ludzie i miejsca»12-13 Pan o niezłomnej naturze i sercu wielkim jak słońce Tak można określić charakter i dobroć

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "ludzie i miejsca»12-13 Pan o niezłomnej naturze i sercu wielkim jak słońce Tak można określić charakter i dobroć"

Transkrypt

1 london 12 april 14 may (181) Free issn Drogi Panie Krauze!»10 takie czasy»3,6 W drugą rocznicę Dwa lata po tragedii smoleńskiej niewiele wiemy na temat jej przyczyn. Paradoksalnie, wiemy mniej, niż wiedzieliśmy na początku. I ten stan rzeczy najbardziej bulwersuje, rodzi napięcia. Nastąpiło pęknięcie, którego nikt już nie sklei. W tej sytuacji, jeśli opozycja traci nerwy, to rząd resztki swojego autorytetu. czas na wyspie»4 Kto przejmie władzę w Londynie? Boris Johnson walczy o drugą kadencję. Jego przeciwnikem jest Ken Livingstone. Kto przekona londyńczyków (w tym mieszkających tu Polaków)? Wybór 3 maja nie powinien być trudny, wystarczy sprawdzić dotychczasową wiarygodność i skuteczność. ludzie i miejsca»12-13 Pan o niezłomnej naturze i sercu wielkim jak słońce Tak można określić charakter i dobroć naszego bohatera z południowowschodniego Londynu, którego szczęście mimo trudnych przeżyć nie omijało. Przeżył karę śmierci, sowieckie tortury, zsyłkę w głąb Rosji I zawsze pomagał innym. Kultura»16 Krzyk i muzyka W sali koncertowej Barbican Hall wielką galą zakończył się sezon 10. Kinoteki, organizowanej przez Instytut Kultury Polskiej w Londynie. Galę uświetnił Krzysztof Penderecki, nestor awangardowej muzyki poważnej oraz Johnny Greenwood, znany najbardziej jako gitarzysta i solista grupy rockowej Radiohead. Gest w stronę młodych pokoleń, które poszukują innych bodźców muzycznych niż rock and roll. czasoprzestrzeń»21 Sterta Wypiliśmy po dużej szklance. Waldi zaciągnął się dymem ze skręta i nagle spojrzał na mnie wzrokiem szaleńca, któremu wydało się, że wreszcie zrozumiał wszechświat. Zesquatujemy flat na dole! Mieszkam tu pół roku i nigdy nie widziałem właściciela. Nie słyszałem ani jednego dźwięku. Tam nikt nawet nie zaświecił światła. Rozumiesz, co mówię?

2 2 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas Czas jest zawsze aktualny Sławomir Mrożek Imię i Nazwisko... Adres Kod pocztowy... Tel... Liczba wydań... Prenumerata od numeru...(włącznie) Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK bądź też w krajach Unii. Aby dokonosć zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na adres wydawcy wraz z załączonym czekiem lub postal order Gazeta wysyłana jest w dniu wydania. Czeki prosimy wystawiać na: CZAS PUBLISHERS LTD. 63 Kings Grove London SE15 2NA 63 King s Grove, London SE15 2NA Tel.: , redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk REDAKTOR NACZELNY: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk); REDAKCJA: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Jacek Ozaist, Daniel Kowalski (d.kowalski@nowyczas.co.uk); WSPÓŁPRACA REDAKCYJNA: Lidia Aleksandrowicz, Krystyna Cywińska, Adam Dąbrowski, Włodzimierz Fenrych, Mikołaj Hęciak, Monika S. Jakubowska, Aleksandra Junga, Andrzej Krauze, Robert Małolepszy, Grażyna Maxwell, Wacław Lewandowski, Michał Opolski, Bartosz Rutkowski, Sławomir Orwat, Aleksandra Ptasińska, Michał Sędzikowski, Wojciech A. Sobczyński, Agnieszka Stando DZIAŁ MARKETINGU: tel./fax: , mobile: marketing@nowyczas.co.uk Marcin Rogoziński (m.rogozinski@nowyczas.co.uk), WYDAWCA: CZAS Publishers Ltd. nowyczas Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia. listy@nowyczas.co.uk Cenzury nie zalecam, a jedynie ostrożność! Szanowny Panie Redaktorze, jedna z moich londyńskich znajomych przesłała mi wycinek z Nowego Czasu ( br). Jest w nim zjadliwy felieton pani Krystyny Cywińskiej, którego celem jest moja skromna osoba. Czuję się niezwykle nim zaszczycony. Nie zamierzam jednak polemizować z kobietą, która wszystko wie najlepiej, a jednak nie zna różnicy pomiędzy nacjonalizmem a patriotyzmem oraz atakiem a obroną. Twierdzi, na przykład, że...jerzy Hebda (jest) znany ze swoich nacjonalistycznych poglądów... Znany komu? Pani Cywińskiej, która nigdy mnie osobiście nie spotkała? Redakcji i czytelnikom Nowego Czasu? Należę do pokolenia kresowiaków, którzy przeżyli okupację sowiecką i niemiecką, a także masakry ludności polskiej przez Ukraińców. Dlatego mam wstręt do wszelkiego rodzaju ekstremizmów: politycznych, nacjonalistycznych i religijnych. Dalej czytam, że...(jerzy Hebda) stwierdził kategorycznie, że Polacy byli większymi ofiarami Żydów w okresie powojennym w PRL-u, niż Żydzi w PRZEDWOJEN- NEJ POLSCE... (podkreślenie moje). Tego w moim prostackim (według p. Cywińskiej) liście nie znalazłem. Wspominam tam dwa okresy: nawałę bolszewicką w 1920 roku oraz najazd sowiecki i okupację w latach , kiedy to nasi żydowscy sąsiedzi witali czerwonymi flagami swoich oswobodzicieli. Widocznie jednak, według opinii p. Cywińskiej, takie rzeczy wtedy nie miały miejsca i ja te brednie wyssałem z nieczystego palca. Jej zdaniem również, mój list z dnia br. [zamieszczony w Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza red.] był zaczepny i oszczerczy. Czyli, że jego treść była niezgodna z prawdą. W oczach p. Cywińskiej jestem więc nie tylko nacjonalistą, antysemitą (o co mnie już wcześniej pomawiała), ale także kłamcą i oszczercą. Bo mój cały pseudohistoryczny wykład nie zawiera ani jednego faktycznego zdarzenia, ani jednego ziarnka prawdy, a jest jedynie wylaniem żółci i jadu. Co jest dla mnie nowiną. Nie dbam o to, co o mnie p. Cywińska myśli osobiście i prywatnie i jakie plotki o mnie rozpowszechnia. Ale jako felietonistka powinna nauczyć się poskramiać swój nieokiełznany język. Bo przypisywanie komuś niesprawiedliwie, niesłusznie i publicznie ujemnych cech charakteru może być przez ofiarę jej inwektyw przyjęte jako zniesławienie (w Wielkiej Brytanii jako character assassination, libel lub defamation ). A konsekwencje tego są niezbyt przyjemne. Ja jednak, w przeciwieństwie do p. Cywińskiej, nie zalecam cenzury, a jedynie ostrożność i umiar. Jestem też zwolennikiem otwartej i szczerej publicznej debaty na trudne tematy, bo tylko ona może doprowadzić do wzajemnego zrozumienia. Pozostaję z poważaniem JERZY HEBDA Ptaszek szósty Wiosna. Czas pierwszych kwiatów i ptasich serenad. Dla nich to czas szukania partnera i budowania gniazd. A co z naszymi gniazdami? Stara przypowieść mówi o tym, że pewnego razu na drutach telefonicznych siedziało sobie pięć wesołych ptaszków. Nadleciał szósty, zły i przygnębiony. Po chwili na drutach siedziało sześć smutnych i markotnych ptaków. A jak to bywa z nami, Polakami? Siedziałam sobie w polskiej knajpce, czekając na pierogi. Dla zabicia czasu przejrzałam, nieznany mi dotąd, polonijny tygodnik The Polish Observer, z ciekawości tego, co w innej trawie piszczy. Coś mi nieprzyjemnie zazgrzytało w tej nieznanej trawie. Czytam, na str. 2: Nieraz się pytam sam siebie, czym właściwie jest ta Polska i dochodzę do wniosku, że właściwie niczym, że na nic się zdały te krwawe ofiary składane przez dziesięciolecia. Nie sprawiły one, że Polakom jest dobrze we własnym kraju i mało tego, zaczynam wątpić, czy kiedykolwiek będzie im lepiej. Zszokowana i wielce zniesmaczona czytam jeszcze kilka razy. Przecież to również o moim Kraju, moim Gnieździe. Apetyt na polskie pierogi mija, idę pomyśleć. Jak pozbyć się zniesmaczenia? Nie zaglądać do pewnych tygodników, więc nie wiedzieć, zapomnieć, co się przeczytało? Nie myśleć o tym, skąd w rodakach parających się piórem w Wielkiej I tylko po Niej dzwony dzwońcie 12 maja 2012 roku w czwartą bolesną rocznicę śmierci wielkiej i nieodżałowanej Ś.P. Ireny Sendlerowej o pamięć i modlitwę za spokój Jej Duszy prosi Lili Pohlmann z Rodziną Żyje w naszych sercach! 24 marca 2012 roku zmarł Ś P Lesław Bobka Brytanii biorą się takie postawy? Jeszcze jeden niemiły przykład. 11 lutego w Sali Malinowej POSK-u uczestniczyłam w spotkaniu poświęconemu pułkownikowi Ryszardowi Kuklińskiemu. Jeden z profesorów przybyłych z Polski zacytował w pewnym momencie słowa Stalina: Polska jest niczym. Usłyszałam wtedy od kogoś siedzącego za mną: Tak. Jest niczym. Obejrzałam się, wyszło to z ust mężczyzny w starszym wieku. Zmroziło mnie. Czy to jeden z tych, którzy całe powojenne życie przeżyli w rozgoryczeniu, bo do komunistycznej Polski wrócić nie mogli? Negatywizm i inne destrukcyjne emocje są zaraźliwe. Więc jak nie utracić zdrowego rozsądku i nie dać się zwariować szóstemu, toksycznemu ptaszkowi? Polemizować z Negatywnymi nie zamierzam. Nie tyle dlatego, że w demokratycznym kraju każdy może pisać, co chce. Przyswoiłam sobie zdanie pewnego nieżyjącego felietonisty (nazwiska nie jestem pewna): Polemika z głupotą tylko ją nobilituje. A w inne trawy nie będę się zapuszczać. Mogłyby mi zatruć wiosenne emocje, choćby przyjemność słuchania ptasich serenad. O honor historii rodzinnego gniazda chyba warto upominać się. Wielki poeta Cyprian Norwid ujął to najlepiej: Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, Czy ten, co mówić o tym nie pozwala? Mówmy więc. LILIANA KOWALEWSKA dziennikarz, wieloletni współpracownik Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza Żegnamy Go z żalem Redakcja Nowego Czasu

3 nowy czas 12 kwietnia 14 maja takie czasy W drugą rocznicę Nastąpiło pęknięcie, którego Nikt już Nie sklei. W tej sytuacji, jeśli opozycja traci NerWy, to rząd resztki swojego autorytetu. Grzegorz Małkiewicz Dwa lata po tragedii smoleńskiej niewiele wiemy na temat jej przyczyn. Paradoksalnie, wiemy mniej, niż wiedzieliśmy na początku. I ten stan rzeczy najbardziej bulwersuje, rodzi napięcia. Dlaczego rząd pośpieszył się z ogłoszeniem wyników śledztwa, które w krótkim czasie zostały podważone? Co gorsza, i w tej sytuacji znaleźli się politycy, którzy bronili stanowiska komisji rządowej. Nastąpiło pęknięcie, którego nikt już nie sklei. W tej sytuacji, jeśli opozycja traci nerwy, to rząd resztki swojego autorytetu. Do nowej eskalacji między opozycją i rządem doszło z powodu II Konferencji na temat tragedii smoleńskiej, która odbyła się w Parlamencie Europejskim w Brukseli 28 marca. Oto relacja młodych uczestników z Londynu: W spotkaniu wzięli udział członkowie i eksperci zespołu oraz rodziny ofiar, a także zgromadzeni europarlamentarzyści i publiczność. Wysłuchanie moderowane przez europosła PiS prof. Ryszarda Legutko otworzył poseł Antoni Macierewicz, który stanowczo stwierdził, że w oparciu o zebrane dowody winę za katastrofę ponoszą Rosjanie. Ponadto zwrócił uwagę na liczne zaniedbania ze strony polskiego rządu przy organizowaniu lotu Prezydenta RP do Smoleńska. Innym ciekawym i istotnym wystąpieniem była prezentacja/analiza komputerowa wykonana przez dziekana Wydziału Inżynierii Uniwersytetu Akron w stanie Ohio, prof. Wiesława Biniendę. Naukowiec z doświadczeniem pracy w NASA oraz innych amerykańskich agendach rządowych obalił tezę, jakoby jedną z przyczyn katastrofy TU-154M było oderwanie się skrzydła w wyniku zderzenia z brzozą. Natomiast prof. Kazimierz Nowaczyk, fizyk z Uniwersytetu Meryland w Baltimore, poddał krytycznej analizie ustalenia rosyjskiej komisji MAK, wytykając jej błędy i brak rzetelności. Dowody na zafałszowania raportu MAK-u oraz raportu Millera zostały zaprezentowane przez prof. Nowaczyka w ekspertyzie przygotowanej na zlecenie Zespołu posła Macierewicza, wykonanej przez dr. Gregory ego Szuladzińskiego z Analitical Service Co. z Sydney w Australii. Na podstawie wielomiesięcznych badań stwierdzono m.in., iż do katastrofy doszło na skutek dwóch eksplozji, które nastąpiły przed samą tragedią i doprowadziły najpierw do wyłamania sześciometrowego fragmentu końcówki lewego skrzydła, a później do naruszenia centropłata i odwrócenia reszty skrzydła, następnie obrócenia się tyłu samolotu. Prof. Marek Czachor, fizyk z Politechniki Gdańskiej, w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę, że w polskim środowisku naukowym w ostatnim czasie pojawiła się inicjatywa powołania zespołu, który przygotuje konferencję poświęconą naukowemu wyjaśnieniu przyczyn katastrofy samolotu TU-154M. W tej chwili zainteresowanych tym projektem jest kilkudziesięciu naukowców z dwudziestu czterech polskich wyższych uczelni. Niezwykle wzruszające wystąpienie miała Ewa Błasik, wdowa po śp. gen. Andrzeju Błasiku, dowódcy Sił Powietrznych RP. Wyraziła ona ubolewanie i żal wobec polskich władz, które nie stanęły w obronie godności polskich pilotów wojskowych, w szczególności jej męża. Wystąpienie to zostało przyjęte owacją na stojąco, a wdowa po generale otrzymała bukiet 96 biało-czerwonych róż od przedstawicieli młodego pokolenia emigracji z Londynu. Konferencji w Parlamencie Europejskim przysłuchiwał się Jarosław Kaczyński, który poprzez telemost wyraził swój niepokój, a także podkreślił międzynarodowy kontekst katastrofy, w której nie można wykluczyć opcji zamachu. Jarosław Kaczyński mówił o braku zdecydowania polskiego rządu, który od samego początku trwania śledztwa dotyczącego katastrofy ulega działaniom Rosjan. Po oficjalnych wystąpieniach młodzi przedstawiciele emigracji londyńskiej rozmawiali między innymi z Martą Kaczyńską, Ewą Błasik i Zuzanną Kurtyką. Pozwoliło to na swobodniejszą wymianę uwag dotyczących smoleńskiej katastrofy. Drugie wysłuchanie na temat katastrofy smoleńskiej, zorganizowane przez delegację PiS we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE miało na celu przedstawienie opinii międzynarodowej nowych Plac Zamkowy w Warszawie, 10 kwietnia 2012 faktów dotyczących śledztwa i okoliczności katastrofy oraz pokazanie, jak dalece nieadekwatne są rządowe ustalenia w stosunku do znanych dziś faktów. (EJ, RW) IT S PROBABLY NOTHING, BUT... IF YOU SEE OR HEAR SOMETHING THAT COULD BE TERRORIST RELATED, TRUST YOUR INSTINCTS AND CALL THE CONFIDENTIAL ANTI-TERRORIST HOTLINE. OUR SPECIALLY TRAINED OFFICERS WILL TAKE IT FROM THERE YOUR CALL COULD SAVE LIVES To nie był zwykły wypadek powiedział kilka dni po tragedii jeden z liderów lewicy komunistycznej nie tylko opozycja. I tak mówi coraz więcej Polaków. A rząd od samego początku utrzymuje wspierany przez życzliwe mu media że był to wypadek. Przedstawiciele rządu znali przyczyny już kilka godzin po tragedii. A kto przyjmuje takie stanowisko, odpowiada za eskalację emocji. Do takiej eskalacji właśnie doszło, w drugą rocznicę tragedii. Najważniejszymi wydarzeniami w ubiegłym roku z punktu widzenia katastrofy w Smoleńsku było ustąpienie ministra obrony Bogdana Klicha oraz odrzucenie opinii MAK i komisji Millera na temat obecności generała Błasika w kokpicie.»6

4 4 czas na wyspie 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas Kto przejmie władzę w Londynie? Grzegorz Małkiewicz Boris Johnson walczy o drugą kadencję burmistrza Londynu. I już sama decyzja ponownego kandydowania daje mu przewagę nad rywalem. Nie obiecywał w kampanii, że jest burmistrzem na jedną kadencję. To jego poprzednik obiecywał, co nie przeszkodziło mu na startowanie w drugiej kadencji, którą wygrał, i w trzeciej, którą przegrał. Będzie to więc już czwarta próba Kena Livingstone a ubiegania się o fotel burmistrza Londynu. Będę burmistrzem jednej kadencji zapewniał. A potem? No cóż, nie chcę ale muszę, bo tak chcieli wyborcy. Nie na tym jednak koniec. Kiedy Ken Livingstone zapowiadał zmniejszenie korków w centrum Londynu, nikt nie przypuszczał, że wprowadzi myto i dokona tym podziału miasta. Decyzję wprowadzenia płatnej strefy zaskarżyli mieszkańcy Kennington, w większości jego wyborcy. Przegrali ponad 100 tys. funtów, bo jak uznał sędzia, burmistrz nie nadużył swoich kompetencji, a prawo nie orzeka o wywiązywaniu się z obietnic wyborczych. Livingstone zawsze był politykiem kontrowersyjnym. W czasach Margaret Thatcher, kiedy laburzyści zostali zmarginalizowani w życiu politycznym wywieszał na froncie siedziby Great London Council, niemal vis-à-vis parlamentu, hasła i statystyki antyrządowe. Ta konfrontacja doprowadziła do rozwiązania GLC, uważanego za gniazdo lewackich działaczy. Zwycięstwo Tony Blaira przyniosło reaktywację centralnej władzy Londynu. Ale New Labour nie chciała bliskich związków z radykałami typu Ken Livingstone. Ken poszedł na całość, wystąpił z partii i wygrał pierwszą kadencję jako kandydat niezależny. Wszystko świadczyło o tym, że reaktywacja centralnej władzy Londynu mogła być dopełniona tylko z Kenem w roli głównej. Po wygranych wyborach wrócił do partii i uwierzył w swoją siłę, i chyba w to, że burmistrzem Londynu może być tylko on. Bez problemu wygrał drugą kadencję, chociaż wcześniej zapowiadał wycofanie się z ponownego kandydowania. Wbrew ustalonym kompetencjom władzy lokalnej i centralnej postanowił zaistnieć na międzynarodowej scenie politycznej podpisując umowy i podejmując zagranicznych przywódców w Town Hall. Najbliższym jego sojusznikiem okazał się lewicowy prezydent Wenezueli Hugo Chavez, który miał dostarczać ropę dla miejskiego transportu w Londynie. Radykalną zmianą, generującą spory dochód, było wprowadzenie Congestion Charge w centralnym Londynie. W drugiej kadencji burmistrz powiększył tę strefę o dzielnice zachodnie, z czego zgodnie z zapowiedziami wyborczymi zrezygnował Boris Johnson. Jak przystało na prawdziwego lewicowca, w retoryce Kena zawsze występowali bogaci i biedni. Zabierać bogatym, dawać biednym wydawało się prostym przykazaniem tak długo, jak długo Livingstone żył z pensji urzędnika. Kiedy zaczął otrzymywać duże honoraria za publiczne wystąpienia, dokonał powszechnie stosowanego manewru w rozliczeniu finansowym założył własną firmę, co poważnie zmniejszyło jego obciążenia podatkowe. Boris Johnson, tak jak obiecywał, wprowadził do Town Hall nową jakość. Jedną z pierwszych decyzji było zamknięcie dwumiesięcznika promującego działalność City Hall za rządów Kena, którego wydawanie kosztowało ponad 2 mln funtów rocznie. Za zaoszczędzone pieniądze przeprowadził wielką akcję sadzenia drzew w zaniedbanych dzielnicach Londynu. Wbrew oczekiwaniom potwierdził, że to on potrafi być trybunem ludowym, o czym świadczy jego kalendarz spotkań z londyńczykami. W rywalizacji z poprzednikiem jest to wynik 549:86 na korzyść Johnsona. Największą reklamą ubiegającego się o nową kadencję burmistrza są wprowadzone przez niego na londyńskie ulice rowery nazywane już powszechnie Boris Bikes. Kampanię wyborczą rozpoczął od rozliczenia swoich rządów w zestawieniu z obietnicami ponad 90 proc. zrealizowanych. W nowym programie do najważniejszych punktów należy zamrożenie lokalnego podatku odprowadzanego do City Hall, wprowadzenie oszczędności w wysokości 3,5 mld funtów w budżecie władz miejskich, zwiększenie liczby policjantów na patrolach, poprawienie wizerunku głównych ulic w najbardziej zaniedbanych dzielnicach Londynu oraz usprawnienie miejskiego transportu. Kto przekona londyńczyków (w tym mieszkających tu Polaków)? Wybór 3 maja nie powinien być trudny, wystarczy sprawdzić dotychczasową wiarygodność i skuteczność zarządzania kandydatów. Żądamy sprawiedliwości sprzątaczki na tłumaczy! Jajo the Rabbit w rozmowie z Willie Makinem prezesem SPSI podczas demonstracji przed parlamentem Wygląda na to, że Michał Sędzikowski jest osobą niebezpieczną. Bywa, że jego teksty w Nowym Czasie to samospełniające się proroctwa. Dopiero co pisałem, że jego lekceważenie dla profesjonalnych tłumaczy jest bezpodstawne, a tu się okazuje, że brytyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości podpisało kontrakt z agencją, która do sądów wysyła rzeczywiście dotychczasowe sprzątaczki. Od 1 lutego rozporządzeniem ministra sprawiedliwości sądy mają ignorować dotychczasowy National Register of Public Services Interpreters (NRPSI), gdzie są zarejestrowani tłumacze, którzy zdali odpowiedni egzamin, i używać tłumaczy wysłanych przez agencję o nazwie Applied Language Solutions (ALS). Agencja ta oferuje tłumaczom takie stawki, że wziąwszy pod uwagę czas dojazdu, benzynę, parking zarobki są poniżej tego, co zarabia sprzątaczka. Nie jest zatem zaskoczeniem, że przytłaczająca większość tłumaczy z NRPSI odmawia współpracy z Applied Language Solutions. W związku z czym ALS albo nie wysyła tłumaczy do sądów i na policję, bo ich nie ma (w związku z czym sprawy są odraczane, często wielokrotnie, a więźniowie siedzą w areszcie dłużej niż to konieczne), albo przysyłają tłumaczy niekompetentnych i oskarżeni wychodzą z sali nie wiedząc, jaki dostali wyrok. Profesjonalni tłumacze nie zamierzają kłaść uszu po sobie. Jedną ze spontanicznych akcji jest obserwacja tłumaczy z ALS. Tłumacze profesjonalni mają teraz mało pracy, a dużo czasu, więc siedzą w sądach i patrzą co się dzieje. I co widzą? Nierzadko zaskakującą niekompetencję tłumaczy wysłanych przez ALS. Najlepiej chyba zilustruje to przykład opowiedziany przez polską tłumaczkę Irenę Falcone. Oskarżony miał tłumacza z ALS, ale po rozprawie zapytał Irenę (wiedział, że jest Polką, bo słyszał wcześniej jak rozmawia przez telefon): Jaki ja właściwie dostałem wyrok?. Trudno się takiemu standardowi dziwić, skoro większość profesjonalnych tłumaczy odmawia współpracy z tą agencją. ALS zatrudnia teraz kogo popadnie, co ze szwejkowskim humorem wykazała pewna czeska tłumaczka. Zarejestrowała w agencji swojego królika imieniem Jajo, założyła mu osobne konto owe, a wielka współpracująca z rządem agencja nie tylko królika zarejestrowała, ale wysłała mu już kilka ofert pracy! To nie wszystko. 15 marca tłumacze wyszli na ulice. Tylko na dwie: Petty France (gdzie jest Ministerstwo Sprawiedliwości) i Abingdon Street (przed parlamentem). Demonstracja liczyła kilkaset osób, co wziąwszy pod uwagę naturę zawodu jest zaskakująco wysoką liczbą. Demonstracja skierowana była przeciw kontraktowi z ALS, ale największą jej gwiazdą był jeden z pracowników tej agencji. Zgadniecie kto? Jajo the Rabbit. Włodzimierz Fenrych W związ ku z wyborami bur mi strza Lon dy nu pojawiły się ulot ki pro mu ją ce dzie więć mocnych pun któw wy bor czych Bo ri sa Johnsona. Tłu ma cze nie tek stu angielskiego na pol ski jest tak fa tal ne z błę da mi me ry to rycz ny mi, sty li stycz ny mi, gra ma tycz ny mi i jednym ortograficznym, że każdemu, kto zna oba te ję zy ki na tych miast po win no na su nąć się py ta nie: czy pol ską ulotk ę tłu ma czył Ja jo the Rab bit? Nie zdą ży li śmy jesz cze te go py ta nia za - dać sze fo wi kampanii wy bor czej Bo ri sa, ale za pew nia my czy tel ni ków, że to uczy ni my. Na to miast tym, któ rzy ce nią do tych cza so wą pra cę burmistrza Londynu i chcieliby po now nie na nie go gło so wać, ra dzi my, by pol skiej ulot - ki nie czy ta li mo że ich znie chę cić i wpłynąć na zmianę decyzji. (tb)

5 Tylko teraz! Nielimitowane rozmowy z Wielkiej Brytanii do Polski w sieci * w.l eesim Ekstra 10 kredytu na rozmowy GRATIS! * Wymagane doładowanie online w wysoko ci 20 Warunki i postanowienia:

6 6 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas takie czasy Druga rocznica Pikieta pod ambasadą rosyjską w Londynie. W przeddzień rocznicy tragedii pod Smoleńskiem grupa Polaków protestowała przeciw fałszowaniu śledztwa przez rząd rosyjski. Żądali zwrotu wraku TU154M oraz czarnych skrzynek. ciąg dalszy ze str. 3 Rząd, jak gdyby oswojony z retoryką smoleńską i zachęcony medialnym sukcesem, lekceważy krytykę licząc na dotychczasową polaryzację: rząd kontra grupka radykałów, i społeczeństwo, w roli arbitra sympatyzującego stronie rządowej. Układ sił jednak się zmienia. Do radykałów dołączyła duża część arbitrów. Coraz większa część społeczeństwa traci cierpliwość na rządową propagandę, brak postępów w śledztwie i co raz to obnarzane kompromitacje, których już nie można medialnie zakrzyczeć. 10 kwietnia na ulice Warszawy wyszły tysiące ludzi, i co należy podkreślić nie tylko w wieku moherowym. Może mobilność młodych ludzi jest większa, a młodzi, wykształceni są też w mniejszych miastach. Rząd w końcu musi zdać sobie z tego sprawę. Podobnie było w innych polskich miastach. Zwolennicy porzekadła, że czas leczy rany, musieli zwątpić w swoje prawdy. Jeśli leczy (bo wyszedł z formy), trzeba mu złorzeczyć jak mówi poeta. W przypadku katastrofy smoleńskiej nie ma przedawnienia. Czas nie będzie leczył ran, może je tylko pogłębiać. Jedyną kuracją czy tego rząd chce, czy nie jest otwarte śledztwo. Z pominięciem procedur prawnych gwarantujących tajemnicę państwową. Im dłużej państwo będzie ten przywilej wykorzystywało, tym większe straty poniesie, w czym nie bez znaczenia będzie osłabienie właśnie bezpieczeństwa. Nie można bowiem zapominać, kto jest partnerem naszych negocjacji. Najdłuższy okres pokojowy w historii europejskiej nie zwalnia od myślenia, a historia zaszłych konfliktów powinna być wystarczającym ostrzeżeniem. Trudno się dziwić, że w tych okolicznościach po jednej i po drugiej stronie dochodzi do niegodnych zachowań. Nie może być jednak mowy o jednorodnej ocenie. To rząd ma inicjatywę i odpowiada za całą sytuację. Niestety, od Wrak tupolewa w dniu katastrofy i (powyżej) jego stan obecny. Strona rosyjska w kilka godzin po pojawieniu się najnowszych zdjęć kategorycznie zaprzeczyła, że wrak tupolewa (własność RP) był myty. Deszcz go wymył? W końcu leżał kilka miesięcy bez zadaszenia, pod smoleńską chmurką. Kiedy pojawiły się protesty, że jako dowód w śledztwie nie jest odpowiednio zabezpieczony, rząd Federacji Rosyjskiej odpowiadał: nic mu nie zaszkodzi, dowody pobrane. początku tworzona jest wokół tragedii smoleńskiej atmosfera konfrontacji. Zwolennicy prostego do wyjaśnienia wypadku przystąpili teraz do wartościowania przestrzeni. Od upamiętniania kogokolwiek jest cmentarz, a nie centrum miasta słyszymy w komentarzach. A jednak dla tysięcy ludzi tym miejscem pozostaje Krakowskie Przedmieście, przed Pałacem Prezydenckim, ostatniej rezydencji śp. Lecha Kaczyńskiego. Tam mieszkańcy stolicy spontanicznie przyszli, kiedy dowiedzieli się o katastrofie i w ten sposób miejsce to zapisało się w świadomości społecznej. Żadne nakazy i zakazy tego nie zmienią. Żadne przepisy nie uporządkują zachowań ludzi. Nadgorliwość służb porządkowych, zbieranie niedopalonych zniczy jest haniebne, i poza Polską niespotykane. W Londynie takich miejsc upamiętnienia, związanych z indywidualną tragedią, jest mnóstwo, a służby porządkowe, które tutaj dbają trochę bardziej o ulice miasta, nie odważyłyby się usunąć zniczy i kwiatów. Leżą często w tym samym miejscu przez dłuższy czas, jakby ktoś o nich zapomniał i wtedy są najbardziej brutalne w swojej symbolice. Przed parlamentem brytyjskim wciąż rozbite są namioty obstawione transparentami, oklejone plakatami różnej maści protestujących, które szpecą to reprezentacyjne miejsce brytyjskiej stolicy, a służby porządkowe nikogo stamtąd nie wyrzucają. Obchody drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej w Londynie odbyły się bez konfrontacji. Było skromniej niż w roku ubiegłym, w pierwszą rocznicę tragedii, co dało szansę na chwilę zadumy i refleksji. Wśród ofiar pod Smoleńskiem byli londyńczycy: ostatni Prezydent II RP Ryszard Kaczorowski i ksiądz prałat Bronisław Gostomski, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli, gdzie odbyła się uroczysta msza. Lista ofiar związanych z Londynem jest jednak dłuższa. W katastrofie prezydenckiego samolotu zginęli również były ambasador RP w Londynie Stanisław Komorowski i były konsul, później rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. Szkoda, że Ambasada RP w Londynie, którą na uroczystym nabożeństwie reprezentowali Dariusz Łaska, Chargé d Affaires, płk Roman Szymaniuk, zastępca Attaché Obrony oraz Michał Mazurek, konsul w Wydziale Konsularnym nie wspomniała swoich tragicznie zmarłych kolegów. Mszę w Londyńczycy wręczyli generałowej Błasik bukiet biało-czerwonych róż. kościele św. Andrzeja Boboli koncelebrował ks. Stefan Wylężek, rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii wraz z księżmi londyńskich parafii. Na uroczyste nabożeństwo w intencji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem przyjechał też Grzegorz Januszko, przebywający na delegacji w Bornmouth ojciec najmłodszej ofiary 22-letniej Natalii Januszko. Jest lektorem języka angielskiego i na Wyspach bywa często. Nie chciałem tego dnia być sam powiedział po uroczystościach. Prosta i podstawowa potrzeba ludzka doświadczenia wspólnoty w chwilach tragicznych. Czy ma to coś ma wspólnego z polityką jak zarzucają przeciwnicy organizowania uroczystości? Mówienie o upolitycznieniu katastrofy smoleńskiej, która od początku miała najgłębszy wymiar polityczny (zginęła przecież elita polityczna kraju) jest właśnie polityczną manipulacją i na takie upolitycznienie nie można się zgodzić. W przypadku śmierci prezydenta kraju i tylu wysokich przedstawicieli państwa trzeba brać pod uwagę każdą ewentualność podkreśla Grzegorz Januszko. Ojciec najmłodszej ofiary katastrofy nie rozumie nagłego zwrotu w ocenie państwa rosyjskiego. Przez wiele lat słyszeliśmy i czytaliśmy, że Rosja nie jest w pełni demokratycznym państwem na wzór zachodni. A tu nagle żywimy do obecnych władz stuprocentowe zaufanie. Rodzi się pytanie, na ile katastrofa była nieszczęśliwym zbiegiem różnych okoliczności, a na ile Rosjanie nieświadomie albo jeszcze gorzej, świadomie, w tym pomogli. Polski rząd po katastrofie nie zdał egzaminu. Nie zabezpieczył w odpowiedni sposób terenu, nie doprowadził do jego właściwego przeszukania, nie wysłał polskich lekarzy patologów, by brali udział w sekcjach i sporządzili dokumentację w należyty sposób. Grzegorz Małkiewicz

7 nowy czas 12 kwietnia 14 maja polska Co się stało z Tuskiem? Bartosz Rutkowski Czy stracił swój polityczny węch? Czy jego doradcy nie są już tak sprawni, a jego słynny piar kuleje jak nigdy dotąd? Te pytania zadaje sobie nie tylko wielu politologów, ale także ludzie mniej lub bardziej związani współpracą z premierem. Po efektownym zwycięstwie, po ponownym objęciu rządów zaczęło się pasmo wpadek, błędów, szkolnych niekiedy, które nakazują stawiać wymienione wyżej pytania. Jednym z powodów tych wpadek ma być zmęczenie materiału. Tusk w pojedynkę jak mówi wielu wygrał ostatnie wybory. Kiedy największa partia opozycyjna osiągała dobre rezultaty w sondażach, Tusk wsiadł do autobusu, ruszył w Polskę, nie bał się spotkań ani z bezrobotnymi, którzy wylewali na oczach całej Polski swoje żale, a nawet z kibolami, którzy w krytyce premiera nie przebierali w słowach. przejść do historii Zmęczenie materiału nie wchodzi raczej w rachubę, Tusk bowiem to polityczny wyga, na polskiej scenie jest od czasu transformacji. Pada więc bardziej możliwy powód tych błędów i potknięć. Tusk zaczął w swojej drugiej kampanii naprawdę pracować, bo sam kiedyś wyznał, że władza dla władzy go nie interesuje, chce przejść do historii, chce być mężem stanu. Poza tym marzy mu się jakaś prestiżowa posada w strukturach Unii Europejskiej. Bruksela zaprosi go jednak dopiero wtedy, gdy sprawdzi się jako wielki wygrany na krajowej scenie. Jeden ze znanych politologów, który podziwiał pierwszą kadencję Donalda Tuska za bardzo udane działania propagandowe, mówi teraz tak: czas sztuczek się skończył, czas pokazać, jak sprawnym jest się nie tylko administratorem kraju, ale jego zarządcą. I tu wyszła prawda o charakterze Tuska. Ten polityk, z jednej strony pozujący na twardziela, zmienia zdanie pod wpływem a to protestów młodych ludzi, którzy bali się ograniczeń w internecie, a to lekarzy, którzy nie godzili się, by dorzucać im w ramach dotychczasowej pracy kolejne obowiązki. I pewnie rodacy słowo przepraszam wypowiedziane przez Tuska przyjęliby ze zrozumieniem, gdyby wcześniej nie rzucał tak stanowczych sformułowań, że nie podda się żadnemu szantażowi (to o protestujących przeciwko ACTA) czy że nie ugnie się przed potężnymi koncernami farmaceutycznymi (to o ustawie lekowej z początku tego roku). Pokazało to nieprzygotowanie premiera do konkretnych działań, pokazało też jego pychę, jeden z największych grzechów polityków. Ale pokazało też nieprzygotowanie tej ekipy do rządzenia. A przypomnijmy, Tusk nie rządzi od kilku miesięcy, on rządzi od pięciu lat, była więc pora na przygotowanie dopracowanych ustaw, był czas na skonsultowanie swoich pomysłów nie tylko z gronem najbliższych doradców. Żaden MąŻ stanu Podczas jednej z politycznych debat w telewizji publicznej prowadzący program z uporem maniaka wracał do swojego pytania, czy w Polsce są politycy, których można określić mianem mężów stanu. Uczestnicy debaty robili wszystko, by na to pytanie nie odpowiadać, tłumaczyli, że w Europie brakuje takich postaci. Ostatecznie nie uznano Tuska za męża stanu, co ponoć jak twierdził jeden z doradców premiera boleśnie go zabolało. Premier ma jednak większe problemy na głowie niż zastanawianie się teraz, czy przejdzie łatwo do historii. Problemy wyznaczają już najbliższe tygodnie. Przed nim ustawa emerytalna o jej założeniach mówi źle ponad 80 proc. Polaków. W sytuacji, kiedy Tusk już nie raz się łamał, Polacy zadają sobie pytanie: wygrał wybory, ale skoro teraz dołuje, to czy ma legitymację do wprowadzania reform, które dotyczą tak naprawdę dopiero przyszłych pokoleń Polaków? Czy może ustawiać życie dzisiejszym trzydziestolatkom, skoro czarno na białym widać, że jego wizerunkowe zagrania z pierwszej kadencji mają się nijak do rzeczywistości? I następuje bolesne punktowanie ekipy Tuska. Autostrady. Miało być cudownie, jazda z południa na północ Polski, podobnie ze wschodu na zachód bez żadnych problemów. Tyle zapowiedzi, a tak naprawdę? Nie dojedziemy z Warszawy do Berlina autostradą, bo odcinek koło naszej stolicy nie będzie na razie przejezdny. Koleje. Z nimi też nie jest lepiej. Ta nieruchawa instytucja jest w stanie wchłonąć tylko kilka procent unijnych środków, a na przerzucanie ich z PKP na drogi Bruksela się nie godzi. Czy w tej sytuacji można się dziwić zapóźnieniom na kolei? Krytykuje tę sytuację niemiłosiernie opozycja, o zwykłych Polakach nie mówiąc, skoro każdy ma jeszcze w głowie zapewnienia premiera, jakiego to skoku cywilizacyjnego dokonamy na żelaznych szlakach. Tragedia smoleńska. Przy dużym zaangażowaniu życzliwych rządowi mediów nie udaje się jej odłączyć od bieżącej polityki. I tu dochodzimy do błędów zaniechania obecnej ekipy rządowej. Milczenie nic tu nie da, bo wielu Polaków, wydawać by się mogło już przekonanych do oficjalnej wersji wypadków, a więc mgła, błędów pilotów i Rosjan na wieży smoleńskiego lotniska (przedstawione w raporcie komisji Jerzego Millera) mówi teraz tak: a może jednak coś jest na rzeczy w tym, co mówi Macierewicz? A ze strony rządu, który ponoć tak wnikliwie wsłuchiwał się w głos społeczeństwa nic, głuche milczenie. Powtarzanych pytań dlaczego Rosjanie nie oddali nam wraku samolotu, dlaczego nie mamy jeszcze czarnych skrzy- T-TALK nek nie można już lekceważyć czy udzielać wymijających odpowiedzi, że wszystko nastąpi w swoim czasie. Ten czas był już wielokrotnie precyzyjnie określany, a dotrzymywanie terminów łamane jest bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Zamiast wraku (własności Rzeczpospolitej Polskiej) otrzymaliśmy aktualne zdjęcia przedstawiające wymyte i lśniące fragmenty prezydenckiego samolotu. To wszystko spowodowało, że rząd (a więc premier) w sprawie katastrofy stracił inicjatywę. Obecna linia to odsyłanie zainteresowanych do odpowiednich (i niezależnych, jak podkreślają politycy rządowi) organów, w tym przede wszystkim prokuratury, która prowadzi śledztwo. Prokuratura tymczasem o niczym nie informuje, wydaje natomiast niezrozumiałe decyzje w sprawach ekshumacji, do których nie dopuszcza niezależnych, powołanych przez rodziny, zagranicznych ekspertów. OpOzycja MU nie zaszkodzi Pewnie niejeden na miejscu premiera popadłby w depresję błędy za błędami, spadające sondaże. Ale jest jeden jasny punkt w tej trudnej dla Tuska sytuacji wyjątkowo słaba opozycja, która wciąż nie potrafi wygrywać błędów premiera. Załamanie się sondaży Platformy Obywatelskiej nie oznacza bowiem automatycznego przejęcia inicjatywy przez opozycję. Dlatego to Donald Tusk, a nie kto inny, ciągle jest kreatorem wydarzeń. I dzieje się tak w sytuacji, gdy spora grupa wyborców odwróciła się od PO. Do tego dochodzi spadek zaufania do premiera oraz przewaga wskazań negatywnych w ocenie jego ekipy. Wydawać by się mogło, że dla opozycji to czas nadziei, ułatwionego zadania. Problem jednak w tym, że opozycja jest tylko wzburzonym obserwatorem wypadków, a nie ich kreatorem. Tematy w debacie publicznej, nawet wtedy, gdy jest to tłumaczenie się z błędów czy niepopularnych działań, ciągle kreuje Donald Tusk. Więc może mistrz piaru będzie rządził kolejną pełną kadencję? Dzwoń Tanio do Polski Korzystaj z tej samej karty SIM Używaj kredytu na rozmowy z dowolnej komórki lub telefonu domowego Nie musisz posiadać kontraktu z Auracall Możesz doładować konto na wiele sposobów 1 Doładuj 2 Zadzwoń 10 kredytu 5 kredytu Wyślij NOWYCZAS na (koszt 10 + std.sms) Wyślij NOWYCZAS na (koszt 5 + std.sms) Przy doładowaniu przez Internet Stawki do Polski na tel. domowy 1.70 pence/min 5 Polska Obsługa Klienta: Stawki do Polski na komórkę.90 pence/min 2.00 pence/min 7.00 pence/min 1.45 pence/min 5.10 pence/min Używaj serwisu T-Talk i dzwoń za darmo na numery 0800 Używaj serwisu T-Talk i dzwoń tanio na numery 0845/0870 Używaj wygodnej opcji automatycznego doładowanie konta Polskojęzyczna Obsługa Klienta Wybierz * i postępuj zgodnie z instrukcją operatora. Proszę nie wybierać ponownie. Najniższe ceny dostępne na *T&Cs: Ask bill payer s permission before using the service. SMS costs 5 or 10 + standard sms. Calls billed per minute, include VAT & apply from the moment of connection. The charge is incurred even if the destination number is engaged or the call is not answered, please replace the handset after a short period if your calls are engaged or unanswered. Connection fee varies between 0p & 25p depending on the destination. Calls to 03 number cost standard rate to a landline and can be used as part of the bundled minutes. We will automatically top-up your T-Talk account with the initial top-up amount when you will have 3 minutes talk time remaining. To unsubscribe text AUTOOFF to Credit expires 90 days from the last top-up. Rates are subject to change without prior notice. Prices correct at 28/02/2012. This service is provided by Auracall Ltd.

8 8 fawley court jest naszym dziedzictwem!!! 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas Spoczywaj na wieki? Od dziesiątków lat On był dla bardzo wielu z nas, poza rodzicami, najlepszym, najwierniejszym Przyjacielem. Był Przyjacielem w Kolegium Bożego Miłosierdzia i przewodnikiem naszych dusz i serc, i naszej wyobraźni. Zostawia nam przykład wiecznej młodości katolickiego i polskiego ducha. Pamięć o księdzu Józefie będzie żyć w Kolegium Bożego Miłosierdzia, w jego spuściźnie i żywym pomniku: szkole, muzeum, bibliotece... FAW LEY COURT OLD BOYS WHO Cares WINS 82 Portobello road, NottiNg Hill, london W11 2Qd tel Fax: mmalevski@hotmail.co.uk gazeta Niedzielna, Sło wa te wy po wie dział Sta ni sław Gro - chol ski, re dak tor Ga ze ty Nie dziel nej, że gna jąc 26 wrze śnia 1964 ro ku Ku - sto sza Mu zeum Pol skiej Hi sto rii i Kul - tu ry oj ca Jó ze fa Ja rzę bow skie go. Oj ciec Jó zef, znaw ca historii Pol ski, zwłasz cza po wstań z XIX wie ku, za ło - ży ciel Ko le gium Bo że go Mi ło sier dzia Fawley Court, szko ły dla pol skich chłop ców w Wiel kiej Bry ta nii, oraz Mu zeum Hi sto rii Pol ski, zmarł w 1964 roku w Szwajcarii (gdzie wyjechał na leczenie), i stamtąd sprowadzono jego trumnę. Został pochowany na terenie ukochanego przez siebie Fawley Court, oazy polskości na Wyspach Brytyjskich. Wdzięczność polskiej emigracji żołnierskiej dla swojego opiekuna duchowego była tak wielka, że uroczystości pogrzebowe miały charakter ceremonii państwowej, na któ rą przy by ło po nad ty siąc osób spośród spo łecz no ści pol skiej w Wiel - kiej Bry ta nii, z je j naj wy bit niej szy mi przed sta wi cie la mi. Pra wie pięć dzie siąt lat te mu uczest ni kom po grze bu oj ca Józefa trud no by ło by wy obra zić so bie coś, co z pew no ścią okre śli li by ja ko naj czar niej szą sen ną ma rę. Dziś księ ża ma ria nie wal czą w Są dzie Ape la cyj - nym w Lon dy nie o zezwolenie na eks - hu ma cję szcząt ków oj ca Jó ze fa. W umo wie sprze da ży Faw ley Co urt jest bo wiem klau zu la wstrzy mu ją ca 3,5 mln fun tów do mo men tu usu nię cia wszyst kich gro bów z te re nu Faw ley Co urt. Roz pra wa ape la cyj na od by ła się 28 mar ca. Doczesne szczątki księcia Sta ni sła - wa Ra dzi wił ła, fun da to ra ko ścio ła św. An ny, oraz je go sy na Al brech ta po zo - sta ną tam, gdzie zo sta ły zło żo ne orze kło bry tyj skie Mi ni ster stwo Spra - wie dli wo ści, wy da jąc jed no cze śnie zgo - dę na eks hu ma cję szcząt ków oj ca Jó ze fa, mimo około 2 tys. listów protestacyjnych. Te go cha ry zma tycz - ne go du chow ne go, krzewiciela Kultu Miłosierdzia Bożego, nie prze cięt ne go eru dy tę i wiel kie go pa trio tę ma ria nie za nim po sta no wi li sprze dać Faw ley Co urt chcie li wy nieść do świę to ści, za mie rza jąc rozp o cząć zbie ra nie do - wo dów do wszczęcia pro ce su be aty fi - ka cyj ne go (in for ma cja o tym znik nę ła z ofi cjal nej stro ny in ter ne to wej księ ży Coś nie zwy kłe go pro mie - nio wa ło od nie go i bu dzi - ło re spekt. Im po no wał swą głę bo ką re li gij no - ścią, po go dą du cha, sze - ro ką wie dzą i do świadcze niem, a przede wszyst - kim swą mi ło ścią do bliź - nie go i do mło dzie ży. Ucznio wie po pro stu uwiel bia li go. Wło dzi mierz Bryn dza (NC, nr 131/2010) ma ria nów wraz z przygotowaniami do prze da ży Faw ley Co urt!). Sąd pierw szej in stan cji przy - chylił się do de cy zji Mi ni ster stwa Spra wie dli wo ści i wydał zezwolenie na ekshumację, ar gu men tu jąc swo - je orzeczenie łatwą do stęp no ścią do gro bu oraz wspól nym miej scem po chów ku z in ny mi człon ka mi Zgro ma dze nia Księ ży Ma ria nów. Mi cha el For dham QC, re pre zen tu - ją cy Elż bie tę Ru de wicz, krew ną oj - ca Jó ze fa, któ ra wnio sła spra wę, pod wa żył de cy zję są du, argumentując tym, iż do stęp ność do gro bu czy wspól ne miej sce po - chów ku na cmentarzu Fa ir mi le w Henley, to są sprawy dru go rzęd ne. Głów nym po wo dem domagania się ekshumacji przez ma ria nów są wzglę dy fi nan so we. W 1961 roku ma ria nie uzy ska li zgo dę na utwo rze nie pry wat ne go cmentarza na wy dzie lo nej czę ści Faw ley Co urt ja ko miej sca po - chów ku księ ży ma ria nów. Zgoda ta nie została formalnie cofnięta. W ko ście le św. An ny ma ria nie przez wie le lat sprze da wa li miej sca na zło żenie pro chów w ko lum ba rium. Urny z kościoła usunięto, teraz domagają się usunięcia szczątków ojca Józefa, by odzyskać 3,5 mln funtów. Jak więc księża marianie interpretują podstawowe prawo do wiecznego spoczynku? Wyrok Sądu Apelacyjnego ma być ogłoszony za miesiąc. Teresa Bazarnik WHO AND WHAT IS ON TRIAL? ON WeDNeSDAy, 28 March, the appeal Judges the Master of the rolls, (lord Justice Neuberger, the second most senior Judge in the land), and two appeal Judges, lj Stanley burnton, and lj McFarlane, together with acting counsel and solicitors.were sitting in judgement on whether the Ministry of Justice, and Secretary of State had correctly issued an exhumation (reburial) licence. if granted, this licence would allow Marian Fathers the right to exhume against his wishes their brother, and Polonia s spiritual leader, Fr. Józef Jarzębowski ( ), from his grave, of near half a century, from the burial ground (consecrated in 1961), at St anne s Church, Fawley Court. this finely argued legal wrangle, balanced on a tight rope, was slightly lost on the interested parties in court 71. as an esoteric exchange it was certainly frustrating to hear. in the eyes of an observer grzegorz Malkiewicz, Nowy Czas s editor, it seemed to be a rarefied legal/ecclesiastical debate for law students, rather than a fierce debate identifying the many, truly unsavoury legal/moral issues underlying the now notorious Fawley Court affair. Says Malkiewicz: It reminded me of the famous anecdote from a Zen Buddhist teaching, where the Master is ardently lecturing his pupils on aspects of the moon, pointing with his finger. The students are so engrossed with the finger, they lose all sight of the valuable knowledge the Master is imparting to them about the moon. Much of the discourse was taken up with issues such as: eaglestone s case law, (no room for religious sentiment in burial issues); the proportionality test (how justifiable is the request to exhume/rebury and how are these values reflected in common law?); blaydon s Principles, (kinship burial rights of blood relatives, as opposed to religious orders); Presumption of permanence (Father Józef has been at rest by St anne s, Fawley Court for almost half a century, in accordance with his own, Polonia s, and the Marian s express wishes and he should remain there.); the durrington Cemetery Case (where a Jewish relative of a deceased sought reburial from a consecrated Jewish plot elsewhere). and so the country s finest legal minds, much to the bafflement of Father Józef s spirit and many in Court 71 argue, and speculate over his future much of it of course to do with the Marians mercenary motive to squeeze another 3.5million out of Cherrilow ltd. but will they? Prince Stanislaw radziwill s remains, together with those of his son albrecht, are entombed in the crypt of St anne s in perpetuity at Fawley Court. Polonia, worshipper s, and the public, rightly, in accordance with the law of permanence, and an avowed restrictive covenant, will continue to insist forever on visiting the grade ii listed St anne s, and also the site, and grave of Father Jarzębowski at Fawley Court! ON WeDNeSDAy, 28 March, in a dramatic, last minute intervention, a statement with a 100-page bundle of exhibits (evidence) from the FCob assoc., and FCob ltd (reg No: ), was presented to the appeal Court. What is in the bundle that is so important? Whilst some of the material of the one hundred pages/documents submitted to the appeal Court is in the public domain, other parts of it may not be. Crucially, the bundle touches on a wide range of controversial issues: the Marians real motives, letters and correspondence, (including a four page letter where the Marian s Father general Naumowicz promises a Fawley Court sale of 22 mln), and most crucially a letter (25 august 2011) from grosvenor law (for Cherrilow ltd) to Private eye in which grosvenor law reveal that: No independent valuation was however conducted at this, other than perhaps privately (sic!), by any of the parties who made offers well below the asking price. in fairness, their lordships, the three appeal Judges did not formally receive FCob s bundle. However, the Judges have clearly made a note of it. Moreover, Counsel, and Solicitors for both the Claimant, and defendants have been copied in. as officers of the court, they are duty bound to act, and report to the Courts on anything untoward contained in FCob s new bundle of evidence. throughout the Fawley Court saga the issue of valuation has been central not only because Charity law requires transparent independent certificated valuations where charity assets/property disposals are concerned, but because Polonia demands, and rightly deserves, a full and immediate answer. in winter of this year (october/november the case has not yet been listed), richard butler-creagh has successfully won his right to appeal against Justice eady s judgment dismissing butler-creagh s claim for 5 million, instead awarding Cherrilow ltd 7.5 mln (!). the main thrust of butler-creagh s appeal argument will be, precisely the ValUatioN ProCeSS! Mirek Malevski Chairman Fawley Court old boys association, and FCob ltd.

9 nowy czas 12 kwietnia 14 maja 2012 drugi brzeg 9 Zenon Rakowicz Zenon Kajetan Rakowicz był długoletnim (przez 30 lat) prezesem Polskiego Klubu w Reading. Cieszył się szacunkiem nie tylko polskiej społeczności, ale także osób działających w okolicznych klubach angielskich. Był człowiekiem dobrego serca, szczodrym, niezawodnym, godnym zaufania, lojalnym, ale nade wszystko uczciwym i prawym, zawsze gotowym nieść pomoc innym. Jako prezes Polskiego Klubu wraz z małym, ale oddanym zarządem nieustannie wspierał lokalną grupę polskiego harcerstwa i Stowarzyszenie Polskich Kombatatów, aż do rozwiązania lokalnego koła. Był mocno zaangażowany w parafialne wydarzenia związane z Bożym Narodzeniem i Wielkanocą oraz organizowanie zabaw sylwestrowych, dożynek i wiele innych uroczystości i spotkań. Klub Polski był prężnie działającą organizacją w Reading. Służył polskiej społeczności i pomagał w tak ważnym procesie integracji, nie tylko międzynarodowej, ale także starej Polonii z nowo przybyłymi rodakami z kraju. Bardzo aktywnie działał na rzecz zdobywania funduszy na cele charytatywne. Odbyło się kilka sponsorowanych, 24-godzinnych meczy w strzałki, z których datki zostały przeznaczone na walkę z chorobami nowotworowymi, a członków okolicznych klubów angielskich zachęcano m.in. do korzystania z pomieszczeń Klubu Polskiego. Udało się zdobyć fundusze na stację dializ w miejscowym szpitalu Royal Berkshire Hospital. Klub wspierał finansowo przez wiele lat polską szkołę sobotnią. Zenon wraz z żoną Andreą i dziećmi, Andrew i Ellą, robili polskie chorągiewki i sprzedawali je przed okresem Wszystkich Świętych. Chorągiewki zanoszono na groby bliskich oraz na zapuszczone groby rodaków, szczególnie kombatantów wojennych. Fundusze zdobyte ze sprzedaży były przekazywane na działalność polskiej szkoły sobotniej. Kiedy otworzyły się granice i Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, zaczęli napływać rodacy z kraju. Zenek przyjmował ich z otwartymi ramionami, zachęcając do uczęszczania do Klubu i namawiał do integracji ze wspólnotą lokalną. Wielu tak robiło. Za swoją ciężką pracę na rzecz społeczności oraz za pełnienie funkcji prezesa Klubu Polskiego Zenon Rakowicz został odznaczony medalami, z których był bardzo dumny. Trzeba koniecznie dodać, że nikt z nas, członków zarządu Klubu Polskiego w Reading, współpracujących z prezesem Rakowiczem, nie poświęcił tyle czasu i bezgranicznego oddania się sprawie istnienia Klubu, co on. Klub stał się dla niego drugim domem, gdzie za cichym przyzwoleniem żony Andrei spędzał swój cały wolny czas. Klub byl dla niego wszystkim. W czerwcu 2008 roku Klub Polski w Reading został zamknięty. Był to bardzo ciężki okres w życiu Prezesa. Stracił miejsce, gdzie spotykał się z przyjaciółmi czy mógł wpaść na małe piwo. Po jakimś czasie zdecydował się zostać członkiem angielskiego klubu Salisbury Club. Zenon Kajetan Rakowicz zmarł 18 lutego po krótkiej chorobie. Pogrzeb odbył się w angielskim kościele Our Lady and St Anne, gdzie 40 lat temu wziął ślub z Andreą. Kościół wypełniony był po brzegi, co jest dowodem na to, jak wielkie znaczenie dla polskiej, ale nie tylko, społeczności w Reading miała jego osoba. Został za to doceniony. Nigdy nie zapomnimy jego uśmiechniętej twarzy i poczucia humoru. Cześć Jego pamięci! Alicja Majcher, Ewa Wruszczak Odsłonięcie popiersia Marii Skłodowskiej-Curie w szpitalu w Wimbledon DOVER Niesamowita podróż jeszcze taniej FRANCJA 29 SAM0CHÓD + 4 W JEDNĄ STRONĘ JUŻ OD 26 marca odbyła się uroczystość przekazania popiersia Marii Skłodowskiej-Curie londyńskiemu szpitalowi onkologicznemu (London Cancer Centre) w Wimbledon. Projekt został zrealizowany przez Polish Heritage Society we współpracy z Instytutem Kultury Polskiej w Londynie. Odsłonięcia rzeźby, w imieniu ambasador Barbary Tuge-Erecińskiej, dokonał minister Dariusz Łaska. Profesor Trevor Powles, dyrektor ośrodka onkologicznego, podziękował za dar oraz szerokie zainteresowanie wydarzeniem. W uroczystości udział wzięli m. in. dr Marek Stella-Sawicki (prezes Polish Heritage Societ), Roland Chojnacki (dyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Londynie) i rzeźbiarz Maciek Danielwicz, który sam dwukrotnie walczył z chorobą nowotworową. Na Wyspach Brytyjskich od kilku lat zaczyna przybywać rzeźb, pomników i popiersi słynnych ludzi, związanych z polską historią i kulturą (m.in. popiersie Fryderyka Chopina w Trinity College of Music w Greenwich, odnaleziony po 40 latach i całkowicie odrestaurowany pomnik Fryderyka Chopina w Southbank czy pomnik w Arboretum w Staffordshire, upamiętniający nasz udział w II wojnie światowej. DOVER-FRANCJA DFDS.PL

10 10 felietony opinie 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas nowyczas King s Grove London SE15 2NA Drogi Panie Krauze! W tym moim do Pana zwrocie widać wpływ angielszczyzny. Dystans do adresata przez poważanie. I pewną nieśmiałość. W tym przypadku wynikającą z podziwu. I nagłego olśnienia. Że ja na tych stronach sąsiaduję z takim artystą, takim rysownikiem i malarzem! Więc Drogi Panie Krauze, bez zbytniego spoufalania, czuję się zachwycona. A w zachwyt nad Pana twórczością wprawił mnie reportaż Marka Borzęckiego o Panu, nadany niedawno w TVP Polonia. Pokazał ten reportaż inną niż była mi znana Pana twórczość. I twórczą pomysłowość. I wrażliwość osmotyczną na nasz świat i światek. I dystans, i humor, z jakim go Pan widzi i rysuje. I skromność, z jaką Pan opowiadał o swoich przeżyciach w PRL-u i na tzw. emigracji. O swoich smutkach, sukcesach i twórczym dorobku. Mignęła mi scena z wystawy Pana rysunków zorganizowana swego czasu przez redakcję Guardiana, pisma, z którym jest Pan związany od lat. Daruję to Panu, Drogi Panie Krauze. Mnie to pismo irytuje. Złości tą swoją nieustanną społeczno-polityczną racją, wszędobylstwem i węszeniem. Wszelkie racje dawno mi obrzydły, jako wymyślone historycznie i zawsze podejrzane politycznie. Pana rysunki ratują zapewne to pismo od śmiertelnie nudnej powagi posłannictwa społecznego. Rozumiem teraz bryłowatość, kanciastość i czerń Pana wizji naszego światka polskiego. Kłania się Kafka Franz. I cały wielki tłumok naszej wspólnej przeszłości i rzeczywistości. Ten zbaraniały światek trzody, także chlewnej. Nie znam się na malarstwie ani na grafice. Ani na karykaturach. Jestem tylko ich przeciętnym odbiorcą. Odbierałam przez lata tzw. karykaturowy humor angielski w dawnym piśmie Punch. Dziś mało już śmiesznym. Zagubionym w czasie zaprzeszłym. I jakoś imperialistycznie zgrzybiałym. Bawił mnie humor nadmorskich plaż, przerysowany, kokieteryjny i sugestywny erotycznie. Humor wielu rysowników angielskich przez wiele lat rysujących w Daily Express i Daily Telegraph. Taki beztroski, lekki, niemal sielski-anielski angielski humorek na co dzień. Łapiący, jak u Matta w Daily Telegraph, nonsensy i brednie, i wybryki polityków. Albo specyficzne cechy, przywary i śmiesznostki przeciętnego tutejszego człowieka. Świat według Matta jest tak inny od świata według Krauzego, jak Polska i Polacy od Anglii i Anglików. I tym większy mam podziw dla Pana, Drogi Panie Krauze, że miał Pan w tym kraju, i nie tylko, na Zachodzie, taką siłę przebicia. Z tym całym swym ładunkiem polskich wstrząsów, przeżyć i emocji. Z tym bagażem PRL-u, łagodniejszego niż inne demoludem, w którym kwitła podziemna, podskórna sztuka, twórcza i odtwórcza. Te wspaniałe polityczne, mimo cenzury, rysunki afisze, plakaty, karykatury, komedie, dramaty i kabarety. Cenzura widocznie sprzyja inteligentnej, wrażliwej i przewrotnej sztuce życia. A cóż teraz widzimy? Bez dyktatury i cenzury? Prostactwo, wulgarność, prymityw, w mowie i polityce. Zaciekłość z piekła nienawiści rodem. To nie kochany pan Ionesco ani dramatyczny Franz Kafka. Ani żaden z panów Tuwimów, Słonimskich czy Gałczyńskich Ildefonsów. To wyrwany z kontekstu Herbert de profundis. I powolny zalew znieczulicy i potoki wynurzeń w mega formatach. Że niezbyt dobrze dzieje się w państwie polskim, wszyscy widzą i wiedzą. I nic dziwnego, że Pan czuje się w Londynie jak wolny, niezależny długodystansowiec życiowy. Londyn, powiada Pan, jest tak interesujący, tak bulwersujący, tak nieoczekiwany w swoim żywiole, że jest natchnieniem dla artysty. Z tym swoim zgiełkiem różnorodnych kultur, subkultur, obyczajów i tradycji. Jest także miastem drapieżnym i niebezpiecznym. Kłębowiskiem sprzeczności, pretensji i nieufności. Jest także miastem przestępczości na ulicach, przymusów religijno-obyczajowych, etnicznych gett i cywilizacyjnych konfliktów, że o religijnych nie wspomnę, bo to trefny temat. A kiedyś Londyn był miastem elegancji architektonicznej, miażdżonej teraz przez bezkształtne, kanciaste molochy. Dziwolągi urbanistyczne, pretensjonalne wykwity ambitnej nowoczesności. Londyn był kiedyś miastem eleganckich ludzi, spacerujących w pogodne dni po pięknych parkach przy ulicach nietkniętych jeszcze nowoczesnością. Kiedyś można było spacerować o północy przy księżycu w Hyde Parku i pływać łódką po Serpentynie do brzasku. I chodzić do pięknych kościołów o każdej bożej porze. A dziś powoli zalewa nas fala po fali wędrujących Hunów. Jak nadejdzie fala hunwejbinów, to się wyprowadzę. A o zmroku słychać teraz trzask zamykanych sztab żelaznych i spadających metalowych krat. I piejące koguty policyjnych samochodów. I wszędzie jesteśmy na oku technologicznego Wielkiego Brata. A jednak, Drogi Panie Krauze, jest w tym zgiełku i motłochu fascynacja różnymi nacjami. Łącznie z naszą, plebejską i bluzgającą polską mową powszechną. A jednak Londyn jest miastem pięknym, otwartym, tolerancyjnym i po zmroku olśniewającym. I jest też schronieniem dla takich artystów jak Pan, Drogi Panie Krauze. Młodo Pan wyglądał w tym reportażu Marka Borzęckiego nadanym po raz drugi po dziesięciu prawie latach. I mignął mi w tle na wystawie Pana prac w galerii Guardiana nasz były elegancki, piękny ambasador Stanisław Komorowski. Już go nie ma. Zginął w katastrofie smoleńskiej. W tej naszej greckiej tragedii. Miejsce baranów z Pana rysunków zajęły teraz Erynie, mścicielki przelanej krwi, zrodzone z jej kropli. Ścigające przestępców nieubłaganie i pędzące ku obłędowi. Niełatwo chyba być w tym pozornie beztroskim kraju polskim rysownikiem Z poważaniem Drogi Panie Andrzeju (że się spoufalę) Krystyna Cywińska 2012 Słaba płeć? Drogie panie, muszę się przyznać, że jestem trochę zaniepokojony waszym zachowaniem, które zaczyna budzić coraz większe kontrowersje. Od dzieciństwa wierzyłem, że jesteście tą słabszą płcią, o którą należy dbać, rączki całować i w nieskończoność wychwalać. Tymczasem okazuje się, że aż takie słabe to wy nie jesteście. Pierwsza niepokojąca wiadomość nadeszła z Kenii, gdzie to wasze zachowanie zaczęło tak niepokoić panów, iż musieli się uciec do bardzo drastycznych środków strajku. Strajku głodowego, polegającego na tym, iż przez siedem dni z rzędu odmawiali spożywania posiłków w domu. Dla faceta pracującego poza domem przez cały dzień nie ma nic ważniejszego niż obiad na stole po ciężkiej harówce. Tymczasem, drogie panie, w proteście wobec waszego zachowania ten najważniejszy punkt dnia musiał zostać odstawiony na bok. Jedzenia nie będzie, mimo iż ugotowałyście. Wasze zachowanie, które mnie bardzo niepokoi, drogie panie, to przemoc. Okazuje się, że panowie w Kenii protestują w ten dość nietypowy sposób przeciwko przemocy, jakiej doświadczają z waszej strony po przybyciu do domu. Za zamkniętymi drzwiami nie zawsze jesteście tą słabą płcią, niewinnymi istotami, które są jak płatki róży. Pokazujecie kolce, bijecie, napastujecie, stajecie się odrażającym przeciwieństwem tego, czego w dzieciństwie uczyła mnie mama na wasz temat. Jestem przerażony. Już słyszę, drogie panie, jak przekonujecie, że to te afrykańskie dziewczyny są pełne werwy i nad swoimi emocjami nie panują. Otóż wcale nie prawda, nie lepiej jest tutaj, w Anglii, dla przykładu. Jak wynika ze statystyk, liczba przypadków przemocy stosowanej przez was w stosunku do panów rośnie z roku na rok. I to gwałtownie. Nie mówię tutaj o rodzinnych awanturach, ale o przypadkach tak poważnych, jak pobicia, napady z niebezpiecznym narzędziem czy nawet gwałty. W mediach lubicie odgrywać rolę ofiary, którą spotkało nieszczęście, i media jakimś cudem ciągle utrzymują swoich czytelników w tym przekonaniu. Tymczasem wy wcale nie jesteście dużo lepsze. Wręcz przeciwnie. Co sześć minut dochodzi w Wielkiej Brytanii do gwałtu na mężczyźnie. Co sześć minut jedna z was nie wytrzymuje i atakuje. Czyżby aż taka desperacja? Nie trzeba być specem od psychologii, by wiedzieć, że coś z wami dzieje się niedobrego, że nie wytrzymujecie i wybuchacie. Atakujecie. Coraz bardziej agresywnie. Co się stało z pięknymi, ułożonymi, wytwornymi damami, które budziły męski podziw swoim wdziękiem, niewinnością, bezbronnością i łagodnością. Może jest ze mną coś nie tak, może jestem człowiekiem starej daty, ale nie ma dla mnie nic bardziej odrażającego niż agresja. I to u kobiety! Stare powiedzenie mówi, że zawsze są dwie strony medalu. I pewnie jest w tym dużo racji, że my, panowie, prowokujemy was. Ale nie jest to żadne wytłumaczenie. Fakt pozostaje faktem. Nie wiem, czy jest to konflikt płci, czy tylko smutny znak zmieniających się czasów i obyczajów. Wiem za to, że jest to bardziej przerażające niż może się wydawać. Widzą to przecież dzieci, które mogą uznać, że takie zachowanie jest czymś zupełnie normalnym. I one też kiedyś zaczną bić. Zanim któraś z was podniesie rękę na jednego z nas, proszę, bardzo proszę, pomyślcie przez chwilę o konsekwencjach. Jesteście przecież nasze drogie panie. V. Valdi nowyczas.co.uk

11 nowy czas 12 kwietnia 14 maja felietony i opinie Na czasie Grzegorz Małkiewicz KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO Skąd się biorą upierdliwi starcy? Myślę, że jest to proces naturalny, przychodzi z wiekiem. Ale nie wszystkich dotyka w tym samym stopniu. Zależy od sił witalnych w młodości. Im większe, tym większa upierdliwość. Poligonowy test przeszedłem kilka dni temu na własnej skórze, w miejscu publicznym. Zaczęło się niewinnie. W sklepie samoobsługowym czekałem w kolejce, jak przystało. Samoobsługowa kasa na szczęście była zajęta, więc nie musiałem po raz kolejny tłumaczyć, że nie skorzystam, bo w cenę produktów wliczona też jest końcowa obsługa klienta przez kasjera. Schody zaczęły się w trakcie płacenia kartą bankową. Do stanowiska obok ekspedient, czekając na koniec mojej transakcji, poprosił kolejną osobę z długiej kolejki. Zwróciłem mu grzecznie uwagę, że nie skończył jeszcze ze mną. Zdziwił się. Nawet oburzył moją, w jego pojęciu, niespodziewaną i nieuzasadnioną interwencją. Tłumaczyłem cierpliwie, że w trakcie pobierania płatności nie może obsługiwać jednocześnie drugiej osoby. Coraz bardziej był poirytowany, spoglądał na mnie z wyrzutem, a z niepokojem na zwiększającą się, pomimo jego inicjatywy, kolejkę. Jeszcze niedawno, zgodnie z regułą, że klient zawsze ma rację, grzecznie by przeprosił, rozładował sytuację i pewnie powrócił po moim wyjściu ze sklepu do swojej metody obsługi dwóch klientów naraz. On jednak nie dawał za wygraną. Nie miałem zbyt dużo czasu na coraz bardziej irytującą rozmowę, ale poddać się już nie mogłem. Kości zostały rzucone. W tej sytuacji jestem zmuszony poprosić o rozmowę z menedżerem oświadczyłem. Bardzo proszę odparł nie tracąc fasonu. Przyszedł wywołany z pakamery menedżer. Opisałem naganne, moim zdaniem zachowanie ekspedienta, on słuchał i grzecznie potakiwał. Miałem wrażenie, że rozmawiam z wrażliwą ścianą, albo ze zderzakiem. Było ewidentne, że zachowanie Yes, Sir zostało przesunięte z pierwszej linii frontu na drugą. Może nawet to swoiste przyspieszanie obsługi było odgórnym zarządzeniem, a nie indywidualną nadgorliwością młodego chłopaka. Z własnej inicjatywy chyba by tego nie robił. Wyszedłem skonfundowany. Zrozumiałem, że zachodzą pewne procesy, na które nie mamy wpływu. Nikt nie chce stać w kolejkach, więc wszystko, co te kolejki zmniejsza powinno spotkać się z naszym uznaniem. A że przy okazji (w celu przyspieszenia usługi) tracimy zwykły ludzki kontakt z bliźnim, no cóż, tempo życia się zwiększa, ale żyjemy dłużej. Może w dłuższym życiu liczba na przykład automatycznych rozmów telefonicznych (z robotami) przełoży się na jakość. Może dzięki takim rozmowom zmniejszy się nasza samotność. Ktoś jednak dzwoni, a że nie można z nim porozmawiać no cóż, nie ma póki co jeszcze rozwiązań idealnych. A następnego dnia przeżyłem miły szok, jeśli można tak powiedzieć. Tym razem byłem w prawdziwym supermarkecie (do lokalnego już nie chodzę po tej drastycznej kompromitacji) w towarzystwie lekko rozkojarzonej pięknej kobiety, mojej żony. Zapłaciła, wychodzimy. I po dobrych kilkunastu metrach dobiega do nas alternatywnie ubrany czarny młodzieniec, machający 10-funtówką. Madam, you didn t take your change. Z kasy samoobsługowej. Niezwykłe. W świetle oczywiście różnych fobii, przyzwyczajeń, zawiści, stereotypów, a nawet rasizmu. Scenka prawdopodobna w Polsce? Nie wiem. Ale gdyby ktoś zapytał mnie o Londyn dwa dni temu, też byłbym w kłopocie. Jak to się zmienia? Kiedyś, nie tak dawno, to złodziej był w mniejszości. Teraz, w naszej świadomości to większość. Stąd ten szok. Ale może tak jest i przypadki sporadyczne, zwielokrotnione przez masowy przekaz urastają do reguły. kronika absurdu Kamera TVN24 nagrała pracowników Zarządu Oczyszczania Miasta (w skrócie prawie jak ZOM(O), którzy po obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej wyrzucali do kontenerów płonące znicze. Mogli ich nie zauważyć komentuje rzecznik warszawskiego ratusza. Pewnych dat w historii nie zauważył z kolei rzecznik prasowy SLD. Według Dariusza Jońskiego (bo o nim mowa), stan wojenny w Polsce wprowadzono w 1989 roku, a Powstanie Warszawskie miało miejsce zaledwie rok wcześniej. Baron de Kret Wacław Lewandowski Dawno temu w powiecie tucholskim Kiedy wielki pisarz dowodzi wielkości swojego umysłu i wielkości własnego człowieczeństwa? Rzecz jasna, nie wtedy, gdy publikuje wybitną powieść, od dawna przecież wiadomo, że wyprodukowanie literackiego arcydzieła zdarzało się nie tylko ludziom zacnym, ale także łajdakom. Emil Zola, na przykład, wielkość swą potwierdził 13 stycznia 1898 roku, publikując na łamach L Aurore list otwarty do prezydenta Republiki Francuskiej pt. J Accuse! Nie chodzi o to, że postąpił szlachetnie, stając w obronie niesłusznie skazanego oficera, Alfreda Dreyfusa, lecz przede wszystkim o to, że dostrzegł wszelkie konteksty sprawy brak cywilnej kontroli nad armią, szerzący się w armii i pośród urzędniczych elit antysemityzm, nieprawidłowości w działaniu aparatu państwowego. Właśnie dostrzeżenie owych kontekstów było znamieniem prawdziwej wielkości. Gdy wybitny powieściopisarz niemiecki, Günter Grass, wystąpił ostatnio z publikowanym jednocześnie w kilku czasopismach wierszowanym apelem pt. Co musi zostać powiedziane?, wydawać by się komuś mogło, że próbuje gest Zoli powtórzyć, ostrzegając przed czymś groźnym i wysoce niepokojącym. Okazało się jednak, że Grass zapragnął ostrzec świat przed państwem Izrael, które jego zdaniem, jako mocarstwo atomowe, jest zagrożeniem dla światowego pokoju i to zagrożeniem o wiele większym i poważniejszym niż pracujący nad bronią jądrową Iran. Żeby nie było wątpliwości Grass powiedział prawdę. Izrael faktycznie bronią jądrową dysponuje i wiele wskazuje na to, że byłby gotów jej użyć do zniszczenia atomowego arsenału Iranu, gdyby tylko Iran zdołał prace nad tym arsenałem z powodzeniem ukończyć. Rzecz w tym, że Grass pozostał ślepy i głuchy na liczne i ważne konteksty sprawy. Na przykład na to, że szalony nauczyciel, który jest prezydentem Iranu, otwarcie głosi konieczność unicestwienia Izraela. Że liczne na Bliskim Wschodzie ugrupowania fundamentalistyczne mówią o tym samym o fizycznej likwidacji państwa i narodu izraelskiego. Izrael zatem nie stoi przed politycznym wyborem, porozumiewać się z Iranem czy się przed nim bronić, bo obecni władcy Iranu porozumienia nie chcą. Gdy Grass się bawi, Izrael walczy o życie tak można by podsumować ewidentne pomijanie przez pisarza kontekstów poruszonej przezeń sprawy. Dawno temu, w czasie II wojny światowej, z dna jeziora położonego pomiędzy wsiami Bysław i Teolog w powiecie tucholskim młodzi żołnierze Waffen SS wydobyli skrzynię wypełnioną bronią. Był to arsenał polskiego oddziału partyzanckiego. Został zapewne zatopiony, gdy tropiony przez Waffen SS oddział musiał się rozproszyć. Bory Tucholskie nie zachowały właściwości lasów pierwotnych. Pocięte licznymi drogami przeciwpożarowymi, którymi ciężki sprzęt może wjechać w każdy kwartał leśnego kompleksu, nie dawały należytego schronienia partyzantce. Chcąc zachować broń na przyszłość, partyzanci zatopili ją w skrzyni. Czy oddział Waffen SS sam to wytropił, czy dysponował jakimś donosem, nie wiadomo. Niewątpliwie wyłowiwszy partyzancki arsenał żołnierze Waffen SS mieli poczucie, że przyczynili się do utrwalenia pokoju, jakiego wtedy w powiecie tucholskim strzegł niemiecki żandarm. Musieli też być dumni na myśl, że przejmując partyzancką broń na pewno uratowali istnienie licznych rodaków, którzy wówczas na tym terenie owego pokoju strzegli. Oczywiście, ich poczucie dumy brało się z pomijania istotnego kontekstu zdarzenia, tego na przykład, że to oni byli tam w roli najeźdźców i okupantów, zaś partyzanci walczyli o byt swego narodu. Ciekawe, co o tym myśli Günter Grass, który dobrze zna ów wojenny epizod?

12 12 ludzie i miejsca 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas Pan o niezłomnej naturze i sercu wielkim jak słońce Tadeusz Śląski Moje zainteresowania od najmłodszych lat wiązały się z lotnictwem i sprawiły też, że czytam w prasie wszystko, co zawiera słowa: piloci, samoloty i lotnictwo. Przeglądając londyńską prasę polonijną przypadkowo natknąłem się na tytuł Śladami podniebnej epopei z informacją, że jest to DVD z filmem o polskich lotnikach walczących w Anglii w czasie II wojny światowej. Pod informacją znajdował się telefon do osoby, u której można było nabyć ten niezwykły film. W taki oto sposób trafiłem na pana o niezłomnej naturze i sercu wielkim jak słońce. Zaprosił mnie do swojego domu położonego w pięknej podlondyńskiej miejscowości. Pan Zbigniew Stączek znalazł się na Wyspach Brytyjskich po zakończeniu II wojny światowej, której szlak bojowy przeszedł z II Korpusem gen. Andersa. Jego wielki sentyment do teatru spowodował, że natychmiast zaangażował się w pracę na rzecz Związku Artystów Scen Polskich na obczyźnie. Jako dyrektor techniczny i administracyjny ZASP-u jeździł krytym brezentem samochodem ciężarowym marki Ford. Obwoził po całej Anglii Teatr Polski. Jeździli tam, gdzie były polskie osiedla i obozy dla zdemobilizowanych żołnierzy i ich rodzin (około 100 osiedli było wyposażonych w sale teatralne). Aby nie obciążać skromnego budżetu teatru, pan Zbyszek kupował paliwo z własnych, zaoszczędzonych z żołnierskiego żołdu funduszy, nie pobierał także żadnego wynagrodzenia za pracę kierowcy. Niestety, przyszedł w końcu czas, kiedy w teatrze zaczęło brakować pieniędzy na podstawową działalność, nie mówiąc o wyjazdach, a i oszczędności pana Zbyszka też się skończyły. Ale nie skończyła się miłość do sceny żeby móc się utrzymać na obcej ziemi, zatrudnił się w sklepie, potem w firmie szwalniczej i w dalszym ciągu finansował działalność teatru z własnych funduszy. Pracując w firmie szwalniczej zaskarbił sobie zaufanie właściciela: szybko awansował na stanowisko menedżera. Po pewnym czasie właściciel szwalni zaproponował panu Zbyszkowi pożyczkę na otwarcie samodzielnej fabryki krawieckiej. Fabryka pana Zbyszka Hayzel Fa- shion mieściła się w Peckham, w południowowschodnim Londynie, i w czasach prosperity zatrudniała ponad 120 osób. Warto nadmienić, że wśród dużej liczby szytych wyrobów znalazły się trzy kostiumy dla księżnej Diany. Marzeniem naszego bohatera było wrócić po wojnie na stałe do ojczyzny. Jednak ze względu na ciążący na nim wyrok śmierci zamieniony przez Sowietów na 35 lat syberyjskich łagrów oraz po doświadczeniach kolegów, którzy po przekroczeniu granicy Polski zginęli, swojego marzenia nigdy nie zrealizował. W 1985 roku podjął próbę otwarcia fabryki krawieckiej w Polsce, ale ówczesne władze nie wyraziły na to zgody. Decyzja pozostania na obczyźnie przyczyniła się do nawiązania mocniejszej więzi polsko-angielskiej z bardzo ładną Angielką o polskich rysach twarzy imieniem Hazel, z którą ożenił się i przeżył z nią wiele szczęśliwych lat. Mimo oczywistych związków z Wielką Brytanią patriotyzm Zbyszka Stączka nie pozwalał mu zapomnieć o Polsce i Polakach. Odwiedza teraz coraz częściej nieprzychylną mu dawniej Polskę, i za każdym razem ociera łzy przy przekraczaniu granic ojczyzny. Jego miłość do kraju objawia się przede wszystkim w dobroci okazywanej rodakom, nie tylko swoim rówieśnikom, z którymi przeszedł długi szlak bojowy, a wcześniej katorgę syberyjskich łagrów (został zesłany na koło podbiegunowe, na Kamczatkę, gdzie temperatura dochodzi do minus stopni Celsjusza). Pomaga Polakom w Szczecinie, Elblągu, Olsztynie, w Warszawie, oraz w Polsce południowej (mówi, że ma tam przybrane dzieci Kasię i Tomka). Bardzo wzruszającym gestem pana Zbyszka była też pomoc osobom z emigracji zarobkowej, tym, którzy znaleźli się tu w 2004 roku. Dużo mówiło się o niechęci starszych emigrantów wobec nowo przybyłych. Nie dotyczyło to pana Zbyszka. Użyczał młodym, obcym mu ludziom schronienia w swoim domu, odstępując niejednokrotnie swoje łóżko, a sam sypiał na wojskowym, polowym. Dzielił się z nimi jedzeniem, bez żadnej zapłaty, co często wprawiało rodaków, którzy znaleźli się na obcej ziemi, w wielkie zdumienie. Kiedy już nie uczestniczył aktywnie w działalności sceny polskiej wraz z Władą Majewską odwiedzali groby, porządkowali je i zapalali świeczki, oddając cześć pamięci tych Polaków, którzy odeszli na obcej ziemi i nie zostawili bliskich. Włada Majewska, szorstka w obyciu, nigdy nie szczędziła słów podziwu i wdzięczności wobec pana Zbyszka. Siedem szczytów to wciąż za mało Aleksandra Ptasińska Podróżniczka, trzecia Polka, której udało się zdobyć Koronę Ziemi, filantropka rodem ze Szczecina, którego flagę zaniosła na najwyższy szczyt świata. Kandydatka do tytułu Kobieta Roku 2011 Twojego Stylu, gdzie znalazła się w towarzystwie m. in. Andy Rottenberg, Agnieszki Holland, Danuty Wałęsy, Krystyny Jandy i Justyny Kowalczyk. Odnosząca sukcesy w londyńskim City specjalistka od marketingu oraz matka zastępcza dla 216 nepalskich dzieci, którym pomaga wydostać się z biedy. Ania Lichota. Sportowe wyczyny przyniosły jej uznanie. Miłość i podziw zaskarbiła sobie jednak działalnością charytatywną, która towarzyszyła jej od początku podjęcia wyzwania Seven Summits Challenge, czyli zdobycia siedmiu najwyższych szczytów na każdym z kontynentów. Działając z ramienia UNICEF namawiała sponsorów do wspierania jej wypraw, a co za tym idzie działalności organizacji. Internetowy świat obiegły zdjęcia wyczerpanej fizycznie, ale uśmiechniętej Ani Lichoty, prezentującej podkoszulek UNI- CEF na szczycie McKinleya czy Piramidy Carstensza. Jednak jej największym osiągnięciem jest zebranie pieniędzy na utworzenie Szkoły Pokoju w Nepalu dla dzieci z wiosek dotkniętych biedą, które zdobywając wykształcenie mają szansę na poprawę bytu nie tylko swojego, ale często całej rodziny. Szkoła im. Jerzego Kukuczki i Wandy Rutkowskiej (najwybitniejszych polskich alpinistów i himalaistów) w nepalskim Amphakar rozpoczęła działalność 29 kwietnia Na tym jednak Ania nie kończy swojej misji. W najbliższych latach czekają ją zarówno kolejne wyzwania sportowe, jak i charytatywne. Na początku kwietnia wyruszyła na drugi ośmiotysięcznik, Lhotse, gdzie w 1989 zginął Jerzy Kukuczka. Po zdobyciu Korony Ziemi Ania pragnie zdobyć kolejne ośmiotysięczniki. Najwyższy z nich, Mount Everest, ma już za sobą. W planach ma również uruchomienie następnych szkół (docelowo ma ich być trzynaście) oraz wyjazd do Nepalu na uroczyste obchody rocznicy zbudowania pierwszej z nich. Niedawno wydała książkę Why the hell Bother, która ma duże szanse stać się bestsellerem. Porywająca opowieść zabierze nas na najwyższe szczyty świata, pozwoli nam zajrzeć głęboko w duszę oraz umysł autorki i wciągnie w wyzwanie, z którego przebudzimy się wisząc na cienkiej nylonowej linie nad kilkusetmetrową przepaścią bądź siedząc na czubku Mount Everest i płacząc ze szczęścia. Możemy też znaleźć się w centrum Londynu niosąc 30-kilogramowy plecak i próbując nadążyć za Anią, maszerującą w ramach treningu do pracy z ledwo wytrzymywanym obciążeniem. Książka dostarczy nam wielu ekstremalnych emocji, bo Ania Lichota przez ostatnie kilka lat robiła wszystko inne, oprócz nudzenia się. Choć czasem sama była przerażona swoim szaleństwem, nauczyła się z nim żyć i tak ukierunkować, aby stało się ono źródłem radości dla niej i dla innych. Zdobycie siedmiu najwyższych szczytów na każdym z kontynentów zabrało Ani Lichocie cztery i pół roku. Nie była to wyprawa tylko w sensie czysto fizycznym ambitna Polka przeżyła równocześnie podróż w głąb samej siebie, zdobywając szczyty psychicznej wytrzymałości, pokonując blokady własnego ja, rozprawiając się z demonami przeszłości i stopniowo w miarę pokonywania kolejnych przeszkód zyskując wewnętrzny spokój, harmonię i pogodę ducha. Dzięki postawionemu przed sobą wyzwaniu przezwyciężyła nie tylko bariery fizyczne, ale uwolniła także swój umysł od ograniczeń nałożonych przez innych ludzi i drapieżność współczesnego świata. Kończąc z sukcesem Seven Summits Challenge bohaterka nie postrzega swojego dokonania jako wielkiego osiągnięcia, a raczej zbiór miliona udanych małych kroków, tysięcy ruchów rąk, którymi pokonała drogę na szczyt, niezliczonych kropel potu i łez, które były jej nieodłącznymi towarzyszami: I shout, On the fixed rope! I take twenty-five steps. I shout, Anchor! I manipulate the safety carabiner and ascender. I shout, Clear! I takie twenty-five steps. I shout, Anchor! That goes on for about two hours solidly without a rest for 300 metres (984 feet) of rope. Swoją przygodę Ania Lichota rozpoczęła od spaceru po parku, jak sama nazywa wyprawę na Kilimandżaro w styczniu Potem zmagała się kolejno z Elbrusem w Kaukazie i Aconcaguą w Ameryce Południowej. Kolejny etap wyzwania wymagał już znacznie intensywniejszego przygotowania fizycznego i psychicznego, jak choćby wspomniany już codzienny marsz po Londynie z sześcioma pięciolitrowymi butelka-

13 nowy czas 12 kwietnia 14 maja ludzie i miejsca Zbigniew StącZek całe Życie pomaga innym mi wody w plecaku, które miały przygotować ją do wnoszenia całego swojego dobytku do kolejnych obozów na zboczach gór. Dalej był McKinley (Ameryka Północna), Piramida Carstensza (Oceania) oraz ekstremalna Antarktyda i Masyw Vinsona. W końcu, 23 maja 2010, wycieńczona fizycznie, wychudzona, pozbawiona zmysłu węchu, smaku i widzenia peryferycznego, z otwartymi ranami na policzkach od uwierającej maski tlenowej oraz zamarzającymi na twarzy łzami Ania Lichota stanęła na szczycie najwyższej góry świata Mount Everest. Została tym samym trzecią w historii Polką, która zdobyła Koronę Ziemi. Wejście niemedialne, okupione rokiem intensywnych przygotowań, dziewięcioma miesiącami rekonwalescencji i dziesiątkami tysięcy dolarów, które pochłonęła wyprawa i zakup sprzętu. Ale przecież nie o efektowność chodziło. Bardziej o efektywność, bo dzięki swojemu osiągnięciu Ania może pomagać dzieciom żyjącym w biedzie organizowane przez nią zbiórki pieniędzy i darów zaowocowały budową Szkoły Pokoju w Nepalu. Dzięki książce Why the hell Bother możemy poczuć wraz z bohaterką słodki smak zwycięstwa, przeżyć jej emocje, odarte ze wszystkiego, co zostało narzucone z zewnątrz. Emocje najzupełniej czyste i pierwotne, jak góry, z którymi zmagała się Ania. Nic, co związane z wyprawą nie jest tu upiększone, przemilczane. Ani mozolne przygotowania, ból, utrudnienia wynikające z fizjologii ludzkiego organizmu, bariery psychiczne, ani strach, odarty z dramatyzmu i uwolniony spod wpływu osób trzecich, a wynikający z najbardziej pierwotnego spotkania człowieka z naturą, którego coraz rzadziej możemy zaznać w dzisiejszym świecie. Dzięki temu bohaterka zaczyna rejestrować doznania, których do tej pory nie znała. Każdy promień słońca, który ogrzewa ciało po nocy spędzonej w minus 25 stopniach Celsjusza, każdy łyk ciepłej herbaty po wykańczającym zejściu ze szczytu, każdy uśmiech ludzi spotykanych na szlaku nabiera nowej wartości. Książkę można nabyć za pośrednictwem strony bądź Szkoła Pokoju rozwija się w szybkim tempie i daje swoim podopiecznym mnóstwo radości pieniądze i dary na kolejne szkoły Ania zbiera w Polsce i Wielkiej Brytanii poprzez strony i oraz dzięki książce Why the hell Bother, ze sprzedaży której 30 proc. przeznaczane jest na Szkołę Pokoju. Pan o niezłomnej naturze i sercu wielkim jak słońce tak można określić charakter i dobroć naszego bohatera z południowo-wschodniego Londynu, którego szczęście mimo trudnych przeżyć nie omijało. Przeżył karę śmierci, wielogodzinne, nie pozbawione tortur przesłuchania przez Sowietów, zsyłkę w głąb Rosji, exodus z Kamczatki do formującej się Armii Polskiej gen. Andersa, długi szlak bojowy 3 Dywizji Strzelców Karpackich i słynną bitwę o Monte Cassino. Poznał wielu członków polskiego Rządu na Obczyźnie (w tym prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego), dziennikarzy Radia Wolna Europa (m.in. Jana Nowaka-Jeziorańskiego) i wiele innych wybitnych osób emigracji żołnierskiej, których nie sposób wymienić w krótkim artykule. Współpracował z wieloma artystami (m.in. Marianem Hemarem, Władą Majewską, Ireną Delmar) oraz twórcami z kraju (m.in. z Zespołem Pieśni i Tańca Ziemia Elbląska). Dzięki nawiązanemu kontaktowi z polskim kamerzystą i operatorem filmowym Sławomirem Malinowskim powstał film pt. Śladami podniebnej epopei, przedstawiający osiągnięcia wojenne i bohaterstwo polskich lotników w obronie angielskiego nieba. Zrealizowany został też kolejny film mówiący o perypetiach i losach wojennych oraz pasjach życiowych naszego bohatera, zatytułowany Jeden z wielu. Jest to skrócony zapis losów pana Zbyszka Stączka, który mógłby być podstawą do napisania dwutomowej książki o człowieku mimo woli wciągniętego w wir polsko-brytyjskiej historii. Tadeusz Śląski Opowieść Ani Lichoty to lekcja życia, która uczy wytrwałości, czasem uporu i pokory. Udowadnia, że nie trzeba wiele mieć, by cieszyć się życiem. Że ważna jest sama droga, każdy dzień przybliżający nas do szczytu, który początkowo wydawał się nieosiągalny. Konfrontując się z ekstremalnymi warunkami, tracąc poczucie czasu, zmysły, nierzadko obawiając się o swoje życie i dostrzegając słabość innych, nauczyła się wkładać sto procent siebie we wszystko, co robi. Tę wiedzę przekazuje nam w zdecydowany, ale nie nachalny ani moralizatorski sposób: When I eat, I chew slowly to appreciate the taste. I notice the different textures of the food in my mouth and think about the nutriens entering my body. When I m on the phone, I m solely on the phone. When I make love, I make love. And when I work, I work. I believe that doing any task with the full intensity of my being enables me to find excitement in everything I do, whatever it is. Z takiej mądrości, jaką zdobyła, warto czerpać. Autorka nie upiększa i nie mnoży znaczeń. Prosty, dosadny język idealnie opisuje surowość warunków, w jakich zdobyła Koronę Ziemi, choć nie brak tu dużej dawki poczucia humoru, które niekiedy było jedyną bronią wobec niedomagania ciała, słabości ducha i kilkusetmetrowej granitowej ściany do pokonania. Pomimo sukcesów wspinaczkowych Ania pozostaje pełna pokory wobec przyrody i gór, ale nabiera pewności siebie w kontaktach z innymi ludźmi i cywilizacją. Ta nieoczekiwana zmiana postawy będzie jej towarzyszyć prawdopodobnie na zawsze. Książka Why the hell Bother na razie ukazała się w języku angielskim, wkrótce jednak ukaże się tłumaczenie na język polski. Gorąco polecamy! Aleksandra Ptasińska W starym młynie Paweł Zawadzki Bajeczny widok rajskiej doliny zobowiązuje, więc osiołek Pinokio wschód słońca wita tęsknym rykiem, przypominając zaspanym mieszkańcom, że pora wstawać. Późnym popołudniem, kiedy spracowanemu słońcu udziela się ludzkie znużenie, na szczyt starej wieży zabytkowego domostwa w błyszczącym, strażackim hełmie wstępuje pan Rysio, by na trąbce odegrać hejnał żegnający dzień. Rzecz dzieje się w Toskanii. Codzienny hejnał, który niósł się daleko nad całą doliną najpierw zadziwił i zaintrygował jej mieszkańców. Teraz polskie małżeństwo sprawców nowości otacza powszechna życzliwość i wdzięczność. Po spotkaniach i rozmowach doszło do wstępnych ustaleń Polka, w rewanżu za królową Bonę, proponuje ogłosić niepodległość Księstwa Toskanii, a może Królestwa? Jest gotowa przyjąć koronę... Książka Marianny Pilot: W stronę Toskanii. Mój młyn nad Tortoną jest reporterskim opisem przygód polskiego małżeństwa, które porzuciło intratne kariery zawodowe i postanowiło przenieść się na wieś toskańską. Kupić dom, ideał domu, zająć się ogrodem, uprawą oliwek, winnicą, może prowadzeniem pensjonatu. Dom jest przytulony do skalnej ściany z wodospadem i gospodarze właśnie medytują, czy potok, który zasilał przed wiekami młyn, da się wykorzystać do własnej, małej elektrowni wodnej, ukrytej w piwnicy. Remontują zabytkowe domostwo, odczytując jego historię i wędrówkę w czasie przez stulecia, poznają sąsiadów, walczą z żywiołową, zaborczą roślinnością, cieszą się odkrywaniem archeologicznych zagadek sprzed wieków. Powoli wrastają w życie mieszkańców doliny i jej rytm życia. Książkę czytałem jednym tchem, jak bajki w dzieciństwie, które kończyło zdanie:...żyli długo i szczęśliwie... Z ukłuciem zazdrości, gdyż tak właśnie mógłby wyglądać spełniony sen ekologa życie w zgodzie z rytmem Natury, niespieszne, z dala od zgiełku, wśród najstarszych zajęć człowieka: pieczenia chleba, uprawy ogrodu i kwiatów, troski o kondycję domu, układania drew pod ścianą by było czym ożywić ogień w kominku. Przygoda życia warszawskiego małżeństwa nie jest odosobniona oto zabiegana urzędniczka bankowa porzuca pracę, by w przepięknym krajobrazie północnej Polski założyć ekologiczną, pierwszą w kraju plantację lawendy (zob.: Gospodyni domowa z Japonii, gdy dzieci dorosły zwiedza z wycieczką Kraków. Szalona miłość sprawia iż po kilku latach buduje dom w Harklowej k. Nowego Targu, w miejscu które sami górale uważali za niedostępne. Ma widok na całą panoramę Tatr, pod oknem poziomki i wizyty saren. Akiko Miwa ma już polskie obywatelstwo, prowadzi pensjonat, cieszy się życzliwością górali. Oczywistością jest to, że jest zwolenniczką ekologii i powrotu do Natury. Takie ekologiczne przygody budzą nadzieję, że może jeszcze nie wszystko stracone, może ryk Pinokia ocuci tych, którzy nadal biorą udział w wyścigu szczurów, może Ziemia wreszcie trochę odetchnie od ludzkiej aktywności i jej zgubnych skutków. Nie tracę też nadziei i ja, amator zbierania grzybów, leśny człowiek, że uda mi się wrócić bliżej lasu, do jakiej pustelni z przestrzennym widokiem za oknem. Słońce świeci radośnie, bociany na łąkach, wkrótce zaczną latać szybowce, jak tylko pojawią się pierwsze cumulusy więc kto chce, niech luknie : Książkę Marianny Pilot W stronę Toskanii. Mój młyn nad Tortoną polecam gorąco ( Czyta się świetnie, warto przypomnieć sobie to, o czym zapominają w wielkim mieście radość życia w domu idealnym, radość z uprawiania własnego ogródka, dobrej kuchni, życia w zgodzie z Naturą.

14 14 ludzie i miejsca 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas Londyńskie Grand Pas Grażyna Maxwell Kiedy naprawdę chcemy dowiedzieć się czegoś o człowieku i zrozumieć go, trzeba pochodzić w jego butach jeden cały dzień, tak głosi ludowe porzekadło. W przypadku Svetlany Gajdy i Jana Żylińskiego znaczyłoby to wysoko, na baletowych puentach. Jak z takiej wysokości widzi się świat? Ich pasji do sztuki tanecznej nie da się zamknąć ani w pałacu, ani w studiu, wychodzą z nią na spotkanie z otoczeniem, bo dla Svetlany i Jana balet jest ich życiem i uzależnieniem. Oboje uważają, że muzyka i taniec powinny towarzyszyć nam w naszej codzienności, niekoniecznie w napuszonych salach koncertowych i teatralnych. Jest wiele analogii między primabaleriną Opery Wileńskiej a polskim arystokratą. Oboje świecą jasnym światłem na kulturalnej mapie ona Krakowa, a on Londynu. Spotkali się wreszcie, bo nic nie dzieje się bez przyczyny, są tylko zamierzone i szczęśliwe zrządzenia losu. Zjawisko, jakim w świecie baletu jest Svetlana Gaida i jej krakowski zespół, i zjawisko, jakim jest Jan Żyliński i jego Biały Pałac, bez większych przymiarek i prób połączyły się w metaforycznym pas de deux. Było już wstępne adagio, a po tym niewątpliwie będą następować interesujące wariacje. Żeńska z minimum trzydziestoma fuettes, a męska z wysokimi skokami en tournant, po kole albo po przekątnej sceny. Niewątpliwie widowisko warte obserwacji. Jan Żyliński i Svetlana Gaida to współcześni wizjonerzy, filantropi i animatorzy życia kulturalnego. Chcą ocalić sztukę tańca od martwoty i nudy. Celem ich działań jest wzruszać pięknem baletu, rozbudzać wrażliwość widzów oraz ludzi, którzy wokół nich żyją. W ich świecie każdy jeden dzień nie jest zwyczajnym dniem, jest zapytaniem, jak mogę jeszcze lepiej służyć swoją pasją do sztuki, jest zawsze tanecznym preludium do większego dnia. Dwa lata temu Polski Ośrodek Społeczno- Kulturalny (POSK) w Londynie gościł po raz pierwszy Krakowski Teatr Baletu Svetlany Gaidy. Jeszcze długo potem w jego murach brzmiała śpiewna, wileńska polszczyzna Svetlany. Tym razem słynna choreografka nie musiała testować wrażliwości londyńskiego widza, bo tłumnie czekali na baletową ucztę. Przepowiednie cyników, że balet klasyczny posuwa się szybko po równi pochyłej, nie sprawdziły się. Nie tylko obserwujemy renesans tańca klasycznego, ale wyraźnie wypełnia on wielką lukę w artystycznej edukacji młodzieży. Tym razem czternastoosobowy zespół składał się głównie z uczniów szkoły baletowej, też dla londyńskich dzieci. Szkoła przywiozła niezwykle ambitny program zatytułowany Igraszki, oparty na Porywająca energia młodych balerin Dziadku do orzechów. Czego tam nie było Zachwycająca choreografia układów Pajacyków czy tańca Pierota z Malwiną, pełne cudnej wyobraźni kostiumy, precyzja, mistrzostwo, porywająca energia młodych balerin i urzekające piękno każdej pozy, jakby uchwyconej w kadrze kamery i kojarzące się z animowaną sekwencją mini obrazów. W drugiej części programu podziwialiśmy najsłynniejsze miniatury baletowe, które zawsze są artystycznym przeżyciem, kiedy naprawdę można czuć ścisły związek ciała tancerza z muzyką i tańcem. I nie wiadomo, czy to muzyka zrodziła taniec, czy taniec jest w służbie muzyki. Oglądaliśmy solistkę opery łotewskiej Viktorię Jansonę w repertuarze tzw. białego baletu. Czy można zakochać się, ot tak, w tancerce? Wielu się nad tym zastanawiało. Czy to w niej czy też w postaci, jaką tańczy? Mamy nadzieję, że jest to miłość z wzajemnością, bo Viktoria dostarczyła nam wrażeń na wysokich oktawach artystycznych. W występach gościnnych zaprezentowali się też soliści londyńskiego Coliseum, Ayako Yamada i Yat-sen Chang, w duecie Czarnego Łabędzia. Jednak liryzm i słowiańska energia przemawiają chyba mocniej do polskiego widza. Były też niespodzianki. Na zakończenie trzydniowego turnée krakowskiego baletu organizatorka i członek Krakowskiej Fundacji Kultury Baletowej Regina Wasiak-Taylor zapowiedziała piece de resistance debiut sceniczny Jana Żylińskiego w duecie z Ayako w układzie Białego łabędzia z baletu Piotra Czajkowskiego. Gdyby Carlos Acosta pokazał się na Scenie Teatralnej POSK-u, byłoby to wydarzenie, ale występ Jana Żylińskiego był czymś dużo więcej. Był manifestacją nieskończonych możliwości człowieka, triumfem późnej dojrzałości, autentycznym okrzykiem dzikiej radości życia. Jan pokazał, że żyć to odbierać świat wszystkimi zmysłami. Że jeśli tylko marzenie człowieka jest większe od jego strachu, to można i w wieku lat sześćdziesięciu zatańczyć na scenie Jezioro łabędzie. I powiem tu za naszą noblistką Wisławą Szymborską, że co nie do pomyślenia, jest do pomyślenia. Wtajemniczeni szepczą, że Jan Żyliński zostanie najsłynniejszym tancerzem baletowym. Nie najlepszym, ale najsłynniejszym! Na co to się Zanussi? Włodzimierz Fenrych W ostatni dzień marca i pierwszy dzień kwietnia odbyła się w Londynie impreza poetycka zorganizowana przez Adama Siemieńczyka i Martę Brassart. Impreza miała być poetycko-muzyczna. Zostałem na nią zaproszony i miałem występować, ale nie jako poeta, którym zdecydowanie nie jestem. Nie, miałem się zmieścić między wierszami, z Arkiem Chudzińskim miałem zagrać parę bluesów. No cóż, najwyraźniej był to Prima Aprilis. Przywieźliśmy mnóstwo sprzętu, wszystko zostało podłączone, próba była jak należy, ale w końcu okazało się, że nie zmieścimy się między wierszami i nie będziemy grać. Niektóre wiersze też się zresztą nie zmieściły. Było to pod kościołem na Devonii. Pod tym kościołem jest bardzo zgrabna salka, ale o jedenastej przyszedł ksiądz i kazał się wszystkim wynosić. Niektórzy goście się pogniewali, ale ja myślę, że tak naprawdę nie ma o co. W końcu to Prima Aprilis. Był trochę chaos, ale chaos czasem też ma swój urok. Na drugi dzień salki nie było, ale była wystawa w galerii Ben Oakley. Były też spotkania z ciekawymi ludźmi. Czasem nawet bardzo ciekawymi i muszę powiedzieć, że sam byłem ciekaw tych spotkań. Na przykład pierwszego dnia z Krzysztofem Zanussim. Nigdy nie byłem wielkim fanem jego filmów, ale spotkanie z nim zrobiło na mnie duże wrażenie. Spróbuję je zrelacjonować. U mnie miał plus na samym wstępie, kiedy opowiadał o swoim konflikcie z feministkami. Zdaje się, że nawet powiedział coś w stylu broń Panie Boże kobiety przez feministkami. Tak samo, jak broń Panie Boże robotników przed Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Zanussi planował ostatnio film, w którym pewna fikcyjna oczywiście feministka miała być pokazana w niepochlebnym świetle. Niestety, feministki zasiadające w ciałach przyznających fundusze zdecydowały, że na ten film funduszy nie będzie. Film miał nosić tytuł Obce ciało i jeżeli miał być o bojowej feministce, to tytuł sam za siebie mówi. Najwyraźniej nie pierwsze to takie starcie z feministkami, skoro podobno Magdalena Środa nazwała kiedyś Zanussiego Lepperem polskiej kultury. W ogóle współcześnie lansowane w mediach podejście do życia podszyte jest kłamstwem. Wszystkie te boje o prawa dla tych czy innych grup to banialuki. Że niby wszyscy ludzie mają takie same prawa. Na przykład my na Zachodzie wszyscy mamy prawo do wypoczynku na plaży. A czy ktoś sobie wyobraża, że wszyscy Chińczycy i Hindusi mają to samo prawo? Niestety, na to nie ma najzwyczajniej miejsca. Ktoś obliczył, że gdyby wszyscy Chińczycy i Hindusi położyli się na wszystkich plażach świata, to musieliby leżeć w kilku warstwach. Albo tolerancja to przecież beznadziejny pomysł. Tego, co jest dobre, nie należy tolerować, tylko to objąć i tym żyć. Tego, co jest złe, też nie należy tolerować. Albo wzrost gospodarczy magiczne zaklęcie Zachodu. Materialny wzrost do niczego nie prowadzi. Co innego wzrost duchowy, czyli miłość. W miłości nie trzeba tolerancji. Kiedyś byłem z Andriejem Tarkowskim w Stanach opowiada dalej Zanussi i tam przy jakiejś okazji podszedł do niego młody człowiek i pyta: Panie Tarkowski, co robić, żeby być szczęśliwym?. Tarkowski mu odpowiedział, że jest idiotą. Ja się wtrąciłem i mówię: Andriej, nie spławiaj tak gościa, bo to niegrzecznie. A on na to: No ale on przecież jest idiotą, Tak, ale mógłbyś mu chociaż wytłumaczyć, co jest ważne w życiu. Przecież to oczywiste, każdy to wie. Ewidentnie nie każdy, bo jak pyta, to chyba nie wie. W końcu Tarkowski dał się namówić i tłumaczy, że zadaniem człowieka jest

15 nowy czas 12 kwietnia 14 maja ludzie i miejsca Krótki pokaz baletowy w świetle kryształowych żyrandoli Svetlana Gajda po premierze w POSK-u Jan Żyliński w swoim pałacu jeśli tylko marzenie człowieka jest większe od jego strachu, to można i w wieku lat sześćdziesięciu zatańczyć na scenie Jezioro łabędzie Prawdopodobieństwo tej przepowiedni wyklaruje się wkrótce, bo Svetlana w swej rosyjskiej skromności zapewniła, że jej szkoła baletu klasycznego i jej metody treningu z całą pewnością mogą go tam doprowadzić. W tańcu liczy się warsztat, metoda i konwencja. To moje artystyczne credo powiedziała. Jej obsesyjne dążenie do perfekcji jest dobrze znane. Obcowanie z Panią Dyrektor jak mówią jej uczniowie to pełne wysiłku zbliżanie się do doskonałości. Jako doświadczony nauczyciel i pedagog, Svetlana twierdzi, że tancerz baletowy przypomina latorośl: Im trudniejsze warunki, tym lepsze grona. Dobry tancerz nie wyrasta na żyznej glebie, ale na kamienistym podłożu! Nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć Janowi angielskiego good luck w rękach Svetlany. Po ciężkiej pracy młodego zespołu baletowego przyszła kolej na przyjemności. Zaproszenie na przyjęcie przez Rie i Jana Żylińskich do ich pałacu. Pełnego złota, kryształów, ale i ignoranckiej zawiści sąsiadów. Wszystko tam jest spektakularne, jak zresztą samo życie Jana. Nasuwa mi się skojarzenie baśniowego sybaryty ze współczesnym maverickiem. Żyje z rozmachem, w umiłowaniu wszystkiego, co piękne, wytworne, inteligentne. Pałac, jak i jego codzienne życie poświęcone są sztuce. Organizuje tam charytatywne wieczory literackie, koncerty i widowiska baletowe. Zebrani goście pałacowi obejrzeli krótki pokaz baletowy w stylizowanym salonie, w świetle kryształowych żyrandoli odbijającym się w weneckich lustrach. Wszystko było piękne, ale Krakowiaczek z zabawną powiastką taneczną był istnym przebojem wieczoru. Był nie tylko nostalgicznym wzruszeniem dla polskiej części widzów, ale też okazją do bliskiej obserwacji dziesięcioletnich tancerek. Goście pałacowi, w dużej mierze japońscy i angielscy, w zdumieniu podziwiali artystyczne rzemiosło młodziutkich baletnic, ich finezję, ekspresję sceniczną i profesjonalizm (jeśli można tego określenia użyć w odniesieniu do tak młodego wieku). O kulinarną oprawę wieczoru zadbała Rie, żona Jana. Pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni, co widać dobrze komponuje się z Krajem Kwitnącej Jabłoni, bo Rie darzy miłością wszystko, co polskie. Wymawia nasze trudne imiona bez problemu, rozumie nasz skomplikowany charakter narodowy i bawi ją nasza obyczajowość i pewne niewytłumaczalne zwyczaje. Przyjęła Teatr Baletu z Krakowa, jak i szerokie grono towarzyszących organizatorów i sponsorów iście po królewsku. Zebrany fundusz z tego wieczoru przekazała na ręce Svetlany Gaidy. Piękne gesty pięknych ludzi. Cieszę się, że mogłam znaleźć się w świecie, w którym żyją i bawią się ludzie tacy, jak Jan Żyliński i Svetlana Gajda. Jeśli ktoś nie ma pomysłu na własne życie, niech bierze przykład z takich entuzjastów, a wtedy być może znajdzie odpowiedź na pytanie: Ku czemu człowiek wstaje rano? które zadał Miłosz. Wiem, że ja będę wstawać rano, by posyłać wyrazy podziękowania i życzenia pomyślności dla Krakowskiego Teatru Baletowego, który, notabene, przechrzciliśmy na nasz własny Mały Bolshoi. Grażyna Maxwell odkryć, po co został powołany z nicości do istnienia i następnie to powołanie wypełniać. Każdy swojemu powołaniu może podołać, ale każdy ma inne powołanie. Wypełniając powołanie można uróść, ale sprzeniewierzając się mu można skarleć. Niestety, wielu mu się sprzeniewierza. A co do szczęścia, ono nie od nas zależy, może się tak zdarzyć, że wypełniając powołanie będziemy szczęśliwi, ale nie musi się tak zdarzyć. No i tu następuje zderzenie kultur. No bo dla takiego Amerykanina formuła powołanie z nicości do istnienia jest niezrozumiała. W świecie zachodnim w kółko powtarzane są formułki o wolności, że niby wszystko wolno, ale to jest zawracanie głowy. Horyzont ludzkości jest nieznany, tak naprawdę nie wiemy, czego chcemy ciągnie dalej Zanussi. Jaka jest przyszłość ludzkości? Kiedyś zapytałem o to takiego guru fizyki w Houston. Bo wiecie, w prasie na temat zmian klimatycznych piszą to, co jest modne, ale ja się chciałem dowiedzieć, jak jest naprawdę. Ja też kiedyś fizykę studiowałem, to była moja pierwsza miłość, ale dawno się z nią rozstałem i teraz od tego guru fizyki chciałem się dowiedzieć, jak to naprawdę jest. Guru fizyki z Houston powiedział mi: Wiem, że pan jest wierzący. Ja też jestem (on był wyznania mojżeszowego). Wie pan, Bóg nas tyle razy karał, a ja widzę, że od Holocaustu tyle lat minęło i czas jest już na karę Bożą. Te wszystkie banialuki o wzroście, o prawach, to nie może trwać, świat tego nie wytrzyma. Kompletne pomieszanie wartości. Kataklizm wszystko wyklaruje. Więc Zanussi się na kataklizm? Niekoniecznie, wcale nie wszystko było takie apokaliptyczne w tym co mówił. Sporo było o zderzeniu kultur. Polska jest w końcu na pograniczu. Polakom mieszkającym jakiś czas w Anglii może się wydawać, że Polska to jakiś taki dziki Wschód, ale na przykład dla Ukraińców przyjeżdżających do Polski jest to czysty Zachód. Przyjeżdżają goście z Ukrainy, jacyś aktorzy, i idąc przedłużyć wizę pytają, czy do paszportu trzeba włożyć jakiś banknot. Trudno im pojąć, że urzędnik żyje z pensji, a nie z wzjatki. A z drugiej strony nieporozumienia bywają między Polakami a ludźmi z krajów położonych bardziej na zachód. Krzyś Kieślowski był kiedyś w Berlinie i przyszedł do niego jakiś Szwajcar na wywiad, zapłacił za to z góry 300 marek. Zadawał takie pytania, jakby miał Krzysia dawno poukładanego w szufladkach i tylko szukał potwierdzenia. Kieślowski próbował mu tłumaczyć, że to nie tak, ale nie bardzo znał język i mu to nie szło, aż w końcu stracił nerwy i dał Szwajcarowi w gębę. A co Szwajcar zrobił? Myślicie, że mu oddał? Ale gdzie tam, od razu poleciał na policję. Ja tego Szwajcara potem spotkałem i sam mi to opowiedział. Poszedł na posterunek, a tam akurat była długa kolejka. Stanął i zaczął myśleć. Pomyślał co im ma powiedzieć? Że zapłacił 300 marek, żeby się z gościem zobaczyć i dostał od niego w gębę? Czyli zapłacił trzy stówy, żeby dostać w pysk? Czy policjanci potraktują go poważnie? W dodatku mówił ze szwajcarskim akcentem, a dla Niemców szwajcarski akcent brzmi jak czeski dla Polaków. Pomyślał sobie, że może wyjdzie na głupka i wyszedł z tej kolejki. Potem sobie wszystko w głowie poukładał i mi mówił, że tak naprawdę wdzięczny jest Kieślowskiemu za to, bo to go obudziło z mentalnego otępienia. Ale oczywiście nie tylko nieporozumienia są na granicach kultur. Pięknie mówił o tym, jak na granicy polskoniemieckiej polała się krew. Było to podczas Karuzeli Cooltury (nie mylić z londyńską) w Świnoujściu, na samej granicy ustawiła się stacja krwiodawstwa. Na tę Karuzelę warto pojechać, odbywa się co roku w Świnoujściu w święto czekolady, czyli 22 lipca. Są imprezy kulturalne, są dyskusje, są też znakomici goście. Tacy, jak słynna tramwajarka Henryka Krzywonos albo prezydent Polski lub też Niemiec. Pani Krzywonos jest świetną uczestniczką tych debat, ściąga dyskutantów na ziemię. Mówi: Pan to tak ładnie powiedział, ale ja nic nie rozumiem. Na koniec była anegdota na temat feministek, a konkretnie jednej. Hipotetyczna anegdota. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy Magdalena Środa zaciekła wróżka (jest to żeńska forma słowa wróg, zgodnie z feministyczna zasadą zżeńszczania wszystkiego co popadnie strzeż Panie Boże polszczyznę przed feministkami!) nie tylko Zanussiego i nie tylko wszystkich mężczyzn, ale nawet samego Pana Boga po długim i bojowym życiu staje przed obliczem św. Piotra. Św. Piotr nie wie, co z nią zrobić, idzie do Pana Boga, a Pan Bóg mówi: Powiedz jej, że mnie nie ma. Włodzimierz Fenrych

16 16 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas kultura KRZYK i muzyka Fot. Wojciech A. Sobczyński Wojciech A. Sobczyński Choć na dworze ciągle zimno, a świąteczne dni prawie spłynęły w deszczu, kalendarz kulturalny Londynu staje się coraz bardziej gorący. Nie wszystkie imprezy, koncerty i wystawy przypisać można zbliżającej się Olimpiadzie, ale dyrekcja Tate Gallery nie ukrywała w swoich zapowiedziach, że ogromna wystawa Damiena Hirsta, otwarta niedawno, a mająca trwać aż do początku września, jest planowana jako akcent olimpijski. Czy zdobędzie złoty medal, raczej trudno wyrokować. Specjaliści wypowiadają się ostrożnie, krytykując brak inwencji i manipulacje rynku. Chóralnie jednak zgadzają się z niezaprzeczalnym faktem Hirst jest międzynarodowym zjawiskiem, którego nie można ignorować. Wiele z jego prac już widziałem i wiele godzin spędziłem dyskutując o ich treści. Wiele z nich napawa mnie kompletną odrazą, jak na przykład Unfinished Barbecue, pełna żywych i zdechłych much, pokazywana nie tak dawno w Royal Academy, czy teraz wykorzystanie podobnego tematu z użyciem motyli. Obsesyjne zainteresowanie tematyką śmierci i jej trudną do zaakceptowania finalnością zajmowało wielu twórców, i nie tylko sztuk wizualnych. Celowo nie piszę sztuk pięknych, bo termin ten nie bardzo pasuje do prac współczesnych artystów. Jest to raczej żałosny stan rzeczy. Definicja piękna nigdy nie była ściśle określona i podlega takim samym zmianom jak moda na długość spódniczek, raz ponad kolana, innym razem poniżej. Kiedy Edward Munch pokazał po raz pierwszy swój jak się okazało najsłynniejszy obraz zatytułowany Krzyk, publiczność odwróciła się od niego z dezaprobatą. Teraz ten obraz jest pokazany przez kilka dni w domu aukcyjnym Sotheby s zanim pojedzie Kiedy Edward Munch pokazał po raz pierwszy Krzyk, publiczność odwróciła się od niego z dezaprobatą Johnny Greenwood (pierwszy z lewej) Marek Moś i Krzysztof Penderecki w czasie bankietu po koncercie do Nowego Jorku, gdzie będzie sprzedany niewątpliwie za rekordową sumę. Wprawdzie jeszcze nie wiadomo, jak wysoki będzie to rekord, bo wszystko zależy od tego, czy nowo powstające muzea w Zatoce Perskiej będą rywalizować na polu licytacyjnej bitwy. Krzyk Muncha jest czwartym obrazem z tej serii. Trzy inne są już w muzeach. A zatem jest to ostatnia okazja zakupu obrazu, który wpisał się tak głęboko w świadomość ogółu, że został zaliczony w poczet obrazów o tak globalnym znaczeniu jak Mona Lisa. Jeśli nie muzea, to może kupi go jakiś bogaty Norweg lub pewien Rosjanin, którego zainteresowania wybiegają poza piłkę nożną. Niewątpliwie to ceny i sensacyjne okoliczności a nie estetyczne wartości wydają się decydować o randze artystów i ich dzieł. W Tate Modern ustawiają się trzy kolejki: jedna na wystawę, druga do wejścia do sali żywych i umierających motyli, a trzecia największa do Czaszki inkrustowanej diamentami. Pozornie werdykt tłumu jest jednoznaczny. Przyciągającym magnesem jest sprytnie prowadzona kampania reklamowa, błyski lśniących diamentów, paszcze rekinów i duża liczba wywiadów w telewizji i radio. A jednak są głosy zdecydowanie przeciwne. Kilka dni temu rozmawiałem z dobrym znajomym, który pracował przy instalacji wystawy Hirsta i był na uroczystym otwarciu. Swoje różnorodne spostrzeżenia skwitował jednym lakonicznym zdaniem: Hirst jest świetnym promotorem, szkoda, że nie jest świetnym artystą. Podobne opinie usłyszałem też pod adresem następnej olimpijskiej propozycji wpływowej galerii sztuki nowoczesnej White Cube, która otwarła swoje ogromne obszary wystawiennicze dla kontrowersyjnych artystów Gilbert & George. White Cube ma już trzy adresy w Londynie: Hoxton Square, N1, Mason s Yard, SW1, oraz najnowszy Bermondsey Street, SE1. Nie posiadam danych statystycznych ich wystawienniczej powierzchni, ale zaryzykowałbym twierdzenie, że ich łączny obszar jest chyba podobny do Royal Academy. Nie było jednak żadnych trudności, by wypełnić tę przestrzeń pracami G&G. Ich taśma produkcyjna działa chyba 24 godziny na dobę. Wszystko, co G&G robią, nawet trywialne sprawy codzienności, podnoszone jest w ich przypadku do rangi wydarzeń. Życie i sztuka lub sztuka i życie wymieszane są wzajemnie bez różnicy. Ich działanie przypomina angielskie tradycje pamiętnikarskie podniesione do mega-potęgi. Nie sposób nie zauważyć ich zaangażowania w bieżące sprawy świata, społeczne i polityczne ruchy, jakby poświęcali swoją energię pracując dla agencji reklamowej. Patrząc na ich wystawę w Mason s Yard nie zauważyłem ani jednego eksponatu, który wywołałby we mnie choć cień estetycznego zaangażowania. Wychodząc z zupełnie pustej galerii, przypominającej swoją kubaturą nowoczesną świątynię bez wiernych i bez bóstwa, zamknąłem za sobą ogromną taflę szklanych drzwi zostawiając za nimi dwie osoby siedzące w recepcji za kontuarem, wpatrzone bez reszty w ogromne białe monitory komputerów. Wchodząc, powiedziałem im dzień dobry, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Wychodząc już nie zachowałem tej kurtuazji, tym bardziej że vis-a-vis zauważyłem prace Gary Wragga w galerii Alan Wheatley Art. Galeria wypełniona była ciepłem koloru. Wystawa niestety jest już zamknięta, ale zapisała się w mojej pamięci ze względu na sztukę. Gary Wragg kontynuuje ekspresjonistyczne tradycje z rozmachem i wizją, która sprawiła mi przyjemność swoją bezpretensjonalną świeżością jak przebudzenie w piękny poranek po nocnych marach złego snu w galerii na przeciwko. Czytelnikom, którzy chcieliby zupełnie uciec od dylematów nowoczesności w stronę pewników estetycznych sztuki dawniejszej polecam wystawę w National Gallery, która zawsze wita gości ze szczodrością swoich regularnych kolekcji, gdzie wejść można zawsze, nawet na parę minut, bo wstęp jest wolny. Obecnie jest tam wprawdzie wystawa płatna, poświęcona twórczości francuskiego artysty Claud Lorreina i jej wpływu na rozwój sztuki Turnera. Dla tych, którzy kochają pejzaże i przestrzeń pozornie sięgającą w nieskończoność jest to wystawa obowiązkowa. Parę tygodni temu w sali koncertowej Barbican Hall wielką galą zakończył się sezon 10. Kinoteki, organizowanej przez Instytut Kultury Polskiej w Londynie. Galę uświetnił Krzysztof Penderecki, nestor awangardowej muzyki poważnej oraz Johnny Greenwood, znany najbardziej jako gitarzysta i solista grupy rockowej Radiohead, który już nie po raz pierwszy demonstruje swoje kompozytorskie umiejętności w poważnym muzycznym kontekście. Kontakt z wielkim polskim kompozytorem nawiązany został z inicjatywy Greenwooda, który jak wielu młodych ludzi z Wysp Brytyjskich zna kompozycje Pendereckiego, mającego kultowy zupełnie status w tym kraju od czasu premiery Hiroszimy pięćdziesiąt lat temu. Mistrz Penderecki dyrygował kameralną orkiestrą Aukso z Tych. Kompozycje wykonywane były bez partytury i młodzi muzycy z tyskiej orkiestry grali jak pod natchnieniem sygnałów kompozytora. Muzykę Greenwooda, podzieloną na czterdzieści osiem segmentów, inspirowaną twórczością polskiego kompozytora, orkiestra Aukso zagrała z partytury. Tę różnicę Krzysztof Penderecki podkreślił podczas naszej rozmowy przy pokoncertowej lampce wina. Był to gest w stronę młodych pokoleń, które poszukują innych bodźców muzycznych niż rock and roll. Muzyka Pendereckiego zmieniła się prawie nie do poznania od premiery kompozycji Tren Ofiarom Hiroszimy. Zażarci zwolennicy awangardy wysuwają pod adresem kompozytora zarzuty o zdradę, czego on nie komentuje, tylko tworzy. Rozliczne symfonie, koncerty, utwory na głosy i orkiestrę są zbyt liczebne, aby je wymieniać, z wyjątkiem jednego: Duo concertante, na skrzypce i kontrabas, napisanego specjalnie dla genialnej niemieckiej skrzypaczki Ann-Sofie Mutter. Koncert w Barbican Hall miał niewątpliwie rolę promocyjną, ponieważ płyta z nagraniem muzyki Pendereckiego i Greenwooda ukazała się niedawno na rynku. Marek Moś, dyrygent i twórca orkiestry Aukso zaprezentował muzykę Greenwooda z wielkim kunsztem i energią. Młodzi muzycy wywodzący się głównie z Katowickiej Akademii Muzycznej, wykazali się wspaniałą muzykalnością i wirtuozerią. Nowa muzyka wymaga często, i tak było tego wieczoru, niekonwencjonalnego traktowania instrumentów, gdzie smyczki wydobywają dźwięki podobne czasami do szeptanych rozmów, okrzyków bólu lub zdumienia, a czasami pełnią rolę instrumentów perkusyjnych. Wieczór ten był inspiracją dla słuchaczy, a wypełnione po brzegi audytorium w Barbican Hall zgotowało kompozytorom, dyrygentom i muzykom gorące brawa.

17 nowy czas 12 kwietnia 14 maja kultura YOU WILL LOVE IT OR HATE IT Film Małgorzaty Szumowskiej ELLES, z Juliette Binoche w roli głównej, który otwierał 10. edycję KINOTEKI, wchodzi na ekrany kin brytyjskich. Juliette Binoche w filmie Elles Marta Kazimierczyk Czekałam na polski film, który traktowałby temat seksualności, w szczególności tej kobiecej, niestereotypowo. Szczerze i odważnie. Takiego filmu, który pokazałby kobiety parające się prostytucją w innym świetle, mniej histerycznym, wymykając się prostym i oczywistym w naszej kulturze etykietkom nie jako udręczone niewolnice, ale jako kobiety uprawiające swój zawód z wyboru, bo to ich ciało i one sprawują nad nim kontrolę. Sponsoring Małgośki Szumowskiej był obietnicą. Po festiwalach w Toronto i Berlinie krytycy wykrzywiali się w dezaprobacie, a ja jednak brałam to za dobrą monetę to do przewidzenia, że taki temat, jeśli podjęty odważnie, musiał być dla wielu niewygodny. You will love it or hate it rzuciła Szumowska przez rozpoczęciem seansu, podczas gali otwarcia festiwalu KINOTEKA w kinie Curzon w londyńskim Soho. Anna (Juliette Binoche), dziennikarka pisma "Elle", pisze artykuł o studentkach, która zarabiają na życie jako luksusowe prostytutki. Poznaje dwie dziewczyny: delikatną Francuzkę Charlotte i żywiołową Polkę Alicję (w tej roli świetna Joanna Kulig). Ich opowieści o pracy, osobliwych klientach i seksie sprawiają, że Anna zaczyna zastanawiać się nad własnym, tylko z pozoru niezależnym, życiem żony i matki. Jedno należy uzgodnić od początku to nie jest film o prostytucji. Niefortunny polski tytuł Sponsoring na to by wskazywał (dlatego wolę tytuł oryginalny Elles, czyli "one"), ale ocenianie go przez ten pryzmat to pójście na łatwiznę (płyciznę) i dowód na krótkowzroczność. Szumowska wykorzystuje temat prostytucji jedynie jako pretekst, nie ma zamiaru zgłębiać problemu, robić kina zaangażowanego społecznie, interesuje ją co innego: To nie jest film o opresyjnym społeczeństwie ani o problemie prostytucji. To film o Annie i o tym, że dzięki spotkaniu z dziewczynami budzi się jej seksualność, ukryte pragnienia mówiła reżyserka, na popokazowym Q&A. Elles to filmowy patchwork, elegancki, ale bardzo chaotyczny, gdzie kilka świetnych scen sąsiaduje z ciągiem obrazów, które już gdzieś widzieliśmy, ułożonych w drażniący wzór. Niektóre sceny tworzą grę analogii, które zbyt boleśnie biją po oczach pierwszy klient ugotował dla Alicji coq du vin, zatem Anna będzie gotować coq du vin na wystawną kolację dla szefa męża; Charlotte pociesza rozpłakanego klienta, a za chwilę Anna masuje stopy schorowanego ojca. Nachalnych i nieco już zużytych metafor jest więcej. Skąd wiemy, że rozmowy z dziewczynami poruszają Annę do głębi? Bo snuje się po swoim pięknym mieszkaniu, patrzy w dal, w tle gra Bach, a kiedy przygotowuje kolację, wszystko wypada jej z rąk, nie może domknąć lodówki, w końcu parzy sobie rękę. Czemu mają służyć te analogie? Pokazać, że świat Anny nie różni się w zasadzie od życia Alicji i Charlotte, czy też wręcz przeciwnie że różni się szalenie, tylko to nie dziewczyny są stłamszone, zagubione i godne politowania, a właśnie Anna? Wydaje mi się, że twórcom chodziło o zbyt wiele naraz. Jest opowieść o stłumionej seksualności Anny, która na powrót pragnie być obiektem pożądania dla swojego męża. Jest krytyka konsumpcjonizmu, który tę ludzką seksualność zniewala, i gdzie ciało jest towarem. Z jednej strony Alicja i Charlotte są przedstawione jako te wyzwolone i żyjące pod prąd konwenansów społecznych, z drugiej zniewolone chęcią posiadania, która popycha je w stronę prostytucji. Gdyby skupić się na jednej opowieści, rezultat nie byłby taki rozproszony, a historia mniej wyidealizowana. Dla dwóch scen warto Elles zobaczyć. Pierwsza jest przewrotną grą z widzem. Charlotte w intymnej scenie z mężczyzną, pokój skąpany w słońcu, oboje są niezwykle czuli i zrelaksowani. Jesteśmy przekonani, że to musi być jej chłopak, tymczasem okazuje się, że to kolejny klient. Ze swoim chłopakiem, którego poznajemy chwilę później, tak czuła i szczęśliwa nie jest (a w tle niebo zachmurzone). Druga scena to prawdziwe clou filmu. Podczas wystawnej kolacji, Anna spogląda zza stołu na swoich gości, którzy nagle zamieniają się w jej głowie w klientów wyjętych jak żywo z opowiadań dziewczyn. To przecież ci sami ludzie tak samo majętni, wysoko sytuowani, rozprawiający o malarstwie Freuda, jak towarzystwo, w którym się obraca. Anna widzi ich nago, dosłownie i w przenośni, bez ubrań i bez maski hipokryzji. To przezabawny, surrealistyczny obraz, który znakomicie kontrastuje z resztą filmu, trochę dokumentalną, trochę kontemplacyjną. Dużo improwizuję podczas kręcenia swoich filmów. Mam ogólną wizję, ale wiele wymyślamy lub zmieniamy w trakcie prób lub castingów. Scena przy stole nie była w scenariuszu, musiałam walczyć o nią z producentką, w końcu uległa i teraz przyznaje, że to świetny, kluczowy moment filmu wyznała Szumowska. Po pokazie Elles, jeden z widzów zauważył, że film jest w bardzo niewielkim stopniu polski. To prawda, film jest międzynarodowy po francusku i z francuską gwiazdą w roli głównej, choć większość pieniędzy wyłożyli producenci polscy i niemieccy. Wywołał we Francji burzę, bardzo skrajne emocje, ale odniósł spory sukces frekwencyjny opowiadała reżyserka. Nie ulega wątpliwości, że Małgorzata Szumowska jest niezwykłą odmianą w polskim środowisku filmowym jest niewielu krajowych reżyserów, których filmy trzymają klasę i są na tyle uniwersalne, by móc je swobodnie pokazywać na zagranicznych festiwalach. Szumowska, wspierana przez duńską wytwórnię Larsa von Triera, nie chce być hermetyczna i zachowuje swój styl. Ciekawe, jak poradzi sobie z bardziej rodzimym, ale nie mniej kontrowersyjnym tematem właśnie kończy pracę nad obrazem Nowhere o polskim księdzu. Już teraz mówi, że to najlepszy film w jej karierze. El les w ki nach brytyjskich od 20 kwiet nia. The Wolf Man Wielki dmuch na 10. urodziny KINOTEKI Rolanda Chojnackiego, dyrektora Instytutu Kultury Polskiej, Małgorzaty Szumowskiej oraz Marleny Łukasiak, która jest producentem tego festiwalu Fot. Monika S. Jakubowska Wie deń, 1910 rok. Mło dy ro - syj ski ary sto kra ta, Sier giej Pan kie jew, cier pi na de pre sję i zgła sza się po po moc do Zyg mun ta Freu da. Ana li za wspo mnień z dzie ciń stwa Pan kie je wa i wciąż po wra ca - ją cy sen o bia łych wil kach, sie dzą cych na drze wie, sta je się jed nym z naj sły niej szych tek stów no wo cze snej psy cho - ana li zy. Ri chard Ap pi gna ne si i Sła - wa Ha ra sy mo wicz prze ło ży li stu dium przy pad ku pa cjen ta Freu da, okre śla ne go ja ko Czło wiek -Wilk, w ory gi nal ną po wieść gra ficz ną. Ri chard Ap pi gna ne si dok tor hi sto rii sztu ki, za ło ży - ciel Wri ters & Re aders Pu bli - shing Co ope ra ti ve i Icon Bo oks. Au tor po wie ści i no - wel. Je go naj słyn niej sza książ ka to What do Exi sten - tia li sts Be lie ve? (2006). Ku ra - tor wy staw, wy kła dow ca uni wer sy tec ki. Sła wa Ha ra sy mo wicz uro dzo na w Pol sce, a two rzą - ca w Lon dy nie ab sol went ka Roy al Col le ge of Art, zaj mu je się gra fi ką, ilu stra cją, fo to gra - fią, pla ka tem. Została wyróżniona pre sti żo wy mi na - gro da mi Victoria & Albert Museum za ilu stra cje, teraz sama jest czło nkiem ju ry V&A Awards Wy sta wia swo je pra ce za rów no w Wiel - kiej Bry ta nii, jak i za gra ni cą. Sła wa Ha ra sy mo wicz bę - dzie pod pi sy wać książ kę The Wolf Man w so bo tę 21 kwiet - nia w go dz pm pod czas wy da rze nia Co mi ca, Lon don In ter na tio nal Co mics Fe sti val w Lon dy nie. (nd) Gra phic Freud se ries Pu bli sher: Self Ma de He ro

18 18 kultura 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas Drewniany jubileusz w cieniu zeszłorocznych kwiatów Sławomir Orwat Ubiegłoroczny koncert Krystyny Prońko w ramach obchodów czwartej rocznicy istnienia Jazz Cafe POSK był jednocześnie pierwszym wydarzeniem artystycznym, które miałem przyjemność recenzować dla czytelników Nowego Czasu. Propozycję napisania artykułu, poświęconego piątemu jubileuszowi Jazz Cafe POSK, zasłużonej dla polskiej społeczności emigracyjnej instytucji, potraktowałem więc trochę jak prezent z okazji pierwszej rocznicy mojej współpracy z tym pismem. Już samo przeniesienie uroczystości z kameralnej siedziby Jazz Cafe do o wiele większej Sali Teatralnej Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego było wyraźnym sygnałem, że będziemy mieli do czynienia z wydarzeniem znacznie wyższej rangi od ubiegłorocznego. Była to decyzja poniekąd słuszna, jako że i rocznica zapowiadała się o wiele dostojniej, a ponadto mający towarzyszyć artystom Denmark Street Big Band na większej przestrzeni miał szansę zaprezentować się dużo bardziej widowiskowo. Piąty jubileusz w założeniu organizatorów miał się także wyróżniać liczbą wokalistów, którzy wystąpili przed Krystyną Prońko. O ile jedyną artystką, którą zaproszono przed rokiem do rozgrzania publiczności była Monika Lidke, o tyle tym razem na brak osób przewijających się w pierwszej części koncertu nie mogliśmy narzekać. Nie zawsze jednak ilość idzie w parze z jakością. Niestety, tak było i tym razem. Na wysokości zadania jak zawsze stanęła Dominika Zachman, pomimo że jej występy z własnym zespołem uważam za o wiele lepsze od zmagań z niezbyt przekonującym tego dnia big bandem. Marta Carillon ze średniej klasy repertuaru pop (z czego znałem ją wcześniej) bez większego problemu wskoczyła w jazzowe klimaty i poradziła sobie z nimi w sposób ujmujący. Z przykrością obserwowałem natomiast występ znakomitego zazwyczaj Leszka Alexandra, który dużo lepiej radzi sobie z towarzyszeniem własnej gitary niż z całkowicie pozbawionymi bluesowej drapieżności dźwiękami syntezatora. Instrument ten posiada przecież wiele możliwości, a nieco anachroniczne już dziś brzmienie wystarczyło zastąpić dźwiękami imitującymi barwę organów Hammonda, co w połączeniu z charyzmatycznym głosem Leszka mogło zapewnić doskonały efekt końcowy. Recenzując jubileuszowy wieczór nie sposób nie wspomnieć o profesjonalizmie Wayne a Morgana wokalisty, który na co dzień współpracuje z The Denmark Street Big Band. Zawodowiec do złudzenia przypominający Franka Sinatrę był jednym z najjaśniejszych punktów koncertu. Jednocześnie pozwolę sobie zauważyć, że zaangażowanie big bandu podczas występu tego artysty w niczym nie przypominało ospałości towarzyszącej mini recitalom Marty i Dominiki. Organizacyjnym nieporozumieniem nie tylko w mojej opinii były natomiast występy Sabiny Sokołowskiej, Anny Janczuk oraz wokalisty Polan Marka Kowalczyka. Wykonywanie znanych utworów z towarzyszeniem sztucznej perkusji, podczas gdy prawdziwa stoi na scenie osamotniona nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem, szczególnie w konwencji koncertu jubileuszowego Jazz Cafe POSK. Myślę, że już czas, aby obydwie wokalistki zmierzyły się z piosenkami napisanymi specjalnie dla nich, znane utwory pozostawiając jako dodatek dobrze opracowanego repertuaru. Niedociągnięcia organizacyjne nie ominęły także koncertu gwiazdy wieczoru, która z uwagi na brak dyrygenta kilkakrotnie była zmuszona przejmować jego rolę, a nawet przerwać interpretację standardu Autumn Leaves w skutek całkowitego pogubienia się orkiestry. Podczas rozmowy z Krystyną Prońko tuż po koncercie zażartowałem, że momentami jej recital nawiązywał do nazwy telewizyjnego programu Śpiewaj i walcz, którego jakiś czas temu była jurorką. Odpowiedź: Myślałam, że będzie gorzej pozostawiam bez komentarza. Artystka bardzo źle oceniła próbę poprzedzającą występ, jak i brak dyrygenta, bez którego jak stwierdziła trudno jest śpiewać z dużym zespołem, zwłaszcza w przypadku rozbudowanych aranżacji, z jakich znane są jej piosenki. Z rozrzewnieniem wspominam przepełnioną do granic możliwości małą salę Jazz Cafe POSK i subtelną jazzową aranżację, którą przed rokiem zapewnili jej pianista Paweł Serafiński i saksofonista Kuba Raczyński. Porównując tamten występ z tegorocznym można było odnieść wrażenie, iż pani Krystyna już wchodząc na scenę miała świadomość, że tym razem koncert pozbawiony będzie tej harmonii, która zaważyła o entuzjastycznym odbiorze jej występu przed rokiem. Zapowiadając jeden z utworów do- Góralskie dusze Rozmowa z Sebastianem Karpielem Bułecką, liderem zespołu Zakopower Jesteś, podobnie jak Marek Grechuta, śpiewającym architektem. W której profesji spełniasz się bardziej? Obie profesje są dla mnie ważne. W tej chwili moje życie tak się ułożyło, że więcej czasu poświęcam muzyce, ale o architekturze nie zapominam i cały czas mam kontakt z tym zawodem. Ponoć żaden z muzyków Zakopowera nie ukończył szkoły muzycznej. Jak się zaczęła wasza przygoda z muzyką? Większość z nas to samoucy. Miałem to szczęście, że wyrosłem na Podhalu, a tam granie jest bardzo popularne i modne. Oprócz tego ukierunkowały mnie tradycje rodzinne, ponieważ mój brat i ojciec zajmowali się muzyką. Podobnie z resztą zespołu. Co takiego jest w góralskiej nucie, że już od czasów Skaldów fascynuje młodych muzyków grających dla masowej publiczności? Myślę, że ta muzyka jest po prostu prawdziwa. Są w niej zawarte szczere emocje, dlatego ludzie się nią fascynują, poza tym jest NASZA, POLSKA! A to bardzo ważne. Trebunie Tutki mieszali góralski folk i reggae, Psio Crew zrobił fuzję z drum and bassem i raggamuffin, Kapela ze Wsi Warszawa z dubem i elektroniką, a wy z rockiem. Na ile sposobów można grać muzykę gór? My nie gramy muzyki gór. To, co prezentujemy na scenie, z folklorem ma wspólne tylko niektóre pierwiastki, przede wszystkim nasze dusze są góralskie i to głównie słychać w naszej muzyce. Pojawia się też instrumentarium, które wynieśliśmy z Podhala, takie jak dudy podhalańskie czy instrumenty pasterskie. Dlatego to, co gramy, zdecydowanie bliższe jest szeroko pojętej muzyce etnicznej niż przerobionemu folklorowi. INfOMaCJe Na TeMaT TraSy KON- CerTOWeJ ZeSPOŁu ZaKOPOWer W WIelKIeJ BryTaNII OraZ MOżlI- WOśCI ZaKuPu BIleTóW dostępne Są Na OfICJalNeJ Bry- TyJSKIeJ STrONIe ZeSPOŁu:

19 nowy czas 12 kwietnia 14 maja rozmowa na czasie 19 kultura skonale przewidziała nawet moment, w którym nastąpi nieporozumienie z muzykami. Wieloletnie doświadczenie estradowe pomogło jej w końcu opanować sytuację, a porywająco zagrana i zaśpiewana kompozycja Chucka Mangione Children of Sanchez była najlepszym wykonaniem tego utworu, jaki kiedykolwiek słyszałem. Krystyna Prońko przygotowała na ten szczególny wieczór obok swoich niezapomnianych piosenek (Jesteś lekiem na całe zło, która w roku 1983 podbiła Listę Przebojów Trójki, Małe tęsknoty, Niech moje serce kołysze ciebie do snu Piosenka Roku 1975 wg czytelników magazynu Non Stop) także piosenki nieco już zapomniane (Biedna, Papierowe ptaki) lub mniej znane (Dążenie autorstwa współpracującego z Nowym Czasem Tomasza Furmanka, który tym razem wystąpił w roli współorganizatora londyńskich koncertów Krystyny Prońko drugi odbył się w The Pheasantry Jazz Club w Chelsea) oraz światowe standardy (Girl From Ipanema, Misty, Autumn Leave). Jest coś szczególnego w repertuarze Krystyny Prońko. Wokalistka znana jest powszechnie z niezwykle precyzyjnego doboru kompozycji, przez co określana jest w środowisku jako kobieta charakterna. Ponadto jej piosenki trudno jest przyporządkować jakiejś określonej stylistyce. Nudzę się śpiewając jeden gatunek. Zawsze szukam czegoś, co dobrze połączy się z tym, co śpiewam, a jednocześnie jest inne. Z tego powstaje nowa jakość. Zdaję sobie sprawę, że to jest eklektyczne, ale ja eklektyzm traktuję jako zaletę powiedziała Nowemu Czasowi w krótkiej rozmowie po koncercie. Wykorzystując możliwość bezpośredniej wymiany spostrzeżeń na temat koncertu nie omieszkałem zapytać panią Krystynę, jak ocenia jako pedagog Akademii Muzycznej kondycję polskiej piosenki. Jest duża liczba całkiem poprawnie a nawet bardzo dobrze śpiewających ludzi. Media pokazują to w różnego rodzaju programach konkursowych, których pojawiło się już tyle, że trudno mi jest wymienić wszystkie ich tytuły. Poza tym nie oglądam ich, ponieważ bardzo mnie irytują komentarze wypowiadane po występach uczestników tych zmagań. Jednocześnie korzyść z tego, że aż tylu młodych ludzi jest wokalnie utalentowanych jest bardzo niewielka. Ich repertuar jest najczęściej tworzony przez nich samych i jest koniunkturalny, przez co jest nietrwały, gdyż powstaje głównie z potrzeby zarabiania pieniędzy, a Wojciech Sobczyński, znany czytelnikom Nowego Czasu artysta i krytyk sztuki mieszka na stałe w Londynie od 1968 roku. Tu ukończył studia w City and Guilds of London Art School oraz w Slade School of Fine Art przy University College London. Od kilku lat galeria Julian Hartnoll udostępnia swoją przestrzeń w czasie wielkanocnym właśnie Wojciechowi Sobczyńskiemu. Ta niewielka galeria znajduje się w miejscu tętniącym sztuką jej sąsiadami są choćby Royal Academy of Arts czy White Cube Gallery. W tak niezwykłym artystycznym otoczeniu właściciel galerii prezentuje w okresie Wielkanocy prace, które podkreślają kontemplacyjną naturę świątecznego czasu. W tym roku, 3 kwietnia, miało miejsce otwarcie wystawy Sobczyńskiego Objects for Contemplation. Jak podkreślał artysta, tytuł wystawy odnosi się do związku psychologicznego pomiędzy dziełem sztuki a kontekstem, w którym jest ono odbierane. Prace zaprezentowane na tegorocznej wystawie nie z potrzeby ducha i wówczas wartość takiej twórczości jest bardzo miałka. Historia utworu w założeniu jego producentów ma potrwać krótko, zainteresować słabo i zniknąć. A tymczasem ja śpiewam niektóre piosenki już 40 lat. Wyrażając swoje krytyczne opinie na temat piątego jubileuszu Jazz Cafe POSK nie zamierzam negować pomysłu na rozmach rocznicowych obchodów tego potrzebnego miejsca spotkań nie tylko polskich artystów i fanów jazzu w Londynie. Rozumiem radość i dumę pomysłodawców ze stworzenia takiej sceny i przy okazji pragnę im szczerze pogratulować zapału i umiejętności zebrania tak ogromnej liczby osób, które przez ostatnie pięć lat na różne sposoby i często bezinteresownie podarowały swój czas i talent, aby czerpać radość z efektów dzieła, któremu się poświęciły. Czasami lepiej jest jednak (mierząc siły na zamiary) dokonać przed realizacją najbardziej nawet szczytnego projektu gruntownej analizy nie tylko środków finansowych, ale przede wszystkich zasobów artystycznych. Niech to miejsce będzie przez cały rok otwarte dla każdego młodego adepta sztuki, który właśnie w zaciszu kameralnej jazzowej kafejki ma szansę wzrastać i uczyć się od najlepszych. Nie wolno jednak, w mojej opinii, czynić ludziom będącym na początku artystycznej drogi nieświadomej krzywdy, stawiając ich podczas takich przedsięwzięć jak wystawnie pomyślany jubileusz na jednej scenie z wokalistami niewspółmiernie przewyższającymi ich umiejętności. Trudno jest obwiniać młodych piosenkarzy za brak właściwego podkładu muzycznego lub autorskiego repertuaru. Do niezbędnej wiedzy scenicznej dorasta się latami, a rozwój artystyczny Dominiki Zachman czy Marty Carillon nie wziął się znikąd i poparty jest ciężką pracą oraz codzienną konfrontacją z własnymi oczekiwaniami. Wierzę głęboko, że ci sami artyści, których występ dziś potraktowałem krytycznie, podczas 10. rocznicy będą gwiazdami pierwszej wielkości. Tylko by tak się stało, potrzebna jest właśnie Jazz Cafe POSK, a nie jej jubileusze. One powinny być wydarzeniami, na których występ nie będzie szkołą, a wyjątkowym zaszczytem. A tak przy okazji zawsze zastanawiałem się, dlaczego czwarta rocznica ślubu nazywana jest kwiatową, a piąta drewnianą. Czyżby porzekadło to sprawdzało się także przy innego rodzaju jubileuszach? to w większości najnowsze rzeźby i obrazy Wojciecha Sobczyńskiego, odchodzące jednak nieco od znanej nam stylistyki artysty. Zamiast obiektów barwnych, odzwierciedlających jego fascynację kolorem, zobaczyliśmy prace stonowane, nawiązujące kolorystyką do wielkanocnego okresu kontemplacji i pokuty. Na płótnach przewijał się motyw potrójnych pionowych linii bądź prętów, niekiedy przypominających krzyże, a trójkątne i strzeliste rzeźby nawiązywały do tej stylistyki. Według artysty te motywy wypływają przede wszystkim z tradycji chrześcijańskiej, z której on sam się wywodzi, jednak oprócz skojarzeń mistycznych przywołują na myśl także nową tradycję europejską, zbudowaną przez globalną nowoczesność oraz życie wśród fascynującej architektury wielkich miast. Wystawa Wojciecha Sobczyńskiego dostarcza wrażeń estetycznych, skłaniając również do głębokiej refleksji dzięki wielości znaczeń, jakie kryją się za każdą z prac. Jedna z nich zdradziła Sławomir Orwat Objects for Contemplation Uważa pan, że u źródeł bałaganu, w jakim się znaleźliśmy jest neoliberalna rewolucja z lat osiemdziesiątych? Tak. W latach osiemdziesiątych po obu stronach Oceanu doszła do głosu filozofia, która doradzała odrzucenie idei państwa opiekuńczego i przesunięcia w stronę neoliberalizmu zalecającego jak najmniej ingerencji w siły rynkowe. Symbolem tej tendencji stała się Margaret Thatcher. W owym czasie w Stanach Zjednoczonych dominowała tak zwana reaganomika, siostrzana wobec pomysłów Żelaznej Damy. Wiele amerykańskich uniwersytetów i think-tanków nawróciło się na nią, gdy pod koniec lat siedemdziesiątych zawiódł keynesizm. Chodziło o to, by państwo odgrywało jak najmniejszą rolę. O deregulację gospodarki i jak największe jej zglobalizowanie. O wystawienie ludzi na działanie sił wolnego rynku. Symbolem tego myślenia o gospodarce są Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Światowa Organizacja Handlu czy Europejski Bank Centralny. Rynek był podobno sprawiedliwy. Pomysł był taki, byś to ty decydował o swoim losie, a nie urzędnicy, jak to podobno miało miejsce w państwie opiekuńczym. Sprzedano to ludziom tak: jeśli będziesz pracowity, rynek cię wynagrodzi. W teorii brzmi to dobrze. Ale czy jesteśmy pewni, że ludzie zawsze wiedzą, co jest dla nich najlepsze? Retoryka swobodnego wyboru jest atrakcyjna, ale gdy jej się przyjrzymy, zobaczymy, że ten system wygenerował większe nierówności niż w czasach wiktoriańskich. Wini pan rynek. Ale prawicowa opowieść głosi dokładnie coś innego: to przerost państwa opiekuńczego wpędził nas w ten cały bałagan. Państwo wydaje zbyt wiele, a siatka bezpieczeństwa staje się sposobem na życie. Obaj doskonale The Pheasantry w Chelsea to popularny zdajemy sobie londyński sprawę klub jazzowy, z tego, że w którym w Wielkiej 3 kwietnia Brytanii wystąpiła państwo opiekuńcze Denmark rozrosło Street Big się Band z czasem artystka do zaśpiewała absurdalnych kilka Krystyna Prońko. Przy akompaniamencie znanych polskiej części publiczności utworów. Jednak tego wieczoru w jej repertuarze znalazły się rozmiarów, często wytwarzając po prostu kulturę uzależnienia Jej interpretacja od zasiłków. chociażby I got Rhythm George a Gershwina, God przede wszystkim popularne standardy jazzowe, których kunsztem wykonania zachwyciła międzynarodowe audytorium. Bless The Child z repertuaru Bille Spójrzmy Holiday czy nachildren kraje z rozbudowanymi of Sanchez Chucka świadczeniami: Mangione pokazały Niemcy obecnym na sali, jak wyjątkową czyi wybitną państwawokalistką skandynawskie. jest Krystyna One sobie Prońko. jakoś Wśród poradziły. publiczności Przetrwały największą ds. zawieruchę. public relation Kryzys z The Pheasantry, uderzył najmocniej która takw peryferia obecna była Angela Kearney, specjalistka podsumowała występ naszej wokalistki: Mimo że nie rozumiałam większości tekstów, uważam, Europy, a także w Wielką Brytanię oraz Stany Zjednoczone, że Krystyna Prońko była po prostu fenomenalna! gdzie obowiązywała neoliberalna filozofia. Wielka Brytania przestała produkować, Tekst zamiast i fot.: tego stawiając Monika nas. rynek Jakubowska finansowy. I odwiedzającym, jaką drogą artystyczną zamierza podążać sam autor wystawy. Wojciech Sobczyński pracuje obecnie nad aranżacjami większych rozmiarów, tworzonymi z różnych przedmiotów i materiałów. W przyszłości ma również nadzieję na kontynuację współpracy z artystami, z którymi spotkał się podczas wystawy Format VI Collective Exhibition w londyńskiej galerii Unit 24. Olga Maczyńska Wielka iluz Gospodarka się kurczy, pracy nie ma, gdyby nigdy nic zgarniają premie. O t nie było powtórki i dlaczego kapitaliz socjolog GERARD HANLON, w rozmo takie są e winni, a mowej sł Cowtak W Wie powiedn socjaldem go zbudo wrośnięc jaką obse wymusić Ależ to n budżet p go Fund wprowa widział pan mó Jestw trzymy n polityków takiej sza odpowie wierzę w nurtowi, nie to bu znikąd. P li je. Przy tak. Rząd ków, któr dlatego, ż Osob state było jej od ba sję. Ważn Odpowie Brakuje ców Wie ministrów mają oni śli najbie A co w t To miał dzić tha Mieliśm stwa mi więcej n bory? Myślę, talizm. pilnował to iluzja. Już Adam stwo będ z jaką ne prawdę b dziś prze Rozw wali kryz do końca płaciliśm pobierają nie jest w prostu dz bankier d wynagro tora fina złe, ale n nigdy się Mówipa Rozsian państwo

20 20 pytania obieżyświata 12 kwietnia 14 maja 2012 nowy czas Skąd wiadomo, że święte miejsca są święte? Włodzimierz Fenrych Tafla je zio ra Ge ne za ret iskrzy się w słoń cu, a po obu je go stro nach wzno szą się zbo cza wy glą da ją ce jak gó ry zrę bo - we. Nie są to gó ry, lecz zbo - cza do li ny wci na ją cej się głę bo ko w pła sko wyż Ga li lei. Bar dzo głę bo ko: je zio ro Ge ne za ret jest 200 metrów po ni żej po zio mu mo rza, a le żą ce da lej na po łu dnie Mo rze Mar twe jesz cze kolejne 200 me trów ni żej. Ukształ to wa nie te re nu nad oby dwo ma je zio ra mi ( mo rza mi ) jest po dob ne, ty le że nad Mo rzem Mar twym deszcz nie pa da pra wie wca le i gó ry są ró żo we, pod czas gdy w Ga li lei cza sem pa da i je zio ro Ge ne za ret iskrzy się wśród zie lo nych wzgórz. To wła śnie nad tym je zio rem mia ły miej sce wy da rze nia opi sa ne w naj le piej sprze da ją cej się książ ce świa ta. To w tym je zio rze św. Piotr ło wił ry by, nad je go brze giem od by wa ło się roz mno że - nie chle ba, na jed nym z ota cza ją cych wzgórz wy - gło szo ne zo sta ło Ka za nie na Gó rze. Tak na praw dę to nie wia do mo do kład nie, któ re to by ły miej sca, tym nie mniej nad brze giem sto ją ko ścio ły upa mięt nia ją ce wszyst kie te wy da rze nia, a do tych ko ścio łów przy jeż dża ją au to bu sy peł ne piel grzy mów z ca łe go świa ta. Umiej sco wie nie nie któ rych z tych ko ścio łów ma swo je uza sad nie - nie. Ko ściół Fran cisz ka nów w Ka far naum stoi nad ru ina mi sta ro żyt ne go mia sta, od ko pa na zo - sta ła na wet sta ro żyt na sy na go ga, choć jak twier dzą ar che olo dzy zbu do wa na ja kieś dwa stu le cia po Chry stu sie. Za tem nie mo że to być ta sy na go ga, w któ rej Je zus na uczał. Tym nie mniej jest to to sa mo mia sto, w któ rymś z tych do mów uzdro wio ny zo stał pa ra li tyk spusz czo ny przez dziu rę w da chu, w in nym grzesz na ko bie ta ob la - ła Je zu sa dro go cen nym olej kiem. Dziś wi dać tyl - ko od ko pa ne przez ar che olo gów ru iny, ale to jest to miej sce. In ne jest uza sad nie nie dla umiej sco wie nia Ba zy li ki Roz mno że nia Chle ba w Tab gha. Ar - che olo dzy od ko pa li tu ru iny sta ro żyt nej bi zan - tyń skiej ba zy li ki, któ rej mo zai ko we pod ło gi za cho wa ły się do brze przez ca łe stu le cia pod war stwą zie mi. Be ne dyk ty ni z Nie miec zbu do - wa li nad ty mi mo zai ka mi no wą ba zy li kę na tym sa mym pla nie. Jed ną z tych mo zaik jest znaj du - ją ce się pod oł ta rzem słyn ne przed sta wie nie ko - sza z chle bem i rybami, stąd przy pusz cze nie, że bi zan tyń ska ba zy li ka to wy da rze nie mia ła upa - mięt niać. Sto ją cy obec nie nad mo zai ka mi be ne - dyk tyń ski ko ściół jest w pro stym sty lu, su ro we wnę trze bez ozdób, ale z at mos fe rą ci szy. Przy wej ściu jest na pis in for mu ją cy prze wod ni ków, że wszel kie wy ja śnie nia po win ny być po wie dzia ne przed wej ściem, tak by we wnątrz pa no wa ła ci sza i at mos fe ra mo dli twy. I ta ka at mos fe ra rze czy wi - ście tam jest. Do ko ścioła podjeżdżają au to bu sy peł ne piel grzy mów z róż nych kra - jów, z Eu ro py, z Afry ki, z Ja po nii, z Ro sji. Cza sem ktoś przy je dzie na ro - we rze, tak jak ja. Bę dąc na ro we rze, nie zwią za ny z żad ną gru pą, mo głem mie szać się z tłu mem i pod słu chi wać, po ja kie mu wy ciecz ki mó - wią. I po czy ni łem spo strze że nie, że Ro sjan jest ge ne ral nie du żo, ale ra - czej nie od wie dza ją ka to lic kich świą tyń. Ba zy li ka roz mno że nia chle ba jest wy jąt kiem, sły chać tu Ro sjan, mo że dla te go, że kie dyś by ła to ba zy li - ka bi zan tyń ska, a więc pra wo sław na. We fran cisz kań skim ko ście le wśród ru in Ka far naum Ro sjan nie sły chać. O pa rę set me trów da lej stoi grec ka cer kiew peł na ikon i fre sków przed sta wia ją cych wy da rze nia, któ re w tych oko li cach mia ły miej sce tam przy jeż dża ją au to bu sy z Ro sja na mi, na to - miast nie wi dać ra czej in nych na cji. Ro sja nie kła nia ją się przed iko na mi, za pa la ją świecz ki, a po tem roz kła da ją z pik ni kiem nad brze giem je zio ra. Po dob ne roz dwo je nie pa nu je w Je ro zo li mie. Do Świą ty ni Gro bu Pań skie go wcho dzą i ka to li cy, i pra wo sław ni, ale za cho wu ją się ina czej. Pra wo sław ni za raz przy wej ściu pa da ją na ko la na przed du żą pro sto kąt - ną pły tą mar mu ru, ca łu ją ją i pu cu ją chu s tecz ka mi. Teo re tycz nie jest to pły ta, na któ rej bal sa mo wa no cia ło Je zu sa, choć (jak twier dzą prze wod - ni ki tu ry stycz ne) obec nie le żą cy w tym miej scu ka mień po cho dzi z XIX Świątynia Grobu Pańskiego wie ku. Pię tro wy żej jest ka plicz ka Gol go ty, gdzie pra wo sław ni sto ją w ko - lej ce, by po ca ło wać ska łę, na któ rej stał krzyż. Ska ła ta znaj du je się pod ni skim oł ta rzem, więc aby ją do tknąć, trze ba wejść pod oł tarz na czwo - ra kach. Ka to li cy na to miast bio rą udział w dro dze krzy żo wej od pra wia - nej wzdłuż tej sa mej uli cy, któ rą na miej sce kaź ni szedł Je zus. Ale prak ty ku ją cym ka to li kom za zwy czaj naj bar dziej za le ży na mszy od pra - wia nej w któ rejś z ka to lic kich ka plic. Świą ty nia Gro bu Pań skie go nie jest jed no li tą świą ty nią, lecz skła da się z wie lu ka plic, z któ rych każ da na le ży do in ne go wy zna nia. Naj więk - sza, na prze ciw Gro bu Pań skie go, jest pra wo sław na, po dob nie jak ka pli ca na pię trze, czy li na Gol go cie. Ka to lic ka ka pli ca utrzy my wa na przez fran cisz ka nów z Ku sto dii w Zie mi Świę tej jest po pół noc nej stro nie Gro - bu, a dru ga ka pli ca przy bi ja nia do krzy ża też na pię trze, tuż obok Gol go ty. Ka pli ca or miań ska też ni by pra wo sław na, ale od ręb na znaj du je się w pod zie miach, a ka pli ce mo no fi zy tów czy li etiop ska i kop tyj ska (egip ska) są na da chu wo kół ko pu ły. Przy po mnij my Ko ściół pra wo sław ny uwa ża, że tyl ko on jest de po zy - ta riu szem wia ry pro wa dzą cej do zba wie nia. O ile wiem są tyl ko dwa spor ne punk ty dok try nal ne po mię dzy Ko ścio łem pra wo sław nym a ka to - lic kim. Po pierw sze w Cre do pra wo sław ni mó wią, że Duch Świę ty od Oj ca po cho dzi, a ka to li cy że od Oj ca i Sy na; po dru gie pra wo sław ni do mszy uży wa ją chle ba wy ro śnię te go na za kwa sie, a ka to li cy prza śne go. W chle bie prze mie nio nym pod czas mszy obec ny jest Bóg, ale czy mo że być Przed Ścianą Płaczu obec ny w nie wy ro śnię tym pod pło my ku? Al bo od wrot nie Bóg jest obec - ny w spe cjal nie przy go to wa nej bia łej ho stii, ale czy mo że być obec ny w zwy kłym wy ro śnię tym chle bie? Naj wy raź niej są to dok try nal ne róż ni ce wy star cza ją ce, by nie móc dzie lić ka plic w Świą ty ni Gro bu Bo że go. A skąd wła ści wie wia do mo, że Świą ty nia Gro bu stoi na wła ści wym miej scu? Zbu do wa no ją ja kieś trzy sta lat po Chry stu sie na ja kiej pod - sta wie usta lo no, że to jest wła ści wy grób? Świę ta He le na (mat ka ce sa rza Kon stan ty na) zna la zła tu trzy krzy że, z któ rych je den le czył cho rych po do tknię ciu ta kie by ło kry te rium spraw dza nia czy to ten krzyż, na któ - rym wi siał Je zus. Jak się to ma do kry te riów współ cze snej ar che olo gii? Ale chrze ści jań skie spo ry to drob nost ka, chrze ści ja nie w Zie mi Świę - tej sta no wią obec nie nie wiel ką mniej szość. Więk szość sta no wią w za - leż no ści od te go jak li czyć mu zuł ma nie al bo ży dzi, a ci są na sto pie rze czy wi ście wo jen nej. Ży dzi wy gra li jak do tąd wszyst kie woj ny, ale mu - zuł ma nie cze ka ją tyl ko na oka zję, że by się od wdzię czyć. I nie ukry wa ją te go każ dy arab ski tak sów karz opo wia da za gra nicz nym go ściom, co by naj chęt niej zro bił z ty mi ży da mi, co rzą dzą w Je ro zo li mie. A rzą dzą ży - dzi, ma ją tam też swo je świę te miej sca. Mu zuł ma nie też je ma ją. Mu zuł ma nie ma ją daw ną świą ty nię Sa lo mo na. Świą ty nia zo sta ła zbu rzo na przez Rzy mian, ale mu zuł ma nie zbu do wa li na wzgó rzu świą - tyn nym dwa wiel kie me cze ty w tym słyn ny Me czet Oma ra, kry ty zło tą ko pu łą. Dziś wpusz cza ją do tych me cze tów tyl ko mu zuł ma nów, in nym wa ra. Ży dzi zda ją się być bar dziej to le ran cyj ni. Dla nich naj święt szym miej scem jest Ścia na Pła czu, gdzie przez 24 go dzi ny wol no przy cho dzić każ de mu. Choć z tą to le ran cją też róż nie by wa. Kie dy by łem w Je ro zo li - mie, tam tej sze ga ze ty pi sa ły o wy da rze niach w Bejt Sze mesz, gdzie or to - dok syj ni ży dzi oplu li żoł nier kę sie dzą na złym miej scu w au to bu sie. W Izra elu obo wiąz ko wi służ by woj sko wej pod le ga ją mło dzi lu dzie oboj ga płci, więc żoł nie rzy i żoł nie rek wszę dzie jest peł no, zwłasz cza w au to bu - sach. Tym cza sem w Bejt Sze mesz or to dok syj ni ży dzi ma ją swo je wła sne li nie au to bu so we, gdzie zwy cza jo wo ko bie ty sie dzą z ty łu, a męż czyź ni z przo du. Te go ro dza ju se gre ga cja jest w Izra elu nie le gal na, wo bec cze go żoł nier ka usia dła z przo du i nie chcia ła się prze nieść, kie dy jej zwró co no uwa gę; w re zul ta cie zo sta ła oplu ta. W ga ze tach pod niósł się ra ban ci pej sa ci po zwa la ją so bie na zbyt wie le i trze ba to ukró cić. Ge ne ral nie jed nak pej sa ci sta no wią w Izra elu mniej szość, nie wszy scy zresz tą są nie to le ran cyj ni. Więk szość sta no wią oni chy ba tyl ko pod Ścia - ną Pła czu, czy li za chod nią ścia ną Świą ty ni Sa lo mo na. To jest dla ży dów naj święt sze miej sce na zie mi. Twier dzą oni, że Obec ność Bo ża ni gdy nie opu ści ła mu rów świą ty ni. Tu mo dlą się opar ci czo łem i dłoń mi o mur, wty ka ją w szpar ki mu ru pa pier ki z mo dli twa mi. A na wia sem mó wiąc to cie ka we ży dzi, któ rzy twier dzą, że to nie moż li we, by Bóg wcie lił się w czło wie ka, a tym bar dziej był obec ny w chleb ie twier dzą, że Obec - ność Bo ża jest w ka mien nym mu rze. Czy to nie jest rów nie ir ra cjo nal ne? A z dru giej stro ny jak udo wod nić, że tej Obec no ści tam nie ma? Trze ba by naj pierw mieć de fi ni cję Bo ga. A czy Bo ga moż na zde fi nio - wać? Czy ate iści, któ rzy wy śmie wa ją wia rę w obec ność Bo ga w mu rze świą ty ni al bo w prza śnym chleb ku są aby na praw dę ra cjo nal ni?

Rozwiązywanie umów o pracę

Rozwiązywanie umów o pracę Ryszard Sadlik Rozwiązywanie umów o pracę instruktaż, wzory, przykłady Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Kadr Sp. z o.o. Gdańsk 2012 Wstęp...7 Rozdział I Wy po wie dze nie umo wy o pra cę za war tej na

Bardziej szczegółowo

Opakowania na materiały niebezpieczne

Opakowania na materiały niebezpieczne Założyciel firmy Georg Utz 1916 1988 Opakowania na materiały 208 GGVS Opakowania na materiały 209 Opakowania na materiały Cer ty fi ko wa ne po jem ni ki Utz jest pro du cen tem sze ro kiej ga my opa ko

Bardziej szczegółowo

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ Msza święta Liturgia eucharystyczna # Modlitwa nad darami " # # K. Pa - nie, nasz Bo - że, niech ta O - fia - ra, któ - rą skła - da - my...... Przez Chry - stu - sa, Pa - na na - sze - go. lub... Któ

Bardziej szczegółowo

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ Msza święta Liturgia eucharystyczna K. Pa - nie, nasz Bo - że, niech ta O - fia - ra, któ - rą skła - da - my...... Przez Chry - stu - sa, Pa - na na - sze - go. Modlitwa nad darami... Któ - ry ży - e

Bardziej szczegółowo

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: Ania (23 l.) Gdybym tylko mogła, nie słuchałabym wiadomości o polityce. Nie interesuje mnie to

Bardziej szczegółowo

Warszawa, marzec 2013 BS/25/2013 CO ZROBIĆ Z WRAKIEM PREZYDENCKIEGO TUPOLEWA, KTÓRY ROZBIŁ SIĘ POD SMOLEŃSKIEM

Warszawa, marzec 2013 BS/25/2013 CO ZROBIĆ Z WRAKIEM PREZYDENCKIEGO TUPOLEWA, KTÓRY ROZBIŁ SIĘ POD SMOLEŃSKIEM Warszawa, marzec 2013 BS/25/2013 CO ZROBIĆ Z WRAKIEM PREZYDENCKIEGO TUPOLEWA, KTÓRY ROZBIŁ SIĘ POD SMOLEŃSKIEM Znak jakości przyznany CBOS przez Organizację Firm Badania Opinii i Rynku 11 stycznia 2013

Bardziej szczegółowo

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy!

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! KLUCZODPOWIEDZIDOZADAŃZAMKNIĘTYCH zadania 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. Poprawna odpowiedź D B A D C D D C B C C B D B B C B

Bardziej szczegółowo

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy!

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy! KLUCZODPOWIEDZIDOZADAŃZAMKNIĘTYCH zadania 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. Poprawna odpowiedź D B A D C D D C B C C B D B B C B

Bardziej szczegółowo

PRAWO ODRĘBNEJ WŁASNOŚCI LOKALU

PRAWO ODRĘBNEJ WŁASNOŚCI LOKALU PRAWO SPÓŁDZIELCZE I MIESZKANIOWE... Część 6, rozdział 1, punkt 4.1, str. 1 6.1.4. PRAWO ODRĘBNEJ WŁASNOŚCI LOKALU 6.1.4.1. Usta no wie nie od ręb nej wła sno ści Z człon kiem spół dziel ni ubie ga ją

Bardziej szczegółowo

DZIEŃ FLAGI RP ORAZ DZIEŃ POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ

DZIEŃ FLAGI RP ORAZ DZIEŃ POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ DZIEŃ FLAGI RP ORAZ DZIEŃ POLONII I POLAKÓW ZA GRANICĄ W związku z przypadającym 2 maja Dniem Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, na Wieży Zegarowej Zamku Królewskiego, w obecności prezydenta Andrzeja Dudy,

Bardziej szczegółowo

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W dniu 30-04-2010 roku przeprowadziłem wywiad z moim opą -tak nazywam swojego holenderskiego dziadka, na bardzo polski temat-solidarność. Ten dzień jest może najlepszy

Bardziej szczegółowo

ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU

ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU EIN ZYMŃKI Z CHRYUEM HYMN V YNODU DIECEZJI RNOWKIEJ Z CHRYUEM HYMN V YNODU DIECEZJI RNOWKIEJ Wielbimy Ciebie, rójco Przenajśiętsza: Ojcze i ynu i Duchu Miłości! Otorzyć chcemy serc i sumień nętrza na

Bardziej szczegółowo

Gryfów Śląski: 100. Rocznica Odzyskania Niepodległości

Gryfów Śląski: 100. Rocznica Odzyskania Niepodległości Gryfów Śląski: 100. Rocznica Odzyskania Niepodległości Napisano dnia: 2018-11-11 18:46:31 Mszą Świętą w intencji Ojczyzny odprawionej w kościele pw. Św. Jadwigi w Gryfowie Śląskim rozpoczęły się obchodzone

Bardziej szczegółowo

Gdynia upamiętniła ofiary katastrofy smoleńskiej

Gdynia upamiętniła ofiary katastrofy smoleńskiej Gdynia upamiętniła ofiary katastrofy smoleńskiej Mija dziewięć lat od katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. W jej rocznicę, 10 kwietnia, Gdynia uczciła ofiary tego tragicznego wydarzenia. W miejscach pamięci

Bardziej szczegółowo

Zestawienie czasów angielskich

Zestawienie czasów angielskich Zestawienie czasów angielskich Źródło: http://www.czasy-angielskie.com.pl/ Zobaczymy teraz jak zachowują się zdania w języku angielskim w poszczególnych czasach. Jedno zdanie będziecie mogli porównać w

Bardziej szczegółowo

g o n iec goniec goniec

g o n iec goniec goniec goniec goniec goniec fot. Rafphotostudio goniec goniec goniec goniec Sta e stawki 24/7 Polska Obs uga Klienta Bez nowej karty SIM 2 1 Wy lij smsa o tre ci GONIEC na 81616 (koszt 5+ stand sms ** ) Wybierz

Bardziej szczegółowo

g o n iec goniec goniec

g o n iec  goniec goniec goniec g goniec fot. Rafphotostudio goniec goniec goniec Sta e stawki 24/7 Wy lij smsa o tr GONIEC na 816e ci 16 (koszt 5+ stan d sms**) Wybierz 020 8 nast pnie num4e97 4434 a np. 0048xxx & zar docelowy

Bardziej szczegółowo

Wyniki pierwszego kolokwium Podstawy Programowania / INF

Wyniki pierwszego kolokwium Podstawy Programowania / INF 1 Ab Hasan 240917 B 0,8 0,7-1,5 50% 2 Ad Tomasz 241149 A 1,0 0,9 0,8 2,7 90% 3 Al Adam 241152 A 0,8 0,5 0,5 1,8 60% 4 An Jan 241780 C 0,3 0,0-0,3 10% 5 An Jakub 241133 A 0,8 0,9 1,0 2,7 90% 6 An Kacper

Bardziej szczegółowo

SEBASTIAN SZYMAŃSKI ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU DIECEZJI TARNOWSKIEJ

SEBASTIAN SZYMAŃSKI ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU DIECEZJI TARNOWSKIEJ SEBASTIAN SZYMAŃSKI ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU DIECEZJI TARNOWSKIEJ ESECUTORI: soprano solo coro misto vox populi ano ss SATB + 5 ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU DIECEZJI TARNOWSKIEJ Wielimy Cieie, Trójco

Bardziej szczegółowo

Lekcja 1 Przedstawianie się

Lekcja 1 Przedstawianie się Lekcja 1 Przedstawianie się i poznawanie innych 2 Wysłuchaj dialogów, najpierw w wersji oryginalnej, później z tłumaczeniem. Powtarzaj poszczególne kwestie za lektorami. Dialog 1 Przedstawianie się w sytuacji

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

przekrój prostokàtny

przekrój prostokàtny Szcze gól ne miej sce w wen ty la cji me cha nicz nej znaj du je wen ty - la cja o prze kro ju pro sto kąt nym. Co raz czę ściej sto so wa na i co raz czę ściej po szu ki wa na przez wy ko naw ców. Naj

Bardziej szczegółowo

Błędów popełnianych przez Polaków w języku angielskim

Błędów popełnianych przez Polaków w języku angielskim 10 Błędów popełnianych przez Polaków w języku angielskim Jak je poprawić? Zajrzyj do środka! www.madebybeata..com Witaj! Ucząc się angielskiego trudno na samym początku było mi zauważyć, że popełniłam

Bardziej szczegółowo

Zaczynała w tajnym Biurze "B", potem ścigała gangsterów, dziś mówi o sobie "represjonowana"

Zaczynała w tajnym Biurze B, potem ścigała gangsterów, dziś mówi o sobie represjonowana Zaczynała w tajnym Biurze "B", potem ścigała gangsterów, dziś mówi o sobie "represjonowana" http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,23124348,zaczynala-w-tajnym-biurze-b-potemscigala-gangsterow-dzis.html

Bardziej szczegółowo

SSW1.1, HFW Fry #20, Zeno #25 Benchmark: Qtr.1. Fry #65, Zeno #67. like

SSW1.1, HFW Fry #20, Zeno #25 Benchmark: Qtr.1. Fry #65, Zeno #67. like SSW1.1, HFW Fry #20, Zeno #25 Benchmark: Qtr.1 I SSW1.1, HFW Fry #65, Zeno #67 Benchmark: Qtr.1 like SSW1.2, HFW Fry #47, Zeno #59 Benchmark: Qtr.1 do SSW1.2, HFW Fry #5, Zeno #4 Benchmark: Qtr.1 to SSW1.2,

Bardziej szczegółowo

UROCZYSTOŚCI UPAMIĘTNIAJĄCE 7. ROCZNICĘ KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ

UROCZYSTOŚCI UPAMIĘTNIAJĄCE 7. ROCZNICĘ KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ POLICJA.PL Źródło: http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/141549,uroczystosci-upamietniajace-7-rocznice-katastrofy-smolenskiej.html Wygenerowano: Niedziela, 18 czerwca 2017, 15:48 Strona znajduje się w

Bardziej szczegółowo

2.1. Identyfikacja Interesariuszy. G4 25a

2.1. Identyfikacja Interesariuszy. G4 25a 16 17 2.1. Identyfikacja Interesariuszy Gru py In te re sa riu szy zo sta y wy bra ne w opar ciu o ana li z dzia al - no Êci ope ra cyj nej Gru py Ban ku Mil len nium. W wy ni ku pro ce su ma - po wa nia

Bardziej szczegółowo

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA październik 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 6 Rozdział II - Partie polityczne... 9 Rozdział III - Liderzy partii politycznych...

Bardziej szczegółowo

POLA ELEKTROMAGNETYCZNE

POLA ELEKTROMAGNETYCZNE 5. Pro mie nio wa nie elek tro ma gne tycz ne (PEM) nie jo ni - zu ją ce wy stę pu je w po sta ci na tu ral nej (źró dła mi są Zie - mia, Słoń ce, zja wi ska at mos fe rycz ne) oraz sztucz nej (zwią za

Bardziej szczegółowo

Nie tylko Legiony Czyn zbrojny czwarta debata historyków w Belwederze 19 czerwca 2017

Nie tylko Legiony Czyn zbrojny czwarta debata historyków w Belwederze 19 czerwca 2017 Moja Niepodległa https://mojaniepodlegla.pl/mn/debaty-belwederskie/2413,nie-tylko-legiony-czyn-zbrojny-19141918-czwarta-deb ata-historykow-w-belwederze-1.html 2019-07-01, 14:36 Nie tylko Legiony Czyn zbrojny

Bardziej szczegółowo

Co, gdzie i kiedy? Obchody Narodowego Święta Niepodległości

Co, gdzie i kiedy? Obchody Narodowego Święta Niepodległości Co, gdzie i kiedy? Obchody Narodowego Święta Niepodległości W sobotę 11 listopada przypada 99. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Kulminacją obchodów Narodowego Święta Niepodległości będzie

Bardziej szczegółowo

I. TE MAT LEK CJI: W a dza usta wo daw cza, czy li kto two rzy pra wo II. ZA O E NIA ME TO DYCZ NE:

I. TE MAT LEK CJI: W a dza usta wo daw cza, czy li kto two rzy pra wo II. ZA O E NIA ME TO DYCZ NE: 44 Scenariusz 10 I. TE MAT LEK CJI: W a dza usta wo daw cza, czy li kto two rzy pra wo II. ZA O E NIA ME TO DYCZ NE: Te ma ty ka lek cji do ty czy pod r cz ni ka Wie dza o spo e czeƒ stwie, cz Êç I. Pod

Bardziej szczegółowo

mnw.org.pl/orientujsie

mnw.org.pl/orientujsie mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę

Bardziej szczegółowo

Rewolucja dziewczyn na informatyce

Rewolucja dziewczyn na informatyce Rewolucja dziewczyn na informatyce Wro ku aka de mic kim 2017/18 od no to wa no w Pol sce naj więk szy w hi sto rii przy rost licz by stu den tek kie run ków in for ma tycz nych o 1179 w ska li kra ju

Bardziej szczegółowo

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA kwiecień 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 4 Rozdział II - Partie polityczne... 9 Rozdział III - Liderzy partii politycznych...

Bardziej szczegółowo

Obcinanie gałęzi i ścinanie drzewa

Obcinanie gałęzi i ścinanie drzewa Obcinanie gałęzi i ścinanie drzewa Zasady bezpieczeństwa WAŻNE Przed użyciem piły należy uważnie przeczytać instrukcję obsługi, dołączoną do urządzenia. 1. Pi łę na le ży moc no trzy mać obiema rę ka mi.

Bardziej szczegółowo

JĘZYK ANGIELSKI POZIOM PODSTAWOWY

JĘZYK ANGIELSKI POZIOM PODSTAWOWY EGZAMIN MATURALNY W ROKU SZKOLNYM 2013/2014 JĘZYK ANGIELSKI POZIOM PODSTAWOWY ROZWIĄZANIA ZADAŃ I SCHEMAT PUNKTOWANIA MAJ 2014 ZADANIA ZAMKNIĘTE Zadanie 1. Obszar standardów Rozumienie ze słuchu 1.1. 1.2.

Bardziej szczegółowo

Szkoły imienia Jacka Kuronia

Szkoły imienia Jacka Kuronia Jacek Jan Kuroń (ur. 3 marca 1934 we Lwowie, zm. 17 czerwca 2004 w Warszawie) polski polityk, jeden z przywódców opozycji w okresie PRL, historyk, działacz tzw. Czerwonego Harcerstwa, współzałożyciel KOR,

Bardziej szczegółowo

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH Dla każdego z nas nasza rodzina to jedna z najważniejszych grup, wśród których i dla których żyjemy. Nie zawsze

Bardziej szczegółowo

Czy w Warszawie potrzebne są nowe pomniki?

Czy w Warszawie potrzebne są nowe pomniki? KOMUNIKAT Z BADAŃ ISSN 2353-5822 Nr 4/2018 Czy w Warszawie potrzebne są nowe pomniki? Styczeń 2018 Przedruk i rozpowszechnianie tej publikacji w całości dozwolone wyłącznie za zgodą CBOS. Wykorzystanie

Bardziej szczegółowo

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK Opracowała Gimnazjum nr 2 im. Ireny Sendlerowej w Otwocku Strona 1 Młodzież XXI wieku problemy stare, czy nowe, a może stare po nowemu? Co jest największym

Bardziej szczegółowo

XII KONGRES PSL: nowy stary prezes

XII KONGRES PSL: nowy stary prezes https://www. XII KONGRES PSL: nowy stary prezes Autor: Redaktor Naczelny Data: 19 listopada 2016 Władysław Kosiniak-Kamysz nadal szefem ludowców. Dzisiaj w Jahrance koło Warszawy odbył się XII Kongres

Bardziej szczegółowo

W I L K A P R Z E W A G A P R Z E Z J A K O Ś Ć Master Key

W I L K A P R Z E W A G A P R Z E Z J A K O Ś Ć Master Key Master Key Zalety i korzyści Ochro na praw na klu cze sys te mo we pro du ko wa ne są wy łącz nie w fir mie WIL KA. Ponad to WIL KA chro ni je przed nie upraw nio ną pro duk cją, umiesz - cza jąc na nich

Bardziej szczegółowo

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej. Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej. 34-letnia Emilia Zielińska w dniu 11 kwietnia 2014 otrzymała nowe życie - nerkę

Bardziej szczegółowo

JAK CZYTAĆ WYKRESY I DANE STATYSTYCZNE PRZYKŁADY ZADAŃ

JAK CZYTAĆ WYKRESY I DANE STATYSTYCZNE PRZYKŁADY ZADAŃ JAK CZYTAĆ WYKRESY I DANE STATYSTYCZNE PRZYKŁADY ZADAŃ 1. Polityk roku 2003 w Polsce i na Świecie. Badanie CBOS 1. Wyjaśnij kim są poszczególne osoby wymienione w sondażu; 2. Jakie wydarzenia sprawiły,

Bardziej szczegółowo

Owocny początek kampanii PSLu

Owocny początek kampanii PSLu Owocny początek kampanii PSLu Napisano dnia: 2014-10-19 18:38:44 W sobotę 18 października we Lwówku Śląskim Polskie Stronnictwo Ludowe oficjalnie rozpoczęło kampanię wyborczą. W samo południe, Mariola

Bardziej szczegółowo

Raport prasowy SCENA POLITYCZNA

Raport prasowy SCENA POLITYCZNA Raport prasowy SCENA POLITYCZNA styczeń 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 6 Rozdział II - Partie polityczne... 10 Rozdział III - Liderzy partii politycznych... 13

Bardziej szczegółowo

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA czerwiec 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 6 Rozdział II - Partie polityczne... 9 Rozdział III - Liderzy partii politycznych...

Bardziej szczegółowo

Lesson 1. Book 1. Lesson 1

Lesson 1. Book 1. Lesson 1 Lesson 1 Lesson 1 Hello Û cześć, dzień, dobry what Û co is Û jest my Û mój, moja, moje your Û twój, twoja, twoje a name Û imię, nazwisko What is your name? Û Jak masz na imię? my name is Û mam na imię

Bardziej szczegółowo

Delegacja ze Szkoły Podstawowej im. Marszałka J. Piłsudskiego w Chorzelach na centralnych obchodach 76. rocznicy śmierci Marszałka.

Delegacja ze Szkoły Podstawowej im. Marszałka J. Piłsudskiego w Chorzelach na centralnych obchodach 76. rocznicy śmierci Marszałka. Delegacja ze Szkoły Podstawowej im. Marszałka J. Piłsudskiego w Chorzelach na centralnych obchodach 76. rocznicy śmierci Marszałka. 12 maja 2011r. w Warszawie Zarząd Główny Związku Piłsudczyków, Instytut

Bardziej szczegółowo

Widziały gały co brały

Widziały gały co brały Widziały gały co brały KATARZYNA JEZIERSKA-TRATKIEWICZ Widziały gały co brały Uwagi autorki i wydawnictwa Wszystkie informacje zawarte w tej książce zostały przez autorkę starannie zebrane i przygotowane

Bardziej szczegółowo

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch 1 2 Spis treści Wstęp......6 Rozdział I: Co wpływa na to, jakim jesteś ojcem?...... 8 Twoje korzenie......8 Stereotypy.... 10 1. Dziecku do prawidłowego rozwoju wystarczy matka.... 11 2. Wychowanie to

Bardziej szczegółowo

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? 3 ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? Czy potrzeby Twoich rodziców są ważniejsze niż Twoje? Czy kłócisz się z mężem o wizyty u mamy i taty? A może masz wrażenie, że Twoi rodzice nie zauważyli,

Bardziej szczegółowo

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA

Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA Raport statystyczny SCENA POLITYCZNA wrzesień 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 4 Rozdział II - Partie polityczne... 9 Rozdział III - Liderzy partii politycznych...

Bardziej szczegółowo

Wyższa frekwencja w drugiej turze?

Wyższa frekwencja w drugiej turze? Warszawa, 22.05.2015 Wyższa frekwencja w drugiej turze? Frekwencja podczas I tury wyborów była najniższa spośród wszystkich wyborów prezydenckich po 1990 roku - do urn poszło zaledwie 48,8% wyborców. Jest

Bardziej szczegółowo

czystości, podkreślił, że robotnicy, którzy strajkowali na Lubelszczyźnie w roku, byli kontynuatorami polskich tradycji

czystości, podkreślił, że robotnicy, którzy strajkowali na Lubelszczyźnie w roku, byli kontynuatorami polskich tradycji G łos związkowca Numer 22/2016 e-tygodnik Regionu Środkowo-Wschodniego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego 13.07.2016 36. rocznica Lubelskiego Lipca 1980 Uczestnicy protestów, związkowcy z Solidarności,

Bardziej szczegółowo

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej 70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej, 11/05/2015 13:45, autor: Redakcja Bielawa Podobnie jak w całym kraju, tak i w Bielawie, 8 maja odbyły się obchody upamiętniające 70. rocznicę zakończenia II

Bardziej szczegółowo

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca. Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano

Bardziej szczegółowo

UROCZYSTOŚĆ ODSŁONIĘCIA TABLICY PAMIĄTKOWEJ POŚWIĘCONEJ PAMIĘCI PREZYDENTA RP LECHA KACZYŃSKIEGO I OFIAR TRAGEDII SMOLEŃSKIEJ W LO

UROCZYSTOŚĆ ODSŁONIĘCIA TABLICY PAMIĄTKOWEJ POŚWIĘCONEJ PAMIĘCI PREZYDENTA RP LECHA KACZYŃSKIEGO I OFIAR TRAGEDII SMOLEŃSKIEJ W LO UROCZYSTOŚĆ ODSŁONIĘCIA TABLICY PAMIĄTKOWEJ POŚWIĘCONEJ PAMIĘCI PREZYDENTA RP LECHA KACZYŃSKIEGO I OFIAR TRAGEDII SMOLEŃSKIEJ W LO Nr XVII im. A. OSIECKIEJ we WROCŁAWIU, 13 grudnia 2010 r. 13 grudnia 2010

Bardziej szczegółowo

Raport medialny SCENA POLITYCZNA

Raport medialny SCENA POLITYCZNA Raport medialny SCENA POLITYCZNA marzec 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 6 Rozdział II - Partie polityczne... 10 Rozdział III - Liderzy partii politycznych... 13

Bardziej szczegółowo

Warszawa, październik 2012 BS/144/2012 OPINIE O BŁĘDACH W IDENTYFIKACJI OFIAR KATASTROFY POD SMOLEŃSKIEM

Warszawa, październik 2012 BS/144/2012 OPINIE O BŁĘDACH W IDENTYFIKACJI OFIAR KATASTROFY POD SMOLEŃSKIEM Warszawa, październik 2012 BS/144/2012 OPINIE O BŁĘDACH W IDENTYFIKACJI OFIAR KATASTROFY POD SMOLEŃSKIEM Znak jakości przyznany CBOS przez Organizację Firm Badania Opinii i Rynku 11 stycznia 2012 roku

Bardziej szczegółowo

Raport prasowy SCENA POLITYCZNA

Raport prasowy SCENA POLITYCZNA Raport prasowy październik 2013 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 7 Rozdział II - Partie polityczne... 10 Rozdział III - Liderzy partii politycznych... 13 2 Wstęp Na podstawie

Bardziej szczegółowo

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Polska Szkoła Sobotnia im. Jana Pawla II w Worcester Opracował: Maciej Liegmann 30/03hj8988765 03/03/2012r. Wspólna decyzja? Anglia i co dalej? Ja i Anglia. Wielka

Bardziej szczegółowo

Copyright by Wydawnictwo EPROFESS

Copyright by Wydawnictwo EPROFESS Copyright by Wydawnictwo EPROFESS Wydanie I, 2012 ISBN: 978-83-62435-30-2 Projekt okładki: Jacek Piekarczyk Wszelkie prawa zastrzeżone. Każda reprodukcja lub adaptacja całości bądź części niniejszej publikacji,

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b) Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 0 oso b) Czy sposób przeprowadzenia rekolekcji (cztery niedziele, zamiast czterech kolejnych dni) był lepszy od dotychczasowego? (=tak; =nie)

Bardziej szczegółowo

Dynamiczny DNS dla usług typu Neostrada przykład konfiguracji

Dynamiczny DNS dla usług typu Neostrada przykład konfiguracji W usłudze Neostrada TP czy Net24 (Netia) router otrzymuje jeden publiczny adres IP, który zapewnia globalną osiągalność routera z dowolnego miejsca w Internecie. Niestety adres ten ulega losowej wymianie

Bardziej szczegółowo

Kształtowanie polityki komunikacyjnej i wizerunkowej sądu. Konferencja, Warszawa 31 marca 2015 r.

Kształtowanie polityki komunikacyjnej i wizerunkowej sądu. Konferencja, Warszawa 31 marca 2015 r. Kształtowanie polityki komunikacyjnej i wizerunkowej sądu Konferencja, Warszawa 31 marca 2015 r. Część I Ankieta dla dziennikarzy Cel: poznanie opinii i potrzeb dziennikarzy współpracujących z sądami powszechnymi

Bardziej szczegółowo

Co wolno dziennikarzowi?

Co wolno dziennikarzowi? Co wolno dziennikarzowi? Co w dziennikarstwie jest etyczne? Co i rusz czytamy słowa oburzenia na dziennikarzy za ich udział w wojnie politycznej, po jej lewej, bądź prawej stronie. Wydawało się, że różnimy

Bardziej szczegółowo

EGZAMIN MATURALNY 2011 JĘZYK ANGIELSKI

EGZAMIN MATURALNY 2011 JĘZYK ANGIELSKI Centralna Komisja Egzaminacyjna w Warszawie EGZAMIN MATURALNY 2011 JĘZYK ANGIELSKI POZIOM PODSTAWOWY MAJ 2011 2 Egzamin maturalny z języka angielskiego poziom podstawowy ZADANIA ZAMKNIĘTE Zadanie 1. Obszar

Bardziej szczegółowo

Metody wychowawcze Janusza Korczaka

Metody wychowawcze Janusza Korczaka Metody wychowawcze Janusza Korczaka Postać Janusza Korczaka w polskiej myśli pedagogicznej odegrała niepodważalną rolę od której każdy nauczyciel powinien uczyć się podejścia do dziecka i pochylenia się

Bardziej szczegółowo

EGZAMIN MATURALNY 2012 JĘZYK ANGIELSKI

EGZAMIN MATURALNY 2012 JĘZYK ANGIELSKI Centralna Komisja Egzaminacyjna EGZAMIN MATURALNY 2012 JĘZYK ANGIELSKI POZIOM PODSTAWOWY Kryteria oceniania odpowiedzi SIERPIEŃ 2012 ZADANIA ZAMKNIĘTE Zadanie 1. Egzamin maturalny z języka angielskiego

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

JAK BYĆ SELF - ADWOKATEM

JAK BYĆ SELF - ADWOKATEM JAK BYĆ SELF - ADWOKATEM Opracowane na podstawie prezentacji Advocates in Action, Dorota Tłoczkowska Bycie self adwokatem (rzecznikiem) oznacza zabieranie głosu oraz robienie czegoś w celu zmiany sytuacji

Bardziej szczegółowo

Karpacz, plan miasta 1:10 000: Panorama Karkonoszy, mapa szlakow turystycznych (Polish Edition)

Karpacz, plan miasta 1:10 000: Panorama Karkonoszy, mapa szlakow turystycznych (Polish Edition) Karpacz, plan miasta 1:10 000: Panorama Karkonoszy, mapa szlakow turystycznych (Polish Edition) J Krupski Click here if your download doesn"t start automatically Karpacz, plan miasta 1:10 000: Panorama

Bardziej szczegółowo

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI 629-35 - 69, 628-37 - 04 693-46 - 92, 625-76 - 23 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET http://www.cbos.pl

Bardziej szczegółowo

KRYTERIA OCENIANIA ODPOWIEDZI Próbna Matura z OPERONEM. Wiedza o społeczeństwie Poziom rozszerzony

KRYTERIA OCENIANIA ODPOWIEDZI Próbna Matura z OPERONEM. Wiedza o społeczeństwie Poziom rozszerzony KRYTERIA OCENIANIA ODPOWIEDZI Próbna Matura z OPERONEM Wiedza o społeczeństwie Poziom rozszerzony Listopad 2011 W ni niej szym sche ma cie oce nia nia za dań otwar tych są pre zen to wa ne przy kła do

Bardziej szczegółowo

Czas skojarzonych pozytywnie. Macierewicz. Wypowiedzi skojarzonych. Macierewicz. Kluzik- Rostkowska. Obrazy osób skojarzonych. Wypowiedzi skojarzonych

Czas skojarzonych pozytywnie. Macierewicz. Wypowiedzi skojarzonych. Macierewicz. Kluzik- Rostkowska. Obrazy osób skojarzonych. Wypowiedzi skojarzonych Kandydat program data programu temat opis materiału Jarosław Kaczyński Panorama 2010-06-07 Kaczyński Jarosław Kaczyński Panorama 2010-06-07 Jarosław Kaczyński Panorama 2010-06-07 Kaczyński Jarosław Kaczyński

Bardziej szczegółowo

KTO ZOSTANIE POLSKIM HERAKLESEM?

KTO ZOSTANIE POLSKIM HERAKLESEM? KTO ZOSTANIE POLSKIM HERAKLESEM? Czarne ubrania, punkty oddawania krwi, urlopy na żądanie oraz manifestacja na ulicach Warszawy. Tłum, krzyk, policja, kamery i media. Scena niczym ze starożytnego pola

Bardziej szczegółowo

Co umieścić na stronie www, by klienci zostawiali nam swoje adresy email i numery telefonów

Co umieścić na stronie www, by klienci zostawiali nam swoje adresy email i numery telefonów Co umieścić na stronie www, by klienci zostawiali nam swoje adresy email i numery telefonów 5 krytycznych punktów strony www, w których klient decyduje: zostawiam im swój email i numer telefonu, lub zamykam

Bardziej szczegółowo

Nowe zasady prowadzenia ewidencji odpadów

Nowe zasady prowadzenia ewidencji odpadów Wojciech Świątek Nowe zasady prowadzenia ewidencji odpadów Praktyczne wskazówki dla specjalistów ds. ochrony środowiska Ochrona środowiska VERLAG DASHÖFER www.dashofer.pl Wydawnictwo VERLAG DASHOFER Sp.

Bardziej szczegółowo

Proszę bardzo! ...książka z przesłaniem!

Proszę bardzo! ...książka z przesłaniem! Proszę bardzo!...książka z przesłaniem! Przesłanie, które daje odpowiedź na pytanie co ja tu właściwie robię? Przesłanie, które odpowie na wszystkie twoje pytania i wątpliwości. Z tej książki dowiesz się,

Bardziej szczegółowo

WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2. WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2. MĘŻCZYŹNI GF1 Przeczytam teraz Panu krótkie opisy różnych ludzi. Proszę wysłuchać każdego opisu

Bardziej szczegółowo

FASADY FOTOWOLTAICZNE

FASADY FOTOWOLTAICZNE JANUSZ MARCHWIŃSKI FASADY FOTOWOLTAICZNE TECHNOLOGIA PV W ARCHITEKTURZE WARSZAWA 2012 SPIS TREŚCI WSTĘP...........................................................7 1. Przedmiot, uzasadnienie i cel pracy....................................7

Bardziej szczegółowo

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem 3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem Trzeba wierzyć w to, co się robi i robić to z entuzjazmem. Modlić się to udać się na pielgrzymkę do wewnętrznego sanktuarium, aby tam uwielbiać Boga

Bardziej szczegółowo

SPRAWDZIAN OD ROKU SZKOLNEGO 2014/2015 CZĘŚĆ 2. JĘZYK ANGIELSKI

SPRAWDZIAN OD ROKU SZKOLNEGO 2014/2015 CZĘŚĆ 2. JĘZYK ANGIELSKI SPRAWDZIAN OD ROKU SZKOLNEGO 2014/2015 CZĘŚĆ 2. JĘZYK ANGIELSKI PRZYKŁADOWY ZESTAW ZADAŃ DLA UCZNIÓW Z UPOŚLEDZEM UMYSŁOWYM W STOPNIU LEKKIM (S8) Czas pracy: 45 minut Czas pracy będzie wydłużony zgodnie

Bardziej szczegółowo

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

Chwila medytacji na szlaku do Santiago. Chwila medytacji na szlaku do Santiago. Panie, chcę dobrze przeżyć moją drogę do Santiago. I wiem, że potrzebuje w tym Twojej pomocy. cucopescador@gmail.com 1. Każdego rana, o wschodzie słońca, będę się

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

Raport prasowy SCENA POLITYCZNA

Raport prasowy SCENA POLITYCZNA Raport prasowy SCENA POLITYCZNA luty 2014 Spis treści Wstęp... 3 Komentarz... 4 Rozdział I - Podsumowanie... 6 Rozdział II - Partie polityczne... 10 Rozdział III - Liderzy partii politycznych... 13 2 Wstęp

Bardziej szczegółowo

Zakopane, plan miasta: Skala ok. 1: = City map (Polish Edition)

Zakopane, plan miasta: Skala ok. 1: = City map (Polish Edition) Zakopane, plan miasta: Skala ok. 1:15 000 = City map (Polish Edition) Click here if your download doesn"t start automatically Zakopane, plan miasta: Skala ok. 1:15 000 = City map (Polish Edition) Zakopane,

Bardziej szczegółowo

Wynagrodzenie pierwszej damy

Wynagrodzenie pierwszej damy KOMUNIKAT Z BADAŃ ISSN 2353-5822 Nr 29/2019 Wynagrodzenie pierwszej damy Luty 2019 Przedruk i rozpowszechnianie tej publikacji w całości dozwolone wyłącznie za zgodą CBOS. Wykorzystanie fragmentów oraz

Bardziej szczegółowo

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ POLACY O PRZYSZŁOŚCI POLITYCZNEJ PREZYDENTA ALEKSANDRA KWAŚNIEWSKIEGO BS/28/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ POLACY O PRZYSZŁOŚCI POLITYCZNEJ PREZYDENTA ALEKSANDRA KWAŚNIEWSKIEGO BS/28/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI 629-35 - 69, 628-37 - 04 693-46 - 92, 625-76 - 23 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET http://www.cbos.pl

Bardziej szczegółowo

Struktura egzaminu ustnego z języków obcych (bez określania poziomu)

Struktura egzaminu ustnego z języków obcych (bez określania poziomu) Struktura egzaminu ustnego z języków obcych (bez określania poziomu) Zadanie Czas Punktacja Rozmowa wstępna ok. 2 minut ---------------------------- Zadanie 1.: Rozmowa z odgrywaniem roli Zadanie 2.: Opis

Bardziej szczegółowo

Harcmistrz Ostatni Prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski

Harcmistrz Ostatni Prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski Pochodził z rodziny szlacheckiej pieczętującej się herbem Jelita. Był młodszym synem Wacława i Jadwigi z Sawickich Kaczorowskich. Wychował się w domu przy ul. Mazowieckiej 7 w Białymstoku, przed wojną

Bardziej szczegółowo

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego K.054 /12 Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego Warszawa, wrzesień 2012 roku Sondaż Zespołu Badań Społecznych OBOP w TNS Polska, przeprowadzony w dn. 6-9.09.2012, a więc w tygodniu po przemówieniu Jarosława

Bardziej szczegółowo

Inclusion Europe na wybory europejskie 2019

Inclusion Europe na wybory europejskie 2019 Manifest Inclusion Europe na wybory europejskie 2019 Inclusion Europe jest związkiem 74 krajowych stowarzyszeń osób z niepełnosprawnością intelektualną, ich rodzin i przyjaciół, działających w 39 państwach

Bardziej szczegółowo

Katowice, plan miasta: Skala 1: = City map = Stadtplan (Polish Edition)

Katowice, plan miasta: Skala 1: = City map = Stadtplan (Polish Edition) Katowice, plan miasta: Skala 1:20 000 = City map = Stadtplan (Polish Edition) Polskie Przedsiebiorstwo Wydawnictw Kartograficznych im. Eugeniusza Romera Click here if your download doesn"t start automatically

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki

Bardziej szczegółowo

Na jaką pomoc mogą liczyć pracownicy Stoczni?

Na jaką pomoc mogą liczyć pracownicy Stoczni? 2 Na jaką pomoc mogą liczyć pracownicy Stoczni? biuletyn informacyjny dotyczący ochrony praw pracowników USTA WA z dnia 19 grud nia 2008 r. o po stę po wa niu kom pen sa cyj nym w pod mio tach o szcze

Bardziej szczegółowo

1 września 2011r. UROCZYSTE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO

1 września 2011r. UROCZYSTE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO 1 września 2011r. UROCZYSTE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO Dzień 1 września to dzień szczególny dla wszystkich: dla dzieci, młodzieży, dla ich rodziców i nauczycieli. Zawsze towarzyszy mu wiele emocji. Dla

Bardziej szczegółowo

HISTORYCZNE ROCZNICE ROKU 2014

HISTORYCZNE ROCZNICE ROKU 2014 ,,To, co przeżyło jedno pokolenie, drugie przerabia w sercu i w pamięci. HISTORYCZNE ROCZNICE ROKU 2014 Rok 2014 obfituje w ważne dla Polski rocznice historyczne- zarówno wydarzeń, które kształtowały dzieje

Bardziej szczegółowo