PAŹDZIERNIK 2013 (1) Pismo uczniów Liceum Ogólnokształcącego im. mjr. H. Sucharskiego w Myszkowie, ukazujące się od 1998 roku. Coraz zimniej, dzień coraz krótszy, liści na drzewach coraz mniej, tylko praca dziwnym trafem nie chce się podporządkować jesiennej tendencji spadkowej i jest jej coraz więcej i więcej. Witamy Was w pierwszym wydaniu Kaktusa w tym roku szkolnym, mamy nadzieję, że za te kilka miesięcy (tak, jeszcze tylko kilka miesięcy do wakacji, przy czym trzeba pamiętać, że kilka to pojęcie raczej względne) będziemy mogli powiedzieć: to był dobry rok. W takim już żyjemy kraju, że jeśli chodzi o gospodarkę, to szału nie ma, jeśli chodzi o sztukę, to szału nie ma, jeśli chodzi o sport, to szału nie ma. Strasznie u nas bez szału, ale dzięki nam może się to już niedługo (na lepsze, rzecz jasna) zmienić. Każdy sukces ma gdzieś swój początek, niekoniecznie spektakularny, zazwyczaj zaczynaj się od pasji i pomysłu na siebie. Pasji i talentu niewątpliwie nie brakuje autorom prac, które już od 25 października będziemy mogli oglądać w Miejskim Domu Kultury w Myszkowie podczas specjalnie dla nich zorganizowanej wystawy. Nie są to brane na siłę sztampowe obrazki, ale naprawdę piękne i wartościowe dzieła młodych i niezwykle utalentowanych artystów. Przyjdźcie i zobaczcie, bo, kto wie, może za kilka lat któryś z autorów będzie słynnym plastykiem a wy pożałujecie, że nie chciało się wam w liceum pójść do MDK. :D W numerze m.in.: - wywiad z Natalią Rak - czym właściwie jest Halloween? - kącik poetycki - Złote Usta - zdjęcia Kingi Zamory
Krótki wywiad z Natalią Rak z klasy 3f, zwyciężczynią zeszłorocznej edycji konkursu Nasze Pasje Miłość niejedno ma imię, m.in. jej prace będzie można zobaczyć na pierwszej w historii wystawie prac uczniów naszego liceum w Miejskim Domu Kultury. Wernisaż odbędzie się 25 października o godzinie 18, w MDK oczywiście. Serdecznie zapraszamy! Redakcja: Czym zainspirowałaś się malując obraz? Natalia Rak: Zainspirowała mnie twórczość Beethovena (bo to jego obraz przedstawia) oraz jego życie miłosne, ponieważ był to mężczyzna bardzo kochliwy. R: Jak zaczęła się Twoja przygoda z malowaniem? NR: Moja przygoda z malowaniem zaczęła się chyba już w chwili, kiedy się urodziłam. W przedszkolu była taka śmieszna akcja, w ramach której wysyłali rysunki dzieci "w kosmos". Teoretycznie.. No i jeden też był mój. R: Wiążesz swoją przyszłość z malowaniem? Co chcesz studiować? NR: W przyszłości chce studiować na ASP, więc ewidentnie wiąże swoją przyszłość z malowaniem. :) R: Co radziłabyś początkującym artystom? NR: Nie ograniczać się do małych formatów i jednej techniki. Próbować wszystkiego, szukać inspiracji, rozmawiać z ciekawymi ludźmi, chodzić na wystawy sztuki, wyznaczać sobie cele i do nich dążyć. Trzeba być ambitnym i konsekwentnym - nie zostawiać prac niedokończonych. Najlepiej rysować w każdej wolnej chwili, rozwijać swoje pasje, bo to nie kosztuje wiele a może być bardzo przyjemne. :)
HAPPY HALLOWEEN! Halloween jest świętem wywodzącym się z celtyckiego, pogańskiego obyczaju All Hallow's Eve. Najhuczniej obchodzone jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie przywędrowało w XIX wieku. Oryginalnie związany jest z czarną magią i odprawianiem czarów. Pierwotnie święto to miało na celu nawiązywanie kontaktu z duchami zmarłych, jego częścią było także składanie ofiar oraz przepowiadanie przyszłości przez czarownice. Popularne symbole to duchy, czarownice, nietoperze, czarne koty, gobliny, zombie, sowy, demony itp. Jednakże obecnie jego sztandarowym symbolem jest wydrążona dynia, ze świecą w środku, pełniąca funkcję lampionu. W Stanach Zjednoczonych popularnym zwyczajem jest również przebieranie się za duchy, wampiry, czarownice czy demony. W ten dzień przebrane dzieci chodzą po domach zbierając cukierki i słodycze. Święto to jest obchodzone na wiele sposobów w poszczególnych krajach, jednak zauważyć można 'amerykanizację' tego święta, a co za tym idzie zanik zwyczajów tradycyjnych. Po dziś dzień święto to jest narodowym świętem w Irlandii, gdzie dla uczczenia go palono ogniska oraz odprawiano modły za dusze zmarłych. Popularyzację tego święta obserwuje się także w Anglii, Australii, Nowej Zelandii i Szkocji. Z Halloween związane jest wiele zabaw. Najpopularniejszą jest łapanie jabłek (boobing for apples), w której za pomocą zębów należy wyłowić pływające w wannie lub basenie jabłka. Inną popularną zabawą jest zjadanie bez pomocy rąk wiszących na nitkach ciastek i owoców. Równie popularne są wróżby, chociażby wróżenie ze spodkówsiedząca za stołem z zawiązanymi oczami osoba wybiera jeden ze stojących na stole spodków, którego zawartość wróży wydarzenia na przyszły rok. Inną jest wrzucanie orzecha do ogniska, przy czym jego trzask ma oznaczać powodzenie w miłości. W Ameryce Północnej natomiast niezamężne kobiety siadają w ten dzień w ciemnym pokoju patrząc w lustro tak długo, aż nie pojawi się w nim twarz przyszłego małżonka. Ale, uwaga! Jeśli zamiast twarzy pojawi się trupia czaszka, kobieta nie przeżyje dłużej niż rok. W Polsce Halloween pojawiło się dopiero w latach 90. XX wieku i jest to tradycja obca, która nie wypiera powszechnie praktykowanych obchodów Dnia Wszystkich Świętych i Zaduszek, ale jest traktowana raczej na zasadzie niewinnej zabawy. Wiąże się to z odmiennym stosunkiem do kwestii śmierci w naszej kulturze i dużym szacunkiem dla cmentarzy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że większość wyznań chrześcijańskich, a przede wszystkim Kościół Katolicki, potępia Halloween, utożsamiając amerykańską zabawę z kultem szatana. Mimo to Halloween z powodzeniem funkcjonuje w kulturze masowej.
KARTKA Z PAMIĘTNIKA Wstaję rano. Zdezorientowana, nigdy nie wiem która godzina, jaki dzień tygodnia i co się dzieje. Strasznie dziwne uczucie. - Przecież jeszcze jest ciemno. Na pewno nie muszę się śpieszyć - myślę. Anemicznie szukam telefonu. Pod poduszką go nie ma. Kołdra, jedna, druga, prześcieradło. Jest! Pod drugą poduszką. "Środa 6:30". Wcześnie. Wstaję, lecz dopiero po 30 minutach bezsensownego leżenia. Pakuję książki, snuję się po domu, myję, ubieram, jem śniadanie. 7:50. No tak, już późno, ale nie mam najmniejszego ochoty się śpieszyć. Ubieram płaszcz. Wychodzę. 7:55. Idę ledwo kładąc stopy na pokrytą lodem i śniegiem drogę. Ulice całe w zaspach, mijam górki ze śniegu na ulicy-pozostałości po przejeżdżającym pługu. Co chwila ktoś biega z łopatą i twardo odśnieża chodniki, chodź i tak prószy śnieg i lada moment nic nie będzie z ich pracy. Widocznie się nudzą- myślę. 8:05. Dotarłam do budynku znienawidzonego przez wszystkich ludzi w wieku od 7 do 25lat. Znowu spóźniona. Szybko się przebieram i biegnę na sale gimnastyczną. Oczywiście bez butów, bo nie zdążyłam ich założyć. Na szczęście zaczynam wf-em. Nikt nie ćwiczy? - patrzę zszokowana. To się pouczę historii. Rozglądam się, kto już przyszedł do szkoły. Nikogo ciekawego nie widzę. Szukam moich notatek, nad którymi siedziałam około dwie godziny. Nie wliczając oczywiście przerw na herbatkę, ciasteczko, sprawdzenie czegoś w internecie, śpiewanie, tańczenie i co tam mi jeszcze dziwnego przyszło do głowy. Przenoszę się w świat Napoleona, Księstwa Warszawskiego i Kongresu Wiedeńskiego. Nic interesującego, ale przecież muszę to zdać. - 1799,1804,1808,1812,1813,1814... Mam dość! Powtórzę jeszcze na przerwach. Mijają kolejne lekcje. Wszystkie męczące. Jak nie dla jednych, to dla drugich. Tragiczne dni przed klasyfikacją. Walka o oceny. Wszyscy smutni, pogrążeni, wyczerpani, jeśli radośni, to tylko przez parę minut, bo potem padają jak muchy z wysiłku intelektualnego. Większość uczniów drepta po korytarzach szkolnych z zeszytami. Starają się skupić na wiadomościach, które za chwilkę będą musieli wyśpiewać. Irytują ich beztroskie dzieciaki biegającą miedzy nogami i krzyczące zupełnie bezsensu. Nadchodzi wreszcie błogosławiona godzina, chwila wytchnienia. 13:30! Obiad! Jedyna miła rzecz w tym beznadziejnym dniu. I tak trwa króciutko. Co to jest 15 minut? Dzwoni dzwonek. Nienawidzę tego dźwięku. Jak zawsze niechętnie zbieram się z tego miłego pomieszczenia. Powolutku wchodzę po schodach. Każdy stopień jest strasznie męczący. Gapię się na swoje buty, nie mam siły podnieść głowy. Myślę o jakiś głupotach, czyli po prostu o niczym. Kiedy docieram pod klasę orientuję się, że zostawiłam gdzie indziej plecak. Wybucham śmiechem i idę po niego. Staram się przetrwać kolejne lekcje. Koniec. Wszystko za mną. Minęło to, co najgorsze. Zaczynam zbierać się do domu. - Asiuu, zaczekasz na nas? - odzywa się głos koleżanki -Cholera, nie chce mi się. Chociaż nie chcę wracać sama - myślę. Odwracam się i przytakuję jej. Pytamy siebie nawzajem. Tłumaczymy. Ja już spokojna, bo wszystko mam zdane. Wszystko minęło. Po wyjściu za sali wszystko śmieszy. Takie głupie odreagowanie. Czuję się jak po dragach. Wydajemy nieartykułowane dźwięki, idziemy dziwnie się poruszając. Osoba trzecia by pomyślała "Idiotki po prostu!" Wracam do domu. Przebieram się. Sprawdzam fejsa, photobloga, robię herbatę i wskakuję do łóżka. Otwieram książkę. Nareszcie! Odpoczywam.
Prezentujemy wiersz świeżo upieczonej uczennicy naszego liceum, Basi Kuli, napisany w hołdzie Marii Skłodowskiej- Curie jeszcze w gimnazjum. Kto jak kto, ale nasza droga Marysia (pozdrowienia dla biol-chemów), na wiersze o sobie zasługuje. Niech stanowi inspirację do pracy i nauki dla nas wszystkich : ) O Marii Noblistce Ta co rad i polon odkryła, ta co serce francuza zdobyła to Polka Skłodowska- Curie która zadziwiła noblowskie jury. Nasza Maria, Marysieńka Aż serce z żalu pęka, Że kobieta to wiadomo Studiować w Polsce jej zabroniono, Ale ona się nie poddała I do Francji wyjechała. Tam rodzinę założyła Tylko i wyłącznie praca żyła; Tu probówki ogrzewała Po czym obiad gotowała mało spala, mało jadła i pila A dwa Noble aż zdobyła! Promieniotwórczość badając dla nauki się poświęcając umarła przez napromieniowanie. Widocznie tak było jej pisane.
SUCHARY MIESIĄCA - Dlaczego siatkarze piją wodę gazowaną? - Bo po niej się lepiej odbija. - Co mówi biolog, gdy kupuje telewizor? - CytoPlazma? - W co grają Węgrzy? - WęgryBirds. - Jak się nazywa stan, w którym rozdają koty? - Dakota. - Jak się nazywa drzewo, w które uderzył autobus? - Bambus. Złote Usta No co tam mogli uprawiać? Jęczmień, zbożo No to poszukamy teraz punktu G. Marta, pokaż nam punkt G. Takie tam moje nigaski. Właśnie wtedy wynaleziono Amerykę.
Mimozami jesień się zaczyna Kinga Zamora
STOPKA REDAKCYJNA AUTORZY TEKSTÓW: Martyna Kuwak, Basia Kula, Karolina Psonka, Kinga Zamora, Asia Kudra RED.NACZELNY: Dominik Różewicz OPIEKUN: Grażyna Brodzińska Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów.