Nr 2 KWIECIEŃ 2012 PRO MEMORIAM GAZETKA RODZINNA DLA BLISKICH I DALEKICH KREWNYCH PO MIECZU I PO KĄDZIELI KALENDARIUM 3.01.1856 156 lat temu zmarł Franciszek 23.01.1985 27 lat temu zmarł Stanisław 28.01.1933 79 lat temu zmarł w wieku 89 lat Jan Nepomucen 2.02.1807 205 lat temu urodził się Błażej 3.02.2009 3 lata temu zmarł Mieczysław 17.02.1944 Katarzyna Horst z d. Milli zmarła w wieku 74 lat 20.02.2001 11 lat temu zmarł Piotr Ordyczyński 22.02.1817 69 lat temu zmarł Franciszek 17.03.1943 69 lat temu zmarł Michał 22.03.1959 53 lata temu zmarła 85 letnia Zofia z d. Kapral 10.04.2012 Antoni Stankiewicz zmarł w wieku 88 lat 16.04.1878 134 lata temu zmarła w 37 roku życia Małgorzata Milli z d. Schősser 27.04.1944 Marianna Feldman z d. Milli zmarła w wieku 77 lat 28.04.1952 60 lat temu urodził się Piotr Ordyczyński 1.05.1874 138 lat temu urodziła się Zofia z d. Kapral 1.05.1908 104 lata temu urodził się Stanisław 9.05.1992 20 lat temu zmarł Ryszard 10.05.2012 88 urodziny Janiny Stankiewicz 12.05.1843 169 lat temu zmarł Jan Nepomucen 21.05.1923 89 lat temu - ślub Juliana Feldmana i Franciszki Ćwikły Oddaję do Waszych rąk kolejną Gazetkę Rodzinną Pro Memoriam. Pierwszy numer był wydaniem specjalnym poświęconym mojemu ojcu Antoniemu Stankiewiczowi. Ten z kolei poświęciłam mojej prababce Zofii z Kapralów, która urodziła się 138 lat temu. Wyszła za mąż za Michała Ćwikłę. Zmarła 53 lata temu, jako 85 letnia, schorowana staruszka, zmarła 22 marca 1959 roku. W dziale Tradycje, obrzędy i obyczaje próbowałam odtworzyć, jak wyglądało życie naszych przodków bez radia, telewizji, Internetu. Wrzuciłam krótki artykulik poświecony 1-Majowym obchodom święta pracy. Z Albumu Rodzinnego pokazałam zdjęcia osoby bliskiej mojej prababce Józi Ćwikłowej z Wilkosów wraz z mężem Walentym. Oczywiście stała szpalta poświęcona Kalendarium Rodzinnemu. W następnych numerach Gazetki Rodzinnej Pro Memoriam zamierzam odkryć zapomniane historie, także te rodzinne, przedstawić sylwetkę przodka, niekoniecznie w formie biografii, wywiady z ciekawymi ludźmi, a także chciałabym poświęcić trochę miejsca na wydarzeniom bieżące w Rodzinie. Stałym działem Gazetki będą sprawy poświęcone najnowszym odkryciom genealogicznym oraz Kalendarium Rodzinne. Przy okazji dziękuję wszystkim za szczere słowa otuchy i kondolencje z okazji śmierci mojego ojca Antoniego Stankiewicza. Dziękuję koleżance Marioli Babiarz za udostępnienie pięknego wiersza pt Tęsknota, napisany przez kuzyna jej męża - Marka Florczaka. Marek napisał ten wiersz dla Marioli po śmierci jej ojca. SPIS TREŚCI KALENDARIUM 1 POEZJA Tęsknota 1 TRADYCJE OBRZĘDY OBYCZAJE Jak wyglądało życie naszych przodków bez radia, telewizji Internetu 2 1-Maja Święto Pracy 3 BIOGRAFIE Zofia Kapral moja prababka 3 ALBUM RODZINNY 6 W następnym numerze: Maj jest miesiącem pierwszych komunii. Może uda mi się coś na ten temat napisać i umieścić kilka komunijnych zdjęć. Proszę, piszcie na adres: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Tęsknota Ze wszystkich słów, które poznałam Tego nie powiem już nikomu Ciebie jednego tak kochałam Ty byłeś światłem mego domu Ty byłeś ogniem, który płonął Mimo szaleństwa, które wokół Jak On z cierniową swą koroną Umarłeś zostawiając spokój? Więc teraz zaśnij snem świętego W miłości zanurz się bezmiarze Niech nic co złe z świata tego W tamtym nie szuka Cię wymiarze Kiedyś nauczę się bez drżenia Pisać Ci wiersze najpiękniejsze Uciszę ból nie do zniesienia Nauczę rytmu znowu serce Ale chcę jeszcze się wysmucić W słabości Twoją znaleźć siłę Bo czasu nie da się zawrócić Odtąd nie będę tym kim byłam Za to co dobre dzięki Tobie W mym sercu świeci się jak diament Co lekiem duszy w jej chorobie Całuję pamięć jak testament Nie zostawiłeś mnie tu samej Mam kogo kochać, wiem i czuję Więc lżej mi dźwigać śmieci zamęt Za mą rodzinę Ci dziękuję Za łzy mych dzieci, mej rodziny Co rosły w oczu Twym błękicie Dziękuję choć dziś poraniona Ślubuję zmienić swoje życie Byś patrząc na mnie tam z obłoków Mógł dziś uśmiechać się w zachwycie I szepcząc z duma do proroków Mówić: to ja jej dałem życie. Marek Florczak Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 1
Jak wyglądało życie naszych przodków bez radia, telewizji, telefonu, Internetu? Dzisiaj, nie wyobrażamy sobie życia bez dostępu do radia, telewizji. Uzależnieni jesteśmy od Internetu. Coraz mniej czytamy książek. A jak radzili sobie z wolnym czasem nasi przodkowie? Skąd czerpali wiedzę o wydarzeniach w świecie? Moje pokolenie mogłoby odpowiedzieć na te pytania różnie, w zależności od dekady swojego życia. Przed wojną, tuż po odzyskaniu niepodległości w Polsce prężnie działało Towarzystwo Szkoły Ludowej W ramach swojej działalności TSL szerzyło czytelnictwo, dbając o nowe pozycje książek w bibliotece wiejskiej. Pokolenie mojej babci chętnie odwiedzało biblioteki, nie wszystkich było stać na własne książki. Mama opowiadała, że przed wojną we wsi było kilka kobiet, dla których nie nadążano sprowadzać do biblioteki kolejnych pozycji książek. W gazetach drukowano w odcinkach kolejne rozdziały książek, relacje z podróży po świecie. Ludzie śledzili losy bohaterów na łamach gazet. Mama często wspomina czasy, kiedy to wieczorami przychodziły baby do naszego domu i czytano odcinki książki 'Sprawa Gorgonowej'. To książka nt morderstwa popełnionego w noc grudniową 1931 roku na siedemnastoletniej Elżbiecie Zarembie, znana jako "najsłynniejsze morderstwo II Rzeczpospolitej." Chyba nie było ani jednego mieszkańca ówczesnej Polski, który nie słyszałby o zbrodni Rity Gorgonowej. Potańcówki w domu przy okazji prac domowych (takich jak np. skubanie pierza, kiszenie kapusty), zostały zastąpione prywatkami. Festyny i dancingi zostały wyparte przez dyskoteki. Urocze ogniska wyparły grille. W przedwojennym domu moich dziadków Feldmanów z Kuryłówki pojawił się jeden z pierwszych we wsi gramofonów. Być może podobny do tego na zdjęciu obok*. Przywieźli go Czaplińscy, którzy przyjechali z Krakowa i początkowo zamieszkiwali u dziadków. Przyjechali ok. 1935 roku. Wielkie to było wydarzenie we wsi, puszczano muzykę z płyt gramofonowych, a muzyka zwabiała mieszkańców z okolicy. Towarzystwo nie tylko słuchało piosenek, ale i urządzało sobie potańcówki na drodze, niczym na dyskotece. Olga Czaplińska była wytworną i światowa kobietą. Leczyła ziołami chorych, głównie dolegliwości kobiece. Podobno poznała tajniki medyczne będąc w Ameryce Południowej, w Buenos Aires. Jej siostrzenica Marylka przygotowywała wywary, nalewki ziołowe dla chorych kobiet. W 1954 roku mój dziadek Jan Stankiewicz chciał uszczęśliwić swojego syna, który właśnie do Nysy przyjechał, postanowił mu opchnąć radioodbiornik. Tato się zgodził, nie wiedząc ile będzie musiał za niego zapłacić. Zapłacił fortunę. Radio było zupełnie nieprzydatne, bo w Kuryłówce nie było jeszcze wtedy prądu. A kiedy wieś zelektryfikowano, okazało się, że każdy mieszkaniec, w ramach kosztów związanych z przyłączeniem prądu dostał dodatkowo radio zwane popularnie kołchoźnikiem lub baniakiem. Kołchoźnik kupiony od dziadka Jana był wypominany wielokrotnie przy okazji małżeńskich kłótni. Mama przy każdej okazji wypominała swojemu mężowi, jak to tatuś go uszczęśliwił, wciskając mu zupełnie nieprzydatne, acz bardzo drogie radio. Pamiętam czasy z dzieciństwa, kiedy przebywałam u babci na wsi, gdy ludzie po usłyszeniu głosu bębna, przybiegali gromadnie do naszego płotu od strony cerkwi. To bębniarz przywoływał mieszkańców, by ogłosić ważne komunikaty z polecenia władz gminnych. Nie było we wsi telefonów, władze nie wysyłały pism urzędowych. Ważne wiadomości przekazywane były przez bębniarza. Tam, gdzie nie było kina, popularnością cieszyło się kino objazdowe. Pierwszy telewizor, jaki pamiętam pojawiał się w świetlicy zakładowej Wytwórni Tytoniu. To mógł być rok 1963-64. Wszyscy mieszkańcy naszego bloku chętnie gromadzili się o różnej porze przed telewizorem, a to na film, a to na dziennik telewizyjny. Dzieciaki leciały na świetlicę oglądać bajki na dobranoc. A kiedy sąsiad Kuduk kupił sobie odbiornik TV, oczywiście wtedy czarno-biały, nie mógł odgonić się od dzieciaków, które bez skrupułów wpraszały się do niego na telewizję, grzecznie siedząc na podłodze wpatrzone w srebrny ekran telewizora. Życie towarzyskie kwitło w domu, zwłaszcza w godzinach, kiedy nadawano dziennik telewizyjny, czy nieco później słynną czwartkową Kobrę. W niedzielę leciał Koń który mówi, Doktor Kilder, Czarownice. Bonanzę, czyli przystojnych chłopców z Panderosy mogliśmy obejrzeć już nieco później. Internet pojawił się całkiem niedawno, a już jesteśmy w stanie przyznać się do uzależnienia od tego cudu techniki. Szkoda, że zanika tradycja pisania listów. Telegramów też już się nie wysyła. Dzisiaj pilną informację można dostarczyć internetową pocztą, wysyłając e-maila, SMS-em z telefonu komórkowego, a pogadać do woli i bez ograniczeń można za pomocą komunikatorów np. korzystając z gg czy Skypa. * Fot. Gramofon przekazany przez mieszkańca Leżajska do Muzeum Ziemi Leżajskiej. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 2
1 Maja - Święto Pracy Święto 1 Maja przez wiele lat kojarzyło się Polakom z komunistyczną imprezą czczącą święto pracy, z obowiązkową manifestacją przed Trybuną Honorową Towarzyszy PZPR, gdzie manifestanci machali chorągiewkami skandując hasła Niech się święci 1 Maja, Niech żyje sojusz robotniczo-chłopski. Takie hasła na transparentach nosili wyznaczeni uczestnicy. Mało kto wyrażał je z głębi serca. Udział w obchodach był w latach 60 i 70. XX wieku obowiązkowy zarówno dla ludzi pracy, jak i dla uczniów. Towarzysze" przywłaszczyli sobie to święto na wyłączność, jako "Komunistyczne święto". Tymczasem świat pracy ustanowił to międzynarodowe święto, na długo przed nastaniem "komuny". Święto pracy, zostało ustanowione jeszcze w 1889 roku, na cześć robotników zmasakrowanych podczas demonstracji klasy robotniczej w USA. To dzień szczególny dla ludzi żyjących z trudu własnych rąk, jak również twórczych umysłów. To dzień w którym przywołujemy wartość etosu pracy człowieka. Manifestacje 1-majowe wspominam z sentymentem. Kojarzą mi się głównie z festynami, piknikami, watą cukrową, lodami na patyku i wodą sodową z saturatora. Będąc w podstawówce, jako członek tanecznego zespołu ludowego, brałam udział w obchodach 1- majowych. Przemarsz ludności leżajskiej odbywał się wzdłuż ulicy Mickiewicza, a przed budynkiem PZPR (dzisiejsze przedszkole Promyczek ) na trybunie honorowej, na której stały przedstawiciele władz, dyrektorzy szkół, zakładów pracy nasz zespół w strojach ludowych zaprezentował kilka figur tanecznych. Przedstawiciele szkolnych klubów sportowych prezentowali swoje sprawności fizyczne. Nie można było się migać, sprawdzano listę obecności. Jako licealiści staraliśmy się spóźniać na pochód, aby trafić na moment, kiedy flagi i transparenty zostaną już rozdysponowane. W liceum, maszerowałam z czerwoną krawatką, jako członek ZMS-u. Po sprawdzeniu listy obecności, można było zgubić się w tłumie. Będąc na studiach w Krakowie, nie byłam ani razu na takich uroczystościach, ani jako uczestnik, ani jako kibic. Natomiast chętnie oglądałam telewizyjne relacje z pochodów 1 majowych z Moskwy, Warszawy i in. miast. Fot. Pochód 1-Majowy z 1987 roku z udziałem pracowników Inspekcji Sanitarnej w Leżajsku. Na wózku siedzi Tomek Ordyczyński. Dziś to święto, ma inny wydźwięk niż przed laty. To już nie jest ideologia, to manifestacja przeciwko bezrobociu, chorej służbie zdrowia, emigracji wykształconych ludzi za pracą. Dla większości Polaków, to po prostu dzień wolny od pracy. 1 Maja to też rodzinne rocznice. W Kalendarium podałam, że 1 maja urodziła się Zofia z Kapralów i jej syn Stanisław. 1 maja urodził się też Piotr Czapla. Samych pomyślności Piotrusiu! Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 3
Zofia Kapral moja prababka Urodziła się 1 maja 1874 roku w Brzyskiej Woli 187, jako córka Andrzeja Kaprala i Jadwigi Pietrycha. Została ochrzczona 3 maja 1874r przez ks. Franciszka Staruszkiewicza. Chrzestnymi byli Walenty Pacion i Katarzyna żona Jana Kozy. Jej dziadkowie to Maciej Kapral, Katarzyna Hacia, Antoni Pietrycha i Rozalia Bzdoń. Wszyscy pochodzili z Brzyskiej Woli. Poród odbierała Anna. Skąd wywodzi się rodzina Kaprali trudno ustalić. To nazwisko pojawiło się w Brzyskiej Woli na początku XIX wieku. Ojciec Andrzej był synem Macieja, wnukiem Adama. Zanim Andrzej ożenił się z Jadwigą Pietrychą, moją 2 x prababką, wcześniej był żonaty z Marianną Winiarską, córką Reginy Winiarskiej, nieznanego ojca. Regina była żoną Macieja Kaprala - ojca Andrzeja. Z tego związku urodziła się Agnieszka Kapral 1 grudnia 1864r i Franciszka *29 listopada 1868r. oraz Bartłomiej (1 VIII 1871). W Księdze Zapowiedzi Andrzej figuruje, jako wysłużony wojak, 32 letni młodzian, który zamierza ożenić się z 19 letnią Marianną. W Liber Copulatorum z Brzyskiej Woli jest informacja 'żołnierz zwolniony z legionu austriackiego'. Zofia miała rodzeństwo, które było bliźniakami. Rozalia i Maciej urodzili się 20 lutego 1879 roku. Miała też brata Wojciecha ur 24 kwietnia 1881 roku, który niestety zmarł w wieku 3 lat - 15 września 1884r. Prababka Zofia miała zaledwie kilka lat, może 7-8, gdy umarł jej ojciec Andrzej, a matka Jadwiga powtórnie wyszła za mąż 7 lipca 1883 roku za Walentego Wilkosa. Jadwiga była jeszcze młoda, miała zaledwie 35 lat, więc zrozumiałe było, aby związać się z jakimś mężczyzną, zwłaszcza, gdy nadarzyła się okazja. Walenty był o 5 lat od niej młodszy. Zofia miała również przyrodnią siostrę Józefę z matki Jadwigi, ale innego ojca - Walentego Wilkosa. Józefa Wilkos urodziła się 2 marca 1884 roku. Wkrótce po śmierci matki Jadwigi Walenty, ojczym Zofii ożenił się powtórnie. Prababka Zofia miała 12, a Józefa miała zaledwie 2 latka. Nie wiem kto się zaopiekował osieroconymi dziećmi. Może ciotka Katarzyna Pietrycha? Może wujek Tomasz Pietrycha? A może ojczym Walenty nie zrzekł się ojcostwa po ślubie z Marianną Kapral, bratanicą Andrzeja. Co prawda mieli swoich 4 synów: Michała, Piotra, Jana, Franciszka, ale może?? Andrzej, ojciec Zofii miał brata Jana. Jan miał się ożenić z Elżbietą Bucior, nawet wyszły zapowiedzi w 1850 roku. Do ślubu jednak nie doszło. W księgach kościelnych jest odnotowana notatka, że rozeszli się. Kilka miesięcy później Jan poślubił starszą od siebie o 6 lat Katarzynę Staroń, wdowę po Kazimierzu Puchcie, a dosłownie za miesiąc, jego narzeczona i niedoszła żona Elżbieta 25 listopada 1850 roku wyszła za mąż za Marcina Abramka. Co się stało, że stryj Jan zrezygnował z młodej Elżbiety i wybrał wdowę, w dodatku z synem Bartłomiejem? Małżeństwo z Katarzyną było chyba udane. Mieli co najmniej czwórkę dzieci, a jednym z nich była wspomniana Marianna, która poślubiła Walentego Wilkosa - ojczyma mojej prababki Zofii, a ojca Józefy. Jeden z synów Jana Wojciech Kapral wraz z żoną Marianną wyjechali do Ameryki. Ich dzieci: syn Marek (1892r) i córka Ewa (1896), córka Anna (1897) i Katarzyna ur w 1900 roku wyjechali do Ameryki. Może to oni zabrali ze sobą Józefę Wilkos. Niedługo, bo w 1891 roku Zofia wyszła za mąż, mając 17 lat poślubiła 26 letniego Michała Ćwikłę z Kuryłówki, podobno bogatego kościelnego, który był moim pradziadkiem. Ciekawe, że w Księdze Zapowiedzi znalazłam dwa wpisy o zamiarze ślubu. Jeden z 1890, drugi z 1891 roku. W obu przypadkach w rubryce Małżeństwo zawarte lub nie brak informacji, kiedy odbył się ślub. Zazwyczaj, gdy do ślubu nie dochodziło, ksiądz odnotowywał rozeszli się. Nie wiem, kiedy ostatecznie pobrali się, gdyż brakuje mi ksiąg z okresu 1892-95. Najstarszy ich syn Franio urodził się 1 października 1895 roku. Może rzeczywiście, mimo wcześniejszych dwukrotnych zapowiedzi, zawarli związek małżeński dopiero po kilku latach. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 4
Mieli sześcioro dzieci. Najstarszy syn Franio, potem urodził się Jasiek 19 maja 1898r. Moja babcia Franciszka Maria ur. 3 X 1900r. Marysia ur. 13 luty 1903r zmarła mając zaledwie 3 i pół latka. W tym samym dniu, co prababka Zofia urodził się jej syn Stanisław, tyle, że 1908 roku. Najmłodszy Ludwik ur. 4 maja 1912r. Kraj był zniewolony, pod zaborem austriackim, we wsi panowała wielka bieda, trzeba było skorzystać z okazji, jaka się nadarzała i wyjechać do Ameryki za chlebem. 30 letni Michał pojechał razem z innymi mieszkańcami Kuryłówki. 30 maja 1905 roku wypłynął statkiem Hamburg. Niestety, jego kolega złamał w Ameryce nogę, Michał solidarnie wrócił z nim do kraju. Michał zmarł 17 marca 1943 roku, a Zofia przez wiele lat pozostała wdową. Zmarła 22 marca 1959 r przeżywszy 85 lat. Pochowana jest na Cmentarzu Parafialnym w Kuryłówce. Fot. Cmentarz w Kuryłówce parafia Tarnawiec. Procesja z udziałem ks. proboszcza Franciszka Gocha. Święto Zmarłych 2010 r Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 5
Fot. Janek (prawnuk Zofii) z rodziną oraz Jadwiga Czapla (prawnuczka) przy grobie Zofii Ćwikły w dniu Święta Zmarłych w 2010 roku Fot. Tomek Ordyczyński przy grobie swojej praprababci Zofii Ćwikły w dniu Święta Zmarłych w 2010 roku. ALBUM RODZINNY Zachowały się w rodzinnym albumie zdjęcia Józi i Walentego Ćwikłów. Przyrodnia siostra prababki Zofii - Józefa wyjechała do Ameryki i tam poślubiła Walentego Ćwikłę Kłuska.. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 6