PRZEDSZKOLNE PLOTECZKI KRZYSIA I HANECZKI PUBLICZNE PRZEDSZKOLE W MALCZYCACH STYCZEN 2015/5
Niechaj Dziadzio z Babunią tak nam długo żyją, Póki komar i mucha morza nie wypiją. A ty mucho, ty komarze, pijcie wodę powoli, Niech się Dziadzio z Babcią nażyją do woli. Babcia i dziadek Babciu kochana, gdy byłaś mała, Kłopoty miałaś takie jak ja. A w co się ubrać? A jak to zrobić? Kto na to wszystko odpowiedź da? Na pewno babcia! Twoja, i moja. Tak właśnie życie toczy się. Nikt nie da lepszej rady od babci, Która tak bardzo kocha mnie. Co na to dziadek? Coś tam pomruczy, coś pomarudzi, Ale z pomocą pospieszy mi. Wszystko naprawi, wszystko poprawi, Kocham cię dziadku, Za wspólne dni!. Sto lat dla dziadków! Wiwat dziadkowie! Niech jak najdłużej żyją nam! Bez was kochani, wasze wnuczęta, Nie tak odważnie szły by przez świat.
Dziecko boi się ciemności bajka terapeutyczna To jest bajka terapeutyczna napisana by pomóc dziecku, które boi się ciemności. Jest napisana pod kątem dziewczynki w wieku przedszkolnym. Zachęcam Cię jednak by dostosować ją do płci, wieku i zainteresowań dziecka. Możesz te rzeczy zmieniać czytając bajkę, tak aby Twoje dziecko lepiej identyfikowało się z bohaterem. Napisałem już sporo o bajkach terapeutycznych. Zapraszam Cię do przeczytania czym są bajki, które leczą i o tym jak tworzyć bajki terapeutyczne. A teraz już zapraszam do czytania! Miś Małgorzatki W pewnym miasteczku mieszkała sobie dziewczynka imieniem Małgorzatka. Chodziła do przedszkola i miała kochających rodziców. Była wesolutka, szczęśliwa i tylko jedno ją zawsze martwiło i jej dokuczało. Bardzo nie lubiła i bała się ciemności. Wieczorem leżąc w łóżeczku wyobrażała sobie zawsze jakie to dziwne i straszne stworzenia czaić się mogą w mroku. Czasami zdawało się jej, że słyszy jakieś szumy lub stuki i wtedy nawet na wszelki wypadek przykrywała się cała kołderką. Doszło do tego, że nawet gdy w ciągu dnia przechodziła przy jakimś zakamarku, w którym panował głęboki cień odwracała się lub zamykała oczy. Tata Małgorzatki wpadł na pomysł jak jej pomóc. Kupił latarkę, którą dziewczynka trzymała pod poduszką. Dzięki temu za każdym razem, gdy leżała w łóżeczku w nocy i się czegoś wystraszyła mogła ją włączyć i poświecić. A ciemność ma to do siebie, że jak się ją oświetli to znika. To był bardzo dobry pomysł, ale nie oznaczał, że Małgorzatka przestała się bać ciemności. Po prostu mogła ją odgonić z pomocą latarki. Zdarzyło się jednak coś co odmieniło to zupełnie. Posłuchaj jak to się stało Pewnego wieczora gdy dziewczynka leżała w łóżeczku i już prawie zasypiała usłyszała szelest dochodzący z drugiego końcu pokoju. Wyjęła latarkę spod poduszki i w to miejsce poświeciła. Zwykle okazywało się, że nic tam nie ma, ale tym razem było zupełnie inaczej. Zobaczyła pluszowe coś, co przypominało jej misia przytulankę. Przykrywało łapkami oczy i trzęsło się pod wpływem jasnego światła. W pierwszej chwili Małgorzatka aż krzyknęła ze strachu. Na pewno nie spodziewała się zobaczyć tego w swoim pokoju. Tamto stworzonko słysząc okrzyk skuliło się jeszcze bardziej
i zaczęło popiskiwać. Z całej siły przysłaniało oczka i wyglądało jakby chciało zapaść się pod ziemię. Dziewczynka widząc to zamilkła. Najwyraźniej to coś dużo bardziej przeraziło się od niej. Nie chcąc dalej go straszyć spytała: Uspokój się proszę. Czy to światło Ci tak bardzo przeszkadza? Potwierdzeniem było kiwanie główki. Dobrze, dobrze Już to wyłączam. powiedziała bo zrobiło jej się szkoda biednego stworzonka bojącego się światła. Gdy było już ciemno usłyszała cichutkie: Dziękuję. Ja jestem Małgorzatka, a Ty jak masz na imię? spytała Ja jestem Leopold, miś z bajkowej krainy. Przez dłuższą chwilkę było całkiem cicho. Już zaczęła myśleć, że może jej się to wszystko tylko wydawało gdy usłyszała znowu: Czy Ty nie zrobisz mi krzywdy? Bardzo Cię proszę, żebyś na mnie więcej nie świeciła Ale dlaczego? Bez tego ja z kolei nic nie widzę odpowiedziała U nas w magicznej krainie jest półmrok i najmądrzejszy z misiów przed światłem przestrzegał. Mówił, że od niego mogą boleć, a nawet rozchorować się oczy. Ale to jeszcze nic. Ostrzegał też, że wszędzie gdzie jest tak jasno czają się groźne stwory. Nawet jeżeli ich nie widzimy mogą nam zabrać całą naszą magię i uwięzić. Małgorzatka była tym tłumaczeniem bardzo zdziwiona. To przecież właśnie w ciemnościach niewiele widać Przypomniała sobie zaraz jednak jak to jest gdy wyjdzie się z ciemnego pokoju do bardzo jasnego albo zapali się nagle światło lub gdy próbuje patrzeć na słońce. Oczy tego bardzo nie lubią i trzeba je w pierwszej chwili bardzo przymknąć. Wtedy rzeczywiście niewiele można zobaczyć. Po chwili dziewczynka poczuła, że jej oczy zaczęły się stopniowo przyzwyczajać do mroku i już coraz wyraźniej widziała kształty w pokoju. Zobaczyła zarys misia w tym samym miejscu przy ścianie gdzie wcześniej. Jeszcze do końca się chyba nie uspokoił, więc powiedziała: To nie prawda, że tam gdzie jasno są groźne stwory. Ja tu jestem i nie masz się czego bać. Jak chcesz możesz być moim przyjacielem. dodała uśmiechając się. Leopold nie wyglądał na przekonanego do końca, ale wyraźnie był już spokojniejszy. Podszedł do niej powoli i przyglądał się uważnie. Rzeczywiście nie wyglądasz na stwora, którego trzeba się bać. powiedział I z chęcią zostanę Twoim przyjacielem! Małgorzatka zachichotała gdy pomyślała, że ktoś mógłby się jej bać jako groźnego potwora. Przypomniała sobie zaraz coś i dodała: Tata mówił, że jak czegoś nie znamy to często się tego boimy. A jak już to poznamy to zwykle się z naszego strachu później śmiejemy. Zrobiło im się całkiem wesoło. Miło jest tak wspólnie się pośmiać. Zarówno Małgorzatka jak i Leopold poczuli, że warto było przemóc strach by poznać się nawzajem. Nawet jeżeli byli różni i jedno wolało światło, a drugie mrok, byli przecież teraz przyjaciółmi. Tylko, że ja cały czas słabo widzę powiedziała dziewczynka Czy możemy chociaż na trochę zapalić światło żebym mogła Cię lepiej zobaczyć? Nie chce Cie oślepić, ale teraz już
chyba wiesz, że w świetle nie ma żadnych stworów. Oczy Ci się pewnie szybko przyzwyczają do blasku, tak jak moje do mroku dodała Leopold pokiwał ostrożnie głową. Pstryknęła włącznikiem lampki nocnej. Przez chwilę ona sama niewiele widziała bo oczy już przywykły do ciemności. Jednak już niedługo i Małgorzatka i miś przestali przesłaniać oczy. Miś był brązowy, pluszowy i miał czarne oczka i nosek. Poduszki na łapkach były różowe. Wyglądał pogodnie i wesoło chociaż wciąż jeszcze mrużył oczka. To niesamowite. Okazało się, że tak jak Małgorzatka mogła sporo zobaczyć po ciemku, tak Leopold nie bał się już światła. I do tego byli teraz przyjaciółmi. Jeszcze tego wieczora obiecali sobie, że będą razem bawić się w odkrywców zarówno w mroku jak i w blasku dnia. Rodzice nawet się bardzo nie zdziwili gdy zobaczyli nowego ulubionego misia u Małgorzatki. Miała już ich kilka i nawet nie byli pewni, czy to nie jest któryś z nich. Czasami tylko widzieli, że wychodząc na podwórko dziewczynka przysłania oczka misiowi na chwilę, ale nawet nie pytali o to dlaczego. To na pewno taka jej zabawa A latarkę oddała Tacie. Czasami jak w nocy nie ma światła w całym domu to warto mieć coś czym można poświecić. Nawet Tacie się to przyda. Dzięki temu chodząc po domu nie wywrócimy się o coś co leży na podłodze. A Małgorzatka miała przecież coś lepszego Mogła w takich chwilach wziąć Leopolda na ręce i nieść ze sobą. A on przecież świetnie widział w ciemnościach i zawsze ostrzegał ją jak coś stało na drodze. *************************************************************************** ZAGADKI DLA MĄDRALI * Noworocznych wiele życzeń niesie dzieciom mroźny... (styczeń) * W jakiej stołówce za każde danie, goście dziękują nam - ćwierkaniem? (karmnik) * Latem było tu boisko, a gdy zimą mróz ścisnął, wylano wodę czystą, to już jest (lodowisko) * Wesoły dzwoneczek i sznur saneczek. (kulig)
Babcia i Dziadek w życiu dziecka Nikt nie jest w stanie zapewnić dzieciom tego, co mogą im dostarczyć dziadkowie: to Oni obsypują pyłem gwiazd życie swoich wnucząt. A. Haley Bycie dziadkiem lub babcią to spełnianie kolejnej roli rodzinnej i społecznej, niezwykle ważnej i wymagającej, ale również niosącej pozytywne emocje i wyjątkowe doświadczenia. Trzeba umieć się w tej roli odnaleźć, przyjąć określoną postawę względem siebie samego i wnuków, nauczyć funkcjonować w rodzinie i społeczeństwie jako babcia czy dziadek i dostrzegać w tej sytuacji pozytywne strony. Dziadkowie są rodzicami rodziców i ta relacja jest najważniejsza po rodzicielskiej. Dziecko poprzez obserwację zachowania swoich rodziców względem ich rodziców uczy się szacunku wobec ojca i matki, sposobów okazywania uczuć starszym od siebie, pomagania i wspierania, poznaje rodzinne tradycje, sposoby obchodzenia rodzinnych uroczystości. Dziadkowie są źródłem wsparcia dla rodziców, osobami, którym z pełnym zaufaniem mogą powierzyć swoje dziecko, bez obaw o jego bezpieczeństwo. Dla wnuków są często wspaniałymi towarzyszami zabaw, cierpliwymi słuchaczami, powiernikami tajemnic, pocieszycielami, wzorami do naśladowania. Dziadkowie także otrzymują wiele od swoich wnuków. Często to właśnie oni pomagają odnaleźć się im we współczesnym świecie, towarzyszą podczas codziennych obowiązków, mobilizują do aktywności, odkrywania nowinek, nawiązywania relacji. Relacja z wnukami jest wyjątkowa, dziadkowie, dzięki zebranym w ciągu życia doświadczeniom, służą dzieciom nie tylko opieką, ale przede wszystkim są źródłem mądrości, przekazicielami tradycji. Powinni zatem wspierać rodziców w wychowaniu dziecka, towarzyszyć, służyć radą, ale nie wyręczać. To, jaki będzie charakter kontaktów dziadkowie wnuki zależy w głównej mierze od dziadków, od tego jak będą chcieli je kształtować, jak pojmują swoją rolę w rodzinie i jak będą chcieli ją pełnić. Dużo zależy jednak także od ich dzieci, czy pozwolą na kontakty dziecka z dziadkami i czy będą potrafili widzieć w nich pozytywne aspekty. W literaturze psychologicznej (za Appelt, 2007) wyróżnia się trzy główne typy związków między dziadkami a wnukami: 1. Związek zdystansowany dziadkowie to mało znani dalecy krewni, kontaktują się z wnukami stosunkowo rzadko i mają niewielki bezpośredni wpływ na ich życie, co jest wynikiem fizycznego lub/i emocjonalnego oddalenia. Ich stosunek do wnuków jest chłodny i zdystansowany. Nie postrzegają roli dziadka/babci jako znaczącej w ich życiu, są skupieni na sobie samych, karierze zawodowej, samorealizacji. 2. Związek zaangażowany dziadkowie są troskliwymi opiekunami, współwychowują wnuki, są aktywnie zaangażowani w opiekę nad nimi, często zastępują zajętych głównie pracą rodziców. Nierzadko, pochłonięci troską o wnuki, zapominają o własnych potrzebach i zainteresowaniach.
3. Związek towarzyski dziadkowie to mądrzy towarzysze, budują ciepłe relacje ze swoimi wnukami, poświęcają im dużo czasu, często je rozpieszczają, ale nie podejmują związanych z opieką nad nimi obowiązków, nie zastępują rodziców. Znajdują równowagę pomiędzy troską o innych a troską o siebie, swoje potrzeby i ulubione aktywności. Zarówno dziadkowie jak i ich dzieci powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, jak w ich rodzinie wygląda relacja dziadkowie wnuki. Czy jest to związek bliski, oparty na pozytywnych, ciepłych emocjach, gdzie dziadkowie, świadomi swojej roli, nie starają się zastępować czy wyręczać rodziców w ich obowiązkach, ale są dla nich oparciem i służą im swoim doświadczeniem, wtedy kiedy o to proszą. Tylko w takim wypadku relacje wewnątrzrodzinne będę układać się prawidłowo, a dziecko będzie się prawidłowo rozwijać, zwłaszcza w sferach emocjonalnej i społecznej. Oprócz rodzaju relacji, jakie łączą babcię/dziadka z wnuczką/wnuczkiem, dziadkowie spełniają w każdej rodzinie określone role. Literatura przedmiotu (za Appelt, 2007), opisuje następujące symboliczne role, które babcie/dziadkowie mogą pełnić w swoich rodzinach: 1. Kotwica stanowi stały punkt odniesienia, szczególnie ważny, gdy rodzina doświadcza kłopotów albo podlega zmianie. Dba o kontakty rodzinne, scala rodzinę, pokazuje sens budowania swego życia w oparciu o wartości, jest źródłem życiowej mądrości, pomagaj odkryć sens życia, uformować tożsamość. 2. Ochroniarz stoi na straży trwałości rodziny, zapewnia ochronę i opiekę w niebezpieczeństwie. Wspiera rodziców w wychowywaniu i opiece nad dziećmi, pomaga w trudnej sytuacji finansowej, jest źródłem wsparcia i bezwarunkowej akceptacji dla swoich wnuków, troszczy się o to, by zachować rodzinę jako całość. 3. Arbiter jest negocjatorem w sporach między rodzicami a dziećmi, obniża napięcie między nimi, pomaga im rozwiązywać konflikty i zrozumieć siebie nawzajem. 4. Historyk pomaga rodzinie dostrzec ciągłość między przeszłością a teraźniejszością, jest źródłem zakorzenienia i ciągłości międzypokoleniowej, naturalnym nauczycielem historii, dbającym o pielęgnowanie rodzinnych tradycji (za: Appelt, 2007). Zwykle role te przenikają się nawzajem, choć prym wiedzie jedna z nich. Babcia/dziadek często nawet nie są świadomi tego, że są ochroniarzami czy historykami, przyjęta etykieta niema najmniejszego znaczenia, liczy się bowiem jej treść, określone zachowania. Dziadkowie przyjmują rolę w sposób naturalny, intuicyjny, opierając się często na doświadczeniach z własnego dzieciństwa, obserwacji innych dziadków czy własnych wyobrażeniach i przekonaniach o tym, jacy powinni być dziadek czy babcia. Warto pielęgnować relacje dziadków z wnukami. Prawidłowe, pozytywne więzi międzypokoleniowe są jednym z gwarantów szczęścia całej rodziny. Opracowanie: psycholog mgr Beata Kulig
U BABCI JEST SŁODKO Racuszki jaglane z jabłkami Lekkie ale sycące placuszki z kaszy jaglanej, z dodatkiem jabłka i domowego cukru waniliowego. Najlepiej smakują oprószone cukrem pudrem z kleksem jogurtu greckiego danie wegetariańskie trudność: łatwe czas: 1-30 min Racuszki jaglane z jabłkami - SKŁADNIKI: 100 g kaszy jaglanej 3 jajka 1 łyżka jogurtu greckiego 1 czubata łyżka mąki pszennej 1 łyżka cukru waniliowego 1 duże jabłko Do podania: Cukier puder, jogurt grecki Racuszki jaglane z jabłkami - PRZYGOTOWANIE: Kaszę jaglaną wsypać do garnka, przepłukać dokładnie wodą, następnie zalać wrzątkiem i ugotować do miękkości. Wystudzić. Do kaszy wbić jajka, dodać jogurt grecki, cukier waniliowy i mąkę pszenną. Wymieszać dokładnie łyżką na jednolitą masę. Jabłko obrać, usunąć gniazdo nasienne. Jabłko pokroić w ósemki a następnie w plasterki. Wrzucić do masy i wymieszać. Na rozgrzaną patelnię (z niewielką ilością oleju) kłaść łyżką masę na placki, smażyć na średnim ogniu z obu stron na rumiano. Podawać posypane cukrem pudrem, z dodatkiem jogurtu greckiego (dodatkowo posypałam placuszki rodzynkami bo takie było życzenie córeczki. Alex M