ks. Bartosz Adamczewski Przez Krzyż do nieba! Przez życie do życia. Warszawska Droga Krzyżowa
ks. Bartosz Adamczewski Przez Krzyż do nieba! Przez życie do życia. 10 kwietnia 2009 roku, Wielki Pi¹tek Drodze Krzyżowej przewodniczy Arcybiskup Kazimierz Nycz Metropolita Warszawski Duszpasterstwo Akademickie przy koœciele œw. Anny w Warszawie
Wprowadzenie Nie daj Boże, bym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. (Ga 6,14) W wieczór Wielkiego Piątku Kościół Warszawy wchodzi wraz ze swym Panem Jezusem Chrystusem na drogę krzyżową. Drogę, która przechodzi ulicami naszego miasta, znacząc je szczególnym znakiem krzyża znakiem ludzkiej wiary, ludzkich serc, ludzkiego zamyślenia i modlitwy. Ulice miasta niosą na sobie drogę krzyżową Warszawy. Drogę ludzkich dążeń i poszukiwań, ludzkich zmagań i cierpień. Drogę samotności i wspólnoty, smutku i nadziei. Ulice naszego miasta znają tajemnice jego wielkości, uosabianej w tym roku przez postać księdza Jerzego Popiełuszki, warszawiaka z powołania i z ofiary życia, w 25. rocznicę jego męczeńskiej śmierci. Ulice Warszawy znają jednak także słabości i grzechy stołecznego życia: jego egoizmu, pustki, fałszu i obojętności na Boga i na człowieka. To wszystko nas samych, całe nasze życie, z jego pięknem i słabością, z jego wielkością i grzechem, chcemy dziś oddać ukrzyżowanemu Chrystusowi, naszemu Panu.
W wielkopiątkowy wieczór Duszpasterstwo Akademickie Stolicy zaprasza na Drogę Krzyżową Kościoła i miasta Warszawy. Poprowadzi j¹ Jego Ekscelencja ksiądz arcybiskup Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Uczestniczą w niej księża biskupi, kapłani, diakoni, osoby życia konsekrowanego i wierni świeccy. Duchowym przewodnikiem będzie nam w ten wieczór św. Paweł Apostoł: człowiek niespotykanych pragnień, ciężkiej pracy, wielkiego cierpienia, a nade wszystko ogromnej miłości do ukrzyżowanego Chrystusa. Wchodzimy dziś na Drogę Krzyżową we wspólnocie wiary i miłości. Niech Duch Święty otwiera nas na miłość Boga Ojca, objawioną w ukrzyżowanej miłości Jego Syna. Niech otwiera nas na tajemnicę Kościoła. Niech otwiera nas na braci i siostry, a także na nas samych, na całą głębię naszego ludzkiego życia. ks. Jacek Siekierski rektor koœcio³a akademickiego œw. Anny w Warszawie
Stacja I Skazanie na śmierć: Proces nad kłamstwem Niech Bóg okaże się prawdomówny, każdy zaś człowiek kłamliwy. Jak jest napisane:»abyś okazał się sprawiedliwy w Twoich słowach i abyś odniósł zwycięstwo, kiedy jesteś sądzony.«(rz 3,4) Wśród ludzkiego kłamstwa Bóg ujawnia swoją prawdomówność. Wśród ludzkiej nieprawości Bóg objawia swoją sprawiedliwość. Zdało się oczom głupich, że wszystko jest manipulacją. Że dobrze opracowana strategia jest gwarancją sukcesu. Że przecież Boga nie ma, więc wszystko jest tylko kwestią inteligencji i pieniędzy. Zdało się oczom głupich Bóg objawia swoją sprawiedliwość we właściwy sobie sposób. Ci, którzy żyją kłamstwem, gubią się we własnej manipulacji. Ludzka inteligencja staje się wewnętrznym więzieniem dla tych, którzy szukają tylko sukcesu. Ponieważ nie uznali za słuszne poznawać Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu. Kłamstwo i manipulacja okazują się żałosne wobec sprawiedliwości i potęgi Boga. Zmanipulowany proces morderców księdza Jerzego Popiełuszki okazał się procesem nad ludzkim kłamstwem. Skazany na śmierć i rzucony na dno zalewu ksiądz Popiełuszko żyje. Jest dziś kandydatem na ołtarze. Jest dla Polski i świata znakiem ufności w moc prawdy.
Stacja II Wzięcie Krzyża: Skazanie czy ofiara? A w zewnętrznym przejawie uznany tylko za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. (Flp 2,7 8) Jestem skazany na wózek inwalidzki. Jestem skazana na samotność. Jesteśmy skazani na adopcję cudzego dziecka Ile razy pojawia się w naszym życiu myśl, że jestem na coś skazany czy skazana? W jakimś sensie, można czuć się skazanym na życie. Można być głęboko obrażonym na Boga, Dawcę życia, właśnie za życie: za życie takie, jakim ono jest. Można uciekać w życie nierealne, wirtualne, udawane po to, żeby uciec od życia po prostu. A On, w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, wszedł w całą głębię ludzkiej realności. Przyjął życie nie po to, żeby się nim zabawić, czy żeby od niego uciec. Przyjął je w jego całości wraz z jego krzyżem i śmiercią. Przyjął je w posłuszeństwie Ojcu. Ojciec przyjął ofiarę Syna. I odpowiedział na nią tak, jak tylko Bóg potrafi odpowiedzieć: Dlatego też Bóg wywyższył Go ponad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię. Przez Krzyż do nieba! Przez życie do życia.
Stacja III Upadek: Ciężar Krzyża Do ostateczności i ponad siły byliśmy obciążeni, tak iż zwątpiliśmy, czy uda nam się ocalić życie. (2 Kor 1,8) Obciążeni ponad siły Warszawa jest miastem ludzi obciążonych ponad siły. Zestresowanych, zmęczonych, niedospanych. Pytanie tylko, czy ten ciężar jest ciężarem Krzyża, ciężarem szukania i pełnienia woli Boga, ciężarem ofiarowania siebie z miłości do końca. Czy może jest efektem czysto ludzkich ambicji, planów i dążeń, które z wolą Boga i z Chrystusowym Krzyżem nie mają wiele wspólnego? Jeśli padamy pod ciężarem Krzyża, to Bóg nas z tych upadków podniesie nawet, jeśli dziś wątpimy, czy jest w stanie to zrobić. A jeśli upadamy pod ciężarem naszego własnego ja, to może powinniśmy zrozumieć przyczyny tego upadania, żeby nauczyć się mądrości życia. Mądrości pokuty. Mądrości nawrócenia. Mądrości pytania, czy przygniata mnie Krzyż Chrystusa, czy może to ja przygniatam sam siebie.
Stacja IV Spotkanie z Matką: Wrażliwość i wierność Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Ale dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku. (Flp 4,12-14) Maryja towarzyszyła Jezusowi przez całe Jego ziemskie życie od Jego poczęcia aż do śmierci, a nawet i poza śmierć. Wspierała Go zawsze: swą miłością, modlitwą i wiarą, swą obroną Jego umiłowanego Kościoła. Także Filipianie byli wierni św. Pawłowi zawsze, odkąd postawił swoją stopę w Europie od początku głoszenia Ewangelii w Grecji aż po uwięzienie i śmierć w Rzymie. Wspierali go sercem, modlitwą i pieniędzmi. Bronili go przed jego wrogami. To wierna, wrażliwa miłość. Dostrzegająca nie tylko wielkie sprawy, ale także ukryte, niewypowiedziane problemy. Towarzysząca od początku do końca zawsze. Nie sztuka jest być z mężem, żoną, dzieckiem, rodzicami, parafią, Kościołem tylko w ich rozkwicie, gdy dają radość, miłość i oparcie. Bóg uczy nas, jak trwać w wierności wobec człowieka i wobec Kościoła zawsze, przez całe życie także wtedy, gdy przychodzi czas drogi krzyżowej. Życie jest całością. Trzeba więc przyjmować je i kochać w całości. Od początku do końca. A także poza koniec w nadziei zmartwychwstania.
Stacja V Cyrenejczyk: Międzyludzka solidarność Jeden drugiego brzemiona noście, a tak wypełnicie Prawo Chrystusowe. (Ga 6,2) Szymon z Cyreny poniósł Krzyż Chrystusa. Nieznany człowiek niesie twój krzyż. Stara sąsiadka, która ofiarowuje swoją samotność za parafię, za nawrócenie tych, którzy od Boga odeszli. Chory w szpitalu, który modli się o dobrą spowiedź dla człowieka leżącego na sąsiednim łóżku. Pasażer w autobusie, który przerywa zmowę milczenia i obojętności. Jeden drugiego brzemiona noście. Tak rodzi się, jak mówił Jan Paweł II, podstawowa międzyludzka solidarność. Solidarność, której nie da się zagwarantować i nakazać prawem, gdyż jest ona fundamentem prawa. Jest sprawiedliwym i odważnym wyjściem naprzeciw drugiego człowieka: także, a może nawet przede wszystkim, tego człowieka, który nie ma siły dźwigać ciężaru życia. Chodzi tu, jak uczył ksiądz Jerzy Popiełuszko, przede wszystkim o wsparcie moralne. O wsparcie w trudzie życia zgodnego z sumieniem, wiarą i ludzką godnością. O współkształtowanie prawdziwego i pięknego człowieczeństwa.
Stacja VI Weronika: Prawdziwy obraz człowieczeństwa My wszyscy z odsłoniętą twarzą jak w zwierciadle oglądamy chwałę Pana. Upodabniamy się do tego samego obrazu od chwały do chwały. (2 Kor 3,18) Weronika zdjęła z głowy chustę i otarła nią twarz Jezusa. Chrystus zostawił na niej obraz: prawdziwą ikonę swego przebóstwionego człowieczeństwa. Zdjęcie chusty obrazuje u św. Pawła usunięcie wszelkiej przeszkody, uniemożliwiającej prawdziwe poznanie Boga w Chrystusie. Kiedy tylko ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada. Równocześnie zasłonięcie chustą symbolizuje niemożność poznania samego siebie, swego własnego człowieczeństwa, bez Chrystusa. Można je bowiem poznać w całej pełni, blasku i chwale tylko na obliczu Chrystusa jako Pana. Spór o kształt współczesnego świata jest w istocie sporem o prawdziwy obraz człowieczeństwa. Jeżeli ma się na oczach chustę, widzi się przez nią tylko to, co się porusza, zmienia, a więc tylko to, co jest przemijające. Jeśli zasłona opada, widać blask człowieczeństwa. Paradoksalnie nie w jego rozkwicie i pięknie, ale na twarzy Chrystusa: udręczonej z miłości.
Stacja VII Drugi upadek: Ludzie nie wystarczą Wielu bowiem postępuje tak, jak wrogowie Krzyża Chrystusowego. Ich losem zagłada, ich bogiem brzuch, a chwała w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których myślenie jest przyziemne. (Flp3, 18-19) Nawet ludzka życzliwość i pomoc nie wystarczy, aby do końca ponieść Krzyż Chrystusa. Pomoc ma bowiem sens, jeśli odpowiada Bożemu planowi i Bożej drodze. Jeśli nie, jeśli pomocy udziela ktoś, kogo myślenie jest przyziemne, to jego życzliwość może paradoksalnie okazać się pokusą, by zejść z drogi krzyżowej i nie dotrzeć na szczyt. Nie zawsze dobroć serca realizuje wolę Boga. Nie zawsze wolno przykleić się do kogoś, kto pociesza w utrapieniu. Bywają sytuacje, w których, pomimo spotkania dobrego człowieka, trzeba dalej iść samemu czy samej. Podziękować Bogu za dar spotkania, podnieść się z upadku, i ponieść dalej swój krzyż. Samotnie. Swoją i Chrystusową drogą krzyżową.
Stacja VIII Płacz kobiet: Czy wiedzą, dlaczego płaczą? O bezrozumni Galaci! Któż was oczarował was, przed których oczami ukazano Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? (Ga 3,1) Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Któż zaczarował twoje oczy, że nie widzisz Chrystusa, a jedynie udrękę cierpienia? Oczy, które kiedyś zachwycały się pięknem Chrystusa, mądrością św. Pawła Apostoła, wspólnotą Kościoła, dziś są jak zaczarowane. Nie widzą drogi Boga. Widzą tylko własne cierpienie. Nagle to, co niegdyś stanowiło radość i sens życia: wiara, miłość, nadzieja, prysło jak bańka mydlana. Bo mąż zdradził, bo nie ma dziecka, bo ksiądz nie udzielił rozgrzeszenia. Najprościej wówczas potępić Apostoła: potępić Pawła, potępić Kościół zamiast płakać nad sobą i nad swoimi dziećmi. Przed naszymi oczyma ukazano Jezusa Chrystusa jako ukrzyżowanego. Nie pozwólmy więc, by ktoś czy coś zaczarował nam oczy. Prośmy o dar łez. Dobrych łez.
Stacja IX Trzeci upadek: Czy Bóg sam wystarczy? Lecz w sobie samych znaleźliśmy wyrok śmierci, tak aby nie ufać sobie samym, lecz Bogu, który wskrzesza umarłych. (2 Kor 1,9) Nie bój się, nie lękaj się Bóg sam wystarczy. Ile razy śpiewaliśmy tę pieśń? A ile razy stwierdzaliśmy w praktyce, że to nieprawda że sam Bóg nie wystarczy? Święty Paweł uczył się prawdy tych słów w cierpieniu, gdy doświadczany był do ostateczności i ponad siły, tak iż zwątpił, czy uda mu się ujść z życiem. Była to dla niego ogromnie bolesna próba wiary. Dzięki niej jednak stał się niezwyciężony. Bóg jest dawcą i nauczycielem miłości. Ma więc prawo próbować nas, czy potrafimy do końca zaufać Jemu, a nie nam samym. Czy potrafimy znaleźć w nas samych wyrok śmierci: dla naszych ambicji, słabej wiary i lękowych odruchów samoobrony? Tylko wtedy Bóg objawia się poprzez ludzi jako Ten, który wskrzesza umarłych. Tylko wówczas Kościół ukazuje światu prawdziwą moc Boga w ludzkiej słabości.
Stacja X Obnażenie: Objawienie ludzkiego ciała Ciało nie jest dla rozpusty, ale dla Pana; a Pan dla ciała. Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Uwielbijcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6,13.20) Św. Paweł wprowadził w ludzkie myślenie rewolucję, której przez dwa tysiące lat jeszcze nie pojęliśmy. Moje ciało nie należy do mnie. Moje ciało nie jest moją prywatną własnością. To nieprawda, że wszystko inne jest nabyte, a ciało jest zawsze moje. Ciało należy całkowicie do Boga Ojca, który je stworzył i przeznaczył do zmartwychwstania. Należy do Chrystusa, który czyni je członkiem siebie samego przez Kościół i Eucharystię. Należy do Ducha Świętego, który mieszka w nim jak w świątyni. Ciało ludzi żyjących w małżeństwie należy także do męża bądź żony. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż. Podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Ciało jest sferą wychodzenia z siebie, nawiązywania relacji osobowych i oddawania się w wierze osobie Chrystusa i współmałżonka. Nawet, jeśli często jest to związane z wielkim cierpieniem i z cichą drogą krzyżową. Uwielbijcie Boga w waszym ciele!
Stacja XI Przybicie do Krzyża: Krzyż na zawsze Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. (1 Kor 2,2) Chrystus został przybity do Krzyża. Nie tylko przez ludzi, gwoździami. On sam nie chciał od Krzyża się uwolnić. To pokusa, może najgłębsza i najbardziej dotkliwa: Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża! Jeśli jesteś Synem Bożym Jeśli jesteś Bożym dzieckiem Uwolnij się od krzyża, który przecież zabija twoją godność. Który cię ośmiesza w oczach ludzi, w oczach męża, żony, dzieci, rodziców. Uwolnij się od krzyża twojego powołania, twojego sumienia, twoich moralnych obowiązków. Idź za tym, co nowoczesne. Technika zna dziś sposoby schodzenia z krzyża: bezboleśnie, w znieczuleniu, z fachową opieką psychologa i terapeuty, z refundacją z odpowiedniego funduszu. Może jeszcze kiedyś wypłacą ci odszkodowanie: za pracę w trudnych warunkach, za zmarnowane życie, za lata łez w samotności. W końcu nie jesteś ofiarą losu. Masz tylko jedno życie takie krótkie. Korzystaj z niego! Tylko Zejdź z krzyża.
Stacja XII Śmierć na Krzyżu Cóż powiemy? Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł śmierć, co więcej zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk, czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane:»z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, zostaliśmy uznani za owce przeznaczone na rzeź.«ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. (Rz 8,31-32.34-37)
Stacja XIII Zdjęcie z Krzyża: w ramiona Matki Zechciał Bóg przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża. (Kol 1,20) Owocem Krzyża jest pojednanie: tego, co ludzkie, z tym, co Boże. A także tego, co ludzkie, z tym, co ludzkie. To najgłębsze możliwe pojednanie w życiu człowieka. Także w życiu Kościoła. Dziś to głębokie pojednanie w Chrystusowym Krzyżu łączy szczególnie biskupów, kapłanów i świeckich. Kościół jest Ciałem Chrystusa, a nie zbiorowością swoich członków. Dlatego ma żyć Chrystusem, a nie opiniami na temat innych. Różnice w Kościele są nieuniknione, ale dlatego właśnie Kościół jako Ciało Chrystusa ma być miejscem najgłębszego możliwego pojednania. Pojednania w Krzyżu i pod Krzyżem. Pojednania w Eucharystii. To pojednanie, jako owoc Krzyża, złożone zostało w ramiona Matki. Chrystus, wskazując na człowieka w Kościele, powiedział do Niewiasty: Oto syn twój. Wiedział, że powierza Jej w ten sposób ludzki element Kościoła, który jest jego najsłabszym punktem, jego największym problemem. Ale wiedział też, że Ona umie sobie radzić z największymi problemami.
Stacja XIV Złożenie do grobu: Wszystko w ręce Ojca Nasza ojczyzna istnieje w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego ciała chwalebnego tą mocą, którą może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. (Flp 3,20-21) Złożenie do grobu jest w istocie złożeniem wszystkiego w ręce Ojca: złożeniem ludzkiego życia, z całym jego pięknem i całą jego słabością. Jest złożeniem wszystkiego w ręce Chrystusa i poddaniem mocy Jego zmartwychwstania. Jeżeli nasze ciała są członkami Ciała Chrystusa, to będzie On mógł przekształcić je w ciała pełne chwały, podobne do swego własnego Ciała. Jeśli jesteśmy oddzieleni od Chrystusa, zostaniemy też sami sobie pozostawieni. Moc Chrystusowego zmartwychwstania jest przepotężna, ale musi znaleźć w nas punkt zaczepienia, aby móc na nas oddziaływać. Tym punktem zaczepienia jest Krzyż Chrystusa. Jest nim nasz życiowy udział w Jego drodze krzyżowej.
Plan Drogi Krzyżowej Wielki Piątek 10 kwietnia 2009 r. Kościół Akademicki œw. Anny w Warszawie początek godz. 20.00 Ulice: Krakowskie Przedmieście Tokarzewskiego Karaszewicza pl. Piłsudskiego Wierzbowa pl. Teatralny Senatorska pl. Zamkowy Świętojańska
Stacje: Krzyż niosą: I II III IV V VI VII VIII IX X XI XII XIII XIV kościół akademicki św. Anny figurka MB Passawskiej skwer Hoovera kościół seminaryjny św. Józefa hotel Bristol kuria ordynariatu polowego WP pl. Piłsudskiego Grób Nieznanego Żołnierza ul. Wierzbowa r. Fredry ul. Wierzbowa r. Niecałej skrzyżowanie ul. Wierzbowej i Fredry (ul. Wierzbowa) kościół Środowisk Twórczych ul. Senatorska r. Moliera ul. Senatorska r. Miodowej pl. Zamkowy Studenci i Straż Miejska Harcerze Policja Prawnicy Wspólnoty Rodzin Wojsko Droga Neokatechumenalna Strażacy Totus Tuus i SOK Rzemieślnicy Środowisko Twórców Akcja Katolicka Służba Zdrowia Rajcy Na pl. Zamkowym słowo pasterskie arcybiskupa Kazimierza Nycza. Następnie krzyż zostanie przeniesiony do Archikatedry św. Jana na ul. Świętojańskiej na krótką adorację.
Projekt i skład: Marta Kazior-Grąbczewska, m.kazior@gmail.com Przejście ulicami: Krakowskim Przedmieściem, Tokarzewskiego-Karasiewicza. pl. Piłsudskiego, Wierzbową, Senatorską, pl. Zamkowy, Świętojańską