatory i poczta elektroniczna, a także miliony polskich stron www dają możliwość kontaktu z językiem też niemalże w każdej chwili. Prawdopodobieństwo, że mali Polacy nie nauczą się (albo zapomną) ojczystą mowę wydaje się, w tym kontekście, jednak mniejsze. Polska szkoła już Była To nie znaczy wcale, że nie jest potrzebna edukacja młodego pokolenia. Pytanie, jak ona powinna wyglądać? Trzeba powiedzieć jasno stacjonarnych polskich szkół, czy to podstawowych czy średnich, w Wielkiej Brytanii nie będzie. Owszem, są mniejszości posiadające swoje szkoły (funkcjonujące oczywiście w brytyjskim systemie oświatowym), lecz w przypadku Polaków, jedynymi były szkoła dla chłopców w Fawley Court i dla dziewczynek w Pittsford. Swoje szkoły, nie tylko w Wielkiej Brytanii, mają mniejszości dobrze zorganizowane. Właśnie zorganizowane, dopiero potem zamożne. Nie chodzi przy tym o liczbę organizacji, bo tu niewątpliwie jesteśmy liderami. T-TALK Międzynarodowe Rozmowy z komórki 2Polska tel. stacjonarny p/min Bez nowej karty SIM Polska Obsługa Klienta: Stałe stawki 24/7 Każdy TopUp bierze udział w losowaniu! Im więcej doładujesz, tym większa szansa na wygraną! 7 p/min Polska tel. komórkowy KONKURS NA POWITANIE LATA! KONKURS NA I WIELE INNYCH NAGRÓD! Aby wziąć udział w konkursie, doładuj konto przed Kredyt 5 - Wyślij smsa o treści NOWYCZAS na (koszt 5 + std. sms) Kredyt 10 - Wyślij smsa o treści NOWYCZAS na (koszt 10 + std. sms) Wybierz *, a nast pnie numer docelowy (np. 0048xxx) i zako cz #. Prosz nie wybiera po numerze docelowym. Wi cej informacji i pe ny cennik na * Koszt po czenia z numerem 0370 to standardowa op ata za po czenie z numerem stacjonarnym w UK, naliczana wed ug aktualnych stawek Twojego operatora; po czenie mo e by równie wliczone w pakiet darmowych minut. Z powodu historycznych zaszłości to może ryzykowny przykład, ale co potrafi dobrze zorganizowana społeczność widać doskonale w Polsce na przykładzie Ukraińców. Owszem, mają swoje stacjonarne szkoły z wykładowym językiem ojczystym i to od wielu, wielu lat. Pomimo tego, że nie byli ani mniejszością narodową specjalnie hołubioną przez władze, ani nie dysponowali nadzwyczajnymi fortunami. Po prostu, naprawdę chcieli, aby ich dzieci uczyły się w rodzimym języku. Kilka lat temu pewien biznesmen/wydawca deklarował otwarcie polskiego liceum w Londynie. Odbył się bal, z którego dochód miał zasilić fundusz nowej placówki. Ani dochodu, ani liceum nikt nie zobaczył. Wiadome jest, że jedna, ani nawet kilka szkół i tak nie rozwiązałoby problemu. Miałyby niewątpliwie znaczenie prestiżowe, ale znając realia, to szybko pojawiłyby się apele: Ratujmy polską szkołę!. Gdyby nie było problemów finansowych, to by znaczyło, że... to nie polska instytucja. Patriotyzm, ale jaki? Swego czasu jeden z polskich wiceministrów edukacji wywołał niemalże skandal stwierdzeniem, iż tutejsze polskie szkoły sobotnie stylem działania przypominają mu czasy Orzeszkowej. Ileż było protestów, ileż oburzenia. Częściowo słusznego te szkoły są bardzo różne. Niektóre znakomite, ale zdarzają i takie jak... za Orzeszkowej. Niebywała drażliwość ciał pedagogicznych sprawia jednak, że nie sposób podjąć na ten temat żadnej dyskusji. Podobnie, jak w kwestii formuły działania szkół sobotnich, albo alternatywnych form nauczania. Od razu pada riposta: Przecież dziatwa tak się zawsze garnęła do śpiewania Wojenko, wojenko i Morze, nasze morze. ciąg dalszy > 4 T&Cs: Entry given to all customers, who TopUp the minimum of 5 before , unless otherwise stated. Every top-up counts as an entry. The Draw is open to England, Wales and Scotland residents only. Winners will be chosen at random from all valid entries and notified via telephone. The prizes are not transferable and cannot be exchanged for cash. Winners will participate in all required publicity and Auracall reserves the right to publish the name and picture of the winners in all publicity media. By entering the competition participants consent to receive relevant promotional material via SMS. The draw is provided by Auracall Ltd. Ask bill payer s permission. SMS costs 5 or 10+standard SMS. Calls charged per minute & apply from the moment of connection. The charge is incurred even if the destination number is engaged or the call is not answered, please replace the handset after a short period if your calls are engaged or unanswered. Connection fee varies between 1.5p & 20p. Calls to the 03 number cost standard rate to a landline or may be used as part of bundled minutes. Text AUTOOFF to (standard SMS rate) to stop auto-top-up when credit is low. Calls made to mobiles may cost more. Credit expires 90 days from last top-up. Prices correct at 31/05/2011. This service is provided by Auracall Ltd.

4 4 czas na wyspie 1 grudnia 2011 nowy czas Krzyżanowskiego powrót po pół wieku Tak się uczy Polak mały We wtorek 29 listopada w Bibliotece Polskiej POSK w Londynie odbyło się spotkanie poświęcone życiu i twórczości Zygmunta Krzyżanowskiego, Polaka zmarłego w 1950 roku w Moskwie, którego proza i eseistyka obecnie czyli pół wieku po śmierci pisarza odbywa triumfalny pochód przez literackie salony Europy i obu Ameryk. Dysputę o tym uznanym przez krytyków i historyków literatury za fenomenalne literackim odkryciu XX wieku prowadziła przybyła z Warszawy staraniem dyrektor Biblioteki Polskiej, Dobrosławy Platt, tłumaczka i propagatorka twórczości pisarza, Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska. Znakomite tło stanowiła przygotowana przez pracowników Biblioteki Polskiej ekspozycja ilustracji do polskiego wydania powieści pt. Powrót Münchhausena, autorstwa światowej sławy polskiego grafika, prof. Zygmunta Januszewskiego, który zilustrował także wydany przez PIW tom opowiadań Zygmunta Krzyżanowskiego Most przez Styks. Wśród londyńskiej Polonii twórczość Krzyżanowskiego zaczyna być znana z polskich przekładów, które w miarę ukazywania się w Polsce docierają też do Biblioteki POSK. A także dzięki publikacjom między innymi takich luminarzy londyńskiego środowiska kulturalnego, jak redaktor Maja Cybulska. Przebywając od 1922 roku na emigracji w Moskwie Krzyżanowski tworzył tam w języku rosyjskim (zresztą jednym z siedmiu, jakimi biegle władał), spodziewając się, że ułatwi mu to dotarcie do czytelników, co jednak nie nastąpiło. Bezkompromisowe poglądy polityczne i specyfika odległej od socrealistycznych wzorców twórczości sprawiły, że jego książki zaczęły wychodzić dopiero w latach 90., najpierw w Rosji i w Niemczech, potem we Francji, Polsce i Hiszpanii, a ostatnio także w Anglii i USA (w tłumaczeniu Joanne Turnbull). Skomplikowane losy, trudne życie, wspaniała twórczość jeszcze jednego odciętego od Ojczyzny Polaka tak można w jednym zdaniu streścić temat wtorkowego spotkania. Dodajmy Polaka do dziś przez niektórych rosyjskich i zagranicznych wydawców określanego, jako pisarz radziecki. Ta niesprawiedliwość wobec człowieka, który poza miejscem zamieszkania z radzieckością nie miał nic wspólnego ani za życia, ani po śmierci może zostać zmazana także dzięki takim spotkaniom, jak londyńskie. Więcej o pisarzu: (wmt) Ciąg dalszy ze str. 3 Dziatwa, a przynajmniej jej część, w porywach szczerości przyznaje, że niecierpiała chodzić do polskiej szkoły w wolny dzień, gdy brytyjscy koledzy beztrosko się bawili. Nie wszyscy mieli ochotę uczyć się pilnie przez całe sobotnie ranki szlagieru Przybyli ułani pod okienko. Niemała część absolwentów mówi dziś po polsku kiepsko, albo wcale. Z umiłowaniem ojczyzny przodków też bywa różnie. Szkoły te stawiają sobie za cel nie tylko uczenie języka, ale także przybliżanie ojczystej historii, kultury, religii, a zebrawszy wszystko razem rozbudzanie i podtrzymywanie patriotyzmu. Nie wiadomo tylko, czy wszyscy jednakowo interpretują to pojęcie. W ogóle polski patriotyzm jest z kategorii rocznicowo- -marszowych z domieszką sentymentalizmu. Symbole narodowe, wielkie słowa o Ojczyźnie w odmianie przez wszystkie przypadki, na śniadanie, obiad i kolację. Podczas okolicznościowej akademii w pierwszym szeregu, na marszu w pierwszej kolumnie jakżeby inaczej. I jeszcze Chopin, wierzba płacząca oraz wadowickie kremówki. Gorzej z tym patriotyzmem na co dzień, choćby w relacjach z rodakami. Patriotyzmem przejawiającym się, między innymi, w pomocy jeden drugiemu, wspólnym działaniu. I najważniejsze wzajemnym szacunku. Więc nie tylko dla Orła w koronie, ale dla murarza Mietka bez korony też. Jednak to nie wszystkim kojarzy się z patriotyzmem niestety. Nikt nie twierdzi, że czas szkół sobotnich minął. Inna rzecz, że część z nich chyba nie zauważyła, że to już XXI wiek, i to i owo zmieniło się od końca II wojny światowej. Ponadto, nawet gdyby te szkoły były najnowocześniejsze i najbardziej zaawansowane programowo, dydaktycznie i wychowawczo, to spora część polskich dzieci (z różnych powodów) i tak do nich chodzić nie będzie. Warto pomyśleć o alternatywnych formach nauczania. Hej, MeN, weź się do roboty! Społeczności, które troszczą się o naukę w ogóle, a już zwłaszcza w przypadku młodego pokolenia, zdecydowanie dobrze na tym wychodzą. Jeśli oświata, również ta ukierunkowana na przedmioty ojczyste, ma przynosić dobry skutek, musi być realizowana jak najbardziej profesjonalnie. Począwszy od programów, poprzez metodykę po prowadzenie zajęć. Oczywiście, powołanie pedagogiczne jest nie do przecenienia, ale dopiero połączone z prawdziwym zawodowstwem może przynieść sukces. Kłopot w tym, że o merytoryczne wsparcie dla polonijnej oświaty niełatwo, przy ryzykownym założeniu, iż ta oświata takowego wsparcia sobie życzy. Przyjmując optymistyczny wariant, że przynajmniej część szkół i działaczy oświatowych chciałaby uzyskać fachową pomoc, to jednak nie bardzo wiadomo skąd. Jak polskie władze (bez względu na rządzącą opcję) traktują Polaków na obczyźnie każdy widzi. Ministerstwo Edukacji Narodowej dotychczas nie zrobiło nic dla dzieci polskich imigrantów. Prawdopodobnie nikt na ministerstwo specjalnie też nie naciskał jeszcze się zaczną wtrącać, coś narzucać albo wyrzucać nam z programów piosenkę O mój rozmarynie. Urzędnikom z Warszawy w to graj. Żeby nie było, że nic nie robią rzucą czasem trochę grosików: A jakże, widzimy cenną społeczną inicjatywę, to w ramach skromnego budżetu, oczywiście wesprzemy, jak najbardziej. I poza tym róbta se co chceta. Zorganizują nawet niesłychanie poważną konferencję, na której nauczyciele polonijni po raz nie wiedzieć który wymienią się bezcennymi doświadczeniami, ponarzekają na trudności w niesieniu kaganka oświaty i zadeklarują potrzebę takich konferencji w przyszłości. Może jednak warto byłoby przycisnąć MEN o stworzenie spójnej koncepcji edukacyjnej dla polskich dzieci na obczyźnie. Pewnie z uwzględnieniem specyfiki poszczególnych krajów. Tam siedzą ludzie, którzy potrafią to zrobić, jak ich ktoś trochę pogoni do pracy. Tu naprawdę jest potrzebny profesjonalizm. To trochę tak, jak z promowaniem polskiej kultury na zasadzie pospolitego ruszenia (z udziałem tzw. czynnika społecznego) a zawodową promocją przeprowadzoną jakiś czas temu przez Instytut Adama Mickiewicza w ramach Polska! Year. Z jednej strony głośno zapowiadane i cicho odwoływane festiwale, a z drugiej komplety widzów w prestiżowych salach koncertowych, galeriach i teatrach. Fakt, nie wszystkim było to w smak. Podobnie, nie wszystkim byłyby w smak jakiekolwiek zmiany w podejściu do edukacji z zakresu przedmiotów ojczystych. Są tacy, którzy uważają, że najlepiej wiedzą, jak ma taka edukacja wyglądać, a inni się nie znają i nie powinni zabierać głosu. Tymczasem sprawa ma się tak, że albo zostaną podjęte jakieś konkretne działania (z merytorycznym wsparciem profesjonalnych instytucji, w tym MEN), albo... co roku będą konferencje na temat problematyki oświaty polonijnej. Udzielający się w tej dziedzinie społecznicy będą natomiast opowiadać, jak to od lat dzielnie walczą o lepszą edukację dla polskich dzieci i młodzieży. I tak sobie walczą i walczą, i walczą... Robert Małolepszy

5

6 6 wielka brytania 1 grudnia 2011 nowy czas Krajobraz po strajku W anglii zamknięto 90 proc. szkół, nie wywieziono śmieci, szkockie szpitale odwołały ponad trzy tysiące zaplanowanych wcześniej operacji, a w irlandii północnej na tory nie wyjechał ani jeden pociąg. i co? jak na razie niewiele. Adam Dąbrowski A przecież 30 listopada nad Wielką Brytanię nadciągnął największy od dziesięcioleci masowy strajk. Organizatorzy przekonywali, że wzięły w nim udział ponad dwa miliony ludzi. Protestowali między innymi nauczyciele, lekarze, urzędnicy oraz pracownicy muzeów, bibliotek i sądów. Rząd mówi im: Musicie pracować więcej i płacić wyższe składki emerytalne. Dlaczego? Bo ludzie żyją coraz dłuzej, a obecny system jest po prostu niewydolny. Poza tym, zmianie ma ulec system obliczania świadczeń emerytalnej. Do tej pory to, ile pieniędzy dostaniemy na jesień życia, zależało od wysokości wypłat w ostatnich latach naszej pracy. Gabinet premiera Camerona chciałby jednak, by podstawą stało się średnie wynagrodzenie, jakie otrzymywaliśmy przez całe życie. Innymi słowy: niskie uposażenie, jakie otrzymywaliśmy zaraz na początku naszej drogi zawodowej obniżyłoby nasze pobory na emeryturze. Z punktu widzenia zmagającego się wciąż z dziurą budżetową państwa jest to czysty zysk. reaganomika Wiecznie żywa Pracownikom budżetówki na Wyspach zawsze żyło się całkiem dobrze. Wielu zatrudnionych w sektorze prywatnym patrzyło na nich z zazdrością. Trudno się więc dziwić, że związki zawodowe w sektorze publicznym się burzą. Dave Parentis z Unison wyraża nawet przekonanie, że rząd oszukuje nas mówiąc, że oszczędności wykorzystane przy budowaniu nowego systemu. Ani jeden pens nie pójdzie na emerytów. Wszystko wróci do budżetu na walkę z kryzysem spowodowanym przez upadające banki przekonuje. W podobne tony uderza Brendan Barber, szef Trade Union Congress. Wcale nie cieszy mnie, że życie zwykłych ludzi będzie utrudnione w rezultacie protestów. Ale ta akcja jest usprawiedliwiona. Miliony pracowników budżetówki czują, że rząd wyrządza im krzywdę wprowadzając drastyczne zmiany w systemie emerytur. Mają prawo protestować i myślę, że społeczeństwo ich poprze zapewnia Barber. Tymczasem rządzący przekonują, że nie ma innego rozwiązania. Kraj jest zadłużony, mamy czasy permanentego kryzysu, a ludzie żyją coraz dłużej. Brak reform będzie oznaczał zawalenie się dotychczasowego systemu, który wkrótce stanie się po prostu niewydolny. To oczywiście niełatwe decyzje. Ale jeżeli ich nie podejmiemy, nie będzie nas stać na jakiekolwiek układ z sektorem publicznym. Nasz kraj by zbankrutował ostrzegał w rozmowie z BBC minister finansów George Osborne. Dodawał, że właśnie okres kryzysu jest odpowiednim momentem na zaciskanie pasa. Ma ono przygotować grunt dla lepszych czasów. Sytuacja się nie zmieni, jeśli nie zabierzemy się za walkę z długiem i nie sprawimy, by nasza gospodarka znów była w stanie się rozwijać. Trzeba przetrwać tę burzę. Właśnie teraz musimy położyć fundamenty dla przyszłego wzrostu gospodarczego przekonuje kanclerz. To dośc klasyczna narracja tak zwanej reganomiki, spojrzenia na gospodarkę popularnego w Stanach Zjednoczonych i na Wyspach od lat osiemdziesiątych. Główne przykazania? Obniżaj podatki, tnij świadczenia socjalne, dereguluj i prywatyzuj. Takie neoliberalne credo Osborne odziedziczył po ekipie Margaret Thatcher. Tyle że na co wskazują krytycy jak na razie ta polityka nie przynosi rezultatów. Stare zaklęcia wydają się nieco przebrzmiałe. Rząd Camerona przechwalał się przecież, że w przyszłym roku brytyjska gospodarka będzie się rozwijać w zdrowym, wynoszącym 2,5 proc. tempie. Niedawno George Osborne był zmuszony przyznać, że w rzeczywistości wzrost osiągnie... 0,7 proc. potęga ulicy Brytyjska ulica potrafi być naprawdę potężna. W 1979 roku sprawiła ona nie tylko, że upadł rząd Jamesa Callaghana, ale także, że na całą dekadę Wielka Brytania stała się krajem Partii Konserwatywnej. Masowy strajk doprowadził do paraliżu kraju. Pracownicy sektora publicznego zjednoczyli się i masowo pozostali w domach. Wszystko to zbiegło się z wyjatkowo jak na brytyjski klimat dokuczliwą zimą. Efekt? Tak zwana Winter of Discontent, zima niezadowolenia czy też bardziej poetycko zima naszej goryczy (określenie wzięło się z Ryszarda III Williama Szekspira). Do stosów niewywiezionych śmieci zalegających na każdym kroku doszły nieusuwane przez nikogo zaspy śniegu. Związki zawodowe, od końca wojny niezwkle potężna siła w brytyjskiej polityce sprawiły, że wielki europejski kraj właściwie stanął. To wtedy zaczęto mówić, że Wielką Brytanią, dla której lata siedemdziesiąte nie były zbyt różowe, po prostu nie da się rządzić. Dlaczego? Na drodze politykom zawsze stawały potężne związki zawodowe, które jednym skinięciem palca mogły zamrozić życie w całym kraju. Znać o sobie dała jednak ironia historii. Paradoksalnie ta spektakularna akcja stała się dla związkowców łabędzim śpiewem. Potem W dzień po proteście obie strony sporu powróciły do negocjacji. ale związki zawodowe Wiedzą doskonale, że za dużo nie ugrają. rząd camerona Wyszedł z pierwszej rundy bez szwanku. nastąpiły bowiem wybory, które zmiotły rządzącą dotychczas lewicę. Od teraz kraj miał należeć do Żelaznej Damy, a ta postawiła sobie za cel diametralnie go przemienić. Była to rewolucja ortodoksyjnie prawicowa. Zmiany nie były w smak związkowcom. Margaret Thatcher wydała związkom zawodowym wojnę na śmierć i życie, dobrze zapamiętawszy upokorzenia, jakiego z ich strony doznał jej poprzednik na fotelu premiera. Żelazna Dama obiecała sobie, że w jej przypadku to się nie powtórzy. Nie ugięła się przed masowymi protestami przeciwko jej radykalnym reformom gospodarczym. Kopalnie i tak pozamykano, cięcia i tak przeprowadzono.gdyby tylko w 1979 roku związkowcy wiedzieli, co ich czeka, gdy montowali Winter of Discontent... powtórki z historii nie będzie Żelazną Damę zmiotły zamieszki wywołane przez samobójczy pomysł wprowadzenia podatku pogłównego. Labour Party, która po kilku latach mało wyrazistego gabinetu Johna Majora, przejęła rządzenie krajem, nie była już tą samą partią, co w latach siedemdziesiatych. Jej liderzy zaprowadzili Partię Pracy do środka. A tam jak odkrył Tony Blair można sobie poradzić bez poparcia ze strony związków. Dodajmy do tego, że młoda lewica zafascynowana była receptami reganomiki. Uzupełniwszy je o większą wrażliwość społeczną, postanowiła więc stosować je dalej. Nagle okazało się, że związki nie tylko nie są New Labour potrzebne, ale też mogą jej przeszkadzać. W tym kraju złota era związków zawodowych jest już na zawsze przeszłością To dlatego strajk 30 listopada nie wstrząsnął brytyjską sceną polityczną. W dobie kryzysu wszyscy przeczuwają, że bez jakichś cięć się nie obejdzie. A tutejsza lewica? Nawet gdyby chciała, nie mogłaby się rzucić entuzjastycznie w ramiona protestujących. W końcu za obecny stan brytyjskiej gospodarki odpowiada też po części Partia Pracy rządząca krajem w latach Dlatego Ed Milliband wyraża rytualne poparcie dla protestujących, ale wie, że nie bardzo jest w stanie rozegrać tej karty tak, by zyskać jakieś realne polityczne punkty. Jeszcze bardziej kłopotliwa jest sytuacja Nicka Clegga i jego liberałów. Mieli być łaodniejszą, społeczną twarzą tego rządu. Ale teraz, chcąc nie chcąc, firmować muszą politykę cięć Davida Camerona. Ich topniejący elektorat ma poważne problemy z przełknięciem tej postawy. Pole manewru nie jest jednak dla liberałów zbyt duże. Alternatywą byłoby zerwanie koalicji. W dzień po proteście obie strony sporu powróciły do negocjacji. Ale związki zawodowe wiedzą doskonale, że za dużo nie ugrają. Nie sprzyja temu klimat niepewności wokół strefy euro i przyszłości samej Unii oraz ciągnąca się w nieskończoność sytuacja okołokryzysowa. Rząd Camerona wyszedł z pierwszej rundy bez szwanku. Winter of Discontent AD 2011 nie będzie. Przynajmniej na razie.

7 nowy czas 1 grudnia polska Rząd na trudne czasy: filozof i ładna buzia Premier skroił swój gabinet na miarę potrzeb Platformy, nie Polski mówią politycy opozycyjni i dodają, że w czasach, kiedy Europa funduje sobie w trudnych czasach rządy fachowców, Tusk stawia na polityczne gierki i piękne buzie. Bartosz Rutkowski Zanim jeszcze nowy minister sprawiedliwości w ekipie Donalda Tuska przekraczał bramy obejmowanego przez siebie urzędu, ustępujący szef tego resortu Krzysztof Kwiatkowski pozwolił sobie na uszczypliwość: tam nie trzeba filozofować, tam trzeba ciężko pracować ocenił. te słowa odniósł do Jarosława Gowina, doktora filozofii, który jak sam o sobie mówi nie ma pojęcia o prawie, ale jego koledzy dodają, że to człowiek inteligentny i szybko się uczy. FilozoF rozbija układ Oficjalna wersja jego nominacji jest taka, że to człowiek spoza branży, spoza układów, tym samym nie będzie musiał dbać o to jak inni ministrowie z prawniczym wykształceniem że kiedy nadepnie na odcisk prawnikom, to ci rozliczą go z tego, gdy skończy się już jego kadencja. Krytycy jednak nie pozostawiają na Donaldzie Tusku i samym Gowinie suchej nitki. To przecież minister sam osobiście opiniuje wiele aktów, on wytycza linię działania resortu, bez znajomości prawa jest to niemożliwe twierdzi Ryszard Kalisz. Ale i on, i inni politycy opozycji przyznają, że nowy gabinet Tuska jest tak naprawdę stary, bo główne podpory rządu ministrowie obrony narodowej, finansów, spraw zagranicznych czy gospodarki zostali ci sami. To oni razem z Tuskiem będą decydowali o tym, co rząd zrobi, lub czego nie zrobi. MinisTEr za karę A Gowin trafił tak naprawdę do resortu sprawiedliwości za karę. Był dość ostrym krytykiem rządu, więc Tusk wymyślił, że jak go rzuci do tego ministerstwa, to zyska dwie sprawy. Po pierwsze krytyka Gowina skończy się i to od razu, po drugie, co też jest niemal pewne, nie poradzi on sobie ze sprawami, jakie stoją przed tym resortem chodzi głównie o przyspieszenie rozpraw sądowych. Wtedy wyleci Gowin z hukiem, ale wówczas już będzie musiał siedzieć cichutko, bez żadnej krytyki. pas, bo trenowała kiedyś karate. Na dodatek jest miła w obejściu i generalnie przed Euro 2012 potrzebna jest piękna twarz sportu. Ale Mucha wpadła niemal od razu w wir problemów, a ten najważniejszy to Polski Związek Piłki Nożnej, gdzie zabagnione problemy, afery, pomówienia i skandale to dzień powszedni. Nic więc dziwnego, że minister Mucha zaszyła się głęboko w swoim gabinecie, jej ludzie nie dopuszczają do niej dziennikarzy, ona sama mówi, że zwoła konferencję, ale nie wiadomo kiedy. Zdaniem jednak Tuska to stanowcza i kompetentna osoba, a także co kilka razy podkreślał premier piękna kobieta. I to ma nam zapewnić sukces Euro PolEgniE na kolei Podobną nominacją był Sławomir Nowak, który ma się zająć infrastrukturą. Pojęcia o tym nie ma żadnego, już nawet odsunięty jego poprzednik Cezary Grabarczyk był w porównaniu z Nowakiem specem od dróg i kolei. Nowak wie, że przez najbliższe pół roku, a może i dłużej będzie miał pracę jak w raju, będzie mógł jeździć z jednego krańca Polski w drugi i tylko przecinać wstęgi, bo nieudolny jak mówiono o Grabarczyku minister zostawił jednak po sobie wiele prawie dokończonych odcinków dróg. Teraz Nowak będzie spijał śmietankę. Specjaliści z grupy Tor, którzy od lat recenzują poczynania ministrów infrastruktur twierdzą jednak, że po okresie przecinania wstęg, Nowak wybije sobie zęby na kolei, bo Polska kolej to obraz nędzy i rozpaczy, nawet porządnego rozkładu jazdy nie potrafią przygotować. Nowak był jednak człowiekiem Tuska w gabinecie prezydenta i przez długi czas będzie korzystać z parasola ochronnego premiera. Obaj zresztą pochodzą z tego samego rejonu, to też się liczy. MinisTEr, bo swojak Nikt więc się nie dziwi, że jednym resortem pokieruje filozof, innym zaś kobieta od ekonomiki medycznej, skoro jeszcze lepsze kwiatki spotykamy w komisjach sejmowych. To tam, jak mówią doświadczeni posłowie, wykuwa się lub ugniata prawo i tam szefami powinni być fachowcy. Ale czy tak jest? Szefem komisji edukacji został Artur Bramora z Ruchu Palikota. Został, bo partia ta z klucza musiała dostać szefowanie kilku komisji. Brambora mówi o sobie: Posiadam dwa profile średniego wykształcenia. Przed głosowaniem nad jego kandydaturą posłowie zadali mu wiele pytań o edukację, ale też o legalizację marihuany. Czy dopuszcza pan, by dzieci i młodzież miały prawo do posiadania i zażywania narkotyków, zarówno miękkich jak i twardych? Co pan sądzi o zmianach dotyczących podstawy programowej kształcenia ogólnego? Czy według pana, te zmiany, które zaproponował resort edukacji idą w dobrym kierunku? Jak modyfikowałby pan system egzaminów zewnętrznych? Czy są potrzebne jakieś zmiany? pytano posła. Odpowiedzią była cisza. A potem dalej pytania zadawali kolejni posłowie, np. była minister edukacji i posłanka SLD Krystyna Łybacka. Jedną z pierwszych kwestii, jaką będziemy musieli rozstrzygnąć na posiedzeniu komisji jest problem edukacji sześcioletnich dzieci i przesunięcie terminu obligatoryjności rozpoczęcia tej edukacji. Chciałabym poznać pana pogląd w tej sprawie powiedziała Łybacka. Jeżeli będę przewodniczącym tejże komisji. to będę koordynował jej prace. To jest sprawa pierwsza. Sprawa druga: nie będę odpowiadał dziś na merytoryczne pytania w większości zadane przez państwa z powodu naszych różnic programowych. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie wypracowywać takie kompromisy, które będą rozsądne i będą gwarantowały pójście edukacji we właściwym kierunku powiedział po serii pytań Bramora, dodając, że ma świadomość, iż sejmowa komisja edukacji jest trudna. Potem posłowie chcieli dowiedzieć się, jakie wykształcenie ma Bramowa. Posiadam dwa profile średniego wykształcenia odpowiedział Bramora. Dopytywany, czy zdał egzamin dojrzałości, odpowiedział, że jest technikiem-mechanikiem i technikiem-optykiem, to są dwa zawody, z czego drugi jest po maturze. Ostatecznie Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży ukonstytuowała swoje władze po dwukrotnym głosowaniu na szefa komisji. To miła funkcja, ogromny zaszczyt, prestiżowa komisja, bardzo się cieszę. Myślę, że ta komisja, tak jak wiele innych, pokaże, że podziały polityczne na sali plenarnej nie muszą dotyczyć prac komisji, zwłaszcza wojska. Będę się starał uczynić z pracy tej komisji przykład dobrej współpracy wszystkich klubów zadeklarował Stefan Niesiołowski, profesor od owadów, jak go nazywają w sejmie, który pokieruje pracami komisji obrony. Kiedy spytano Niesiołowskiego, ile Polska ma już myśliwców F-16, nie wiedział, ale niespecjalnie go to nie wzruszyło, bo to przecież jak sam deklaruje jest to taka miła komisja. rząd Po, nie dla Polski To oznacza, że Tusk skroił swój gabinet na miarę potrzeb Platformy, nie Polski mówią politycy największej wciąż partii opozycyjnej Prawa i Sprawiedliwości i dodają, że w czasach, kiedy Europa funduje sobie w trudnych czasach rządy fachowców, Tusk stawia na polityczne gierki i piękne buzie. Za taki ruch przyjmuje się mianowanie Anny Muchy na szefa resortu sportu. Jako jej główny atut Tusk wymieniał to, że nowa pani minister ma jakiś

8 8 fawley court jest naszym dziedzictwem!!! 1 grudnia 2011 nowy czas Fawley Court i potęga nowej Polonii Razem możemy zbudować coś wartościowego i trwałego Zastanawiam się, jak wytłumaczyć dwuznaczne, haniebne i nieodpowiedzialne wystąpienie byłego Trustee/kustosza księży marianów, Wojtka Jasińskiego?: Tak naprawdę Fawley Court jest początkiem lawiny. Wkrótce przed podobnym jak my problemem staną właściciele i zarządcy Ogniska Polskiego czy POSK-u. Tych instytucji nie da się uratować bez pomocy z zewnątrz. ( Goniec Polski, , str.6-8). Naprawdę? Pierwsza część tej wypowiedzi wymaga ponownej analizy. FCOB pyta po raz kolejny: 1. Gdzie szanowny panie skarbniku Jasiński są pieniądze ze sprzedaży (2006) North Lodge na terenie Fawley Court, za sumę 440 tys. funtów, czy może było to 690 tys? 2. Gdzie są pieniądze (300 tys. funtów,) zebrane od starej i nowej Polonii na budowę Domu Apostolatu na terenie Fawley Court, a więc na cele duchowno/charytatywne? 3. Gdzie są pieniądze zebrane z prywatnych, komercyjnych inicjatyw marianów na terenie Fawley Court? Na przykład Fawley Court był wynajmowany co roku różnym Antique Markets; na śluby; jako miejsce parkingowe (w czasie słynnych Henley Royal Regatta); na prywatne przyjęcia (Amabassador Catering); na filmowanie reklam (Sky Television)...?! (itd). Sądzimy, że zarobiona suma z tej działalności może wynieść przez ostatnie 20 lat co najmniej 100 tys. funtów, plus Gdzie są te pieniądze? 4. Gdzie są pieniądze od English Heritage (40 tys. funtów) i z datków (15 tys. funtów) od starej i nowej Polonii na nowy dach głównego gmachu Fawley Court, który został zniszczony przez pożar w niewyjaśnionych okolicznościach w latach 80.? Czy ubezpieczenie budynku pokryło jakiekolwiek (jeśli nie całe) koszta nowego dachu? 5. Gdzie teraz znajdują się pieniądze z tej tymczasowej sprzedaży Fawley Court? Jakim sposobem zacny panie skarbniku Jasiński doszło do tego, żeście obiecywali (zupełnie nielegalną i niepotrzebną) sprzedaż Fawley Court za 22,5 mln, a teraz okazuje się, że waszą cenę zbito do 16,5 mln funtów, a potem do 13 mln? Te 13 mln (o ile w ogóle istnieją) powinny leżeć na specjalnym, oprocentowanym koncie, u niezależnych (nie u Pothecary Witham Weld!) adwokatów w Anglii! Czy tak jest? 6. Zbieracie już od trzydziestu lat z parafii na Ealingu od starej i nowej Polonii co najmniej 250 tys. funtów rocznie. Dochodzi do tego czynsz (nielegalnie zbierany?) z domów należących do parafian. Gdzie są te pieniądze? 7. Gdzie są pieniądze z nielegalnie sprzedanych przedmiotów i dzieł sztuki (medale, obrazy, szable) z naszego (starej i nowej Polonii!), Muzeum im. Ks. Józefa Jarzębowskiego w Fawley Court? Licho (a raczej Licheń) tylko wie? Mówimy tu o swoistym skarbie narodowym i dziedzictwie o wartości 20 mln funtów. Gdzie są te pieniądze, i dlaczego pozbawiono nas, starą i nową Polonię, naszego cennego muzeum, należącego do nas, tu, na terenie Anglii? Podsumowując wymienione sumy, bez wliczania kwoty uzyskanej ze sprzedaży Fawley Court i spraw muzealnych, po rozliczeniach (podatki itd.), powinno być surplus funds (bo nie ma i nigdy nie było długów!) na koncie 6-7 mln funtów z ostatnich 30 lat. Gdzie są te pieniądze? Były to duże sumy/fundusze, które w imieniu starej i nowej Polonii można było inwestować w Fawley Court! Tak zwana sprzedaż Fawley Court (który nie miał kropli długów), była wyraźnie niepotrzebna. Jest to wprost, panie skarbniku Jasiński zabawne, jak również tragiczne, mówić o Fawley Court jako o początku lawiny. Gdzie szanowny ksiądz uczył się ekonomii... lub biznesu...? Jakim sposobem doszło do takich absurdów i (niby) finansowego bałaganu, gdzie nasi różni reprezentanci mają na widoku tylko... sprzedaż. Nie możemy sobie poradzić..., nie ma pieniędzy! W takim razie dajcie szansę innym, mądrzejszym i doświadczonym ludziom, aby rzeczywiście zbudować coś wartościowego i trwałego dla CAŁEJ STAREJ I NOWEJ POLONII. A dokładnie kim jest ta Polonia? Tutaj trzeba podziękować pani Barbarze Darowskiej [Listy, NC, 18 (175)] Dlaczego po angielsku? Czy pan Mirek Malevski naprawdę musi pisać swoje artykuły o Fawley Court po angielsku? Odpowiadam: Tak. Bo jesteśmy w Anglii... i chcemy docierać również do czytelnika brytyjskiego, a przede wszystkim do władz brytyjskich. Ale w tym wypadku specjalnie dla pani Barbary, i bardzo wartościowej nowej Polonii, zrobiłem wysiłek (jako tu urodzony Polak), by ten artykuł napisać po polsku. Panie, a skąd pan się tu w ogóle wziął? to symptomatyczne dla stosunków panujących w środowisku emigracyjnym w Angli pytanie było mi zadawane wielokrotnie przez różne osoby z tzw. establishmentu polskiego w Londynie. LONDON 4 APRIL (78) nowyczas.co.uk LONDON 4 APRIL (78) nowyczas.co.uk List ten spowodował, że sięgnąłem do poprzednich numerów Nowego Czasu, i co się okazało, że akcja ratowania Fawley Court była i jest razem z Save Fawley Court Action Group robotą nowej Polonii! Rozpoczęto tę akcję 18 kwietnia 2008 roku, a może i wcześniej. Nie było wtedy żadnego udziału wychowanków Kolegium Bożego Miłosierdzia, Fawley Court! Wiem, że kilku z nas śledziło tę sprawę, ale wprowadzano nas w błąd, a równocześnie nikt z nas nie wierzył, że koledzy kustosze (Naumowicz, Gowkielewicz, Nawalaniec, FAW LEY COURT OLD BOYS WHO Cares WINS 82 PORTOBELLO ROAD, NOTTING HILL, LONDON W11 2QD tel Fax: mmalevski@hotmail.co.uk THE FINAL TOUCHES TO THE PETITION TO PARLIAMENT OVER THEFAWLEYCOURTAFFAIR ARE BEING MADE. YOURSWILLBEONEOF100,000 SIGNATURESNEEDED! WATCH THIS SPACE we wczorajszym wydaniu zamieścił na prestiżowej stronie z komentarzami opinię Wiktora Moszczyńskiego na temat raportu dotyczącego imigracji. Po kilku godzinach w internetowym wydaniu gazety było już kilkadziesiąt wypowiedzi temat. RAPORT O STANIE NIEMOŻNOŚCI THE DAILY TELEGRAPH Panie, a skąd pan się tu w ogóle wziął? to symptomatyczne dla stosunków panujących w środowisku emigracyjnym w Angli pytanie było mi zadawane wielokrotnie przez różne osoby z tzw. establishmentu polskiego w Londynie. FREE NEW TIME THE POLISH WEEKLY Fawley Court pod młotek Mikołaj Skrzypiec Historyczna posiadłość o niezwykłej wadze dla naszej tu historii, Fawley Court w Henley-on-Thames, zostanie wystawiona na sprzedaż w połowie kwietnia. Wartość rynkową unikatowego obiektu szacuje się na niebagatelne 20 mln funtów. Część parku, na tyłach Fawley Court, dochodzącego do brzegu Tamizy. Rozległy park i tereny rekreacyjne, położone nad samą Tamizą, zabytkowa rezydencja i przylegające zabudowania od lat pięćdziesiątych są w posiadaniu Ojców Marianów. Zakon postanowił zakończyć działalność swojej placówki misyjnej w tym miejscu wbrew wielu głosom sprzeciwu polskiej społeczności. Decyzja ta oznacza koniec wyjątkowej karty historii Polski i Polaków w Wielkiej Brytanii w tym cennym, szczególnie dla powojennej emigracji, miejscu. Pierwsze wzmianki o posiadłości w Henley-on-Thames sięgają XI wieku, a w roku 1684 na tym terenie stanęła rezydencja Fawley Court, zaprojektowana przez Christophera Wrena, (słynnego architekta, twórcy m.in. londyńskiej St. Paul s Cathedral). Budynek, w nieco zmienionym kształcie, przetrwał do dziś. W posiadaniu Ojców Marianów znajduje się (według informacji z samego zakonu), od 1952 roku, kiedy zakupili ją od ostatnich właścicieli. Na terenie posiadłości w ciągu lat utworzono szkołę dla chłopców ( latami wspieraną przez emigracyjne instytucje i stowarzyszenia), Kolegium Miłosierdzia Bożego oraz muzeum polskiej historii. Stało się to przede wszystkim dzięki poświęceniu i charyzmie ks. Józefa Jarzębowskiego, pierwszego ojca przełożonego w Fawley Court. WIELKIE ZBIORY KSIĘDZA-POETY Ci Polacy, którzy pamiętają czasy ojca Jarzębowskiego, opowiadają o nim z nostalgią, jako o wspaniałym człowieku. To on sprawił, iż muzeum działające w Fawley Court miało w swych zbiorach prawdziwie unikatowe eksponaty, dające świadectwo stuleciom polskiej historii. Do najcenniejszych należał oryginał Statusu Łaskiego z 1506 roku, jedno z pierwszych polskich wydań Biblii, z 1574 roku, obok wielkiej kolekcji eksponatów i pamiątek z Powstania Styczniowego; setki książek, skryptów, obrazów. Muzeum zamknięto, kolekcja w 2006 roku trafiła do Lichenia, gdzie powstaje dedykowane jej muzeum. Decyzję tę Ojcowie Marianie tłumaczą malejącym w ostatnich latach zainteresowaniem muzeum w Fawley Court w Licheniu kolekcję zobaczy więcej zwiedzających. Z podobnych powodów przestała istnieć szkoła dla chłopców zliwkidowano ją po 33 latach działania, w roku Z BOSKIM PRZYZWOLENIEM Jasiński) by li go to wi sprze dać tak swo iste dla nas, i dla no wo przybywających rodaków dzie dzic two. Uni kat! Na no wo czy tam wcze sne ar ty ku ły i li sty w No wym Cza sie na te mat Faw ley Co urt, i wi dzę, jak du że jest za an ga żo wa nie mło dej Po lo nii w An glii lu dzi, któ rzy nie mie li ni - gdy szan sy uj rzeć te go hi sto rycz ne go wielkiego-małego ra ju nad Ta mi zą. Trze ba jed nak że przy znać, że był też ogromny wysiłek star sze go po ko le nia: pan Hu lac ki, Pan Fe do ro wicz, pan Mlecz ko i wie lu in nych z na szej star szej emi gra cji. we wczorajszym wydaniu zamieścił na prestiżowej stronie z komentarzami opinię Wiktora Moszczyńskiego na temat raportu dotyczącego imigracji. Po kilku godzinach w internetowym wydaniu gazety było już kilkadziesiąt wypowiedzi temat. RAPORT O STANIE NIEMOŻNOŚCI THE DAILY TELEGRAPH W du żym stop niu za wio dły na sze emi gra - cyj ne or ga ni za cje, rząd, a tak że Ko ściół! Wia - do mo też, że po ja kimś cza sie gło śnej kampanii po pro szo no No wy Czas, aby się nie zaj mo - wał spra wą ra to wa nia Faw ley Co urt, bo pew na gru pa pro wa dzi dys kret ne negocjacje z ma - ria na mi w ce lu za war cia ja kie goś kom pro mi - su. Wte dy po wsta ła gru pa Faw ley Co urt Old Boys, któ ra ra zem z No wym Cza sem roz po - czę ła kam pa nię na no wo. Już nie raz tłu ma czo no, wy ja śnia no czy tel - ni kom No we go Cza su, że na te mat Faw ley Co urt FCOB pi sze po an giel sku, by tra fić do władz i prze ciw ni ków (wie my, jak rze tel nie i gor li wie śle dzą na szą ko lum nę), i też do czy - tel ni ków tu uro dzo nych, któ rzy czy ta ją tyl ko po an giel sku. Jest to rze czy wi ście dy le mat. Był za miar i da lej ist nie je aby tłu ma czyć tek sty an giel skie na pol ski... Na to jed nak nie po zwa la czas, pie nią dze, i miej sce w ga ze cie. Ale ja koś so bie ra dzi my. W każ dym ra zie mo gę za pew nić pa nią Bar ba rę Da row ską, że bę dzie my in for mo wać no wo przybyłych Po la ków o tym, jak są okra - da ni na rów ni z na mi, któ rych ro dzi ce w jak że cięż kich po wo jen nych wa run kach ło ży li na za kup i utrzy ma nie Faw ley Co urt. Ta kie pla ców ki są bar dzo po trzeb ne te raz, kie dy przy by ło tu ty lu na szych ro da ków. Tym cza sem w następnym nu me rze No we go Cza su cze ka ca ła pu sta stro na, spe cjal nie prze zna czo na dla skarb ni ka Ja - siń skie go, aby na resz cie w imie niu Kościoła i ma ria nów szcze rze od po wie dział na na sze py ta nia. A zwłasz cza co to zna czy, że tych in sty tu cji nie da się ura to wać bez po mo cy z ze wnątrz? FREE NEW TIME THE POLISH WEEKLY Fawley Court pod młotek Mikołaj Skrzypiec Historyczna posiadłość o niezwykłej wadze dla naszej tu historii, Fawley Court w Henley-on-Thames, zostanie wystawiona na sprzedaż w połowie kwietnia. Wartość rynkową unikatowego obiektu szacuje się na niebagatelne 20 mln funtów. Rozległy park i tereny rekreacyjne, położone nad samą Tamizą, zabytkowa rezydencja i przylegające zabudowania od lat pięćdziesiątych są w posiadaniu Ojców Marianów. Zakon postanowił zakończyć działalność swojej placówki misyjnej w tym miejscu wbrew wielu głosom sprzeciwu polskiej społeczności. Decyzja ta oznacza koniec wyjątkowej karty historii Polski i Polaków w Wielkiej Brytanii w tym cennym, szczególnie dla powojennej emigracji, miejscu. Pierwsze wzmianki o posiadłości w Henley-on-Thames sięgają XI wieku, a w roku 1684 na tym terenie stanęła rezydencja Fawley Court, zaprojektowana przez Christophera Wrena, (słynnego architekta, twórcy m.in. londyńskiej St. Paul s Cathedral). Budynek, w nieco zmienionym kształcie, przetrwał do dziś. W posiadaniu Ojców Marianów znajduje się (według informacji z samego zakonu), od 1952 roku, kiedy zakupili ją od ostatnich właścicie- Część parku, na tyłach Fawley Court, dochodzącego do brzegu Tamizy. li. Na terenie posiadłości w ciągu lat utworzono szkołę dla chłopców ( latami wspieraną przez emigracyjne instytucje i stowarzyszenia), Kolegium Miłosierdzia Bożego oraz muzeum polskiej historii. Stało się to przede wszystkim dzięki poświęceniu i charyzmie ks. Józefa Jarzębowskiego, pierwszego ojca przełożonego w Fawley Court. WIELKIE ZBIORY KSIĘDZA-POETY Ci Polacy, którzy pamiętają czasy ojca Jarzębowskiego, opowiadają o nim z nostalgią, jako o wspaniałym człowieku. To on sprawił, iż muzeum działające w Fawley Court miało w swych zbiorach prawdziwie unikatowe eksponaty, dające świadectwo stuleciom polskiej historii. Do najcenniejszych należał oryginał Statusu Łaskiego z 1506 roku, jedno z pierwszych polskich wydań Biblii, z 1574 roku, obok wielkiej kolekcji eksponatów i pamiątek z Powstania Styczniowego; setki książek, skryptów, obrazów. Muzeum zamknięto, kolekcja w 2006 roku trafiła do Lichenia, gdzie powstaje dedykowane jej muzeum. Decyzję tę Ojcowie Marianie tłumaczą malejącym w ostatnich latach zainteresowaniem muzeum w Fawley Court w Licheniu kolekcję zobaczy więcej zwiedzających. Z podobnych powodów przestała istnieć szkoła dla chłopców zliwkidowano ją po 33 latach działania, w roku Z BOSKIM PRZYZWOLENIEM Z posiadłością w Henley emocjonalnie związanych jest bardzo wielu ludzi. Dla większości z nich Fawley Court stanowi świątynię i serce Polski na wygnaniu. Setki emigrantów z różnych stron Wielkiej Brytanii przyjeżdżały tu co roku na uroczystości Zesłania Ducha Świętego czyli tzw. Zielone Świątki, kiedy poza uroczystym nabożeństwem odbywał się w parku przez cały dzień polski festyn. Organizowano Wigilie i inne uroczystości kościelne i świeckie. Fawley Court jest pomnikiem i żyjącą pamięcią, świadectwem naszej tożsamości tutaj, co podkreślają oburzeni Polacy z powojennej emigracji. Dlaczego to sprzedawać? pyta pani Marzena Szejbal, prezes Koła AK w Londynie. Czy nie można tego jakoś zostawić, z Polakami? Działalność Fawley Court to coś więcej niż szkoła czy muzeum. To takie miejsce, które łączyło ludzi, szkoda tego... Straszna szkoda dodaje rozżalona. Alesprzedaż nierentownegowedług Marianów obiektu to jedyne wyjście, co ogłosił w 2007 roku ojciec przełożony Wojciech Jasiński. Pozwolenie na sprzedaż władze zakonu w Watykanie wydały niedawno, bo na początku 2008 roku. Marianie działają w wielu krajach na świecie, będą więc pieniądze na inne placówki. Gdzie dokładnie trafi zawrotna kwota 20 mln funtów? Jeszcze nie wiadomo, część zostanie pewnie z Marianami na Wyspie, część pojedzie do Polski, może do Lichenia, może do Warszawy mówią zakonnicy. Z OSTATNIEJ CHWILI Z posiadłością w Henley emocjonalnie związanych jest bardzo wielu ludzi. Dla większości z nich Fawley Court stanowi świątynię i serce Polski na wygnaniu. Setki emigrantów z różnych stron Wielkiej Brytanii przyjeżdżały tu co roku na uroczystości Zesłania Ducha Świętego czyli tzw. Zielone Świątki, kiedy poza uroczystym nabożeństwem odbywał się w parku przez cały dzień polski festyn. Organizowano Wigilie i inne uroczystości kościelne i świeckie. Fawley Court jest pomnikiem i żyjącą pamięcią, świadectwem naszej tożsamości tutaj, co podkreślają oburzeni Polacy z powojennej emigracji. Dlaczego to sprzedawać? pyta pani Marzena Szejbal, prezes Koła AK w Londynie. Czy nie można tego jakoś zostawić, z Polakami? Działalność Fawley Court to coś więcej niż szkoła czy muzeum. To takie miejsce, które łączyło ludzi, szkoda tego... Straszna szkoda dodaje rozżalona. Alesprzedaż nierentownegowedług Marianów obiektu to jedyne wyjście, co ogłosił w 2007 roku ojciec przełożony Wojciech Jasiński. Pozwolenie na sprzedaż władze zakonu w Watykanie wydały niedawno, bo na początku 2008 roku. Marianie działają w wielu krajach na świecie, będą więc pieniądze na inne placówki. Gdzie dokładnie trafi zawrotna kwota 20 mln funtów? Jeszcze nie wiadomo, część zostanie pewnie z Marianami na Wyspie, część pojedzie do Polski, może do Lichenia, może do Warszawy mówią zakonnicy. Z OSTATNIEJ CHWILI Jest ustawa! Jest ustawa! Zakończyły się prace nad ustawą o abolicji podatkowej dla Polaków zarabiających za granicą. W czwartek na konferencji prasowej poinformował o tym premier Donald Tusk. Zakończyły się prace nad ustawą o abolicji podatkowej dla Polaków zarabiających za granicą. W czwartek na konferencji prasowej poinformował o tym premier Donald Tusk. Efekty przezkilkamiesięcybyłymizerne, ale jak zapewnił premier prace musiały trwać tak długo, bo ustawa musiała zostać dopracowana w każdym szczególe. Zgodnie z nią Polacy, którzy płacili podatki poza granicami Polski, nie będą musieli płacić dodatkowych podatków wpolsce. Uregulowania dotyczące przeszłości obejmują nie tylko okres od 2004 roku, ale także lata wcześniejsze, od 2002 roku. Zdaniem premiera, ustawa reguluje całokształt międzynarodowych stosunków fiskalnych. W jaki sposób skorzystać z nowych przepisów? Osoby, które zjawią się w Polsce będą musiały zgłosić się do własnego Urzędu Skarbowego i na odpowiednim druku (przygotuje je Ministerstwo Finansów) złożyć wniosek o umorzenie podatków. Do wniosku trzeba załączyć wykaz dochodów uzyskanych np. w Anglii. Osoby, które regulowały zobowiązania podatkowe, będą mogły zwrócić się do skarbówki o zwrot pieniędzy. Również za pomocą właściwego Urzędu Skarbowego. Prace nad ustawą zakończyły się, ale na razie nie wiadomo, kiedy projekt trafi Efekty przezkilkamiesięcybyłymizerne, ale jak zapewnił premier prace musiały trwać tak długo, bo ustawa musiała zostać dopracowana w każdym szczególe. Zgodnie z nią Polacy, którzy płacili podatki poza granicami Polski, nie będą musieli płacić dodatkowych podatków wpolsce. Uregulowania dotyczące przeszłości obejmują nie tylko okres od 2004 roku, ale także lata wcześniejsze, od 2002 roku. Zdaniem premiera, ustawa reguluje całokształt międzynarodowych stosunków fiskalnych. W jaki sposób skorzystać z nowych przepisów? Osoby, które zjawią się w Polsce będą musiały zgłosić się do własnego Urzędu Skarbowego i na odpowiednim druku (przygotuje je Ministerstwo Finansów) złożyć wniosek o umorzenie podatków. Do wniosku trzeba załączyć wykaz dochodów uzyskanych np. w Anglii. Osoby, które regulowały zobowiązania podatkowe, będą mogły zwrócić się do skarbówki o zwrot pieniędzy. Również za pomocą właściwego Urzędu Skarbowego. Prace nad ustawą zakończyły się, ale na razie nie wiadomo, kiedy projekt trafi Powrót do domu, ale po co?» 8 Powrót do domu, ale po co?» 8 MirekMalevski, Prezes FawleyCourtOldBoys, FCOBLtd DEZERTER IZRAEL DARMOWE BILETY! STR. 23 DEZERTER IZRAEL DARMOWE BILETY! STR. 23

9 nowy czas 1 grudnia z wyspy na kontynent W poszukiwaniu świątecznej atmosfery DOVER Niesamowita podróż jeszcze taniej FRANCJA Grzane wino w Lille przywraca dobry humor nawet tym najbardziej przemarzniętym Aleksandra Junga Brytyjczycy, jak wiadomo, dumni są ze swojej wyspiarskiej odrębności. Niby Europa, a jednak oderwany od kontynentu skrawek ziemi, gdzieś pomiędzy wodami mórz. To przekonanie o wyjątkowości może być jednak złudne. Francuskie Lille, główne miasto historycznej krainy Flandrii, swoją nazwę wywodzi od słowa l Isla, czyli wyspa. Tak ochrzczono zamek, który wybudowano na suchym lądzie wśród bagnistych terenów. Do Lille dotrzeć można drogą podlądową, podniebną bądź morską. Najkrótsze połączenie morskie zajmuje niecałe 80 minut, i już przenosimy się do miasta, w którym czas płynie trochę wolniej niż w Londynie. Firma DFDS Seaways zaprosiła dziennikarzy polonijnych mediów na rejs do Francji właśnie do Lille, gdzie mieliśmy odwiedzić jarmark bożonarodzeniowy, poczuć, że święta coraz bliżej. Jarmarki bożonarodzeniowe przywodzą na myśl zapach prażonych orzechów, woń aromatycznego grzanego wina, cieszą oko wyrobami lokalnymi, które zdobić mogą choinki osób o najbardziej wymagających gustach. Tradycja jarmarków bożonarodzeniowych sięga XIII-XIV wieku. Początkowo były one organizowane głównie w krajach niemieckojęzycznych. Mieszkańcy miast i okolic gromadzili się tłumnie, by zaopatrzyć się w produkty przed nadciągającą zimą. Z biegiem czasu jarmarki stały się niezbędnym elementem dodającym kolorytu okresowi przedświątecznej gorączki i przeniosły się również do innych krajów. Jednak do tej pory najpopularniejsze i największe targi bożonarodzeniowe odbywają się właśnie w Niemczech, gdzie przoduje Kolonia oraz Norymberga. W Lille w związku ze świątecznymi obchodami na głównym placu Grand Place ustawiono wysokie na pięćdziesiąt metrów diabelskie koło, obok którego stoi pięknie udekorowana osiemnastometrowa choinka. Obok, w jednej z 83 drewnianych chatek, zakupić można oryginalne wyroby z Rosji, Kanady czy Polski od bożonarodzeniowych szopek, po świąteczne ozdoby aż po biżuterię bursztynową prosto z Gdańska. Lille to jednak nie tylko targ bożonarodzeniowy. Miasto zachwyca wspaniałymi budynkami w stylu flamandzkiego renesansu czy art déco. Jeszcze do lat 80. XX wieku było to wielkie zagłębie przemysłowe, gdzie w poszukiwaniu pracy przybyła również duża liczba polskich pracowników, głownie do pracy w okolicznych kopalniach. Polska diaspora jest w Lille nadal dość liczna, stąd również polski konsulat w tym mieście. Kibice piłki nożnej znają z pewnością nazwiska dwóch polskich reprezentantów grających w drużynie OSC Lille. Gdy zamknięto nierentowne kopalnie, miasto musiało zacząć myśleć o zmianie wizerunku. Dziś, kiedy przechadzamy się po Lille, zachwycają nas brukowane wąskie uliczki, ciekawa zabudowa miejska z wyraźnymi wpływami gotyku, renesansu, klasycyzmu czy art nouveau. Życie w Lille płynie wolniej. Warto odwiedzić to miasto, gdy w Londynie zaczyna nam brakować kawiarenek, gdzie o poranku w blasku słońca przy mało ruchliwych ulicach można spróbować croissanta przy stolikach ustawionych na zewnątrz. Warto się tam wybrać, gdy chcemy przypomnieć sobie o wartości wspólnego, wielogodzinnego biesiadowania. Nawet kelnerzy są w Lille jakby wolniejsi i zdaje się, że celowo spóźniają się z podawaniem kolejnych potraw. A jeśli jesteście wielbicielami staroci, warto odwiedzić Lille we wrześniu, bo jest tam jeden z największych we Francji, znany w całej Europie, pchli targ Braderie. Do Lille można jednak wpaść na krótki wypoczynek niezależnie od pory roku. Grand Place w Lille zdobi pięknie udekorowana 18- metrowa choinka 29 SAMCHÓD + 4 W JEDNĄ STRONĘ JUŻ OD DOVER-FRANCJA DFDS.PL

10 10 felietony opinie 1 grudnia 2011 nowy czas nowyczas redakcja@nowyczas.co.uk King s Grove London SE15 2NA Dziennikarskie hieny Krystyna Cywińska Lata temu, do redakcji Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza w Londynie zadzwonił czytelnik. Czy Cywińska jeszcze żyje? zapytał co nieco stroskany. Doświadczenie nas uczy, że zawsze kto inny umiera. I pewno się ten czytelnik zdziwił, jak się dowiedział, że Cywińska żyje. To dlaczego nie pisze? krzyknął. Pewnie uznał pisanie felietonów za nałóg, z którego wyzwolić może tylko śmierć. Choć to nie takie pewne. Bo na tamtym świecie może wychodzi jakieś Słowo Niebieskie. I może się jeszcze na coś tam przydam. Przydatność dziennikarzy jak wiadomo jest związana z zapotrzebowaniem na wiadomości i pożądaniem plotek. Publicystyka jest wyższym stopniem dziennikarskiego nałogu. Jest, czy powinna być, rodzajem politycznego czy społecznego reflektora. Publicyści są odrębną kategorią. Są klasą dziennikarzy sięgających do trzewi problemów politycznych czy społecznych. Komentujących znane im mniej lub więcej dziedziny życia. A felietoniści? Felieton to refleksja pisana pod wrażeniem chwili, czegoś czy kogoś. To czasem gawęda, czasem esej, czasem także scenka na kilka głosów. Felieton powinien być lekko ironiczny, lekko sentymentalny i dowcipny. Powinien też wnieść jakąś wiedzę. Historyczną, literacką, polityczną. Dla równowagi. Choć podobno felietony piszą najczęściej grafomani. Znałam kiedyś kilku takich. Ideałem felietonu jest lekkość, lapidarność i dawka cynizmu. Tak mnie kiedyś uczył nieodżałowany publicysta, eseista i znawca literatury Juliusz Sakowski. Nikt prawie o nim dziś już nie wspomina. A w latach rozkwitu naszej emigracji był magiem i ojcem chrzestnym wydawnictw i publicystyki. Podobno pierwszym felietonistą był diabeł krytyczny recenzent Stworzenia. Uważałam się za zaszczyconą, kiedy czytelnicy dość często zresztą nazywali mnie wredną, rogatą diablicą. Czy można się nauczyć dziennikarstwa? Nie można. Można się tylko nauczyć technik i metod. Dziennikarstwo wymaga wrodzonych zdolności. Łatwości pisania, instynktu obserwacji itd. Wiele osób piszących trudno nawet nazwać dziennikarzami, szczególnie tu, na emigracji. Dziennikarstwo polonijne jest przypadkowe. Z reguły deficytowe. Jest to także dziennikarstwo amatorskie, nawet chałupnicze. Czy dziennikarstwem można nazwać redagowanie biuletynów. Okazyjnych gazetek? Rocznicowych wspomnień? Albo nałogowe pisanie listów do redakcji? Emigracja miała kilku takich niezawodnych korespondentów. Prasa polonijna mimo swych słabości ma jednak swoją rację bytu. Daje możliwość wypowiedzenia się ludziom tu żyjącym. Czy prasa polonijna jest wciąż łącznikiem społecznym, czy jest łącznikiem Polonii z krajem? Może w jakimś stopniu, choć zagłuszyła ją telewizja i internet. Wydaje się, że najważniejsze jest to, że prasa polonijna jest przewodnikiem reklamowym po polskich przedsiębiorstwach, różnorodnych usługach i sklepach. Politycznie jest niewyraźna. Patriotycznie rachityczna, dostosowana do komercjalizacji życia przyziemnego. Dawne patetyczne, patriotyczne natchnienia i uniesienia wymiótł wicher wolności. Polacy tu zasiedzieli czy zasiadający z dziećmi korzeni łatwo sobie stąd łopatą nie wykopią. Przesadzać by je było trudno. Można je tylko podlewać polską tradycją i polskim słowem. Byle słowem zrozumiałym. Biorę do ręki Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza ( ) i cóż czytam pod fotografią? Katastrofa smoleńska spowodowała oddalne wyzwolenie autentycznej potrzeby solidarności. Że co proszę? Oddalnie się wyłączam. Polonijna prasa nie zajmuje się prywatnym życiem lokalnych celebrytów. Bo ich tu nie ma. Gdyby byli w całej krasie i majętnościach, pewnie by się nimi zajmowała. Pożądanie plotek i podglądanie innych jest receptą na poczytność. Sądy, kary, kryminały, powszechne niby oburzenie w niczym jednak nie zmienią procederu plotkarstwa w dziennikarstwie. Kilka miesięcy temu telefon. Czy to pani Cywińska? Pewnie ktoś pyta czy żyję myślę. Tak, tak, żyję mówię. Czy można panią odwiedzić? Proszę. Zjawiła się dziennikarka z tygodnika Polityka. Siedziała kilka godzin, wypiła kilka kaw. Zjadła kilka kanapek i ciastek, i zadała mi kilka pytań o emigracji. Po co? pytam Pamięć moja już nie taka mówię. Chcę napisać o emigracji książkę. Jeszcze jedną? Po co. Okazało się, po co. Żeby systemem wywiadów i nie całkiem dokładnie zapisanych rozmów z pozostałymi przy życiu opisać życie nieżyjących już emigrantów od podszewki. Kiedyś na emigracji było to nie do pomyślenia. Nikt by się nie odważył nawet mruknąć ani syknąć o tym, co się dowiedział lub widział między prześcieradłami. Mało kogo zresztą to interesowało. Obowiązywała tu pełna kurtuazja w piśmie i dyskrecja w prasie, a nawet w biografiach. No i teraz się okazało, że dziennikarka Polityki znalazła niezły sposób na spopularyzowanie swojej książki. Opisała życie znanych emigrantów pół sensacyjnie, pół prawdziwie, pół szkodliwie, ale chodliwie w księgarniach. Czyli full wypas plotkarski po wypadzie do Londynu. Nie wpuszczajcie dziennikarzy z kraju do domów, bo się mogą okazać szakalami Wrażliwość ulicy Żyjemy w ciekawych czasach. Jeszcze nie tak dawno temu fascynowaliśmy się przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Już wówczas trwały gorączkowe dyskusje o tym, czy i kiedy zastąpimy złotówkę europejską walutą. Dzisiaj, na naszych oczach, rozgrywa się walka o to, czy waluta przetrwa kryzys, czy też będziemy świadkami ponownych narodzin marki, pesetos czy liry. I wydawać by się mogło, że już nic bardziej interesującego nie rozgrywa się na naszych oczach, gdy tymczasem Dzieje się dużo małych rzeczy, które tylko sporadycznie trafiają na czołówki gazet. Dla mnie jedynym z takich wydarzeń, znacznie ciekawszych i ważniejszych jest to, co wydarzyło się w Londynie w ubiegłym tygodniu. Niby nic wielkiego: w zatłoczonym tramwaju pomiędzy Croydon a Wimbledonem siedzi kobieta z dzieckiem na kolanach. Jedna ze scen, jakich pełno każdego dnia w środkach komunikacji publicznej w Londynie. W tym przypadku jednak nie jest to zwykła pasażerka. Ta się awanturuje, krzyczy obraźliwe słowa do siedzących obok: You are not English! I rzuca przekleństwami. Zaczyna się pyskówka... W sumie trudno powiedzieć, co się tam naprawdę wydarzyło. Ważne jest coś zupełnie innego: dla jednego z pasażerów owego tramwaju było to wydarzenie na tyle zaskakujące czy nawet szokujące, że postanowił (lub postanowiła) utrwalić je na filmie, korzystając z telefonu komórkowego. Chwilę później filmik znalazł się na YouTube i zaczął żyć własnym rytmem. Autor stracił kontrolę na tym, co utrwalił i zamieścił w sieci. Tyle fakty. Prosty zapis chwili utrwalony w cyfrowym zapisie. Umieszczony w sieci szybko staje się przebojem i budzi zainteresowanie policji, która nie waha się, by wszcząć dochodzenie. Dwa dni później kobieta z tramwaju zostaje aresztowana i postawiona przed sądem. Żeby było ciekawiej, do podobnej reakcji policji dochodzi również w Polsce. Tam policja zaczyna dochodzenie w sprawie obraźliwych komentarzy pojawiających się w internecie, a dotyczących jednego z naszych polskich czarnoskórych posłów. Powód jest ten sam: rasistowskie komentarze. Można się kłócić, co jest ważniejsze. Kryzys europejskiej waluty, czy wrażliwość społeczna? Euro jest ważne i zapewne wszyscy chcemy, aby ten kryzys jak najszybciej się skończył. Jednak jeśli nie będzie euro, to z pewnością pojawi się jakaś inna waluta, coś muszą wymyślić, życie będzie toczyć się dalej. Dla mnie, szczególnie tutaj, w Londynie a może jeszcze bardziej w Polsce ważne jest to, że są wśród nas tacy, dla których nie ma miejsca na rasizm, dla których wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi.ważne jest to, że są tacy, którzy potrafią wykorzystać najnowsze technologie do tego, by to zdziczenie obyczajów pokazać, bez względu na skalę, w jakiej się to odbywa. To rewolucyjne połączenie najnowszych technologii z naszą wrażliwością odbywa się na naszych oczach, tylko jakby cichaczem, na boku, z dala od telewizyjnych kamer. Dla mnie to warta odnotowania sprawa. Bo bez euro przeżyjemy. Poradzimy sobie jakoś. Bez naszej wewnętrznej wrażliwości, niezgody na to, że ktoś kogoś obraża, poniża, wyszydza daleko nie zajdziemy. W niedalekiej historii mieliśmy już tego przykłady V. Valdi nowyczas.co.uk

11 nowy czas 1 grudnia komentarze i opinie Na czasie Grzegorz Małkiewicz KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO Pogrążona w kryzysie Europa zaniemówiła. Odbywają się wprawdzie nocne narady niemiecko-francuskie, ale jak dotąd nie wpływają na uspokojenie rynków finansowych. Ten największy kryzys finansowy europejskiego projektu przypadł na okres polskiej prezydencji. Nikt jednak do sztabów kryzysowych nas nie zaprosił. No to zaprosiliśmy się sami. Minister Radosław Sikorski wygłosił w Berlinie płomienne przemówienie, które na Zachodzie mało kto zauważył, a w Polsce opozycja pogroziła ministrowi Trybunałem Stanu. Współczuję ministrowi. Tak to się niestety kończy, kiedy w politycznej edukacji jest więcej książek niż praktyki. Który z polityków nie marzy o tym, żeby dorównać klasykom gatunku? Tym bardziej że wielkie przemówienia wielkich polityków powstawały również wtedy, kiedy nie mieli już władzy. Jeśli Churchill po wszystkich swoich błędach mógł pouczać Europejczyków o politycznych konsekwencjach zimnej wojny, a jego określenie żelazna kurtyna weszło do języka powszechnego, dlaczego minister Sikorski nie może pozwolić sobie na podobną próbę zaistnienia w panteonie politycznych oratorów? Gdyby ktoś pomyślał, że nie może, minister w odpowiednim miejscu swojego wystąpienia przypomniał słuchaczom, że to Polska była pierwsza w budowaniu podstaw nowożytnego państwa demokratycznego. I być może to tradycja Konstytucji 3 Maja spowodowała, że minister postanowił publicznie na forum europejskim zająć stanowisko wobec największych europejskich wyzwań. Tradycja zobowiązuje. Minister mówił o polskim sukcesie transformacji ustrojowej, o tym, że Polska była kiedyś problemem w Europie, a teraz może być przykładem i służy skutecznymi rozwiązaniami. Swoją argumentację wzmocnił nawet terminologią kantowską, imperatywem kategorycznym, co w Berlinie musiało wywołać pomruki uznania, a może też zdziwienia. Jaka Europa? Zdecydowanie republikańska, z silną centralną władzą polityczną i ekonomiczną. Cel zjednoczeniowy jest piękny, ale projekt nie dysponuje odpowiednimi środkami, by kraje członkowskie mogły go realizować. Do tego dochodzą utrudnienia stwarzane głównie przez Wielką Brytanię. Minister kurtuazyjnie dziękuje Brytyjczykom za ich zjednoczeniowy wkład: język, wspólny rynek, brytyjskiego komisarza odpowiedzialnego za politykę zagraniczną Unii. Docenił też rolę Zjednoczonego Królestwa w kontaktach Europy ze Stanami Zjednoczonymi. I ostrzega Brytyjczyków kryzys euro zrujnuje również i was, wasz dług przekracza 400 proc. PKB. Skąd macie tę pewność, że rynek zawsze będzie wam sprzyjał? pytał retorycznie minister, bo chyba nie spodziewał się, że w Londynie ktoś na te pytania będzie odpowiadał. Tak rzeczywiście było. Tylko Niemcy mogą uratować Europę. Bardziej się obawiam niemieckiej bezczynności niż niemieckiej siły deklaruje minister, zaznaczając, że jest prawdopodobnie pierwszym polskim ministrem spraw zagranicznych, który doszedł do takiego wniosku. Niemcy nie mają wyjścia, muszą przewodzić. Ale nie dominować dodaje biegły w historii minister. As a Pole and a European, here in Berlin, I say: the time to act is now skończył swoje wystąpienie Radosław Sikorski, co sala przyjęła gromkimi oklaskami. A niewdzięczni rodacy chcą, by odpowiadał przed Trybunałem. kronika absurdu Prawo nie zakazuje zwracania się do oficerów policji twardym, męskim językiem, czyli przeklinania. Tak orzekł sędzia Sądu Apelacyjnego w Wielkiej Brytanii Justice Bean. Sprawa dotyczyła młodocianego poszkodowanego, który na mocy wyroku pierwszej instancji miał zapłacić 50 funtów za posługiwanie się wulgarnym językiem wobec przedstawicieli władzy zamierzających przeprowadzić rewizję osobistą. Policjanci powinni być przygotowani i oswojeni z takim językiem stwierdził sędzia. A może też nie powinni posługiwać się narzędziami przemocy? Baron de Kret Wacław Lewandowski Kwestia ukraińska Dobrze się stało, że Bronisław Komorowski udał się z oficjalną wizytą na Ukrainę. Wspólnie z ukraińskim prezydentem patronował tam wmurowaniu aktu erekcyjnego pod budowę polskiego cmentarza wojskowego w Bykowni pod Kijowem. Pozwala to wierzyć, że po upływie długich dziesięcioleci nareszcie wszystkie ofiary zbrodni katyńskiej będą miały godne miejsce pochówku i upamiętnienia. W Bykowni leży prawie trzy i pół tysiąca Polaków zamordowanych przez NKWD, których nazwiska widnieją na tzw. liście katyńskiej. Przez długie lata miejsce ich spoczynku było nieznane, teraz jest szansa, że cmentarz powstanie. Piszę szansa, bo przecież nie ma ostatecznej pewności. Dziś, w dniu wizyty (28 listopada) pilnie nasłuchiwałem wieści z Kijowa, czekając czy polski prezydent powie tam to, co powinien był powiedzieć, co jest nakazem chwili. Powiedział! Upomniał się o skazaną na siedem lat więzienia byłą premier Ukrainy Julię Tymoszenko. Stwierdził, że jej uwolnienie jest warunkiem koniecznym, który musi zostać spełniony, jeśli Ukraina pragnie ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej z UE, co miałoby nastąpić 19 grudnia. W czasie procesu Tymoszenko otoczenie ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza puszczało w świat pogłoski, że proces i wyrok będą trochę na niby, bo szykuje się pospieszną zmianę kodeksu karnego, której skutkiem będzie usunięcie z ustawy paragrafów, na podstawie których zbudowano akt oskarżenia. Julię Tymoszenko skaże się więc, by wkrótce potem uniewinnić. Gdy wyrok zapadł, pogłoski ucichły, a jedyną wiadomością dotyczącą sprawy jest alarm rodziny byłej premier, rodziny, która twierdzi, że Tymoszenko jest ciężko chora, nie jest leczona, a w więzieniu przetrzymywana jest w strasznych warunkach. Pytaniem najpilniejszym jest czy Wiktor Janukowycz rzeczywiście chce stowarzyszenia Ukrainy z Unią Europejską, a w przyszłości członkostwa w UE. Deklaruje taką chęć, jak czyni to ponad 60 proc. jego rodaków, ale czy deklaruje szczerze? Jeśli tak posłucha apelu prezydenta Komorowskiego i spowoduje uwolnienie Tymoszenko. Wtedy rzecz jasna umowa stowarzyszeniowa zostanie ratyfikowana, a cmentarz w Bykowni rzeczywiście powstanie. Jeżeli jednak Janukowycz mówi nieprawdę, bojąc się opinii publicznej, w rzeczywistości zaś nie chce dopuścić do zbliżenia Ukrainy z Unią, wtedy zasłoni się niezawisłością wymiaru sprawiedliwości i w sprawie Tymoszenko nie zrobi niczego. Ponieważ UE uznaje byłą premier za ofiarę politycznego procesu i za więźnia politycznego, nie będzie już mowy o jakimkolwiek zmierzaniu Ukrainy do Zjednoczonej Europy. Janukowycz wytłumaczy swoim rodakom, że on, owszem, chciał, ale Unia nie chciała, skoro żądała od niego rzeczy niemożliwych, później zaś niezwłocznie rozpocznie proces integracji swego kraju z Rosją, być może w strukturach nowego związku państw budowanego przez Moskwę. A cmentarz w Bykowni wówczas nie powstanie Janukowyczowi nie będzie już politycznie potrzebny. Ciesząc się na to, co powiedział w Kijowie prezydent Komorowski, z obawą oczekuję odpowiedzi na to najważniejsze pytanie: chce Janukowycz Unii, czy też nie chce? Powody do obaw są racjonalne, jeśli przypomnimy sobie, że przed polskim prezydentem na Ukrainę jeździł minister Sikorski wraz z szefem dyplomacji Szwecji z misją nakłaniania do uwolnienia Tymoszenko. Nic nie wskórali. A może być i tak, że ukraiński prezydent liczy na to, że Unia jednak pogodzi się z losem słynnej Julii, byle tylko Euro 2012 mogło się odbyć, jak to zaplanowano? Jeśli tak, zapewne się przeliczy, ale Ukraina tak czy owak wróci pod skrzydła Moskwy.

12 12 1 grudnia 2011 nowy czas czas przeszły niedokonany Aneta Naszyńska i Jagna Wright Do dziś bardzo dobrze pamiętam dzień, kiedy poznałam Jagnę. ( ) Przywitał mnie ciepły, serdeczny uśmiech, a potem potoczyła się długa, zajmująca rozmowa i tak już było zawsze, przez następne dziesięć lat naszej współpracy. Jagna miała w sobie wielką żarliwość, a jej entuzjazm był wręcz zaraźliwy pisała Aneta Naszyńska po śmierci Jagny Wright. Przypadkowe spotkanie Jagny Wright i Anety Naszyńskiej zaowocowało nie tylko udaną współpracą. Dla mnie Jagna była przede wszystkim wielkim przyjacielem. Potrafiła słuchać, współczuć, pomóc i doradzić. Przyjaciół miała zresztą dużo i wszędzie tak wspominała Jagnę Aneta. Według Janusza Guttnera Aneta bardzo przypomina swoją przyjaciółkę. Trzy lata temu, po śmierci Jagny, Aneta napisała o niej między innymi takie zdanie: Jej entuzjazm był zaraźliwy. Jak bardzo to określenie odnosi się również do niej samej! Aneta wręcz tryskała energią. Żyła pełnią życia, z cudowną niecierpliwością, z ogromną pasją, ciekawa ludzi i świata. I taką ją zawsze będziemy pamiętać. Jagna walczyła z rakiem długo, Aneta zmarła niespodziewanie, również na raka. Ich życie można podsumować słowami Anety z jej wspomnień o Jagnie: We wszystkim próbowała znaleźć coś pozytywnego. Często powtarzała, że w każdej kałuży można znaleźć skrawek błękitnego nieba. Cytaty z artykułów, które ukazały się w Nowym Czasie : Aneta Naszyńska: Jej entuzjazm był zaraźliwy [NC, 26/38, ] Janusz Guttner: Aneta Naszyńska [NC, 12/148, ] W Anglii opowiadania polskich emigrantów o rosyjskich okrucieństwach psuły tylko atmosferę powojennego balowania. Kiedy dzielni Rosjanie zostali przyjaciółmi, Polacy stali się po prostu ambarasujący. Teraz świadkowie tych przeżyć odchodzą, rozgoryczeni brakiem uznania dla ich tragedii. Przyznanie im należytego miejsca na łamach książek historycznych to jedyne zadośćuczynienie, jakiego się domagają [ The Independent, ] Ocalić od zapomnienia Te ludzkie tragiczne historie. Kiedy zwykłe codzienne życie zamieniło się w codzienną tułaczkę, w codzienną walkę o przetrwanie, którą nie wszyscy wygnani z własnych domów przeżyli. Syberyjską golgotę polskich zesłańców w czasie II wojny światowej wyparły z pamięci inne wydarzenia, albo znowu na mocy dekretu zwycięskich armii znalazły się w sferze niepamięci. O te losy, o pamięć o nich upomniały się Jagna WrIghT i aneta naszyńska. Poświęciły się temu wyzwaniu bez reszty, zanim same przedwcześnie odeszły. aleksandra Junga 23 listopada w Ambasadzie RP w Londynie na ręce Roberta Kostro, dyrektora Muzeum Historii Polskiej, zostały przekazane bogate archiwa przedstawiające poruszające historie z kart dziejów Polski. Jagna Wright oraz Aneta Naszyńska to dwie przedwcześnie zmarłe dokumentalistki, które w latach 90. postanowiły nakręcić dokument Zapomniana Odyseja utrwalający na taśmie filmowej wstrząsające wspomnienia ofiar masowych zsyłek Polaków w głąb ZSRR w latach W tym czasie niewielu interesowało się historiami Sybiriaków. To dziesiątki godzin nagrań rozmów z ludźmi, którzy przeżyli gułagi. To gehenna Polaków na Wschodzie utrwalona w formie wywiadów z tymi, którzy przeżyli, ich rodzinami oraz z bliskimi osób, które zginęły. To ludzie z różnych środowisk, którzy po wojnie znaleźli się w Anglii, a także w Australii i USA opowiadała o dokumencie Ewa Wierzyńska z działu współpracy z zagranicą Muzeum Historii Polski. Dzięki ogromnemu samozaparciu autorek, dokument został pokazany w brytyjskiej telewizji, później również w wielu innych krajach, m.in. w Kanadzie czy w USA. Zanim do tego doszło autorki przeprowadziły tysiące rozmów, napisały setki listów, spędziły godziny niemalże syzyfowej pracy. Jak słusznie zwraca uwagę Ewa Wierzyńska, celem Jagny i Anety było nie tylko przybliżenie losów tych ciężko doświadczonych przez los Polaków, Brytyjczykom, ale także uhonorowanie ich w ten sposób. Kolejny projekt obu dokumentalistek Druga prawda przedstawia historię relacji polsko-żydowskich na przestrzeni wieków. Impulsem do rozpoczęcia prac nad dokumentem stała się zagorzała dyskusja, jaka toczyła się wtedy wokół Jedwabnego, dyskusja o udziale Polaków w mordowaniu Żydów. Śledząc owe dyskusje z Londynu, szczególnie Jagna Wright, była przekonana, iż niezbędne jest dopełnienie toczących się dysput, tak by pamiętano nie tylko o haniebnych czynach Polaków, ale również o niesionej przez nich często z narażeniem życia pomocy. Jagna Wright w chwili tworzenia tego filmu zmagała się już z chorobą nowotworową, zmarła kilka tygodni po ukończeniu dokumentu. Aneta Naszyńska już samodzielnie zajęła się upowszechnianiem Drugiej prawdy. Jednakże w trzy lata po śmierci Jagny, Aneta niespodziewanie zmarła w Chile na raka mózgu. Mąż Jagny Wright oraz synowie Anety Naszyńskiej, Luke i Konrad Haseler, postanowili przekazać zarówno taśmy Od lewej: Luke Haseler, syn Anety Naszyńskiej, Stephen Wright, mąż Jagny Wright oraz Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski; obok makieta Muzeum filmowe, jak i związaną z nimi dokumentację do budowanego w Warszawie Muzeum Historii Polski. Rodziny obu autorek chciały znaleźć miejsce, gdzie materiały będą miały właściwą opiekę. Mamy zamiar przyjrzeć się im od strony historycznej, uporządkować, opisać i wykorzystać przy powstawaniu naszej wystawy stałej. Pragniemy je także udostępnić do badań dla historyków czy pasjonatów tematu podkreślała Ewa Wierzyńska. Muzeum Historii Polski będzie najdroższym muzeum w Polsce (ma powstać jesienią 2013 roku). Wstępne koszty wyceniane są na ok. 300 mln złotych. Muzeum ma być miejscem, w którym będzie odbywał się dialog pomiędzy historią a młodym pokoleniem. Chcemy uczynić historię bardziej namacalną mówi dyrektor Robert Kostro. Muzeum ma przedstawiać najważniejsze wątki polskiej historii, zwracając szczególną uwagę na tematykę wolnościową (m.in. powstania narodowe czy dzieje Solidarności ). Ważnym aspektem ma być również współpraca międzynarodowa i budowanie świadomości powiązania polskich dziejów z historią innych narodów żyjących na obszarze dawnej Rzeczypospolitej. Stąd np. specjalny fundusz stypendialny dla zagranicznych historyków interesujących się historią Polski czy współpraca z historykami z Litwy, Ukrainy czy Białorusi. Ile razem dróg przebytych ile ścieżek przedeptanych ile deszczów, ile śniegów wiszących nad latarniami ile listów, ile rozstań ciężkich godzin w miastach wielu i znów upór, żeby powstać i znów iść i dojść do celu Konstanty Ildefons gałczyński

13 nowy czas 1 grudnia takie czasy Melodia języka Michał Sędzikowski Mwamy saunę! Czy to nie wspaniałe!? drze się wniebogłosy mój cierpiący na debilizm podopieczny. Przybij piątkę! Sztywno unoszę rękę. Z Kevinem lepiej się zgadzać. To bardzo wrażliwy człowiek i w dodatku gej. Dotknięty wpada w furię. Potrafi wówczas wrzeszczeć i okładać pięściami swoich opiekunów do upadłego. Sauna powstała w łazience Kevina na skutek przypadku. Ot, godzinę temu odkręcił gorącą wodę, by mnie zmylić, gdy kazałem mu wziąć prysznic. Po rzekomym prysznicu wpadł w szał, gdy dowiedział się, że menedżerka domu dla psychicznie i nerwowo chorych nie zgadza się, byśmy poszli tego dnia do kina. Powiedzieli, że nie stać cię, by codziennie chodzić do kina i zaproponowali w zamian restaurację rzekłem, z niepokojem patrząc jak szybko wyraz jego twarzy zmienia się. Porozmawiam sobie z nimi! ogłosił wściekłym falsetem. Wojownicza mina pasowała do jego umalowanej twarzy jak pióropusz do łysiny Churchilla. Może jednak powinniśmy pójść do kina zasugerowałem spokojnie dwóm menedżerkom, gdy Kevin miotał się po biurze, grożąc, że roztrzaska drukarkę. Kino kosztuje tylko osiem funtów. W restauracji Kevin z pewnością wyda więcej. Jako wysłannikowi agencyjnemu, wciskano mi tego zniewieściałego terrorystę za każdym razem. Ale dzięki temu doskonale znałem jego nawyki. Jako agencyjny, powinienem jednak konsekwentnie trzymać gębę na kłódkę. Menedżerki spojrzały na mnie zimno. Tylko sugeruję wzruszyłem ramionami. Ostatecznie Kevin dał się przekonać. Wyjście do restauracji przeciągnęło się, bo musiałem posprzątać powódź w jego trzypokojowym apartamencie. W tym czasie Kevin przymierzał swoje kreacje wyjściowe. Na utrzymanie mieszkania tej wielkości, jakie zapewnia rząd Kevinowi, poszłaby cała wypłata mojej partnerki. Na zalewanie go gorącą wodą zwyczajnie nie byłoby nas stać. Podobnie jak na codzienne wyprawy do kina czy restauracji. Jednak nie to było powodem narastającej we mnie frustracji. Nawet nie to, że stałym zwyczajem moja uwaga została potraktowana jak porykiwanie białego niedźwiedzia. Jako agencyjny opiekun przywykłem do takich sytuacji. A fakt, że ludzie psychicznie upośledzeni często mieszkają w lepszych warunkach niż ich opiekunowie, dawno przestał robić na mnie wrażenie. To, co naprawdę mąciło mój spokój ducha, to fakt, że co pięć minut Kevin chwytał mnie za rękę i zaciągał przed lustro, by sprawdzić, czy nasze ubiory będą do siebie pasowały. Ubierasz się zbyt jednolicie, Michael narzekał. I odłóż ten mop! Przecież nie pójdziemy na kolację z mopem, głuptasie! w porę złapałem jego rękę, by uchronić się przed klepnięciem w pośladek. Kevin, nie zostajesz na obiedzie? Zrobiłam dla ciebie twoje ulubione steki pół godziny później kucharka ośrodka opiekuńczego zatrzymała nas w drzwiach. Możesz je wyrzucić. Mamy z Michaelem wychodne oznajmił mój podopieczny. Przybij piątkę Michael! Restaurację wybrał nie byle jaką. Kevin trzyma fason nie tylko przed lustrem. Zamówił sobie główne danie za szesnaście funtów. Ponurym wzrokiem patrzyłem, jak bawi się jedzeniem. Po wakacjach w Polsce nie stać mnie było na biesiadowanie, więc zadowoliłem się darmową colą. Wiesz co? Jednak nie jestem głodny stwierdził Kevin odsuwając nietkniętą zastawę. Ja mogę to zjeść zasugerowałem, gdyż głód skręcał mi kiszki. Och, Michael, daj spokój spróbował chwycić moje dłonie, ale w porę je odsunąłem. Poważnie, skoro nie masz ochoty, z chęcią cię wyręczę rzekłem. Nie odparł. Dlaczego? zapytałem. Bo ja wiem? podparł ręce na dłoniach i uśmiechnął się, w jego mniemaniu zapewne czarująco. Może chciał mnie nakarmić swoim uśmiechem. Przybij piątkę! Czy wiesz, że jakaś świnia oddała życie za ten obiad, a ty grymasisz, choć cię na niego nie stać? rzekłem z profesjonalnym uśmiechem, czując, że moje emocje z goła przestają być profesjonale. Michael, głuptasie, nie mów takich rzeczy upomniał mnie nieznośnie śpiewnym falsetem.. Dlaczego? Tu są dzieci. Przybij piątkę! Mam jednak ochotę na coś słodkiego stwierdził, po chwili zadumy nad stygnącym obiadem. Nie masz pieniędzy zauważyłem. Michael! jego mina zaczęła zmieniać się niebezpiecznie. Nieważne stwierdziłem, strwożony wizją Kevina rzucającego we mnie zastawą. Zamówił lody w pucharze za kolejne sześć funtów. Smakołyk miał na czubku zatknięty wafelek. Kevin włożył wafelek między wargi i przez chwilę testował jego smak. Za twardy stwierdził, po czym odstawił puchar na bok. Jednak nie mam na nic ochoty wyznał z zadumą. Przybij piątkę! Gdy przyszło do płacenia, musiałem z własnej kieszeni pokryć część kosztów nietkniętych smakołyków. Po powrocie do ośrodka nie wytrzymałem i zrelacjonowałem menedżerkom przebieg wydarzeń. Jestem zszokowany stwierdziłem. Proszę mnie zrozumieć. Być może wynika to z faktu, że w moim kraju ludzi niepełnosprawnych czasami nie stać na najtańsze jedzenie mówiłem. Myślę, że plan finansowy Kevina powinien zostać zrewidowany. Dziękujemy za opinię Michael sztywno rzekła główna menedżerka. Było dla mnie sporym zaskoczeniem, gdy następnego dnia zostałem wezwany przez moją agencję na rozmowę dyscyplinarną. Przełożona ze smutnym wyrazem twarzy pokazała mi maila, jaki dostała do menedżerki, z którą rozmawiałem dzień wcześniej. Z pisma wynikało, że moje kategoryczne opinie i kwestionowanie decyzji zarządu świadczą o moim braku wychowania. Natomiast mój polski stosunek do produktów żywnościowych może w przyszłości źle odbić się na emocjonalnym wsparciu, jakie powinienem zapewniać tak wrażliwemu osobnikowi, jakim jest Kevin. Menedżerka nie poprzestała na tym. Wysłała kopie tego maila do dziesięciu innych członków zarządu, w tym głównej zwierzchniczki instytucji roztaczającej opiekę nad umysłowo upośledzonymi. Ta wystosowała list do mojej przełożonej z sugestią, że skoro jestem tak złym człowiekiem, to radzi, by mnie zwolnić w trybie natychmiastowym. Było to nieporozumienie lingwistyczne. Parę tygodni później wyjaśnił mi to Byron, który rozwiązał mi zagadkę, kryjącą w sobie odpowiedź na większość polsko-angielskich konfliktów. Byron wbrew temu, co mogłoby sugerować jego imię nie jest białym Anglikiem z rodziny posh o wielkich tradycjach. Jest czarnoskóry, nosi dredy, a jego rodzice są Jamajczykami. Urodził się w Londynie, przez sześć lat żył w związku z Polką i większość młodości spędził na podróżach po Europie. Po ponad dwugodzinnej rozmowie jestem pod wrażeniem jego bystrego umysłu i niebywałej elokwencji. Byłem w wielu krajach i słyszałem angielski w wykonaniu chyba każdej grupy narodowościowej, wasze wykonanie jest jednak szczególne mówi uśmiechnięty, opierając się o blat stołu. Polski język, sam w sobie, jawi się nam, Anglikom, jako płaski i mechaniczny. A gdy mówicie po angielsku, nie możemy się oprzeć wrażeniu, że nam rozkazujecie, i to w kategoryczny sposób! Cóż myślę teraz Anglicy to najwyraźniej bardzo muzykalny naród. Podtrzymanie dobrego samopoczucia Kevina kosztuje podatnika co najmniej 150 funtów dziennie, jeśli nie więcej. A jest on i tak jednym z najtańszych niepełnosprawnych ludzi objętych programem pomocy socjalnej. Chciałbym śpiewnym angielskim opowiedzieć moją historię 99 procentom oburzonym, którzy pikietują na Wall Street. Sfrustrowanym wyspiarzom z klasy robotniczej i średniej, którzy zasuwają w pocie czoła, by raz w tygodniu móc z rodziną wyjść do restauracji. Prawdopodobnie jednak mój język jest zbyt mechaniczny, a przede wszystkim zbyt dosadny w czasach, gdy styl i obowiązująca melodia biorą górę nad zdrowym rozsądkiem.

14 14 w kręgu sztuki dialogi 1 grudnia 2011 nowy czas Behind the Curtain Rzadko kiedy narracja niejako na drugim planie potrafi tak radykalnie zmienić odbiór prezentowanych ekspozycji. To swego rodzaju drugie dno, które nie pozwala zatrzymać się przy pięknym pejzażu. Piękno kosztuje, a w przypadku historii opowiedzianej przez Ulę Wiznerowicz, jest to cena bardzo wysoka. Czy to ma znaczenie, że zdjęcia robione były w Polsce? Mogły być robione wszędzie, i w tym jest ich siła przekazu. Destrukcyjna siła nałogu nie zna granic, nie likwiduje jej też zamożność społeczeństwa. Jest kurtyna i świat za kurtyną. Tytuł wystawy Behind the Curtain brutalnie przenosi widza z doświadczenia estetycznego w doświadczenie egzystencjalne. Sygnalizuje dwuwarstwowość przekazu. To, co widzisz, jest pierwszym kręgiem (dantejskim?) ludzkiego piekła. Piękne pejzaże wprowadzają dysonans odbioru. Surowa przyroda, obojętna na ludzki los, na przegraną walkę bohaterów (często nieobecnych) z własną słabością. Przyroda nie ocenia, nie wartościuje. A między ten fotograficzny zapis zewnętrznego świata wkrada się martwa natura wnętrz, widziana okiem artystki. Te kompozycje, chociaż powstałe z przedmiotów ubogich, też są piękne. Ubogie i niezbędne. Nikt ich nie ustawiał, ani nie poprawiał. Nikt z właścicieli ich nie wyrzuci. Stoją tam, gdzie są potrzebne. Obiektyw rejestruje płowiejące kolory, wysłużony palnik gazowy, kota szukającego wygodnego miejsca w oparach papierosowego dymu, i może resztek pożywienia. Co jakiś czas o swojej obecności przypominają ludzie, bezsilni w szponach nałogu. Są pejzaże, których nie widzą. Są w końcu kobiety, które nie tracą nadziei. Grzegorz Małkiewicz ( ) I znów dzień minął przeklęty Za stołem siedzimy oboje Znów przyszłaś by wziąć alimenty Jak zawsze wychodzisz na swoje Odchodzisz z gwarancją powrotu Masz pieczę nad myślą i wolą Bo prędzej popiję blekotu Niż zdradzę Cię z Coca-Colą Pozwól do domu iść wódko Pozwól się z żoną przywitać Mówiłaś, że wpadniesz na krótko Popatrz zaczyna już świtać Jan Wołek Jeśli to jest wystawa na temat alkoholizmu, to ja jestem święty turecki usłyszałem na schodach POSK-u opinię dwójki przelotnie poznanych fotografów. Idźcie, sami zobaczcie, czy znajdziecie tam coś na ten temat. Na fotografiach zaprezentowanych przez Ulę Wiznerowicz w dniu 25 listopada w Galerii POSK rzeczywiście nie znalazłem butelek, zarzyganych dywanów, pana Ziutka w kaloszach ujarzmiającego rower na błotnistej drodze. Nie było też zdjęć powiększonej wątroby, gęby pełnej spróchniałych zębów i odbitki wezwania do zapłaty z izby wytrzeźwień. Nie sądzę jednak, że takie obrazy są rzeczywiście warte oglądania. Podobne motywy artystyczne wykorzystuje już zresztą angielski departament zdrowia na paczkach papierosów. Ilością makulatury, jaką zużyto na przekonywanie o okropnych skutkach picia alkoholu można by z powodzeniem opasać kulę ziemską. Nie można jednak stwierdzić, by owe treści kogokolwiek z powodzeniem odciągnęły od butelki. Czy wystawa powinna szokować? Przynajmniej raz w tygodniu jestem zszokowany ekscesami, jakich pijani mieszkańcy mojego miasta dopuszczają się pod naszym oknem. Nie ukrywam, że łagodzę skutki stresu pociągając ciemne piwo o figlarnej nazwie Palec biskupa. To, co zaprezentowała Ula Wiznerowicz, było raczej oknem na odległy, prawie zapomniany przez wielu emigrantów świat. Świat surowy, tchnący pustką, którą mogą wypełnić jedynie kojące ból szarej egzystencji procenty. Świat w swojej ubogiej treści wręcz podły. Surowość jego artystka złagodziła subtelnie dobraną kolorystyką, przez co trudno było czasami powiedzieć, czy ogląda się fotografie czy też malowidła. Przyznaję, że zaskoczyła mnie dojrzałość owych ujęć, kontrastująca z młodym wiekiem artystki. Nie wiem, ile miał lat Jacek Kaczmarski, kiedy napisał słowa piosenki: Encore jeszcze raz, lecz jej słowa chodziły mi cały czas po głowie, gdy docierał do mnie motyw przewodni wystawy. W jakiś sposób te dwie różne techniki przekazu uczuć zdawały się współgrać, osłaniając obraz rzeczywistości widzianej oczyma człowieka, który przeżył życie pod presją przeraźliwej samotności. Pomiędzy jednym a drugim alkoholowym transem właśnie zrozumiał, iż stanął na skraju swoich nigdy niespełnionych marzeń. Być może dopiero połączenie słów piosenki z obrazem zaowocowało w mojej wyobraźni taką jasną treścią. Nie wiem czy artystka również miała tak jasną wizję tego, co chciała przekazać, czy było to tylko przeczucie istnienia pewnego stanu świadomości. Stanu, jakże wydawałoby się odległego od młodej, ładnej i ambitnej mieszkanki Londynu. Tak czy inaczej, słowa pasują świetnie. A piosenka wejdźcie na YouTube i sprawdźcie sami. Michał Sędzikowski

15 nowy czas 1 grudnia w kręgu sztuki dialogi Ula WizneroWicz po ukończeniu w 2010 roku studiów licencjackich na wydziale fotografii Middlesex University została jedną z czterech finalistów konkursu New Sensation 2010, organizowanego przez channel 4 oraz Galerię Saatchi. częścią nagrody był film dokumentalny o nagrodzonych artystach, nakręcony i wyemitowany przez tę telewizję: jamesmh.net/697792/ula-wiznerowicz Ula została również laureatką prestiżowej nagrody w dziedzinie fotografii na wystawie D&AD New Blood 2010, skupiającej prace najlepszych absolwentów wszystkich brytyjskich wyższych uczelni artystycznych. Wkrótce potem, po prezentacji cyklu zdjęć Behind the Curtain w galerii Kunstraum café Mitterhofer we Włoszech jej prace zyskały sobie międzynarodowe uznanie. Wszystkie prace są dostępne na stronie: Walter Sickert powiedział: Artysta musi mieć oko, rękę i serce Tak, rozumiem dlaczego Ula Wiznerowicz dostała pierwszą nagrodę w konkursie New Sensation Tu właśnie widać to oko. No i serce? Przede wszystkim serce. Czy te fotografie są polskie? Przede wszystkim są bardzo malarskie. To nie jest fotografia, to jest czysty Vermeer. Na tej fotografii widzę to samo światło, tę samą szlachetność kolorów, no i umiejętność pokazania piękna w bardzo prozaicznym, wręcz przygnębiającym bałaganie, i to wszystko wzmacnia ten cytat: Butelki ze spirytusem metylowym za kanapą. A tu nagle ten maleńki, odrapany kawałek ściany w kolorze vermillion. No, czysty Vermeer Ta kobieta prosta, złamana, bez nadziei i cytat pod fotografią: Syn złapał za widły Te cytaty trochę małe, trudne do czytania dodają trzeciego wymiaru, właśnie dlatego, że trzeba przeczytać, zastanowić się, pomyśleć, nagle ta kobieta jest inną osobą, bo wiesz, co przeszła. Często fotografia jest uznawana za dobrą, bo podoba się egzotyka czy estetyka miejsca fotografowanego, ale to jeszcze nie robi dobrej fotografii. Dobry fotograf o tym wie. Wie, albo instynktownie wie? Niektórzy obecni na wystawie podkreślali nadmierne użycie Photoshopu. Analizowali, czy zdjęcie ostre w tym czy w innym miejscu i dlaczego ostre. Niektórzy, co bardziej w tym siedzą, analizowali te zdjęcia z punktu widzenia techniki. Zapytałam o to artystkę? Ja maluję kamerą, maluję światłem używam aparatu analogowego, robię zdjęcia, potem skanuję je i trochę czyszczę, tak, w Photoshopie, oczywiście mówi Ula Wiznarowicz. Nie, nie są bardzo zmieniane kolory, bo to od razu widać. Fotografii też dużo nie kadruję, właściwie to jest to, co zobaczyłam. To znaczy technika jest drugorzędna, podporządkowana zdjęciu, nie odwrotnie. No tak, znowu, czy forma czy treść? Kura, czy jajko? Ale skąd taki temat? Alkoholizm. Fotografie, jak na obecną modę, nie są duże, zarówno ich rozmiar, jak i sposób traktowania ludzi na portretach jest intymny, na pewno nie pozbawia tych ludzi godności. Warto jeszcze raz spojrzeć na zdjęcie ze stołkiem. Niby taki zwyczajny stołek na pierwszym planie. Co mnie urzeka, że ta przypadkowa kompozycja przedmiotów i kolorów jest formalna, nie naturalistyczna. Te zdjęcia są tak malarskie, że właściwie nie wyglądają jak naturalistyczna fotografia. Może to dlatego, że są wyeliminowane pewne cienie, wysubtelniony kolor, iluminacja. Jeśli jest to Photoshop, to świetnie wykorzystany. A w ogóle, czy to ważne? Czy ktoś się patrzy na Vermeera i myśli: aha, tutaj widać pędzel cienki z użyciem szpachli, a tutaj trochę wytarte szmatką Czy to znaczy, że obraz jest lepszy czy gorszy? Joanna Ciechanowska monika LiDkE Klub Jaz zo wy Ron nie Scotta na So ho jest jed nym z naj bar dziej zna nych i pre sti żo wych klu bów jaz zo wych nie tyl ko w Lon dy nie, ale i na świe cie. Dzia ła nie prze rwa nie od 1959 i bez wąt pie nia jest mek ką miłośników jaz zu tych gra ją cych i tych, któ rzy z uwiel bie niem przy słu chu ją się ko - lej nym po ko le niom jazz ma nów. Rów nie du żą po pu lar no ścią cie szy się bar na pię trze, zwa ny po pro stu Ron nie s Bar. Pro wa dzą do nie go wą skie i dość stro me scho dy, na któ rych szczy cie od - kry wa my przytulne miejsce z za pra sza ją co wy god ny mi fo te la mi i przy ga szo nym świa tłem. Roz - ta cza się tam at mos fe ra lek kie go pod nie ce nia i in tym no ści. Za gra nie kon cer tu w ba rze jest nie wąt pli wym wy róż nie niem dla każ de go dobrze zapowiadającego się mu zy ka jaz zo we go. 21 li sto pa da zaśpie wa ła tam Mo ni ka Lid ke, za uwa żo na przez pro mo to ra klu bu. Za pro sze - nie to by ło dla mnie wiel kim za szczy tem i du żym osią gnię ciem, więc nie by ło mo wy o od rzu ce - niu pro po zy cji, choć w cza sie cią ży i za raz po uro dze niu syn ka Ja sia nie wie le wy stę po wa łam. Czu łam na pię cie przed kon cer tem, ale uda ło mi się po roz ma wiać z mu zy ka mi (któ rych nie zna - łam wcze śniej) i roz luź ni łam się: to bar dzo wy ro zu mia li ar ty ści, z ogrom nym do świad cze niem (Re na to D'Aiel lo sak so fon te no ro wy, Ri chard Sa dler kon tra bas, Mark Edwards for te pian, Chris Hig gin bot tom per ku sja). Ich gra nie po mo gło mi zre lak so wać się jesz cze bar dziej, a na sce nie za po mnia łam o stra chu mó wi o swo im wy stę pie ar tyst ka. I do brze, że tak się sta ło, bo Mo ni ka wy pa dła świet nie. Wy bra ny przez nią re per tu ar do sko - na le pa so wał do jej ak sa mit ne go gło su, któ ry przy każ dym ko lej nym utwo rze wci skał słu cha czy w fo te le co raz głę biej. Wie czór otwo rzył utwór Irvin ga Ber li na z fil mu Fol low the fle et Let's fa - ce the mu sic and dan ce, i tak sa mo lek ko, jak ta necz ne kro ki Fre da Asta ira, głos Mo ni ki po zwo lił nam na krót ką chwi lę za po mnieć o wszyst kich tro skach i resz cie świa ta. Po tem przy szedł czas na ta kie sma ko wi te ką ski, jak Oran ge Blos soms in sum mer ti me Kur ta El lin ga z 2005 i pio sen kę o mi ło ści You don't know what lo ve is, któ rą w la tach pięć dzie sią tych spo pu la ry zo wał Mi les Da - vis. Mo ni ka za mknę ła wie czór utwo rem Ho ra ce go Si lve ra Ni ca's Dre am i pod su mo wa ła sło wa - mi: Czu łam się fan ta stycz nie! Na ener ge ty zo wa na roz mo wą mu zycz ną, któ ra mia ła miej sce pod czas wie czo ru. Pu blicz ność do pi sa ła i bar dzo cie pło nas przy ję ła, dwie oso by ob cho dzi ły z na mi swo je uro dzi ny i po kon cer cie zo sta łam za pro szo na na ka wa łek tor tu! Pu blicz ność, roz sma ko wa na wo kal nym kunsz tem, z owa cją przy ję ła wia do mość, że to z pew no ścią nie ostat ni wy stęp Moniki Lidke w Ron nie's Bar. Go spo darz wie czo ru Re na to D'Aiel - lo za po wie dział, że za śpie wa po now nie wcze sną wio sną Choć teraz by ła to zim na li sto pa - do wa noc, ja mó wię: Pa no wie i Pa nie, czap ki z głów! Tekst i fot. Monika S. Jakubowska

16 16 ludzie i miejsca 1 grudnia 2011 nowy czas Fot. Monika S. Jakubowska AUKCJE i kolekcjonerzy Aleksandra Junga Londyn słynie z wielkich domów aukcyjnych, takich jak Christie s czy Sotheby s. To tutaj sprzedaje się dzieła najsłynniejszych malarzy, rzeźbiarzy, wszelkiej maści artystów z górnej półki, zarówno tych współczesnych jak i tych znanych z kart historii. Przechodząc wieczorową porą New Bond Street w holu domu Sotheby s można ujrzeć panów i panie w wytwornych strojach. Portierzy we frakach pilnują wejścia. To tutaj sprzedano dzieła Picassa, Rembrandta, Leonarda da Vinci, Vincenta van Gogha, samochody Eltona Johna czy najdroższe wylicytowane kiedykolwiek skrzypce Stradivariusa. Przy South Kensington, w siedzibie Christie s, można wziąć udział w aukcji biżuterii, mebli czy starych plakatów. Na korytarzach porozstawiane wycenione przedmioty, uczestnicy aukcji siedzą spokojnie na salach i obserwują na monitorze rosnącą liczbę zer. Jedni kupują na miejscu, inni śledzą aukcję przez internet, jeszcze inni telefonicznie poprzez swoich przedstawicieli. Telefonicznie również kupuje dzieła kolekcjoner polskiego malarstwa XIX wieku i zbroi, mieszkający w Londynie, który w rozmowie z Nowym Czasem chce pozostać anonimowy. 40 lat temu można było stanąć na aukcji, podnieść rękę, w razie sukcesu dostać numer, pójść zapłacić i zabrać. To wszystko. Dzisiaj, w epoce prania pieniędzy, unijnych praw i komputerów, sytuacja się zmieniła. Nowi klienci muszą się wylegitymować, pokazać paszport i referencje banku lub innych domów aukcyjnych i dostaną obiekt po otrzymaniu pieniędzy przez bank akcjonariusza. Trzeba pamiętać o czym mało kto wie że fotokopia każdej transakcji powyżej tysiąca funtów jest przesyłana do urzędu skarbowego, żeby ten mógł policzyć Capital Gains Tax lub podatki spadkowe. Dla marszandów z XIX wieku zakupy telefoniczne bądź internetowe byłyby nie do pomyślenia. Technika poszła do przodu. Ciekawe, co z samą ideą kolekcjonowania i wspierania artystów? Czy kolekcjonerami, gdy decydują się na zakup określonego dzieła sztuki dalej kierują podobne pobudki co kilkadziesiąt lat temu? W XVII-XVIII wieku posiadanie obrazów w domach arystokratów staje się obowiązkiem. Władcy wspierają sztukę i kulturę, gdyż jak twierdzi Ludwik XIV: twierdza sztuki broni się głośniej i donośniej niż jakakolwiek inna. Powstają wielkie kolekcje, jak w Ermitażu carycy Katarzyny czy w Wersalu Ludwika XIV. W 1616 roku w Holandii wydano pierwszy katalog aukcyjny. W Londynie, Amsterdamie, Paryżu odbywają się pierwsze aukcje. Pojawiają się marszandzi. W XIX wieku Albert C. Barnes jeden z największych amerykańskich kolekcjonerów obrazów malarzy przełomu XIX i XX wieku wyznaje koledze ze studiów: Pragnę zarobić możliwie szybko jak najwięcej pieniędzy, aby móc poświęcić się temu, co najbardziej mnie w życiu interesuje sztuce. Marszandzi to ludzie pochodzący z różnych środowisk. Barnes majątek zdobył jako chemik, wywodził się z biednej rodziny amerykańskiej. Victor Chocquet, marszand Paula Cezanne a i innych impresjonistów, był celnikiem. Inni znowu dostają geny kolekcjonerskie w spadku, jak znany francuski marszand Paul Durand-Ruel, który jako jeden z pierwszych wspierał artystów i organizował im indywidualne wystawy. Niektórzy zaczynają się interesować kolekcjonowaniem z bardziej prozaicznych powodów. Kupowałem nowy dom w latach 60. Pracowałem jako menedżer od marketingu w wielkich firmach międzynarodowych i trzeba było go stylowo urządzić mówi londyński kolekcjoner. Zawsze interesowałem się antykami, a szczególnie malarstwem, więc progresja była automatyczna. Pierwszy obraz, Wojciecha Kossaka, kupiłem od niedawno zmarłego Romualda Wernika, który wtedy prowadził antykwariat z polskim malarstwem na potrzeby Polonii. W moim przypadku impulsem też był może fakt, że oprócz ekonomii, jako dodatkowy przedmiot studiowałem polityczną historię Europy w XIX wieku. Natomiast londyńskie domy aukcyjne mówią obecnie o tzw. nowych Medyceuszach. To ludzie bogaci, kupcy głównie z Bliskiego Wschodu. Coraz częściej pojawiają się wśród nabywców również nazwiska chińskie czy rosyjskie (jak np. oligarcha Roman Abramowicz, wobec którego toczy się obecnie proces w londyńskim sądzie). W The Independent pisano: Na aukcjach czuć, jak powietrze drga od sum, jakimi operują super bogaci kolekcjonerzy. Ci kolekcjonerzy tworzą nowe muzea, które chcą zapełnić sztuką najwyższej klasy. Podobno kolekcjonerzy kupują z dwóch powodów. Pierwszy, przyziemny, to zakupy do dekoracji mieszkania, wystarczy kupić to, co się podoba i chce się oglądać na ścianie przez wiele lat. Drugi to połączenie z inwestycją w (zwykle) poważne dzieła sztuki. Do tego może dojść motyw bardziej szlachetny niż inwestycja, np. chęć zostawienia po sobie śladu na tej ziemi, ufundowanie instytucji (np. Tate Gallery przez bogatego importera cukru w czasach wiktoriańskich) ulubiony motyw emigracyjnych kolekcjonerów. Wszyscy, oprócz prywatnej pasji, byliśmy przekonani, że robimy dobrą robotę dla Polski, ocalając polonika dla kraju, by zapomniane nie wsiąkły w rynek międzynarodowy: byliśmy wszyscy pewni, że z czasem nasze zbiory wrócą do kraju. I tak się dzieje wspomina londyński kolekcjoner. Kilka lat temu wielka kolekcja malarstwa, rycin, mebli, broni została przekazana z Londynu do Muzeum Miasta Stołecznego Warszawy przez Jana i Barbarę Schiele, gdzie utworzono salę ich imienia. Niektórzy kolekcjonerzy stawiają sobie poprzeczkę bardzo wysoko, próbując kształtować i wyrabiać gusty swoich rodaków, jak czynił Brytyjczyk Samuel Courtauld, którego kolekcja znajduje się od 1989 roku w londyńskim Somerset House. Obok tak spektakularnych działań, jak przekazanie Tate Gallery w 1923 roku 50 tys. funtów na zakup dzieł malarstwa impresjonistów oraz postimpresjonistów francuskich, prowadził również mniej spektakularne działania edukacyjne wśród własnych znajomych. W holach swojego domu wywieszał obrazy impresjonistów w taki sposób, by powoli przyzwyczajać swoich gości do tego, co i w jaki sposób owe obrazy przedstawiają. Inni starają się przybliżyć brytyjskiemu odbiorcy malarstwo ekspresjonistyczne twórców emigracyjnych. Brytyjczyk Matthew Bateson, o którym pisaliśmy na łamach Nowego Czasu, posiada kolekcję ok. 600 obrazów, większość stanowią polscy artyści, jak np. Marian Bohusz Szyszko, Henryk Gotlib, Zdzisław Ruszkowski, Józef Herman, Stanisław Frenkiel czy Feliks Topolski. W przyszłości swoją kolekcję chciałby przekazać muzeum, które uzna artystów emigracyjnych za część brytyjskiej historii sztuki. Polscy kolekcjonerzy, od połowy XIX wieku, zawsze najbardziej interesowali się swoistym malarstwem, podnoszącym piękno i walory poturbowanej ojczyzny i wskrzeszającym jej walkę o wolność. I tak jest do dzisiaj. dokończenie > 18 Modigliani, Zborowski

17 nowy czas 1 grudnia ludzie i miejsca Central Saint Martins, alma mater największych gwiazd mody i sztuki, zmienia adres. Z historycznych budynków przy Charing Cross i Holborn przenosi się do nowoczesnego, wartego 200 mln funtów kampusu przy King's Cross. Z wielką pompą i nie bez kontrowersji. Uniwersytet Louis Vuittona? Marta Kazimierczyk 40 tys. metrów kwadratowych powierzchni, dość betonu, by zapełnić osiem basenów olimpijskich, ponad 1,3 mln drewnianych klocków ułożonych w mozaikę na podłodze. Nowa siedziba Central Saint Martins, jednej z najbardziej prestiżowych uczelni artystycznych na świecie, robi wrażenie. Ogromny gmach odrestaurowany ze starego spichlerza stoi tuż obok stacji kolejowej King's Cross i naprzeciwko budynku dziennika The Guardian (który rzekomo ma przypominać w formie otwierającą się gazetę). Sponsor przeprowadzki: wielki koncern LVMH, właściciel takich marek jak Gucci, Christian Dior czy Louis Vuitton. Wartość inwestycji: ponad 200 mln funtów. Central Saint Martins, w skrócie CSM, powstało w 1989 roku z połączenia dwóch szacownych college ów założonych w XIX wieku: słynącego z doskonałego wydziału mody i sztuk pięknych Saint Martins School of Arts i specjalizującego się grafice i sztuce przemysłowej the Central School of Arts and Crafts. Od samego początku CSM stanowiło kolebkę nieprzeciętnych artystycznych talentów. Lista słynnych absolwentów jest długa, a tworzą ją przed wszystkim projektanci mody: Stella McCartney, John Galliano, Matthew Williamson, Zac Posen, czy zmarły niedawno Alexander McQueen. W połowie XX wieku Lucien Freud studiował tu malarstwo. Założyciel britpopowego zespołu Pulp, Jarvis Cocker, wziął roczny urlop od grania, by na uczelni spokojnie studiować film i sztuki piękne. To samo wybrała piosenkarka M.I.A., kontrowersyjna twórczyni ścieżki dzwiękowej do filmu Slumdog Millionaire. PJ Harvey, w 1991 roku ciągle niezdecydowana, czy poświęcić się śpiewaniu, studiuje w CSM rzeźbę, a znany odtwórca Bonda, Pierce Brosnan czy ostatni laureat Oscara z rolę króla jąkały w The King Speech Colin Firth, debiutowali na deskach Drama Centre London, które należy do CSM.. MoMeNt one Na imprezie otwarcia nowej siedziby uczelni, która odbyła się 18 listopada, pojawiło się zaledwie kilku ze słynnych ex-alumni (choćby reżyser Mike Leigh i grupa wschodzących gwiazd designu), ale obecnym studentom uczelni, tłumnie zbierającym się pod wejściem do nowego gmachu, to nie przeszkadzało. Bo przyjęcie przygotowano specjalnie dla nich. I nie zabrakło atrakcji. Wzdłuż ogromnego, długiego na pięćdziesiąć metrów hallu zwanego ulicą, ustawiono sceny, bary, stoiska z książkami. Koncerty na trzech scenach (największa, teatralna, mieści 320 miejsc siedzących) w rytmach rocka, elektroniki i ragga, wymieniający się DJ-e, na wielkiej białej ścianie wizualizacje. Za drzwiami z napisem London Comedy Film Festival, w sali udekorowanej na przytulny salonik u cioci (są kanapy, zdjęcia, lampy z abażurem), odbywa się pokaz komedii krótkometrażowych. Na pluszowych fotelach twórcy filmów, aktorzy, rozbawiona publiczność. Promować swoje książki przyjechali Paolo Hewitt, autor The Beatles and Fashion czy Mark Wallinger, jeden z najbardziej cenionych brytyjskich artystów, zdobywca prestiżowej nagrody Turnera z 2007 roku. Ulica zapełnia się studentami. Wielu gromadzi się pod sceną DJ-ską, jeszcze więcej tuż obok, wokół baru serwującego darmowe drinki. Nowa siedziba Central Saint Martins, jednej z najbardziej prestiżowych uczelni artystycznych na świecie robi wrażenie Część rozsiada się wygodnie na podłodze, po bokach, by nie wadzić, lub po środku, by zwrócić uwagę. Kilka studentek z Korei Płd. szkicuje projekty strojów. Najwięcej ludzi ustawia się jednak w dwudziestometrowej kolejce po darmowe jedzenie (serwują tajskie i wegańskie). Budynek może i prestiżowy, uczelnia elitarna, ale 9 tys. funtów rocznie, to nie pikuś. Znak czasu złośliwie komentuje ten głodny tłum jeden ze stojących w kolejce po kawę. Nagle tłum w kolejkach się rozstępuje, odsłaniając powolny pochód niezwykłej trupy cyrkowej. Niczym frywolne danse macabre, przechadzają się po korytarzu, strojąc miny, robiąc fikołki, ubrani w koronki, topless, z upiornym makijażem.. Sex PiStolS Nie wystarczy Impreza nosi tytuł Moment One. CSM chce się bowiem odrodzić w nowej formie, dostosować do nowych realiów technologii i komunikacji, odświeżyć zaplecze akademickie, odkurzyć wizerunek. Są jednak i tacy, którym stary kurz budynków przy Charing Cross i Holborn w centrum Londynu się podoba, co więcej, jest według nich integralną częścią magii szkoły, tworzy jej tożsamość i klimat. Grace Jones, której wystawa uświetnia imprezę Moment One, to ikona uczelni i tego, co CSM reprezentuje: śledzenie, tudzież wyznaczanie najnowszych trendów, przy jednoczesnym drapieżnym nonkonformizmie. Problem w tym, obawia się wielu studentów, że wraz z przeprowadzką do nowego kampusu, tego sterylnego nowoczesnego kolosa, ów nonkonformizm, który od dziesięcioleci charakteryzował idee CSM, stępi pazury. Niezadowoleni studenci zaprotestowali, wieszając plakaty, robiąc wlepki i szablony. Przecież po tamtych korytarzach przechadzali się Lucien Freud i Frank Auerbach. Tracimy ważny element historii szkoły mówią zebrani przy Charing Cross, malując na szybach R.I.P (Spoczywaj w spokoju). Powstała grupa na Facebooku, złożono nawet petycję do Davida Camerona. Marcin Dudek, polski malarz i grafik, który ukończył CSM w 2007 roku, rozumie rozżalonych studentów: Nic nie zastąpi klimatu przy Charing Cross, a takie znaki, jak np. tablica pierwszego koncertu Sex Pistols umieszczona przy wejściu do budynku czy wczesne prace Gilbert & George a wykonane na dachu CSM na pewno mocno kreują obraz uczelni i wpływają na jej wybór. Basia Lautman, artystka rezydująca w Londynie, studiowała na tej uczelni, kiedy jej siedziba była jeszcze na Long Acre: To była ruina, teraz jest tam H&M. Ale było to w centrum Londynu, w samym sercu miasta, opera pod nosem, National Gallery za rogiem. Uczucie, że wszystko jest możliwe. Dyrektor CSM Jane Rapley przyjmuje te uwagi ze spokojem i przedstawia wachlarz argumentów za : Poprzedni kampus był rozbity na jedenaście budynków w sześciu różnych częściach Londynu, te budynki miały przeszło 100 lat, remonty są kosztowne. Nowy kampus dostosowuje się do potrzeb studentów, kształtowanych przez nowe techonologie, umożliwia lepszą współpracę między wydziałami: ponad cztery tysiące studentów i blisko tysiąc pracowników będzie tworzyć, inspirować, podejmować ryzyko pod jednym wspólnym dachem. W sukurs pani rektor przychodzą niektórzy studenci, dla których nowy budynek jest jak oddech świeżego powietrza. Warunki, w jakich studenci pracowali w starych budynkach, były dalekie od ideału. Zagrzybione ściany, biblioteka bez miejsc wolnych, zatłoczone atelier. Na pewno po takiej dawce realizmu tablica Sex Pistols nie wystarczy przyznaje Marcin Dudek. Magda Głowacka, założycielka kolektywu artystów i designerów La Strada, która w CSM studiowała pod okiem wybitnego artysty Allena Barkera, uważa nowy budynek za inspirujący: Monumentalna przestrzeń wzbudza pewnego rodzaju respekt, a zestawienie tradycyjnego z nowoczesnym dodaje charakteru i tajemniczości. Nad tajemnicą niebywałego sukcesu CSM zastanawiają się wszyscy. Nie rozgryzły go nawet delegacje chińskich uniwersytetów, które wizytowały szkołę w nadziei na znalezienie łatwych recept. Magda Głowacka uważa, że niemała w tym zasługa doskonałej kadry: Dużą jej część stanowią renomowane, wybitne osoby ze świata mody, sztuki, teatru oraz innych dziedzin, w których CSM się specjalizuje. Ponadto, wielu z nich pracuje w branży lub są oni bezpośrednio z nią związani. Oni wpajają studentom dużo pewności siebie, artystycznego aroganctwa", cechy niezbędne,by się przebić i osiągnąć sukces. Marcin Dudek twierdzi z kolei, że dużą rolę odgrywa różnorodność, którą szkoła afirmuje: Na pewno ciekawym doświadczeniem było zetknięcie się z multikulturową grupą artystów obecną na roku, których prace były dla mnie w kilku wypadkach nowym odkryciem. Dudek dodaje zarazem, że czasami jakość rozmywała się w ilości, bo dyrekcja szkoły w doborze studentów często kieruje się względami ekonomicznymi, przyjmując masowo studentów z Azji, których czesne kosztuje najwięcej. Czy alchemia, która z Alexandra McQueena, niepozornego syna taksówkarza uczyniła gwiazdę wybiegów mody, zadziała pod nowym adresem i w nowych, ciężkich czasach?

18 18 1 grudnia 2011 nowy czas kultura Kolekcje Dokończenie ze str. 16 A w po wo jen nej emi gra cji, gdzie by li śmy wy - cho wa ni w du chu pa trio tycz nym, nie mo gło być ina czej wspo mi na zna jo my ko lek cjo ner. Po la cy mo gą po szczy cić się zna ny mi na ca - łym świe cie ko lek cja mi bądź na zwi ska mi mar szan dów, któ rzy wspie ra li ar ty stów, nie tyl - ko tych pol skich. War to wspo mnieć tu taj ko lek cję kró la Sta ni sła wa Au gu sta, znaj du ją cą się w Dulwich Pic tu re Gal le ry w Lon dy nie jest to pierw sza pań stwo wa ga le ria sztu ki w An - glii. Le opold Zbo row ski, pol ski mar szand ży dow skie go po cho dze nia stwo rzył w Pa ry żu ga le rię, w któ rej pro mo wał ta kich ar ty stów, jak Marc Cha gall, Paul Klee. Opie ko wał się rów - nież cho rym Mo di glia nim, wspie rał bia ło ru s- kie go ma la rza So uti na. Wspo mnia ny wcze śniej mar szand Bar net ku pił od Zbo row skie go, za fa - scy no wa ny twór czo ścią So uti na, bez za sta nowie nia 60 ob ra zów te go bia ło ru skie go ar ty sty. In ny zna ny pol ski ko lek cjo ner to Fe liks Ja - sień ski, któ ry w XIX wie ku szo ko wał War sza wę swo im gu stem i za mi ło wa niem do sztu ki ja poń - skiej. Dzię ki ogrom ne mu upo ro wi i wie dzy ar ty stycz nej ze brał nie sa mo wi tą ko lek cję, któ rą póź niej po da ro wał Mu zeum Na ro do we mu. Jak wspo mi na li zna jo mi Ja sień skie go, wi zy ty w je go miesz ka niu nie zwy kle po bu dza ły wy obraź nię: Róż no barw ne ki mo na z od po wied ni mi wią za - ny mi w kunsz tow ne pu kle szar fa mi, szla fro ki, czy li cha ła ty bu char skie, prze ty ka ne sre brem i zło tem, wą skie pa sy tka nin de ko ra cyj nych, two - rzą ce, gdy się je za wie si ło na ścia nie, za cza ro wa ny ogród pe łen raj skich pta ków z cza - ją cym się nie kie dy groź nym smo kiem. A jak obec ną sy tu ację na ko lek cjo ner skim ryn ku pol skim widzi ko lek cjo ner, z którym udało nam się porozmawiać? Je śli cho dzi o dzi siej szych ko lek cjo ne rów w Pol sce, sy tu acja jest od mien na. Ma ło jest praw dzi wych zbie ra - czy two rzą cych ko lek cje sta rych ob ra zów z po trze by du cha i in te lek tu, tzw. stara in te li gen - cja nie ma na to pie nię dzy. Więk szość dzieł sztu ki by ła w ostat nim XX -le ciu ku po wa na na de ko ra cje oka za łych re zy den cji no wo bo gackich i by ła trak to wa na jak me ble: po za ku pie kil ku płó cien o do brych na zwi skach do sa lo nu, za - in te re so wa nie spa dło, jak rów nież chęć kon tak tu z in ny mi kup ca mi. Dru gi po wód to roz sła wia ne przez me dia kra dzie że i czę sto tli wość pry mi tyw - ne go gang ster stwa. W Pol sce, w prze ci wień stwie do kra jów za chod nich, ty po wy wła ści ciel dzieł sztu ki boi się ujaw niać, dys ku to wać o swo im stanie posiadania w oba wie przed wi zy tą nie - pro szo nych go ści. Ko lek cjo no wa nie ob ra zów to pa sja, ale też do bra in we sty cja, któ ra mo że się szyb ko zwró - cić. Po słu chaj my na ko niec, co o in we sty cjach w sztu kę mó wi nasz ko lek cjo ner. Mo że war to sa - me mu za cząć wspie rać ro dzi mych ar ty stów? Do in we sty cyj ne go za kup trze ba mieć oko, prze czu cie i przede wszyst kim więk szą wie dzę o ar ty ście, te ma cie i o ryn ku na ten obiekt niż dom au kcyj ny i in ni uczest ni cy au - kcji. Ta ką wie dzę zdo by wa się przez wie le lat, trze ba śle dzić ry nek, ce ny i przede wszyst kim czy tać, czy tać i czy tać, wszyst ko, co się po ka za - ło o wy bra nej dzie dzi nie sztu ki. Wte dy moż na mieć nie tyl ko wiel ką przy jem ność wy peł nia nia ży cio wej pa sji i re lak su w oto cze niu uko cha - nych przed mio tów po dob ne go do re lak su w ra mio nach ko chan ki z du żo lep szym za ro - bkiem niż np. na gieł dzie. Ci, co ku po wa li sztu kę ro syj ską lub chiń ską kil ka na ście lat te - mu, po ro bi li for tu ny. Np. dwa ob ra zy Sie mi radz kie go, ulu bień ca ro syj skich ko lek cjo - ne rów, któ re oferowano mi za 5-70 tys. funtów ok ro ku, zo sta ły nie daw no sprze da ne na au kcjach po 500 tys. od sztu ki. Ja w tych la - tach ku po wa łem te ma ty par tio tycz ne. Aleksandra Junga PoDróż DAMY Aleksandra Ptasińska Do Londynu z Krakowa przyjechała wielka Dama. Podróż Damy do Londynu wisiała na włosku, po zagrożeniu, jakie wywołał wandal, który czerwoną farbą w rozpylaczu spryskał XVII-wieczny obraz Adoracja złotego cielca Nicolasa Poussina. Dopiero po przedyskutowaniu sytuacji przez członków rady i zarządu Fundacji Książąt Czartoryskich, do której obraz należy, zdecydowano się na nieodwoływanie wypożyczenia obrazu na wystawę, co wywołało w Polsce burzę medialną. Jednak kontrowersje wokół Damy pojawiły się już znacznie wcześniej, kiedy to stojący na czele zarządu Fundacji książę Adam Karol Czartoryski zaczął wypożyczać obraz na liczne wystawy zagraniczne, między innymi wielką wystawę dzieł związanych z historią Polski w Madrycie, do budapeszteńskiego Muzeum Sztuk Pięknych na wystawę Od Botticelliego do Tycjana, do Berlina, a teraz do Londynu. Odzywały się liczne głosy konserwatorów sztuki, że tak częste podróże i trzymanie obrazu w różnych warunkach może mu poważnie zaszkodzić, tym bardziej że jest to obraz namalowany na drewnie, a te są znacznie bardziej wrażliwe na zmiany klimatyczne niż płótna. Do tego dochodzi ryzyko uszkodzenia podczas transportu bądź kradzieży, co dla rodzimej sztuki byłoby tragedią, ponieważ Dama z gronostajem bo o niej mowa to jedno z najcenniejszych dzieł w polskich zbiorach i jedyny obraz Leonarda da Vinci w naszym kraju. Już po wystawie na Węgrzech udzielenia zgody na wywóz obrazu odmówił małopolski konserwator zabytków Jan Janczykowski. Jego zdania nie podzielił jednak minister kultury Bogdan Zdrojewski, który zgodził się na kolejne podróże Damy z gronostajem, między innymi na tę do Londynu, choć nawet angielscy eksperci, wśród nich Michael Daley kierujący brytyjskim oddziałem organizacji ArtWatch, uznali tę decyzję za szaleństwo. Pomijając te fakty należy pamiętać też o tym, że obraz przyciągał do Krakowa i Muzeum Czartoryskich licznych turystów, był jednym z symboli Krakowa. Na razie Kraków symbol ten stracił. Zarząd Fundacji Czartoryskich zapewnia jednak, że już wkrótce Dama zakończy wojaże i powróci na swoje miejsce, które zajmuje już od 130 lat. Po zamknięciu wystawy londyńskiej oraz zakończeniu trwającego od prawie roku generalnego remontu Muzeum Czartoryskich, Dama z gronostajem nie wyjedzie z Krakowa przez najbliższe dziesięć lat. Postanowiono także, że obraz będzie jeszcze staranniej eksponowany i bardziej promowany, a jego dokładny opis będzie przedmiotem projektu naukowego. A tymczasem Damę można odwiedzić w londyńskiej National Gallery w ramach monograficznej wystawy poświęconej arcydziełom Leonarda da Vinci. Jak podkreślają władze galerii, jest to najważniejsza wystawa w jej 187-letniej historii, a Dama z gronostajem stanowi jedną z głównych atrakcji. National Gallery spodziewa się kilkuset tysięcy zwiedzających w ciągu zaledwie trzech miesięcy trwania wystawy. Długie kolejki już stoją. National Gallery, Trafalgar Square, WC2N 5DN do 5 lu te go 2012 roku Dama z gronostajem, zwana też Damą z łasiczką to obraz Leonarda da Vinci namalowany w Mediolanie około roku na desce z drzewa orzechowego. Obraz przedstawia Cecylię Gallerani, utrzymankę księcia Ludovico Sforzy, mecenasa sztuki i patrona Leonarda. Przez długi czas łasiczka uznawana była jedynie za dekoracyjny element obrazu, a dopiero badania ikonograficzne w XX wieku pozwoliły na wiarygodną i odtąd powszechnie uznawaną interpretację dzieła. Po pierwsze nawiązuje on w symboliczny sposób do związku Ludovica i Cecylii, którzy byli kochankami, kiedy prowadzono już pertraktacje w sprawie ślubu Sforzy z Beatrice d'este. Cecylia tuli zwierzę do łona, co również jest nawiązaniem do jej brzemienności. Ponadto grecka nazwa łasiczki występuje w nazwisku Gallerani, a Ludovico nosił przydomek Gronostaj od czasu nadania mu Orderu Gronostaja. W 1800 roku obraz zakupił we Włoszech książę Adam Jerzy Czartoryski i sprezentował go swojej matce Izabeli Czartoryskiej, która stworzyła wyjątkowo cenną kolekcję sztuki w rodzinnym majątku w Puławach. W czasie Powstania Listopadowego udało się ocalić większość kolekcji, wywożąc ją do Paryża, jednak już nigdy dzieła nie wróciły na stare miejsce. Około 1874 roku zaczęto tworzyć w Krakowie Muzeum Książąt Czartoryskich w pałacu przy ul. św. Jana. Miasto podarowało na ten cel przylegającą część murów obronnych razem z Arsenałem. Zagrabiony przez okupantów niemieckich obraz wrócił szczęśliwie do Krakowa w 1946 roku i od tego czasu jest dumą kolekcji Czartoryskich, jak i całego miasta. Od 1991 roku pieczę nad Damą z gronostajem oraz pozostałymi zbiorami pełni powołana przez Adama Karola Czartoryskiego Fundacja Książąt Czartoryskich.

19 nowy czas 1 grudnia pytania obieżyświata Ilu członków liczyła Grupa Siedmiu? Włodzimierz Fenrych Na północny zachód od Toronto, właściwie na jego obrzeżach (można tam dojechać miejskim autobusem), znajduje się mieścina o nazwie Kleinburg. Jest to jedna z głównych atrakcji turystycznych Kanady, w każdym razie dla miłośników sztuki, a to ze względu na znajdujące się tam małe muzeum. Główna część zbiorów tego muzeum to obrazy Grupy Siedmiu, a niewiele jest miejsc na świecie, w których obrazy tej właśnie grupy byłyby w takiej liczbie zebrane i tak dobrze zaprezentowane. Okazuje się, że jedną z głównych atrakcji turystycznych Kanady można spakować w pudła i wysłać do Londynu (bo w Londynie za mało atrakcji turystycznych). To właśnie wydarzyło się ostatnio obrazy Grupy Siedmiu można obecnie zobaczyć w Dulwich Picture Gallery. Grupa Siedmiu? Cóż to takiego? Czy ktoś poza Kanadą o niej słyszał? Pewnie nie, czemu trudno się dziwić. Grupa Siedmiu to grupa malarzy tworząca w pierwszej połowie XX wieku, kiedy środkiem świata był Paryż i mało kto słyszał o artystach tworzących poza Paryżem. A Grupa Siedmiu tworzyła może nie za siedmioma górami, ale za to za oceanem, w Kanadzie. W dodatku chciała być kanadyjska, a nie europejska. Czy można się dziwić, że mało kto o niej słyszał? Sami sobie winni. Wszystko zaczęło się od firmy projektanckiej (dziś byłaby to firma dezajnerska ) o nazwie Grip w Toronto, gdzie spotkało się dwóch młodych pracowników: Tom Thomsom i J. E. H. MacDonald. Tom Thomson był rodowitym Kanadyjczykiem, urodził się w 1877 roku na farmie w południowym Ontario. MacDonald był imigrantem, urodził się w Durham w Anglii, ale w wieku 14 lat wyemigrował z rodzicami do Kanady. Obaj czuli się Kanadyjczykami i obaj uważali, że kanadyjska sztuka powinna przestać niewolniczo naśladować europejskie wzorce. Toronto na przełomie XIX i XX wieku było szybko rosnącym miastem bogacącym się na pszenicy. Uprawiana na kanadyjskiej prowincji i eksportowana za morze pszenica przepływała przez Toronto, w związku z czym rosły fortuny, rosło miasto i pojawiało się niszowe zapotrzebowanie na artystów. W 1908 roku powstał w tym mieście Arts and Letters Club; obaj pracownicy firmy Grip byli jego członkami. W klubie poznali innego artystę, który miał podobne poglądy na temat uniezależnienia kanadyjskiej sztuki, ale który nie musiał zarabiać na życie w firmie projektanckiej, bo jego ojciec producent maszyn rolniczych zrobił fortunę na kanadyjskiej pszenicy. Tym artystą był Lawren Harris. Wszyscy trzej malowali w stylu różniącym się od wzorców paryskiej Akademii, dominujących wówczas w Kanadzie, ale za to wzorowali się na paryskich buntownikach wobec tejże Akademii, czyli impresjonistach. Wkrótce do tej trójki dołączył jeszcze jeden imigrant Arthur Lismer, który urodził się w 1885 roku w Sheffield w Anglii, stu- J. E. H. MacDonald diował sztukę w Academie Royale de Beaux Arts w Antwerpii, a w 1911 roku wyemigrował do Toronto i dostał pracę w firmie Grip. W tym samym 1911 roku w firmie Grip dostał pracę Franklin Carmichael, rodowity Kanadyjczyk, którego Arthur Lismer namówił do wyjazdu do Belgii na studia w Academie Royale. W 1912 roku Lismer pojechał do Sheffield, na krótko, po to by się ożenić, a przy okazji spotkał swojego dawnego kolegę ze szkoły i potem z belgijskiej Akademii, którego namówił do wyjazdu do Toronto. Tym kolegą był Fred Varley, który przyjechawszy do Toronto dostał pracę w firmie Grip. W 1913 roku zżyta już najwyraźniej grupa przyjaciół zwiedzając wystawę malarzy z Montrealu odkryła artystę, którego obraz odcinał się jak ożywczy płomień spośród uładzonej przeciętności. Tym artystą był A. Y. Jackson, który wkrótce też się przeniósł do Toronto. Grupa była najwyraźniej zżyta na tyle zżyta, że postanowiła zbudować budynek, w którym każdy by miał własne studio. W ten sposób artyści mogliby pracować blisko siebie. Budynek, o nazwie Studio Building, stanął w 1914 roku. Sfinansował go w dużej mierze Lawren Harris, ale pozostali artyści mieli tam swoje pracownie. Tylko Tom Thomson, wieczny wagabunda, nie miał pieniędzy na wynajem pracowni, ale chcąc być w pobliżu przyjaciół, postawił sobie w ogródku za budynkiem szopkę i w niej się urządził. Ta szopka, zwana Tom Thomson Shack, stoi dziś w ogrodach muzeum w Kleinburgu. Wieczny wagabunda Tom Thomson nadał grupie nowy kierunek, kiedy w 1912 roku pojechał do Algonquin Park malować plenery. Algonquin Park to obszar wzgórz, lasów i jezior na północ od Toronto. Teren ten nie został zaorany pod pszenicę ze względu na skaliste wzgórza, a ponieważ jest malowniczy utworzono tam Algonquin Provincial Park (coś, jak park narodowy, tyle że utworzony decyzją władz prowincji). Teren jest uroczy, Tom Thomson zafascynował się nim i postanowił namówić swych przyjaciół, by pojechali tam na plenery. Przyjaciele dali się namówić, też zostali zauroczeni, a w efekcie na ich płótnach zaczęła się pojawiać Kanada Pachnąca Żywicą. W 1914 wybuchła wojna i niektórzy z artystów pracujących w Studio Building wyjechali za morze. Wszyscy wrócili, wojny nie przeżył tylko Tom Thomson, który za morze nie wyjechał. Zatrudnił się jako przewodnik w Algonquin Park, oprowadzał po nim bogatych turystów, a w wolnych chwilach wsiadał w czółno, płynął do jakiegoś malowniczego zakątka i malował. Pewnego dnia latem 1917 roku wybrał się na Canoe Lake, ale nie wrócił, znaleziono tylko jego przewrócone czółno. Powiadają, że to tajemnicza śmierć, bo Tom Thomson był doświadczonym wioślarzem. Ale ciekawsze jest inne pytanie czy Tom Thomson może być liczony jako członek Grupy Siedmiu? On był dla grupy kimś takim, jak Monet dla impresjonistów, ale zmarł zanim powstała nazwa, przed pierwszą wspólną wystawą. Więc można go liczyć, czy nie? Pierwsza wspólna wystawa grupy miała miejsce w maju 1920 roku, kiedy artyści wrócili z wojny. Wystawiali: Franklin Carmichael, Lawren Harris, A. Y. Jackson, Arthur Lismer, J. E. H. MacDonald, Fred Varley oraz jeszcze jeden pracownik firmy Grip Frank Johnston. Uznali oni, że nie łączy ich nic poza tym, że jest ich siedmiu, dlatego postanowili się nazwać Grupą Siedmiu. To ciekawe, Lawren Harris zważywszy że z naszej perspektywy wydają się oni być bardzo do siebie podobni. Wszyscy malowali krajobrazy kanadyjskiej północy, lasy i jeziora, najczęściej bez ludzi. Wszyscy malowali szerokimi pociągnięciami pędzla i wszyscy najwyraźniej rozkoszowali się barwami kanadyjskiej jesieni. Wydają się być tak do siebie podobni, że trudno jest wskazać cechy wyróżniające poszczególnych artystów. Można powiedzieć, że Tom Thomson (tylko czy można go uznać za członka grupy?) niemal zawsze malował taflę jeziora lub rzeki przesłoniętą stojącymi na pierwszym planie drzewami. Franklin Carmichael wolał szerokie perspektywy widziane z wysoka, natomiast Lawren Harris przechodził ewolucję od stylu w zasadzie impresjonistycznego w kierunku krajobrazów trochę surrealistycznych w charakterze. Fred Varley był jedynym artystą w grupie malującym portrety, u niego też niekiedy w krajobrazie pojawiają się postacie. Frank Johnston był luźno związany z grupą i po pierwszej wystawie rozstał się z nią, wobec czego aby mieć nadal liczbę siedem na późniejszych wystawach na jego miejsce wszedł A. J. Casson. Był to młodzian urodzony w 1898 roku kiedy Tom Thomson pierwszy raz jechał do Algonquin, był jeszcze dzieckiem, tym niemniej jest oficjalnie członkiem Grupy Siedmiu. W latach trzydziestych artyści rozjechali się Harris do Arizony, Varley do Vancouver i grupa przestała wystawiać razem. Tym niemniej magiczna nazwa przykuła uwagę zarówno krytyków, jak i miłośników sztuki i dziś Grupa Siedmiu funkcjonuje jako najbardziej znana grupa kanadyjskich malarzy, a muzeum w Kleinburgu stanowi jeden z głównych punktów zwiedzania Toronto. Tylko ilu Grupa Siedmiu miała członków? Painting Canada Wystawa Grupy Siedmiu, Dulwich Picture Gallery, 7 Gallery Rd, SE21 7AD Szopka Toma Thomsona w muzeum w Kleinburgu w Kanadzie

20 20 1 grudnia 2011 nowy czas czas na rozmowę James McIntosh: FulFillEd Award winning cookery writer, home economist and demonstrator James Mcintosh lives in london where he runs his own internationally successful home economics consultancy, Whisk. Before launching it, James worked in recipe development for le Cordon Bleu Cookery Schools and as a consumer researcher for the Good Housekeeping institute. He writes features for publications such as The Guardian and House Beautiful, and frequently lectures over the world. He also launched his own series of cookery books. James Mcintosh talks to Mikołaj Hęciak. book. I decided to write my first book after my father died. It was a time of great sadness and I needed to do something I loved to get me through. I believe that my passion really shone through with that. How did you feel when your book become recognised by Gourmand World Cookbook Awards? It was my first book. I flew my mum and brother to Paris for the awards and I remember coming off stage and nearly crying with emotion. What a night and what an award to achieve. I was 30 and titled the Best in the World. Have you got a favourite cook book or author? I have a few, I love the work of Elisabeth David, who wrote so beautifully about food. She died young, but was so talented. I also like reading about new food trends on a global basis and food history and how it changed nations. What is special about AGA ovens? Why did you become the Ambassador for AGA? An AGA is the best cooker in the world. Made in the UK and invented in Sweden. The AGA is always on, it is very much the heart of the home and it s an easier way to cook as one does not need to think about temperatures, one cooks by cooking function baking, roasting, boiling etc. The ovens are made of cast iron and that creates a lovely moist radiant heat. Food never dries out. I could write pages on this, but have a look at to see more. The CEO of AGA asked me to become their ambassador and I have flown all over the world with AGA. I grew up on with one and I spend my life with them, they are so beautiful to look at yet so perfect for all types of cooking. Could you share a delicious recipe for this time of the year with our Nowy Czas readers please? Sure! I have a great everyday muffin recipe that is quick, easy and they never last long when taken out from the oven! Aside from food, which I imagine is the main focus of your life, what do you do in your spare time? Do you have any? That s what my friends say, and mum keeps worrying that I m going to burn out by the time I m 40. I m 33 and not one to sit about doing nothing. I m one of those that works better in the evening than early morning. I hate mornings! If I m working at a clients premises I will spend my day there, but when I get home after I have my dinner I sit and do some other work. Like writing my books or my iphone App. I enjoy it and keep thinking of ideas. Yes I have done lots, but that only comes with hard work. I have plenty of spare time, you make time for what s important in life and for me that s time with friends. Every Saturday night and all day Sunday I spend it with my friends, out for a nice lunch then to the pub and then we all congregate at someone s house until late laughing and joking. I m from Northern Ireland but live in London and I like to fly home once a month to spend time with my family over there too. It s a beautiful part of the world where I m from, a 400 year old farm house. To relax, I love to spend a Saturday night clubbing with my friends. You are the owner of a successful home economics consultancy enterprise. Can you explain what home economics stands for? Home economics is very different to being a chef. Where a chef cooks, the home economist is concerned with all the factors that affect the meal, the family, where the food comes from, the food science, the correct utensils and methods and the energy needed for it. It is an academic profession What is the future of home economics in 21st century? Ha ha, that s the million dollar question! I suppose it s related to the worlds food shortages and rising energy costs. I m an active member of the International Federation for Home Economics and we have a few members on the UN and the Council of Europe. We work hard to get the best for global consumers and at the moment we are concentrating on how fiscal policy will affect consumers at home. Is running your own business an antidote for global recession? Running your own business is never the easy option, but it does give you freedom to do what you want. There is a lot of paperwork required and careful planning. It s always important to be one step ahead of your clients, that s why I brought out my iphone App last year Marketing, sales, doing the job, being the accounts department and the press officer and a general tea boy are all left to me! But I do love it, my company is very much my baby. Would you say that what you do at present is deeply rooted in experience from your childhood? Mum was a home economics teacher and dad was a farmer, food is all I have known, and they both taught me the food system as I grew up, this knowledge and experience is vital to my daily work now. Some things can be taught, others need to be experienced. How important is sharing regular meals with the family? I think that it s vital, however it s not easy. I know that when I do it it s time that we talk and share as a family, we find out how the day has gone and it s a time of bonding. However in London I live with friends and we are all busy so we all make the effort of eating together one night a week. Have you got cooking in your blood? Yup! I bleed food! Which aspect of cooking do you enjoy the most? I think it s the talking and sharing time with others as I cook, it s certainly not the dishes! However I see food as an experience and a social one at that. And if I m cooking for myself I watch TV while cooking or listen to my ipod. You were responsible for recipe development at the Le Cordon Bleu Cookery School. How do you create a good recipe? That was many years ago! To create a good recipe is quite a skill. For the home I think it s about using fresh affordable ingredients, using lots of flavours and as few ingredients as possible. Making sure everything is easily available and that one does not need to fly to Madagascar for example to find a vanilla pod for custard! When did you start writing cookery books? I have written six, four in English, one in Chinese and nearly finished my German RASPBERRY AND WHITE CHOCOLATE MUFFINS 250g self raising flour; 2 tsp baking powder; 100g caster sugar; 250ml milk; 1 large egg; 90ml vegetable oil; 150g raspberries; 150g white chocolate chips Here s how to make it... Makes muffins: Preheat oven to 180 C (160 C if using a fan oven) or Gas Mark 4. Place the muffin cases into a muffin tray. Place all of the ingredients apart from the raspberries and chocolate into a bowl and mix to form a smooth batter. Gently fold in the raspberries and chocolate. Place into the oven for minutes until nicely risen and golden on top. Allow to cook slightly and enjoy. James says... These are best eaten within 24 hours, but they do freeze well.

Rozwiązywanie umów o pracę

Rozwiązywanie umów o pracę Ryszard Sadlik Rozwiązywanie umów o pracę instruktaż, wzory, przykłady Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Kadr Sp. z o.o. Gdańsk 2012 Wstęp...7 Rozdział I Wy po wie dze nie umo wy o pra cę za war tej na

Bardziej szczegółowo

g o n iec goniec goniec

g o n iec goniec goniec goniec goniec goniec fot. Rafphotostudio goniec goniec goniec goniec Sta e stawki 24/7 Polska Obs uga Klienta Bez nowej karty SIM 2 1 Wy lij smsa o tre ci GONIEC na 81616 (koszt 5+ stand sms ** ) Wybierz

Bardziej szczegółowo

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: Ania (23 l.) Gdybym tylko mogła, nie słuchałabym wiadomości o polityce. Nie interesuje mnie to

Bardziej szczegółowo

g o n iec goniec goniec

g o n iec  goniec goniec goniec g goniec fot. Rafphotostudio goniec goniec goniec Sta e stawki 24/7 Wy lij smsa o tr GONIEC na 816e ci 16 (koszt 5+ stan d sms**) Wybierz 020 8 nast pnie num4e97 4434 a np. 0048xxx & zar docelowy

Bardziej szczegółowo

Opakowania na materiały niebezpieczne

Opakowania na materiały niebezpieczne Założyciel firmy Georg Utz 1916 1988 Opakowania na materiały 208 GGVS Opakowania na materiały 209 Opakowania na materiały Cer ty fi ko wa ne po jem ni ki Utz jest pro du cen tem sze ro kiej ga my opa ko

Bardziej szczegółowo

e-wniosekplus - cyfrowa rewolucja w dopłatach bezpośrednich

e-wniosekplus - cyfrowa rewolucja w dopłatach bezpośrednich https://www. e-wniosekplus - cyfrowa rewolucja w dopłatach bezpośrednich Autor: Witold Katner Data: 12 stycznia 2018 e-wniosekplus wprowadza rewolucję w zasadach składania wniosków o dopłaty bezpośrednie.

Bardziej szczegółowo

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ Msza święta Liturgia eucharystyczna # Modlitwa nad darami " # # K. Pa - nie, nasz Bo - że, niech ta O - fia - ra, któ - rą skła - da - my...... Przez Chry - stu - sa, Pa - na na - sze - go. lub... Któ

Bardziej szczegółowo

Apel do premiera w sprawie podwyżek cen energii

Apel do premiera w sprawie podwyżek cen energii 23-12-18 1/5 07.12.2018 14:43 Halszka Karolewska / Biuro Rady Miejskiej kategoria: Rada Miejska - Czy premier wreszcie pomoże Łodzi?- pytali na konferencji prasowej radni Koalicji Obywatelskiej Małgorzata

Bardziej szczegółowo

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ Msza święta Liturgia eucharystyczna K. Pa - nie, nasz Bo - że, niech ta O - fia - ra, któ - rą skła - da - my...... Przez Chry - stu - sa, Pa - na na - sze - go. Modlitwa nad darami... Któ - ry ży - e

Bardziej szczegółowo

Pojemniki niestandardowe

Pojemniki niestandardowe Założyciel firmy Georg Utz 1916 1988 Pojemniki niestandardowe 236 Pojemniki specjalnego przeznaczenia Pojemniki specjalnego przeznaczenia 237 Rozwiązania dopasowane do potrzeb klienta Po jem ni ki spe

Bardziej szczegółowo

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Marcin Budnicki Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Uczę się w zespole szkół Nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej. Jestem w liceum o profilu sportowym. Jakie masz plany na przyszłość?

Bardziej szczegółowo

Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy

Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy Grzegorz Lindenberg Z wielkich badań, przeprowadzonych w ubiegłym roku na 18 tysiącach osób w 15 krajach Europy wynika, że opinie o tym, jakich uchodźców

Bardziej szczegółowo

LIST PROTESTACYJNY. Nauczyciele

LIST PROTESTACYJNY. Nauczyciele Nauczyciele nazwa placówki Premier Mateusz Morawiecki Aleje Ujazdowskie 1/3 00-583 Warszawa ------------------- Prezydent Rzeczypospolitej Andrzej Duda ul. Wiejska 10 00-902 Warszawa ---------------------

Bardziej szczegółowo

Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl

Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl pracownika Tytuł do pracy ebooka Jak prowadzić rozmowę kwalifikacyjną Jak powinny brzmieć pytania rekrutacyjne w razie potrzeby podtytuł Jak zorganizować

Bardziej szczegółowo

Kiedy rozpocznie się oddłużanie rolników?

Kiedy rozpocznie się oddłużanie rolników? .pl https://www..pl Kiedy rozpocznie się oddłużanie rolników? Autor: Ewa Ploplis Data: 25 kwietnia 2018 Przygotowany projekt ustawy oddłużeniowej budzi wiele kontrowersji. Czy proponowany przez resort

Bardziej szczegółowo

Spadek po krewnym w Niemczech

Spadek po krewnym w Niemczech W Niemczech na rachunkach bankowych znajduje się ponad 2 miliardy euro, które czekają na właścicieli. Pieniądze te należą się spadkobiercom zmarłych i nikt się po te środki nie zgłasza! Macie Państwo w

Bardziej szczegółowo

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch 1 2 Spis treści Wstęp......6 Rozdział I: Co wpływa na to, jakim jesteś ojcem?...... 8 Twoje korzenie......8 Stereotypy.... 10 1. Dziecku do prawidłowego rozwoju wystarczy matka.... 11 2. Wychowanie to

Bardziej szczegółowo

POLA ELEKTROMAGNETYCZNE

POLA ELEKTROMAGNETYCZNE 5. Pro mie nio wa nie elek tro ma gne tycz ne (PEM) nie jo ni - zu ją ce wy stę pu je w po sta ci na tu ral nej (źró dła mi są Zie - mia, Słoń ce, zja wi ska at mos fe rycz ne) oraz sztucz nej (zwią za

Bardziej szczegółowo

PROGRAM WYCHOWANIA PATRIOTYCZNEGO DLA ZESPOŁU SZKÓŁ OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH W STRZELINIE

PROGRAM WYCHOWANIA PATRIOTYCZNEGO DLA ZESPOŁU SZKÓŁ OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH W STRZELINIE PROGRAM WYCHOWANIA PATRIOTYCZNEGO DLA ZESPOŁU SZKÓŁ OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH W STRZELINIE Podstawa prawna: 1.Ustawa o systemie oświaty z dnia 7 września 1991 r. ( Dz. U. z 2004 r. Nr 256, poz. 2572 z póżn. zm.).

Bardziej szczegółowo

DZIEŃ FLAGI RP ORAZ DZIEŃ POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ

DZIEŃ FLAGI RP ORAZ DZIEŃ POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ DZIEŃ FLAGI RP ORAZ DZIEŃ POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ W związku z przypadającym 2 maja Dniem Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, na Wieży Zegarowej Zamku Królewskiego, w obecności prezydenta Andrzeja Dudy,

Bardziej szczegółowo

Oficjalne otwarcie siłowni zewnętrznej

Oficjalne otwarcie siłowni zewnętrznej Oficjalne otwarcie siłowni zewnętrznej Napisano dnia: 2015-10-04 12:49:30 V Bal Charytatywny organizowanego przez Fundację Pomocy Niepełnosprawnym Płakowice odbył się w dniu 07 lutego 2015r. w Pałacu Brunów

Bardziej szczegółowo

629-35 - 69, 628-37 - 04 621-07 - 57, 628-90 - 17 WARSZAWA, MAJ 95

629-35 - 69, 628-37 - 04 621-07 - 57, 628-90 - 17 WARSZAWA, MAJ 95 CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT ZESPÓŁ REALIZACJI BADAŃ 629-35 - 69, 628-37 - 04 621-07 - 57, 628-90 - 17 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET:

Bardziej szczegółowo

Zebrana w ten sposób baza może zapewnić stałe źródło dochodów i uniezależni Cię od płatnych reklam i portali zakupów grupowych.

Zebrana w ten sposób baza może zapewnić stałe źródło dochodów i uniezależni Cię od płatnych reklam i portali zakupów grupowych. Witaj! W poprzedniej części pisałem o tym jak ważne jest to, aby strona internetowa wyposażona była w odpowiednie narzędzia do zbierania adresów e-mail potencjalnych klientów. Zebrana w ten sposób baza

Bardziej szczegółowo

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Jesper Juul Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Dzieci od najmłodszych lat należy wciągać w proces zastanawiania się nad różnymi decyzjami i zadawania sobie pytań w rodzaju: Czego chcę? Na co

Bardziej szczegółowo

Sześciolatki w pierwszej klasie to nie jedyna zmiana wynikająca z reformy. - Obecnie obowiązek przedszkolny dzieci mogą realizować zarówno w

Sześciolatki w pierwszej klasie to nie jedyna zmiana wynikająca z reformy. - Obecnie obowiązek przedszkolny dzieci mogą realizować zarówno w Nie macie prawa! Rząd 5 marca 2015 r. po raz kolejny pokazał Polakom, że nie mają prawa decydować o kwestiach dotyczących ich dzieci. Tego dnia koalicja PO-PSL już w pierwszym czytaniu odrzuciła obywatelski

Bardziej szczegółowo

Protokół. XXIX sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji. z dnia 14 listopada 2012r.

Protokół. XXIX sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji. z dnia 14 listopada 2012r. Protokół XXIX sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji z dnia 14 listopada 2012r. 1 Ad 1. Otwarcie obrad sesji. Pan Robert Pieszczoch, Przewodniczący Rady Powiatu w Sanoku, otworzył posiedzenie

Bardziej szczegółowo

WYWIAD Z ŚW. STANISŁAWEM KOSTKĄ

WYWIAD Z ŚW. STANISŁAWEM KOSTKĄ WYWIAD Z ŚW. STANISŁAWEM KOSTKĄ Witaj Św. Stanisławie, czy mogę z Tobą przeprowadzić wywiad? - Witam. Tak bardzo chętnie udzielę wywiadu. Gdzie i kiedy się urodziłeś? - Urodziłem się w Październiku 1550r.

Bardziej szczegółowo

mnw.org.pl/orientujsie

mnw.org.pl/orientujsie mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę

Bardziej szczegółowo

Protokół nr 11/VIII/2015. posiedzenia Komisji Statutowej Rady Miejskiej w Łodzi z dnia 26 sierpnia 2015 r.

Protokół nr 11/VIII/2015. posiedzenia Komisji Statutowej Rady Miejskiej w Łodzi z dnia 26 sierpnia 2015 r. DPr-BRM-II.0012.11.9.2015 Protokół nr 11/VIII/2015 I. Obecność na posiedzeniu 1. Członkowie Komisji: - stan... 5 osób, - obecnych... 5 osób. posiedzenia Komisji Statutowej Rady Miejskiej w Łodzi z dnia

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego K.054 /12 Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego Warszawa, wrzesień 2012 roku Sondaż Zespołu Badań Społecznych OBOP w TNS Polska, przeprowadzony w dn. 6-9.09.2012, a więc w tygodniu po przemówieniu Jarosława

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

Premium Bonds - Jak to działa?

Premium Bonds - Jak to działa? Ponad 41 miliardów funtów kapitału, 23 miliony posiadaczy oraz prawie 1,7 miliona nagród do wygrania co miesiąc, w tym nagroda główna - milion funtów. Czy obligacje premiowe (Premium Bonds) to coś dla

Bardziej szczegółowo

Jak nauczyć dziecko odpowiedzialności? 5 skutecznych sposobów

Jak nauczyć dziecko odpowiedzialności? 5 skutecznych sposobów Jak nauczyć dziecko odpowiedzialności? 5 skutecznych sposobów fot.: Thinkstock Jak nauczyć dziecko odpowiedzialności? Najlepiej własnym przykładem. Jak nauczyć dziecko odpowiedzialności? Dobre pytanie,

Bardziej szczegółowo

JAK POMÓC DZIECKU KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI

JAK POMÓC DZIECKU KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI JAK POMÓC DZIECKU KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI ŻEBY WYNIOSŁO Z NIEJ JAK NAJWIĘCEJ KORZYŚCI www.sportowywojownik.pl KORZYŚCI - DLA DZIECI: Korzyści, jakie książka Sportowy Wojownik zapewnia dzieciom, można zawrzeć

Bardziej szczegółowo

Wyniki pierwszego kolokwium Podstawy Programowania / INF

Wyniki pierwszego kolokwium Podstawy Programowania / INF 1 Ab Hasan 240917 B 0,8 0,7-1,5 50% 2 Ad Tomasz 241149 A 1,0 0,9 0,8 2,7 90% 3 Al Adam 241152 A 0,8 0,5 0,5 1,8 60% 4 An Jan 241780 C 0,3 0,0-0,3 10% 5 An Jakub 241133 A 0,8 0,9 1,0 2,7 90% 6 An Kacper

Bardziej szczegółowo

w 3 krokach Jak sprzedawać coś, co trudno wytłumaczyć INFORMATOR-EPRZEDSIEBIORCY.PL

w 3 krokach Jak sprzedawać coś, co trudno wytłumaczyć INFORMATOR-EPRZEDSIEBIORCY.PL Jarek i Maja tumaczą wszystko bardzo prostym językiem. Jestem na końcu ich kursu, który polecam w 100% Karolina Motivational fitness coach Jak sprzedawać coś, co trudno wytłumaczyć INFORMATOR-EPRZEDSIEBIORCY.PL

Bardziej szczegółowo

To najważniejszy dokument w każdym kraju. Okresla on główne zasady panujące w państwie oraz obowiązki i prawa jego obywateli. konstytucja grunnloven

To najważniejszy dokument w każdym kraju. Okresla on główne zasady panujące w państwie oraz obowiązki i prawa jego obywateli. konstytucja grunnloven . Co to jest konstytucja? To najważniejszy dokument w każdym kraju. Okresla on główne zasady panujące w państwie oraz obowiązki i prawa jego obywateli. konstytucja grunnloven Co mówi polska konstytucja?

Bardziej szczegółowo

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r. Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej 29.01.2017r. - 04.02.2017r. Dzień I - 29.01.2017r. O północy przyjechałam do Berlina. Stamtąd FlixBusem pojechałam do Hannoveru. Tam już czekała na mnie

Bardziej szczegółowo

Recenzent: Prof. dr hab. Edward Nowak, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu

Recenzent: Prof. dr hab. Edward Nowak, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu Recenzent: Prof. dr hab. Edward Nowak, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu Copyright do wydania polskiego CeDeWu Sp. z o.o. Wszel kie prawa za strze żo ne. Za bro nio ne jest ko pio wa nie, prze twa rza

Bardziej szczegółowo

Przewodnik po platformie. wos.efhr.eu. projektu Europejczycy, Polacy, Obywatele

Przewodnik po platformie. wos.efhr.eu. projektu Europejczycy, Polacy, Obywatele Przewodnik po platformie wos.efhr.eu projektu Europejczycy, Polacy, Obywatele Partnerzy medialni projektu: Radio Znad Wilii oraz Dziennik Kurier Wileński EFHR, 2016 Spis treści 1. Najważniejsze informacje

Bardziej szczegółowo

Zasoby i kwestie formalne

Zasoby i kwestie formalne Zasoby i kwestie formalne Władze SU mają możliwość korzystania ze środków finansowych oraz zasobów rzeczowych szkoły lub Rady Rodziców, na jasnych i określonych zasadach. Istnieje uchwalony przez uczniów

Bardziej szczegółowo

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej Chcielibyśmy podzielić się z wami naszymi przeżyciami, zmartwieniami, oraz pokazać jak wyglądała nasza fantastyczna przygoda w obcym ale

Bardziej szczegółowo

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy!

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! KLUCZODPOWIEDZIDOZADAŃZAMKNIĘTYCH zadania 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. Poprawna odpowiedź D B A D C D D C B C C B D B B C B

Bardziej szczegółowo

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy!

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! KLUCZODPOWIEDZIDOZADAŃZAMKNIĘTYCH zadania 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. Poprawna odpowiedź D B A D C D D C B C C B D B B C B

Bardziej szczegółowo

Hektor i tajemnice zycia

Hektor i tajemnice zycia François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie kadencji samorządowców 2010 2014 Kwestionariusz Radnych Gminy Dopiewo

Podsumowanie kadencji samorządowców 2010 2014 Kwestionariusz Radnych Gminy Dopiewo Podsumowanie kadencji samorządowców 2010 2014 Kwestionariusz Radnych Gminy Dopiewo Dane podstawowe Imię (imiona): Sławomir Marek Nazwisko: Kurpiewski Wiek: 48 Miejsce zamieszkania: Reprezentowany w Radzie

Bardziej szczegółowo

EDUKACJA FINANSOWA /WIEDZA I UMIEJĘTNOŚCI/ PARTNERSTWO KONSUMPCJA BIZNES

EDUKACJA FINANSOWA /WIEDZA I UMIEJĘTNOŚCI/ PARTNERSTWO KONSUMPCJA BIZNES EDUKACJA FINANSOWA /WIEDZA I UMIEJĘTNOŚCI/ PARTNERSTWO KONSUMPCJA BIZNES NASZE ŻYCIE NIE MAMY WPŁYWU NA TO, JAK SIĘ RODZIMY I JAK UMIERAMY (ZAZWYCZAJ) Dobry mąż, dobry ojciec, ale zły elektryk NASZE ŻYCIE

Bardziej szczegółowo

SCENARIUSZ AKADEMII Z OKAZJI ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI 11 LISTOPADA PATRIOTYCZNE ŚPIEWANIE

SCENARIUSZ AKADEMII Z OKAZJI ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI 11 LISTOPADA PATRIOTYCZNE ŚPIEWANIE SCENARIUSZ AKADEMII Z OKAZJI ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI 11 LISTOPADA PATRIOTYCZNE ŚPIEWANIE Scenariusz i prowadzenie: Elżbieta Bełz, Justyna Goch Dekoracje-Lidia Zasada, Jolanta Snowacka Opracowanie muzyczne-magdalena

Bardziej szczegółowo

Paweł Kowalski ZJEDZ KONKURENCJĘ. Jak maksymalizować zyski i pisać skuteczne teksty sprzedażowe

Paweł Kowalski ZJEDZ KONKURENCJĘ. Jak maksymalizować zyski i pisać skuteczne teksty sprzedażowe Paweł Kowalski ZJEDZ KONKURENCJĘ Jak maksymalizować zyski i pisać skuteczne teksty sprzedażowe Copyright by Paweł Kowalski & e-bookowo Projekt okładki: Paweł Kowalski ISBN 978-83-7859-269-3 Wydawca: Wydawnictwo

Bardziej szczegółowo

WIEŚCI SZKOLNE Z ŻYCIA SZKOŁY. Cyprian Kamil Norwid

WIEŚCI SZKOLNE Z ŻYCIA SZKOŁY. Cyprian Kamil Norwid MIESIĘCZNIK SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. C.K. NORWIDA W DĄBRÓWCE Cyprian Kamil Norwid Cyprian Kamil Norwid WIEŚCI SZKOLNE N U M E R V I I I M A J 2 0 1 3 W TYM NUMERZE: Z życia szkoły 1 Ewa Nowak w naszej szkole

Bardziej szczegółowo

Indywidualny Zawodowy Plan

Indywidualny Zawodowy Plan Indywidualny Zawodowy Plan Wstęp Witaj w Indywidualnym Zawodowym Planie! Zapraszamy Cię do podróży w przyszłość, do stworzenia swojego własnego planu działania, indywidualnego pomysłu na życie i pracę

Bardziej szczegółowo

Wywiad z Panem Krzysztofem Jeziorskim, właścicielem zakładu produkcyjno-usługowo-handlowego JUNIT

Wywiad z Panem Krzysztofem Jeziorskim, właścicielem zakładu produkcyjno-usługowo-handlowego JUNIT Wywiad z Panem Krzysztofem Jeziorskim, właścicielem zakładu produkcyjno-usługowo-handlowego JUNIT Bartosz Burzyński: Panie Krzysztofie proszę powiedzieć, kiedy rozpoczął pan swoją działalność? Krzysztof

Bardziej szczegółowo

Warszawa, marzec 2013 BS/25/2013 CO ZROBIĆ Z WRAKIEM PREZYDENCKIEGO TUPOLEWA, KTÓRY ROZBIŁ SIĘ POD SMOLEŃSKIEM

Warszawa, marzec 2013 BS/25/2013 CO ZROBIĆ Z WRAKIEM PREZYDENCKIEGO TUPOLEWA, KTÓRY ROZBIŁ SIĘ POD SMOLEŃSKIEM Warszawa, marzec 2013 BS/25/2013 CO ZROBIĆ Z WRAKIEM PREZYDENCKIEGO TUPOLEWA, KTÓRY ROZBIŁ SIĘ POD SMOLEŃSKIEM Znak jakości przyznany CBOS przez Organizację Firm Badania Opinii i Rynku 11 stycznia 2013

Bardziej szczegółowo

Raport Money.pl Obalamy mit - nie będzie masowych powrotów z emigracji. Autor: Bartłomiej Dwornik, Money.pl

Raport Money.pl Obalamy mit - nie będzie masowych powrotów z emigracji. Autor: Bartłomiej Dwornik, Money.pl Raport Money.pl Obalamy mit - nie będzie masowych powrotów z emigracji Autor: Bartłomiej Dwornik, Money.pl Wrocław, październik 2008 Cztery piąte emigrantów nie wróci do Polski w najbliższym czasie - wynika

Bardziej szczegółowo

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W dniu 30-04-2010 roku przeprowadziłem wywiad z moim opą -tak nazywam swojego holenderskiego dziadka, na bardzo polski temat-solidarność. Ten dzień jest może najlepszy

Bardziej szczegółowo

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły. T estament Kościuszki "Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki -Polacy niestety za często czują się ofiarami. Mieliśmy przecież takich bohaterów jak Kościuszko czy Sobieski. Nie możemy czekać,

Bardziej szczegółowo

STRUKTURA I RUCHLIWOŚĆ SPOŁECZNA POLPAN Edycja 6

STRUKTURA I RUCHLIWOŚĆ SPOŁECZNA POLPAN Edycja 6 Polska Akademia Nauk Instytut Filozofii i Socjologii STRUKTURA I RUCHLIWOŚĆ SPOŁECZNA POLPAN Edycja 6 KARTY DO PYTAŃ Warszawa 2013 KARTA A01 Bardzo silne Raczej silne Raczej słabe W ogóle nie ma konfliktów

Bardziej szczegółowo

CZYTANIE B1/B2 W małym europejskim domku (wersja dla studenta) Wywiad z Moniką Richardson ( Świat kobiety nr????, rozmawia Monika Gołąb)

CZYTANIE B1/B2 W małym europejskim domku (wersja dla studenta) Wywiad z Moniką Richardson ( Świat kobiety nr????, rozmawia Monika Gołąb) CZYTANIE B1/B2 W małym europejskim domku (wersja dla studenta) Wywiad z Moniką Richardson ( Świat kobiety nr????, rozmawia Monika Gołąb) Proszę przeczytać tekst, a następnie zrobić zadania: Dziennikarka.

Bardziej szczegółowo

O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją.

O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją. NASZ NOWY PROJEKT O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją. Projekt zainicjowany przez Zespół Szkół Społecznych

Bardziej szczegółowo

PRAWO ODRĘBNEJ WŁASNOŚCI LOKALU

PRAWO ODRĘBNEJ WŁASNOŚCI LOKALU PRAWO SPÓŁDZIELCZE I MIESZKANIOWE... Część 6, rozdział 1, punkt 4.1, str. 1 6.1.4. PRAWO ODRĘBNEJ WŁASNOŚCI LOKALU 6.1.4.1. Usta no wie nie od ręb nej wła sno ści Z człon kiem spół dziel ni ubie ga ją

Bardziej szczegółowo

#WYBIERAM. Najnowszy raport Fundacji Sukcesu Pisanego Szminką WYBIERAJ SWOJĄ PRZYSZŁOŚĆ ŚWIADOMIE

#WYBIERAM. Najnowszy raport Fundacji Sukcesu Pisanego Szminką WYBIERAJ SWOJĄ PRZYSZŁOŚĆ ŚWIADOMIE #WYBIERAM Najnowszy raport Fundacji Sukcesu Pisanego Szminką WYBIERAJ SWOJĄ PRZYSZŁOŚĆ ŚWIADOMIE MŁODZI CHCĄ PRACOWAĆ Kolejny rok śledzimy uważnie sytuację młodych ludzi na rynku pracy. Zbieramy opinie,

Bardziej szczegółowo

Wszystko to zostało razem zapakowane i przygotowane do wysłania.

Wszystko to zostało razem zapakowane i przygotowane do wysłania. Witajcie, Zastanawiałem się od czego zacząć, bo od mojej prośby do Was o wsparcie mnie w przygotowaniu pomocy dzieciom i młodzieży w mieście Embu w Kenii minęło już prawie trzy miesiące, a mnie się wydaje

Bardziej szczegółowo

TWARZE PRZYJACIÓŁ: Z DALEKIEGO PARYŻA

TWARZE PRZYJACIÓŁ: Z DALEKIEGO PARYŻA Satyrykon Podatkowy Dodatek do Biuletynu Instytutu Studiów Podatkowych Doradztwo Podatkowe Nr 4/2012 Nieoficjalny poród nowego VAT-u Po cichu rozesłano do organów podatkowych projekt głębokiej nowelizacji

Bardziej szczegółowo

50 lat XI Liceum Ogólnokształcącego im. Jadwigi i Wacława Zembrzuskich w Poznaniu

50 lat XI Liceum Ogólnokształcącego im. Jadwigi i Wacława Zembrzuskich w Poznaniu 50 lat XI Liceum Ogólnokształcącego im. Jadwigi i Wacława Zembrzuskich w Poznaniu Zainteresowanie uczniów sztuką w tym czasie rozwijały poprzez wizyty w muzeach i stałe kontakty z teatrami w Poznaniu prof.

Bardziej szczegółowo

Rewolucja dziewczyn na informatyce

Rewolucja dziewczyn na informatyce Rewolucja dziewczyn na informatyce Wro ku aka de mic kim 2017/18 od no to wa no w Pol sce naj więk szy w hi sto rii przy rost licz by stu den tek kie run ków in for ma tycz nych o 1179 w ska li kra ju

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

Protokół. XL sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji. z dnia 06 sierpnia 2013r.

Protokół. XL sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji. z dnia 06 sierpnia 2013r. Protokół XL sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji z dnia 06 sierpnia 2013r. 1 Ad 1. Otwarcie obrad sesji. Pan Robert Pieszczoch, Przewodniczący Rady Powiatu w Sanoku, otworzył posiedzenie

Bardziej szczegółowo

2.1. Identyfikacja Interesariuszy. G4 25a

2.1. Identyfikacja Interesariuszy. G4 25a 16 17 2.1. Identyfikacja Interesariuszy Gru py In te re sa riu szy zo sta y wy bra ne w opar ciu o ana li z dzia al - no Êci ope ra cyj nej Gru py Ban ku Mil len nium. W wy ni ku pro ce su ma - po wa nia

Bardziej szczegółowo

Pakiet Promocyjny dedykowanych kursów e-learningowych dla polskich piłkarzy

Pakiet Promocyjny dedykowanych kursów e-learningowych dla polskich piłkarzy Pakiet Promocyjny dedykowanych kursów e-learningowych dla polskich piłkarzy PARTNER O WSZiC WSZiC to uczelnia, której przewodnią ideą jest hasło Profesjonalizm w sporcie. Poprzez nasze działania staramy

Bardziej szczegółowo

Adwent z Piątką Poznańską

Adwent z Piątką Poznańską Adwent z Piątką Poznańską 3 grudnia 4 grudnia 5 grudnia 6 grudnia 7 grudnia 8 grudnia 9 grudnia 10 grudnia 11 grudnia 12 grudnia 13 grudnia 14 grudnia 15 grudnia 16 grudnia 17 grudnia 18 grudnia 19 grudnia

Bardziej szczegółowo

Spis barier technicznych znajdziesz w Internecie. Wejdź na stronę www.mopr.poznan.pl

Spis barier technicznych znajdziesz w Internecie. Wejdź na stronę www.mopr.poznan.pl 1 Bariery techniczne to wszystko, co przeszkadza ci sprawnie funkcjonować w twoim środowisku i wśród ludzi. Bariery techniczne to również to, co przeszkadza, by inni mogli sprawnie się tobą opiekować.

Bardziej szczegółowo

Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE

Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE Pałac na Wyspie Pałac Myślewicki Biały Domek Stara Pomarańczarnia Podchorążówka Stara Kordegarda Amfiteatr Stajnie i wozownie Wejścia do Łazienek Królewskich 2 3 O CO TU CHODZI? Kto

Bardziej szczegółowo

Opracował: Rafał Górniak Gra symulacyjna Budujemy wiatraki

Opracował: Rafał Górniak Gra symulacyjna Budujemy wiatraki Gra symulacyjna Budujemy wiatraki Cele gry - poznanie interesów różnych grup społecznych, których dotyczy budowa farmy wiatrowej - poznanie/ lepsze zrozumienie zalet i wad elektrowni wiatrowych - rozwój

Bardziej szczegółowo

Warszawa, czerwiec 2012 BS/79/2012 POKOLENIE PRZYSZŁYCH WYBORCÓW PREFERENCJE PARTYJNE NIEPEŁNOLETNICH POLAKÓW

Warszawa, czerwiec 2012 BS/79/2012 POKOLENIE PRZYSZŁYCH WYBORCÓW PREFERENCJE PARTYJNE NIEPEŁNOLETNICH POLAKÓW Warszawa, czerwiec 2012 BS/79/2012 POKOLENIE PRZYSZŁYCH WYBORCÓW PREFERENCJE PARTYJNE NIEPEŁNOLETNICH POLAKÓW Znak jakości przyznany CBOS przez Organizację Firm Badania Opinii i Rynku 11 stycznia 2012

Bardziej szczegółowo

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca. Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano

Bardziej szczegółowo

Rozmowa ze sklepem przez telefon

Rozmowa ze sklepem przez telefon Rozmowa ze sklepem przez telefon - Proszę Pana, chciałam Panu zaproponować opłacalny interes. - Tak, słucham, o co chodzi? - Dzwonię w imieniu portalu internetowego AmigoBONUS. Pan ma sklep, prawda? Chciałam

Bardziej szczegółowo

ZUS CZY ZUS I OFE? PO PIERWSZE, CO WYBIERAMY PO DRUGIE, JAK WYBIERAMY

ZUS CZY ZUS I OFE? PO PIERWSZE, CO WYBIERAMY PO DRUGIE, JAK WYBIERAMY 01 kwietnia 2014 r. Od dziś, 1 kwietnia 2014 r., przez najbliższe cztery miesiące, ubezpieczeni płacący składki emerytalne będą mogli zdecydować gdzie chcą gromadzić kapitał na przyszłe emerytury: czy

Bardziej szczegółowo

3 największe błędy inwestorów, które uniemożliwiają osiągnięcie sukcesu na giełdzie

3 największe błędy inwestorów, które uniemożliwiają osiągnięcie sukcesu na giełdzie 3 największe błędy inwestorów, które uniemożliwiają osiągnięcie sukcesu na giełdzie Autor: Robert Kajzer Spis treści Wstęp... 3 Panuj nad własnymi emocjami... 4 Jak jednak nauczyć się panowania nad emocjami?...

Bardziej szczegółowo

SOPOCKI DWUMIESIĘCZNIK POZARZĄDOWY STYCZEŃ LUTY

SOPOCKI DWUMIESIĘCZNIK POZARZĄDOWY STYCZEŃ LUTY SOPOCKI DWUMIESIĘCZNIK POZARZĄDOWY STYCZEŃ LUTY SPOŁECZEŃSTWO / POMOC SPOŁECZNA / ZDROWIE / GOSPODARKA... 2 NAUKA / EDUKACJA... 5 KULTURA I SZTUKA... 7 EKOLOGIA/OCHRONA ŚRODOWISKA/TURYSTYKA I KRAJOZNAWSTWO...

Bardziej szczegółowo

2A. Który z tych wzorów jest dla P. najważniejszy? [ANKIETER : zapytać tylko o te kategorie, na które

2A. Który z tych wzorów jest dla P. najważniejszy? [ANKIETER : zapytać tylko o te kategorie, na które 1. Gdyby miał P. urządzać mieszkanie, to czy byłoby dla P. wzorem [ANKIETER odczytuje wszystkie opcje, respondent przy każdej z nich odpowiada tak/nie, rotacja] 1.1 To, jak wyglądają mieszkania w serialach,

Bardziej szczegółowo

W ten dzień prowadziłem lekcję w dwóch klasach pierwszych.

W ten dzień prowadziłem lekcję w dwóch klasach pierwszych. 1.Przygotowanie Wybierając temat lekcji LDL kierowałem się moimi zainteresowaniami. Wybór nie mógł być inny niż sport. Znalazłem w Internecie nazwy różnych popularnych dyscyplin sportowych po polsku i

Bardziej szczegółowo

Komunikacja i media. Komunikacja jest częścią każdego działania, w zależności od ich rodzaju, można mówić o różnych jej poziomach.

Komunikacja i media. Komunikacja jest częścią każdego działania, w zależności od ich rodzaju, można mówić o różnych jej poziomach. Komunikacja i media Uczniowie i uczennice mogą inicjować powstawanie i prowadzić szkolne media, istnieje przynajmniej jeden środek przekazu dla społeczności uczniowskiej. Władze SU i dyrekcja dbają o to,

Bardziej szczegółowo

ISSN SENAT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

ISSN SENAT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ ISSN 1643-2851 SENAT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Zapis stenograficzny (858) Wspólne posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów Publicznych (20.) oraz Komisji Ustawodawczej (183.) w dniu 22 kwietnia 2009 r. VII

Bardziej szczegółowo

TEKA KOMISJI HISTORYCZNEJ ODDZIAŁ PAN W LUBLINIE COMMISSION OF HISTORICAL SCIENCES

TEKA KOMISJI HISTORYCZNEJ ODDZIAŁ PAN W LUBLINIE COMMISSION OF HISTORICAL SCIENCES KOMISJI HISTORYCZNEJ ODDZIAŁ PAN W LUBLINIE COMMISSION OF HISTORICAL SCIENCES POLISH ACADEMY OF SCIENCES BRANCH IN LUBLIN COMMISSION OF HISTORICAL SCIENCES Volume IX Lublin 2012 POLSKA AKADEMIA NAUK ODDZIAŁ

Bardziej szczegółowo

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA wrzesień 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 4 Rozdział II - Partie polityczne... 9 Rozdział III - Liderzy partii politycznych...

Bardziej szczegółowo

ankieta dla dyrektora szkoły podstawowej

ankieta dla dyrektora szkoły podstawowej Instytut Badań Edukacyjnych Szkolne Uwarunkowania Efektywności Kształcenia ankieta dla dyrektora szkoły podstawowej Wypełnia ankieter NAZWA SZKOŁY KOD SZKOŁY NADANY NA POTRZEBY BADANIA Projekt wspófinansowany

Bardziej szczegółowo

Seminarium o tym, jak wygłaszać seminarium. Prof. dr hab. Wojciech Broniowski UJK, Informatyka, 2011/12

Seminarium o tym, jak wygłaszać seminarium. Prof. dr hab. Wojciech Broniowski UJK, Informatyka, 2011/12 Seminarium o tym, jak wygłaszać seminarium Prof. dr hab. Wojciech Broniowski UJK, Informatyka, 2011/12 Plan Plan trzeba omówić krótko Cel seminarium Znalezienie tematu Przygotowanie materiałów Forma seminarium

Bardziej szczegółowo

Czy warto wziąć kredyt w euro? Kto ma szansę?

Czy warto wziąć kredyt w euro? Kto ma szansę? Czy warto wziąć kredyt w euro? Kto ma szansę? Kończą się czasy, w których banki chętnie udzielały kredytów hipotecznych denominowanych do waluty obcej. Dziś otrzymanie kredytu walutowego jest trudne. Kto

Bardziej szczegółowo

1) W jaki sposób rady samorządów uczniowskich szkół w mojej gminie dokumentują swoją działalność?

1) W jaki sposób rady samorządów uczniowskich szkół w mojej gminie dokumentują swoją działalność? Braki w informowaniu przez rady samorządów uczniowskich o swoich działaniach oraz unikanie przez nie odpowiedzi na prośby o udostępnienie informacji na ich temat. AGKMPRS Spis treści 1. Wybór i opis problemu

Bardziej szczegółowo

NA INDEKSIE -sytuacja białoruskich studentów

NA INDEKSIE -sytuacja białoruskich studentów NA INDEKSIE -sytuacja białoruskich studentów Centrum im. Ludwika Zamenhofa 18 kwietnia 2011r. 2 S t r o n a Na indeksie, czyli sytuacja białoruskich studentów to konferencja, której głównym założeniem

Bardziej szczegółowo

FINANSOWY BAROMETR ING: Wiedza finansowa

FINANSOWY BAROMETR ING: Wiedza finansowa FINANSOWY BAROMETR ING: Wiedza finansowa Międzynarodowe badanie ING na temat wiedzy finansowej konsumentów w Polsce i na świecie Wybrane wyniki badania przeprowadzonego dla Grupy ING przez TNS NIPO Maj

Bardziej szczegółowo

2014 Polacy o nowym roku Styczeń 2014

2014 Polacy o nowym roku Styczeń 2014 2014 Polacy o nowym roku Styczeń 2014 TNS styczeń 2014 K.002/14 Informacja o badaniu W drugiej połowie grudnia 201 roku TNS Polska zapytał Polaków o oczekiwania wobec 2014 roku. Raport odpowiada na pytanie,

Bardziej szczegółowo

CZĘŚĆ DRUGA ZOSTAŁEŚ DYREKTOREM SZKOŁY

CZĘŚĆ DRUGA ZOSTAŁEŚ DYREKTOREM SZKOŁY CZĘŚĆ DRUGA ZOSTAŁEŚ DYREKTOREM SZKOŁY Przygotowując się do konkursu na stanowisko dyrektora, posiedliśmy już sporą wiedzę teoretyczną na temat funkcjonowania szkoły. Wiedzę tę przelaliśmy na papier w

Bardziej szczegółowo

Trzy kroki do e-biznesu

Trzy kroki do e-biznesu Wstęp Świat wokół nas pędzi w niewiarygodnym tempie - czy Ty też chwilami masz wrażenie, że nie nadążasz? Może zastanawiasz się, czy istnieje sposób, by dogonić ten pędzący pociąg życia pełen różnego rodzaju

Bardziej szczegółowo

Z Rafałem Bakalarczykiem z instytutu Polityki Społecznej UW rozmawia Agata Czarnacka.

Z Rafałem Bakalarczykiem z instytutu Polityki Społecznej UW rozmawia Agata Czarnacka. Z Rafałem Bakalarczykiem z instytutu Polityki Społecznej UW rozmawia Agata Czarnacka. AC: jak pan ocenia konsultacje, które 16 stycznia zorganizowało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej z opiekunami

Bardziej szczegółowo

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ PREFERENCJE PARTYJNE W STYCZNIU BS/7/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, STYCZEŃ 2004

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ PREFERENCJE PARTYJNE W STYCZNIU BS/7/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, STYCZEŃ 2004 CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI 629-35 - 69, 628-37 - 04 693-46 - 92, 625-76 - 23 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET http://www.cbos.pl

Bardziej szczegółowo

Nasze 100 dni dla Niepodległej

Nasze 100 dni dla Niepodległej Nasze 100 dni dla Niepodległej W terminie od 3 września 2018 roku do 9 grudnia 2018 roku w Specjalnym Ośrodku Szkolno- Wychowawczym w Zamościu realizowana była innowacja pedagogiczna Nasze 100 dni dla

Bardziej szczegółowo

Część 11. Rozwiązywanie problemów.

Część 11. Rozwiązywanie problemów. Część 11. Rozwiązywanie problemów. 3 Rozwiązywanie problemów. Czy jest jakiś problem, który trudno Ci rozwiązać? Jeżeli tak, napisz jaki to problem i czego próbowałeś, żeby go rozwiązać 4 Najlepsze metody

Bardziej szczegółowo

Wpisał Andrzej Wendrychowicz Poniedziałek, 03 Listopad :11 - Zmieniony Środa, 22 Kwiecień :13

Wpisał Andrzej Wendrychowicz Poniedziałek, 03 Listopad :11 - Zmieniony Środa, 22 Kwiecień :13 Autor jest z wykształcenia architektem; wcześniej skończył liceum plastyczne i studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Od 1981 roku mieszka w Nowym Jorku. Jego wielką pasją jest złoty podział,

Bardziej szczegółowo